Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Amy wrote:Cos we mnie peklo.
wracalam z kolezanka ta co stracila corke.. rozmawialysmy o lekarzach i ona miedzy slowami poweiDziala ze potrzebuje z M. wakacji zeby odpoczac. Ja ssie zasmialam i mowie ze na macierzynskim 2 miesiace odpoczywalam. A ona mowi ze wtedy godzilas sie ze strata dziecka, teraz potrzebujesz pobyc na spokojnie z mezem..odpoczac. i nagle powiedziala "wiedz, ze bedziesz plakac z kazdym okresem." I peklam. Czula ze cos jest nie tak.. powiedziala ze to normalne i powinnam plakac, bo to kazdego miesiaca bedzie bolalo bardziej. Nie wazne jakie bede miala nastawienie, bede cierpiala. No i rozsypalam sie. Wchodzac do domu wycieralam jeszcze lzy. Czekam az wszyscy pojda spac a ja bede mogla wszystko wyplakac. M jest 70km ode mnie. Tak bardzo go potrzebuje.
Amy ja Cie rozumiem doskonale. My staramy się drugi cykl. W pierwszym mówiłam sobie że jak nie teraz to później itp. Ale gdy przyszła @ to wieczorem rozpłakałam się strasznie... Dawno nie pamiętam bym tak płakała. Myślałam że sobie poradziłam z tym wszystkim a @ sprawiła że znów wpadłam w dół, rozdrapywałam stare rany, myślałam o psychologu.
Teraz jestem w połowie cyklu i znów wszystko wydaje się być do dupy. Jestem już przewrażliwiona na swoim punkcie. Teraz wmawiam sobie że w środę pójdę do gin a on w tej mojej krwi po dopatrzy się jakiejś złowrogiej choroby która zatrzyma moje starania na kolejne miesiące.
Są dni gdy mam wszystkiego dość. Ale wiem że mam dla kogo żyć. I wiem że mój Aniołek jest w niebie i słucha co do niego mówię. Coraz bardziej się o tym przekonuje.
Ty też masz dla kogo żyć. Masz swojego faceta! Aniołka w niebie którego w końcu spotkasz.
Wiadomo że nasze życie już zawsze będzie zaznaczone piętnem bólu, straty i lęku. Wydaje mi się jednak że powinniśmy się jakby z tym bólem "zaprzyjaźnić". Wtedy będzie nam łatwiej.Magic, gosia86, inessa, ewa13, ewcia21k, Amy lubią tę wiadomość
-
Marlena bardzo fajnie powiedziane... zaprzyjaźnić się z bólem ja tak zrobiłam, i nie dopatruję się u siebie niczego, bo wiem, że mogę tylko sobie zrobic krzywdę. Nie płakałam jak przyszła do mnie @, bo to znak, że jest ok. W terminie, trochę długo plamiłam później, ale tak juz mam ja już pogodziłam się z tym co sie stało i coraz częściej z usmiechem powtarzam każdemu kto zna moją historie - takie jest moje zdanie i nie zabijcie mnie za to co powiem
ale uważam swój przypadek jak przydatny dla społeczeństwa bo no z kogoś muszą robić statystyki wiem, że większość z Was bardzo przeżywa starty i nieudane staranka... ja mam wyjebke bo wiem, że jak się zdołuję to już będzie po mnieewcia21k, Amy lubią tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
Dziewczynki musicie myslec pozytywnie. Ja po stracie odczekałam 2 cykle i po 2 @ zaczeliśmy sie starać i za pierwszym razem też nic nie wyszło i byłam zawiedziona ale tłumaczyłam sobie,że organizm sam wie kiedy jest gotowy na przyjęcie nowego malęństwa i za drugim razem sie udało. Wam też życzę tego samego i trzymam mocno kciuki
eM, Magic, gosia86, ewa13, ewcia21k, Amy, peppapig lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny ale to tak bez kamerki i mikrofonu na tym skypie, taki czat na żywo. Znaczy możemy się kiedyś zdzwonić wszystkie, ale to obraz i tak nie pójdzie w rozmowie grupowej. Więc nie trzeba mieć super sprzętu. Dziś z Anetą pól wieczora sobie pisałyśmy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 czerwca 2014, 21:54
inessa, ewcia21k lubią tę wiadomość
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Czuje sie narazie dobrze, nie mam mdłości ani innych dolegliwosci jedynie co to piersi trochę bolą i jestem senna.W sobote lece do Polski i tam pójde na pierwszą wizyte.Trochę sie obawiam lotu,bo naczytałam sie w internecie,że do 3 miesiąca nie powinno się latac ale mój ginekolog powiedział,że nie widzi problemu jesli nic mi nie dolega więc jestem dobrej myśli.
Trzymam kochane za was kciuki i mam nadzieje,że szybciutko do mnie dołączycie.
Moje aniołki od soboty mają już swój pomniczek (*) cieszę się,że zdążyłam go zobaczyć przed wyjazdem.
Mimo,że mam znowu maleństwo pod sercem,to nie potrafie jeszcze sie nim cieszyć i wybiegać w przyszłośc tak jak w poprzedniej ciązy jak się zastanawiałam nad imieniem albo gdzie postawie łóżeczko itd. Jakas obawa chyba w środku siedzi i nie potrafie sie cieszyć na przód chociaż bym bardzo chciała.inessa, gosia86, ewcia21k, anet525, peppapig lubią tę wiadomość
-
maja tak niestety będzie... bo masz już świadomość, że coś może się stać... rozumiem, ale teraz musisz skupic się na sobie będzie dobrze widziałam pomniczek..piekny...popłakałam się jak go zobaczyłam... i te aniołki...chyba i ja muszę jakiegoś kupić...dla mojego aniołka
peppapig lubi tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
nick nieaktualnyMaju ciesze sie,ze sie odezwałaś
a co do skypu postarm sie jutro podłaćzyć ale nic nie obiecuje bo mam nowego laptopa ( tzn używanego ale dla mnie nowego )
kochane mam dzis jakis ciezki dzień poprostu źle sie czuje mam duszność,jestem senna i jakaś taka słaba i do tego jakas bez nadziei z firmą jakoś idzie po grudach,adopcja cieżko,sytuacja mojej bratanicy barzo trudna, wogóle ostatni rok jakiś bardzo cieżki jestem strasznie tym zmeczona chciałabym chociaz raz
z czegos sie cieszyć tak porzadnie i na długo naprawde nie potrzebujemy wiele z moim mezem ale tracimy siły.
Nie chce Was zameczać problemami bo każda z Was ma ich naprawde wiele.
Wspieram każda z Was i rozumiem Wasze obawy naprawde ja też je mam, nawet boje sie marzyć,ze w tym cyklu nam sie uda.
Wiem jedno,ze Miłosc jest najważniejsza i dziekuje za meża napewno tak jak każda z Was
Magic, eM, ewcia21k, peppapig lubią tę wiadomość
-
inessa wyżalaj się dowoli każda powie Ci słowo na pocieszenie ja tez tak miałam... za dużo spadło mi na głowę to myślała, że oszaleję... ale przyszedł taki dzień, w którym zaświeciło nam słońce i dostrzegłam, że świat jest piękny i ludzie są cudowni. A co z bratanica? Co się dzieje, bo w temacie nie jestem.
inessa, gosia86, ewcia21k lubią tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
Magic wrote:Oj widzę kochane, że zaczęłyście lekko zaciążać kochane spokojnie, ja poprzednim razem byłam w ciąży to z 7 dni przed @ zrobiłam test i się rozczarowałam, bo był negatywny, ale @ jednak nie przyszła temperature miałam w okolicach 37,1..
Witam nową aniołkową mamę... przykro mi, że straciłaś swoje maleństwo. Będziemy Cię wspierać i będziemy razem z Tobą przechodzić żałobę.
Czarna, a właśnie ile Ci się spóźnia?
Wczoraj byliśmy na chrzcinach córki moich znajomych... dużo dzieci w kościele, dużo na imprezie...dałam radę!! bawiłam się z nimi. Jedna dziewczynka z synem starszym moich znajomych oblegali mojego męża siedział z nimi przy akwarium i pokazywał rybki... będzie cudownym ojcem...potem ta dziewczynka niespodziewanie wzięła mnie za rękę, aż podskoczyłam, ale ucieszyłam się dałam radę. Nie nienawidzę wszystkich, którzy mają i mogą mieć dzieci po prostu się cieszę, że dane im jest doświadczyć rodzicielstwa
Mam coś dziwnego..czy któraś z Was miała coś takiego, że plamiła? Tzn cięzko to nawet nazwać plamieniem, ale mam zabarwiony śluz na beżowy, jest tego okrutnie mało. Bolał mnie brzuch nad ranem takie przeszywające ukłucie. Całe szczęście w piątek idę do gin-endo więc zapytam się czy to normalne. Podkreślam, że to 17dc i nie wiem co to jest??!! Boję się, że coś się ze mną dziwnego dzieje...to na bank nie ciąża! Bo @ miałam w terminie a poprzednio zaszłam w dni płodne, a dokładnie w 17dc miałam owulkę. Czyli normalnie...
Badałaś może sobie progesteron? -
PauLLa wrote:Lemurek mi widok ciężarnych nie przeszkadza już TAK bardzo, ale czasami przykro mi się robi jednak. Ale kiedy widzę wózyczki i dzidziusie w środku to odwracam głowę i łzy w oczach mam....jednak w porównaniu do dnia, gdy wracałam ze szpitala to jest lepiej, wtedy płakałam mocno a teraz oczka się zaszklą jedynie....jest jedna rzecz która mnie dobija na maxa, rzadko się to zdarza ale jednak, kiedy facet idzie z maleństwem na rękach. Od razu mam przed oczami obraz z dnia porodu, gdy przywieźli mnie na sale a R stał zapłakany i tulił w ramionach nasz Skarb....
gosia86, PauLLa lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNo własnie ja mam takie wrazenie,ze zaraz oszaleje bo za dużo na nas ostatnio spadło.
A bratanica to długa historia ale w skrócie mój brat rozwiódl sie z zoną( przez cała z nią sytuację bardzo sie zmienił i zlekcewazył wszystko mimo,ze naprawde jest bardzo wrażliwy i kochany) ale sąd przyznał dziecko jej niestety ( do rozwodu mieszkali z moimi rodzicami i oni wnuczke wychowywali bo brat na 3 zmiany pracował a bratowa nie potrafiła a przez 3 lata ja ją wychowywałam.
i teraz okazuje sie,że moja bratowa bije córke i to tak najczesciej,zeby inni nie zauważyli a jednak ktos zauważył i nam doniósł o do szkoły. Teraz zaczynamy działać zwłaszcza moi rodzice. Oj by można wiecej mówić ale to za dużo tego. -
Marlena wrote:Amy ja Cie rozumiem doskonale. My staramy się drugi cykl. W pierwszym mówiłam sobie że jak nie teraz to później itp. Ale gdy przyszła @ to wieczorem rozpłakałam się strasznie... Dawno nie pamiętam bym tak płakała. Myślałam że sobie poradziłam z tym wszystkim a @ sprawiła że znów wpadłam w dół, rozdrapywałam stare rany, myślałam o psychologu.
Teraz jestem w połowie cyklu i znów wszystko wydaje się być do dupy. Jestem już przewrażliwiona na swoim punkcie. Teraz wmawiam sobie że w środę pójdę do gin a on w tej mojej krwi po dopatrzy się jakiejś złowrogiej choroby która zatrzyma moje starania na kolejne miesiące.
Są dni gdy mam wszystkiego dość. Ale wiem że mam dla kogo żyć. I wiem że mój Aniołek jest w niebie i słucha co do niego mówię. Coraz bardziej się o tym przekonuje.
Ty też masz dla kogo żyć. Masz swojego faceta! Aniołka w niebie którego w końcu spotkasz.
Wiadomo że nasze życie już zawsze będzie zaznaczone piętnem bólu, straty i lęku. Wydaje mi się jednak że powinniśmy się jakby z tym bólem "zaprzyjaźnić". Wtedy będzie nam łatwiej.Marlena lubi tę wiadomość
-
Wiecie co dziewczynki od kilku dni wchodzę do Was poczytać bo jakoś mnie tu do Was ciągnie.
Powiem Wam jak było u mnie.
Mam 6 letniego syna w ciąże zaszłam tak jak sobie zaplanowałam ciąża przebiegała dobrze poród ok.Po 5 latach jedna noc zapomnienia i w lutym zaszłam w ciąze której nie planowałam i pierwsze słowa jakie mi przeszły przez myśl to takie że ja nie chce być w ciąży,bo nas nie stać ,bo sobie nie poradzę itd potem się jakoś oswoiłam z tą myślą zaczęłam się cieszyć i stało się przyszło plamienie potem lekarz wyniki i w końcu spadek bety krwawienie-poronienie samoistne i wielki ból psychiczny i fizyczny.
Wtedy pierwszy raz pomyślałam że to moja wina ,i to przeze mnie przecież nie chciałam być w ciąży i to poczucie winy wpędzało mnie w jeszcze większą deprechę.
Po sześciu miesiącach znów zaszłam w ciąże tym razem już przez moje usta nie przeszło słowo nie chce, nie dam sobie rady wręcz cieszyłam się że się udało ale cały czas gdzieś we mnie był strach że znów stanie się tak jak poprzednio i cały czas żyłam w strachu.
Gdy poszłam na pierwszą wizytę po pozytywnym teście znów usłyszałam coś jest nie tak powinnam być w 9 tyg a pęcherzyk wygląda na 6 i powtórka z rozrywki beta i wyrok puste jajo płodowe wtedy szpital i zabieg to był grudzien.
Już inaczej przez to przechodziłam bo od początku nastawiłam się że będzie żle ,że znów mnie to spotka i ogólnie gdzieś w środku to czułam.
wtedy trafiłam na to forum i na aniołkowe mamy tu dowiedziałam się że nie tylko ja przez to przechodzę tu miałam wsparcie którego nie miałam w mężu,mamie itd.Dałam sobie czas Poukładałam sobie wszystko nauczyłam się pokory a przede wszystkim przeżyłam swoją żałobę i pogodziłam się z moimi stratam.
Wtedy z mężem ustaliliśmy że spróbujemy jeszcze raz ten ostatni trzeci,bo więcej razy bym tego nie zniosła .Ale najpierw badania przeszłam badania genetyczne porobiłam sobie wszystkie hormony poszłam na hsg potem na histeroskopie mój lekarz cały czas powtarzał że jestem zdrowa a poronienia to poprostu przypadek ale ja nie dałam za wygraną wszystkie wyniki wychodziły spoko nie było się do czego przyczepić oprócz trochę za wysokiej prolaktyny.Choć według mojego lekarza było według norm czyli spoko ale nie dałam sobie powiedzieć zrobiłam prolaktynę po obciążeniu i tu był piespogrzebany.Dostałam leki,po wszystkich badaniach pobytach w szpitalu zaczeliśmy się starać ten ostatni raz już miałam takie parcie na dziecko że wszędzie widziałam oznaki zblizającej się ciąży a w głowie że chce urodzić w lutym żeby był to wodnik nasze życie wygladało tak że kochaliśmy się co drugi dzień i jak te roboty robiliśmy co musieliśmy zero przyjemności.
Nastawiłam się że maj będzie nasz jakie było moje rozczarowanie jak dostałam @ nie dość że wcześniej przylazła to był to akurat 26maj i do tego moje imieniny załamałam się i wtedy odpusciłam totalnie parcie na dziecko zeszło a my znów cieszyliśmy się sobą
W następnym cyklu który rozpoczął sie 26.05 się udało test zrobiłam 22.06 ale ja choć bałam się byłam pod częstą kontrolą lekarza to czułam że tym razem się uda i szczęśliwie donoszę.I znów zaczeły się plamienia od razu do lekarza łzy w oczach okazało się że mój bąbelek jest silny i daje sobie radę Mój termin porodu wychodził na 01 marca ale to już nie było dla mnie istotne że nie był to upragniony luty ważne że się udało.
Moja kochana Madziulka ma teraz 4 miesiące urodziła się w lutym trzy tygodnie przed terminem była i jest kruszynką ale dla nas najważniejsze że zdrowa
Jedyne co Wam mogę powiedzieć to to że trzeba walczyć o to co się pragnie i mimo gorszych dni się nie poddawać a to co przynosi nam los jest do czegoś nam potrzebne.Mnie to nauczyło że nie zawsze ma się to czego się pragnie nieraz na to trzeba poczekać i mimo tego wszystkiego co przez ten czas przeszłam było warto bo teraz jestem innym człowiekiem a przede wszystkim na pewno lepszą matką dla swoich dzieci.
Pozdrawiam Was
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 01:11
eM, ewcia21k, Amy, inessa, MartaAlvi, Czarnaa94, Marlena, Iza75, Mimi86, peppapig lubią tę wiadomość
-
Effcia dziękuję :*
Gratuluję córeczki :*
Maja będzie dobrze kochana :*
A więc dzień dobry. W sumie średnio dobry...ciągle boli mnie brzuch, musiałam wstać przed 6:00 i zrobić R śniadanie do pracy a potem żeby przed pracą zjadł. Apetytu wcale nie mam, nic mi nie smakuje, no oszaleć idzie...chłopak odprawiony do roboty, więc zajrzałam do Was, bo wczoraj zaczęłam ćwiczyć i po roku lenistwa, padłam na łóżko jak zabita kondycha tak licha, że wstyd się przyznać ale dałam radę
Pisałam Wam, że chcę iść do pracy, gdzie moja mama idzie ale ona powiedziała, że z tym moim kręgosłupem nawet kilku dni nie wytrzymam, nie pocieszyła mnie. No i kicha, skoro pracy nie będę miała to ze starań w sierpniu nici. Wczoraj już płakałam z tego powodu, i na dobitke znalazłam listy z wyprawką dla mnie i Karinki. Dół totalny ale poszłam spać, więc jakoś przeszło.
Inessa kurcze, co mam Tobie doradzić? Moje problemy nie są tak ogromne jak Twoje ale dla mnie...ciężko mi...choć mam lżej od Ciebie...no a ztą bratanicą to porażka, jak można bić własne dziecko? I jak zwykle władza w Polsce pomaga takim szumowinom.
tak bym chciała mieć czarodziejską różdżkę i każdej z Was pomóc
Ja powoli zaczynam się bać, że kiedy zaczniemy...kiedyś tam starania to okaże się, że nie będzie tak łatwo. Nie wiem jak ja poradzę sobie z niepowodzeniami. Wczoraj poprosiłam Karinke, żeby pomogła mojemu R spojrzeć na świat z mojej perspektywy. Żeby zrozumiał jak pragnę znowu mieć dzidziusia pod serduszkiem. Ajj to takie trudne...Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 07:55
ewcia21k lubi tę wiadomość
-
Effcia-gratuluję córeczki Jesteś bardzo dzielną kobietą
Paulla-może poszukaj czegoś innego,nie wiem jak u Ciebie z pracą ale może coś się jeszcze znajdzie.
Miłego dnia dziewczynki -
nick nieaktualnyDziękuję za słowa pocieszenia,
nadal nie czuję się dobrze. Nie mam sił nawet odpisywać każdej z osobna na wiadomości które tutaj były.. ale przeczytałam je wszystkie.
W ogóle nie mam sił. Jestem w hóy porozbijana.
Jakby tego było mało w czwartek jadę z dyrektorem na Radę Społeczną do starostwa, muszę się ogarnąć do tego czasu, bo jestem od płaczu cała popuchnięta.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 08:02
peppapig lubi tę wiadomość