Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny, dziękuję za wsparcie i dobre słowo, ale jednak myślę, że nie można w żadnym przypadku przygotować się na śmierć swojego Dziecka. Uniknęłyście chyba tylko (w pewnym stopniu) elementu ogromnego zaskoczenia - mówię 'w pewnym stopniu' bo też przecież nie znałyście momentu, w którym Wasze Dziecko odejdzie.. Nie wiem czy pozostałe Dziewczyny w podobnej sytuacji do mojej się zgodzą, ale fakt, że śmierć Zosi nastąpiła tak nagle i nieoczekiwanie baaaardzo podkopała moją pewność siebie i zmieniła stosunek do życia. Widzę już po sobie zmiany - ja, która zawsze miała wszystko zaplanowane teraz nie patrzę dalej niż tydzień, dwa do przodu. Mam podejście w stylu "Co ma być to będzie". Z jednej strony jest to łatwiejsze, bo nie zawracam sobie głowy domysłami i planami, ale z drugiej ta niepewność co dalej jest dla mnie bardzo męcząca. Chciałabym chociaż w tym moim, i tak już kruchym, świecie móc sobie cokolwiek zaplanować, ale wiem teraz, że nie ma to najmniejszego sensu, bo ja tak naprawdę na niewiele rzeczy mam realny wpływ! jest to dla mnie ciągle ciężkie do zaakceptowania. Czuję się jakbym budowała coś na wodzie..Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
nick nieaktualnymikka wrote:Ja mialam tak samo- czekałam na cud! We wtorek mialam usg na ktorym lekarz powiedzial ze serduszko przestalo bic, w srode zglosilam się do szpitala tak jak gin kazala i mialam znow usg zanim podali mi tabletki i.. Boże jak ja bardzo chciałam zeby zdarzyl sie cud, zeby lekarz się pomylil, zeby serduszko nadal bilo...ale cud sie nie zdarzyl...niestety...
Nanatasz- wierzę jednak tak jak ty że ten cud na nas czeka, że nasze dzieci odlozyly po prostu termin spotkania z nami! Będę czekać!
Gdyby nie ten impuls właśnie w tym momencie uslyszalabym wyrok. Właśnie na dziś na 17.00 miałam ustalone usg prenatalne.
Przepraszam że tylko Was czytam, a nie piszę ale nie umiem tak pięknie o tym pisać jak Wy.
Mikka ja też modlilam się o cud. Boże jak ja chciałam żeby to była pomyłka. Zarówno po 2 i 3 usg, no ale może akurat....
-
EwoMM, Angelino
Codziennie też się zastanawiam czy to się naprawdę mogło wydarzyć?! Czasami czuję się jak główny bohater "Incepcji", że to dzieje się w świecie snu.. Och, ile bym dała aby się z tego koszmaru obudzić!
Największe kłopoty z odróżnieniem prawdy miałam na samym początku, kiedy z dnia na dzień znikł mój brzuszek a pojawił się grób... Było mi bardzo ciężko. Czułam, że za chwilę zwariuję.. Jak w amoku chodziłam na cmentarz po dwa razy dziennie i nie wiedziałam już sama co się stało, czy to się stało naprawdę i czy ja w ogóle kiedykolwiek byłam w ciąży?? Wszystko było tak strasznie nie realne! Nie mogłam w mojej głowie połączyć tego w całość. Pamiętam te odczucia, te wątpliwości - takie okropne Zniknęły dopiero w momencie, gdy Mąż pokazał mi zdjęcie naszej Córeczki (niestety nie miałam Jej na rękach i będę tego żałować do końca życia ). Wtedy wszystko zaczęło mi łączyć w całość, chociaż dalej ciągle pytam: DLACZEGO?!?
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dzisiaj miałam planowo leżeć na porodówce i zwijać się z bólu a potem tulić moje maleństwo. Myślałam cały dzień że całkiem dobrze siętrzymam, ale właśnie chyba przestałam. Fakt, że pod sercem noszę już Adasia na pewno ułatwia mi przeżycie dzisiejszego dnia ale ciągle tak bardzo się boję, że tym razem znów coś pójdzie nie tak, a ja już zdążyłam go tak bardzo pokochać... Przez to, że tak szybko się zdecydowaliśmy na starania to mam wrażenie, że w ciąży jestem już prawie od roku i czuję się już naprawdę zmęczona tymi emocjami. Oczywiście nie żałuję naszej decyzji, bo dzięki temu Adaś ma już 650 gramów, ale z drugiej strony żałoba po pierwszym maleństwie ciągle wraca...
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
W Polsce badania genetyczne sa daleko za murzynami, co z tego, że u nas wykryto mutacje genu mthfr ? jak genetycy mało o nim wiedzą, najwięcej wiedzą o nim i o innych mutacjach w Stanach Zjednoczonych i Japonii
około 20% ludzi ma polimorfizm genu mthfr
mozna majac ten gen urodzic zdrowe dziecko nie biorac zadnych witamin, ta mutacja czesto tez wywołuje poronienia,
ja od grudnia biore suplementy (które nie są dostepne w polskich aptekach, bo co z tego ze robią w PL te badania jak lekarze nie wiedzą czym i jak leczyć) biorąc te suplementy zmniejszam ryzyko urodzenia chorego dziecko
suplementy kupuje na allegro, pochodzą one z innych krajów
poczytajcie sobie o mutacji mthfr i ją zbadajcie, po 3 poronieniach lub po urodzeniu chorego dziecka jest ta mutacja na nfz
http://www.zespoldowna.info/zdrowe-dziecko-dobra-ciaza-jezeli-marzysz-o-tym-pomysl-najpierw-o-mthfr.html
na tej stronie jest duzo artykulow o tej mutacjiWiadomość wyedytowana przez autora: 8 stycznia 2016, 17:41
-
Pucuś ściskam Cię w tym trudnym dniu :*
Zgodnie z Twoim suwaczkiem do porodu zostało Ci jakieś 15 tygodni Życzę Ci aby tym razem udało Ci się szczęśliwie dotrwać do tego terminu i bezpiecznie urodzić Mam nadzieję, że starsze rodzeństwo pomoże Adasiowi przejść tą trudną drogę. Ściskam Was mocno! Jeszcze chwilę i będziecie się tulić do siebie :*pucek lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Witam pierwszy raz jestem na tym wątku. Ja niestety również dołączyłam do aniołkowych mam U mnie ból świeży i duży, tęsknota, żal - tak sobie myślę że to nigdy nie minie, nie będę potrafiła cieszyć się z życia i zawsze będę odczuwała tą ogromną pustkę... I chciała bym wierzyć, że nasze aniołki zmieniają tylko datę przyjścia na ten świat...
Pucek, mam takie zapytanie bo szybko zaszłaś w ciąże po poronieniu a teraz jak piszesz odczuwasz zmęczenie i żałoba powraca czy z perspektywy czasu podjęła byś inną decyzję odnośnie rozpoczęcia starań o ciąże ? Wiele przeszłaś i na pewno nie żałujesz swojej decyzji, bo przecież skarb pod sercem ale tak jak ja obecnie zaczęłam kolejne starania i choć z czyjegoś doświadczenia chciała bym wiedzieć czy to właściwa decyzja. Mam nadzieję, że nie jestem zbyt bezpośrednia i nie męczę.
Pozdrawiam i dla Waszych Aniołków dziewczyny światełko [*][*][*]...[*]Synio 02.02.2006 31tc cc Aniołek [*] ( 8/11tc ) XI.2015 Synio 05.01.18 39tc sn
-
Gretta nie jestes zbyt bezposrednia. Jestesmy tu wszystkie z tego samego powodu. Powiem Ci ze nie zaluje naszej decyzji absolutnie. Szczególnie na samym poczatku ciąży z Adasiem dzialalo to na moje serce jak balsam. Mimo ze powodowało to we mnie również ogromny lek, jakiego nigdy wczesniej nie dswiadczalam. Kazda wizyta u lekarza to byl do mnie horror. Dopiero odkąd zaczelam czuć ruchy synka to jestem dużo spokojniejsza. Ale do dnia porodu nie będę do konca spokojna. Nie potrafię do konca cieszyć sie ciaza. Mimo ze czuje ze powinnam dać sobie troche więcej czasu na zalobe to z drugiej strony wiem, ze gdybym jeszcze czekala to mogloby być z moja psychika dużo gorzej.
Musisz wsluchac sie w swoja głowę i uczucia i być pewna ze jak zajdziesz znów w ciaze to ze drugi dzidziuś nie będzie obciążony Twoimi lekami i ze nie będzie "zamiennikiem" pierwszego. Życzę Ci powodzeniaGreetta lubi tę wiadomość
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
Dziękuję za odpowiedź. Ja czuję podobnie jak Ty, że jak odłożę starania na później a teraz choć nie spróbuję to z moją psychiką może być tylko gorzej. Nie chcę również zastępować mojego Aniołka innym dzieckiem. Miałam swoje 8 wspaniałych tygodni które spędziłam z nim, poza tym czytałam gdzieś tu na forum że komórki naszych dzieci na zawsze pozostają w naszym organizmie. Nie wiem skąd ta informacja ale ja chcę w nią wierzyć, to mi pomaga. W sercu wiadomo, że pozostanie na zawsze.
Synio 02.02.2006 31tc cc Aniołek [*] ( 8/11tc ) XI.2015 Synio 05.01.18 39tc sn
-
antoninina- moge jedynie przytulac cie w myslach i wspierac duchowo- ja narazie sama nie daje sobie rady z żałobą, więc nie umiem pocieszac tez innych. Ja dzis sama wpadłam znów w dołek bo odbierałam córkę z przedszkola i po kolezankę mojej małej przyszla mama z 3 miesieczna coreczka i moja córka patrzy na to malenstwo i mówi "mamo czy ja moge miec tez taką siostre lub brata, prosze cię, ja tez bym chciała.." a mi serce zaczeło bic szybciej, łzy w oczach i nie moglam nic powiedziec, wykrztusiłam tylko "zobaczymy" ubrałam córkę czym predzej i do samochodu pędem a tam rozwyłam sie tak strasznie... No bo co ja mam powiedziec mojej 4-ro latce, że chciałam zeby miala rodzenstwo ale niestety dzidzius odszedl? Dobrze ze nic nie wiedziala o ciazy bo nie wiem czy nie byloby w kolko pytan o to gdzie jest dzidzius... Boże jak mi strasznie przykro...
Pucek- ściskam, dobrze, że masz pod sercem Malucha- to wiesz ze musisz się trzymac bo nerwy nie sa wskazane. Ja juz teraz się boje co będzie jak nadejdzie 24 czerwca...Będę musiała sobie wypełnic cały dzien , żeby nie myslec tak strasznie intensywnie (bo, że bede myslec i plakac to oczywiste)
EDIT: kurde, jak to strasznie boli...Tak wiele chciałam dac memu maleństwu, chciałam pokazac mu jaki jest piękny świat, chciałam nauczyć je jak być dobrym człowiekiem, chciałam mu dać ogrom miłości...a moge tylko myslec... Dziś wyjełam zdjęcia z usg-tego ostatniego...Wyłam jak szalona, ale chciałam popatrzeć na mojego Aniołka, chciałam potwierdzic ze ono bylo we mnie... Bolało...nie moglam opanowac placzu, i na glos mówiłam do mojego maleństwa w Niebie ( czy ja juz wariuję czy tez tak miałyscie?), że za nim tesknie, ze je kocham i ze zawsze będe pamiętac i ze kiedys na pewno sie spotkamy całą rodziną... ps. Piszę i wyję...Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 stycznia 2016, 20:28
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Mikka ja też mówię na głos do Mikołaja. Jak jestem sama w domu to zawsze z Nim rozmawiam. Albo jak jade samochodem. A jak ide do Niego na cmentarz to nie zwracam uwagi czy jestem sama czy z polowa rodziny - zawsze mowie "Czesc Mikuś"...
Wierze Kochana, ze Nasze Maluchy nas slyszą i nie uwazam, ze robisz cos glupiego.
Bardzo bym chciała Cie jakos pocieszyc ale nie potrafie
Ale pogadalam sobie z Mikim zeby razem z innymi starszymi Aniolkami wzial pod skrzydelka Twojego Okruszka i sie Nim opiekowalmikka lubi tę wiadomość
-
Gretta ja pisałam o ich komórkach, które zostaja w ciele matek. Byly przeprowadzone niezależne badania przez różnych naukowców. Wiedza moja pochodzi z artkułów w necie. Jutro jak złapie chwile mogę podesłać link.
Mysle, ze żadna z nas nie byla gotowa ns śmierć dziecka, niezależnie od jego wieku czy,stanu zdrowia. Nie można sie przygotować ns śmierć, nawet, gdy ktos bliski jest chory terminalnie, walczy miesiącami, nie jestesmy gotowi na sam moment śmierci..Greetta, agniegnieszka lubią tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Jest taka dziewczynka, teraz już nastolatka - Akiane. Urodziła się w rodzinie ateistów. Jednak już w wieku czterech lat zaczęła opowiadać a nastepnie malowac swoje wizje Nieba, Jezusa i osób które w Niebie spotyka. Autor ksiazki "Niebo istnieje naprawde" twierdzi, ze Jezus wyglada dokladnie tak jak namalowala Go Akiane. Akiane mowi, że gdy maluje jej ręką kieruje Jezus. W internecie mozna znalezc strone z jej pracami podzielonymi na wiek, w ktorym je narysowala. Są niesamowite. A jeden obraz w szczególności. Przedstawia Dzieciaczki na różnym etapie rozwoju - od takich zaraz po zaplodnieniu do noworodkow. I nad wszystkimi czuwają rece Pana Boga.
Juz kiedys rozmawialysmy o tym na forum, ale moze nowe Dziewczyny nie dokopaly sie do tych postow. Mi ten obraz bardzo pomaga. Czesto go sobie ogladam, zeby pamietac, ze Nasze Dzieci sa bezpieczne i szczesliwe. Moze Wam tez odrobine pomoze?
Poniewaz nie chce mi sie dodać zdjęcie przez tel, wpiszcie sobie w google Akaine Kramarik obraz ma chyba tytuł "Love". Na pewno znajdziecie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 stycznia 2016, 21:16
mikka, Greetta, Mona_M lubią tę wiadomość
-
Witam nowe mamusie! ściskam i życzę dużo siły, a Tobie pucek oceanu spokoju na kolejne tygodnie wzrastania nowego życia pod Twoim sercem :*
Jeśli chodzi o postrzeganie tego co nas spotkało jako jakiejś fikcji, abstrakcji to przyznam się Wam do czegoś o czym wie tylko mój mąż. Przez pierwsze 6 tygodni od porodu nie rozstawałam się z telefonem. Ciągle sprawdzałam czy nie mam połączeń, wiadomości, maili. Po pierwszej @ jakoś to się uspokoiło. Pierwsza @ była takim naocznym znakiem, że organizm ruszył do przodu. Po jakimś czasie trafiłam na stronie dlaczego.org.pl na artykuł gdzie były podane skutki takiego szoku i było opisane własnie min to że matka jakby czeka na wiadomość, która miałaby oznaczać ze to wszystko się nie wydarzyło, że jej dziecko jednak żyje, że to nie jest prawda. Co psychika może zrobić z człowiekiem... Chodziłam na cmentarz- wiedziałam, że moje dziecko nie żyje, a mimo tego byłam w jakimś szoku i w jakiejś sferze to do mnie nie docierało
MamoMikołajka kiedyś zamieściłam linka z tym obrazem i nawet pisałam do tej dziewczyny w związku z tym obrazem, z jej wizjami, ale nie doczekałam się odpowiedzi...Pewnie takich mam, które chciałyby się czegoś dowiedzieć jest więcej, a dziewczyna ma swoje życie.
Ten obraz jest niesamowity!
I myślę, że mówienie na głos czy w myślach do naszych dzieci nie jest niczym dziwnym, raczej uznałabym, że to normalne w sytuacji w jakiej się wszystkie znalazłyśmyWiadomość wyedytowana przez autora: 8 stycznia 2016, 21:39
Greetta lubi tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Kasiulkaa tak wlasnie mi sie wydawalo, ze to Ty nam podrzucilas ten obraz ale nie bylam pewna, zaczelam szukac tamtego postu ale cierpliwosc mi sie skonczyla mi on baaaaardzo pomaga - jest wspanialy. I wiem, ze nasze Maluchy sa w dobrych rekach...
-
a ja troche z innej beczki. W szpitalu w karcie z wypisu po poronieniu mam dolączone wyniki badan ktore mialam robione i są tam także d-dimery i wygladają w ten sposób:
16-12-2015: 337.00
16-12-2015: 914.00
914- to za duzo bo norma jest <500 czy ktors z Was miala robione te d-dimery? Czy to moze byc tak ze zwiekszyly się ze wzgledu na poronienie czy to jakas odrebna sprawa? Naczytalam się o zakrzepicy i troche sie zmartwilam, chyba zrobie ponownie te d-dimery i pojde z wynikiem do rodzinnego."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Pucku gleboko wierze, ze tak wlasnie bedzie. Kazda z nas bedzie tulila upragnione Dzieciatko w ramionach.
Zycze Ci duzo spokoju, nudnej ciazy ze szczesliwym zakonczeniem.
Twoj Synek ma prywatnego Aniola Stroza, ktory na pewno sie o Niego troszczy.
Duzo zdrowka.
A dla Twojego Aniolka (*)(*)(*)pucek lubi tę wiadomość
-
Mamo Mikołajka, od dłuższego czasu zaglądałam na ten wątek i zawsze wzruszały mnie Twoje wypowiedzi. Cieszę się, że i Ty pod serduszkiem nosisz dzieciątko. Oby rosło duże i zdrowe Na kiedy masz termin porodu?
Jeśli chodzi o moją ciążę to nie jest tak do końca nudna Jak tyko się zaczęła i lekarz ją potwierdził to już musiałam się bać że się zakończyła bo po trzech dniach od wizyty zaczęłam mocno krwawić. Maleństwu udało się utrzymać i od tej pory jestem na luteinie. Potem lekarz odkrył zrost w macicy, biegnący dosłownie po środku niej, tam gdzie pływa sobie Adaś, a z okazji spięć macicy muszę brać do 37 tc nospę i magnez. I tak naprawdę to ciągle drżę o małego chociaż na zewnątrz staram się być taka twarda.
Dobrze, że mój lekarz jest bardzo wyrozumiały i taki... życiowy. Widzęto że traktuje mnie nieco inaczej, jakoś,,, delikatniej, w sensie jak opowiada o dziecku. Ciepło się o nim wyraża, per 'Bohater', a ta ilość leków to też ze względu na poprzednią stratę. No i mój lekarz pamięta że to ja straciłam dziecko, nie musi patrzeć w komputer. CZuję się u niego taka bezpieczna, mimo że wizyty do ok 16 tc były dla mnie absolutną traumą.
Dopiero odkąd zaczęłam czuć ruchy Adasia to jestem spokojniejsza, ale dopóki go nie przytulę to nie będę do końca spokojna.
A jak Tobie przebiega ciąża?
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy...