Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
MamoMikusia Mój mi dziękował, że nie pozwoliłam mu iść na chrzestnego. Beczał w kościele. Mocno to przeżył. Pomyśl o sobie. Jak ty będziesz się czuła widząc jego, obok chrzczonego dziecka. Nie powinnaś się teraz denerwować, a wierz mi - mocno przeżyjesz tą sytuacje. Nawet jak Twój się nie zgodzi
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Właśnie mi się przypomniała dzisiejsza msza święta, na której byliśmy jak zwykle razem z Lusią na mszy dla dzieci. Ewangelia była dziś o tym, jak Jezus po nieudanym nocnym połowie kazał Piotrowi jeszcze raz wypłynąć na jezioro za dnia i ponownie zarzucić sieci. Piotr, choć nie widział w tym sensu, posłuchał Jezusa i złowił tyle ryb, że sam nie był w stanie poradzić sobie z ich transportem na brzeg. I jak ksiądz podczas kazania w obrazowy i trochę zabawny sposób tłumaczył dzieciom sens tej Ewangelii, pomyślałam sobie, że jestem trochę jak ten Piotr...
Moim marzeniem było mieć dużo dzieci, minimum troje, a najlepiej czworo. Dziś sytuacja wygląda tak, że jestem po dwóch cc, w domu mam jedną cudowną córeczkę i zostało mi ostatnie podejście (czasem z przekorą mówię, że ciąża ostatniej szansy). Często mówię też, że rodzicielstwo nie przychodzi nam łatwo (o Laurę też musieliśmy trochę powalczyć). I tak samo jak Piotr był spragniony tych ryb, tak ja jestem spragniona dzieci. I choć staram się, walczę, to z nocnego połowu wracam do brzegu z jedyną córką wyrwaną, wręcz wyszarpaną. I choć sama nie widzę już szans na to, by stać się matką wielodzietną, to wiem, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i choć dziś wydaje się to zupełnie nierealne, to ufam, że nasz dom jeszcze będzie pełny dziecięcego gwaru, śmiechu i zabawy... I być może tak, jak Piotr nie potrafił sam zabrać wszystkich złowionych ryb, tak i ja nie będę wiedziała w co mam ręce włożyć, bo będę miała tyle prania, prasowania i sprzątania przy jakiejś gromadce...
A pod koniec mszy podeszła do nas jakaś staruszka, by przekazać znak pokoju i powiedziała, by Bóg nam błogosławił (chyba zachwyciła się Luśką). Ale ja to przyjęłam jako dobry znak z góry i aż ciężko było mi powstrzymać łzy szczęścia i wzruszenia.
Może to trochę naiwne i zachłanne. Ale kiedyś ktoś mi powiedział, że Bóg ma dla mnie plan na życie najlepszy z możliwych, tak piękny, że sama lepszego bym sobie nie wymyśliła, że wystarczy Mu zaufać i oddać się bez reszty... W obliczu tego, co nas wszystkie spotkało, ciężko w to uwierzyć i się z tym zgodzić, ale chcę głęboko wierzyć, że we wszystkim jest jakiś cel i sens.MamaMikołajka, Pikcia lubią tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka wrote:Mamo Mikołajka, faktycznie trudna sytuacja. Może ta rodzina myśli, że skoro jesteście znów w ciąży, to przestaliście cierpieć, albo odwrotnie: prosząc Twojego męża na ojca chrzestnego, chcą Wam jakoś zrekompensować tęsknotę za Mikołajkiem. Sytuacja co najmniej niezręczna, może powinni wcześniej jakoś wybadać grunt i jak Wy się na to zapatrujecie... A co Twój mąż sądzi o tej prośbie, myślisz, że dobrze będzie się czuł, podając cudze dziecko do chrztu? Domyślam się, że Tobie będzie bardzo trudno . Musicie być silni. Wierzę, że Miki będzie Was wspierał z góry i cieszył się włączeniem swojego kuzyna do wspólnoty Kościoła .
Szczerze mowiac to ja wlasnie mialam nadzieje, ze najpierw wybadają grunt. Dlatego powiedzialam mojej mamie jakie mamy zdanie na ten temat, ze wolelibysmy tego uniknac. Ale nie wpadli na to, zeby zapytac niestety. A moj Maz powiedzial wczoraj, ze bedzie mu ciezko, bo to Miki mial byc pierwszym dzieckiem, ktore on ochrzci (nie ma jeszcze zadnego chrzesniaka) ale z drugiej strony nie ma serca zeby odmowic. I ze to jest moze jakis sposob na zrobienie kolejnego kroku do przodu. Te chrzciny beda juz 14 miesiecy po odejsciu Mikusia wiec moze faktycznie najwyzszy czas, zeby przestac unikac dzieci. Chociaz ten wczorajszy obrazek mojego meza z tym malym na kolanach ciagle siedzi mi w glowie i powoduje lzy.
Bardzo mi sie podobal Twoj post o wczorajszej ewangelii... nie mozemy sie poddac nigdy, tyle juz przezylysmy, z kazdym kolejnym dniem jestesmy silniejsze... ja wierze, ze kazda z nas bedzie jeszcze bardzo szczesliwa. Wiec walczmy o to szczescie...
A Tobie Agniegnieszka zycze tej gromadki dzieci, ktora Ci sie marzy!
Nie ma rzeczy niemozliwych
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2016, 08:21
agniegnieszka lubi tę wiadomość
-
MamoMikołajka jesteś bardzo dzielna, że dałaś rade bawić się z tym maluchem! Miki jest na pewno z Ciebie dumny!
Agniegnieszka u mnie też było kazanie do ewangelii i ryczałam w Kościele jak bóbr (zresztą jak przez cały dzień). Nie poddawać się tylko ufać, że nasze prośby zostaną wysłuchanie, a plany uda się zrealizować, a plon będzie 100 razy większy niż śmielibyśmy oczekiwać.
Agniegnieszka- w Twoim domu będzie gwar i temtent małych nóżek
Tak więc dziewczyny, nie traćmy wiary i weźmy przykład z MamyMai i Mamy Mikiego- wypłyńmy na głębię i wróćmy z dzieciaczkami!
Ściskam Was wszystkie i wysyłam dla wszystkich aniołków kolorowe światełka! [*]Angelina, MamaMikołajka, antoninina, agniegnieszka lubią tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
MamaMikołajka wrote:Kar jestem tu codziennie, nawet po kilka razy. Tylko jakos ostatnio nie mialam nic sensownego do powiedzenia. Ale zagladać nie przestaje.
Dzis juz zaczynamy 17 tc. Od kilku dni czułam już lekkie, bardzo delikatne kopniaczki, ale od wczoraj juz mam pewność, że to na pewno Okruszek. Miki tez dosyc wczesnie dał o sobie znac, bo w 17 tc.
Jesli chodzi o płeć to mój lekarz nie chce zdradzać przed polówkowym, bo uważa, że wczesniej zawsze jest jakaś szansa na pomyłkę, ale ostatnio na wizycie powiedział tak nieoficjalnie, że coś tam odstaje, więc na 80% Mikuś bedzie miał braciszka
Kar a Ty jak się masz? Jutro mijają 3 miesiące....
Światelko dla Olgi i dla wszystkich naszych Aniolkow.
A dla Was usciski Dziewczyny!
Tak, dzisiaj mijają 3 miesiące.. Każdy kolejny jest inny, bardziej podobny do normalności. Wczoraj byliśmy na cmentarzu i pierwszy raz od dawna się popłakałam. W niedzielę, w walentynki tata (mój) ma 60-te urodziny, Olga miała się urodzić właśnie w walentynki. Przez całą ciążę mówiłam, że to Olga będzie najpiękniejszym prezentem dla dziadka na 60-te urodziny i tak wczoraj właśnie do mnie dotarło jak strasznie smutno jemu teraz będzie.
Ja cały czas w trybie odliczania dni po owulacji. Tak bardzo chcielibyśmy, aby Olga miała szybko rodzeństwo... Nadzieja podobno umiera ostatnia, ale jakoś czuję, że w tym cyklu nic z tego nie będzie... Od przyszłego wracamy z mężem do naszego lekarza i mam nadzieję będziemy przygotowywać się do IUI. -
hej dziewczyny podczytuję Was codziennie ale nadal mam problemy z netem i nie zawsze mogę odpisac, bo albo mnie wywala z neta albo w ogole nie moge nawet kliknąć "Lubię"...
Angelina-piękny wiersz i taki chwytający za serducho, ąz mnie ścisnęło...
Agniegnieszka- tez bylam na mszy św i padło okreslenie "poroniony płód"...a mnie jakby ktos wbił w ziemię, patrzyłam w podłogę i czułam jak zaraz wybuchnę płaczem... Mi ostatnio strasznie ciezko bo odkąd okazalo się ze mam mięsniaka ktorego bedą mi usuwac i odkąd pani dr powiedziala ze prawdopodobnie to moglo sie przyczynic do straty to mi tak bardzo żle...wyrzucam sobie ze moze jakbym zrobila usg ginekologiczne zanim zaszlam w ciaze to moze nie doszło by do tego do czego doszlo...moze to moja wina..?
Narazie jestem pełna strachu jak mi to wytną i co dalej ze staraniami...?"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Kkkaaarrrr
Światełko dla Olgi [*] a Ciebie mocno ściskam! :*
Jesteś bardzo dzielna, że tak starasz się o rodzeństwo dla Niej życzę Wam powodzenia!
Kkkaaarrr pisałaś ostatnio o hematologu - miałam Ci już wtedy odpisać, ale gdzieś mi ten post umknął - jak wiesz, ja straciłam Zosię już właśnie w zaawansowanej ciąży i z tego co widać po wstępnym badaniach to właśnie wychodzi mi zakrzepica (trombofilia) oraz zespół antyfosfolipidowy. Oczywiście po ok. 12 tygodniach muszę te badania powtórzyć, bo takie są procedury, aby potwierdzić diagnozę na 100%.
Moja gin, która prowadziła ciążę też powiedziała, że to niemożliwe żebym miała zespół antyfosf., bo nie donosiłabym w ogóle tej ciąży tak wysoko, tylko poroniła w I trymestrze ale mi nie dawało to spokoju i znalazłam innych lekarzy, mądrzejszych, którzy wiedzieli już, że te choroby są ze sobą powiązane i dają objawy albo w I albo właśnie w III trymestrze.
Dlatego Kkkaaarrr jeśli czujesz, że odpowiedź tego hematologa nie uspokoiła Cię, spróbuj znaleźć innego, który będzie z informacjami medycznymi bardziej na czasie i podejdzie do sprawy poważnie.
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Mikka nie obwiniaj się
To oczywiste, że gdybyś wiedziała wtedy, że mięśniak może być (ale nie musi) przyczyną poronienia to zrobiłabyś wszystko aby go usunąć wcześniej...
Wiem, że ciężko się pozbyć takich myśli, sama długo z nimi walczyłam (nadal walczę?), ale to naprawdę do niczego sensownego nie prowadzi
Najważniejsze jest teraz, abyś się wyleczyła i mogła wrócić do starań. Niestety, w tym sprawach niczego nie przyspieszysz... jeśli lekarz będzie kazał się wstrzymać to nie ma rady
Ściskam Cię mocno :*Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
antoninina wrote:Kkkaaarrrr
Światełko dla Olgi [*] a Ciebie mocno ściskam! :*
Jesteś bardzo dzielna, że tak starasz się o rodzeństwo dla Niej życzę Wam powodzenia!
Kkkaaarrr pisałaś ostatnio o hematologu - miałam Ci już wtedy odpisać, ale gdzieś mi ten post umknął - jak wiesz, ja straciłam Zosię już właśnie w zaawansowanej ciąży i z tego co widać po wstępnym badaniach to właśnie wychodzi mi zakrzepica (trombofilia) oraz zespół antyfosfolipidowy. Oczywiście po ok. 12 tygodniach muszę te badania powtórzyć, bo takie są procedury, aby potwierdzić diagnozę na 100%.
Moja gin, która prowadziła ciążę też powiedziała, że to niemożliwe żebym miała zespół antyfosf., bo nie donosiłabym w ogóle tej ciąży tak wysoko, tylko poroniła w I trymestrze ale mi nie dawało to spokoju i znalazłam innych lekarzy, mądrzejszych, którzy wiedzieli już, że te choroby są ze sobą powiązane i dają objawy albo w I albo właśnie w III trymestrze.
Dlatego Kkkaaarrr jeśli czujesz, że odpowiedź tego hematologa nie uspokoiła Cię, spróbuj znaleźć innego, który będzie z informacjami medycznymi bardziej na czasie i podejdzie do sprawy poważnie. -
reni86 wrote:Pikcia znalazłam:
To jest Poradnia Genetyki Klinicznej
CKD UM w Lodzi
ul. Pomorska 251
Tel: 42 272 53 55
Może się przyda:)
Reni, bardzo dziękuję za namiary. Tak się składa, że jutro się wybieram do CSK na Pomorską, to od razu podejdę do rejestracji i dowiem się wszystkiego. -
Mikka, nie zadręczaj się mięśniakiem. To nie Twoja wina, że się pojawił! I absolutnie nie Twoja, że był w trakcie ciąży. Mięśniaki pojawić się mogą w każdym momencie i choć teoretycznie występują najczęściej u kobiet po czterdziestce, to jestem doskonałym przykładem na to, że mogą się pojawić w wieku 30 lat. Moja znajoma miała mięśniaki gdy miała zaledwie 16 lat! Nie jesteś niczemu winna. Te cholerstwa często nie dają żadnych objawów, a potrafią się pojawić w każdym momencie i szybko urosnąć. I choćbyś latała do lekarza co pół roku, to zawsze jest możliwość, że się pojawi.
Czy u Ciebie jest już przesądzone, że ma być usuwany w szpitalu? Ja miałam klasyczną operację, bo w moim przypadku walka rozgrywała się nawet nie tyle o płodność, a o zachowanie samej macicy. Gdy leżałam w klinice w Gdańsku były tam dziewczyny, które miału usuwane mięśniaki laparoskopowo lub przez histeroskopię. I pamiętam, że lekarze ciążę "wypisywali" im nawet w zaleceniach po zabiegu. Wiem też, że gdy mięśniak jest niewielki to istnieje możliwość zmniejszenia go dzięki lekowi ESMYA. Ja się nie załapałam na ten lek, bo u mnie nic by nie zdziałał, ale z tego o się orientuję, to w wielu przypadkach naprawdę wyeliminował mięśniaki i pozwolił szczęśliwie donosić ciążę. Tylko, że to kuracja dość droga, niestety. A nasz NFZ chyba wciąż nie podjął decyzji o refundacji.
I na koniec... Kochana! Mięśniak może, ale nie MUSI, być przyczyną poronienia. I nawet jeśli wykonają Ci zabieg, to on w niczym nie przeszkodzi. Głowa do góry. Jeśli uwierzysz, że możesz zajść w ciążę, jeśli przestaniesz się tak mocno zamartwiać i obwiniać, to nim się obejrzysz, a na teście pokażą się dwie różowe kreseczki. I donosisz tę ciążę szczęśliwie do końca, bo na to ZASŁUGUJESZ! Wszystkie tu zasługujemy na same najlepsze rzeczy w życiu, bo jesteśmy tego warte! AmenGreetta lubi tę wiadomość
Kubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016 -
Antonina a co Tobie wychodzilo w badaniach w kierunku zakrzepicy i zespolu?
Mam też pytanie do Was... która z Was korzystała z pomocy psychologa? Pomogly Was te spotkania?
Dzisiaj mija miesiac....... caly czas mi zle...Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2016, 15:05
Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć ))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
Ja wciąż chodzę do psychologa i mi to naprawdę bardzo pomaga. Przy okazji wyszły inne moje poranienia życiowe i wszystko powoli sobie układam i prostuję. Przy czym ja mam takie szczęście, że tę pomoc wciąż zapewnia mi hospicjum. Nawet pytałam, czy to nie za długo, że może sama powinnam pokrywać koszty terapii, ale okazało się, że do kwietnia są środki z jakiegoś programu i ich nie zabraknie, dlatego bez wyrzutów mogę z takiej formy pomocy do kwietnia korzystać.Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
nick nieaktualnyJa tez mam ostatnio gorszy czas
Bardzo brakuje mi Majki,ciagle sobie wyobrazam, jakby byblo gdyby....
Dzis pierwszy raz rozplakalam sie, jak przewijalam Wojtusia, bo tak mi bylo zle
Ogladalyscie ten program "moje 600 gramow szczescia"? Ja ogladalam w ciazy, a dzis dopiero dokonczylam. Jak widzialam, jak lekarze pomagali dzieciaczkom urodzonym jako skrajne wczesniaki nawet w 23tc, a moja corka zmarla w 40tc to mi sie serce kraje nie zazdroszcze tym ludziom, bo oni przezyli straszny dramat i to ogromne szczescie, ze ich dzieci byly na tyle silne ze prztrwaly ten trudny okres
Mamo Mikusia super, ze czujesz juz kopniaczki mialam dzis cie wywolac, bo juz dawno nic nie pisalas -
Mamo Mai też obejrzałam wszystkie odcinki i tak samo reagowałam jak Ty dlaczego naszym dzieciom tak nie pomogli a co się opłakałam to moje,dziś też obejrzałam odcinek do przodu"Na dobre i złe"gdzie umiera córka Konicy i chociaż to tylko film to oryczałam się ......te łzy to juž będą towarzyszyć nam chyba zawsze,pozdrawiam ciepło,dużo zdrówka dla Wojtusia i [*] dla Mai
Mama_Mai lubi tę wiadomość
[*]LAURKA28.11.2014 -
Mama_Mai wrote:Ja tez mam ostatnio gorszy czas
Bardzo brakuje mi Majki,ciagle sobie wyobrazam, jakby byblo gdyby....
Dzis pierwszy raz rozplakalam sie, jak przewijalam Wojtusia, bo tak mi bylo zle
Ogladalyscie ten program "moje 600 gramow szczescia"? Ja ogladalam w ciazy, a dzis dopiero dokonczylam. Jak widzialam, jak lekarze pomagali dzieciaczkom urodzonym jako skrajne wczesniaki nawet w 23tc, a moja corka zmarla w 40tc to mi sie serce kraje nie zazdroszcze tym ludziom, bo oni przezyli straszny dramat i to ogromne szczescie, ze ich dzieci byly na tyle silne ze prztrwaly ten trudny okres
Mamo Mai - zmartwiłaś mnie to znaczy... spodziewałam się, że kiedy u naszego boku pojawi się w końcu upragnione maleństwo to nie będzie tylko słodko, kolorowo... ale to były tylko takie moje przypuszczenia... a Ty faktycznie potwierdzasz, że tak jest - że są chwilę takiego smutku, tęsknoty, że tylko przez łzy możemy wyrazić jak nam źle. Wiadomo, nasza tęsknota za zmarłymi Dziećmi nigdy nie minie i jestem tego świadoma, ale jakoś tak mi się smutno zrobiło, że płaczesz... Faktycznie, TAK BARDZO INACZEJ wyglądałoby teraz nasze życie, gdyby te koszmary się nie wydarzyły... ściskam Cię baaardzo mocno! Mam nadzieję, że Maja i Aniołeczek ześlą Ci z góry odrobinę słońca i uśmiechu :* :*Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Coconue wrote:Antonina a co Tobie wychodzilo w badaniach w kierunku zakrzepicy i zespolu?
Mam też pytanie do Was... która z Was korzystała z pomocy psychologa? Pomogly Was te spotkania?
Dzisiaj mija miesiac....... caly czas mi zle...
Wyszło mi obniżone białko S, dodatnie przeciwciała przeciw beta2glikoproteinie no i jeszcze heterozygota w genie MTHFR poz. 677 i 1298.
Coconue ja chodzę do psychologa cały czas i Tobie też polecam.
Takie rozmowy pomagają nie tylko w temacie żałoby, ale też ogólnie - można omówić swoje różne dotychczasowe osiągnięcia, porażki, kontakty w rodzinie itd. i spróbować wyciągnąć z tego wszystkiego coś mądrego dla siebie na przyszłość.Coconue lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
margaw- ja podobno mam miec histeroskopię ta operacyjną, jesli wszystko bedzie bez zmian. Teraz czekam na @ i mam się zglosci na usg i lekarz powie co dalej. Podobno mięśniak jest duzy, podsluzówkowy i dr uzył slowa "jakby chciał się rodzic", zapytał mnie tez czy juz mam dzieci i przeszedl mnie wtedy prąd z góry do dołu bo pomyslalam sobie ze jest tak źle... W ogole powiem szczerze, ze prawie sie tam rozplakalam ze strachu i najgorsze ze nic dokladnie nie wiem, moja gin troche mnie uspokoila i powiedziala jak to moze wygladac tylko pytanie co w koncu zadecydują..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualnyAnkica polubilam za calusy dla Wojtaska i (*) dla Majusi :*
Antonina ja od samego poczatku balam sie, jak zareaguje na Wojtka. Jak uslyszalam placz na sali operacyjnej to uronilam lezki, emocje byly ogromne ale to wszystko bylo z takim dystansem. Do dzis mam wrazenie, ze moja milosc do Wojtusia jest taka niepelna, chociaz kocham go calym sercem i zalewa mnie szczescie jak go tule, caluje to jednak czasem jestem zla sama na siebie, ze nie czuje tego co chyba powinnam...
Wiecie o co mi chodzi??? Jak niektore matki opowiadaja, ze tylko zobacza dziecko i poprostu uderza w nie ta milosc, a ja tak nie mialam od samego poczatku bylam w ogromnym szoku, przerazona na tym stole operacyjnym, a on wyskoczyl z brzucha tak szybko i zaraz mi go zabrali...
Moze przez to co mowie pomyslicie ze zla ze mnie mama, ale ta strata wplynela na mnie bardziej, niz sadzilam. Strasznie tesknie za corka, ale jednoczesnie 1000000 razy bardziej doceniam kazda sekunde spedzona z synem :*:*:* kocham go calym sercem, ale moje serce nadal jest w kawalkach, i chyba kilka z tych kawalkow nalezy tylko do Mai
-
mikka wrote:margaw- ja podobno mam miec histeroskopię ta operacyjną, jesli wszystko bedzie bez zmian. Teraz czekam na @ i mam się zglosci na usg i lekarz powie co dalej. Podobno mięśniak jest duzy, podsluzówkowy i dr uzył slowa "jakby chciał się rodzic", zapytał mnie tez czy juz mam dzieci i przeszedl mnie wtedy prąd z góry do dołu bo pomyslalam sobie ze jest tak źle... W ogole powiem szczerze, ze prawie sie tam rozplakalam ze strachu i najgorsze ze nic dokladnie nie wiem, moja gin troche mnie uspokoila i powiedziala jak to moze wygladac tylko pytanie co w koncu zadecydują...
Kochana, będzie dobrze. Naprawdę. Mnie jeden lekarz powiedział, że moje mięśniaki to rak. Dwóch kolejnych stwierdziło, że konieczna jest operacja usunięcia całej macicy i rzuciło na pocieszenie: "niech się pani nie przejmuje, nie wszystkie kobiety muszą zostać mamami. Można się realizować w innych dziedzinach". A po operacji spotykałam kolejnych lekarzy, który twierdzili, że pod koniec ciąży może dojść u mnie do pęknięcia macicy, a poród naturalny to już w ogóle w moim przypadku dramat. A Kubusia rodziłam sn, w dodatku Mały był ułożony pośladkowo, a ja byłam pierworódką. I nic mi nie popękało, a ginekolog od razu mówiła, że po pół roku mogłabym się starać o ciążę. Fakt, że nie jestem w tej chwili na to kompletnie gotowa psychicznie (a dziś to w ogóle mam mega słaby dzień). Chciałam Ci jedynie powiedzieć (a się rozgadałam, bo gadulstwo mam po babci), żebyś się nie martwiła na zapas. Niektórzy lekarze strasznie demonizują mięśniaki i potrafią bardzo wystraszyć swoje pacjentki. A już te ich pytania o planowanie ciąży w przyszłości mnie dobijają. Chcesz mieć dzieci, planujesz ciążę i niech zrobią zabieg tak, by Ci to umożliwić. A jak nie potrafią, to niech skierują do innego specjalisty, któremu się uda. Będzie dobrze. Trzymam kciukiKubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016