Czekając na poronienie - styczeń 2023
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja jutro ide do szpitala, bo jednak nic a nic sie nie dzieje. To moze bym to miala za soba przed weekendem. I nowy tydzien nowy rozdzial. Chociaz zaczynam sie bardzo bac i stresowac i znowu chce mi sie plakac ze to juz koniec.
Bo dalej glupie nadzieje ze moze jednak zyje 😣 i jest ze mna.
🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.) -
Kasiek789 wrote:Ja jutro ide do szpitala, bo jednak nic a nic sie nie dzieje. To moze bym to miala za soba przed weekendem. I nowy tydzien nowy rozdzial. Chociaz zaczynam sie bardzo bac i stresowac i znowu chce mi sie plakac ze to juz koniec.
Bo dalej glupie nadzieje ze moze jednak zyje 😣 i jest ze mna.
Ta nadzieja jest do samego końca.
Ale cieszę się, że widzisz już nadzieję, że czeka Cię nowy początek.
Pamiętaj, że jesteśmy tu. Jeśli masz ochotę płakać, płacz. Ja płakałam cały dzień i całą noc. I było mi lepiej. Nie duś w sobie tego, ma prawo być Ci ciężko, źle, smutno, masz prawo być zła, wściekła, wku. Masz prawo ma wszystko, możesz się nawet śmiać przez łzy, ja tak miałam i wcale nie czułam się źle. -
Kasiek trzymaj się! Zobaczysz, że po zabiegu odetchniesz, że już po wszystkim.
To czekanie jest bardzo trudne.Kasiek789 lubi tę wiadomość
08.2024 FET 8a❌ 😔
06.2024 FET 8a❌
04.2024 FET 4BA ❌
12.2023 FET 3BB ❌
12.2022 FET 4AB 💔 10 tc [*] ♂️ 😔
01.2022 III IMSI InviMed Wro, długi: 29 komórek/19 MII/12 zapłodnień/2x8a, 3bb,4ab,4ba.
25.07.2020 FET 8b: 9dpt bhcg 12, niskie bhcg, krwotoki (krwiaki), niewydolność szyjki 23tc, pessar, hipotrofia - - >ciężki start ale jest na świecie! ♀️💜
12.19 II IMSI AP Kato, długi protokół: 17 komórek/ 8MII/ 4 zapłodnienia/1❄️8b
06.2019 IMSI AP Kato, krótki 12 komórek/7 MII/5 zapłodnień/ 1 zarodek 2BB ET cb 😥 💔
IUI 03.04.19 Invicta Wro
Ja: AMH ok 3; mix G-B/Hashi, łuszczyca, RZS, zrosty, PAI homo, KIR AA, przegroda macicy usunięta, Endometrioza II st. (laparo), 3x histero, po cholecystektomii (10.2023). Cd138✔️ NK 6/1
Mąż: słabo z ilością, upłynnieniem i ruchliwością, MSOME 0%, FDNA 18%; HBA 86%, 96% uszkodzeń główki, wszystkie parametry do kitu.
Walka od 2016 -
Dziewczyny,
Ja już po kontroli u lekarza. W sumie po ostatniej już kontroli, zamknęliśmy dzisiaj temat poronienia.
Okres już mi się kończy, macica czysta, już wszystko co miało wylecieć wyleciało, jajniki bardzo ładne, endometrium już narasta. Więc jest super.
Lekarz już się nawet pytał kiedy staramy się o dzidziusia 🥹, jak powiedziałam, że jak najszybciej to poprosił żebyśmy się wstrzymali chociaż jeszcze na miesiąc, żeby hormony mogły się unormować, bo teraz jest niezła mieszanka jeszcze 😁.
I tak wiecie... Mózg staraczki już mnie ciągnie do tego żeby już w tym cyklu próbować, bo przecież sam lekarz powiedział, że może być wszystko dobrze, a szkoda marnować cykl... Ale z drugiej strony, po tym jak mi lekarz tłumaczył, że przy takiej huśtawce hormonów jest łatwiej o poronienie i utrzymanie ciąży to jednak ten miesiąc sobie odpuszczę. Nie dałabym sobie rady gdybym rzeczywiście tak się pośpieszyła i juz teraz zaszła w ciążę, a później poroniła. Więc czekamy do kwietnia, a od kwietnia już lecimy na ostro 😁. W marcu tylko posikam sobie na testy owulacyjne zobaczyć czy w ogóle już wróciła mi owulacja 😊.
Trzymam za Was wszystkie kciuki ❤️!Echo, Pinkflower lubią tę wiadomość
👩32 &🧔38
03 grudnia 2022 - ⏸️
16 stycznia 2023 - 9t4d/7t4d - poronienie samoistne 💔
20 maja 2023 - ⏸️ - rośnij mój tęczowy Maluszku 🙏🌈
21 stycznia 2024 - Antosia już z nami 🩷 3410g, 54cm, 10/10pkt 🥹
Idziemy po rodzeństwo dla Tośki ❤️:
12 listopada 2024 - ⏸️
13 listopada 2024 - 11dpo - beta HCG 28 mIU/l 🍀, progesteron 15.70 ng/mL 😩
16 listopada 2024 - 14dpo - beta HCG 151.9 mIU/l 🤩 średni dwudniowy przyrost 203.6% 🥳, progesteron 32.21 ng/mL 🚀
23 listopada 2024 - 21dpo - beta HCG
3429,1 mIU/mL, średni dwudniowy przyrost 144% 🥰, progesteron 24,39 ng/mL 🤞
Pierwsza wizyta 04 grudnia ⏳🎁🎄
-
Kasiek789 wrote:Ja jutro ide do szpitala, bo jednak nic a nic sie nie dzieje. To moze bym to miala za soba przed weekendem. I nowy tydzien nowy rozdzial. Chociaz zaczynam sie bardzo bac i stresowac i znowu chce mi sie plakac ze to juz koniec.
Bo dalej glupie nadzieje ze moze jednak zyje 😣 i jest ze mna.
Daj jutro znać jak się czujesz i czy u Ciebie wszystko w porządku. Będziemy tutaj żeby Cię wspierać Trzymaj się !Kasiek789 lubi tę wiadomość
2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 08.2024 ✖
- 09.2024 ✖ nieudana mezoterapia
- 11.2024 ✖
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
Niemampomyslunanick wrote:Dziewczyny,
Ja już po kontroli u lekarza. W sumie po ostatniej już kontroli, zamknęliśmy dzisiaj temat poronienia.
Okres już mi się kończy, macica czysta, już wszystko co miało wylecieć wyleciało, jajniki bardzo ładne, endometrium już narasta. Więc jest super.
Lekarz już się nawet pytał kiedy staramy się o dzidziusia 🥹, jak powiedziałam, że jak najszybciej to poprosił żebyśmy się wstrzymali chociaż jeszcze na miesiąc, żeby hormony mogły się unormować, bo teraz jest niezła mieszanka jeszcze 😁.
I tak wiecie... Mózg staraczki już mnie ciągnie do tego żeby już w tym cyklu próbować, bo przecież sam lekarz powiedział, że może być wszystko dobrze, a szkoda marnować cykl... Ale z drugiej strony, po tym jak mi lekarz tłumaczył, że przy takiej huśtawce hormonów jest łatwiej o poronienie i utrzymanie ciąży to jednak ten miesiąc sobie odpuszczę. Nie dałabym sobie rady gdybym rzeczywiście tak się pośpieszyła i juz teraz zaszła w ciążę, a później poroniła. Więc czekamy do kwietnia, a od kwietnia już lecimy na ostro 😁. W marcu tylko posikam sobie na testy owulacyjne zobaczyć czy w ogóle już wróciła mi owulacja 😊.
Trzymam za Was wszystkie kciuki ❤️!
Niemampomyslunanick, wspaniała wiadomość ! Bardzo się cieszę, że u Ciebie wszystko już ok! Ten miesiac możesz jakoś fajnie wykorzystać, a czas szybko zleci Trzymam kciuki i przytulam mocno2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 08.2024 ✖
- 09.2024 ✖ nieudana mezoterapia
- 11.2024 ✖
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
Spotkało mnie natomiast dzisiaj coś co mnie pozytywnie zaskoczyło. 10 marca miałam mieć wizytę u mojej głównej Pani Dr (bo jestem oprócz tego w klinice ale ich bardziej "technicznie" traktuje), która mnie przygotowała do ciąży i dzięki której w ogóle w nią zaszłam (u mnie długa historia, finalnie ivf). U niej też pierwszy raz widziałam serduszko. Dzwonią z gabinetu żeby potwierdzić wizytę w piątek i mówię, że odwołuje i jaka jest sytuacja, że dziecko nie żyje. Że zjawię się na kontrolę po poronieniu 7 kwietnia tak jak jestem wpisana w grafik na wizytę ciążową. Połozna się zmarwtiła, pyta co zamierzam. Mówię, że nie wiem, idę do tego i tego szpitala i niech decydują. "Niech Pani zaczeka, ja porozmawiam z Panią Dr".
Chwilę potem dzwoni moja Pani Dr. Wszystko mi wyjaśniła, jakie są opcje, tabletki, czekanie, zabieg. Plusy, minusy, co robimy dalej wstępnie. Jutro więc nie idę do byle pierwszego lepszego szpitala, tylko jadę do niej bo ona jest tam ordynatorem (30 km a nie 5, ale już wolę abysmy zrobiły tak jak ja wolę i jak ustaliłyśmy).
Każdemu życzę tak zaangażowanego i empatycznego lekarza.Niemampomyslunanick, Echo, Pinkflower, Moni89 lubią tę wiadomość
🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.) -
Niemampomyslunanick wrote:Hej Dziewczyny,
Nigdy bym nie pomyślała, że z tematu starań skończę na temacie poronienia... No ale niestety, jestem tutaj.
W poniedziałek na standardowej wizycie u ginekologa dowiedziałam się, że nie ma bicia serca, a zarodek wielkością zatrzymał się na 7t4d. Byłam wtedy w 9t4d...
Lekarz zapytał się czy chcę poronić w domu czy wolę dostać skierowanie do szpitala. Stwierdziłam, że wolę przeczekać to w domu.
Już w poniedziałek odstawiłam luteinę i na następny dzień przeszły mi "ciążowe" mdłości i ból piersi, ale póki co nie dzieje się nic poza lekkim bólem brzucha i w krzyżu.
Czy któraś z Was też zdecydowała się na oczekiwanie na poronienie samoistne? Jeśli tak to po jakim czasie się Wam zaczęło?
Chciałabym już mieć to za sobą, ale szpitala boję się strasznie, boję się, że się rozkleję i nie dam sobie rady, a w domu jednak czuję się bezpiecznie.Tylkoja89 -
Hej. Ja dostałam plamień w domu. Poszłam do ginekologa. Niby wszystko ok miałam krwiaka na macicy, ale szyjka zamknięta 6tc. 2 dni później z silnym bólem brzucha i krwią trafiłam na oddział ginekologiczny. Po badaniu okazało się, że serce nie bije. Zaczął się 7tc. Dawali mi luteinę, dhupaston, leki rizkurczore i przeciwkrwotoczny. Nic nie pomogło. Dalej krwawiłam. Zostałam 1 noc w szpitalu. Wypisałam się do domu. Tak załamana byłam, że wolałam przejść to w domu... Jestem obecnie 6dzien jak się oczyszczam. Zarodek wypadł w całości ze mnie. Wtedy skończyły się skurcze... Kochana wszystko zależy od Ciebie. W szpitalu dadzą Ci tabletkę i wszystko zacznie się szybciej. W domu może potrwać dłużej. Pytanie czy chcesz czekac że świadomością, że to może jeszcze potrwać, czy lepiej przyspieszyć proces...
Tylkoja89 -
A ja wam powiem, że nie mogę przejść bez przygód. Dobrze, że miałam antybiotyk, którego ostatnia dawka weszła wczoraj wieczorem. Bo dziś wyleciał że mnie wielki skrzep, i faktycznie, krwawienie też już jest automatycznie po tym mniejsze. 🫣 Cieszę się, że miałam antybiotyk i największe paskudztwo że mnie wyszło. Ja się czuję ok, krwotoku nie ma, temperatura 36,6/36,5, zapachu dziwnego nie ma, tak samo jak bólu ani żadnych podejrzanych objawów.
No ale cóż mogę powiedzieć, tyłozgięcie macicy ponoć tak ma. 😥 Więc kij, nie jadę od razu na izbę bo mnie odesla tak czy siak do domu, dopóki nie ma krwotoku i gorączki. Ale cieszę się, że czułam obkurczanie macicy, i że wszystko wychodzi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 marca 2023, 22:53
-
Bezimienna nie martw się tymi skrzepami, ja je miałam nawet do 3 tygodni po zabiegu. Też mam tylozgiecie.
Ostatni tydzień krwawienia u mnie był wręcz najgorszy, będę może dosadna, ale jak u rzeźnika czasami to wyglądało 🫣Hashimoto, z.Sjögrena
ANA3 dodatnie
Pai homo 4G
10.2022- puste jajo 8tc.
25.01- beta:80, prog: 31
03.02-pęcherzyk 0,69cm w macicy
11.02- mamy zarodek i serduszko❤️
17.02- IP, krwiak, bobo 1,05 cm
28.02- 2,16 cm bobasa, krwiak zniknął ❤️
18.03- NIFTY: niskie ryzyka, dziewczynka 🌸
21.03- prenatalne, 5,5 cm fikającej panienki 💖
11.04- 9,9 cm i 130 gramów obrażonej princessy👑
09.05- 284 gramy małej damy
22.05- 21+0, 405 gramów akrobatki
23.06-25+4, 880 gramów Myszki 🌸
04.07-27+1, jest 1 kilogram💪
21.07-29+4, III prenatalne, 1425g💖
04.08-31+4, 2kg bobasa 🙈
29.08-35+1, 2,7kg dużej panny 🤩
18.09-38+0, ok.3kg, przyjęcie na oddział i czekamy 🍀
28.09- 39+3, 2890g-Iga na świecie💝 -
agentka93 wrote:Bezimienna nie martw się tymi skrzepami, ja je miałam nawet do 3 tygodni po zabiegu. Też mam tylozgiecie.
Ostatni tydzień krwawienia u mnie był wręcz najgorszy, będę może dosadna, ale jak u rzeźnika czasami to wyglądało 🫣 -
Dziewczyny, poproszę więcej info dla mniej zorientowanych.. U mnie jest przodozgiecie. Czy to znaczy, że mogę to gorzej przejść? Nie słyszałam wcześniej o tym żeby budowa miała jakiekolwiek znaczenie2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 08.2024 ✖
- 09.2024 ✖ nieudana mezoterapia
- 11.2024 ✖
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
U Ciebie powinno się łatwiej oczyścić i powinnaś przejść przez to krócej i lżej. I też powinno mniej boleć, bo przy tyłozgięciu np miesiączki mogą być bardziej bolesne. Ale to czyste założenie, bo ja miesiączki miałam bezbolesne, 3 dni bardzo obfite, 3 dni słabsze, ostatni to plamienie. Więc tak naprawdę zależy od organizmu, ale tyłozgięcie zawsze lubi się czymś wyróżnić. Nie bój się na zapas, dziewczyna na sali po podaniu środków poronnych po 6h większość z siebie wydaliła . Trzeba się obserwować, bo jakby cię coś niepokoiło to od razu lecieć na izbę przyjęć.
-
Cześć dziewczyny. Poczytuję wątek od jakiegoś czasu. U mnie właśnie mija miesiąc od tego okropnego dnia. Dnia, w którym miałam jechać na badania krwi przed pierwszą wizytą u ginekologa a skończył się na izbie przyjęć ;( Zaczęło się krótkim krwawieniem, miałam nadzieję, że to nic takiego bo słyszałam, że takie rzeczy się zdarzają. Umówiłam się na szybko do przypadkowego ginekologa w Medicover i przeżyłam tam pierwszy szok, bo nie dość, że lekarz okazał się strasznym gburem, to bardzo lakonicznie i bez emocji stwierdził, że on nic na USG nie widzi, tylko jakiś krwiak w rogu macicy i, że mam jak najszybciej jechać na IP bo to jest ciąża pozamaciczna.
Pojechaliśmy więc z mężem na IP i tam po odczekaniu kilku godzin, zostałam zbadana przez 2 lekarzy, którzy też na tym USG nie za bardzo wiedzieli gdzie ta ciąża jest zlokalizowana (cały czas były podejrzenia, że w rogu macicy, czyli w najgorszym miejscu). Jedno co wiedzieli na pewno to to, że ciąża nie rozwija się prawidłowo.
Żeby tego było mało to wynik bety wyszedł kosmicznie wysoki jak na ten tydzień ciąży, więc pojawiło się też podejrzenie zaśniadu. Ja już byłam wtedy w takim stanie psychicznym, że mało co do mnie docierało.
Zostałam przyjęta na oddział i następnego dnia rano zbadało mnie dwóch innych lekarzy i jak to stwierdził jeden z nich: mam szczęście w nieszczęściu, że to jednak nie ciąża w rogu macicy. Wtedy naprawdę odetchnęłam z ulgą, bo oczywiście zdążyłam wcześniej przeryć cały internet i to co przeczytałam o możliwych komplikacjach związanych z ciążą w rogu macicy to jakaś masakra ;/
Tego samego dnia miałam podane tabletki poronne i kilka godzin później zabieg. 2 dni po zabiegu zaczęłam się czuć coraz gorzej, miałam bóle brzucha i krwawienie. Pojechałam najpierw do mojego ginekologa, a on od razu dał mi skierowanie do szpitala, bo wg niego w macicy pozostało dużo resztek i trzeba powtórzyć zabieg i, że grozi mi zakażenie. Możecie sobie wyobrazić moje przerażenie. Jednak na IP powiedzieli, że po tak krótkim czasie zabiegu się nie powtarza, zrobili mi betę, która wg lekarki bardzo ładnie spadła oraz USG i kazali po tygodniu znowu skontrolować betę i udać się do ginekologa na kontrolę. Przez ten czas cały czas krwawiłam. Obleciałam kilku ginekologów i każdy z nich miał inne zdanie. Jedni mówili, że zabieg trzeba powtórzyć, drudzy, że absolutnie nie ma takiej potrzeby. Ostatecznie wybrałam jednego ginekologa do którego mam zaufanie. Ostatnio jak u niego byłam, powiedział, że w macicy ciągle coś jest ale ma to ok 1 cm i że to się wchłonie albo usunie z miesiączką. Cały czas też kontroluję betę. Tydzień temu wciąż była wysoka bo wynosiła ok 400. Wczoraj też odebrałam wynik hist pat i kolejna ulga, bo nie ma żadnego zaśniadu.
Te moje wszystkie komplikacje po poronieniu spowodowały, że sam fakt, że straciliśmy dziecko jakoś zepchnęłam na dalszy plan (jakkolwiek to zabrzmi, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi), i byłam skupiona na czymś innym. Chciałam aby jak najszybciej ten okropny czas się w skończył. Minął miesiąc a ja ciągle nie mogę się od tego odciąć bo wiem, że nadal mam w środku pozostałości i pozostaje niepewność czy to na pewno się samo usunie, czy jednak będę musiała mieć ponowny zabieg
Rozpisałam się trochę, ale potrzebowałam to wszystko z siebie wyrzucić. Wiem, że znajdę tu wsparcie bo nikt inny tego nie zrozumie niż Wy, które też przez to przechodziłyście/przechodzicie. -
01lilibeth01 wrote:Cześć dziewczyny. Poczytuję wątek od jakiegoś czasu. U mnie właśnie mija miesiąc od tego okropnego dnia. Dnia, w którym miałam jechać na badania krwi przed pierwszą wizytą u ginekologa a skończył się na izbie przyjęć ;( Zaczęło się krótkim krwawieniem, miałam nadzieję, że to nic takiego bo słyszałam, że takie rzeczy się zdarzają. Umówiłam się na szybko do przypadkowego ginekologa w Medicover i przeżyłam tam pierwszy szok, bo nie dość, że lekarz okazał się strasznym gburem, to bardzo lakonicznie i bez emocji stwierdził, że on nic na USG nie widzi, tylko jakiś krwiak w rogu macicy i, że mam jak najszybciej jechać na IP bo to jest ciąża pozamaciczna.
Pojechaliśmy więc z mężem na IP i tam po odczekaniu kilku godzin, zostałam zbadana przez 2 lekarzy, którzy też na tym USG nie za bardzo wiedzieli gdzie ta ciąża jest zlokalizowana (cały czas były podejrzenia, że w rogu macicy, czyli w najgorszym miejscu). Jedno co wiedzieli na pewno to to, że ciąża nie rozwija się prawidłowo.
Żeby tego było mało to wynik bety wyszedł kosmicznie wysoki jak na ten tydzień ciąży, więc pojawiło się też podejrzenie zaśniadu. Ja już byłam wtedy w takim stanie psychicznym, że mało co do mnie docierało.
Zostałam przyjęta na oddział i następnego dnia rano zbadało mnie dwóch innych lekarzy i jak to stwierdził jeden z nich: mam szczęście w nieszczęściu, że to jednak nie ciąża w rogu macicy. Wtedy naprawdę odetchnęłam z ulgą, bo oczywiście zdążyłam wcześniej przeryć cały internet i to co przeczytałam o możliwych komplikacjach związanych z ciążą w rogu macicy to jakaś masakra ;/
Tego samego dnia miałam podane tabletki poronne i kilka godzin później zabieg. 2 dni po zabiegu zaczęłam się czuć coraz gorzej, miałam bóle brzucha i krwawienie. Pojechałam najpierw do mojego ginekologa, a on od razu dał mi skierowanie do szpitala, bo wg niego w macicy pozostało dużo resztek i trzeba powtórzyć zabieg i, że grozi mi zakażenie. Możecie sobie wyobrazić moje przerażenie. Jednak na IP powiedzieli, że po tak krótkim czasie zabiegu się nie powtarza, zrobili mi betę, która wg lekarki bardzo ładnie spadła oraz USG i kazali po tygodniu znowu skontrolować betę i udać się do ginekologa na kontrolę. Przez ten czas cały czas krwawiłam. Obleciałam kilku ginekologów i każdy z nich miał inne zdanie. Jedni mówili, że zabieg trzeba powtórzyć, drudzy, że absolutnie nie ma takiej potrzeby. Ostatecznie wybrałam jednego ginekologa do którego mam zaufanie. Ostatnio jak u niego byłam, powiedział, że w macicy ciągle coś jest ale ma to ok 1 cm i że to się wchłonie albo usunie z miesiączką. Cały czas też kontroluję betę. Tydzień temu wciąż była wysoka bo wynosiła ok 400. Wczoraj też odebrałam wynik hist pat i kolejna ulga, bo nie ma żadnego zaśniadu.
Te moje wszystkie komplikacje po poronieniu spowodowały, że sam fakt, że straciliśmy dziecko jakoś zepchnęłam na dalszy plan (jakkolwiek to zabrzmi, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi), i byłam skupiona na czymś innym. Chciałam aby jak najszybciej ten okropny czas się w skończył. Minął miesiąc a ja ciągle nie mogę się od tego odciąć bo wiem, że nadal mam w środku pozostałości i pozostaje niepewność czy to na pewno się samo usunie, czy jednak będę musiała mieć ponowny zabieg
Rozpisałam się trochę, ale potrzebowałam to wszystko z siebie wyrzucić. Wiem, że znajdę tu wsparcie bo nikt inny tego nie zrozumie niż Wy, które też przez to przechodziłyście/przechodzicie.
Czesc Lilibeth ! Przykro ze dolaczylas do tego watku ale z drugiej strony my sobie tu bardzo pomagamy 🙂 ja Ciebie doskonale rozumiem co przezywasz, bo w mojej pierwszej ciazy w 2019 mialam podobne przejscia. Tez krwawienie, ciazy w macicy nie bylo, podejrzenie CP, szpital, chodzenie od lekazra do lekarza bo nie wiadomo co jest okropny strach o zycie. Dlatego doskonale rozumiem ze strata dziecka zeszla na dalszy plan bo ja sama wtedy przy becie ok 500 i nadal nie zlokalizowanej ciazy po prostu modlilam sie zeby wyzdrowiec i wrocic do normalnego zycia. Finalnie ten powrot, spadek bety, wyrownanie cyklu itp zajal mi 2 miesiace. Strasznie mi sie dluzyl ten czas i bardzo zle go wspominam bo to byla taka ladna wiosna, ale minal. u Ciebie tez minie! Po tamtej traumie przez kilka miesiecy nie chcialam slyszec o ciazy, chociaz zabralam sie za swoje zdrowie i diagnostyke.
I w tym roku zaszlam w kolejna ciaze, co prawda znowu sie nie udalo, i wiem jak to teraz zabrzmi ale dla mnie jestem krok dalej niz poprzednio - ciaza byla w macicy, byl Maluszek, bylo serduszko. Zadnych dziwnych, zagrazajacych zyciu przygod (odpukac).
Dobrze jest sie wygadac, poczucie ze nie jestes sama jest naprawde kojace.
Pisz kiedy potrzebujesz, my tu wszytskie sledzimy swoje historie, radzimy, wspieramy i razem walczymy.
🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.) -
01lilibeth01 wrote:Cześć dziewczyny. Poczytuję wątek od jakiegoś czasu. U mnie właśnie mija miesiąc od tego okropnego dnia. Dnia, w którym miałam jechać na badania krwi przed pierwszą wizytą u ginekologa a skończył się na izbie przyjęć ;( Zaczęło się krótkim krwawieniem, miałam nadzieję, że to nic takiego bo słyszałam, że takie rzeczy się zdarzają. Umówiłam się na szybko do przypadkowego ginekologa w Medicover i przeżyłam tam pierwszy szok, bo nie dość, że lekarz okazał się strasznym gburem, to bardzo lakonicznie i bez emocji stwierdził, że on nic na USG nie widzi, tylko jakiś krwiak w rogu macicy i, że mam jak najszybciej jechać na IP bo to jest ciąża pozamaciczna.
Pojechaliśmy więc z mężem na IP i tam po odczekaniu kilku godzin, zostałam zbadana przez 2 lekarzy, którzy też na tym USG nie za bardzo wiedzieli gdzie ta ciąża jest zlokalizowana (cały czas były podejrzenia, że w rogu macicy, czyli w najgorszym miejscu). Jedno co wiedzieli na pewno to to, że ciąża nie rozwija się prawidłowo.
Żeby tego było mało to wynik bety wyszedł kosmicznie wysoki jak na ten tydzień ciąży, więc pojawiło się też podejrzenie zaśniadu. Ja już byłam wtedy w takim stanie psychicznym, że mało co do mnie docierało.
Zostałam przyjęta na oddział i następnego dnia rano zbadało mnie dwóch innych lekarzy i jak to stwierdził jeden z nich: mam szczęście w nieszczęściu, że to jednak nie ciąża w rogu macicy. Wtedy naprawdę odetchnęłam z ulgą, bo oczywiście zdążyłam wcześniej przeryć cały internet i to co przeczytałam o możliwych komplikacjach związanych z ciążą w rogu macicy to jakaś masakra ;/
Tego samego dnia miałam podane tabletki poronne i kilka godzin później zabieg. 2 dni po zabiegu zaczęłam się czuć coraz gorzej, miałam bóle brzucha i krwawienie. Pojechałam najpierw do mojego ginekologa, a on od razu dał mi skierowanie do szpitala, bo wg niego w macicy pozostało dużo resztek i trzeba powtórzyć zabieg i, że grozi mi zakażenie. Możecie sobie wyobrazić moje przerażenie. Jednak na IP powiedzieli, że po tak krótkim czasie zabiegu się nie powtarza, zrobili mi betę, która wg lekarki bardzo ładnie spadła oraz USG i kazali po tygodniu znowu skontrolować betę i udać się do ginekologa na kontrolę. Przez ten czas cały czas krwawiłam. Obleciałam kilku ginekologów i każdy z nich miał inne zdanie. Jedni mówili, że zabieg trzeba powtórzyć, drudzy, że absolutnie nie ma takiej potrzeby. Ostatecznie wybrałam jednego ginekologa do którego mam zaufanie. Ostatnio jak u niego byłam, powiedział, że w macicy ciągle coś jest ale ma to ok 1 cm i że to się wchłonie albo usunie z miesiączką. Cały czas też kontroluję betę. Tydzień temu wciąż była wysoka bo wynosiła ok 400. Wczoraj też odebrałam wynik hist pat i kolejna ulga, bo nie ma żadnego zaśniadu.
Te moje wszystkie komplikacje po poronieniu spowodowały, że sam fakt, że straciliśmy dziecko jakoś zepchnęłam na dalszy plan (jakkolwiek to zabrzmi, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi), i byłam skupiona na czymś innym. Chciałam aby jak najszybciej ten okropny czas się w skończył. Minął miesiąc a ja ciągle nie mogę się od tego odciąć bo wiem, że nadal mam w środku pozostałości i pozostaje niepewność czy to na pewno się samo usunie, czy jednak będę musiała mieć ponowny zabieg
Rozpisałam się trochę, ale potrzebowałam to wszystko z siebie wyrzucić. Wiem, że znajdę tu wsparcie bo nikt inny tego nie zrozumie niż Wy, które też przez to przechodziłyście/przechodzicie.
-
nick nieaktualnyCześć, Dziewczyny!
Postanowiłam dołączyć do tego wątku. Niestety jestem również w sytuacji czekania na poronienie. 16.02 6t+4 wszystko było ok, serduszko biło, a na kolejnej wizycie okazało się, że zarodek zatrzymał się na ok. 7t. Lekarz powiedział, że mogę czekać jeszcze jakieś 3 tygodnie albo, jeśli skończy mi się cierpliwość, od razu zgłosić się do szpitala. Tego ostatniego bardzo chcę uniknąć - wolałabym przejść przez to w domu. Zwłaszcza że mam na stanie 2-latka i wolałabym nie musieć go zostawiać.
Najgorsze jest to, że przechodzę przez to już drugi raz. Pierwsza ciąża zakończona fiaskiem - już na pierwszej wizycie u gin brak akcji serca i od razu zostałam wysłana do szpitala. Kilka prób tabletek, a potem łyżeczkowanie na 2 razy (po pierwszym razie zostały jakiś resztki). Druga ciąża zakończona sukcesem, a teraz powtórka z rozrywki... A wydawało się, że wszystko będzie dobrze, jak akcja serca była...
Jak tak trochę podczytywałam wątek, to widziałam, że często dziewczyny na to, żeby zaczęło się coś dziać, czekały koło 4 tyg od obumarcia. Coś mi się wydaje, że jeszcze sobie poczekam... O ile w ogóle uda się bez ingerencji. Trzymajcie za mnie kciuki.Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 marca 2023, 08:39
-
bea993 wrote:Cześć, Dziewczyny!
Postanowiłam dołączyć do tego wątku. Niestety jestem również w sytuacji czekania na poronienie. 16.02 6t+4 wszystko było ok, serduszko biło, a na kolejnej wizycie okazało się, że zarodek zatrzymał się na ok. 7t. Lekarz powiedział, że mogę czekać jeszcze jakieś 3 tygodnie albo, jeśli skończy mi się cierpliwość, od razu zgłosić się do szpitala. Tego ostatniego bardzo chcę uniknąć - wolałabym przejść przez to w domu. Zwłaszcza że mam na stanie 2-latka i wolałabym nie musieć go zostawiać.
Najgorsze jest to, że przechodzę przez to już drugi raz. Pierwsza ciąża zakończona fiaskiem - już na pierwszej wizycie u gin brak akcji serca i od razu zostałam wysłana do szpitala. Kilka prób tabletek, a potem łyżeczkowanie na 2 razy (po pierwszym razie zostały jakiś resztki). Druga ciąża zakończona sukcesem, a teraz powtórka z rozrywki... A wydawało się, że wszystko będzie dobrze, jak akcja serca była...
Jak tak trochę podczytywałam wątek, to widziałam, że często dziewczyny na to, żeby zaczęło się coś dziać, czekały koło 4 tyg od obumarcia. Coś mi się wydaje, że jeszcze sobie poczekam... O ile w ogóle uda się bez ingerencji. Trzymajcie za mnie kciuki. -
Ja mam dzisiaj wk****. Mam nadzieję, że to ze stresu oraz ze to też normalne emocje. Ale bluzgam w myślach, mam ochotę kopnąć w ścianę.🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.)