Gdzie rodzić w Krakowie?
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewczyny, w końcu trochę się ogarnęłam
Jeśli chodzi o poród w Rydygierze to ja polecam
Zrobili USG po przyjęciu, KTG mają przewodowe i bezprzewodowe, rodziłam na tej dużej sali rodzinnej i to był fart bo na zewnątrz było 32 st a tam klima, mieliśmy ustawioną na 19 st a i tak się ze mnie lało juz w II fazie porodu
Podejście profesjonalne, położna super. Korzystałam z wanny, która mi dużą ulgę przyniosła, z piłki, prysznica.
Dają też gaz, jak dla mnie to nie działa, ale trochę ogłupia więc jak kto woli
Dostałam znieczulenie (niestety miałam pecha bo w ułamku procenta może się zdarzyć, że nie zadziała całkiem, u mnie się tak zdarzyło, znieczuliło mi tylko połowę brzucha i kręgosłupa) Potem poprawiali więc się polepszyło ale lewą stronę jeszcze trochę czułam. Natomiast jak zadziała całkiem to ulga i zbawienie polecam, w tej prawej stronie nic kompletnie nie czułam, a miałam koszmarne bóle krzyżowe. Rodziłam w kuckach. Sama możesz sobie wybrać pozycje, położna ze mną na klęczkach była. Po porodzie małą dostałam na wielkim łożu na dwie godziny, pomogli dostawić mi ją do piersi i tak sobie leżałyśmy
Jeśli chodzi o poród polecam na 100%, wszystko super
Natomiast jeśli chodzi o warunki po porodzie to kiepsko. Początkowo 1 dzień leżałam na jedynce z łazienką więc było ok, potem przewieźli mnie na 2 os salę bez łazienki i toalety i to był koszmar bo po porodzie niestety chociaż toaleta blisko to niezbędna rzecz. A tu toaleta w drugim pokoju gdzie trzeba było prosić czy można skorzystać lub na korytarzu, jedna na cały oddział razem z prysznicem, niezamykana i brudna. Niby warunki nie ważne ale ja leżałam 6 dni i czasem miała problem dobiec do toalety a tam kolejka 3 os
Więc poród owszem, po porodzie gorzej
Jakbyście miały pytania chętnie odpowiemWiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2014, 08:36
kark, Violette lubią tę wiadomość
-
Isabel99 wrote:
Witajcie, ale dobrze, że natrafiłam na Wasze forum! Dużo można się dowiedzieć
Co do dni otwartych w Rydygierze to dzwoniłam tam dzisiaj i uzyskałam takie informacje:
- dni otwarte odbywają się u nich cyklicznie: w drugą i czwartą sobotę miesiąca
- zawsze o 9.00 rano
- spotkanie rozpoczyna się na pierwszym piętrze pod oddziałem.
Najbliższe dni otwarte są 23 sierpnia o 9.00.
Podam też numer telefonu pod który dzwoniłam, gdyby ktoś chciał za jakiś czas upewnić się, że zasady się nie zmieniły:
Tel. (12) 64-68-601 – Sala porodowa
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 sierpnia 2014, 14:16
-
nick nieaktualnyPaula_29 wrote:Jakbyście miały pytania chętnie odpowiem
Paula, gratuluję córeczki.
Mam pytania:
- wiem, że rodziłaś naturalnie, ale zastanawiam się, może zaobserwowałaś - czy po cc na początku położne fatygują się żeby przynosić dziecko do karmienia, czy może dokarmiają butelką?
- do której godziny w rzeczywistości może przebywać u matki osoba towarzysząca(mąż)?
teraz będą może dość głupie pytania, ale ciekawi mnie to:
- dlaczego przenieśli Cię z sali jednoosobowej?
- czy w sali w dzieckiem gaszone jest na noc główne światło?
Z góry dziękuję za odpowiedź
Paula_29 lubi tę wiadomość
-
Maud11 wrote:Paula, gratuluję córeczki.
Mam pytania:
- wiem, że rodziłaś naturalnie, ale zastanawiam się, może zaobserwowałaś - czy po cc na początku położne fatygują się żeby przynosić dziecko do karmienia, czy może dokarmiają butelką?
- do której godziny w rzeczywistości może przebywać u matki osoba towarzysząca(mąż)?
teraz będą może dość głupie pytania, ale ciekawi mnie to:
- dlaczego przenieśli Cię z sali jednoosobowej?
- czy w sali w dzieckiem gaszone jest na noc główne światło?
Z góry dziękuję za odpowiedź
Leżała ze mną dziewczyna po cc w ostatni dzień, to w dzień cc nie dostała małej, dopiero na drugi dzień jak już ją spionizowali mąż przywiózł jej dziecko do karmienia.
Mogła też iść sama po nie, bo położna proponowała by zaczęła chodzić, ale nie chciała. Nie wiem natomiast jakby się uparła może by jej dali dziecko, ciężko powiedzieć
Mąż może być od 10 do 20. W praktyce jak nie ma jednej wrednej pielęgniarki to czasem do 21
Przenieśli mnie z jednoosobowej bo mieli przepełnienie a trafiła się jakaś dziewczyna z infekcją (nie wiem jaką) poza tym dziewczyny po cesarkach maja "pierwszeństwo"
Co do sali to sama sobie gasisz jak chcesz, ewentualnie jak jesteś z kimś trzeba się dogadać. Przeważnie się gasi, no chyba że przewijasz, to wtedy ciężko to robić po ciemku:) ale przy przewijaku są osobne lampkiWiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia 2014, 20:33
Maud11, kark lubią tę wiadomość
-
Ciekawe, w Narutowiczu nie pozwalają gasić światła. Musi być chociaż malutka lampka zapalona i bardzo tego pilnują, bo położne kilka razy w ciągu nocy robią obchód po wszystkich salach sprawdzając czy wszystko w porządku i jak światło jest zgaszone to je świecą i następnego dnia po wszystkich salach przypominają o nie gaszeniu światła.
-
nick nieaktualnynanu wrote:Ciekawe, w Narutowiczu nie pozwalają gasić światła. Musi być chociaż malutka lampka zapalona i bardzo tego pilnują, bo położne kilka razy w ciągu nocy robią obchód po wszystkich salach sprawdzając czy wszystko w porządku i jak światło jest zgaszone to je świecą i następnego dnia po wszystkich salach przypominają o nie gaszeniu światła.
Nanu, dokładnie z tego powodu zadałam takie pytanie Pauli
Moja szwagierka rodziła w Narutowiczu w 2012 i 2013 roku i mówiła że pod względem światła w nocy to masakra, bo położne mają jakiś swój włącznik i nie gaszą nigdy światła, a to nie jest jakieś mniejsze światło tylko takie porządne jarzeniówki
Mówiła że inne dziewczyny jak chciały się przespać to albo w takich specjalnych "maskach" na oczy albo z pieluchą na głowie
Ja rozumiem, że człowiek w takiej sytuacji jest w sumie tak zmęczony, że powinno mu być wszystko jedno, ale ja np. po prostu nie umiem się nawet zdrzemnąć przy świetle... Jak najbardziej rozumiem mniejsze lampki, ale główne światło w sali w nocy to chyba przesada...Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia 2014, 21:14
-
Jak byłam w pierwszy dzień na sali jednoosobowej i miałam światło zaświecone, bo bałam się, że zasnę za głęboko, przyszła położna i kazała mi zgasić światło i iść spać.
Jedynie na korytarzu światła zapaloneMaud11 lubi tę wiadomość
-
hej dziewczyny, przeczytałam wszystkie strony, baaaardzo przydatny wątek, mnóstwo informacji dzięki wiec za nie Wam, bo to dużo znaczy dla takich jak np ja, nie z krk
chciałam Was podpytać o jedną kwestię. Otórz póki co prowadzę ciążę u gin która nie pracuje w zadnym szpitalu, ani nawet nie w krk. W związku z tym chciałam znaleźć gina który by się mną zaopiekował, głównie też ze względu na to że jeszcze nie wiem czy u mnie będzie CC czy SN. Jeśli CC to chciałabym tym bardziej bezpieczniej czuć się u jakiegoś gina, który przypilnowałby mojego rozwiązania. Bo jeśli byłoby to SN to wiadomka - tu liczy się położna najwięcej. Ale poszukiwania rozpoczęłam od wyboru szpitala. W związku z tym że jestem po stratach dzieciątek to bardzo chcę dopilnować sobie ciąży i porodu.
Dobrze brzmi Rydygier i Siemiradzki, ale jednak Ujastek i jego 3 stopień ref., szczególnie w wypadku przedwczesnego porodu którego się boję też biorę pod uwagę. Jednak czytając Wasze opinie widzę, że w krk chyba tak to nie działa, że nie można liczyć na to, że gin który prowadzi ciążę i pracuje w danym szpitalu w jakiś sposób wysyłając Was na oddział będzie troskliwiej podchodził do swojej pacjentki. W moich okolicach tak się praktykuje, dlatego wszyscy wiadomka, walą drzwiami oknami do ordynatorów i leakrzy z miejskich szpitali ;/ niestety moje dwa szpitale okoliczne jesli chodzi o opiekę i st,ref, pozostawiają wiele do życzenia, i nie zaryzykuję porodu w nich. Stąd risercz po krk.
widzę że więcej kobitki stawiacie na położne, a szpitala szukacie dopiero pod koniec ciąży raczej.
Stąd moje pytanie: czy znacie może gina, który nadaje się do trudnych ciąż (ta narazie przebiega prawidłowo, ale z moim wywiadem jestem mocno uprzedzona), i jednocześnie pracuje w ujastku/ siemiradzkim czy rydygiera? i który w jakiś sposób otacza opieką również w szpitalu? pozdrawiam -
nick nieaktualnyMoninik, ja 5 tygodni temu zmieniłam gin, na taką, która przyjmuje u mnie w mieście, ale też pracuje w Ujastku 2 dni w tygodniu. Mam mieć cc, więc ona będzie mi je wykonywać. Do tego ona umówiła mi termin, nie musiałam jechać na kwalifikację, ma mi przywieźć wszystkie papiery itd., żebym mogła sobie na spokojnie w domu wypełnić przed operacją.
Jeżeli miałabyś mieć cc to lepiej znajdź lekarza, który jest ze szpitala, który preferujesz.
Jeżeli nie masz przeciwwskazań do sn to się nie przejmuj i chodź gdzie chcesz, bo wtedy lekarz z danego szpitala nic nie zmienia ani przed ani po porodzie. -
nick nieaktualny
-
Ulcio wrote:BiB a Ty rodziłaś tam ? co się działo ja chciałam tam rodzić
Tak, rodziłam. Po 20h porodu sn zrobili mi cc (brak postępu porodu). Ogólnie jak poród przebiegał bezproblemowo i po porodzie było wszystko ok to dziewczyny były w miarę zadowolone. W innych przypadkach to po prostu masakra.
Ja niestety byłam tam 2 tyg, początkowo ze względu na podwyższone CRP dziecka, a potem miałam zakażenie rany po cc. Z opieki neonatologów byłam bardzo zadowolona, ale opieka nad kobietami po porodzie to jedna wielka porażka! Nie mogłam się wogóle doprosić żeby coś zrobili z tą moją raną (z rany po cc sączyła się ropa). Gdyby nie moja gin prowadząca, która przychodziła nocą (żeby lekarz który jest na dyżurze jej nie widział) i mi tą ranę czyściła, robiła okłady itp to nie wiem jakby się to skończyło
Sam porób SN też pozostawia wiele do życzenia. Miałam poród indukowany. Przyszedł ordynator niby mnie zbadać i bez słowa informacji czy czegokolwiek przebił mi pęcherz- to samo zrobił czterem innym kobietom praktycznie w tym samym czasie. W efekcie wszystkie 5 zaczęłyśmy rodzić prawie jednocześnie. W efekcie nie było tyle personelu, zeby te porody przyjmować. Podczas porodu przez większość czasu byłam sama z mężem, jak coś się działo to chodził po salach i szukał położnej lub lekarza. Gdy zaczęła się druga faza porodu mąż poszedł po lekarza, a ten mu mówi, że muszę poczekać i te skurcze "przeoddychać" bo tutaj jakaś inna pani rodzi łożysko. Po prostu szkoda słów. Wiem tylko tyle, że drugi raz już bym tam nie rodziła i szczerze odradzam poród w tym szpitalu!
Aha, i opłacenie położnej i lekarza do porodu też nie gwarantuje sukcesu. Leżała ze mną na sali dziewczyna która wszystko miała opłacone i też była bardzo niezadowolona (tyle, że ona miała bezproblemowy szybki poród, bo to drugie dziecko było)Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 sierpnia 2014, 11:16
-
nick nieaktualny
-
Witam,
jestem po porodzie w szpitalu Rydygiera.
Ogólnie ok - trafiłam do szpitala w II fazie porodu i całość trwała 25 minut więc ciężko mi powiedzieć coś o opiece przed. W każdym razie byliśmy o 3 w nocy. Położna na dyżurze początkowo wydała się bardzo niemiła, ale jak już mnie posadzili na "fotelu" instruowała jak oddychać, uspokajała. Po 10 minutach przyszedł lekarz, który do miłych też nie należał (to chyba jego metoda na zmotywowanie mnie była).
Rodziłam w sobotę 16.08 - z racji chyba długiego weekendu personelu nie było zbyt wiele. Mąż razem z położną odwieźli mnie na salę (byłam na dostawkę jako 3 w pokoju), przywiózł dziecko, pielęgniarka przyniosła 2 paracetamole i generalnie nie udzieliła żadnych informacji co i jak.
Wstałam po 6 godzinach na toaletę z noworodkiem. W trakcie soboty i niedzieli obchód wyglądał w ten sposób że lekarz wszedł jednymi drzwiami, zapytał czy jest ok i wyszedł drugimi. Dopiero w niedziele wieczorem po raz pierwszy jak się goi i brzuch. Od poniedziałku opieka bez zarzutu - wizyty 3-4 razy dziennie lekarza, ordynator osobiście też dogląda.
Wiadomo, jeżeli ktoś zwraca bardzo uwagę na warunki szpital szału nie robi. W sumie spędziłam tam 6 dni (mały złapał bakterię i dopiero po wybadaniu na chyba wszystkie możliwości i uregulowaniu wyników wypisali nas) - miałam pokój 1 osobowy - zostałam przeniesiona po dobie bo akurat się zwolnił (a nie znałam tam nikogo z personelu, tylko tak po prostu panie salowe zaproponowały zmianę z racji tego, że wiadomo było że nie wyjdziemy po 3 dobach).
To chyba tyle - jeżeli macie jakieś pytania, w miarę możliwości odpowiem
-
Cześć dziewczyny.
Ja urodziłam 10 sierpnia SN w Rydygierze i gorąco polecam ten szpital.
Poród miałam wywoływany, bo dzień wcześniej zaczęły mi odchodzić wody a skurczy nie było. W czasie porodu zmieniła mi się położna ale obydwie Panie (niestety nie pamiętam żadnych danych osobowych) bardzo miłe i konkretne i widać, że znają się na swojej pracy. Od 15 zaczęłam dostawać oxy. i tak do 23;30 kiedy Misiu wreszcie się urodził. Położna sama zasugerowała znieczulenie, żebym się rozluźniła i żeby akcja postępowała i bez żadnego problemu znieczulenie dostałam. Bez niego byłoby ciężko, niezdecydowanym polecam znieczulenie - kilka godzin odpoczynku a akcja postępowała Położnej ani lekarza nie opłacałam a praktycznie cały czas była obok a pod sam koniec i Pani doktor i położna przyjmowały poród. Wszystko przebiegało później tak jak należy, mały na brzuch do mnie - później na chwilkę zabrany do zbadania a następnie kontakt skóra skóra Po 2 h przewiezienie na salę poporodową i po ok pół godz. mały był już ze mną cały czas (do rana spał jak suseł) Położne na oddziale również przemiłe i bardzo pomocne! Warunki wiadomo - głęboki PRL - ale mi to nie przeszkadzało tak bardzo. Pokój miałam jednoosobowy a łazienka była wspólna na 3 pokoje co w ogóle nie przeszkadzało (jedynie wentylacja za bardzo tam wiała). Jeśli miałabym kiedyś znowu rodzić, to myślę, że bez wahania wybrałabym ten szpital.
Pozdrawiam i chętnie odpowiem na ewentualne pytania.
-
Szczęście miał ten kto nie rodził w Rydygierze w trakcie przepełnienia, wtedy warunki można znieść, niestety nigdy nie wiadomo kiedy się tam trafi. Ja ze względu na poród wybrałabym Rydgiera raz jeszcze ale na pobyt w szpitalu już nie:( zastanawiać się tylko będę co wybrać przy drugim porodzie bo jak widać wszędzie plusy i minusy
-
Paula_29 wrote:Szczęście miał ten kto nie rodził w Rydygierze w trakcie przepełnienia, wtedy warunki można znieść, niestety nigdy nie wiadomo kiedy się tam trafi. Ja ze względu na poród wybrałabym Rydgiera raz jeszcze ale na pobyt w szpitalu już nie:( zastanawiać się tylko będę co wybrać przy drugim porodzie bo jak widać wszędzie plusy i minusy
Święte słowa choć podczas mojego 2tygodniowego pobytu w Siemiradzkim były tylko 2 dni luzu, a tak to masa porodów i pełne salePaula_29 lubi tę wiadomość
-
Niestety ale tak już bywa chociaż, szczerze mówiąc, ja nie odczułam jakoś bardzo dni gdy było dużo porodów. Rodziłam w nocy z soboty na niedzielę i gdy ja zostałam przyjęta to jedna kobieta kończyła rodzić i gdy ja kończyłam to przyjęli inną kobietę. Tak więc luz. A na noworodkowym obłożenie widziałam tylko gdy zaszłam zobaczyć jak się ma córcia i akurat mieli "dostawę" noworodków i te wanienki/mydelniczki nie mieściły im się na sali. Jedynie jedna kobieta (gdy ją do nas na salę przywieźli) powiedziała, że na porodówce spędziła kilka dodatkowych godzin (oczywiście już po porodzie), bo nie było żadnego wolnego łóżka i musiała czekać aż wypisane kobiety opuszczą szpital. Ale akurat to nie jest powód do narzekania