Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Z psychologiem uważam rozmowa powinna być jeśli kobieta wyrazi taką potrzebę, ale takie coś to pewnie tylko w prywatnych klinikach a może i tam nie.Ja mam przyjaciółki, z którymi mogłam porozmawiać.Moja mama nie żyje i mimo że, wiem że mój tata to przeżył to jednak chyba z mężczyzną aż tak nie porozmawiasz.Mój mąż też tego nie przeżył tak jak ja; że jestem w ciąży powiedziałam mu na początku tygodnia a pod koniec już w niej nie byłam, więc chyba do niego to jakoś nie dotarło.My przeżywamy to inaczej, bo nasze ciało zmienia się już na początku, czujemy tą fasolkę dużo wcześniej.Effcia, jeśli nie masz z kim porozmawiać spróbuj z psychologiem, nie wiem jak to w Polsce działa teraz. Czy potrzeba skierowania najpierw od lekarza rodzinnego, jeśli chce się do poradni refundowanej, czy nie.Ale może od lekarza rodzinnego zacznij, on doradzi.
-
nick nieaktualnyWitam Aniołkowe mamy, ja też niestety straciłam swoje maleństwo w 8tc ;( Muszę się wyżalić, bo już nie daję rady psychicznie wszystko było ok aż do dnia ,w którym zaczęłam krwawić trafiłam do szpitala lekarz zrobił swoje (łyżeczkowanie) i jeszcze tego samego dnia wróciłam do domu. Za dwa dni ponownie trafiłam na oddział, ale ze strasznym bólem podbrzusza, cóż po badaniu lekarz stwierdził że to stresy i macica się kurczy że tak ma być ale zostawił mnie na oddziale na obserwacji. Ładowali mi kroplówy, zastrzyki, antybiotyki i nie wiem co jeszcze...i tak przez 5 dni. Wypisali mnie do domu. Minęła doba a mnie dopadł ogromny ból ten sam, z którym trafiłam na oddział po wyłyżeczkowaniu!!! Po zbadaniu lekarz zauważył krew w brzuchu 800 ml i stare skrzepy,dostałam gorączkę! Natychmiast trafiłam na stół operacyjny!!! Okazało się że przy łyżeczkowaniu lekarz przebił mi macicę, krew sączyła się do brzucha prze 7 dni-masakra!!! Wcześniej nie widzieli że jest płyn w brzuchu-co za partacze!!! Była dziura za szyjką macicy w trudno dostępnym miejscu ale udało się zszyć. To wszystko działo się pod koniec czerwca,początkiem lipca 2012. Doszłam do siebie fizycznie ale nie psychicznie ;( staramy się o dzidzię 4 cykl-na razie nic nie wychodzi
Czy któraś z Was kochane miała podobną historię z przebitą macicą? Boję się że po tym wszystkim nie zajdę w ciążę, że coś może być nie tak, że zrosty itd... -
Dziękuję Ci Moniak:)pomyśle nad tym psychologiem, Ale widzę że z dnia na dzień jakoś te moje emocje opadają Nie jest może super dobrze ale jest już lepiej.W sumie to powinnam się cieszyć bo ja już jedno dziecko mam,i mam dla kogo żyć a nie które osoby starają się i im nie wychodzi:(Teraz już wiem jedno zanim zdecyduje się na kolejną ciąże porobię badania żeby mieć pewność ,ze wszystko zemną dobrze:)Zacznę od jutra bo mam spotkanie z ginekologiem więc myślę ,że dowiem się co i jak:)pozdrawiam:)
-
Marti współczuje Ci bardzo tego co przeszłaś.I życzę żeby Wam się udało i pojawiły się dwie kreseczki na teście:)A rozmawiałaś z ginekologiem?na wizycie kontrolnej-nie powiedział Ci jakie mogą być tego konsekwencje?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 grudnia 2012, 21:26
-
nick nieaktualnyEffcia kochana dziękuję za wsparcie i słowa otuchy :* Moja rodzina i ja naprawdę wiele przeszliśmy w tym roku. W styczniu miałam laparoskopię-podejrzenie endometriozy lub nowotwór- bo marker wysoki!!! Ale na szczęście ani tego ani tego uffff
Kochana lekarz na wizycie kontrolnej powiedział że możemy się znów starać o dzidzię ale tak się boję że może coś przeoczył, ze nie zszył do końca-ach wpadam w jakąś paranoję, nie wiem co mam myśleć. Staramy się i nic...jestem zdesperowana
-
to witaj w klubie dla mnie rok 2012 też nie należał do super najlepszych:)jedyne co Ci mogę doradzić to to żebyś się nie denerwowała,myślę że lekarz po tym co Cię (Was) spotkało na pewno ;sprawdził; Cię dokładnie i wszystko jest ok i skoro twierdzi że możecie się starać to tak jest.Tylko nie możesz się denerwować wtedy na pewno wszystko będzie Ok:)
Marti lubi tę wiadomość
-
Hej Marti!pierwszy raz słyszę, żeby tak lekarz spartaczył łyżeczkowanie!!strasznie mi przykro!ale teraz jeśli miałaś potwierdzone na wizycie,że wszystko jest ok to tego się trzymaj i głowa do góry!tak jak pisze Effcia..bez nerwów:)
Marti lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
najgorsze jest to ,że coraz więcej osób to dotyka kiedyś się tyle nie słyszało o poronieniach albo tak głośno się o tym nie mówiło?a może ja po prostu tego nie zauważałam! Jestem całym sercem z tymi wszystkimi których to przykre przeżycie spotkało:)
-
ja myślę, że to jest jeszcze taki temat tabu..ja dopiero o poronieniach niektórych moich znajomych usłyszałam gdy sama powiedziałam,że mnie to spotkało..czemu mi tego nigdy nie powiedziały?nie wiem..niektórzy tłumią w sobie..zresztą nie jest to coś co się chce wykrzyczeć światu:(
-
Moniaak moja najlepsza przyjaciółka poroniła w zeszłym roku i też mi nie powiedziała. Dopiero jak ja jej płakałam to po jakiś czasie powiedziała, że ją to samo spotkało. Natomiast ona o tym nie chce rozmawiac. Mnie napewno rozmowa z innymi pomogła pogodzic się. I byc dobrej myśli, że tym razem będzie wszystko dobrze.
-
no dokładnie..każdy z nas inny.mi rozmowa pomogła..i jakoś wierzę, że następnym razem będzie dobrze!
a jak Ty się teraz czujesz w ogole asia?troszkę już nerwy ustały?:)trzymam kciuki mocno za tę ciążę!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2012, 16:33
-
Marti Twoje obawy są uzasadnione, bo jednak wiele wycierpiałaś, a lekarze jeszcze dorzucili głaz od siebie. Brakuje słów by wyrazić złość, jaka się budzi, czytając o takich doświadczeniach. Mam nadzieje, że jednak wszystko co najgorsze masz już za sobą. O zrosty się nie martw, w końcu wiele kobiet rodzi przez cesarskie cięcie i później znów zostają rodzicami - Twój organizm może sobie szybciej z tym poradzić niż myślisz.
Unia83 trudno powiedzieć czy coraz więcej, czy po prostu jest większa świadomość. Duża część poronień, o których teraz się słyszy następuje w czasie, gdy dawniej kobiety nie miały pojęcia o tym, że były w ciąży. Ale masz zapewne racje, nasz tryb życia, jakoś jedzenia, środowisko, stres - wszystko to ma wpływ na nasze ciało...
Mnie w tym wszystkim najbardziej przeraża atmosfera w jakiej przebiega poronienie. Mam wrażenie, że naprawdę ciężko o personel "z sercem". Drażni mnie fakt, że patologia ciąży i położniczy w wielu szpitalach są na tym samym oddziale. Ogromny to ból widzieć kobiety w ciąży, słyszeć podpięte ktg, czy w drodze do toalety obserwować szczęśliwe mamusie chwalące się rodzinom nowym potomkiem. Pośród tej radosnej atmosfery "rodzynki" przeżywające dramat utraty swoich maleństw. -
Moniaak dzisiaj krwawiłam i mąż mnie zawiózł do szpitala. Na szczęście miała dyżur moja ginekolog. Zbadała mnie i jak się okazało pękł mi hemoroid. To nic szkodliwego na ciąże. Zdarza się często ale przeważnie pod koniec ciąży. Dostałam czopki. Choc jak jechałam do szpitala to miałam czarne myśli. I nie wiem czy bym dała radę drugi raz przez to przechodzic.