Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Agnieszka i 230515
jak się teraz czujecie?
Planujecie dalsze starania o dziecko?
Ja niestety nie jestem silna jak wy.
Nie mialabym siły patrzeć jak mój syn umiera o ile donosilabym ciążę.
Jestem zdziwiona ze lekarze proponowali ci aborcję Agnieszka, może w mniejszych miejscowościach tak robią. Mnie mój ginekolog skierował do Warszawy do dr Roszkowskiego on ze względu na wady letalne powiedział ze mogę mieć terminacje ciąży.
Ja na razie nic nie planuje. Biorę tabletki antykoncepcyjne.
13.11 listopada robiliśmy z partnerem badania genetyczne i czekamy na wyniki będą około za miesiąc.
Ja mam 1 żyjąca córkę 9 letnią jest po poważnej operacji serca. W 3 dobie po operacji była reanimowana. W centrum zdrowia dziecka w warszawie walczyłam 6 miesięcy o jej życie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 20:02
-
Agnieszka
Kochana po przeczytaniu twojej historii nie mogłam przestać płakać. Podziwiam Cię za twoją decyzję. Nie wiem co ja bym zrobiła na twoim miejscu.
Twoja córcia miała mamę z powołania o gołębim serduszku.
Przytulam Cię najmocniej jak potrafię i ślę światełko [*] dla twojego Aniołeczka.
Jestem pewna, że gdy przyjdzie na to czas obdarzysz swoją miłością kruszynkę, którą ci los ześle i zostaniesz wynagrodzona za te wszystkie nieszczęścia, które Cię spotkały.
Życzę tego tobie i wszystkim Aniołkowym mamom.
Nasze cierpienia muszą mieć jakiś sens bo gdyby nie miały to po co żyć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 19:53
agniegnieszka lubi tę wiadomość
♥ Krystianek † 02.06.2015 [*]
Żył 31 i pół godziny
♥ Aniołek 9 tc † 09.11.2015 [*] -
230515 wrote:Kochana! Żaden rodzic nie powinien być stawiany w takiej okrutnej sytuacji, w jakiej my byłyśmy postawione. My też musieliśmy zdecydować o tym, czy chcemy terminować ciążę...
I kiedy zostałam przyjęta do Matki Polki w kwietniu, miesiąc przed rozwiązaniem, żeby jeszcze raz przebadać serce Krzysia, usłyszałam od lekarki-rezydentki (która miała przed sobą całą moją dokumentację, z której jasno wszystko wynikało) pytanie, czy byłam świadoma, że mogłam terminować ciążę, bo przecież cudów nie ma...
Chryste, skąd tacy ludzie się biorą?
Zresztą, w swoim pamiętniku wracam powoli trochę do tego, co mnie spotkało pół roku temu w tym koszmarnym miejscu, jakim jest Matka Polka w Łodzi. Mam wrażenie, że jeśli to wszystko opiszę, to będzie mi może nieco łatwiej?
Jak to cudownie, agniegnieszka, że korzystaliście i korzystacie nadal z pomocy hospicjum perinatalnego. Nawet trochę Ci tego zazdroszczę.
Chciałabym Ci powiedzieć, że nie jesteś sama! Przykro mi, że musiałaś do nas dołączyć, ale Kochana! Będzie lepiej, Twoje córcie wiedzą, że mają najlepszą mamę na świecie!
Ściskam Cię ciepło, gdybyś czegoś potrzebowała, pisz śmiało! :-*
Mój synek też serduszkowy, też rodziliśmy w Matce Polce. Najgorzej wspominam ordynatora z Intensywnej Terapii, reszta lekarzy nie najgorzej.
syn (HLHS) 24.07.14 - 03.09.14
córka 10.12.15
syn 28.08.17
-
pati87 wrote:Agnieszka
Bardzo cie podziwiam a wiem co mówię bo stanęłam przed takim wyborem jak ty tzn mi zaproponowano terminacje ciąży (a nie aborcję) o ciężkich wadach synka dowiedziałam się w 19 tygodniu.
W 20 tygodniu ciąży miałam terminacje czyli urodziłam synka siłami natury.
Pati, mi oczywiście również zaproponowano terminację, dla mnie po prostu to samo, co aborcja, bo dziecko nie ma praktycznie szans na przeżycie porodu, a i poród wywołuje się w określonym celu. Nie myśl, że chcę Cię urazić, absolutnie! Z sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy, nie ma dobrego wyjścia, wybiera się mniejsze zło. Zarówno jedna jak i druga decyzja wymaga odwagi, ja nie miałam odwagi terminować, to mnie przerosło.
Mnie było równie ciężko podpisać zgodę na cc w 31tc, bo miałam wrażenie, że skazuję ją na śmierć i nie daję szans, skazując ją dodatkowo na wcześniactwo. Miałam wyrzuty, że nie dokonałam terminacji, a pod koniec ciąży robię to samo, ratując własny tyłek. Gdyby nie fakt, że mam starsze dziecko, które mnie potrzebuje, nie wiem, czy bym się zgodziła .
Mamo Krystianka, doskonale wiem, jak to jest nie mieć wsparcia w najbliższych. Na pogrzebie naszej Kornelki też było więcej przyjaciół niż rodziny. Rodzina była tylko dlatego, że tak wypada. Przyjaciel mojego męża bez słowa specjalnie przyleciał z UK, a moja mama, która ma do nas 60km non stop narzekała, że godzina pogrzebu za wczesna, że cmentarz nie taki... To bardzo przykre, gdy w takich trudnych momentach nie możemy liczyć na zrozumienie i pomoc najbliższych, a dodatkowo tylko kłody rzucają pod nogi .Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Agnieszka
Myślałam że ci zaproponowano aborcję czyli tzw skrobanke.
Masz rację w przypadku obu terminów dziecko nie ma szans na przeżycie ale w przypadku aborcji dziecko jest w częściach niestety.
Ja na aborcję bym się nie zdecydowała.
Ja prawie 2 miesiace temu urodziłam ślicznego aniołka. Synek miał ciemne włoski był podobny do mnie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 20:43
-
Pati, ja też mam starszą córę (3-latkę) i też nie było z nią lekko, urodziłam ją przez nagłą cesarkę w 33tc z powodu niedotlenienia. Pierwsze 3 tygodnie życia Lusia spędziła w szpitalu, gdzie mogłam ją tylko odwiedzać w określonych godzinach. Raz, jak pojechaliśmy do szpitala, zastaliśmy pusty inkubator, już osuwałam się na męża, gdy ktoś szybko nam powiedział, że mała została przeniesiona do innej sali.
Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, minimum 3-4 dzieci. Dziś moja sytuacja wygląda tak, że jestem po dwóch ciężkich cesarkach i mam w domu jedno dziecko . Ostatecznie jest możliwa jeszcze jedna ciąża, muszę tylko odczekać minimum rok, zwłaszcza, że miałam ciężki i skomplikowany połóg. W zasadzie już odliczam dni do rozpoczęcia starań . Nie biorę tabletek, żeby się dodatkowo nie rozregulowywać hormonami. Do tego czasu też chcemy zrobić sobie badania genetyczne, żeby mieć pewność, że wada Neli to był przypadek.
Niedawno uświadomiłam sobie, że ilu dzieci bym jeszcze nie miała, to żadne z ich nie zastąpi mi Neli. O ile pojawienie się kolejnego dziecka w jakimś stopniu może ukoi mój ból, to zawsze będzie mi o niej brakowało i nigdy o niej nie zapomnę [*]
Pati, a jaką wadę miał Wasz Ksawierek, jeśli to nie tajemnica? Światełko dla Waszego Aniołka [*]Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Otwarta przepuklina kręgosłupa w 6 segmentach. Bardzo duze Wodoglowie , objaw banana i cytryny i ogólna dewastacja mozgu. Ze względu na wady w mozgu prawdopodobnie nie dożyl by do porodu jeśli zdecydowalabym się donosic ciążę.
Przykro mi ze z pierwszym dzieckiem tez sporo przeszlas.
Zycie jest dla nas ciężkie niestety ale mam nadzieje ze kiedyś zaświeci dla nas słońce.
Nie napisałam ze 2 miesiące przed ciążą brałam juz kwas foliowy wiec wady te nie były spowodowane jego brakiem. Bo mówi się że branie kwasu foliowego zapobiega wadom cewy nerwowej wiem już ze to nie prawda.
Na usg wyszły wszystkie te wady ale miałam też amniopunkcje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 21:02
-
pati87 wrote:Agnieszka i 230515
jak się teraz czujecie?
Planujecie dalsze starania o dziecko?
Ja niestety nie jestem silna jak wy.
Nie mialabym siły patrzeć jak mój syn umiera o ile donosilabym ciążę.
Jestem zdziwiona ze lekarze proponowali ci aborcję Agnieszka, może w mniejszych miejscowościach tak robią. Mnie mój ginekolog skierował do Warszawy do dr Roszkowskiego on ze względu na wady letalne powiedział ze mogę mieć terminacje ciąży.
Ja na razie nic nie planuje. Biorę tabletki antykoncepcyjne.
13.11 listopada robiliśmy z partnerem badania genetyczne i czekamy na wyniki będą około za miesiąc.
Ja mam 1 żyjąca córkę 9 letnią jest po poważnej operacji serca. W 3 dobie po operacji była reanimowana. W centrum zdrowia dziecka w warszawie walczyłam 6 miesięcy o jej życie.
Cóż, czuję się raz lepiej, raz gorzej. Część żałoby przeszłam już w ciąży, bo liczyliśmy się z tym, że być może wada serca naszego Krzysia jest tak skomplikowana, że nie uda się go zoperować. Być może dlatego jest mi teraz łatwiej? Ciąża od 20 tygodnia ciąży była koszmarem - przestałam normalnie funkcjonować, żyć. To była wegetacja. Bałam się wszystkiego - tego, że Krzysiu nie przeżyje, że przeżyje, ale będzie warzywem, przepełniał mnie wielki żal, że on nigdy nie będzie zdrowy - nawet gdyby udało się wieloetapowe leczenie chirurgiczne.
Zanim zaszłam w ciążę, zawsze byłam przekonana o tym, że gdybym miała urodzić chore dziecko, zdecydowałabym się na terminację, bo nie chciałam, żeby moje dziecko cierpiało. Kiedy dowiedziałam się o wadzie Krzysia, myśl o terminacji gościła w mojej głowie tylko przez ułamek sekundy. Nie wiem, dlaczego. Z takiej sytuacji po prostu nie ma dobrego wyjścia. Nikomu nie potrafiłabym doradzić, co robić, mimo tego, że sama to przeszłam. To jest bardzo indywidualna decyzja. Jedno jest pewne - to nie nasza wina. My chciałyśmy urodzić zdrowe dzieci i chciałyśmy dla naszych Aniołków jak najlepiej.
Jeśli chodzi o starania, to od śmierci Krzysia nie myślę o niczym innym. Teraz dostaliśmy z mężem zielone światło od lekarza i będziemy znowu stymulować moją owulację, być może tym razem się uda mieć dzieciątko przy sobie... Tak bardzo chciałabym nie wracać do pustego domu. Krzysiu był moim pierwszym, wyczekanym dzieciątkiem.
A propos terminacji/aborcji - w tej chwili nie wykonuje się już takich zabiegów, jaki masz na myśli - nie rozczłonkowuje się płodu w macicy, nie 'wysysa się' go, nic takiego nie ma miejsca. W tej chwili postępowanie obejmuje podaż leków, które działają naskurczowo na macicę i dzieciątko po prostu się rodzi, tyle, że nie ma szans na przeżycie poza łonem matki.
pati87, branie kwasu foliowego ZMNIEJSZA ryzyko wystąpienia wad cewy nerwowej, ale nie zapobiega ich występowaniu w 100% - gdyby tak było, to dopiero byłoby cudowne!
kasiakasia11 - ordynator której Intensywnej Terapii, w którym pawilonie?
Ja jestem niezadowolona z opieki położniczej i okołoporodowej na Oddziale Ginekologii i Perinatologii, leżałam tam dwukrotnie i nikomu nie życzę takich przejść, natomiast jeśli chodzi o opiekę nad moim synem, nie mam żadnych 'ale' - leżał od urodzenia na Oddziale Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych, tam lekarze (z małymi wyjątkami) i położne (również z niewielkimi wyjątkami) byli cudowni. Kiedy była już decyzja o tym, że Krzysiu nie będzie operowany i zaprzestajemy intensywnej terapii, dostaliśmy nawet izolatkę i mogliśmy z nim być cały czas. To były najpiękniejsze chwile mojego życia i jestem wdzięczna Bogu i Krzysiowi, że przez 5 dni mogłam być po prostu mamą...
-
Witam się! Widzę, że znowu dołączyły do nas nowe "naznaczone" mamy. Czasem jak tu zaglądam i cofam sie o kilka stron to, to jest jedyny wątek na którym liczę, że nie będzie co nadrabiać. A nas jest wciąż więcej i więcej. To już chyba jest "problem" naszej cywilizacji:( To smutne. Wszystkie nowe dziewczyny pewnie już to wiecie ale ja powtórzę raz jeszcze. Dajcie sobie czas! Nie zmuszajcie się do życia na pełnych obrotach, do powrotu do formy, bo każda z nas musi przejść przez ten trudny etap żałoby i uczenia się życia na nowo. Jeszcze wiele razy upadniemy, ale musimy sie nauczyć podnosić z tych upadków i niczego nie przyspieszać. Pamietajcie, że nasze dzieci, nasze Cuda, nasze Anioły wspierają nas jak tylko mogą i jak tylko my im na to pozwolimy.
Agnieszko, ciesze sie że opowiedziałaś o swojej decyzji, popieram Cię w 100% i gratuluję.
Dla mnie nie ma się nad czym zastanawiac bo to nie ja jestem od takich decyzji. Zabawa w Boga nie jest dla mnie. Wszystko zależy od Jego woli. A terminacja i aborcja to dla mnie prawie to samo-cel ten sam jak napisałaś. Temat na którym twardo stoję, ale to moje zdanie i każdy może mieć oczywiście inne.
Co do świąt, wiem że to co teraz napiszę zabrzmi bardzo brutalnie, ale fakt jest taki że niepotrzebnie się nakręcacie...
Im wiecej będziecie myślały jak to będzie i obawiały się że będzie bardzo źle, tym bardziej do tego doprowadzicie. Pamiętajcie, Anioły mają potężną moc, dzięki której będziecie w stanie przetrwać święta, tylko pozwólcie im działać. Przecież to Wasze dzieci, które kochają Was równie mocno jak Wy je i nie pozwolą na rozpacz rodziców w tym wyjątkowym czasie. Nie mówię, że nie będzie smutno, bo będzie i pewnie nawet pojawi się sporo łez, ale to nie będą łzy rozpaczy, a oczyszczenia, tylko musicie się otworzyć na te Święta, otworzyć swoje rozbite serca, które być może w tym czasie uda się posklejać.
Przytulam Was mocno:*Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 21:47
Nasze słoneczko Marcelinka 6.05.2016
~~~~~~
Lenka(25tc) ur. 31.05.2014, zm. 5.06.2014
Czuję, że synuś-Miłoszek(10tc), 4.10.2013r.
Aniołki nasze, dziękujemy, że mogliśmy się Wami cieszyć choć przez chwilę...Kochamy Was
-
Co do aborcji to w prywatnych gabinetach niestety wykonują jeszcze skrobanki.
Ja teraz z córką jeżdżę tylko około 4 razy w roku na kontrolę do kardiologa. Jakby nie operacja nie miałaby szans na życie. Na szczęście jej wady były operacyjne.
Życzę Ci wymarzonych 2 kresek na teście oraz nudnych 9 miesięcy ciąży.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 listopada 2015, 21:50
230515 lubi tę wiadomość
-
Witam, troszkę tu nie zaglądałam...
Sciskam nowe aniolkowe mamusie, bardzo mi przykro.
Agnieszko tule Cię mocno, tak bardzo mi przykro. Wasza decyzja jest naprawdę wspaniała.
Antonino zdjęcie jest cudowne, napatrzec się nie mogę Ja sesji nie zdążyłam zrobić ale zdjęciami jakie miałam (dosłownie kilka:() obstawilam cały dom.
Dziewczyny co do świąt też przerabialam temat wyjazdu "gdzieś", ale czy to ze wyjedziemy coś by zmieniło? Nie sądzę. Byłabym tylko pewnie zła ze nie mogę nawet zapalić swiatelek na grobie moich kochanych skarbeczkow. Po za tym nie chciałabym zabierać świat mojemu 5 letniemu synkowi. Święta mnie przerazaja, ale przetrwalysmy dni zmarłych to i teraz będziemy musieli dac rade.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
pati87 wrote:Co do aborcji to w prywatnych gabinetach niestety wykonują jeszcze skrobanki.
To jest straszne co się dzieje ale to wciąż się dzieje.Nasze słoneczko Marcelinka 6.05.2016
~~~~~~
Lenka(25tc) ur. 31.05.2014, zm. 5.06.2014
Czuję, że synuś-Miłoszek(10tc), 4.10.2013r.
Aniołki nasze, dziękujemy, że mogliśmy się Wami cieszyć choć przez chwilę...Kochamy Was
-
Monikkk wrote:Nie niestety masz racje. Takie zabiegi są na pożądku dziennym: skrobanka, metoda próżniowa, farmakologiczna o której mówiła 230515, i jest jeszcze coś takiego jak podanie leków matce które jakby zatruwają wody płodowe, dziecko stara się ich nie połykać ale w końcu musi i umiera w łonie matki.
To jest straszne co się dzieje ale to wciąż się dzieje.
My się staramy i dbamy o siebie z całego serca, a są "osoby" co zachodzą w ciążę i zabijają dzieci ze względu na to, ze im się nie chce miec dzieci, bo są za młode itp, itd. Dobra rozumiem, ze nie kazdy chce miec dzieci, ale od czego jest antykoncepcja?
Która zresztą kosztuje grosze w porównaniu do aborcji -
Monikkk wrote:Nie niestety masz racje. Takie zabiegi są na pożądku dziennym: skrobanka, metoda próżniowa, farmakologiczna o której mówiła 230515, i jest jeszcze coś takiego jak podanie leków matce które jakby zatruwają wody płodowe, dziecko stara się ich nie połykać ale w końcu musi i umiera w łonie matki.
To jest straszne co się dzieje ale to wciąż się dzieje.
Ot tak, taka refleksja naszła mnie czytając waszą dyskusję -
Monikkk wrote:Nie niestety masz racje. Takie zabiegi są na pożądku dziennym: skrobanka, metoda próżniowa, farmakologiczna o której mówiła 230515, i jest jeszcze coś takiego jak podanie leków matce które jakby zatruwają wody płodowe, dziecko stara się ich nie połykać ale w końcu musi i umiera w łonie matki.
To jest straszne co się dzieje ale to wciąż się dzieje.
To, że takie rzeczy się dzieją w prywatnych gabinetach, tego jestem pewna. Ja mówię o procedurach, które dotyczą terminacji późnej ciąży w sposób legalny, w szpitalu.
Nigdy nie zrozumiem traktowania terminacji ciąży jak antykoncepcji. Tak samo jak nigdy nie zrozumiem katowania dzieci, wyrzucania na śmietnik i tym podobnych. To zawsze mnie bulwersowało, ale od kiedy na świecie pojawił się mój Krzysiu, to nabrało innego wymiaru.
Ja też boję się świąt. Ale przecież jakoś to będzie! Powiedzmy sobie szczerze - już nie będzie gorzej, będzie tylko lepiej! -
230515 wrote:Ja też boję się świąt. Ale przecież jakoś to będzie! Powiedzmy sobie szczerze - już nie będzie gorzej, będzie tylko lepiej!
230515 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCzytam te wszystkie straszne historie i łzy same cisną się do oczu. To przykre, że na to forum trafia coraz więcej Aniołkowych Mam. Ja urodziłam synka w lipcu, ale do tej pory nie mogę się z tym pogodzić. Chcemy spróbować znowu, bardzo chcemy mieć dzieciątko, ale strach, że każda ciąża skończy się tak samo jest silniejszy? Czy Wy też tak macie? Te święta będą dla mnie najgorsze w życiu, bo Mój Adaś właśnie wtedy miał się rodzić.;(
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny