Ciąża po łyżeczkowaniu
-
WIADOMOŚĆ
-
Zula36 wrote:Współczuje i Tobie i sobie. Mój praktycznie cała unia(Portugalia, Hiszpania, Francja, Włochy, Holandia, Belgia, Szwajcaria i tez przewaga Niemiec ) na szczęście w tej pracy do Anglii nie jeździ bo wiadomo tam głupota z tym Calle. O tym jaki to ,,cud miód” przekonałam się kiedy mała wylądowała w szpitalu z podejrzeniem sepsy. Gdyby nie daj Boże stało się najgorsze nawet nie zdążyłby jej zobaczyć. Teraz tez ja do szpitala a on do roboty. Info o obumarłe ciąży przez SMS. Ach szkoda gadać. Jak nie chcieliśmy dziecka to był w same płodne a jak chcieliśmy to w niepłodne albo w @ to dopiero katastrofa. W domu raptem niepełny tydzień kub niepełne dwa. Jeździ różnie na 3, 4 lub 6 tygodni. Przerąbane co tu dużo mówić. Jest się jak samotną matką. Słomianą wdową 😖
Mój na szczęście nie jeździ na tak długo, max 1-2 tygodnie, potem tydzień albo 2 w domu. Wiedziałam na co się piszę bo już jeździł jak się poznaliśmy i to dużo więcej. Jesteśmy razem dopiero 3 lata. Ja jestem po rozwodzie on też. Dzieci mam z byłym mężem, obecny partner też ma dzieci z byłą żoną. Chcielibyśmy mieć chociaż jedno wspólne dziecko. -
Zula36 wrote:Mastkowska u Ciebie tez transport?
-
Zula36 wrote:My jesteśmy ze sobą już z 17 lat od szkoły średniej . Po ślubie tylko 3 na co kompletnie nie zwracam uwagi bo mieszkamy razem od 10 a jeździ od 6. Niestety u niego dużo w pracy samotnych. Albo bardzo młodzi albo rozwodnicy. Starsi to wiadome całe życie jeździli i nie mogą się już bez tego obejsc bo to wciąga. Często na tym tle są nieporozumienia głównie przez telefon. On patrzy, żebym to ja wszystko załatwiała bo on ,,przecież nie ma kiedy”. Po paru dniach mnie denerwuje bo chce porządki mi w domu zaprowadzać. Omijaja go trudne momenty z dzieckiem, nierozumie, ze będąc 24 h samemu na dobę z małym płaczącym dzieckiem albo tak jak teraz wymuszającym i buntującym się idzie oszaleć. Zdarza się mu głupia krytyka co źle jego zdaniem robię. Gdybym miała go wtedy pod ręką to chyba bym mu przylała. Czasami mam wrażenie, ze to ja chciałam rodziny a jemu jest wszystko jedno. Wkoncu cały ciężar spada na mnie.
Doskonale Cię rozumiem, ja tak miałam z byłym mężem, zero zrozumienia i wszystko na mojej głowie mimo że ja też pracowała to on w swojej był dłużej i ciężej więc w domu żadnej pomocy. Na szczęście teraz mam naprawdę duże wsparcie i pomoc mimo że obecny wyjeżdża to jak jest w domu to naprawdę bardzo mi pomaga nawet z dziećmi, jak narazie nie ma między nami kłótni on jest bardzo spokojnym i wyrozumiałym człowiekiem, może też to że nie jesteśmy że sobą aż tak długo. -
Zula36 wrote:Patrząc na całokształt to bym go nie zamieniła. Kiedy wraca robi zapasy i zakupy zebym sama nie musiała co chwile do sklepu z małą biegać ale w sytuacjach krytycznych na miejscu go nie ma. Dodatkowo przez to, ze mieszkam daleko od najbliższej rodziny nie mam kogo bardzo o pomoc poprosić gdybym np chciała coś załatwić. Mój były pracodawca doskonale znał moja sytuacje życiową i obawiając się zapewne ciągłych problemów z dzieckiem bo wiadomo żłobek, nianie i te sprawy zwolnił mnie z pracy bo po co kula u nogi. Choć uwielbiałam tą prace i poświęciłam kawał ładnego czasu dla niej atmosfera była tam tak toksyczna, ze sama się dziwie ile tam wytrzymałam bo teraz to dopiero odetchnęłam. Ale muszę małą się zająć za nim do przedszkola pójdzie. Dlatego tez myślałam o drugim skoro i tak mam przerwę. A Teoje dzieci sa duże?
To jednak jakieś wsparcie masz, w każdym związku bywają nieporozumienia a tym bardziej że jesteście razem naprawdę długo. Współczuję Ci z powodu pracy, a w mojej miałam problemy pracowałam z samymi dziewczynami twożyłyśmy spółkę więc nie było konkretnego szefa co powodowało wiele konfliktów. Teraz robię to samo ale już sama dla siebie i jest o wiele lepiej.
Mam córkę 13 lat i dwóch synów 11 i 6 lat. -
Zula36 wrote:Czyli dzieciaczki troszkę większe tylko pewnie teraz trochę inne problemy z racji wieku. Ja tez dalej planuje robić to samo ale tez na własny rachunek. Tylko wiadomo muszę trochę córkę odchować i chciałabym jeszcze drugie. Wiec to wszystko tak się trochę mi pozawalało. Mam wrażenie, ze nic nie jestem wstanie zaplanować. Oby to wszystko minęło.
Problemów jako takich z dziećmi nie mam, może teraz z tą pandemią i lekcjami zdalnimi jest zamieszanie, ewidentnie szkoła nie była na to przygotowana. U Ciebie też się na pewno wszystko ułoży jeszcze będzie dobrze zobaczysz. Ja się jeszcze boję powrotu do normalności po tym całym koronawirusie i spotkania ze znajomymi którzy jeszcze nie wiedzą co się stało, jakoś nie miałam ochoty z nikim rozmawiać i tłumaczyć, narazie wie tylko najbliższa rodzina. Żałuję że nie poczekaliśmy z informowaniem kogo kolwiek, teraz na pewno bym poczekała jak najdłużej się da nie mówić nikomu. Wiem że pewnie nie powiedzą nic zlego ale nie chcę żeby ktoś na siłę mi współczuł i się nademną użalał. -
Dziewczyny ja z moim mężem jesteśmy 13 lat po ślubie a 17 lat razem. Moja córka zawsze mówi, że mamy najlepszą psiapsi jest tata i to się zgadza. Mam koleżanki bliższe, dalsze ale to z moim m. najlepiej spędza mi się czas i on mnie najlepiej rozumie. Mam nadzieje ze to działa w obie strony.
A jeżeli chodzi o pracę to ja zawsze wychodzę z założenia nie ta, to inna i mojego męża siostra zawsze dodaje nie ważne jaka praca ważne żeby hajs się zgadzał.Mastkowska, Zula36 lubią tę wiadomość
-
Sulfasalazyna wrote:Problemów jako takich z dziećmi nie mam, może teraz z tą pandemią i lekcjami zdalnimi jest zamieszanie, ewidentnie szkoła nie była na to przygotowana. U Ciebie też się na pewno wszystko ułoży jeszcze będzie dobrze zobaczysz. Ja się jeszcze boję powrotu do normalności po tym całym koronawirusie i spotkania ze znajomymi którzy jeszcze nie wiedzą co się stało, jakoś nie miałam ochoty z nikim rozmawiać i tłumaczyć, narazie wie tylko najbliższa rodzina. Żałuję że nie poczekaliśmy z informowaniem kogo kolwiek, teraz na pewno bym poczekała jak najdłużej się da nie mówić nikomu. Wiem że pewnie nie powiedzą nic zlego ale nie chcę żeby ktoś na siłę mi współczuł i się nademną użalał.
Też jeżeli kolejny raz się uda to nie będę mówić za szybko. Jedynie w pracy będą wiedzieć bo odrazu pójdę na l4. Teraz poszłam w 10 tyg bo zaczynało się z koronawirusem i nie chciałam ryzykować, a dużo wyjeżdżam w ciągu 8h pracy do kontrahentów. -
basia_siaa wrote:Dziewczyny ja z moim mężem jesteśmy 13 lat po ślubie a 17 lat razem. Moja córka zawsze mówi, że mamy najlepszą psiapsi jest tata i to się zgadza. Mam koleżanki bliższe, dalsze ale to z moim m. najlepiej spędza mi się czas i on mnie najlepiej rozumie. Mam nadzieje ze to działa w obie strony.
A jeżeli chodzi o pracę to ja zawsze wychodzę z założenia nie ta, to inna i mojego męża siostra zawsze dodaje nie ważne jaka praca ważne żeby hajs się zgadzał.
Pracą to ja się akurat nie przejmuje, pracowałam naprawdę w różnych branżach zanim znalazłam to co naprawdę lubię i sprawia mi radość.Zula36 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa też dziewczyny, tym razem nikomu nic nie powiem , tylko najbliżsi... teraz trochę więcej osób wiedziało bo pierwsze poronienie miałam w 5 tygodniu, a teraz 12 ... troszke się rozkulało, dzieciątko rosło prawidłowość , serduszko jak dzwon wiec radość była nie do opisania. Kilka osób się dowiedziało niepotrzebnie, teraz będą dopytywać ;( a to bardzo boli...
-
Dziewczyny, po jakim czasie mialyście pierwsza owulacje po zabiegu? Wiem zazwyczaj się czeka na pierwszą @ więc można to przeoczyć ale może wam się udało to zarejestrować.Starania od 10.2019
Nl🇳🇱
14.02 ⏸😍
15.03❤
16.04💔 usg 13 tc serduszko przestało bic 11+5 (poronienie zatrzymane)
Starania od nowa 13.06
04.02.21⏸ maly cud❤
18.10.21 przyjście na świat Laury👶
10.06.23 przyjście na świat Lilianny👶
Laura
Twoje małe stopy zrobiły największy odcisk w naszych sercach 💕
Lilianna
"Czasem najmniejsze rzeczy zajmują najwięcej miejsca w naszych sercach"
-
Dziewczyny pozwolę sobie na post.
10 kwietnia 2020 najgorszy dzień w życiu. Poszłam w 13 tc na badania prenatalne z nadzieją, że poznam płeć dziecka, a usłyszałam, że serduszko nie bije...
Od 10 kwietnia nie ma dnia w którym nie płakałabym, wegetuje, nie śpię.
To była pierwsza ciąża, planowana i wyczekiwana. Mam 32 lata, mój partner 40.
Nie wiem jak Wy sobie z tym radzicie, że już tak "szybko" planujecie starania, u mnie to nie wchodzi w grę. Najpierw muszę pozbierać się do kupy i pogodzić się ze stratą.
Na dodatek odczuwam niewyobrażalny strach, że przy kolejnej ciąży sytuacja się powtórzy
Hist-pat mam dobry, genetycznych nie robiliśmy, czego dzisiaj bardzo żałuję.
W szpitalu usłyszałam, że to ,,dopiero pierwsza ciąża", na dodatek byłam w takim szoku i rozpaczy, że mało co do mnie docierało.Szymon urodzony 08.04.2021 g. 12.15 waga 3950g wzrost 59cm
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Pierwsza ciąża- Aniołek 13 tc (10.04.2020)