Czekając na poronienie - styczeń 2023
-
WIADOMOŚĆ
-
Ile lekarzy, tyle opinii i podejść do leczenia. Ja bym np nie dała rady chodzić 3 tyg z obumarłą ciążą. Nie podołałabym psychicznie. Bardzo Was podziwiam, jesteście tak silne
Ile czasu się oczyszczałyście? Ja myślałam ze pokrwawię 3-4 dni i koniec, a tu końca to nie widać… Dziś 6 dzień.03.2023💔 8tc 👼
01.2025🔜 ivf -
Butterfly23 wrote:Ile lekarzy, tyle opinii i podejść do leczenia. Ja bym np nie dała rady chodzić 3 tyg z obumarłą ciążą. Nie podołałabym psychicznie. Bardzo Was podziwiam, jesteście tak silne
Ile czasu się oczyszczałyście? Ja myślałam ze pokrwawię 3-4 dni i koniec, a tu końca to nie widać… Dziś 6 dzień. -
Roxie_eS wrote:Update: lekarz w szpitalu mnie zbadał. Serca nadal nie było, ale powiedział żeby się wstrzymać tydzień, wrócić w poniedziałek i jeśli nie będzie progresu to zabieg we wtorek
Trzymam kciuki ! Jakbyś potrzebowała się wygadać, to jesteśmy tutaj Trzymaj się!Roxie_eS lubi tę wiadomość
2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 08.2024 ✖
- 09.2024 ✖ nieudana mezoterapia
- 11.2024 ✖
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
Butterfly23 wrote:Ile lekarzy, tyle opinii i podejść do leczenia. Ja bym np nie dała rady chodzić 3 tyg z obumarłą ciążą. Nie podołałabym psychicznie. Bardzo Was podziwiam, jesteście tak silne
Ile czasu się oczyszczałyście? Ja myślałam ze pokrwawię 3-4 dni i koniec, a tu końca to nie widać… Dziś 6 dzień.
Ja tez 6 dzień, a przez ostatnie dwa dni było to bardzo silne krwawienie. Jutro mam wizytę u gin, trzymajcie kciuki2023 ♡ - 2 straty
2024 ♡ - IVF ✰
- 04.2024 ✖ wada genetyczna ❄️
- 08.2024 ✖
- 09.2024 ✖ nieudana mezoterapia
- 11.2024 ✖
---
Każda kropla morzem dla mej łódki... -
bea993 wrote:Dziewczyny, jak wyglądało Wasze zgłaszanie się do szpitala? Miałyście skierowanie na CITO od lekarza? Kontaktowałyście się wcześniej ze szpitalem, czy po prostu przyjechałyście na IP? Lepiej pewnie zrobić to rano, żeby jeszcze tego dnia coś zaczęli działać?
Powoli oswajam się z myślą, że będę musiała jednak zjawić się w szpitalu - został mi tydzień na czekanie na samoistne czyszczenie...
Pojechałam o 12 w południe żeby ominąć przyjęcia ciężarnych. Od razu po przyjęciu dostałam tabletki.
Zwykle skierowanie do szpitala z opisem ciąża obumarła. Nie dzwoniłam wcześniej ani nic.08.2024 FET 8a❌ 😔
06.2024 FET 8a❌
04.2024 FET 4BA ❌
12.2023 FET 3BB ❌
12.2022 FET 4AB 💔 10 tc [*] ♂️ 😔
01.2022 III IMSI InviMed Wro, długi: 29 komórek/19 MII/12 zapłodnień/2x8a, 3bb,4ab,4ba.
25.07.2020 FET 8b: 9dpt bhcg 12, niskie bhcg, krwotoki (krwiaki), niewydolność szyjki 23tc, pessar, hipotrofia - - >ciężki start ale jest na świecie! ♀️💜
12.19 II IMSI AP Kato, długi protokół: 17 komórek/ 8MII/ 4 zapłodnienia/1❄️8b
06.2019 IMSI AP Kato, krótki 12 komórek/7 MII/5 zapłodnień/ 1 zarodek 2BB ET cb 😥 💔
IUI 03.04.19 Invicta Wro
Ja: AMH ok 3; mix G-B/Hashi, łuszczyca, RZS, zrosty, PAI homo, KIR AA, przegroda macicy usunięta, Endometrioza II st. (laparo), 3x histero, po cholecystektomii (10.2023). Cd138✔️ NK 6/1
Mąż: słabo z ilością, upłynnieniem i ruchliwością, MSOME 0%, FDNA 18%; HBA 86%, 96% uszkodzeń główki, wszystkie parametry do kitu.
Walka od 2016 -
Ja też nie dałabym radę chodzić tak z ciążą ale to już był 10 tydzień, a o dziecku wiedziałam od 3 tygodnia. Przy invitro to trochę inaczej bo jednak wie się od razu. No i za bardzo już pokochałam to dziecko.
Poza tym leki jakie brałam, wyższa ciąża itd myślę, że ciężko by było czekać na naturalne poronienie. Zresztą strasznie mnie to paraliżowało.
Wiem, że poronienie samoistne jest najzdrowsze i naprawdę podziwiam Was za to że postanawiacie czekać i macie na to w sobie siłę.08.2024 FET 8a❌ 😔
06.2024 FET 8a❌
04.2024 FET 4BA ❌
12.2023 FET 3BB ❌
12.2022 FET 4AB 💔 10 tc [*] ♂️ 😔
01.2022 III IMSI InviMed Wro, długi: 29 komórek/19 MII/12 zapłodnień/2x8a, 3bb,4ab,4ba.
25.07.2020 FET 8b: 9dpt bhcg 12, niskie bhcg, krwotoki (krwiaki), niewydolność szyjki 23tc, pessar, hipotrofia - - >ciężki start ale jest na świecie! ♀️💜
12.19 II IMSI AP Kato, długi protokół: 17 komórek/ 8MII/ 4 zapłodnienia/1❄️8b
06.2019 IMSI AP Kato, krótki 12 komórek/7 MII/5 zapłodnień/ 1 zarodek 2BB ET cb 😥 💔
IUI 03.04.19 Invicta Wro
Ja: AMH ok 3; mix G-B/Hashi, łuszczyca, RZS, zrosty, PAI homo, KIR AA, przegroda macicy usunięta, Endometrioza II st. (laparo), 3x histero, po cholecystektomii (10.2023). Cd138✔️ NK 6/1
Mąż: słabo z ilością, upłynnieniem i ruchliwością, MSOME 0%, FDNA 18%; HBA 86%, 96% uszkodzeń główki, wszystkie parametry do kitu.
Walka od 2016 -
Ewa89_89 wrote:Ja też nie dałabym radę chodzić tak z ciążą ale to już był 10 tydzień, a o dziecku wiedziałam od 3 tygodnia. Przy invitro to trochę inaczej bo jednak wie się od razu. No i za bardzo już pokochałam to dziecko.
Poza tym leki jakie brałam, wyższa ciąża itd myślę, że ciężko by było czekać na naturalne poronienie. Zresztą strasznie mnie to paraliżowało.
Wiem, że poronienie samoistne jest najzdrowsze i naprawdę podziwiam Was za to że postanawiacie czekać i macie na to w sobie siłę.
Chwycilo mnie za serce zdanie “za bardzo juz pokochalam to dziecko” 😞😞😞 bo ja czuje dokladnie tak samo. I nie wiem jak podejsc do ewentualnej ciazy.. na zimno, medycznie, z dystansem ? 😓 ja tak nie potrafie.
🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.) -
Echo wrote:Ja tez 6 dzień, a przez ostatnie dwa dni było to bardzo silne krwawienie. Jutro mam wizytę u gin, trzymajcie kciuki
Trzymam kciuki daj znać, co się dowiedziałaś ❤
Ja do swojego lekarza pójdę pod koniec marca. 3 tyg po zabiegu .Starania 2023:
I ciąża- poronienie 6.03- 7 tydz. (zabieg łyżeczkowania)
II ciąża- poronienie 7.10 - 6 tydz.
Mięśniaki macicy (śródścienne) -
Kasiek789 wrote:Chwycilo mnie za serce zdanie “za bardzo juz pokochalam to dziecko” 😞😞😞 bo ja czuje dokladnie tak samo. I nie wiem jak podejsc do ewentualnej ciazy.. na zimno, medycznie, z dystansem ? 😓 ja tak nie potrafie.
Ja mam za sobą dwa biochemy i teraz taka dłuższa historię. I w dwóch pierwszych ciążach się cieszyliśmy. Teraz, jak zobacYlismy pozytywny test to chyba nawet na chwilę, przez ostatnie tygodnie, ani razu się nie ucieszylismy, choć na początku wsystko wydawało się być ok. Ja chyba nie będę umiała nigdy się w pełni cieszyć ciąża. Pewnie kiedyś ucieszy mnie bicie serca, albo ruchy dziecka. Ale na pewno ucieszy mnie na 5 minut a później wróci strach. Muszę porozmawiać z lekarzem, ale zastanawiam się czy w kolejnej ciazy nie skorzystać z jakichś leków na uspokojenie, beZpiecznych. Pewnie będzie ciężko.S.Roszpunka lubi tę wiadomość
Kir AA, MTHFR, wysokie NK maciczne i we krwi obwodowej, rozjechane cytokiny.
W latach 2022-2023 - 7 ciąż biochemicznych.
03.23 - 8+6 poronienie chybione na etapie 6+1- synuś z trisomią chromosomu 3 🥺
Nowe rozdanie:
Acard, Accofil, Hydroxychloroquine, Intralipidy
20.07.2024 - 40+1 Jerzy 🥰 -
Roxie_eS wrote:Ja mam za sobą dwa biochemy i teraz taka dłuższa historię. I w dwóch pierwszych ciążach się cieszyliśmy. Teraz, jak zobacYlismy pozytywny test to chyba nawet na chwilę, przez ostatnie tygodnie, ani razu się nie ucieszylismy, choć na początku wsystko wydawało się być ok. Ja chyba nie będę umiała nigdy się w pełni cieszyć ciąża. Pewnie kiedyś ucieszy mnie bicie serca, albo ruchy dziecka. Ale na pewno ucieszy mnie na 5 minut a później wróci strach. Muszę porozmawiać z lekarzem, ale zastanawiam się czy w kolejnej ciazy nie skorzystać z jakichś leków na uspokojenie, beZpiecznych. Pewnie będzie ciężko.
No wlasnie to moze pojsc w ta strone ze bedzie tylko lek i stres zadnych apek ciazowych, zadnej radosci. A to tez nje jest dobre. Ja chodze do psychologa (1 raz za mna). Zobaczymy czy cos pomoze.
O lekach uspokajajacych tez myslalam.
Z pierwszej ciazy cieszylam sie bardzo bardzo bardzo. Potem okazala sie pozamaciczna wiec balam sie o zycie i ponyslalam ze limit pecha wykorzystany. Teraz jednak los ze mnie znowu zadrwil. Nie dosc ze musialo byc ivf, ze cieszylam sie ze juz nie cp, ze dobrnelam do 7 tc z serduszkiem to poronienie 🤯🤯🤯
🔹Ja 38 l.:
Endometrioza
MTHFR C677T hetero, PAI-1 homo
Mięśniaki, AMH: 1,07 (11/22)
Cross match - 39%, Allo MLR - 27,9 %, KIR Bx (brakuje 2DS3)
🔹Mąż 39 l.: DFI: 38%, morfo 2%
🔹Kariotypy oboje ✅
03/2019: 💔 👼
2021: polip endometrialny (histero), podejrzenie wodniaka
2022: laparo - diagnoza endometriozy
01/2023 IVF
20.01. Punkcja - 8 komórek, 6 dojrzałych, 5 zapłodnionych, 4 blastki
25.01. ET 5.2.2. Clexane, Acard, Encorton, Siofor 500
03.03. 💔 7tc 💙👼
03.10 🍁 FET 3.1.2. Clexane, Acard, Prograf 0,5, Accofil, Siofor 500
5dpt ⏸️bHCG: 7dpt - 61 9dpt - 152, 11dpt - 286 12dpt - 505, 21dpt - 14321 💗
7+5 CRL: 1,39 cm, FHR: 154 bpm
11+4 Nifty - ryzyka niskie 🎀 👧🏻
13.06.2024 39+0, CC, 3660 gr, 58 cm 🩷 Mała na świecie!
❄️❄️ (5.1.1., 5.2.2.) -
Kasiek789 wrote:Chwycilo mnie za serce zdanie “za bardzo juz pokochalam to dziecko” 😞😞😞 bo ja czuje dokladnie tak samo. I nie wiem jak podejsc do ewentualnej ciazy.. na zimno, medycznie, z dystansem ? 😓 ja tak nie potrafie.
Mnie po 1 ciąży paraliżował już strach bo było nerwowo od niskich bet po krwotoki, zatrzymanie porodu i inne problemy przez całe 9 miesięcy, nie mówiąc o nakazie leżenia.
Teraz myślałam, że będzie inaczej, że w końcu poczuje radość z noszenia pod sercem maluszka, a tu krwotoki, słabe przyrosty aż nadeszła śmierć...
Kolejna ciąża? Pragnę jej, przeraża mnie i nie wyobrażam sobie jak może być źle bo jednak muszę założyć, że będą jednak problemy.
Narazie staram się o tym nie myśleć. Dla mnie droga do pozytywnej bety będzie niestety bardzo długa ale chce dążyć do tego żeby to przeżyć.
Mam nadzieję że czas czas czas i zrobienie wszystkiego żeby się przygotować na wszelkie okoliczności pozwolą mi przynajmniej na posiadanie wrażenia, że trzymam rękę na pulsie i że będzie dobrze.
No i małymi kroczkami do przodu.
Najgorzej przejść przez jebany 8 tydzień.
Najwięcej ciąży zatrzymuje się w 6 tyg, gdzie kobieta dowiaduje się około 8.
Pozniej w 8 gdzie dowiaduje się w 10.
Jak już się przejdzie ten okres to ryzyko bardzo mocno spada.
Kolejny krok to prenatalne i informacja, że dziecko jest zdrowe. To daje kopa, że zdrowy dzieciak ma siłę by żyć.
Dla mnie kolejny etap to 23 tydzień bo od tego momentu ratują dzieci przy porodzie. Niestety przeżyłam taka akcje i musiałam skłamać przy przyjęciu o parę dni żeby ratowali moje dziecko gdyby nie udało się zatrzymać porodu.
No i głęboki oddech około 28 tygodnia takie dzieciaki mają już duże sznase na przeżycie.
Później 3 z przodu to naprawdę dużo!
Ja już od 36 mogę rodzic hehe
No i wiem, że tym razem już się po ludzku umowie na cesarkę. U mnie próba porodu to był tylko duże komplikacje i obciążenie dla dziecka.
Świadomość, że mogę tego uniknąć, a wręcz przytulić swoje dziecko zamiast patrzeć jak walczy o życie w inkubatorze jest mocno pocieszające.
Także plan zarysowany w głowie jest.
Zdobywanie kolejnych małych kroczków.
Najpierw czas, później swoje zdrowie, następnie spokojne przygotowania i od 1 bety stanę na rzęsach żeby urodzić to zdrowe dziecko, które już teraz tak kocham.
Bo każde że swoich dzieci kochałam już wiele lat wcześniej zanim udało się je począć na tym szkiełku w laboratorium. I te które na mnie czeka kocham również. Czekam na chwilę aż będę je mogła zabrać do brzusskowego domku, tylko muszę ten domek najpierw wyremontować.
Czekam, marzę o tej chwili, choć mnie przeraża to kocham i czekam.
Ale strach pewnie nas nie opuści. Ja nie robiłam zakupów w 1 ciąży bo tak się bałam, a nagle jak zaczęłam rodzic w połowie to nic nie było. Później musiałam leżeć i ani razu nie poszłam do sklepu po wózek, po ciuszki, nawet nie mnie nie mogło cieszyć, nigdy nikt mnie z brzuchem nie widział. Także ciąża abstrakcja. Zakupy robiłam przez internet.
No i wizyty z usg. U mnie co tydzień. Wchodziłam i mówiłam podejrzyjmy maluszka a później pogadamy. Po wizycie było dobrze tak 3-4 dni, a później już stres.
Pomagał trochę detektor tętna płodu. Jak się bałam to słuchałam bijacego serduszka.
A w tej ciąży tym razem najpierw siedzieliśmy i wypełnialiśmy kartę ciąży, a później usg i to już taki moment że siedzi mi w głowie, że najpierw powinnam lecieć na fotel, a nie siedzieć i gadać... Bo już było za późno.
Juz wiem, że zawsze będę zaczynała od usg i sprawdzenia czy serce bije.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 marca 2023, 09:23
Galina, Kasiek789, Butterfly23, Echo lubią tę wiadomość
08.2024 FET 8a❌ 😔
06.2024 FET 8a❌
04.2024 FET 4BA ❌
12.2023 FET 3BB ❌
12.2022 FET 4AB 💔 10 tc [*] ♂️ 😔
01.2022 III IMSI InviMed Wro, długi: 29 komórek/19 MII/12 zapłodnień/2x8a, 3bb,4ab,4ba.
25.07.2020 FET 8b: 9dpt bhcg 12, niskie bhcg, krwotoki (krwiaki), niewydolność szyjki 23tc, pessar, hipotrofia - - >ciężki start ale jest na świecie! ♀️💜
12.19 II IMSI AP Kato, długi protokół: 17 komórek/ 8MII/ 4 zapłodnienia/1❄️8b
06.2019 IMSI AP Kato, krótki 12 komórek/7 MII/5 zapłodnień/ 1 zarodek 2BB ET cb 😥 💔
IUI 03.04.19 Invicta Wro
Ja: AMH ok 3; mix G-B/Hashi, łuszczyca, RZS, zrosty, PAI homo, KIR AA, przegroda macicy usunięta, Endometrioza II st. (laparo), 3x histero, po cholecystektomii (10.2023). Cd138✔️ NK 6/1
Mąż: słabo z ilością, upłynnieniem i ruchliwością, MSOME 0%, FDNA 18%; HBA 86%, 96% uszkodzeń główki, wszystkie parametry do kitu.
Walka od 2016 -
Ja jak pomyślę w jakiej żyłam radości przez te 1,5 miesiąca kiedy wiedziałam o ciąży i jak naiwnie planowałam już informowanie rodziny, kiedy pójdę na zwolnienie, co kupię, to aż mi się śmiać z siebie chce jaka byłam głupia. Miałam z tyłu głowy że tyle ciąż się kończy w 1 trymestrze ale przecież mnie na pewno to nie spotka. Co jest w sumie ciekawe bo ja jestem mega czarnowidzem, zawsze widzę najgorsze scenariusze, a tu pierwszy raz założyłam że wszystko będzie dobrze i na prawdę w to wierzyłam. Szkoda, bo następna ciąża będzie pełna stresu już od pozytywnego testu 😥 już pomijając fakt że nie wiem ile czasu minie aż znowu się uda.
Dziś byłam na wizycie kontrolnej, w weekend zaczęło się lekkie krwawienie, trochę skrzepów, ból jak na okres. Na USG pęcherzyk wciąż jest w tym samym miejscu ale jest nadzieja że jak zaczęło się krwawienie to może w ciągu tygodnia się to rozkreci. Więc wzięłam L4 i czekam dalej... -
Ewa89_89 wrote:Mnie po 1 ciąży paraliżował już strach bo było nerwowo od niskich bet po krwotoki, zatrzymanie porodu i inne problemy przez całe 9 miesięcy, nie mówiąc o nakazie leżenia.
Teraz myślałam, że będzie inaczej, że w końcu poczuje radość z noszenia pod sercem maluszka, a tu krwotoki, słabe przyrosty aż nadeszła śmierć...
Kolejna ciąża? Pragnę jej, przeraża mnie i nie wyobrażam sobie jak może być źle bo jednak muszę założyć, że będą jednak problemy.
Narazie staram się o tym nie myśleć. Dla mnie droga do pozytywnej bety będzie niestety bardzo długa ale chce dążyć do tego żeby to przeżyć.
Mam nadzieję że czas czas czas i zrobienie wszystkiego żeby się przygotować na wszelkie okoliczności pozwolą mi przynajmniej na posiadanie wrażenia, że trzymam rękę na pulsie i że będzie dobrze.
No i małymi kroczkami do przodu.
Najgorzej przejść przez jebany 8 tydzień.
Najwięcej ciąży zatrzymuje się w 6 tyg, gdzie kobieta dowiaduje się około 8.
Pozniej w 8 gdzie dowiaduje się w 10.
Jak już się przejdzie ten okres to ryzyko bardzo mocno spada.
Kolejny krok to prenatalne i informacja, że dziecko jest zdrowe. To daje kopa, że zdrowy dzieciak ma siłę by żyć.
Dla mnie kolejny etap to 23 tydzień bo od tego momentu ratują dzieci przy porodzie. Niestety przeżyłam taka akcje i musiałam skłamać przy przyjęciu o parę dni żeby ratowali moje dziecko gdyby nie udało się zatrzymać porodu.
No i głęboki oddech około 28 tygodnia takie dzieciaki mają już duże sznase na przeżycie.
Później 3 z przodu to naprawdę dużo!
Ja już od 36 mogę rodzic hehe
No i wiem, że tym razem już się po ludzku umowie na cesarkę. U mnie próba porodu to był tylko duże komplikacje i obciążenie dla dziecka.
Świadomość, że mogę tego uniknąć, a wręcz przytulić swoje dziecko zamiast patrzeć jak walczy o życie w inkubatorze jest mocno pocieszające.
Także plan zarysowany w głowie jest.
Zdobywanie kolejnych małych kroczków.
Najpierw czas, później swoje zdrowie, następnie spokojne przygotowania i od 1 bety stanę na rzęsach żeby urodzić to zdrowe dziecko, które już teraz tak kocham.
Bo każde że swoich dzieci kochałam już wiele lat wcześniej zanim udało się je począć na tym szkiełku w laboratorium. I te które na mnie czeka kocham również. Czekam na chwilę aż będę je mogła zabrać do brzusskowego domku, tylko muszę ten domek najpierw wyremontować.
Czekam, marzę o tej chwili, choć mnie przeraża to kocham i czekam.
Ale strach pewnie nas nie opuści. Ja nie robiłam zakupów w 1 ciąży bo tak się bałam, a nagle jak zaczęłam rodzic w połowie to nic nie było. Później musiałam leżeć i ani razu nie poszłam do sklepu po wózek, po ciuszki, nawet nie mnie nie mogło cieszyć, nigdy nikt mnie z brzuchem nie widział. Także ciąża abstrakcja. Zakupy robiłam przez internet.
No i wizyty z usg. U mnie co tydzień. Wchodziłam i mówiłam podejrzyjmy maluszka a później pogadamy. Po wizycie było dobrze tak 3-4 dni, a później już stres.
Pomagał trochę detektor tętna płodu. Jak się bałam to słuchałam bijacego serduszka.
A w tej ciąży tym razem najpierw siedzieliśmy i wypełnialiśmy kartę ciąży, a później usg i to już taki moment że siedzi mi w głowie, że najpierw powinnam lecieć na fotel, a nie siedzieć i gadać... Bo już było za późno.
Juz wiem, że zawsze będę zaczynała od usg i sprawdzenia czy serce bije.
Pięknie napisane. Każde pozytywne usg daje mała ulgę, ale jest to taka wątła ulga, niewystarczająca żeby zacząć się pełnoprawnie cieszyć.
Ja nie umiem się przestawić na optymizm a im dalej od usg tym ciemniej w mojej głowie. Im dalej z ciaza tym bardziej to narasta bo stawka robi się coraz wyższa.
Myślę o psychologu, ale na razie czekam bo latam ilość wizyt u wszelakiego typu specjalistów mnie wykańcza
Ale chyba tego nie uniknę w dłuższej perspektywie. -
Rozumiem te Wasze obawy, staram się podejść do tego chłodno, ale mimo swoich zapewnień, że się nie stresuje, nie umiem sobie wyobrazić jak zobaczę znowu dwie kreski. Ale wiem, że będę miała od razu L4, może to pomoc albo nie pomoc w pracy byłabym oderwana myślami, z drugiej strony, nie będę się martwić że za ciężko pracuje 😆... Ale czuję że w trakcie ciąży pójdę do psychologa, i na razie tak jak Galina, ilość lekarzy po których aktualnie biegam mnie przerasta ;p. Na kolejnego nie mam siły.
-
Bezimienna wrote:Rozumiem te Wasze obawy, staram się podejść do tego chłodno, ale mimo swoich zapewnień, że się nie stresuje, nie umiem sobie wyobrazić jak zobaczę znowu dwie kreski. Ale wiem, że będę miała od razu L4, może to pomoc albo nie pomoc w pracy byłabym oderwana myślami, z drugiej strony, nie będę się martwić że za ciężko pracuje 😆... Ale czuję że w trakcie ciąży pójdę do psychologa, i na razie tak jak Galina, ilość lekarzy po których aktualnie biegam mnie przerasta ;p. Na kolejnego nie mam siły.
Także całkowicie Was rozumiem z tym brakiem siły na lekarzy.
A co do kolejnej ciąży, to powiem Wam, że z jednej strony marzę o tym, żeby się udało jak najszybciej, a z drugiej jestem przerażona, ze znowu się wszystko powtórzy.
Koleżanka mówi do mnie „poronienia często się zdarzają”, ale kurde, one się zdarzają w 20%, dlaczego zdarzyły sie mi? Nam?
Nie wiem jak ja zapanuje nad nerwami, jeżeli kiedyś jeszcze zobaczę 2 kreski i będę robić betę.
Przerasta mnie to i podziwiam Was dziewczyny, szczególnie te po wielu stratach, ze macie na to sile -
Elza1234 wrote:Mnie teraz boli kolano, mąż do mnie, żebym poszła do lekarza, także powiedziałam mu, żeby sobie w nos wsadził porady „idź do lekarza”, bo mam ich po dziurki w nosie i czuje się jak emeryt.
Także całkowicie Was rozumiem z tym brakiem siły na lekarzy.
A co do kolejnej ciąży, to powiem Wam, że z jednej strony marzę o tym, żeby się udało jak najszybciej, a z drugiej jestem przerażona, ze znowu się wszystko powtórzy.
Koleżanka mówi do mnie „poronienia często się zdarzają”, ale kurde, one się zdarzają w 20%, dlaczego zdarzyły sie mi? Nam?
Nie wiem jak ja zapanuje nad nerwami, jeżeli kiedyś jeszcze zobaczę 2 kreski i będę robić betę.
Przerasta mnie to i podziwiam Was dziewczyny, szczególnie te po wielu stratach, ze macie na to sileWiadomość wyedytowana przez autora: 20 marca 2023, 11:46
-
Na pocieszenie dziewczyny, to się da oswoić. Ja w tej ciąży stresowałam się bardzo wtedy, kiedy myslalm że jest ok. Swirowalam 10 minut po otrzymaniu dobrych wyników bety, ale po jakimś tygodniu się totalnie uspokoiłam. Nie mam wpływu na to co bedzie. Więc powiem Wam że sama siebie podziwiam za spokój za jakim to wszystko znoszę. Myślę że kolejnym razem też podejdę że spokojem, ale też pewnie tak jak teraz - że smutkiem. Ciąża na pewno nie będzie mnie cieszyc. Plus to że boję się cokolwiek planować, bo może zajde, a jak zajde to może poronie itdKir AA, MTHFR, wysokie NK maciczne i we krwi obwodowej, rozjechane cytokiny.
W latach 2022-2023 - 7 ciąż biochemicznych.
03.23 - 8+6 poronienie chybione na etapie 6+1- synuś z trisomią chromosomu 3 🥺
Nowe rozdanie:
Acard, Accofil, Hydroxychloroquine, Intralipidy
20.07.2024 - 40+1 Jerzy 🥰 -
izzy91 wrote:Miałam z tyłu głowy że tyle ciąż się kończy w 1 trymestrze ale przecież mnie na pewno to nie spotka. Co jest w sumie ciekawe bo ja jestem mega czarnowidzem, zawsze widzę najgorsze scenariusze, a tu pierwszy raz założyłam że wszystko będzie dobrze i na prawdę w to wierzyłam.
Znam to - przecież mnie to nie dotyczy..... a później nagle zderzenie z rzeczywistością 😭
17.09.2009 ❤ córka, 27 tc
03.2023 💔
09.2024 💔 -
Ewa89_89 wrote:Mnie po 1 ciąży paraliżował już strach bo było nerwowo od niskich bet po krwotoki, zatrzymanie porodu i inne problemy przez całe 9 miesięcy, nie mówiąc o nakazie leżenia.
Teraz myślałam, że będzie inaczej, że w końcu poczuje radość z noszenia pod sercem maluszka, a tu krwotoki, słabe przyrosty aż nadeszła śmierć...
Kolejna ciąża? Pragnę jej, przeraża mnie i nie wyobrażam sobie jak może być źle bo jednak muszę założyć, że będą jednak problemy.
Narazie staram się o tym nie myśleć. Dla mnie droga do pozytywnej bety będzie niestety bardzo długa ale chce dążyć do tego żeby to przeżyć.
Mam nadzieję że czas czas czas i zrobienie wszystkiego żeby się przygotować na wszelkie okoliczności pozwolą mi przynajmniej na posiadanie wrażenia, że trzymam rękę na pulsie i że będzie dobrze.
No i małymi kroczkami do przodu.
Najgorzej przejść przez jebany 8 tydzień.
Najwięcej ciąży zatrzymuje się w 6 tyg, gdzie kobieta dowiaduje się około 8.
Pozniej w 8 gdzie dowiaduje się w 10.
Jak już się przejdzie ten okres to ryzyko bardzo mocno spada.
Kolejny krok to prenatalne i informacja, że dziecko jest zdrowe. To daje kopa, że zdrowy dzieciak ma siłę by żyć.
Dla mnie kolejny etap to 23 tydzień bo od tego momentu ratują dzieci przy porodzie. Niestety przeżyłam taka akcje i musiałam skłamać przy przyjęciu o parę dni żeby ratowali moje dziecko gdyby nie udało się zatrzymać porodu.
No i głęboki oddech około 28 tygodnia takie dzieciaki mają już duże sznase na przeżycie.
Później 3 z przodu to naprawdę dużo!
Ja już od 36 mogę rodzic hehe
No i wiem, że tym razem już się po ludzku umowie na cesarkę. U mnie próba porodu to był tylko duże komplikacje i obciążenie dla dziecka.
Świadomość, że mogę tego uniknąć, a wręcz przytulić swoje dziecko zamiast patrzeć jak walczy o życie w inkubatorze jest mocno pocieszające.
Także plan zarysowany w głowie jest.
Zdobywanie kolejnych małych kroczków.
Najpierw czas, później swoje zdrowie, następnie spokojne przygotowania i od 1 bety stanę na rzęsach żeby urodzić to zdrowe dziecko, które już teraz tak kocham.
Bo każde że swoich dzieci kochałam już wiele lat wcześniej zanim udało się je począć na tym szkiełku w laboratorium. I te które na mnie czeka kocham również. Czekam na chwilę aż będę je mogła zabrać do brzusskowego domku, tylko muszę ten domek najpierw wyremontować.
Czekam, marzę o tej chwili, choć mnie przeraża to kocham i czekam.
Ale strach pewnie nas nie opuści. Ja nie robiłam zakupów w 1 ciąży bo tak się bałam, a nagle jak zaczęłam rodzic w połowie to nic nie było. Później musiałam leżeć i ani razu nie poszłam do sklepu po wózek, po ciuszki, nawet nie mnie nie mogło cieszyć, nigdy nikt mnie z brzuchem nie widział. Także ciąża abstrakcja. Zakupy robiłam przez internet.
No i wizyty z usg. U mnie co tydzień. Wchodziłam i mówiłam podejrzyjmy maluszka a później pogadamy. Po wizycie było dobrze tak 3-4 dni, a później już stres.
Pomagał trochę detektor tętna płodu. Jak się bałam to słuchałam bijacego serduszka.
A w tej ciąży tym razem najpierw siedzieliśmy i wypełnialiśmy kartę ciąży, a później usg i to już taki moment że siedzi mi w głowie, że najpierw powinnam lecieć na fotel, a nie siedzieć i gadać... Bo już było za późno.
Juz wiem, że zawsze będę zaczynała od usg i sprawdzenia czy serce bije.
Dziękuję Ci za tą wiadomość ❤️❤️❤️03.2023💔 8tc 👼
01.2025🔜 ivf