Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
mam zamiar opisac ich w gazecie. nawet sie nie przyznali . wiesz co ordynator powiedział ?? i tak pani by poroniła to była tylko kwestia dni. i wtedy zemdlałam jak mozna tak powiedziec?????????skur.........
-
nick nieaktualnyanet525 wrote:mój koszmar trwał tydzien. w piatek dostałam bóle i trafiłam do szpitala. w pn robili usg było ok we wtorek debilna lekarka zbadała mnie wiernikime i poleciała krew gdy uslyszałam ze dziecko nie zyje zemdlalam wyłam płakałam i wpadłam w szał. mąż mnie zabrał ze szpitala wypisał na własne żadanie zabrał do zaufanego lekarza. krew mi sie lała i ból przy tym nie doopisania. niesetety lekarz powteiordził przykro mi serduszko przestało bic. płód jest zbyt duży nie oczysci sie Pani sama konieczny zabieg. w czwartek miałam wyznaczony termin trwało to 15 min i po wszystkim. w szpitalu innym lekarz i połozne otoczyli mnie troską i wpsarciem . świat mi sie wawalił moja matka uważała ze przesadzam ze to nie koniec swiata i bym sie ogarnęła alez ja byłam na nią wsciekła dobrze ze mąż byl przy mnie....
Teściowa moja uważa to samo. Że lepiej teraz niż później ale ja uważam, że w takich przypadkach nie ma LEPIEJ. Każda strata jest takim samym bólem albo nawet i gorszym od poprzedniej.
Wczoraj gadała, że to pewnie przez tabletki anty, bo powinnam rok przerwy zrobić a nie tak - co ją to w ogóle obchodzi kiedy ja co biore. Albo, że pewnie kwasu foliowego nie brałam. Rozmawiała o tym z narzeczonym ale słyszałam wszystko. Potem przyszedł do mnie i zaczął mi te same brednie opowiadać
Moja mama też dzwoni pyta sie i jak i żebym się nie przejmowała, nie myślała ale jak ja mam się nie przejmować i jak nie myśleć kiedy straciłam drugie dzieciątkoNie umiem wyłączyć myślenia. Wiem, że chce dobrze i że się marwi i mimo wszystko cieszę się, że też o mnie myśli i jest ze mną.
cieszę się, że istnieją takie fora gdzie są ludzie którzy rozumieją sytuacje bo u mnie w kręgach znajomych sa albo szczęśliwe mamusie albo dziewczyny, którym nie dzieci w głowie i nie ma za bardzo z kim pogadać.
Dzięki dziewczyny.
Mam nadzieje, że stanę na te moje nogi w przyszłym tygodniu i się odnajdę jakoś.
Choć moje życie jest strasznie pod górkę ze wszystkim. Jak się coś uda to ZAWSZE musze to przypłacić 3x bardziej i tak w kółko.
-
nick nieaktualnyanet525 wrote:mam zamiar opisac ich w gazecie. nawet sie nie przyznali . wiesz co ordynator powiedział ?? i tak pani by poroniła to była tylko kwestia dni. i wtedy zemdlałam jak mozna tak powiedziec?????????skur.........
-
nuziulka wiesz ja tez brałam anty i odrazu jak przstałam to zaczelismy sie starac.... ale chyba to nie przez to co?? jak myslicie?? juz sama nie wiem załamałam sie chwilowo....
-
nick nieaktualny
-
Anet może i nie pocieszę Cię zbytnio, jednak wiesz dlaczego Wasza kruszynka odeszła....nie dlaczego a jaka była przyczyna...Nasz Skarb był zdrowy, nic jej nie było i nagle cios w serce, bo zasnęła jeszcze w brzuszku, nawet nie ujrzała swiata, swoich rodziców, mamusia jej nie przytuliła.....to dla mnie zbyt trudne by wspominac....
-
Buziulka trzymaj się! Znajdziesz u nas oparcie, bo same to przeszłyśmy.. Tule Cie mocno!! :*
anet wiem, że to cięzkie co się spotkało, ja też miałam ochotę pozwać lekarza, który kazał mi chodzić 5 tyg z martwą ciążą. Ale uznalismy, że ten etap został zakmnięty i niechcę rozdrapywać ran..Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
nick nieaktualnyNa mnie też babka na USG stwierdziła, że po poronieniu powinnam byc już na USG w 6 tygodniu a nie dopiero w 12. Tylko na NFZ są takie kolejki, że wcześniej się nie dało. A na prywat nie było mnie stać bo straciłam miedzy czasie staż i krucho z kasą było. Mi tu łzy ciekną a ta baba jeszcze na mnie z gebą, odprawiły mnie z kartką i zdjęciem nawet nie wiedziałam, co dalej mam z tym zrobić. Dopiero z łaską usłyszałam, że mam iść do poradni i tam się dalej konsultować.
Nigdy w życiu na NFZ.
Popełniłam tutaj największy błąd.
-
Paulla...każda z nas doświadczyła wielkie tragedii...już nie będziemy tymi samymi kobietami co kiedyś.
Tule Was mocno wszystkie, te smutne i te szczęśliwe, bo dla każdej z nas wyjdzie słońce :*
Uciekam :* do usłyszenia :*:*:*:*Lilianka 1.05.2015
Oliwierek 17.08 2016
Kornel 23.06.2018 -
nick nieaktualnyNawet jakbym znała przyczynę to tym bardziej by mi bylo źle, bo śmierć była spowodowana czynnikiem zewnętrznym, za który można kogoś obwiniać.
Jak pomyślę, że moje dziecko mogło żyć a przez czyjś błąd nie żyje, dochodziłabym praw. Aneta a oni zabrali ciałko do laboratorium? można do tego dość, co było przyczyną. Ja wiem że to nie są małe pieniądze bo ok 800zł ale stanęłabym na głowie.. jakbym miała choć cień wątpliwości, że to nie była śmierć z wad genetycznych czy czegoś jeszcze, a czyjś błąd -
nick nieaktualny
-
Buziulka nie wszyscy lekarze na nfz są tacy. Moja gin jest wspaniała, dała mi nadzieję, ze bedę jeszcze mamą. Bylo tak blisko, jeden dzień i Córeczka bylaby ze mna. Gin sama straciła synka w nocy po porodzie dlatego wie co ja czuje....niektórzy lekarze nawet prywatnie przyjmując mają w sobie znieczulice jakąś.
Amy lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyBuziulka wrote:wiem PauLLa, że różnie to bywa.
Może to zależy od szczęścia albo nie wiem.
Może to nie ten moment.
Głupieje już
Stała się tragedia, której już nie cofniemy, trzeba jakoś iść do przodu z tą dziurą w sercu -
nick nieaktualnyPaulla masz racje chociaz wiesz myśle,ze lekarze na NFZ mają wiecej ograniczeń finansowych i papierologicznych i dlatego nie mają jak pomóc pacjentce nawet jak chca.
Chociaż ja na NFZ mimo problemów z kasą nie pójde mi lekarz - już to pisałam- powiedziała zaraz na początku ciaży ( 4 ciaży i po 3 poronieniu),ze jestem w takim wieku i po tylu poronieniach,ze napewno nie mam szans na utrzymanie nawet tej ciaży i po co ma mi dać jakieś leki w koncu zapisał mi luteine - bo mam problem z progesteronem i zapisał na wizyte za 3 tygodnie gdzie wiem iż po tylu poronieniach powinien mnie monitorować co tydzień no i stało sie dzieciatko umarło pod koniec 9 tygodniaa lekarz powiedział, no cóż zdarza sie.... bez komentarza a napisał skierownaie do szpitala tak,ze w szpitalu tylko sie wsciekali bo nie wiedzieli co napisał i po co ja sie zgłaszam do nich. W szpitalu było w miare ok oprócz jednej pielegniarki która powiedziała mi,ze nie mam co chować dziecka bo tam nic nie ma zresztą to nie było dziecko tylko płód.
Dużo by opowiadać a teraz lekarz powiedział,ze jak kiedyś sie nam uda to bedzie walczyć bo kazdej kobiecie to sie należy!!!! tylko czy sie jeszcze kiedyś nam uda ( mówie o mnie i o meżu )Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 12:18
-
Ależ skąd, każdy moment jest odpowiedni jeśli jesteś na coś gotowa :*
Tak mi gin powiedziała, i skoro chce zacząć starania w sierpniu to nawet na rzesach stanę ale przekonam chłopaka i też bedzie chciał dzidziusiaon się o mnie boi, a pytam po co patrzył na porodówkę, jak akurat krwotoku dostałam? :o no i teraz się boi, ale ten strach nie minie, takie obrazy przed oczami do końca życia zostaną. I wiem, że przy drugim dzidziusiu już R bedzie ze mną, i tym razem wszystko pójdzie po mojej...po naszej myśli
powiem jemu, że jeśli będzie obok to nikt mi krzywdy nie zrobi, no i pierwszy ujrzy kruszynę
-
Codo tabletek anty ja zrobiłam rok przerwy po ostatnich anty i pół roku zanim zaszłam w ciążę a i tak straciłam, więc nawet odstawienie nas nie uchroni. Moja koleżanka brała zastrzyki anty, które działają przez 3 miesiące, poszła na kolejny zastrzyk i później 2 dni się spóźniła ale lekarz powiedział ze nic dwa dni różnicy n ie zrobią. Po tej dawce wymiotowała, bolała ją głowa. Poszła do lekarza i ten zrobił usg bo coś mu nie pasowało. A tam 6 miesiąc ciąży
no i w styczniu urodziła zdrowegochłopca mimo tych zastrzyków które mogły y go uszkodzić albo i zabić.
Co do błędów lekarzy- w takich chwilach wszyscy są winni, ja też miałam pretensje do lekarza, że nie ratował mimo że u mojej gin na USG dziecko było, a w szpitalu usg mi nie chciał zrobić bo spisał na straty już przez krwawienie.
Ale teraz z biegiem czasu wiem że nawet gdyby ratował to ta ciąża się nie rozwijała- i oprócz tego że może bym miała maleństwo dłużej w sobie nic by nie zdziałał...a gdyby się rozwinęło to pewnie byłoby chore. Podziwiam mamy które decydują się na urodzenie chorego dziecka- ja bym nie dała rady. I tylko dlatego że mój Ł ma 21 letniego brata z porażeniem mózgowym i wiem jaki zależny jest od innych i jak w rodzinie przez to się powaliło wszytsko- zwolnienie z pracy- o ktoś musi z nim być 24h na dobe, kłotnie, wyrzuty, a on,.. póki jest ojciec jest ok ale kiedyś się straci...
Albo moja sąsiadka w drugiej ciąży powiedzieli jej że płó jest uszkodzony i upośledzenie i choroby dziecka wystąpią w 89 % ( upośledzą 89 % organó) ale ona się uparła że nie usunie ciąży bo ona wierząca.
Dziś dziecko ma 9 lat, nie chodzi, nie widzi, nie siedzi, nie słyszy, nie ma nerki, nie ma płuca, wycięłi mu jelito grube, ma czaszkę w kształcie gruszki z przodu ma szpic, upośledzoną wątrobę, upośledzoną śledzione ma, karmiony jest przez sąde, skrzywenie kręgosłupa, reumatyzmi wiele innych przykrych chorób
To już nie chodzi o naszą wygodę życia ale ile to dziecko musi cierpieć- na rehabilitacje nie stać koszt miesięczny od 3 tys.... To porażka..
Dlatego ja uważam że natura wiedziała co robi.Podjęła decyzję za mnie...Buziulka lubi tę wiadomość
-
Amy wrote:Nawet jakbym znała przyczynę to tym bardziej by mi bylo źle, bo śmierć była spowodowana czynnikiem zewnętrznym, za który można kogoś obwiniać.
Jak pomyślę, że moje dziecko mogło żyć a przez czyjś błąd nie żyje, dochodziłabym praw. Aneta a oni zabrali ciałko do laboratorium? można do tego dość, co było przyczyną. Ja wiem że to nie są małe pieniądze bo ok 800zł ale stanęłabym na głowie.. jakbym miała choć cień wątpliwości, że to nie była śmierć z wad genetycznych czy czegoś jeszcze, a czyjś błąd