Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMamo Mikolajka codziennie staram sie myslec pozytywnie i najczesciej mi sie to udaje, ale z tylu glowy caly czas miga mi czerwona lampeczka "nie ciesz sie tak, cos zrobisz jak znow stracisz ta ciaze???" Ale od razu odpycham od siebie te mysli. Moj maz tez dba o to, zebym nastrajala sie pozytywnie. Najchetniej juz by wszystkim opowiedzial, ze znow zostanie tata
ale ja wole poczekac do usg genetycznego, ten miesiac jakos bedzie musial wytrzymac
a nasze dzieciaczki czuwaja teraz wspolnie nad kazda Aniolkowa Mama
zadnej z nas nie spotka taka tragedia po raz drugi :*
MamaMikołajka lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczynki! Czytam Was codziennie ale jakoś nie miałam weny do pisania.
Mamo Mikołajka myślę , że pomimo gorszych chwil dobrze że wróciłaś do pracy. U mnie mija już trzeci tydzień w pracy. Gorsze chwile nadal też się zdarzają- bywa, że kilka razy dziennie płaczę w toalecie, ale bywa też, że wybucham płaczem w biurze. To niezależne ode mnie a jednocześnie stawia pozostałe osoby w niezręcznej sytuacji. Mam to szczęście, że jestem w biurze z moimi przyjaciółkami i one to rozumieją a czasem płaczą razem ze mną . W akcie desperacji zadzwoniłam do szpitala z zapytaniem czy nie robią czasem do dokumentacji zdjęć dzieciom , ale niestety nie. Tak bardzo chciałabym teraz zobaczyć Franka i wiedzieć jak wyglądał.
Ostatnie dni były znów dla mnie płaczliwe. Mąż mówi, że trzeba się wziąć w garść, że trzeba do przodu, że Franek nie żyje i nic tego nie zmieni a my nic nie mogliśmy zrobić.
Pytałam go wczoraj czy będziemy jeszcze mieli dziecko a on pokiwał, że nie. To zapytałam " Nie chcesz już?" A on :" Chciałbym, ale się boję".....
A ja sama nie wiem.... TĘSKNIĘ ZA FRANIEM.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Ja sobie nie mogę tego wybaczyć, że nie zobaczyłam Mikołajka. U mnie w szpitalu nikt nas nie zapytał czy chcemy zobaczyć dzieciątko. Mało tego jak się urodził i pielęgniarka go zabrała i mój mąż poszedł za nią to ona go wyrzuciła z pokoju. Mikołajka widział tylko mój tata. Mi śmignęły tylko jego długie, czarne włoski jak mi Go wyciągnęli z brzucha.
Nie wiem dlaczego później nie nalegaliśmy, żeby go zobaczyć. Praktycznie kilka godzin po porodzie miał zrobioną sekcję, może dlatego... Nie wiem, chyba w tym ogromnym bólu nie myśleliśmy logicznie...
Poznałam taką fantastyczną dziewczynę - jej synek urodził się w 38 tc. Jak umarł to oni dostali taki specjalny pokoik gdzie byli sami z synkiem i mogli z nim siedzieć ile tylko chcieli żeby się pożegnać. Mogli zrobić zdjęcia, odbili sobie jego stópkę i łapkę i teraz trzymają w ramce.
A ja swojego Mikołajka nawet nie trzymałam w ramionachnie mogę sobie tego darować... I tak sobie myślę, że może jemu jest przykro, że mama się z nim nie pożegnała...
Angelina - ja też strasznie tęsknie. Czasami tak bardzo, że chciałabym iść na cmentarz i go zabrać do domu stamtąd.
Mamo Mai - myśl pozytywnie! Brawo Kochana! -
Mamo Mikołajka czuję dokładnie to co Ty. Żałuję, że nie widziałam Franka -mam tylko w uszach jego cichutki płacz jak go wyciągnęli. Zabierali go szybko na OIOM tam już wszystko było przygotowane. Myślałam skoro płacze to chyba nie jest najgorzej. Po chwili przyszła pielęgniarka i zapytała czy chcę aby ochrzcić małego. Oczywiście chciałam, ale już dało mi to do myślenia. Gdy wywozili mnie z sali operacyjnej wyjeżdżali też z Frankiem ale akcja była taka szybka kazali się odsunąć ze mną a lekarka zawołała: " Będzie nam bardzo ciężko uratować dziecko" Mój mąż poszedł do niego ja pojechałam na oddział. Po dłuższym czasie przyszedł i nigdy nie zapomnę tej chwili on płakał i nic już nie musiał mówić.
Ja nie mogłam pójść do małego bo nie wstawałam jeszcze a potem zabrali go do prosektorium w zupełnie innym budynku gdzie już w ogóle nie było mozliwości dojścia.
Ja w sumie też nie nalegałam , jakoś tak wtenczas było mi to obojetne, chyba byłam w szoku.
Teraz myślę nieustannie, że mama nawet go nie ukochała, nie pocałowała. Na szczęscie zrobił to chociaż tatuś.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Mikołajka nikt nie przytulił
Chociaż mój mąż powtarza, że zrobiła to pielęgniarka bo jak go niosła to go tak przytulała do siebie... Ale pielęgniarka to nie mama
Boże strasznie mi z tym ciężko...
Angelina - myślisz, że Twój mąż potrzebuje więcej czasu żeby pogodzić się z tragedią i jednak zdecyduje się na kolejne dzieciątko? Czy już nie da rady?
Ja myślę, że Tobie by bardzo dobrze zrobiło dzieciątko. Może by chociaż troszkę zasklepiło tą ogromną ranę w Twoim serduszku... -
Bardzo bym chciała, tylko ten strach.....
Nie chciałabym tego drugi raz przechodzić.
Moja młodsza córka odreagowuje całą tą sytuację bardzo mocno.... Nie chce chodzić za bardzo do przedszkola , chociaż przedtem nie było z tym problemu.
Żegna się ze mną zawsze bardzo długo i teksty typu: " nie wytrzymam bez Ciebie" albo " już za tobą tęsknię" A dziś mi powiedziała :" ale ty mi nie umrzesz jak ja tu będę"
Dziecko przeżywa na swój sposób.
Myślisz Mamo Mikołajka , że będziemy jeszcze kiedyś umiały cieszyć się życiem? Myślisz, że ta trauma minie?
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Boże, martwi się Perełka, że mama ją zostawi jak braciszek
Dlatego Angelina MUSISZ żyć dla dziewczynek!!!! Musisz!
Czy będziemy umiały cieszyć się życiem? Nie wiem...Teraz ciężko mi sobie to wyborazić...
Nie wiem czy Wam opowiadałam, że moja mama straciła swoją pierwszą ciąże - bliźniczą, w 6 miesiącu. Później urodził się mój brat, a potem ja. I moja mama mi powiedziała, że to były najszczęśliwsze chwile w jej życiu, ale że już nigdy nie była tak do końca szczęśliwa, tak w 100% i beztroska jak przed ich stratą. Że cieszyła się jak widziała jak rośniemy, jak mamy urodziny, jak stajemy się coraz bardziej samodzielni, ale zawsze w takich chwilach myślała, że nasze rodzeństwo powinno świętować z nami, że ta rodzina jest trochę niepełna.
Ale powiedziała mi też, że Oni musieli odejść żeby pojawił się mój brat i ja... I że to my daliśmy jej z bratem siłę do dalszego życia. Powiedziała, że kocha nas nad życie, ale naszych braci bliźniaków kocha równie mocno, nigdy nie przestała, nie było też dnia żeby o nich nie myślała, a minęło ponad 30 lat... -
nick nieaktualnyMamo Mikolajka mysle dokladnie tak samo jak twoja mama. Nawet mowilam niedawno mezowi, ze smierc Majki musiala byc po cos, ze Bog mial wobec nas jakis plan. Gdybysmy mieli Maje, to nie bylo by Groszka w moim brzuchu. A to jaka by byla, jak by wygladala to zawsze juz bede sobie wyobrazac. Ciesze sie ze ja widzialam, nawet 2 razy przed pogrzebem, ale nie mialam jej w ramionach i tego bede zalowac do konca zycia.
-
Popłakałam się po waszych wypowiedziach...Angelina wrote:Ja w sumie też nie nalegałam , jakoś tak wtenczas było mi to obojetne, chyba byłam w szoku.
Teraz myślę nieustannie, że mama nawet go nie ukochała, nie pocałowała.
Mój mąż był w prosektorium z babciami i tam go pożegnali za mnieMam nadzieje że wie jak bardzo go kocham... Mam nadzieje że się bawi w niebie z Krzysiem mojej kuzynki, Mikołajkiem, Franiem, Mają i innymi aniołkowymi dziećmi.. Boże po co ci one? Po co ci aż tyle tych biednych dzieci? Nie potrafie go zrozumieć... Może to było po to żebym przestała bać się śmierci? Nie wiem... Zabrał moje dziecko, a skrzywdził jego stratą tak wiele osób z mojej rodziny.. Po co? Te pytania chyba na zawsze pozostaną bez odpowiedzi....
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Kochana pisz śmiało o swojej bratowej co tylko chcesz, bo komu to mozesz powiedziec jak nie nam. My zawsze bedziemy po Twojej stronie, co by sie nie działo masz nasze wsparcie :*
Kurcze wyglada na to, że tylko ja trafiłam na takich bezdusznych ludzi w szpitalu, że nikt nas nie zapytał czy chcielibyśmy się pożegnać z naszym Synkiem. Ja sobie tego nie wybacze nigdy.
Marzusia też nie rozumiem po co Bogu Nasze dzieci.Próbuje doszukać się jakiegoś celu ale nie znajduję. Czasami jak czytam te nasze historie to zastanawiam sie czy Bog w ogole istnieje, bo jak ktos tak nieskonczenie dobry moze byc jednoczesnie tak okrutny? Zobaczcie Mama Majeczki wiedziala, ze Maja urodzi sie chora, a tak na nia czekala, tak jak kocha, tak bardzo za nia teskni. Czy to nie jest dowod na to jakim cudownym jest czlowiekiem? Przeciez ile lasek na jej miejscu zdecydowaloby sie na usuniecie ciazy. A Bog i tak zabral Majeczke do siebie. Dlaczego? Ale z drugiej strony jak przestane wierzyc to nie bede mogla myslec ze Mikolajek jest w niebie i jest tam szczesliwy z Waszymi Anioleczkami. A tylko ta mysl trzyma mnie jakos na tym swiecie...
Marzysia Krzys wie ze go kochasz najbardziej na swiecie... -
MamaMikołajka wrote:
Marzysia Krzys wie ze go kochasz najbardziej na swiecie...
Nie chce już męczyć męża, ani robić mu przykrości, a wy chociaż wysłuchacie. Tak naprawde jak by nie to forum to bym pewnie wylądowała za torami (czyt. w psychiatryku).
Jak trafiłam do szpitala to byłam naprawde bardzo dobrze przyjęte. Lekarz i położna przyjeli mnie jak człowieka po okropnej stracie. Wiem że przy poronieniach nie są już tacy mili. Podobno każdego miesiąca mają przypadek gdzie dziecko umiera w późnej ciąży a codziennie trafiają do nich 2-3 poronienia! Szok! Mam nadzieje że mnie ominie "zaszczyt poronienia". Mam nadzieje że my już wyczerpałyśmy swój limit nieszczęść na całe życie...
Masz racje co do tych lasek... Oglądałaś może film "October baby" ? Jak przyjdzie komukolwiek na myśl usunąć dziecko niech sobie oglądnie ten film. Ja szczerze byłam przerażona, jak można być tak bezdusznym żeby wogóle dokonywać takiego "zabiegu". Lekarz ma leczyć a nie zabijać. Inaczej jest jak dziecko ma wade letalną, ale zdrowe dzieci?
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Kochane, nie umiem sobie wyobrazić bólu jaki rozdziera wasze serca. Wiedzcie, że ryczę jak szalona jak czytam o waszych doświadczeniach. Trudno mi też wierzyć, że Bóg miał jakiś plan, że tak się stało, przestaje wierzyć, to zbyt trudne, aby zrozumieć.
Ja straciłam ciążę bardzo wcześnie, nie zdążyłam nawet zobaczyć bicia serduszka, a też cierpię. Moje cierpienie jest niczym wobec waszego.
Ja mam pocieszenie, synka, dzisiaj kończy 22 mce, żyję dla niego. Niech wreszcie spadnie szczęśliwa gwiazda, która spełni Wasze marzenia o dzidzi !!! Musicie mieć wynagrodzone to cierpienie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2015, 19:21
:*) -
nick nieaktualny
-
Paulette wrote:dejsi pozazdrościć syneczka
ja też straciłam młodą ciąże, ale niestety nie mam dziecka... a żyję tylko z nadzieją, że może oprócz Aniołkowej mamy będę jeszcze taką mamą tu na ziemi..
Będziesz na pewno, wszystkie będziemy, tylko najgorsze to czekanieJa rok temu dostałam dwie chemie i stąd moje problemy prawdopodobnie. Ale bardzo chcę rodzeństwa dla synusia.
:*) -
Kochane straciłyście Dzieciątka tak niedawno. Niestety na wszystko potrzeba czasu...napogodzenie sie ze stratą..na dojście do tego, co sprawi, że ból po stracie będzie mniejszy.....ja po pół roku kompletnej rozpaczy podjęłam decyzję, że będę starać się o Okruszka, który jest właśnie z nami...czuje właśnie jak delikatnie smyra mnie tam w środeczku...w swoim domku...każda @ spotykała się z potokiem łez ale wiedziałam że mam o Kogo walczyć. Mój Ukochany od początku czuwa przy mnie a teraz mimo strachu oboje czekamy na Dzidzie. Jestem młoda i nigdy nie pomyślałabym, że strace Dziecko dzień przed terminem...tyle dziewczyn oglądało film 'return to zero' ija obejrzałam właśnie...to wszystko jakby o mnie było tylko ja dopiero czekam na to szczęśliwe zakończenie...nie wiem czy dodałam Wam otuchy, czy z leksza zanudziłam ale chce by każda z Was nigdy się nie poddawała...zagląda do Was sporo wcześniej obecnych tutaj Mam Aniołków, które czekają właśnie na swoje SSzkraby, i właśnie one chcą dać Wam siłe :*
Tulę Was mocno do serduszka
Edit. Na koniec dodam, że przeczytałam prawie każdą historię, wiem co czujecie i tak bardzo jest mi przykro...i choć słowa niewiele pomagają to wiara zawsze wnosi światło do serduszka.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2015, 22:03
-
Marzusia ja mam podobnie, nie mam juz sumienia marudzic mezowi bo jak widze ten smutek w jego oczach to serce mi peka. Dlatego bardzo sie ciesze, ze jestescie. Poznalam tez fantastyczna dziewczyne Aniolkowa Mame jak my, codziennie z nia rozmawiam. Gdyby nie Wy i Ona to bym zwariowala na pewno.
Dejsi buziaki dla Twojego Synka, duzy chlopczyk juz. Zazdroszcze Ci bardzo.
Paulette na pewno bedziemy jeszcze mamusiami na ziemi. Nie biore innej opcji pod uwage. I Dejsi sie doczeka rodzenstwa dla synka :*
Mój Mikołajek miałby dziś dwa miesiące... malo tego ze i tak jest bardO ciezko zyc to jeszcze takie daty dodatkowo czlowieka wdeptuja w ziemie
Caly czas mysle co by juz potrafil, jaki by byl moj Syneczek.
Tak bardzo go kocham dziewczyny. I tak strasznie za nim tesknie.
Czuje jakby brakowalo mi powietrza...
Mam ogromna nadzieje ze jest szczesliwy z Jasiem, Krzysiem, Majeczka, Franusiem i wszystkimi naszymi Aniolkami. -
PauLLa gratuluje Ci z calego serca, trzymam kciuki zeby wszystko bylo dobrze.
Dlaczego Twoja coreczka zmarla? Co sie stalo?
(*) dla Niej.
Ja tez jak ogladalam "return to zero" to jakbym ogladala o sobie, uczucia tej kobiety, to wszystko co przezywala... mam nadzieje tylko, ze kiedys tez Mikolajek bedzie mial rodzenstwo.
Bardzo wzruszyl mnie moment kiedy koles w szpitalu zapytal ja ile ma dzieci i ona powiedziala ze dwoje...
-
Witajcie Kochane!
Mamo Mikołajka ja też mam nadzieję, że nasze dzieciaczki jako "nowe" w Niebie trzymają się razem i nie jest im tam obco.
Ja byłam wczoraj u pani psycholog w Żywcu. Daleko od nas bo 2h jazdy a wczoraj w korkach prawie 3. Wspaniała kobieta specjalizuje się w leczeniu traumy metodą EMDR. Możecie poczytać o tej metodzie. Powiedziała mi ,że u mnie największą szkodę porobiła już ta ciężka ciąża, a już najbardziej podejście lekarzy i to jak byłam traktowana przez nich za to że nie zgodziłam się na usunięcie ciąży. A potem jeszcze śmierć dziecka , bo gdyby zakończenie było szczęśliwe to pewnie bym się z tego pozbierała. U mnie ciągnęło się to przez 3 m-ce i poczyniło znaczne spustoszenie w psychice , a u Was pewnie przeogromny szok gdyż niczego złego się nie spodziewałyście. Chociaż powiem Wam szczerze, że ja też miałam nadzieję, że Franek da radę skoro wytrzymał tak długo.
Pytałam ją jak myśli i z jej doświadczenia czy dałabym radę wytrzymać psychicznie kolejną ciążę ,powiedziała, że raczej tak , że mogłoby to być nawet uzdrawiające.
Byliśmy dziś na występach starszej córki ( tańczy w mażoretkach) jednak nie potrafię się tak cieszyć z jej osiągnięć jak kiedyś. Zatańczyła też przepięknie taniec indyjski a ja zaraz w ryk i płacz bo pomyślałam sobie o Franku, że pewnie patrzy teraz na siostrę i jest z niej dumny. Może nawet pokazał ją znajomym Mikołajkowi, Krzysiowi, Mai ...
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
nick nieaktualny