Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Buziulka strasznie mi przykro
to okropne ze każą ci czekać do czwartku... jesteś już w szpitalu? Może jedź gdzie indziej? Bo to straszny terror psychiczny...
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
nick nieaktualnyMamy tylko jeden szpital w mieście. Niestety
A czekać muszę bo moja prowadzącą ciąże ginekolog dopiero wtedy będzie w szpitalu i chce sama mnie zbadać jeszcze raz i dać tabletki. Idę jeszcze dzisiaj prywatnie do ordynatora zobaczę co on mi powie, może pomoże inaczej. Moja lekarka nie umiała mi powiedzieć co się stało i dlaczego.Obecnie siedzę w teściowej domu i ryczę.
Bardzo bym chciała żeby to się skończyło już.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 10:57
-
Niestety w większości przypadków nie poznasz powodu
Płacz, bo bez tego nie dasz rady i bierz jeden dzień na raz. Wystarczy że przetrwasz dziś do końca dnia, jutrem będziesz martwiła się jutro ... Jesteśmy tu więc pisz, postaramy się pomóc. Rozkręcamy też czat na skypie jeśli to Ci pomoże, zapraszamy.
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Buziulka tak mi przykro kochana... ja dowiedziałam się w poniedziałek, że ciążą sie nie rozwija, w piątek potwierdziliśmy a dopiero w środę pojechałam do szpitala.. wiem co czujesz. Będziemy Cię wspierać jak tylko będziemy mogły.
Kochane mimo wszystko przekazuję Wam pozytywne wibracjewiem, że będą lepsze i gorsze dni, ja też jestem Rybką(11.03) i wiem, że muszę dać radę. Bo jak nie my to kto?
Rozmowa o zaręczynach była) ja mojemu też trochę suszyłam o to głowę, ale dopiero w 2011 roku zaplanowaliśmy wyjazd na Słowację i tam mi się oświadczył...było cudownie... świecie, wino, kolanko i mój płacz
) oprawę też mieliśmy super...góry, śnieg... aż na samo wspomnienie bardzo miło mi się robi
aa i cały wyjazd pilismy Ballantaisa z colą
)
eM, gosia86 lubią tę wiadomość
Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
ja czułam to samo czekając na zabieg. Buziulka musisz sie wpłakac jestesmy z toba pisz kiedy tylko masz potrzebę . Bardzo mi przykro ze tez musisz przez to przejść
-
nick nieaktualnyBuziulka wrote:Mamy tylko jeden szpital w mieście. Niestety
A czekać muszę bo moja prowadzącą ciąże ginekolog dopiero wtedy będzie w szpitalu i chce sama mnie zbadać jeszcze raz i dać tabletki. Idę jeszcze dzisiaj prywatnie do ordynatora zobaczę co on mi powie, może pomoże inaczej. Moja lekarka nie umiała mi powiedzieć co się stało i dlaczego.Obecnie siedzę w teściowej domu i ryczę.
Bardzo bym chciała żeby to się skończyło już.
echCzekanie jest trudne, bo między czasie zaczynasz robić sobie jakieś nadzieje, przynajmniej ja sobie robiłam...
Ja powiem jak to było u mnie, w środę dowiedziałam się o ciąży która od 7 tygodni się nie rozwijała, poronienie wstrzymane.
Lekarz kazał czekać, nei chciał podawać leków, radził by organizm sam się uporał. Wróciłam do domu. Płakałam i wariowałam, może się pomylił, może serce zacznie bić. Jak nie krwawie to może dziecko jeszcze walczy. Miałam się zgłosić do szpitala tylko gdybym bardzo krwawiła. Konsultowałam w ten sam wieczór telefonicznie z innym lekarzem. Powiedział, że sama się oczyszcze, ze nie ma zagrożenia dla organizmu. Umierałam ze strachu o siebie, M o mnie, moi rodzice też. Cała rodziana była postawiona na baczność. Wieczorem poszłam do toalety i zobaczyłam smugę krwi.. kolejny cios w serce..a jednak... wszystko zaczęło się dopiero w sobotę w nocy. od 20 do 4 nad ranem rodziłam swoją małą kuleczkę. SKurcze były nie do opisania.. Traciłam przytomność i M. wezwał karetkę zabrali mnie do szpitala i okazało się, że dziecko nadal we mnei jest i potrzebny jest zabieg bo moje skurcze już minęły.. i niestety... -
nick nieaktualnygosia86 wrote:
Amy ślub w niedzielę coś naprawdę wyjątkowego
W niedzielę, też miałam robiony zabieg, bo zaczęłam w sobotę po 24 ronić ciąże
na 9 sierpnia miałam wyznaczony termin porodu i pewnie też urodziłabym w niedzieleWiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 11:39
-
nick nieaktualnyNie mam męża.
ale mam narzeczonego.
Tak, pociesza mnie jak tylko umie, stara się. Bardzo dobrze, że jest bo nie wiem co bym bez niego zrobiła. Teraz jest w pracy.
Ja prace straciłam i ciężko mi bo tak to może bym nie myślała a tak siedzę w domu z teściową i myślę. Leże w łóżku i patrze w sufit i nawet nie wiem za co mogłabym się wziąć.
Bardzo bym chciała teraz byc w swoim rodzinnym domu z bliskimi. Żeby mnie chociaż pogłaskał po głowie. A nie tak tu sama(
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 11:41
-
Nienawidzę kiedy rano wstaję czytam z uśmiechem wasze posty, śmieję się i nagle na 5-7 stronie kolejna Aniołkowa Mama
Przecież to okrutne.
Czekanie... podobno uczy nas cierpliwości i pokory ale w tych okolicznośćiach jest najgorszą lekcją w życiu jaką przyszło nam doświadczyć
Witaj u Nasinessa, Lemurek27 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
mój koszmar trwał tydzien. w piatek dostałam bóle i trafiłam do szpitala. w pn robili usg było ok we wtorek debilna lekarka zbadała mnie wiernikime i poleciała krew gdy uslyszałam ze dziecko nie zyje zemdlalam wyłam płakałam i wpadłam w szał. mąż mnie zabrał ze szpitala wypisał na własne żadanie zabrał do zaufanego lekarza. krew mi sie lała i ból przy tym nie doopisania. niesetety lekarz powteiordził przykro mi serduszko przestało bic. płód jest zbyt duży nie oczysci sie Pani sama konieczny zabieg. w czwartek miałam wyznaczony termin trwało to 15 min i po wszystkim. w szpitalu innym lekarz i połozne otoczyli mnie troską i wpsarciem . świat mi sie wawalił moja matka uważała ze przesadzam ze to nie koniec swiata i bym sie ogarnęła alez ja byłam na nią wsciekła dobrze ze mąż byl przy mnie....
-
nick nieaktualnyanet525 wrote:mój koszmar trwał tydzien. w piatek dostałam bóle i trafiłam do szpitala. w pn robili usg było ok we wtorek debilna lekarka zbadała mnie wiernikime i poleciała krew gdy uslyszałam ze dziecko nie zyje zemdlalam wyłam płakałam i wpadłam w szał. mąż mnie zabrał ze szpitala wypisał na własne żadanie zabrał do zaufanego lekarza. krew mi sie lała i ból przy tym nie doopisania. niesetety lekarz powteiordził przykro mi serduszko przestało bic. płód jest zbyt duży nie oczysci sie Pani sama konieczny zabieg. w czwartek miałam wyznaczony termin trwało to 15 min i po wszystkim. w szpitalu innym lekarz i połozne otoczyli mnie troską i wpsarciem . świat mi sie wawalił moja matka uważała ze przesadzam ze to nie koniec swiata i bym sie ogarnęła alez ja byłam na nią wsciekła dobrze ze mąż byl przy mnie....
Jaki był powód śmierci dziecka? nie wiesz?
Myślisz, że to przez to badanie? Bo tak odebrałąm to co napisałaś.
Ja bym skarżyła! -
Tak to czekanie nie jest fajne, ale właśnie trochę nas uczy, aby byc wytrwałą, bo czas i tak ucieknie. To ciężkie kiedy jeszcze masz nadzieję, że a może ktos sie pomylił.. mój mąż nawet zaczął w necie szukać nadziei, że może nie wszystko stracone, ale ja czułam inaczej. Teraz patrzymy z nadzieją w przyszłość, bo ona należy do nasLilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
bo raczej tak było chyba. bol sie pojawil i dostałam lekkie plamienie ale lekarz powiedział ze jest szansa ze dziecko da rade i musze byc pod opieką lekarzy na wszelki wypadek dlatego zosatłam w szpitalu. po lekach jakie dali nie bolał brzuch palmienie ustało a po badaniu stało sie co sie stało. gdy odbierałam wypis zarzadalam kopie historii mojego leczenia a tam nic nie było wszytsko pozmieniali ze robili badania których nie miałam zadnego leczenia wirnikiem niby nie było byłam z tym u adwokata nie wygrałabym wiec odpusciłam. to co oni mi zrobili to był koszmar.czułam sie pusta i bezsilna nic nie mogłam zrobic....
-
nick nieaktualnyanet525 wrote:bo raczej tak było chyba. bol sie pojawil i dostałam lekkie plamienie ale lekarz powiedział ze jest szansa ze dziecko da rade i musze byc pod opieką lekarzy na wszelki wypadek dlatego zosatłam w szpitalu. po lekach jakie dali nie bolał brzuch palmienie ustało a po badaniu stało sie co sie stało. gdy odbierałam wypis zarzadalam kopie historii mojego leczenia a tam nic nie było wszytsko pozmieniali ze robili badania których nie miałam zadnego leczenia wirnikiem niby nie było byłam z tym u adwokata nie wygrałabym wiec odpusciłam. to co oni mi zrobili to był koszmar.czułam sie pusta i bezsilna nic nie mogłam zrobic....
Inaczej nie napiszę.
Podpaliłabym tą instytucję.