Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Agnieszka bardzo mi przykro
Wiesz kobiety takie jak Ty, które decydują się urodzić dziecko mimo tak strasznej diagnozy są dla mnie najdzielniejsze na świecie. Podziwiam Cię i Twojego męża za taką decyzję!
Jesteście wspaniałymi rodzicami.
Lies lubi tę wiadomość
-
agniegnieszka, rodzice nie powinni być stawiani przed takim wyborem, a Wasza decyzja była naprawdę piękna i odważna. Dałaś córci miłość i poczucie bezpieczeństwa w brzuszku. Zrobiliście dla niej wszystko co mogliście.
Podpisuje się pod słowami Mamy Mikołajka: Jesteście wspaniałymi rodzicami.Monika0906, Lies lubią tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Mnie też agniegnieszko poruszyła Wasza historia... to takie piękne, że tak zdecydowaliście. Jestem pełna podziwu dla Was! Jesteście bardzo dzielni!
Kasiulkaa, pomysł wyjazdu na święta, to trochę taka przykrywka, żeby od tego wszystkiego uciec, bo wiadomo, że nie wyobrażam sobie, żeby Małej nie zapalić światełka. Kiedy powiedziałam mojej mamie przez telefon o moich obawach to powiedziała mi łamiącym się głosem, żebym pamiętała, że niebo jest wszędzie takie samo i mogę Zosi zapalić świeczkę w każdym miejscu na ziemi i ona z tego nieba to na pewno zobaczy... no, a potem się popłakałyśmy..Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
kasiulkaa wrote:Może są jakieś dziewczyny, które już przeszły przez koszmar pierwszych świat?
pamiętam, ze EwaMM opisywała tu na tym forum pierwsze święta, ale też jako koszmarne przeżycie nie wiem czy jest dla nas ratunek.Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dziękuję Wam za dobre słowo. Absolutnie nie uważam, żebym dokonała czegoś heroicznego, pozostawiając swoje dziecko przy życiu, ja tylko kocham moje dzieci bezwarunkowo . Uważam nawet, że nasza sytuacja była w jakimś stopniu łatwiejsza, bo pozbawiona elementu zaskoczenia. Dużo wcześniej wiedzieliśmy, co nas czeka i mogliśmy bardziej świadomie łapać te wspólne chwile szczęścia .
Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, idącym dużo dalej. Że nie powinnam obnosić się ze swoim cierpieniem, bo wiedziałam, co mnie czeka, świadomie się na to zdecydowałam, no więc czemu teraz śmiem płakać. Ale jakie świadomie?! Przecież nikt mnie nie pytał, jakie chcę dziecko, przecież ja nie wybierałam choroby dla mojej córeczki .
Przez ten cały czas byliśmy i wciąż jesteśmy objęci pomocą hospicjum perinatalnego, niesamowite, choć trudne miejsce i cudowni ludzie . W przyszłym tygodniu prawdopodobnie spotkam się z moją panią psycholog i chcę z nią porozmawiać między innymi o świętach właśnie, może dostanę jakąś cenną wskazówkę...230515, Mama Krystianka lubią tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
antoninina pięknie powiedziała Twoja mama... uściski dla niej!
Moja mama też bardzo przeżywa odejście mojego synka. Razem płaczemy i pocieszamy...
Ostatnio przyatakowała mnie kobieta ok 60, żebym się starała o dziecko, bo czas ucieka. Wykręcałam się jak mogłam- mówiłam, że wiem itd, a kobieta dalej swoje. W końcu powiedziałam "pochowałam pół roku temu synka"- myślałam, że jak w większości przypadków to ją "odstraszy" i zakończy nasza rozmowę, a widzę ona ma łzy w oczach, podeszła do mnie, przytuliła mnie i powiedziała, że ona niedawno straciła wnuka. Nasza rozmowa przybrała zupełnie inny kierunek. Na koniec powiedziała gdzie mieszka i zawsze jak będę chciała pogadać to mogę do niej przyjść. Bardzo mnie to zaskoczyło.
Aniołkowe babcie przychyliłyby swoim dzieciom nieba, oddałyby wszystko żeby wrócić wnuki na ziemie i żeby ich dzieci nie cierpiały...
agniegnieszka nie no luzik- jasne- wiedziałaś, że umrze to po co płakać?! wrr... nie jestem za przemocą, ale...mam nadzieje, że wybiłaś tej osobie wszystkie zęby i powiedziałaś, że w końcu wszyscy umrzemy, więc co za głupek wymyślił żałobę i że po niej nikt nie będzie płakał?moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Ale Wam zazdroszczę podejścia i wsparcia Waszych mam... Narzekacie tutaj na teściowe, moja też mnie wkurza, ale nie ma odwagi zadać mi takiego bólu, jak moja własna matka. Bo to właśnie moja mama wypominała mi moje łzy... Ona uważa, że jako matka może mi bezkarnie powiedzieć wszystko. Jeszcze przed ostateczną diagnozą przyjechała do mnie tylko po to, by mi powiedzieć, że w razie czego mam się nie zastanawiać, tylko dokonać aborcji. I to ona przed świętem zmarłych wmawiała mi, że gdybym zabiła Nelę od razu, to byłoby mi łatwiej .Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka oj nigdy bym nie pomyślała, że matka córce może coś takiego powiedzieć!
aż nie wiem co o tym myśleć... może jej chodziło o to, że to jej byłoby łatwiej jakby nie widziała Twojego brzuszka? może tak maskuje swój ból? Zawsze staram się doszukiwać dobrych intencji, ale czasami po prostu ich nie ma...
Kochana przytulam Cie bardzo mocno!:*moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
agniegnieszka wrote:Dziękuję Wam za dobre słowo. Absolutnie nie uważam, żebym dokonała czegoś heroicznego, pozostawiając swoje dziecko przy życiu, ja tylko kocham moje dzieci bezwarunkowo . Uważam nawet, że nasza sytuacja była w jakimś stopniu łatwiejsza, bo pozbawiona elementu zaskoczenia. Dużo wcześniej wiedzieliśmy, co nas czeka i mogliśmy bardziej świadomie łapać te wspólne chwile szczęścia .
Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, idącym dużo dalej. Że nie powinnam obnosić się ze swoim cierpieniem, bo wiedziałam, co mnie czeka, świadomie się na to zdecydowałam, no więc czemu teraz śmiem płakać. Ale jakie świadomie?! Przecież nikt mnie nie pytał, jakie chcę dziecko, przecież ja nie wybierałam choroby dla mojej córeczki .
Przez ten cały czas byliśmy i wciąż jesteśmy objęci pomocą hospicjum perinatalnego, niesamowite, choć trudne miejsce i cudowni ludzie . W przyszłym tygodniu prawdopodobnie spotkam się z moją panią psycholog i chcę z nią porozmawiać między innymi o świętach właśnie, może dostanę jakąś cenną wskazówkę...
Kochana! Żaden rodzic nie powinien być stawiany w takiej okrutnej sytuacji, w jakiej my byłyśmy postawione. My też musieliśmy zdecydować o tym, czy chcemy terminować ciążę...
I kiedy zostałam przyjęta do Matki Polki w kwietniu, miesiąc przed rozwiązaniem, żeby jeszcze raz przebadać serce Krzysia, usłyszałam od lekarki-rezydentki (która miała przed sobą całą moją dokumentację, z której jasno wszystko wynikało) pytanie, czy byłam świadoma, że mogłam terminować ciążę, bo przecież cudów nie ma...
Chryste, skąd tacy ludzie się biorą?
Zresztą, w swoim pamiętniku wracam powoli trochę do tego, co mnie spotkało pół roku temu w tym koszmarnym miejscu, jakim jest Matka Polka w Łodzi. Mam wrażenie, że jeśli to wszystko opiszę, to będzie mi może nieco łatwiej?
Jak to cudownie, agniegnieszka, że korzystaliście i korzystacie nadal z pomocy hospicjum perinatalnego. Nawet trochę Ci tego zazdroszczę.
Chciałabym Ci powiedzieć, że nie jesteś sama! Przykro mi, że musiałaś do nas dołączyć, ale Kochana! Będzie lepiej, Twoje córcie wiedzą, że mają najlepszą mamę na świecie!
Ściskam Cię ciepło, gdybyś czegoś potrzebowała, pisz śmiało! :-*Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 16:19
agniegnieszka lubi tę wiadomość
-
230515 wrote:Kochana! Żaden rodzic nie powinien być stawiany w takiej okrutnej sytuacji, w jakiej my byłyśmy postawione. My też musieliśmy zdecydować o tym, czy chcemy terminować ciążę...
I kiedy zostałam przyjęta do Matki Polki w kwietniu, miesiąc przed rozwiązaniem, żeby jeszcze raz przebadać serce Krzysia, usłyszałam od lekarki-rezydentki (która miała przed sobą całą moją dokumentację, z której jasno wszystko wynikało) pytanie, czy byłam świadoma, że mogłam terminować ciążę, bo przecież cudów nie ma...
Chryste, skąd tacy ludzie się biorą?
Zresztą, w swoim pamiętniku wracam powoli trochę do tego, co mnie spotkało pół roku temu w tym koszmarnym miejscu, jakim jest Matka Polka w Łodzi. Mam wrażenie, że jeśli to wszystko opiszę, to będzie mi może nieco łatwiej?
Jak to cudownie, agniegnieszka, że korzystaliście i korzystacie nadal z pomocy hospicjum perinatalnego. Nawet trochę Ci tego zazdroszczę.
Chciałabym Ci powiedzieć, że nie jesteś sama! Przykro mi, że musiałaś do nas dołączyć, ale Kochana! Będzie lepiej, Twoje córcie wiedzą, że mają najlepszą mamę na świecie!
Ściskam Cię ciepło, gdybyś czegoś potrzebowała, pisz śmiało! :-*
Jesteś z Łodzi? Ja też . Czemu nie zgłosiłaś się do hospicjum, nikt Ci nie powiedział o Gajuszu? Wszyscy mi dookoła mówili, żeby do nich zadzwonić, jeszcze zanim zdecydowałam się na donoszenie ciąży...
Nas w Matce Polce diagnozowali, ale rodziłam w Madurowiczu. Miałam bardzo dużo szczęścia, jeśli chodzi o ludzi, których w tym trudnym czasie spotkałam. Lekarze owszem nie rozumieli mojej decyzji, jednak mimo wszystko ją szanowali i byli dla nas dużym wsparciem. Przykro mi bardzo, że nie miałaś tyle szczęścia .Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 16:38
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka wrote:Jesteś z Łodzi? Ja też . Też korzystałaś z hospicjum? Mnie w Matce Polce diagnozowali, ale rodziłam w Madurowiczu. Miałam bardzo dużo szczęścia, jeśli chodzi o ludzi, których w tym trudnym czasie spotkałam. Lekarze owszem nie rozumieli mojej decyzji, jednak mimo wszystko ją szanowali i byli dla nas dużym wsparciem. Przykro mi bardzo, że nie miałaś tyle szczęścia .
Nie, nie jestem z Łodzi, jestem spod Poznania. Zdecydowałam się tam rodzić ze względu na wadę serca mojego Krzysia, tamtejsza kardiolochirurgia zajmuje się najcięższymi wadami serca u noworodków. Także nie dość, że życie nas tak doświadczyło, to jeszcze byłam 300km od domu, wśród ludzi, którzy nie rozumieli mojej decyzji, nie chcieli jej rozumieć, albo też w ogóle nie mieli pojęcia, po co przyjechałam tak daleko, przecież w Poznaniu też są szpitale.
Ja, mimo tego, że jestem pielęgniarką i oczywiście wiedziałam o istnieniu hospicjum perinatalnego (bo chyba obie mówimy o Gajuszu), nie miałam siły, żeby prosić o pomoc, a sam nikt jej nie zaproponował...
Cieszę się, że w tym wszystkim nie doświadczyłaś dodatkowego stresu. -
Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale to było na początku ciąży albo tuż przed nią, zupełnie przypadkiem trafiłam na relację mamy, podopiecznej Gajusza (hospicjum perinatalnego). Nie byłam w stanie doczytać tego do końca, zamknęłam stronę gwałtownie i sama siebie ochrzaniłam, po co czytam takie rzeczy. Wydawało mi się, że jak to od siebie odsunę, to cierpienie przestanie istnieć. Ale gdy usłyszałam diagnozę przez telefon, od razu sobie o tym przypomniałam i nawet się nie zastanawiałam, umówiłam się na spotkanie zanim dostałam wyniki badania w wersji papierowej. Potem jeszcze mój genetyk z Matki Polki i lekarz prowadzący z Madurowicza koniecznie kazali kontaktować się z Gajuszem i to było najlepsze, co mogło mnie spotkać w tej ciąży .
230515, przykro mi bardzo, że w moim mieście spotkało Cię tyle przykrych rzeczy i że spotkałaś ludzi, którzy nie potrafili okazać Wam wsparcia i empatii. Tulę Cię mocno :* i przesyłam światełko dla Twojego Krzysia [*]230515 lubi tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Agniegnieszka, aż ciężko mi się odnieść do słów Twojej Mamy najbliższe osoby powinny dawać wsparcie, a nie dokładać problemów.
Mam podobne odczucia jak Kasiulkaa, staram się widzieć dobre strony i być może Twoja Mama chciała Ci w ten sposób zaoszczędzić bólu i powiedzieć, że masz być twarda i nie poddawać się smutkowi.. ale zrobiła to w dość nieumiejętny sposób śmierć dziecka wręcz należy przepłakać, inaczej te emocje wrócą do nas ze zdwojoną siłą w najmniej spodziewanym momencie. Strata dziecka boli tak samo bardzo na każdym etapie ciąży. Bez względu na to czy się jej spodziewaliśmy czy nie. WspółczujęNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
230515 przykro mi, że w całej tej tragedii musiałaś jeszcze stawić czoła nieprzychylnym ludziom wokół. To chyba jeszcze bardziej potęguje złe emocje i wspomnienia dobrze, że takie dobre miejsca jak hospicja perinatalne istnieją, chociaż wolałabym żeby nigdy nikomu nie były potrzebne... Mam nadzieję, że żadnej z nas nigdy już nie będzie potrzebne korzystanie z ich pomocy.
Kasiulkaa, kochaną tą babcię aniołkową spotkałaś, choć może na początku się tak nie zapowiadała. Niestety, nasza tragedia jest też tragedią naszych bliskich.Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
To ja w przedszkolu miałam podobną sytuację. Gdy pani, która jest pomocą przedszkolną w grupie mojej starszej córki, powiedziałam, że nie będzie Luśki w przedszkolu, bo mamy pogrzeb. Najpierw z takim oburzeniem zapytała, czy na pewno takie małe dziecko chcemy zabrać na pogrzeb. Resztką sił odpowiedziałam, że to jest pogrzeb jej siostry. A ta kobieta pogłaskała mnie po ramieniu i powiedziała, że też straciła dziecko, które żyło 10 dni. Kurtuazyjnie powiedziałam, że współczuję, a w głębi serca zazdrościłam jej tych 9 dni, o które dłużej żyło jej dziecko...Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
też najchętniej wyjechałabyym na świeta tylko z mężem, powiedziałam mu ostatnio że niechce swiąt, żadnej choinki i itp pierduł świątecznych. Jedyną choineczke którą kupię to na grób mojego synka. Chociaż w planach miałam zakup stroju mikołajka bądź elfika dla Kubusia i piękne zdjęcia pod choinką...
-
Co do CMP w Łodzi to mojej siostrze zaproponowali najpierw terminacje ciąży, a później badania na żywym płodzie. Nie zgodziła się na to. Pare dni przed terminem sprowadzili na świat bezpiecznie moja siostrzenice. Teraz dziewczyna jest najlepsza uczennica w klasie, nie ma zadnych problemów zdrowotnych, ani widocznych defektów, a lekarze nie dawali szans. To bylob dobrych pare lat temu i medycyna poszłabdo przodu, ale jedna zła decyzja mojej siostry i straciłaby cudowna córcie. Wiem, że mają super specjalistów, ale czasami trafia się na niekorzystny splot ludzi z personelu i ma sie traume do końca życia, a do tego można za to zapłacić życiem swojego dziecka.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 19:00
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Mi święta tez spędzają sen z powiek. Tak mi brakuje moich Aniołków że nie raz zapominam wziąść oddech kiedy ich wspominam.
U mnie w rodzinie panuje totalna znieczulica. Pisałam wam kiedyś że mój Krystianek zmarł od bakterii którą zaraziłam się od mojego ojca który jest po udarze i ma paraliż. W ubiegłe święta wzięłam go z domu opieki na prawie 2 tygodnie do domu gdzie mieszkał z siostrą, bratem i jego rodziną. Przez cały czas zajmowałam się nim przewijałam, myłam, karmiłam i dosłownie przez całe te dwa tygodnie nie przespałam ani jednej nocy gdyż tata ciągle coś chciał albo stękał. Nie miałam od nikogo pomocy oprócz córki. Nie dało się w ogóle spać a musiałam spać z nim w jednym pokoju. Zaraz po świętach robiłam badania i tu się zaczęły moje problemy z układem moczowym. Po śmierci i sekcji Krystianka dowiedziałam się od lekarza że tą bakterią zaraziłam się od ojca jak go przewijałam gdyż to była odmiana bakterii szpitalnej. Oczywiście miałam za każdym razem rękawiczki ale jak widać to mnie nie uchroniło. Tata bardzo chciał abym wzięła go na wakacje do domu ale ja nie byłam w stanie. Poprostu nie wyobrażałam sobie tego. Cała rodzina "wieszała psy na mnie" że taka wyrodna córka jest ze mnie. Powiedziałam im dlaczego zmarł mój synek a oni że ja się gówno znam i przesadzam. Nawet na pogrzeb nie przyjechali.
I teraz powiedzcie mi dziewczyny. Jak mam wziąść ojca na tegoroczne święta i go przewijać, karmić itd kiedy to właśnie przez niego nie mogę tego robić dla własnego dziecka!!! Tyle obietnic pomocy słyszałam od rodziny, że mi pomogą przy ojcu a tu tylko wódka się liczyła.
Do taty też nie dotarło że on mnie zaraził i stwierdził że nie dbałam o siebie.
Więcej współczucia i zrozumienia dostałam od obcych niż od rodziny.♥ Krystianek † 02.06.2015 [*]
Żył 31 i pół godziny
♥ Aniołek 9 tc † 09.11.2015 [*] -
Agnieszka
Bardzo cie podziwiam a wiem co mówię bo stanęłam przed takim wyborem jak ty tzn mi zaproponowano terminacje ciąży (a nie aborcję) o ciężkich wadach synka dowiedziałam się w 19 tygodniu.
W 20 tygodniu ciąży miałam terminacje czyli urodziłam synka siłami natury.