Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Ren wrote:Mam 41 lat i jestem mama dwoch Aniolkow z 2016 Roku: pierwsze poronienie w maju 9t5d a drugie w pazdzierniku 10t1d, oba samoistne (wiem jak to jest miec skurcze co 5 min i 'ronic'). W drugiej ciazy widzielismy nasze dzieciatko 2x na usg, za drugim razem niestety juz serduszko nie bilo, ciaza przestala sie rozwijac w okolicy 8tyg. Wierze ze mamy synka i coreczke w Niebie (nadalismy im imiona) i wierzymy, ze dane jest nam zostac ziemskimi rodzicami, daj Bog w 2017. Dodam jeszcze ze Pan Jezus uzdrowil nasienie mojego meza a ja mam prawdopodobnie zatkany lewy jajowod, wiec obie ciaze dla nas to ogromny cud Pozdrawiam wszystkie Aniolkowe Mamy i zycze Blogoslawienstwa Bozego na ten nowy 2017 rok
-
Mam 37 lat. Jestem mama pieciu Aniolkow, wkrotce szesciu...
Nie potrafie sobie ze soba poradzic. Po raz kolejny umieram...
Brak przyczyny, wszystkie badania w porzadku i moje i M. Tracimy ciaze zsraz na poczatku, w 6/7 tygodniu. Nigdy nie doswiadczylam widoku moich aniolkow, nigdy nie slyszalam serduszka zadnego z nich.
Tym razem bylismy na sterydach, clexane, duphastonie i aspirynie. Nawet taki zestaw zawiodl.
Juz nie wiem co dalej, moja lekarka mowi o szczepieniach limfocytami partnera, ale nie wiem czy znajde w sobie sile zeby przechodxic przez to jeszcze raz.
Z drugiej strony nie wiem czy bede miala sile zyc z mysla ze nigdy nie bede Mama...
Przepraszam za chaotyczny wpis, ale to wszystko takie swieze.
Czekam na koniec...
Modlcie sie za mnie i moje nienarodzone malenstwa.Hashimoto, hiperprolaktynemia czynnościowa, MLR 58% po szczepieniach, KIR AA
7 strat w 6-7 tygodniu (nigdy nie było serduszka) między 2013 - 2017 -
Kasiek23 wrote:Mam 37 lat. Jestem mama pieciu Aniolkow, wkrotce szesciu...
Nie potrafie sobie ze soba poradzic. Po raz kolejny umieram...
Brak przyczyny, wszystkie badania w porzadku i moje i M. Tracimy ciaze zsraz na poczatku, w 6/7 tygodniu. Nigdy nie doswiadczylam widoku moich aniolkow, nigdy nie slyszalam serduszka zadnego z nich.
Tym razem bylismy na sterydach, clexane, duphastonie i aspirynie. Nawet taki zestaw zawiodl.
Juz nie wiem co dalej, moja lekarka mowi o szczepieniach limfocytami partnera, ale nie wiem czy znajde w sobie sile zeby przechodxic przez to jeszcze raz.
Z drugiej strony nie wiem czy bede miala sile zyc z mysla ze nigdy nie bede Mama...
Przepraszam za chaotyczny wpis, ale to wszystko takie swieze.
Czekam na koniec...
Modlcie sie za mnie i moje nienarodzone malenstwa.
Kasiek,a czy badalas kosmowke z poronienia pod względem wad genetycznych?
To by wiele wyjaśniło, bo jeżeli były wady to żadne leki tu nie pomogą
Aniołek [*] 12.2015 8tc
Córeczka [*] 09.2016 10tc
IO, hashi, niedobór VitD -
Dziewczyny łączę się z Wami w bólu. Ja jestem mamą dwóch Aniołków. Jeden stracony w lutym 2014roku, nawet akcji serca nie było nam dane słyszeć.
Drugi w lipcu 2017r w 12tc. Dwa razy widzieliśmy maluszka na USG i raz słyszeliśmy bijące serduszko, na kolejnym usg już nic nie było słychać.
Przy jednej i drugiej ciąży dostałam w szpitalu leki. Pierwsze maleństwo pożegnałam w nocy i to był szok jak to się odbywało. Nie byłam przygotowana.
Przy drugim maluszku, niby wiedziałam co mnie czeka, ale jednak psychicznie się zablokowałam po podaniu leków i musieli zrobić zabieg.
Minęło półtora roku, badania porobione, parę miesięcy starań bez leków i w kolejnym cyklu idziemy znowu do lekarza i niech nas wspomoże czym się da, żeby zaciążyć.
Jestem z Wami wszystkimi, wiem jaki to ból. On się nie zmniejsza, jest z nami i trzeba nauczyć się jakoś żyć ze swoimi myślami.Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc 07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
Witajcie Dziewczyny,
Łączę się z Wami w tym co czujecie
jestem tutaj również dlatego, że straciłam moje maleństwo 1 lutego tego roku miałam podane leki wywołujące poronienie, ale i tak po jakimś czasie w środku nocy wykonano zabieg łyżeczkowania to był 9t2d ciąży, obumarła ciąża stwierdzona pierwszy raz tydzień wcześniej...
To była nasza pierwsza i planowana ciąża, zaszłam w nią w pierwszym cyklu starań... Po radości szybko przyszła zła wiadomość i smutek
Niestety teraz chyba zapowiada się leczenie, czekam na wyniki badania histopatologicznego, ale pani doktor ze szpitala mówiła, że podczas zabiegu zdziwiła ją coś jakaś nierówność, którą wyczuła, która jest albo dziwnie ułożonym mięśniakiem (na usg dopochwowym widać u mnie trzy mięśniaki od 1 do 2 cm) albo przegrodą.. Będę musiala się temu przyjrzeć, a tak bardzo nie chcę leczenia, lekarzy, szpitali.. Chcę po prostu znów móc starać się o dzieciątko
Póki co czekam na pierwszy okres po zabiegu i próbuję dojść do siebie.. Całą diagnozę, pobyt w szpitalu i kilka dni w domu przeżywałam tak jakbym stała "obok" siebie, jakby to nie mogła być prawda, jakbym zaraz się miała obudzić ze złego snu.. Ale się nie obudziłam
Trzymam za Was wszystkie kciuki, dobrze wiedzieć, że nie jest się jedynym w takiej sytuacji. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. -
Kulka85 eh wszystkie znamy te uczucia. Jesteśmy tu wszystkie dla siebie i myślę, że zawsze można tu się wygadać, wyżalić. Jest to na pewno potrzebne. Zwłaszcza móc porozmawiać z osobami, które to przeżyły, które znają to ze swojego doświadczenia.
Walcz, badaj się, zobacz co lekarz każe zrobić i wracajcie do starań. Im szybciej wyłapiesz wszystko co złe - jeśli cokolwiek jest nie tak - tym szybciej będziecie znowu próbować. :*Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc 07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
Magdzia ściskam mocno, potworny ból, ja po stracie odliczałam każdy dzień, termin porodu przeżywałam, miesięcznicę po stracie.
Jest strasznie, ale wiem, że każda z nas ma wielką siłę w sobie, żeby się jakoś uporać.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2017, 08:55
Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc 07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
Hej, jakkolwiek to nie zabrzmi zostalam "zmuszona" dołączyć do Aniolkowych Mam
Pierwsze Malenstwo stracilam w ubieglym roku w maju-byla to ciąża pozamaciczna.. usunieto obydwa jajowody ze względu na przewlekly stan zapalny:(
Drugiego Maluszka stracilam wczoraj.. to znaczy wczoraj mialam zabieg po poprzednim podaniu cytotecu
Wszystko bylo pięknie, oprocz krwiaka ktory nie zagrazal ciąży... jeszcze w poprzednia niedziele bylam na usg i Maluch mial pieknie bijace serduszko, juz widac bylo nóżki i rączki, usg pokazywalo 7t6d czyli idealnie... w sobote mialam kontrolne usg ze wzgledu na tego krwiaka i bóle podbrzusza... i okazało sie ze moje Malenstwo juz nie żyje:(
Serduszko nie pikalo, a ksztaltem plod juz nie przypominal malego czlowieczka
To najwiekszy dramat jaki mnie spotkal
Nie wiem czy uda mi sie podnieść z tej tragedii... nie mam ochoty na nic... czuje sie taka pusta... i bezradna, zycie stracilo sens..
Ta ciąża byla bardzo wywalczona, to bylo 5 in vitro... myśleliśmy z Mężem ze los sie wkoncu nad nami zlitowal i bedziemy mieli nasze wymarzone wspaniale Dzieciątko.. a los z nas tak okrutnie zakpil i nam odebrał naszego Malca kiedy juz tak bardzo Go pokochalismy
Czekamy na wyniki badan genetycznych z materialu po zabiegu, liczymy ze to pomoze ustalic co spowodowało śmierć naszego Okruszka..
Poradzcie... jak poradzic sobie z tą straszną tęsknota i smutkiem jak przejsc przez tą żałobę? jak żyć?3IUI
1 ICSI 05.2016r. Aniołek [*] cp. 2 IVF-ICSI 3IVF-ICSI 4 IVF-ICSI
5 IVF-IMSI 4.03.2017r. Aniołek 9tc [*] -
Sasanka Słońce. Nie ma złotej recepty jak sobie z ta tragedią poradzić. To coś okropnego i chyba każda z nas to wie. Różnie sobie dziewczyny radzą.
Ja po prostu egzystowałam, nie radziłam sobie. Rodzina była obok, ale wiedzieli, że żadne z nich nie poradzi nic na ten ból.
Mi proponowali wszyscy wizytę u psychologa. Wtedy na świeżo tego nie chciałam, ale ostatnie miesiące mi to mocniej po głowie chodziło. Może warto o tym pomyśleć?
Na pewno tu na forum jest wiele dziewczyn, które Cię rozumieją. I ten ból, który przeżywasz każda z nas chyba zna.
Straciło to życie sens i się zawaliło tak masz rację. Jeśli masz kogoś bliskiego z kim możesz pogadać to gadaj. Płacz, krzycz.Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc 07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
nick nieaktualnyWitajcie Dziewczyny.
Juz drugi raz wlaczam sie do watku.
Pierwsze malenstwo stracilam w lipcu ubieglego roku w 6tc. Tragedia ogromna, zbieralam sie dlugo, zwlaszcza ze walily mi sie przy okazji inne sprawy. Troche pomogl psycholog. Po jakims czasie zaczelam myslec, ze to stalo sie po cos, ze jestem silniejsza, ze nic mnie juz nie zlamie...
Ale dzis tragedia sie powtorzyla. Tydzien temu, w 7 tc uslyszalam, ze ciaza jest mlodsza I moze skonczyc sie poronieniem, ale mimo to wierzylam, ze stanie sie cud. Dzis wszelka nadzieja zostala mi odebrana - serca brak, zarodek prawie niewidoczny, pecherzyk 'poszarpany'. Mam czekac na samoistne poronienie. Nawet nie placze, ale czuje, ze cos rozrywa mnie w srodku.
Nie wierze, a moze nie chce uwierzyc, ze mam juz 2 Aniolki...
-
Sasanka1990 wrote:Hej, jakkolwiek to nie zabrzmi zostalam "zmuszona" dołączyć do Aniolkowych Mam
Pierwsze Malenstwo stracilam w ubieglym roku w maju-byla to ciąża pozamaciczna.. usunieto obydwa jajowody ze względu na przewlekly stan zapalny:(
Drugiego Maluszka stracilam wczoraj.. to znaczy wczoraj mialam zabieg po poprzednim podaniu cytotecu
Wszystko bylo pięknie, oprocz krwiaka ktory nie zagrazal ciąży... jeszcze w poprzednia niedziele bylam na usg i Maluch mial pieknie bijace serduszko, juz widac bylo nóżki i rączki, usg pokazywalo 7t6d czyli idealnie... w sobote mialam kontrolne usg ze wzgledu na tego krwiaka i bóle podbrzusza... i okazało sie ze moje Malenstwo juz nie żyje:(
Serduszko nie pikalo, a ksztaltem plod juz nie przypominal malego czlowieczka
To najwiekszy dramat jaki mnie spotkal
Nie wiem czy uda mi sie podnieść z tej tragedii... nie mam ochoty na nic... czuje sie taka pusta... i bezradna, zycie stracilo sens..
Ta ciąża byla bardzo wywalczona, to bylo 5 in vitro... myśleliśmy z Mężem ze los sie wkoncu nad nami zlitowal i bedziemy mieli nasze wymarzone wspaniale Dzieciątko.. a los z nas tak okrutnie zakpil i nam odebrał naszego Malca kiedy juz tak bardzo Go pokochalismy
Czekamy na wyniki badan genetycznych z materialu po zabiegu, liczymy ze to pomoze ustalic co spowodowało śmierć naszego Okruszka..
Poradzcie... jak poradzic sobie z tą straszną tęsknota i smutkiem jak przejsc przez tą żałobę? jak żyć? -
Mela89 wrote:Witajcie Dziewczyny.
Juz drugi raz wlaczam sie do watku.
Pierwsze malenstwo stracilam w lipcu ubieglego roku w 6tc. Tragedia ogromna, zbieralam sie dlugo, zwlaszcza ze walily mi sie przy okazji inne sprawy. Troche pomogl psycholog. Po jakims czasie zaczelam myslec, ze to stalo sie po cos, ze jestem silniejsza, ze nic mnie juz nie zlamie...
Ale dzis tragedia sie powtorzyla. Tydzien temu, w 7 tc uslyszalam, ze ciaza jest mlodsza I moze skonczyc sie poronieniem, ale mimo to wierzylam, ze stanie sie cud. Dzis wszelka nadzieja zostala mi odebrana - serca brak, zarodek prawie niewidoczny, pecherzyk 'poszarpany'. Mam czekac na samoistne poronienie. Nawet nie placze, ale czuje, ze cos rozrywa mnie w srodku.
Nie wierze, a moze nie chce uwierzyc, ze mam juz 2 Aniolki... -
Witam.
Tak jak wszystkie tu , jestem mama aniołków. Stracilam ciaze blizniacza .Wszystko zaczelo sie 5lutego tego roku... 7 lutego bylam juz po zabiegu. To byla moja pierwsza ciaza. Nie mam meza a ojciec dzieci zostawil mnie sama 5 dni po zabiegu. Zostalam z tym sama. Wszystko wraca. Nie umiem ułożyć sobie tego w glowie. Dzis usuadlam przed lustrem i ...nie poznaje siebie. patrze jak na obca mi osobe. Dziewczyny czy to kiedys przestanie tak bolec???Mayes lubi tę wiadomość
Lila -
Liv przykro mi bardzo. Nie mam sliw by pocieszyć. Moze z czasem przestanie boleć. Ja juz tyle lez wylalam za moim aniolkiem a najgorzej to chyba na pogrzebie bylo. Pozniej wszystko zaczelo sie układać. Nie chcialam polubic twojwgo postu . Wcisnelam przypadkiemAniołeczek [*] 29.06.2016
-
nick nieaktualny
-
Przytulam nowe dziewczyny. Wiem że to takie oklepane, sama świeżo po stracie czułam jak świat mi się zawalił i nie wyobrażałam sobie jak to w ogóle można po czymś takim zacząć na nowo żyć, ale teraz wiem, że czas leczy rany. Blizna zostanie na zawsze, nie da się zapomnieć tego co przeszłyśmy, ale przyjdzie taki dzień, kiedy znowu każda zobaczy promyczek nadziei. Dla jednej będzie to szybciej, dla drugiej dłużej. Nie ma rady uniwersalnej rady jak sobie poradzić z tym bólem kiedy dusza rozsypuje się na milion kawałków. Jeśli miałabym coś radzić, to chyba tyle, żeby pozwolić sobie na łzy, żałobę trzeba przejść, nie ma co udawać twardziela. Ja w swoim smutku miałam taki czas że czułam że sięgam najgłębszego jego dna. Musiałam tego dna sięgnąć, żeby móc się odbić. Teraz myśląc o tej mojej straconej ciąży staram się mieć w pamięci te najlepsze chwile. Trwało to zdecydowanie za krótko, ale generalnie czas ciąży był czasem pięknym, i taki jej obraz chce mieć w pamięci. Dużo pomogło mi dzielenie smutków tu z dziewczynami na forum, tak przy okazji chciałam wam podziękować za wszystko :*
Mayes, SusannaDean lubią tę wiadomość
Starania od 10.2015.
Dzieciątko 20/21.06.2016, 10tc. [*]
jesień 2017 2x IUI- odwołane, słabe nasienie
kwiecień 2019- start ivf, krotki protokół
7.05 transfer blastki 4AA😢
7.08 crio blastki😢
30.08 histeroskopia-zrosty (usunięte), mięśniak, dwurożność/przegroda, stan zapalny
12.2019-histero/laparo (usunięcie przegrody)
15.09.2020 transfer, beta rosła, pusty pęcherzyk ciążowy😢
2 ❄❄