Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzien slabosci, beczalam jak bobr caly wieczór, tak jakbym kumulowala te lzy przez ostatnie dni, w których wydawało mi się że calkiem nie najgorzej się trzymam. Za każdym razem gdy pomyślę, że potrafię być silna to przychodzi chwila słabości i otrzeźwienia...
Nie zapalilam świeczki, a tak bardzo chcialam.. Przegapilam kiepska ze mnie mama -
kkkaaarrr, świeczka to tylko symbol. Myślałaś o córeczce. Nie ma nic ważniejszego niż Twoja pamięć o niej! A jak będziesz chciała to światełko możesz zapalić w każdym momencie. Olga będzie wiedziała, że to jej ukochana mama zapaliła specjalnie dla niej światełko, a płomyk ucieszy też inne aniołki
Sinusoida jest niestety normalna. Myślisz, że jest nieźle po czym dostajesz ataku płaczu i myślisz, że wszystko do czego doszłaś małymi krokami jest przekreślone, ale to nie prawda. Z czasem sinusoida się lekko wygładzi. Smutek i tak będzie przychodził, łzy też, ale zaczniesz dostrzegać kolory i powoli nauczysz się żyć nowym życiem. Tylko potrzebujesz troszkę więcej czasu...
Przytulam Cie bardzo mocno! :*230515, kkkaaarrr, steffa lubią tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
kasiulkaa, tak czysto racjonalnie wiem i rozumiem i na pewno masz racje. Tyle tylko, że od pewnego czasu mam nieodparte wrażenie, że to co racjonalne już nie istnieje...
Złej passy ciąg dalszy, dziś na 'dzień dobry' w pracy koleżanka z pracy, która widziałam ostatnio na szkoleniu w 2 dni przed tym jak trafiłam do szpitala zapytała "co ja tu jeszcze robie, czy nie miałam być już na zwolnieniu", odpowiedziałam, że "to już nieaktualne". Ona opuściła wzrok na wysokość brzucha i widziałam jak strasznie głupio jej się zrobiło, że wypaliła z tym pytaniem. Zaczęła przepraszać, powiedziałam, że nic się nie stało, przecież nie miała złych intencji, ale chwilę potem pobiegłam do toalety i się popłakałam, pierwszy raz w pracy...
Wiem, że każda z was przeżyła coś podobnego, nawet odkąd jestem na tym forum czytałam już podobne historie, chyba gdy czytałam do końca nie rozumiałam jakie to trudne gdy usłyszy się takie pytanie, teraz już rozumiem i mam ogromny szacunek dla tych z was, które zniosły to z głową podniesioną do góry! -
kkkaaarrr Kochana, ja przez pierwsze miesiące byłam bardzo częstym gościem toalety. Teraz zdarza się to już rzadziej aczkolwiek jeszcze się zdarza.
W październiku okazało się,że moja najbliższa przyjaciółka, która siedzi biurko przy moim zaszła w nieplanowaną ciążę. Pomimo, że była osobą , która bardzo mnie wspierała w całej tej tragedii, okazało się że wcale ale to wcale nie wie co czuję.
Co rano wyciągała na biurko cały zestaw witamin prenatalnych + kwas foliowy i ostentacyjnie zażywała. Ciągle gadała o dziecku, ciąży , pokazywała zdjęcia usg a gdy udawałam,że nie widzę to mnie wołała :" chodź zobacz 9 tydz. jaki dzidziuś już duży"
W końcu w 9 tyg. zaczęła opowiadać, że czuje ruchy. To jej trzecia ciąża , więc raczej powinna wiedzieć kiedy czuje się ruchy. W tym czasie toaleta znowu stała się nieodłącznym elementem mojego życia w pracy.
Teraz jest na l4 ale jak raz miała przyjść do kadr to wzięłam urlop bo bałam się , że przyniesie zdjęcia z usg prenatalnego.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Acha i jeszcze mi powiedziała , że jak będzie chłopak będzie miał na imię Franio. Jak ja się wtedy rozpłakałam przy wszystkich. Powiedziała jej czy ona w ogóle pomyślała co ja czuję , co będę czuła jak ona będzie do swojego synka wołała Franio.
Wtedy mnie przeprosiła i powiedziała,że nie wiedziała , że nie pomyślała chciała mi zrobić przyjemność i uczcić pamięć Frania, że oczywiście da inne imię.
Na szczęście będzie dziewczynka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2015, 10:25
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina, bardzo ci współczuję, to na pewno musiało być strasznie trudne. Koleżanka nie miała wyczucia, ale przynajmniej z tego co piszesz wynika, że miała dobre intencje, więc jakkolwiek to zabrzmi, może spróbuj nie mieć jej tego za złe.
Ja do małych dzieci swoich przyjaciół staram się teraz mieć jeszcze więcej dobrych uczuć i emocji, chcę być 'ulubioną ciocią', bycia mamą mi to nie zastąpi, ale przecież te maluchy niczym nie zawiniły.. -
Współczuję wam Dziewczyny takich konfrontacji w pracy. Nie dziwię się, że płaczecie, tym baardziej, że czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że nie ma w takim zachowaniu jakiejś złośliwości. Dlatego ja ciągle wzbraniam się z powrotem do pracy. U mnie bardzo dużo koleżanek zachodzi w ciążę i odwiedza dział w którym pracowały przynosząc zwolnienia.
Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Madzia91pn wrote:Witam, jestem tu nową. Stracilismy dziecko w 26tc. Masakra... Są tu dziewczyny z Poznania? Jak wyglądała u was pierwsza miesiaczka po porodzie lub poronieniu?
Jeśli chodzi o mnie to chyba właśnie mam pierwszą @ po porodzie. Piszę chyba, bo jest ona bardzo nietypowa, czwarty dzień określiłabym ją na "jedną kropelkę", ale zdecydowanie nie jest to plamienie tylko żywa, czerwona krew, tyle tylko, że jest jej stosunkowo niewiele. Zanim się pojawiła plamienia połogowe w zasadzie ustąpiły. Co również mnie dziwi, nie spadła mi temperatura, cały czas utrzymuje się podwyższona, tak jak zazwyczaj w fazie lutealnej. -
Angelina wrote:Acha i jeszcze mi powiedziała , że jak będzie chłopak będzie miał na imię Franio. Jak ja się wtedy rozpłakałam przy wszystkich. Powiedziała jej czy ona w ogóle pomyślała co ja czuję , co będę czuła jak ona będzie do swojego synka wołała Franio.
Wtedy mnie przeprosiła i powiedziała,że nie wiedziała , że nie pomyślała chciała mi zrobić przyjemność i uczcić pamięć Frania, że oczywiście da inne imię.
Na szczęście będzie dziewczynka.
Widzisz, a ja mam zupełnie odwrotnie, mam wrażenie, że bardzo by mi pomogło, gdyby ktoś obok dał swojej córeczce imię po mojej Neli, na pewno byłoby mi przyjemnie i doceniłabym taki gest. Ale każda z nas przeżywa swoją żałobę inaczej, to co jednym pomaga, dla kogoś innego będzie ciężarem. Tak jak napisała kkkaaarrr teraz nic nie jest racjonalne.
Mnie dziś i wczoraj wkurzyła teściowa znowu. Najpierw mi gada, że dobrze, że Nela tak szybko zmarła, bo gdyby dłużej żyła, to byłoby trudniej. A jak się po tych słowach wkurzyłam, to do mnie, że powinnam się leczyć, że ze mną jest coś nie tak, bo za bardzo przeżywam. Dziś też mi gadała, że się o mnie martwi, bo już dawno powinnam przestać płakać. Jak kobieta, która nie przeżyła śmierci własnego dziecka, a nawet nie pochowała jeszcze nawet ojca, matki, męża, brata, siostry, nikogo bliskiego ma czelność mówić mi jakie przeżywanie żałoby jest normalne, a jakie nie????Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Kasiulka Masz rację czekałam na ten dzień, jestem już spokojniejsza. Jutro kładę się do szpitala na operację szyjki. Niby to daje szansę do noszenia kolejnej ciąży, ale mam taki mętlik w głowie...
Angelino współczuję ci ale ja już nie reaguje na innych (na nie aniolkowe mamy). Gdy zaczęłam trochę jeździć do pracy pomagać, jedna koleżanka rozpaczala że jej kot zachorował i jest bardzo słaby. I mówi do mnie z płaczem ze to niby nie to samo (!) co ja przeżywam ale też jej trudno. Ręce opadają.
Madziu przykro mi, witam cię. Pisz do nas. Jak możesz to opowiedz nam co się stało. Bardzo bardzo mi przykro.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
mama4aniołków wrote:(...) jedna koleżanka rozpaczala że jej kot zachorował i jest bardzo słaby. I mówi do mnie z płaczem ze to niby nie to samo (!) co ja przeżywam ale też jej trudno. Ręce opadają.
-
Dziewczyny sama nie wiem jak to się stało. Wszytsko było dobrze na każdej wizycie miałam USG i lekarz mówił że jest ok. Wyniki badań byly wnormie. 4go listopada od rana nie czulam ruchów i pojechałam do szpitala i lekarz powiedział że serce już nie bije. Mój świat się zawalił. Nie wiedziałam co ze mną będzie. Zostawili mnie na oddziale i urodziłam dopiero 6go. Wyglądało na USG jakby się zawinił pępowina ale urodził się normalnie. Robimy sekcje zwłok. Jeszcze wyników niema. Tylko wyniki histopatologiczne łożyska i pępowiny. Wyszły węzły rzekome na pepowinie ale lekarz kazał czekać na resztę wyników aby określić przyczynę śmierci. W wynikach w dniu porodu TSH miałam ponad 4. Teraz chodze po lekarzach i sprawdzam czy wszystko jest ok. Aktualnie walce aby obniżyć TSH lekami. Wczoraj dostalam okres i jest bardzo obfity i nie wiem czy to normalne czy nie+(26tc) Kubuś 6 listopada 2015
-
Madzia91pn wrote:Witam, jestem tu nową. Stracilismy dziecko w 26tc. Masakra... Są tu dziewczyny z Poznania? Jak wyglądała u was pierwsza miesiaczka po porodzie lub poronieniu?
Ja jestem z Poznania. Gdzie rodziłaś?
Dziewczyny, mi jest tak bardzo przykro za mnie i za nas wszystkie, że ludzie nie potrafią się zachować... Porównywanie śmierci dziecka do śmierci czy choroby zwierzęcia to dla mnie nie do przyjęcia. Nie wpadłabym na to, że można tak się zachować.
Ja na przykład niecały miesiąc po śmierci Krzysia dostałam pytanie od znajomej mojej mamy, czy już mi przeszło. Tak, przeszło mi... Przecież w sumie nic się nie stało, tylko od połowy ciąży musiałam się liczyć z tym, że mój Krzysiu odejdzie. No i odszedł, to co tu rozpamiętywać? Przecież żył tylko 5 dni, pewnie nie zdążyłam się przyzwyczaić, że mam Syna. Boże, ludzie są okropni.
Ja jeszcze nie wróciłam do pracy po porodzie, pracuję na intensywnej terapii, a staramy się o drugą ciążę, wolałam uniknąć tych wszystkich zagrożeń u mnie w pracy, bo nie wiem przecież co spowodowało, że Krzysiu urodził się z wadą serca... Mam wrażenie, że praca w takich warunkach raczej nam nie pomogła. Trochę bym chciała wrócić do pracy, a trochę się boję - w końcu nigdy bym nie pomyślała, że moje dziecko będzie umierało na intensywnej terapii. Bogu dzięki, że pracuję na oddziale dla dorosłych.
Wiecie co, czytanie Was mi pomaga - wtedy wiem, że moje zachowania nie są odosobnionym przypadkiem, że wszystkie nasze reakcje na taką sytuację są dobre - bo to, co nas dotknęło to sytuacja skrajna. Chyba najbardziej skrajna z możliwych.
Przytulam każdą z Was mocno! -
Dziewczyny, przynoszę trochę pozytywnego światełka na forum:) Jestem po wizycie i jestem mega szczęśliwa. Nie spodziewałam się, aż tak dobrych informacji. Moje dziecię na 80% jest dziewczynką, wszystko się potwierdzi za tydzień na połówkowych, ale to nie jest najważniejsze. NARESZCIE nie jest do tyłu, a wręcz szybciutko nadrobiło/a, ciągle dzidziulek był za mały o 10 dni, a dzisiaj idealnie co do dnia 17+5 i lekarz powiedział, że dawno nie widział tak symetrycznego dziecka, każda zmierzona część odpowiadała 17+5, no i jest mnie o parę kilko więcej a dziecię ma 180 gramów.
Kurczę, jak ja czekałam na taki dzień. Mam dziś jakieś apogeum szczęścia. Każdej z Was życzę, aby ta chwila Was spotkała prędzej niż później.
PS. Zdaję sobie sprawę, z tego, że nie każda z Was chce czytać takie informacje o czym już wcześniej pisałam, ale jednocześnie obiecałam dziewczynom, że będę dawać znać, bo to dla przynajmniej części z Was jest ważne. Ja też jestem Aniołkową Mamą i nie urwałam się z choinki na ten wątek, więc rozumiem, że uczucia mogą pojawiać się różne od współradości i nadziei, po zazdrość i złość, także krótko mówiąc-rozumiem.kkkaaarrr, Lies, agniegnieszka, asieńka, kasiulkaa, Kotowa, antoninina, 230515, Mama_Mai lubią tę wiadomość
Nasze słoneczko Marcelinka 6.05.2016
~~~~~~
Lenka(25tc) ur. 31.05.2014, zm. 5.06.2014
Czuję, że synuś-Miłoszek(10tc), 4.10.2013r.
Aniołki nasze, dziękujemy, że mogliśmy się Wami cieszyć choć przez chwilę...Kochamy Was
-
230515 wrote:Dziewczyny, mi jest tak bardzo przykro za mnie i za nas wszystkie, że ludzie nie potrafią się zachować... Porównywanie śmierci dziecka do śmierci czy choroby zwierzęcia to dla mnie nie do przyjęcia. Nie wpadłabym na to, że można tak się zachować.
Mam dokładnie takie same odczucia, nie mieści mi się w głowie takie zachowanie.
Monikkk - cudownie czytać takie wiadomości, to dodaje mi nadziei.
MamoMikołajka - jeśli do nas zaglądasz napisz co u Ciebie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2015, 23:19
Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Madzia91pn bardzo mi przykro, że to Was spotkało. Pisz do nas, czytaj, bądz z nami. To forum, my wszystkie- bardzo sobie pomagamy i jak widzisz pojawiają się u nas też iskierki, które rozświetlają nam wizję przyszłości. Życzę dużo siły w tym trudnym czasie. Przytulam Cię bardzo mocno!
Monikkk rewelacja! Bardzo się cieszę, że dzidzia rośnie jak na drożdzach! A Ty jak się czujesz?
Mamo Mikiego tak tak- jesteśmy ciekawe co u Wasmoje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc)