Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Ikarzyca dzięki...wiem...ten macierzyński bardziej po to , zeby mogła jakoś-choć jeszcze nie wiem jak...-dojść do siebie, bo cieżko będzie po raz kolejny wracać do rzeczywistości...na razie jestem w zawieszeniu, niewyobra zam sobie siebe w pracy...a juz najbardziej wkurza mnie, jak sobie wyobraze gadanie szefa, w taki sposób że czuć że jemu na rękę...bo do pracy wróce...Córcia-2012
J-6/11tc [*] 13.02.15,
S -18tc [*] 30.09.15,
F-16tc. [*] 12.05.16
K-21tc. [*] 02.02.17
-
witajcie now ąłsnie ten powrót do pracy po stracie jest najgorszy ja nie zapomne jak wróciąłm po poronieniu w 6tc a moj kierownik powiedział do mnie cos w stylu fajne było na takim długim urlopie no nie ale czas wracac do roboty - ja mu tylko odpowiedziałam że nie chciała by miec takiego urlopu ...
Dziś mija 6 rocznica slubu wczoraj ją z mezem świetowaliśmy co prawda nie tak miało to wygladać ale za te wszytkie złe chwile musiałam odreagowac i sie upiłam hehe dziś mam mega kaca i powiedzielięmy sobie że jeszcze będziemy obchodzić rocznice we 4 -
Ja po stracie Krzysia wykorzystałam macierzyński, później trochę urlopu, 182 dni zwolnienia i na koniec zaległy urlop. W sumie nie było mnie rok i cztery miesiące (w ciąży też byłam na zwolnieniu). I dobrze. Ten czas był mi potrzebny, żeby stawić czoła wlasnie takim tekstom, o jakich piszesz, Karola.
Nie zawsze spotykałam się ze zrozumieniem. Bolało zwłaszcza, kiedy dziewczyny pokazywały sobie - i przy okazji mi - zdjecia swoich maluchów. Wychodziłam z dyżurki, bo co miałam im powiedzieć? Że też chciałabym Wam pokazać aktualne zdjecia Krzysia, tylko jest to średnio możliwe? Zdarzały się sytuacje, że wprost prosiłam o zmianę tematu.
Cieszę się, że dałam sobie czas. Dzięki temu byłam silniejsza, kiedy ludzie wykazywali się brakiem taktu. I baaardzo się cieszę, że wróciłam do pracy - moje myśli w końcu skupione były na czymś innym, niż strata Krzysia albo pragnienie nowej ciąży.
Dziewczyny, ludzie nie zawsze potrafią się zachować tak, jakbyśmy tego oczekiwały... Ale to nie oznacza, że musimy się podporządkować. Pamiętajcie, że to my przeszłyśmy przez piekło, to MY musimy sobie z tym wszystkim poradzić, więc mamy prawo wymagać od innych, żeby nam tego nie utrudniali.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję wszystkim za wsparcie. Nie puszczajcie kciuków!Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 maja 2016, 08:13
-
nick nieaktualnyWitam
podczytuję Was od jakiegoś czasu i niestety też podzielam Wasz los. Swoją historię opisałam na forum poród martwego dziecka.
W skrócie mam prawie 35 lat, w 2010 urodziłam zdrową córeczkę ciąża bezproblemowa, przy staraniach o drugie dziecko pojawiły się problemy. Mam trochę żalu że od razu nie staraliśmy się o kolejne, ale w sumie nie jest powiedziane że na pewno byłoby ok. Staramy się od 2014 i tak w 10/2014 poronienie zatrzymane w 10 tc (ani razu serduszko nie biło), w 02/2015 podobnie tylko w 8 tc (serduszko biło).
Po tych poronieniach badania, konsultacje, wyszła insulinooporność, pcos (choć tu kwestia sporna), mutacja genu mthfr A1298C heterozygota. Obstawiona lekami i zastrzykami clexane w 1 cyklu zaszłam znów w ciąże i teraz na 7 maja miałam mieć termin porodu. Ciąża przebiegała ok, poza małymi plamieniami na początku ale winą okazał się polip szyjkowy, potem przestałam plamić. Usg wszystko ok aż do momentu gdy przestałam czuć ruchy córeczki i w 34 tygodniu córeczka odeszła od nas. Poród siłami natury 23.03.2016 r. , pogrzeb, wielka tęsknota, ból rozpacz ;((((.
Jedynie starsza córka trzyma nas przy życiu. Powoli staramy się żyć normalnie, choć ból i tęsknota nigdy nie miną. Bardzo pragniemy kolejnego dziecka ale niestety bardzo się boimy. Wydawało mi się przy ostatniej ciąży, że jak już minął 1 trymestr i wszystko było ok to już nic złego się nie zdarzy a jednak.
Piszecie o powrocie do pracy, ja wracam 1 czerwca i też mam obawy, ale wrócić kiedyś trzeba i nie chce już przedłużać pobytu w domu.
Pozdrawiam Was wszystkie i życzę nam aby nasze Aniołki czuwały nad nami i abyśmy kiedyś mogły się z nimi spotkać i aby dane nam było cieszyć się również upragnionymi dziećmi tu na ziemi :***Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 maja 2016, 20:10
-
nick nieaktualnyKitaja wrote:Tule Was mocno Aniolkowe Mamy,zawsze modle się za Was i za nasze Aniolki w niebie....
Kiedys zagladalam tu częściej jednak po mimo upływu czasu ciągle mam w sercu ogromna ranę ktora nie chce się zagoić,a za każdym razem jak tu zaglądam to boli jeszcze bardziej.Dzis jestem szczęśliwa mama pól rocznego Jasia i wierze,ze kazda z Was kiedys uslyszy bicie serca swojego dziecka.Mam dwa Aniolki w niebie i kiedys się z nimi spotkam i wtedy im powiem jak bardzo je kocham
Życzę zdrówka dla Ciebie i syneczka :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 maja 2016, 20:10
-
Buziak bardzo mi przykro az się popłakałam
ja tez myslałam ze jak jest się już w 2 trymestrze to bedzie wszytko ok przeszłam 6tc z wielkim strachem ale serduszko biło więc miałam nadzieję ze bedzie ok nie było 14 tc i stało się serduszko juz nie bije masakra jutro mam wizyte kontrolną i cholernie się boje sama nie wiem czego nie mam jeszcze wyników badań his-pat więc nie wiem czego mam się spodziewac na tej wizycie
wiem ze gdzieś tam kiedys poznamy nasze aniołeczki -
Buziak - czytałam ostatnio Twoją historię i kilka innych - nie wyobrażam sobie nawet jak to jest tracić dzieciątko które mogłoby już żyć. Tak sobie powtarzam, że w tym nieszczęściu tak lepiej jak mi się przytrafiło - wcześnie.
Dzisiaj wróciłam do pracy. Na szczęście mam prześwietną pracę i cudownych ludzi więc i powrót był całkiem niezły. Mimo, że nie wszyscy wiedzieli to wiele osób zwyczajnie mówiło, że dobrze mnie widzieć - i to było naprawdę super budujące.
Trochę takie dziwne uczucie wracać jak gdyby nigdy nic - zupełnie jak wcześniej - ale inaczej.
Trzymajcie się dzielnie dziewczyny - ściskam Was mocno -
nick nieaktualny
-
230515 wrote:Dziewczyny,
Ostatnio miałam nieco mniej czasu - powrót do pracy, nauka do egzaminu specjalizacyjnego - to wszystko dobrze mi zrobiło. Wróciłam do 'normalności'.
Piszę do Was, bo chciałabym się z Wami podzielić dwoma informacjami. Dawałyście mi tu zawsze ogromne wsparcie, a ja szukałam tu pocieszenia, zawsze je znajdowałam.
Po pierwsze, zrobiłam w końcu tatuaż z pięcioma uderzeniami serca mojego Syna - na 5 dni jego życia. Czuję się, jakbym dopełniła jakiegoś obowiązku, jestem dużo spokojniejsza... Gdybyście chciały zobaczyć: https://zapodaj.net/dbb0990692aae.jpg.html
Zbliża się dla mnie ciężki czas, pierwsze urodziny Krzysia, Dzień Mamy, rocznica jego odejścia. Jeszcze nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzę.
A po drugie... Zawsze cieszyłam się (trochę przez łzy, trochę ze zdrową zazdrością), że kolejna z nas zachodzi w ciążę. Wypatrywałam takich wiadomości, bo dawały mi nadzieję, że jeszcze może się udać. Dlatego chciałabym prosić o wsparcie, moja wczorajsza beta 40,8!
Na razie jestem przerażona, dostałam ostry opieprz od mojej ginekolog, po co tak szybko robiłam test, że to wszystko się jeszcze może zdarzyć... Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, nie musi mi o tym przypominać.
Ech, w każdym razie, dziewczyny, proszę Was o modlitwę, trzymanie kciuków, czy cokolwiek innego. Tak bardzo bym chciała, żeby tym razem się udało!
Przesyłam mnóstwo buziaków dla Was wszystkich!
Trzymam kciuki, wspieram. Historia podobna do mojej. Też pierwsze dziecko z wadą serca. Teraz mam drugie - zdrowe, czego i tobie życzę.
230515 lubi tę wiadomość
syn (HLHS) 24.07.14 - 03.09.14
córka 10.12.15
syn 28.08.17
-
hej dziewczyny
Jestem po wizycie i nie wiem co myśleć wizytę miałam na 9.50 byłam już troszkę wcześniej do położnej ( bo u nas najpierw się wchodzi do położnej ) o 10.55 spytała jak się czuję i czy miałam już okres a ja że nie i że czuję się już dobrze fizycznie a psychicznie jeszcze nie do końca ok ale chyba już nigdy nie będzie dobrze weszłam do gina kazała mi sie rozebrać i usiadłam na samolocie a ta przeczytała że jeszcze nie miałam okresu i że nie mam wyników his-pat przeprosiła i kazała sie ubrać ? byłam w szoku ale się ubrałam i mówi do mnie że musi mieć wyniki i że ja muszę dostać najpierw okres by ona wiedziała czy macica dobrze się regeneruje , i wtedy wdrążymy leczenie bo ja już jak zajdę w ciążę to muszę być pod specjalną opieką tyle dobrego no i kolejna wizyta już po okresie i z wynikami wstępny termin 21 czerwca teraz się modlić by okres był do tego czasu -
nick nieaktualny
-
ja chodze na NFZ masakra jakaś no ale nic czekam na @ i zobaczymy co mi powie 21 czerwca daję jej ostatnia szanszę jeśli teraz mi nie pomoże to powiem jej co myslę
-
Witam wszystkie nowe Mamusie. Tyle Was ostatnio dopisało się do tego najsmutniejszego wątku
Ściskam bardzo mocno i życzę bardzo dużo siły
Nasze Aniołki są z nami cały czas, a najważniejsze, że one są szczęśliwe. Czego więcej może chcieć matka dla swojego dziecka niż bezpieczeństwa i miłości? Dla siebie- wiadomo czego byśmy pragnęły najbardziej- żeby nasze dzieci były z nami, a ten wątek nie musiałby istnieć...
Kochane piszcie tutaj, bo to naprawdę pomaga. Ja dzięki dziewczynom się podniosłam i próbuję żyć dalej. Gorsze dni ciągle się zdarzają i nie ma wątpliwości, że będą się zdarzały, bo tęsknota nigdy nie przeminie, ale każdy dzień przybliża nas do spotkania z naszymi Skarbami, a do tego czasu trzeba starać się żyć jak najlepiej umiemy- nasze Aniołki by tego właśnie chciały!
Przytulam Was Kochane i wysyłam światełka dla wszystkich malutkich Aniołków!!!moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Antoninina i Coconue ślę Wam całusy w ramach podziękowania za namiary na Panią dr Wawrzkiewicz - dziś byłam i wreszcie spotkałam lekarza który wie o czym do niego mówię - ogarnia ginekologię, endokrynologię i genetykę. I wszystko wyczerpująco mi wyjaśniła. I chociaż optymistycznych perspektyw przede mną nie ma, to przynajmniej wiem na czym stoję
Ikarzyca, antoninina lubią tę wiadomość
25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Megi81 bardzo mi przykro wiem co przechodzisz w kwietniu dokladnie 22 tez straciąlm moje maleństwo w 14 tc a najgorsze jest to że córka bardzo pragnie rodzeństwa tez trudni mi się pozbierać ale muszę moja Julka dziś kończy 4 latka i dla niej musze żyć no i bedziemy walczyc o kolejne dziecko jesli sie uda to bedzie moja 4 ciąża mam nadzieję żę szczęśliwa jak na razie czekam na okres i na wyniki his-pat i mam wizyte k21 czerwca mam nadzieję ze do tego czasu bede miec już wyniki i bede po okresie
-
MEGI witamy Cię na wątku, przykro mi że na takim... Współczuję wszystkiego co przeszłaś. Zapraszam Cię też na wątek "zaczynamy znowu starania", tam też spotkasz wiele przyjaznych osób służących wsparciem i radą. Co do reakcji organizmu - mam za sobą 5 ciąż i po każdej widzę zmiany w cyklach - a to objawy owu się zmieniają, a to plamienia pojawiają których wcześniej nie było... Myślę że to sprawa indywidualna jak wygląda reakcja organizmu, i to moim zdaniem nie na zabieg ale na ciążę bo to ona powoduje rewolucję w organizmie nawet jeśli nie kończy się porodem...25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Agniegnieszko, dziękuję za pamięć :* U nas starania na razie odłożone w czasie. Skończyłam L4, zmieniłam pracę, zajmuję się decoupagem - mam sporo obowiązków i dzięki temu czas szybciej mi leci. Ale z drugiej strony ciagle mam świadomość skąd ten natłok obowiązków Generalnie mam trochę słabszy okres od jakiegoś czasu Ciągle staram się jakoś oswoić z tą moją nową rzeczywistością, ale każdego dnia boleśnie odczuwam tą obcość
Roma mimo tego, że może nie usłyszałaś tak dobrych wiadomości jakbyś sobie tego życzyła to cieszę się, że p. dr Wawrzkiewicz nie zawiodła Wg mnie lepiej wiedzieć na czym się stoi i z czym się walczy.
230515 Piękny tatuaż
Ikarzyca masz rację - powrót do pracy, którą się lubi i w której się dobrze czujesz będzie na pewno pomocny w powrocie do formy. Ja akurat nie zdecydowałam się na coś takiego spędziłam w domu 8 tyg na macierzyńskim a później pół roku na L4 - było mi to bardzo potrzebne. Zresztą, do czego tam wracać?! I atmosfera i ludzie pozostawiali wiele do życzenia. Kiedy po tych ośmiu m-cach przyjechałam do firmy to od ani jednej osoby nie usłyszałam żadnych słów wsparcia za to w każdym pokoju informowano mnie, że niedawno inna dziewczyna z biura urodziła (szczęśliwie). Na koniec tylko Prezes, którego zresztą zawsze ceniłam, porozmawiał ze mną jak człowiek z człowiekiem.
Megi, ściskam Cię mocno! Wiele przeszłaś i na pewno teraz potrzebujesz odpoczynku. Wiesz jak to jest czasem z planowaniem - im więcej planujesz tym mniej z tego wychodzi domyślam się, że czujesz, że zegar biologiczny tyka, ale daj sobie czas Światełko dla Twojego Maluszka [*]
230515 lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Megi, bardzo mi przykro, że Cię tu spotykam. Czasem tak się w życiu dzieje: wydaje nam się, że już tak wiele przeszliśmy, że najgorsze już za nami, że teraz będzie już tylko z górki, aż tu nagle w najmniej spodziewanym momencie spada nam kowadło na głowę i ciężko się podnieść. Dokładnie to samo przeżywałam rok temu. Ja wiem, że to wyda się głupie i nie ukoi Twojego bólu, ale z każdym trudnym doświadczeniem stajemy się innymi ludźmi, lepszymi i mądrzejszymi. I wierzę głęboko, że każda z nas, tych mocno doświadczonych przez życie mam, dobije w końcu do swojej szczęśliwej przystani i zdobędzie to, o co z takim trudem walczy. I będziemy potrafiły prawdziwie docenić to szczęście, bo wiemy, ile jest ono warte. Przesyłam światełko dla Twojego Aniołka [*], a Tobie życzę dużo spokoju
Antonina, świetnie, że się odezwałaś . Zaglądam czasem na Twojego bloga i właśnie domyślałam się, że jakieś zmiany zaszły u Ciebie. Sama już od dawna myślałam o blogu, kiedyś o takim merytorycznym (rzeczowym), teraz o takim rodzinnym, życiowym, bardziej metafizycznym. Te zamiary zmieniły się tak, jak zmieniło się moje postrzeganie świata za sprawą tego, co przeszłam w ostatnim roku . Jednak wciąż mi brakuje odwagi, boję się publicznego uzewnętrzniania i mojego braku systematyczności. Zazdrościłam Ci tego powera, tempa, powrotu do normalnego życia, a Ty piszesz, że słabszy czas, że pędzisz, bo uciekasz . Bardzo mi przykro i tulę Cię mocno :*.
Ja mam właśnie olbrzymi problem z powrotem do normalności i poszukaniem pracy... Już mi nawet głupio, bo mam świadomość, że dla męża jestem ciężarem (choć nic mi nie mówi). Nie mam L4, bo nie miałam do tego głowy, kiedy mi się skończył macierzyński i poszłam na bezrobocie. Bardzo boję się kontaktu z obcymi, jak to będzie... O ile na co dzień jakoś oswoiłam rzeczywistość, to w sytuacjach nowych i nieplanowanych mam coś takiego, jakby coś cały czas uderzało w tył mojej głowy i przypominało: twoje dziecko nie żyje!!! To jest najstraszniejsze teraz w tym wszystkim i nie potrafię się tego pozbyć, a po wakacjach już definitywnie chcę wyjść z domu do ludzi, poszukać nowej pracy i żyć normalnie.Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]