Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Witajcie, ja też jestem aniołkową mamą. W ubiegłym roku 6.03. urodziłam córeczkę w 24tc. Lekarze nie chcieli nam jej ratować. Mimo wielu próśb naszą Gabrysie potraktowali jakby była przedmiotem. Nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę się z jej śmiercią. Żyła 27godz. Tyle walczyła o swoje życie... Straciłam całkowicie zaufanie do lekarzy, do ludzi... Mój dramat spowodowany był przez niewydolność szyjki. Skróciła się w przeciągu 3 dni z długości 35mm. Gdy się zorientowałam, że coś jest nie tak miałam już rozwarcie 7cm.
Gdy leżałam w szpitalu miałam obiecywane, że jak tylko dziecko urodzi się żywe będzie ratowane, że będzie przewiezione do szpitala z wyższym stopniem referencyjności. A gdy Gabrysia się rodziła nawet inkubatora nie chcieli przywieźć. Zostaliśmy z mężem okrutnie okłamani. Ja o swoją córeczke starałam się 9 lat.
Po tej tragedii chciałam jak najszybciej zajść ponownie w ciąże. I udało się dokładnie w ten sam dzień co ciąża z Gabrysią tyle, że rok później. Miałam taką samą datę porodu. Mimo wielu problemów ciążowych śpi obok mnie mój pół roczny synek. Myślimy jeszcze nad jednym maleństwem.
Ale bólu, rozpaczy po stracie Gabrysi nic nie ukoi. Cierpienie i żal do lekarzy mamy cały czas.
Takie dzieci jak moja Gabrysia mają prawo żyć, być objęte opieką lekarską. Takie dzieci żyją, a ja nie umiem pogodzić się z jej śmiercią. I wierzę, że gdyby miała udzieloną odpowiednią pomoc medyczną byłaby teraz biegającą, wesołą dziewczynkom. A tak to zostało mi jedynie chodzenie na cmentarz i zanoszenie jej zniczy i kwiatów.Katarzyna87, ewcia21k lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
łącze się z Waszym bólem drogie Aniołkowe Mamy...Wszystkie jesteśmy róźne ale łączy nas ta sama trauma...niewyobrażalny ból i pustka po śmierci naszych serduszek...ja również straciłam córeczkę w 32 tygodniu...
[*] dla Waszych Serduszek.Zemraa, mama3aniolkow lubią tę wiadomość
Aleksandra [*] 19.08.2014 -
nick nieaktualny
-
Ja na Boga byłam bardzo obrażona, ale już mi przeszło, w Boga wieżę, muszę bo wierzę, że moje dzieciątko jest w niebie, jest szczęśliwe i patrzy na mnie z góry tak jak inne dzieci aniołkowych mam.
mama3aniolkow lubi tę wiadomość
-
Kochane każdy dzień bez naszych dzieci jest trudny ale te 2 ostatnie to istny koszmar.
Wierzę, że skoro Bóg zabrał do siebie naszego synka to teraz się nim tam opiekuje oraz że Synek wspiera nas. Każdego dnia proszę go o siłę i zdrowie dla nas i maleństwa, które rośnie w moim brzuchu i może to dziwnie zabrzmi ale ta ciąża (IV) przebiega zupełnie inaczej niż poprzednie. Czuję że mimo wszystko jest ktoś lub coś co sprawia, że wstaję rano z nowym zapasem energii.
Nasze Aniołeczki patrzą na nas z góry i wspierają nas....
pozdrawiam i przytulam Wszystkie Aniołkowe Mamusie.
-
Jeśli chodzi o mnie to śmierć mojej córeczki sprawiła,że wróciłam do kościoła..zaczełam na nowo sie modlić...od tej pory co niedziele chodze na msze...Możecie sie śmiać ale opowiem Wam sytuację,która wydarzyła się dziś na mszy.
W naszej parafii jest zwyczaj,że zawsze na Wszystkich Świętych ksiądz przywiesza imiona i nazwiska parafian,którzy zmarli w ciągu ostatniego roku na takiej "gazetce". Znalazła się tam również kartka z imieniem i nazwiskiem mojej córki.Kiedy patrzyłam na ta kartkę rozmyślałam.Powiedziałam w myślach do mojej Oleńki...Daj mi córeczko znak,że jest Ci tam gdzie jesteś dobrze,kiedy tylko zadałam sobie to pytanie.Księdzu,który chował naszego Skarba urwał się pasek na którym miał powieszoną gitarę na której grał...gitara spadła ..?Możecie uznać mnie za nawiedzoną ale ja uznałam to za znak od mojego dziecka...A Wy co o tym sądzicie?mama3aniolkow, ol, agnb6 lubią tę wiadomość
Aleksandra [*] 19.08.2014 -
Ja tez zaczęłam na nowo odkrywać Boga ,po tym jak straciłam Szymka , i wierzę ,że te nasze aniołki czuwają nad swoimi rodzicami.
Karolina wcale nie jesteś nawiedzona ja wierzę ,że zmarli nas widza i słyszą , na pewno Ola dała ci znak żebyś się nie martwiła.
przytulam mocno.karolina9215 lubi tę wiadomość
-
Bardzo chce w to wierzyć Zemraa. Mamy więcej takich chwil gdzie mamy wrażenie,że nasza Oleńka daje nam znać.Pierwsze znaki pojawiły się już na pogrzebie...W kaplicy zgasły dwie świece.Jedna na ołtarzu druga przy trumnie.W dodatku dzień pogrzebu był strasznie pochmurny i wietrzny .Ale kiedy Panowie wynosili z kaplicy trumnę z ciałem Oleńki zaświeciło słońce..Na drugi dzień jak byłam z mężem na cmentarzu kiedy staliśmy koło grobu słońce też zaświeciło..
Mam nadzieje,że był to uśmiech do nas naszego malutkiego Słoneczka
Miłego dnia Aniołkowe Mamusie.mama3aniolkow, Katarzyna87 lubią tę wiadomość
Aleksandra [*] 19.08.2014 -
Witam. Dziewczyny bardzo Wam współczuję. Z całego serca!
Przychodzę do Was z pytaniem. Jestem w ciąży i wierzę, że wszystko będzie ok. Ale mamy przyjaciół, którym wydarzyła się taka straszna strata jak Wam. Ich córeczka zmarła w 8 miesiącu ciąży.... I tutaj moje pytanie. Jak powiedzieć im o naszej ciąży... Bardzo się boimy nie sprawić im przykrości... Od ich straty minęło dopiero pół roku...
Z góry dziękuję za odpowiedź i modlę się za Was i za Wasze Aniołki -
Moja przyjaciółka leżała w szpitalu, lekarze robili wszystko by nie urodziła (5mc), będąc u niej, nie przyznałam się, że jestem w ciąży...
Urodziła, dziecko choruje...dalej się nie przyznałam, bo nie wiedziałam jak jej powiedzieć.
27.10.2014 - moje łyżeczkowanie (10tc+4)
28.10.2014 - śmierć jej synka
Dalej jej nie powiedziałam co mnie spotkało. Nie wiem jak ;/ -
nick nieaktualny
-
KotMisia niestety nie potrafie Ci pomóc chodz bardzo bym chciała.Każda aniołkowa mama jest inna i nigdy nie wiadomo jak zareaguje..ja przez 2 miesiące od śmierci mojej Oleńki nie mogłam patrzeć na kobiety w ciaży ani na noworodki w wózkach...teraz dopiero ucze na nowo się funkcjonować chociaż nie jest łatwo...Wiem jedno,że jeśli moja przyjaciółka byłaby w ciaży to chciałabym to wiedzieć.To,że mi sie nie udało nie znaczy że teraz wszystkie kobiety,które znajdują sie w moim otoczeniu nie mogą zachodzic w ciąże....Zresztą ciaży caly czas przed przyjaciółką nie ukryjesz.Zwłaszcza,że takie mamusie jak my stajemy sie "uczulone" i widzimy więcej niż otoczenie myśli.Porozmawiaj ostrożnie z przyjaciółką...Powodzenia.Oczywiście nie wal prosto z mostu,że jesteś w ciąży tylko wybadaj grunt czy chodz w części pogodziła się ze swoją stratą.
ol lubi tę wiadomość
Aleksandra [*] 19.08.2014 -
nick nieaktualny
-
Czesc Dziewczyny,
Ja mojego synka straciłam w ostatnim dniu 26 tc ponad 2 miesiące temu. Sekcja nic nie wykazała. Świat mi się zawalił, ale jakoś się próbuję pozbierać. Ech... Wróciłam do pracy i to pomaga.
Dziś kolega z pracy powiedział mi, że będzie miał dziecko. Ucieszyłam się szczerze i go uściskałam. Powiedziałam, że to co zdarzyło się mi, nie oznacza niczego dla ich ciąży. On też bał mi się o tym powiedzieć. A ja się pytam dlaczego się tego boicie? Dlaczego traktujecie nas jak osoby niezdolne do empatii i do radości z czyjegoś szczęścia? Dlaczego stygmatyzujecie nas i naznaczacie jako te, którym się pewnych rzeczy się nie mówi? Przeszłyśmy straszliwą traumę, ale to, że myśmy straciły nasze skarby nie oznacza, że inni ich maję nie mieć. Ludzie! Traktujcie nas normalnie i w ten sposób pozwólcie nam wrócić do normalności!
90% osób próbujących mnie pocieszyć mówi mi, że będę miała następne dziecko. No tak, bo przecież to taki np rower czy samochód, który zastępujemy nowym, jak się zepsuje. A ja tęsknię za tym konkretnym dzieciątkiem, z którym komunikowałam się, które miało imię i które już szczerze pokochałam. Bardzo ranią mnie takie słowa. To straszne, jak otoczenie nas ciągnie w dół. Szczęśliwie jest ok 10% ludzi mających więcej empatii. Im wszystkim bardzo dziękuję, bo bez nich byłoby mi znacznie gorzej.
Aniołkowym mamom życzę dużo sił a mało głupich tekstów i prób stygmatyzowania ze strony innych.
Blondik, Evans, Xkali lubią tę wiadomość
Niespelniona -
Witaj Niespełniona,
zgadzam się z Twoją wypowiedzią w 100 procentach...Przykro mi,że nie znasz przyczyny śmierci swojego maleństwa...chodź sama wiem,że znając tę przyczynę wcale nie jest łatwiej się pogodzić ze stratą.U nas sekcja mojej córeczki też nie wykazała przyczyny.Dopiero 3 tygodnie po porodzie dowiedziałam się,że winne było łożysko..Niestety tyle trzeba było czekać na wynik badania histopatologicznego.
Jeśli będziesz potrzebowała rozmowy i towarzystwa w płakaniu jestem do Twojej dyspozycji.
pozdrawiam Was wszystkie Aniołkowe mamusie.
Aleksandra [*] 19.08.2014 -
Mam 4 przyjaciółki, jedna w ciąży, jedna urodziła na początku listopada, jedna urodziła dziecko w 5 mc, które po miesiącu umarło...
O mojej ciąży wiedziała tylko ta, która teraz urodziła, reszcie nie zdążyłam się pochwalić. O poronieniu wie tylko ona i własnie ta, która straciła swojego synka. Jesteśmy podporą dla siebie, choć moje poronienie, a śmierć jej dziecka jest nieporównywalna, to widać, że lepiej jej się wyżalić mnie, niż innym dziewczynom.
Wydaje mi się, że strata dziecka bez znaczenia czy to 10 czy 40 tydzień to temat tabu. Nie czułabym się najlepiej, jakby przy mnie inna marudziła jak jej źle i niedobrze, bo ja też bym chciała mieć mojego aniołka i żeby mnie było źle i niedobrze, ale to tylko ta jedna rzecz. Nie uważam, że trzeba taką osobę jak ja traktować jak jajko, potrafię się cieszyć, ze jedna z moich przyjaciółek ma zdrowego chłopca, że się uśmiecha, że jest śliczny.