X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Poród martwego dziecka
Odpowiedz

Poród martwego dziecka

Oceń ten wątek:
  • Ilona04 Autorytet
    Postów: 652 105

    Wysłany: 4 lutego 2018, 22:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To przykre ze jest nas coraz więcej..mimo ze nie slyszy sie o takich traumatycznych historiach to tu nas jest sporo;/
    Verbena musimy to przejsc.. kiedys znowu wyjdzie slonce.. nasz synek zyl 1.5 godziny, minelo niespelna 3 tygodnie.. Ja się staram jakos funkcjonowac..staram sie nie zadreczac, bo jak zaczynam myslec ..o tym to czuje sie jak wrak...

    Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
  • Kasiek84 Koleżanka
    Postów: 81 19

    Wysłany: 5 lutego 2018, 09:28

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Verbena... bardzo mi przykro. A jeśli chodzi o to, że Twój mąż wypiera to co się stało, to tak bywa. Jest to też żałoba ale taka inna niz nasza- mam. Odczuwamy to inaczej niz "cała reszta". My byłyśmy z naszymi dzieciątkami od samego początku i ta więź jest najmocniejsza na świecie.
    Trzymaj się kochana... wspolczuje ogromnie. Ściskam. Eh... za każdym razem jak dołącza tu kolejna mama po stracie to łzy same cisną się do oczu... i to poczucie niesprawiedliwości... nigdy tego nie ogarnę dlaczego tak się dzieje.

    07.05.2014 Kacper
    10.11.2015 Kaja
    (*+) 19.07.2017 Olaf 39+2
  • igle Ekspertka
    Postów: 378 95

    Wysłany: 5 lutego 2018, 20:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witajcie dziewczyny.przeczytalam cały wątek. Tyle tu bolu miłości oraz...nadziei.przeszukalam cały net i czuje że tu jest moje miejsce...
    O ciążę staralismy się jeszcze przed ślubem,łącznie 8 może 9 lat,po 6 latach leczenia,tonach lekow,milionow badan i wizyt u najlepszych lekarzy,operacji, usunieciu jajowodu z ciaza pozamaciczna i wielu innych "przygodach" udało się-dwie plamki na monitorze, potem dwa serduszka.ogromna radość i zarazem strach.mijaly tygodnie.wyniki super,dzieci zdrowe, moje samopoczucie kiepskie ale radość ogromna nawet z mdłości.po badaniach w 12 tyg byłam spokojniejsza, mdłości minęły,dobry nastrój wrócił,byłam pod dobrą opieką i choć to była ciąża wysokiego ryzyka myślałam że najgorsze za mną...na usg połówkowym chłopcy zdrowi Ale trochę szyjka skrocona...nie wiedziałam jeszcze co to znaczy...szpital badania,wyszły jakieś paskudne bakterie w wymazie-przeżyłam szok- żadnych dolegliwości nie było i skąd to się wzięło?antybiotyki,czekanie na założenie szwu,podczas badania widoczny pęcherz płodowy,zakaz wstawania,mycie w misce,załatwianie do basenu.szok strach nadzieja i leki uspokajające.po dwóch tygodniach pobytu kiedy już nie było bakteri założono mi szew,który jak się okazało podczas badania po 6 dniach się zsunal i w ciągu paru minut znalazłam się na sali operacyjnej gdzie miałam założony drugi.zakaz ws tawania, rehabilitacja i masaże nóg.szew trzymał, w końcu mogłam wstawać do toalety i na jeden szybki prysznic na siedząco.wrocila nadzieja...do pewnego nia.Ok północy obudziły mnie straszne dreszcze,czułam potrzebę do toalety, chodziłam kilkakrotnie,wzięłam leki rozkurczowe.kiedy nie pomogły poszłam obudzić położna.dlugo by pisać co się działo do rana...kiedy przyszła ordynator która otoczyła nas opieką,podjęła decyzję o natychmiastowym zdjęciu szwów.przebrano mnie dosłownie w locie,narkoza i zabieg.od razu zaczęły się regularnie skurcze co 3 min.wiedzialam co to znaczy, to 26,6tc.dr zapytała czy rodze naturalnie czy ciecie-kzyczalam żeby ratowali moich synkow...przywieźli mnie na blok,anestezjolog cierpliwie usiłował się wbić,kiedy ja wiłam się z bólu i panikowalam.przerazil mnie widok tyłu osob- chyba z 20-wszyscy byli tu żeby pomóc moim dzieciom.uslyszalam bliźniak pierwszy syn- zobaczyłam tylko rączkę i nozke wystające z jakiegoś prześcieradła kiedy pielęgniarka podawała moje dziecko neonatologom.blizniak drugi syn-jego już nie widziałam,co chwilę dostawałam coś oglupiajacego.powiedzieli tylko że moje dzieci żyją-to było najważniejsze-wtedy nawet nie pomyślałam że nie zaplakali...cały dzień czekałam na informacje.przychodzili tylko gin i położne.meza nie wypuścili do dzieci, zbywali go ale widzial ich jak zabierali ich ode mnie- wiezli w inkubatorach ale oddychali sami.zylam nadzieja bo czytałem że ratują takie dzieci,nie czytałem o skutkach takiego wczesniactwa,chciałam tylko żeby żyli...Ok godz 22 przyszedł neonatolog,zaczął od tego że dzieci to skrajne wcześniaki, stan ciężki a drugiego krytyczny.reszty nie pamiętam...nie pozwolono mi wstać do nich iść, dopiero rano.Nastepnego dnia po cc straciłam pierwszą połowę swojego serca,przy życiu trzymal mnie tylko rugi syn,ale po 16 dniach ciężkiej walki umarłam cała...
    Poród wywoła infekcja wewnatrzmaciczna spowodowana bakteria szpitalna którą złapałam korzystając z basenu. Pierwszy synek urodził się z tą bakteria i dostał sepse. Drugi w szóstej dobie miał wylew IV stopnia...pogrzeb pierwszego synka odbył się w sobote-chcialam się wypisać że szpitala ale byłam tak zainfekowana że nastraszyli mnie że mogę tu wrócić ale już na wycięcie macicy.po dwóch tygodniach, W sobotę pochowalam resztę mojego świata.przez to wiem jak wyglądał pogrzeb pierwszego synka...
    Minęło ponad 7 m-cy...codziennie jestem u dzieci,czasem nawet dwa razy.ból się nie zmniejsza, a tęsknota osiąga maksymalny próg.stracilam sens życia,nie potrafię się na niczym skupić.jestem na emocjonalnym dnie.czuje że nikt mnie nie rozumie,niektórzy uważają że powinnam się już podnieść a ja tymczasem sięgam dna.nie płaczę juz codziennie ale rano nie mam siły wstać z łóżka.nie mogę spać,zajadam stres.musze udawać przy mężu bo on się denerwuje i martwi,choć nie zawsze mi to wychodzi.wszyscy boją się tematu,choć wiem że tez to przeżyli.
    Przepraszam za tak długi wpis ale musiałam,A to tylko tak z grubsza. Nie sądziłam że taka straszna historia będzie moja..

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2018, 20:42

    I&L czerwiec 2017 26tc

    Teczowy A. czerwiec 2020

    iv09i09kwy7ert6d.png
  • Ilona04 Autorytet
    Postów: 652 105

    Wysłany: 5 lutego 2018, 21:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle witaj, szkoda ze na takim wątku ale jestesmy tu dla siebie wsparciem.. mysle ze zadna z nas nie myslala ze to spotka z ktoras z nas.. mowią ze czas leczy rany, ale mimo to my musimy mu pomóc.. ja jestem na swiezo, ale powiem Ci ze staram sie funkcjonowac normalnie.. stawiam sobie cele, dąże do nich.. jak czuje potrzebę to zamulam .. ale takie zadreczanie i rozdrapywanie ran juz wiem ze mi nie pomaga..MusisZ sie podniesc, zaczac cieszyc sie zyciem, mysle ze Wasze aniołki by nie chcialy zebys byla nieszczesliwa..:)

    Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
  • Kasiek84 Koleżanka
    Postów: 81 19

    Wysłany: 5 lutego 2018, 22:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle.... popłakałam się... bardzo mi przykro :-( tak jak pisałam wyżej, nie ogarniam i nie zrozumiem dlaczego kobiety, ktore oczekują swoich dzieciaczków, ktore kochają je od tych dwóch kresek na teście, te ktore starają się, walczą.... zostają Aniołkowymi Mamami....
    U mnie od urodzenia martwego synka minęło juz ponad 6 miesiecy. I tez jest roznie... gdyby nie to że ma dzieciaczki, tu- przy sobie, to podejrzewam, że byłoby znacznie gorzej...
    Myślę, ze rzadsze chodzenie na cmentarz rowniez pomogło. Co prawda synka pochowaliśmy w rodzinnym mieście, 700km od obecnego miejsca zamieszkania, ale za każdym razem jak jestem tam i ide tą cmetarną aleją serce rozrywa mi się na milion kawałków. Gdybym tam chodziła codziennie pewnie za każdym razem czułabym to samo. Nie będę Cię namawiać do rzadszego chodzenia na cmentarz, ale mnie to pomogło. A w domu prawie codziennie zapalam "światełko" dla mojego synka, często patrzę w niebo i mowię "kocham Cię".... myślę, że jemu to wystarczy i nie ma mi za zle, że nie stoję i nie płaczę codziennie nad jego grobem. Bardzo za nim tęsknie i będę tęsknić juz do końca świata....
    i pisz kochana ile chcesz i co chcesz, bo to tez pomaga i myślę, że po to wlasnie jest to forum.
    Trzymaj się mocno. Światełko dla Twoich Synków.

    07.05.2014 Kacper
    10.11.2015 Kaja
    (*+) 19.07.2017 Olaf 39+2
  • Jula123 Koleżanka
    Postów: 117 13

    Wysłany: 5 lutego 2018, 22:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle i Verbena bardzo mi przykro z powodu waszych tragedii. Nie mam żadnych słów pocieszenia bo takowe nie istnieją. Strasznie to wszystko jest przykre i niesprawiedliwe, że takie rzeczy się dzieją. Musimy jednak wierzyć, że w końcu zaświeci dla nas słońce. Tulę was dziewczyny.

    Gabriel 35 tc [*], listopad 2017
  • Pola133 Przyjaciółka
    Postów: 166 41

    Wysłany: 5 lutego 2018, 22:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle trzymaj się. Masz prawo do dna, ale od niego się w końcu odbijamy, wszystko w swoim czasie. Popieram słowa o rzadkim chodzeniu na cmentarz, ja chodzę raz na miesiąc i za każdym razem przez tydzień mam brak funkcji życiowych, to boli i nie wiem czy przestanie, ale trzeba walczyć, choć Twoja walka jest już i tak bardzo ciężka i długa. To normalne, że nie chce Ci się tego znów zbierać w całość, wierze w Twoje lepsze jutro. Bardzo mocno wierzę, że to się dla każdej z nas kiedyś skończy i będziemy miały spokój, chociaż tyle.

    Pisz i nie zamykaj się w sobie, chociaż tutaj możesz to wszystko z siebie wyrzucić. Niczego się nie wstydzić.

    06.2015 synek
    08.2017 córcia Aniołek 36 tc
    07.2018 tęczowa córcia
  • baterfly Przyjaciółka
    Postów: 88 25

    Wysłany: 6 lutego 2018, 06:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ilge kochana przytulam cię mocno. Tak mi strasznie przykro. Płacz i chodź na cmentarz ile chcesz, to twoje prawo i twoja żałoba. Mężczyźni tak mają niestety bo mój mąż też tak to przechodził i często się denerwowałam że nie pamięta o naszych dziewczynkach ale on po prostu dusi to w sobie . Chodzi ze mną na cmentarz tylko w rocznicę ich narodzin i wtedy też razem ze mną płacze nad ich grobem.
    Za tydzień 3 rocznica.... To nadal boli ....

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2018, 06:15

    Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc <3 <3
    Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn <3
    Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc <3
  • kate55 Autorytet
    Postów: 1378 1128

    Wysłany: 6 lutego 2018, 09:26

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle kochana, ale się nacierpiałaś :( Ja też urodziłam wcześniaczka w 28 tygodniu, żył 4 dni.. Dużo z tego, co napisałaś, działo się i u mnie.. U nas minął rok i już jest dość dobrze, ale wciąż ogromnie tęsknię i złe wspomnienia wracają.. Chodzę na cmentarz 1-2 w tygodniu i to mi dużo daje, zawsze chwilę sobie porozmawiamy. Najbardziej mnie denerwuje, że czuję się jakby cała rodzina już zapomniała...

    Po 3 latach starań, w końcu z nami <3 Pola, 30.03.2018r.

    moje dwa aniołki...
    Aniołek, lipiec 2015, cp
    Leonek, styczeń 2017, 28tc
  • igle Ekspertka
    Postów: 378 95

    Wysłany: 6 lutego 2018, 10:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję,kochane jesteście. Codziennie wieczorem powtarzam sobie że rano wstanę uśmiechnięta ale jak się budzę to cóż...próbuję naprawdę się staram bo wiem że idę w niewłaściwą stronę i choć czasem zdarza się lepszy dzień to kolejne już takie nie są.jezeli chodzi o cmentarz to próbowałam ale to jest jak narkotyk, tym bardziej że z okien domu go widzę i to część w której leżą chłopcy.malo kiedy już płaczę nad grobem, częściej z nimi rozmawiam,sprzątam,dbam aby cały czas paliło się światełko.lepiej się czuje po wizycie u nich.wiem że to trochę chore ale to taka moja paranoja i po prostu muszę.
    To przykre że istnieją takie miejsca jak to i takie tematy. A kiedyś nie miałam pojęcia jak wiele osób przeżywa takie tragedie,myślałam że śmierć dziecka to taki rzadki przypadek...i to prawda że weryfikuje przyjaciół ale również nas samych.
    Ściskam mocno

    I&L czerwiec 2017 26tc

    Teczowy A. czerwiec 2020

    iv09i09kwy7ert6d.png
  • igle Ekspertka
    Postów: 378 95

    Wysłany: 6 lutego 2018, 10:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kate, ja też mam takie wrażenie. Jednak czasem u chłopców jest nowy znicz albo kwiatki,wtedy wiem że jednak ktoś o nich pamięta. Teściowa rozmawia o nich z mężem,przy mnie nic nie mówi,twierdzi do m. Że nie chce mnie ranić.ja też milczenie, wylewna nigdy nie byłam, parę razy próbowałam ale na imiona moich dzieci ludzie reagują zmieszaniem,udaja że nigdy nie byłam w ciąży.ale przyzwyczaiłam się, zakładam maskę i mam to w nosie,nie zaczynam tematu,i choć czasem bardzo boli to jednak postanowiłam się tym tak nie przejmować.przeciez tylko my wiemy jak to boli. I oby jak najmniej osób poznali ten ból.
    Urodziła Leonka (mój synuś też ma tak na imie) w 28 tyg,mnie dopingowali żebym wytrzymała do 28 tyg bo takie ogromne szanse...A teraz wiem że dzieci umierają nawet w terminie,to takie przykre i niesprawiedliwe

    I&L czerwiec 2017 26tc

    Teczowy A. czerwiec 2020

    iv09i09kwy7ert6d.png
  • Jula123 Koleżanka
    Postów: 117 13

    Wysłany: 6 lutego 2018, 13:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle, chodzenie na cmentarz nie jest chore i nie jest twoją paranoją. To twoja żałoba i musisz ją przeżyć tak jak potrzebujesz. Ja u swojego synka jestem dwa razy dziennie bo czuję taką potrzebę. A co do weryfikacji znajomych czy rodziny to się zgadzam w 100%. Ja mam kilka osób z którymi rozmawiam na ten temat, reszta udaje, że nic się nie stało i mówi o tym za moimi plecami. To jest przykre ale ludzi nie zmienimy.

    Gabriel 35 tc [*], listopad 2017
  • Mama Blanusi Przyjaciółka
    Postów: 117 46

    Wysłany: 6 lutego 2018, 13:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bardzo mi przykro ze kolejne Aniolkowe Mamy do nas dolaczyly. Przez pol roku od smierci Blanki chodzilam codziennie na cmentarz,potrzebowalam tego. Teraz chodze tak co drugi dzien,czuje sie wtedy lepiej, mam takie wrazenie ze wtedy jestem blizej niej... Ja mowie o corce,ona byla ale niestety mam w rodzinie osoby ktore mysla chyba inaczej i to mnie wkurza ... Trzymajcie sie Dziewczyny...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2018, 13:49

    Mama Blanusi

    Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
    Nikodem 15.01.2019 ❤
  • Agnieszka90 Przyjaciółka
    Postów: 115 45

    Wysłany: 6 lutego 2018, 21:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle, Verbena tak mi przykykro, łzy same leca przytulam Was mooooocno :* poczatki sa najgorsze ale z czasem nauczycie sie z tym zyc bo bolec bedzie juz zawsze...chodzenie na cmentarz pomoga mimo ze rozrywa serce jeszcze bardziej, a ile razy czy codziennie, czy co tydzien to Kochane Wasza indywidualna potrzeba :* trzymajcie sie cieplutku ;) co do znajomych rowniez potwierdzam i denerwuje mnie jak ktos udaje ze nic sie nie stalo...

    ,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’

    Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
    Tęczowa Ola 04.09.2018
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 7 lutego 2018, 10:24

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja zakwalifikowałam sie do założenia szwu TAC. W czerwcu bede mieć taśmę. Do tej pory zakaz ciąży, bo moja szyjką nie istnieje. Jestem pod opieka i psychiatry i psychologa, po lekach jest trochę lepiej, ale nie jestem w stanie wymowic na glos imion moich dziewczyn, czy pójść na cmentarz.

  • igle Ekspertka
    Postów: 378 95

    Wysłany: 7 lutego 2018, 12:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Aksamitna, bardzo mi przykro z powodu twoich coreczek, wszystkie znamy ten ból. Mi też jest bardzo ciężko. Mi, jak pisałam chodzenie na cmentarz pomaga, to taka moja świątynia, gdzie jestem blisko swoich dzieci, rozmawiam z nimi albo po prostu płaczę.u mnie leci ósmy mc i jest źle, chyba z początku nie docierał do mnie co się stało, 1.5 m-ca po porodzie, za namową przyjaciół i psychologa wyjehalam na tydzień, a dziś nie wiem jak mogłam się wczasować i nie być przez tydzień u dzieci. Pamiętam jak chciałam przyspieszyć czas o mc, o pół roku licząc że będzie lepiej...czas płynie a jest coraz gorzej.
    A powiedzcie mi dziewczyny jak to jest z tą szyjka? Czy ni będąc w ciąży widać jej nieprawidłowości? Mi gin powiedział że u mnie przyczyną skrócenia była dwójka dzieciaczkow ale przy następnej będę miała szew profilaktycznie i więcej nie wnikalam.

    I&L czerwiec 2017 26tc

    Teczowy A. czerwiec 2020

    iv09i09kwy7ert6d.png
  • Ilona04 Autorytet
    Postów: 652 105

    Wysłany: 7 lutego 2018, 22:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja co do szyjki to nie pomoge, myślalam ze z nią byc coś nie tak to może byc tylko w ciązy.
    Powiem Wam,że ja tam wole jak mnie nikt nie pytaa czy udaje ze nic sie nie stało. Tak mi łatwiej..Jak jestem gdzies na mieście to tylko lookam, czy aby nie ma gdzieś jakiegos znajomego co zacznie zadawać pytania: typu Urodziłas?
    Dostalam nową pracę wiec w polowie marca wracam do gry..Wracam wśród ludzi i to jest mi teraz potrzebne..

    Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
  • Kasiek84 Koleżanka
    Postów: 81 19

    Wysłany: 7 lutego 2018, 22:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Aksamitna. To dobra informacja z tą taśma. Zobaczysz, że będzie dobrze. Musi byc i koniec kropka!
    Cieszę się tez, że u Ciebie ciut lepiej. Buźka

    07.05.2014 Kacper
    10.11.2015 Kaja
    (*+) 19.07.2017 Olaf 39+2
  • Verbena Ekspertka
    Postów: 212 704

    Wysłany: 8 lutego 2018, 04:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Igle ogromnie współczuje. Nasz ból jest nieporównywalny do żadnego innego... Ja wczoraj dostałam wyniki badań genetycznych, Kacper był całkowicie zdrowy, poza skrajną hipotrofią i spodziectwem o których wiedzieliśmy nie było mu kompletnie nic i to bardzo boli... Głupia bakteria doprowadziła do śmierci naszego dziecka. Może coś z moim mlekiem było nie tak, może ze względu na możliwość przytulania go w inkubatorze 2 dni przed śmiercią, nie wiem ale mam wrażenie że to wszystko jest przeze mnie. W głębi duszy błagałam by wyszło że był chory inaczej bym to odbierała, że śmierć była dla niego lepsza a teraz po otrzymaniu wyników jak mam żyć. 6.02 Kacper miałby miesiąc, poszłam na cmentarz by być tam w godzinie jego urodzenia, mąż tego nie rozumie, nie myśli o tym tak jak ja, nikt tak nie myśli. Syn brata ma urodziny 5.02 mój Kacper miałby miesąc 6.02 i co, na urodzinach była rodzina, na grobie mojego syna tylko ja, ale oczywiście pretensje są, że nie chcę odwiedzić, dlaczego nie wezmę wnuka mojego ojca na ręce, on nie rozumie, nikt nie rozumie.
    Do tego dowiedziałam się że mój pracodawca zatrudnił już kogoś i tak naprawdę nie mam do czego wracać a w sumie to i nie chcę...

    Kacperek 06.01.2018 - 12.01.2018 [*]
    Nasze 6 dni szczęścia...

    Filip 18.04.2019 nasz mały wielki cud 😍3270g 55cm
  • Pola133 Przyjaciółka
    Postów: 166 41

    Wysłany: 8 lutego 2018, 08:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Verbena to co piszesz bardzo rozumiem, też tak mam, nie mogę spotykać się z ciezarnymi w rodzinie, unikam spotkań, chodzi mąż. Powiedziałam wprost, że nie jestem gotowa i koniec. Na cmentarz ludzie nie chadzaja, każdy woli się cieszyć, to normalne, nie można w sobie hodować złości, niestety żeby nie dobić się do końca wymaga to akceptacji. Ja zerwałam kontakt z wieloma ludźmi, koleżanki ciężarne wysyłały mi swoje foty z usg. Doszlam do wniosku, że mnie nienawidzą i skończylam z nimi rozmawiac, grzecznie i bez wyrzutów ucielam to wszystko. Ludzie życzliwi w końcu Ci pomogą, dadzą o sobie znać. U mnie na cmentarz chodziła przyjaciółka, Mama, mąż. Niestety ja nie potrafię tak mocno rozpamietywac bólu,nauczyłam się to odsuwac os siebie, bo wiele osób pożegnałam z powodu nagłej śmierci i bym już zwariowała.To smutne, ale po którymś razie człowiek już nie liczy dni i nie próbuje do tego na siłę wracać. Trzeba po prostu żyć dla tego świata i ludzi. Trzeba żyć dla siebie!
    Nie obwiniaj się za śmierć dziecka, miałaś zadbana ciąże, syn był w szpitalu. To jest niestety od Ciebie niezależne. Gdyby było wiem, że dałabyś sobie nogi odciąć żeby żył...

    06.2015 synek
    08.2017 córcia Aniołek 36 tc
    07.2018 tęczowa córcia
‹‹ 99 100 101 102 103 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Niedobór kwasu foliowego - zaskakujące wyniki badań

Niemalże każda kobieta starająca się o dziecko ma świadomość, że podczas starań oraz w czasie ciąży powinna suplementować kwas foliowy. Jednak najnowsze doniesienia lekarzy wskazują na duże problemy z jego przyswajalnością. Co to oznacza? Niedobór kwasu foliowego - jakie mogą być tego skutki? Nawet pomimo zażywania kwasu foliowego, kobiety w dalszym ciągu mogą być narażone na ryzyko chorób/powikłań związanych z jego niedoborami. Jak temu zaradzić? Przeczytaj najnowsze doniesienia i zalecenia ginekologów.  

CZYTAJ WIĘCEJ

11 największych mitów dotyczących starania o dziecko, w które być może jeszcze wierzysz

Niektóre nieprawdziwe stwierdzenia przekazywane są z ust do ust tak długo, że bez zastanowienia w nie wierzymy. Przeczytaj jakie są największe mity na temat starania o dziecko i upewnij się, że „nie padłaś ich ofiarą”.

CZYTAJ WIĘCEJ

Jak szybko zajść  w ciążę? Unikaj tych 7 rzeczy!

Na pierwszy rzut oka poczęcie dziecka wydaje się proste – wystarczy kochać się i potem tylko czekać na brak miesiączki. Dla potwierdzenia zrobić test ciążowy i załatwione! W rzeczywistości często wygląda to nieco inaczej. Dla wielu par podjęcie decyzji o powiększeniu rodziny i pojawienie się pozytywnego testu ciążowego nie następuje w tym samym miesiącu, kwartale bądź roku. Dlaczego? Przeczytaj, co może utrudniać zajście w ciążę i czego unikać, aby szybko zajść w ciążę. 

CZYTAJ WIĘCEJ