Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Cytrynko u mnie była walka o mleko przez 2 tygodnie, a potem wyciszanie. Niby dostałam leki, ale nie chciałam brać. Po prostu coraz rzadziej ściągałam aż w końcu nie było potrzeby. Nie chciałam sobie jeszcze lekami dowalać.
👸: 1,70cm ->4.86cm ->6.05cm ->129g ->174g♀️ ->395g ->522g ->683g ->998g ->1449g ->1881g ->2193g ->2518g-> 2720g
Diana: 23.02.2021
Weronika(ur. 25tc): 08-24.06.2019(*)
Okolice Warszawy -
Cytrynko, bardzo mi przykro z powodu Twojego synka Niestety w takich sytuacjach nie ma żadnych słów pocieszenia. Te pierwsze miesiące po stracie są straszne, ale tak jak Dziewczyny piszą czas jest naszym sprzymierzeńcem i za jakiś czas będzie trochę lepiej. Zawsze już będzie tej jednej osóbki brakowało, ale ten ból z czasem w pewnym stopniu osłabnie. Każda z nas musiała się nauczyć żyć z tym bólem i dziś "normalnie" funkcjonuje i u Ciebie na pewno też tak będzie. Ale teraz daj sobie czas na te wszystkie złe emocje. Płacz, krzycz, kiedy tylko masz ochotę, bo to choć na moment przynosi ukojenie. Przytulam Cię bardzo, bardzo mocno kochana i życzę dużo siły :*
Jeśli chodzi o zobaczenie synka, to my na początku nie chcieliśmy, ale położne przychodziły i tłumaczyły, namawiały, rozmawiały z nami, że jest taki śliczny, że wielu rodziców nie chce zobaczyć dziecka, a potem tego bardzo żałują. W końcu się zgodziliśmy i położna przyniosła Małego zawiniętego w pieluszkę, odwinęła Go i położyła mi na piersi. Synek był jeszcze cieplutki, dotykałam jego paluszków, buźki, był prześliczny i tak podobny do męża... Na samo wspomnienie mam łzy w oczach... Z mężem do dzisiaj jesteśmy wdzięczni położnym, dzięki którym zobaczyliśmy nasze dzieciątko, bo gdyby nie one pewnie byśmy sami się na to nie zdecydowali.
Cytrynko, jeśli chodzi o laktację, to mi pomogła szałwia - piłam trzy razy dziennie. A do tego co chyba w tym wszystkim najważniejsze, nosiłam cały czas stanik, nawet na noc nie ściągałam. I tak dość mocno "ściśnięty" - żeby piersi były "wysoko" i "ciasno". Tak mi poradziły położne i już w szpitalu kazały nosić stanik. Teraz już dokładnie nie pamiętam po jakim czasie piersi "doszły do siebie", ale wydaje mi się że bardzo szybko, bo jak pojechałam na ściągnięcie szwów, to już było praktycznie ok, a ściągane miałam bodajże 10 dni po porodzie. Także możesz spróbować może Tobie też pomoże taki sposób.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Dziękuję za rady. Czuję się jak na jakimś, przepraszam za określenie, pieprzonym rollercosterze. Góra dół, góra dół. Tak bardzo chciałabym, żeby było normalnie. Żeby ludzie na mój widok nie spuszczali wzroku. Nie potrafię, już sobie wyobrażać przyszłości...Nie chcę jej sobie wyobrażać, bez Nikosia.Wiek 26 lat
14.06.2015 - Leo ❤️👦🏼
Pierworodny, nasza duma 😊
26.03.2018 - usunięcie endometroizy z blizny po CC
**********
05.2019 - ciąża biochemiczna
03.01.2020 - Nikoś [*] 28 tc
Czuwaj nad nami Maleńki 👼❤
**********
22.06.2023 - Felicja 👶🏻 ❤️ 38 tc (cesarskie cięcie) Tęczowy skarb, nasz roześmiany promyczek 🥰🌈 -
Cytrynko, ja brałam właśnie Bromergon na zatrzymanie laktacji. Bardzo mnie przymulał, ale w tamtym strasznym okresie było mi to w sumie na rękę. U mnie było tak, że przez pierwsze tygodnie nie wychodziłam z domu, poza pogrzebem, potem wyjazdami na cmentarz. Przemykałam tylko do samochodu. W domu cały czas leżałam i ryczałam, tuląc ubranka i patrząc na puste łóżeczko. Miałam myśli ostateczne, ale było mi jednak zbyt żal mojego partnera, który nie udźwignąłby takiego podwójnego dramatu.
Chyba nie ma rady jak przetrwać ten straszny okres... Po prostu trzeba go przetrwać. Dla siebie, dla najbliższych. Powoli oswajać się z myślą (co jest bardzo trudne), że niestety to właśnie Ty jesteś kobietą, którą spotkała straszna tragedia, że to Twoje dziecko zostało okradzione z całego życia i że już zawsze będziesz o nim myśleć.
Z pewnością kiedyś te myśli będą spokojniejsze.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Cytrynko, jesteś świeżo po stracie i Twoje wahania nastrojów są jak najbardziej zrozumiałe. Wiem, że jest bardzo ciężko kochana, ale musisz być silna - choć wiem, jak absurdalnie to teraz brzmi... Nasze życie już nigdy nie będzie takie samo, jak przed stratą naszych dzieci, ale możemy jeszcze zawalczyć o swoje szczęście. Teraz bardzo trudny czas przed Tobą, ale zobaczysz, że jeszcze będzie dobrze, przyjdzie taki czas, że będziesz potrafiła się uśmiechać. Tylko to wszystko wymaga czasu. Może spróbuj, jak Dziewczyny radzą skorzystać z pomocy jakiegoś specjalisty: psycholog, psychiatra? A może rozmowy z mężem pomogą? Mi baaardzo pomagały i do dziś pomagają takie właśnie rozmowy z mężem o tym wszystkim. Kiedy czytam o tych wszystkich emocjach jakie teraz Ci towarzyszą, to tak jakbym widziała siebie 1,5 roku temu. Wtedy też było mi ciężko uwierzyć w to, że jeszcze będę kiedyś w stanie jakoś normalnie funkcjonować, a jednak dziś jestem w tym miejscu, żyję, funkcjonuję i walczę, choć nie zawsze jest łatwo. Nie potrafię znaleźć takich słów, które w tym momencie ukoiły by Twój ból, ale mogę Cię zapewnić, że z upływem czasu będzie lżej - choć dzisiaj zapewne trudno Ci w to uwierzyć...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Cytrynko niestety to już w nas zostanie na zawsze. Raz będzie lepiej raz gorzej. Ja początkowo też nigdzie nie wychodzilam. Też wszystko bez niej wydawało mi się bez sensu i strasznie tęskniłam choćby za tym jeżdżeniem do szpitala 2 razy dziennie, chociaż fizycznie wtedy było mi bardzo ciężko. Ogólnie odnosze wrażenie, że ja cc zniosłam bardzo źle.
Ale przyszedł taki czas, gdzie stwierdziłam, że nie mogę wiecznie patrzeć wstecz, bo rozpamiętywanie sprawia tylko, że babram się ciągle w tym samym, w tym, czego i tak nie zmienię. Ale mogę zrobić coś, żeby przyszłość była nieco lepsza.
Zdecydowałam się na szkołę, po części też dlatego, żeby zająć czymś głowę i właśnie wyjść do ludzi. I uważam, że to było bardzo dobre posunięcie.
Nie namawiam absolutnie, żebyś szła w moje ślady, ja też potrzebowałam czasu, ale za kilka tygodni, czy może miesięcy wspomnij moje słowa i życzę Ci, żebyś odnalazła w sobie siłę do spojrzenia na to, co czeka za rogiem, a nie tylko na to, co było.
Wierzę, że nasze Aniołki chciałyby mieć szczęśliwe mamy. Poza tym nasze szczęście nie oznacza, że o nich nie pamiętamy.
👸: 1,70cm ->4.86cm ->6.05cm ->129g ->174g♀️ ->395g ->522g ->683g ->998g ->1449g ->1881g ->2193g ->2518g-> 2720g
Diana: 23.02.2021
Weronika(ur. 25tc): 08-24.06.2019(*)
Okolice Warszawy -
Cytrynko jest dokładnie tak jak piszą dziewczyny. To bardzo trudne i bolesne doświadczenie, wszystkie przechodziłyśmy tą traumę, ale trzeba znaleźć jakiś cel, zająć się czymś. Mi bardzo pomógł też powrót do pracy, zaraz po urlopie macierzyńskim. Nie było to początkowo proste, ale to była najlepsza decyzja. Może pomyśl o wizycie u psychiatry, na tak wczesnym etapie leki na uspokojenie są naprawdę pomocne i sama z nich korzystałam, dzięki czemu dużo spałam pomiędzy wizytami na cmentarzu. Daj sobie czas a powoli będą wracały chęci do życia. Pamiętaj, że masz dla kogo walczyć i żyć.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 stycznia 2020, 11:37
11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Dorota, ja jak byłam w czwartek u ginekologa to przede mną była kobieta w ciąży i też słyszałam bicie serca dziecka, jak jej robił usg, to było dla mnie tak przerażające... Po wizycie nawet do męża mówiłam, że ten odgłos po prostu mnie zwala z nóg. Jestem strasznie przeczulona na tym punkcie...
Daj znać, jak tam po wizycie? 🙂Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Ja juz w domku. Wizyta udana. Lekarz zalecił 6 miesięcy przerwy od stymulacji owulacji (mam PCOS) ale sie starać samemu przez te pol roku. Macica sie juz obkurczyla, powiedział, ze prawdopodobnie infekcja jakaś doprowadziła do pekniecia pecherza płodowego lub bakteria. Powiedział, że kilka razy do roku zdarzają sie ciążę martwe w 40 tyg rowniez w naszym szpitalu... Nigdy sama owulacji nie mialam, dopiero po lekach sie zdarzyła...zrobił usg i w lewym jajniku mam pecherzyk dominujący 15 mm...sam sie zdziwił, ze ladny jak na pcos. Zapytalam się czy moge sie starać w tym cyklu jak dojdzie do owulacji, on na to BÓG CI DAJ. Dla pewności zapytałam go jeszcze czy mi łba nie urwie jak zajde sama przed tym pół roku, on mówił, ze nie. Więc nie zabezpieczamy sie i wszystko zostawiamy w rękach Boga...pewnie i tak nic z tego nie będzie, ale lepiej mieć zielone swiatlo niz zabezpieczac się.
-
Oj Dorotko dobrze mówisz. Ja już mam dość trgo myślenia o gumkach a nic innego nie można przez moje kwestie zdrowotne. Haha, a biore takie leki że ciąż absolutnie, sa szkodliwe dla zarodka.
👸: 1,70cm ->4.86cm ->6.05cm ->129g ->174g♀️ ->395g ->522g ->683g ->998g ->1449g ->1881g ->2193g ->2518g-> 2720g
Diana: 23.02.2021
Weronika(ur. 25tc): 08-24.06.2019(*)
Okolice Warszawy -
Dorota, Gratuluję udanej wizyty i trzymam kciuki żeby groszek jak najszybciej się pojawił. :*
Zabieram dzisiaj Starszaka na cmentarz. Wczoraj zapytałam czy chciałby iść ze mną i powiedział, że tak. Staram się być silna przy nim, i nie wybuchać płaczem kiedy pyta o Nikosia. Mąż powiedział mu prawdę jeszcze kiedy byłam w szpitalu. Młody za punkt honoru wziął sobie, żeby mnie rozweselać. Nie przetrwałam bym tego bez jego uśmiechu.
Tak bardzo chciałabym, żeby miał jeszcze ziemskie rodzeństwo, były świetnym bratem. A jednocześnie czuję się ze sobą bardzo źle. Jakbym kimś innym chciała zastąpić zmarłego synka. Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne? Jak to było u was dziewczyny? Widziałam, że sporo z was po tej największej tragedii doczekało się zdrowych i żywych dzieciątek. Kiedy pierwszy raz pomyślałyście, że chcecie mieć jeszcze jedno dziecko?Wiek 26 lat
14.06.2015 - Leo ❤️👦🏼
Pierworodny, nasza duma 😊
26.03.2018 - usunięcie endometroizy z blizny po CC
**********
05.2019 - ciąża biochemiczna
03.01.2020 - Nikoś [*] 28 tc
Czuwaj nad nami Maleńki 👼❤
**********
22.06.2023 - Felicja 👶🏻 ❤️ 38 tc (cesarskie cięcie) Tęczowy skarb, nasz roześmiany promyczek 🥰🌈 -
Cytrynko, ja jeszcze w szpitalu, z pewnością będąc w szoku, myślałam, że muszę jeszcze przytulić dziecko, że pragnę tylko tego. Wiele z nas chciało być w kolejnej ciąży natychmiast. Wiele z nas straciło pierwsze, jedyne i upragnione dziecko. U wielu z nas żałoba mieszała się ze strachem o możliwość poczęcia kolejnego dziecka. Pojawia/pojawiało się pytanie "czy będzie mi dane zostać matką żywego dziecka?". U wielu z nas również pojawiały się myśli o "zdradzie" dziecka, które straciłyśmy. Strasznie to pogmatwane. Na pewno warto dać sobie czas na fizyczne dojście do siebie, ale przede wszystkim psychiczne, bo udźwignięcie kolejnej ciąży jest naprawdę trudne. Mnie osobiście śmierć pierwszego dziecka, a potem ciągły strach, stres, obawy w drugiej ciąży i sam kolejny poród, doprowadziły do poważnej depresji.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Cytrynko ja myślę, że to taki etap, chęci zastąpienia tego dzieciątka, które odeszło. Najpierw bardzo chcesz, potem myślisz, że jak możesz chcieć zastąpić je innym, a potem zastanawiasz się nad swoim stosunkiem do tego potencjalnego kolejnego. Ja dość dużo czasu spędziłam na przepracowaniu tego właśnie problemu, bo cały czas miałam wrażenie, że dla mnie kolejne dziecko będzie właśnie takim zastępstwem i że zawsze w nim będę widzieć Weronikę. Musiały dojrzeć we mnie te myśli, że to będzie inna osoba i żeby nie przelewać na nią uczuć, czy jakiś wyobrażeń, może nawet planów (no nie ukrywajmy, każda z nas ma plany wobec dziecka, jakieś wyobrażenia jakie może być, czym się zajmować). Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że potrzeba czasu, bo to co czuję i moje zachowanie (tak myślałam) mogłoby nie pozwolić rozwinąć tej osóbce swojego ja.
Trochę to zagmatwane, wiem.
Trzeba czasu na ułożenie sobie wszystkiego w głowie, jedni więcej, drudzy mniej. Ja to już przepracowałam, ale nie czuję się do konca gotowa na ponowne podjęcie walki, ale to ze względu na to, co przeszłam. Jak słyszę "szew szyjkowy" to mam dość, bo mam 99% procent pewności, że tu leżał problem z bakteriami. I pytanie jak świadomie podjąć takie ryzyko, kiedy ma się fatalne doświadczenia?
👸: 1,70cm ->4.86cm ->6.05cm ->129g ->174g♀️ ->395g ->522g ->683g ->998g ->1449g ->1881g ->2193g ->2518g-> 2720g
Diana: 23.02.2021
Weronika(ur. 25tc): 08-24.06.2019(*)
Okolice Warszawy -
Mama Malwinki, dziękuję za odpowiedź.
Ja z pewnością chce poczekać na wyniki sekcji zwłok, badań histopatologicznych i zapisać się do specjalisty który pomoże mi uczyć się żyć ze stratą Nikodema.
Mam takie myśli, że chcę być w ciąży już teraz, natychmiast, a za chwilę paraliżuje mnie tak obezwładniający strach, że aż zapiera mi dech w piersiach. Mój stan psychiczny, zdecydowanie wyklucza szybkie zajście w ciążę. Modlę się tylko o to żeby to co przydarzyło się małemu było tylko nieszczęśliwym wypadkiem a nie było spowodowane jakimś czynnikiem uniemożliwiającym urodzenie zdrowego dziecka.Wiek 26 lat
14.06.2015 - Leo ❤️👦🏼
Pierworodny, nasza duma 😊
26.03.2018 - usunięcie endometroizy z blizny po CC
**********
05.2019 - ciąża biochemiczna
03.01.2020 - Nikoś [*] 28 tc
Czuwaj nad nami Maleńki 👼❤
**********
22.06.2023 - Felicja 👶🏻 ❤️ 38 tc (cesarskie cięcie) Tęczowy skarb, nasz roześmiany promyczek 🥰🌈 -
Cytrynko, ja zaraz po porodzie chciałam być zaraz, natychmiast w kolejnej ciąży. Miałam też takie myśli, że zachodząc w kolejną ciążę zdradzę w pewnym sensie mojego synka, że to będzie takie "dziecko za dziecko" - żeby zapełnić tą pustkę w sercu. Ja miałam cc, także minimum pół roku musieliśmy odczekać, potem pojawiły się różne inne problemy, które skutecznie utrudniały nam wznowienie starań. Był to dla mnie mega trudny okres, bo tak bardzo chciałam się starać, a nie mogłam, to czekanie mnie wykańczało. Jednak dzisiaj wiem, że ten czas był nam bardzo potrzebny. Wiele się zmieniło w naszym życiu, już nawet samo myślenie jest zupełnie inne niż wcześniej. I chociaż do dzisiaj pojawiają się chwilowe kryzysy, to jestem już na tyle silna, że z każdego z nich się podnoszę. Starania o tęczowe dziecko rozpoczęliśmy tak naprawdę dopiero po roku i dwóch miesiącach od śmierci synka, czyli teraz w listopadzie. I co? Udało się już w drugim cyklu... Niestety tylko na chwilę. Bo okazało się, że była to ciąża biochemiczna. Teraz ten cykl musimy odpuścić, bo ponoć po cb lepiej jeden cykl odczekać. I choć wiem, że dla wielu z Was może to "dziwnie" zabrzmieć, ale ja nie załamałam się. Oczywiście były łzy, bo jednak nie tak to miało być. Ale my już tyle w życiu przeszliśmy, że nic nie jest w stanie nas złamać. I naprawdę nie zrozumcie mnie źle, ale jeśli tak miało być, to "lepiej", że stało się to tak naprawdę zanim na dobre się zaczęło. Od samego początku wszystko wskazywało na to, że coś jest nie tak, jak powinno... Jestem pewna, że gdybym rozpoczęła starania "zaraz" po stracie syna i spotkałoby mnie coś takiego, to załamałabym się, po prostu ciężko byłoby mi udźwignąć to wszystko w tak krótkim czasie. Dziś nie wiem skąd mam tyle siły i wiary w lepsze jutro, ale brnę z całych sił do spełnienia naszych marzeń mimo przeciwności losu. W tym przykrym doświadczeniu dopatruje się "pozytywów" chociaż wiem, że absurdalnie to brzmi, ale dzięki temu wiem, że nadal jesteśmy płodni i wierzę że skoro teraz się udało, to uda się raz jeszcze, ale zakończenie będzie zupełnie inne, bo szczęśliwe. Myślę, że wiele tej siły i spokoju zawdzięczam Nowennie Pompejańskiej, dlatego zachęcam Was gorąco do jej odmawiania.
Dziewczyny uda się każdej z nas. Jednej wcześniej, drugiej później, ale się uda! Nieustannie trzymam za wszystkie kciuki!
Cytrynko, daj sobie trochę czasu na "oswojenie" się z tym wszystkim. Zadbaj teraz o swoje zdrowie psychiczne, bo ono jest najważniejsze. Zobaczysz, że w odpowiednim czasie będziesz sama dobrze wiedziała, czy jesteś gotowa już na kolejną ciążę.VianEthel2, Miśka_11, Ania 33 lubią tę wiadomość
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Cytrynko my wszystkie mamy obawy czy się uda. Niektóre z nas długo czekały na pierwsze i jedyne dziecko, z którym musiałyśmy się pożegnać. Dla niektórych np. dla mnie same starania są trudne, bo jakoś mamy trudności z zajściem w ciążę a do tego już się obawiam czy donoszę ciążę tylko mi nic innego nie zostało jak tylko walczyć. Mimo strachu od początku chciał być w ciąży i to jak najszybciej, tylko życie znowu mocno mnie poturbowało kilka miesięcy temu, ale mimo wszystko walczę. Kiedyś jedna z dziewczyn napisała, że w pewnym momencie pragnienie posiadania dziecka jest większe od strachu i to jest czas żeby znowu spróbować. Poczujesz to w odpowiednim momencie.
VianEthel nam te same obawy, tylko dla mnie nie ma opcji nie mieć dziecka, więc muszę pokonać ten strach. Też się boję szwu a głównie tych cholernych bakterii, ale tym razem zadbałam o to żebym była pod opieką najlepszych lekarzy, szpitala z najwyższym stopniem referencyjności a statystyki mówią, że niemal 90% ciąż że szwem kończy się dobrze więc głowa do góry. Już wiemy o co musimy dbać, więc musi być dobrze. Ja pół ciąży leżałam, bo najpierw krwiak, potem szew i to było straszne doświadczenie. Byłam sama ze swoim strachem w tym beznadziejnym szpitalu, się teraz wszystko będzie inaczej. Myślę, że dla naszego komfortu warto zadbać o to na co mamy wpływ tzn. o dobrego zaufanego lekarza i szpital, który potrafi pomóc wcześniakom, bo mimo wszystko przy niewydolności szyjki jesteśmy na to narażone, ale przy dobrej opiece te dzieciaczki mają się naprawdę dobrze. Sama znam mamę, która ma wrodzoną niewydolność i dwóch synów jednego z 28 tc a drugiego z 33 tc. Chłopaki mają się dobrze, a jak widzisz druga ciąża trwała jednak dłużej, bo lekarze szczególnie o nich dbali.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 stycznia 2020, 15:02
11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Lorinko widzę jak dużą zmianę przeszłaś w ciągu ostatnich miesięcy i jestem pełna podziwu dla Ciebie. Sposób w jaki dziś myślisz i podchodzisz do życia jest niesamowity oby tak dalej kochana 💋
Nie miałam pojęcia, że przeszłaś ciążę biochemiczną. Przykro mi bardzo, ale z drugiej strony cieszę się, że Twój organizm tak szybko zareagował. Niedawno słyszałam taką historię a kilka miesięcy później pojawiła się kolejna fasolka, która ma już kilka miesięcy 😉 niestety u mnie znowu pod górkę i jakoś bez efektu przez 9 m-cy, miałam nadzieję, że teraz pójdzie łatwiej, ale niestety.11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm