Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Madusia89 wrote:Moja przyjaciółka z którą od mojego porodu ograniczyłam kontakt żeby nie widziała mojego cierpienia i spokojnie donosiła swoją ciążę właśnie jest w szpitalu. Wody jej odeszły a ja leżę I płaczę. Zastanawiam się jak Bóg mógł mi zrobić taką krzywdę... Moja maleńka nie żyje a ja nie wyobrażam sobie przyszłości. Wiedziałam że życie jest niesprawiedliwe ale nigdy nie spodziewałam się że aż tak...Boli mnie życie ze świadomością straty. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby gdybym mogła być z moim dzieckiem. Myślałam że się trzymam, staram się być silna, płaczę tylko w nocy, ale to tak bardzo boli. Nie ma minuty żebym nie myślała o Jagodzie cały czas myślę że powinnam ją karmić, przewijać, przytulać a nie świeczki stawiać... Jestem załamana nie mogę oddychać bez niej😪
Moja szwagierka rok temu urodziła martwą córeczkę.. Po 3 miesiącach zaszła w ciążę i teraz mają zdrowego 3 miesięcznego synka.
Wyjdzie słoneczko do ciebie, musisz być silna ❤️ -
Madusia Kochana, tak bardzo mi przykro... Rozumiem Twoje uczucia i Twój ból. Płacz, to pomaga. I pisz tutaj, jeśli chcesz się wygadać i wyżalić. Myślę o Tobie ciepło ❤️17 czerwca 2015 - (*) Kacperek 30 TC
Wrzesień 2016 - Aniołek 9 tc
7 marca 2019 - Dawidek ❤️ 38 TC - mój Promyczek
16 grudnia 2021 - (*) Martynka 26 tc -
Madusia jest Ci ciężko.. wiele z nas miało różne myśli i załamania... uwierz że z czasem będzie lepiej. nie - że nie będziesz myśleć, nie - że nie będziesz cierpieć... po prostu nauczysz sie z tym żyć mimo ze wydaje się to teraz bardzo nierealne :(
dziaiaj 17 - mijają 4 miesiące od porodu mojego synka
i też mi ciężko...
Jestem Mamą 5 dzieci 4 ziemskich i 1 Aniołka
VI 2009 - córeczka
VIII 2011 - córeczka
X 2015 - synek
IX 2021 synek Aniołek ((
VIII 2022 tęczowy Synek -
Witaj Kingus, kolejny raz napisze to samo😢... Strasznie mi przykro, że i Ciebie to spotkało i to w dodatku nie pierwszy raz. Nie kryj swoich uczuć bo to nie pomoże, a tylko zaszkodzi. To że masz Synka jest oczywiście powodem do życia i motywacją do podniesienia się z tej tragedii ale nie oznacza to że nie będziesz przeżywać żałoby po kolejnym straconym Maleństwie. Nikt nie może zabrać Ci takiej możliwości. Co do fundacji Ernesta ja tam dzwoniłam jak czekałam kilka dni na wizytę u mojej psycholog i czułam że mogę nie dotrwać do niej... Osobiście ciężko było mi się otworzyć przed osoba której nawet nie widziałam, trochę się wtedy wygadałam, ale wiem że prowadzą też konsultacje na kamerce więc warto spróbować.
Madusia, trzymaj się kochana❤ domyślam się jakie emocje Tobą teraz targają😢 mam nadzieję że masz przy sobie dobrych ludzi, którzy po prostu są wtedy kiedy tego potrzebujesz🩷05.2023 Córeczka 🌈👶❤️CC
💔10.2021 24tc Synuś👼🩵 CC skrajny wcześniak
🩷02.2019 Córeczka🌈👧❤ SN
💔10.2017 10tc Aniołek👼❤️ poronienie zatrzymane
Niedoczynność tarczycy
Endometrioza -
Madusia
Taak, jeszcze dobija to jak wokół pojawiają się ciążę, nowo narodzone dzieci.. pamiętam jak po 2tyg od starty swojej córeczki moj brat powiedział, że jego żona jest w ciąży, uczucie jakbym cegłą w twarz dostała. My straciliśmy, a jemu w tym samym czasie dano. Bardzo dlugo nie mogłam tego przetrawić, przez parę miesięcy nie umiałam dobrze z nim rozmawiać, chyba najbardziej mi minęło jak już jego córka się urodziła. Przed pierwszym spotkaniem z bratanicą ryczałam, ale na spotkaniu już było ok.
Potem moja szwagierka zaciążyła, inne znajome rodziły, wszystko było ciosem, ale niestety normalne, choć dla mnie wtedy wszystko było okropne i unikałam dość długo jakichkolwiek kontaktow.
Wiec wszystko zajmuje na prawdę dużo czasu, żeby choć trochę ogarnąć swoje emocje. Ty jesteś teraz na początku tego wszystkiego, tej całej karuzeli odczuć, każda myśl- ta najgorsza, jest jak na tą sytuację normalna i z czasem będą one lekko słabsze, nauczysz się żyć z tym bólem, stratą, chociaż nigdy żadna z nas nie pogodzi się z tym.Julka 26.01.2018🕯️💔
Mikołaj 11.06.2019 🌈💙
Jakub 22.02.2022 🌈💙 -
Kingus, Mdusia, Martyna bardzo mi przykro, że dołączyłyście do naszego smutnego grona. Opisy Waszych strat są takie przejmujące…horror za horrorem…to takie niesprawiedliwe…
Martyna, Twoja historia bardzo mną poruszyła, bo to prawie jakbym czytała swoją własną.
Podobnie jak Ty straciłam córkę w wyniku całkowitego oddzielenia łożyska prawidłowo usadowionego, tyle że ja w 30 tc. Cała ciąża idealna, wyniki książkowe i nagle ból brzucha, szpital, jest tętno. Wszystko u Pani w porządku, damy Pani nospe i pojedzie Pani do domu. No może jeszcze usg zrobimy. Drugie ktg, jakieś 1,5 godziny później (tyle kazali mi czekać, przepuszczali inne kobiety które zgłosiły się na izbę dużo później)ta sama położna już nie znalazła tętna…usg i słowa które do dziś huczą w głowie „bardzo mi przykro, ale Pani córka nie żyje”…nagle zbiega się tłum lekarzy, mój mąż na korytarzu nie wie co się dzieje, w końcu decyzja „to musi być łożysko, ale dlaczego Pani nie krwawi?”…szybkie cięcie; krwawiłam i to obficie, ale wszystko działo się w środku… straciłam mnóstwo krwi, zrobili dziwny szew, potem usłyszałam „myśliśmy, że będziemy panią jeszcze raz otwierać dlatego taki” (w celu wycięcia macicy)…tylko cudem (bo mój lekarz prowadzący pracował w tym szpitalu i kazał im przez telefon dać mojej macicy szanse) uratowali mi narząd. Odklejenie łożyska to niestety bardzo trudne do przewidzenia powikłanie. Przyczynę po tez bardzo trudno znaleść. W ponad 90% przypadków pozostaje niewyjaśniona. Ja mimo, że przeznaczyłam na badania i lekarzy mnóstwo czasu i pieniędzy nie poznałam przyczyny, a byłam u Ordynatora Karowej, Starynkiewicza, Szpitala Czerniakowskiego (szpitale 3 stopnia referencyjności w Wawie)…wiem jedynie, że należy wtedy wykluczyć takie choroby jak trombofilia, zespół anyfosfolipidowy czy toczeń.
Ogromnie mi przykro, że nie będzie Ci dane zajść w ciąże, (choć mój lekarz mówił mi o kobiecie, która urodziła zdrowe dziecko po przeszczepie macicy, więc kto wie). Jednak błagam Cię, nie poddawaj się (wszystkie się nie poddawajcie!), walcz o swoje marzenia wszelkimi dostępnymi sposobami. Ostatnio była tu dziewczyna, która zbierała na surogatkę na Ukrainie (150 tys.zł). W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone, a nie ma większej miłości niż miłość do własnego dziecka!Małgosia 30 tc kocham Cię Aniołku
Julek 39tc urodzony szczęśliwe 14.02.2020 -
Co do tematu psychologa, to przerobiłam 3 psychoterapeutów, psychiatrę i fatalną Panią psycholog w szpitalu. Ideału nie znałam, ale mogę w Warszawie polecam fundacje Nagle sami. Oni specjalizują się strikte w żałobie. Jednak nic tak nie pomogło jak spokój i upływający czas…Małgosia 30 tc kocham Cię Aniołku
Julek 39tc urodzony szczęśliwe 14.02.2020 -
LaLa900 dziękuję,że napisałaś! Podczytywałam to forum od jakiegoś czasu i czekałam aż napisze ktoś z przedwcześnie odklejonym łożyskiem, historią podobną do mojej. Twój przypadek jest szczególnie przykry, że byłaś wcześnie w szpitalu, a zbagatelizowano Twoje objawy lub trafiłaś na zły moment, akurat musiałaś czekać. Straszne to jest😢 U mnie niestety trochę z naszej winy przyjechaliśmy później do szpitala. Byłam po posiłku, bolał mnie brzuch i zwymiotowałam. Żadnego krwawienia… myślałam, że zatrucie, że zaraz przejdzie…chociaż lekarze mi mówili, że w moim przypadku musiałabym być w szpitalu w 3 minuty, aby uratować dziecko…jak zostałam rozcięta usłyszałam „yyyh a co tu? Wezwijcie profesora!” Także wiedziałam, że jest kaszana. Czasem się zastanawiam czy można było inaczej…po czym dochodzę do wniosku, że raczej profesor się nie mylił. Próbowali i nic nie pomogło. U mnie w wyniku histopat wyszło jeszcze zapalenie błon płodowych. Miałam problemy z infekcją. Dostałam od gina na to lek. Nie jestem pewna czy to mogło też wpłynąć na odklejenie się łożyska. Masz jakiś pomysł co to mogło być u Ciebie? Skoro kolejna ciąża prowadzona na lekach na krzepliwość krwi, to może główny problem jest w krzepliwości?
-
LaLa9000 to ja pisałam o surogatce. Ktoś jeszcze o tym myślał? Chociaż strasznie drogo. Myślimy że może za 2-3 lata przeliczymy środki i wrócimy z mężem do tematu. Przeszczep macicy? Hmm to chyba nie w Polsce?
Dziękuję za słowa wsparcia. Czasem myśle, że to może się udać a czasem mam dni doła i myśle że sama siebie oszukuję i już zawsze będziemy bezdzietni.🙁
Chociaż nawet jakbym miała możliwość to myśle, że panicznie bałabym się drugiej ciąży. Podziwiam Was dziewczyny, które zdecydowałyście się spróbować kolejny raz! -
Madusia, ciąże i porody w naszym otoczeniu to bardzo trudny temat dla nas wszystkich, zwłaszcza w tym pierwszym okresie. Wraca ten straszny ból i poczucie niesprawiedliwości, chociaż przecież żadna z nas nie życzyłaby innej kobiecie i innemu maleństwu takiej tragedii. To zawiłe, jak wszystko w tej sytuacji
Pamiętam, że gdy po kilku miesiącach zaczynałam w miarę normalnie funkcjonować i stałam w kolejce do kasy, a za mną stanęła kobieta w zaawansowanej ciąży, prawie dotykała mnie tym brzuchem. Myślałam, że dosłownie umrę na miejscu - fizyczny ból i panika. Gdy trafiam w tv na scenę porodu to do dziś mnie paraliżuje, mniej niż kiedyś, ale jednak. Wahania, momenty, że wydaje się, że jest odrobinę lepiej, a potem wszystko wraca ze zdwojoną siłą, są niestety elementem przeżywania żałoby. Przez chwilę jest lżej, a potem znowu dół. Ale z czasem tych momentów, że jest lżej jest coraz więcej.
Udało Ci się znaleźć pomoc dla siebie?
Martyna, bezdzietności strasznie bała się chyba każda z nas, która wcześniej nie miała dziecka. Rozpacz po śmierci dziecka miesza się z obawą o potencjalną przyszłą bezdzietność (mój zegar tykał już dość mocno, miałąm 38 lat, gdy córeczka zmarła) . U Ciebie oczywiście sytuacja jest znacznie trudniejsza, ale były/są tu dziewczyny, które miały naprawdę trudną, kosztowną i czasochłonną drogę z in vitro. Teraz są możliwości zdobycia środków, jak się dobrze pomyśli, można spróbować z różnymi fundacjami, zrobić zbiórkę. Kwota rzędu 150 czy nawet 200 tys. to oczywiście dużo, ale nie jest to jednak kilka milionów. Absolutnie się nie poddawaj! Czytałam, że w Szwecji najbardziej się specjalizują w przeszczepie macicy, jednak tam chyba jeszcze nie wykonują komercyjnych operacji. Kto wie jak będzie np. za 2 lata.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualny
-
Martyna09 wrote:LaLa900 dziękuję,że napisałaś! Podczytywałam to forum od jakiegoś czasu i czekałam aż napisze ktoś z przedwcześnie odklejonym łożyskiem, historią podobną do mojej. Twój przypadek jest szczególnie przykry, że byłaś wcześnie w szpitalu, a zbagatelizowano Twoje objawy lub trafiłaś na zły moment, akurat musiałaś czekać. Straszne to jest😢 U mnie niestety trochę z naszej winy przyjechaliśmy później do szpitala. Byłam po posiłku, bolał mnie brzuch i zwymiotowałam. Żadnego krwawienia… myślałam, że zatrucie, że zaraz przejdzie…chociaż lekarze mi mówili, że w moim przypadku musiałabym być w szpitalu w 3 minuty, aby uratować dziecko…jak zostałam rozcięta usłyszałam „yyyh a co tu? Wezwijcie profesora!” Także wiedziałam, że jest kaszana. Czasem się zastanawiam czy można było inaczej…po czym dochodzę do wniosku, że raczej profesor się nie mylił. Próbowali i nic nie pomogło. U mnie w wyniku histopat wyszło jeszcze zapalenie błon płodowych. Miałam problemy z infekcją. Dostałam od gina na to lek. Nie jestem pewna czy to mogło też wpłynąć na odklejenie się łożyska. Masz jakiś pomysł co to mogło być u Ciebie? Skoro kolejna ciąża prowadzona na lekach na krzepliwość krwi, to może główny problem jest w krzepliwości?
Martyno, niestety nie poznałam przyczyny (wyniki hist-pat łożyska nic nie wykazały. Tylko krwiaka od strony matczynej 10x10cm (wyobraź sobie jakie to wielkie) i skrzep, ale nie wiadomo co było pierwsze, czy to skrzep spowodował oddzielenie, czy oddzielenie, które spowodowało krwotok i skrzep bo organizm się „bronił”. Córka zdrowa, prawidłowo rozwinięta. Łożysko bez stanów zapalnych. Zero infekcji. 2 dni wcześniej wizyta u lekarza, wyniki dobre (lekka anemia i to wszystko). Brałam leki na krzepliwość w kolejnej ciąży (heparynę i acard), ale badania wyszły prawidłowo, nie miałam żadnej z wymienionych chorób, więc było to bardziej profilaktycznie. Mi było łatwiej znieść ciąże myśląc, że jestem obstawiona lekami i zrobiłam wszystko co mogłam. Czy pomogły one, czy lepsza opieka i częste wizyty, czy tez bez tego wszystkiego również skończyło by się szczęśliwie, tego nie wiem.
Wracając do Ciebie to błagam nie obwiniaj się, że nie przyjechałaś wcześniej. My „zdąrzyliśmy” i co z tego? Całkowite oddzielenie łożyska to jedno z najgorszych powikłań ciążowych, tu liczą się minuty! Szanse dla dziecka są minimalne (słyszałam nawet o 1% szans na przeżycie i normalne funkcjonowanie), a i Twoje życie było poważnie zagrożone. Wiele kobiet przy tej komplikacji niestety umiera 😔 wiem, że to dla Ciebie teraz marne pocieszenie, bo mnie na Twoim etapie ta myśl nie pomagała wcale, ale serio mamy szczęście, że żyjemy 😔
Przeszczep macicy nie był w Polsce, chyba w Niemczech, ale niestety nie znam szczegółów. Takich mam jak my jest więcej niż myślimy. Po śmierci mojej córki mój szef powiedział, że jego siostra przeżyła to samo. Córeczka zmarła, ona była w stanie krytycznym i straciła macice. Dziś jest mamą adoptowanego chłopca - Adama, choć to już nastolatek. Trafił do nich jak miał 2 miesiące.Małgosia 30 tc kocham Cię Aniołku
Julek 39tc urodzony szczęśliwe 14.02.2020 -
Madusia, mam nadzieję, że dzięki lekom poczujesz się choć odrobinę lepiej, że pomogą Ci przetrwać ten straszny okres w życiu Czasami nie ma wyjścia i trzeba sobie pomóc w ten sposób, sama również okresowo muszę się wspierać antydepresantami.
Lumi86 wrote:Bardzo mi przykro
Tak, to jest bardzo trudne i jest to źródło dodatkowego cierpienia. Zaufalysmy osobom, które powinny być specjalistami i zapewnić nam i naszym dzieciom bezpieczeństwo.
Jeśli chcesz pogadać, napisz do mnie na priv.
Lumi, jakiś czas temu wysłałam wiadomość, zajrzyj proszę w wolnej chwili (nie wiem jak tu działają wiadomości, czy się adresatowi wyświetla jakiś komunikat).03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
LaLa900 to strasznie duży krwiak. Ja miałam co innego- 2 zawały na łożysku i zapalenie błon płodowych. Miałam infekcję, ale od 5 dni brałam lek. U mnie też lekka anemia. Jakoś tydzień przed tym, zaczęłam być bardziej nerwowa i płaczliwa. Lekarze też mi powiedzieli, że trudno powiedzieć co mogło być przyczyną. Choć jeden twierdził, że może ta infekcja. Inni z kolei, że nie, bo jak szyjka zamknięta to nie miało wpływu. Musiałabym drążyć, ale kosztuje mnie to sporo nerwów a faktycznie już mi się to na przyszłość nie przyda. Pewnie przy Twojej historii lekarze poczuli się w obowiązku się przyłożyć porządnie do prowadzenia ciąży i patrzeć na wszystko, być bardziej wyczulonym na wszystkie sygnały. Jakie szczęście, że się Tobie udało!!
W moim otoczeniu nie słyszałam zbyt wiele o przypadku takim jak u nas, więc niestety mam poczucie osamotnienia. Historia siostry Twojego szefa jest pokrzepiająca, że udało jej się adoptować takiego maluszka. Czytałam ostatnio dużo o adopcji i to jest ciężka i długa droga, choć zdarza się że niektórzy mają szczęście i idzie sprawnie. A jak Ty się czujesz po takim czasie? Mniej wracasz myślami? -
Dziewczyny, od X czasu zastanawiam się co zrobić, czy w ogóle coś zrobić, z ciuszkami po naszej córeczce. Zaraz miną 4lata odkąd jej nie ma, a ja nie potrafie rozstać się z torbą rzeczy, które miały być dla niej. Co Wy zrobiłyście z ciuchami po dzieciach, które niestety tych ciuchów nie nosiły i juz wam sie nie przydaly?
Drugie dziecko to syn, teraz 3 w drodze i też syn, więc raczej już nam się nie przydadzą, bo nie planujemy więcej dzieci.
Mojemu bratu zaraz będzie rodzic się córka, i jak pytałam go czy mają ciuchy dla małej, to mówił, że tak, że jeszcze od kogoś dostaną, i dopiero jak napisałam mu, że myślę co zrobić z ciuchami, to napisał, że mogą wziąć jeśli chce itp. Ale skoro mają już sporo ciuchów to nie wiem czy dawać im ciuchy, które nie są im aż tak potrzebne. Myślałam jeszcze, żeby dać je do domu dziecka jak będziemy u nas w Polsce, ale ciągle jakoś przychodzi mi to ciężko na myśl o oddaniu ich gdziekolwiek, jakbym z tymi ciuchami cząstkę jej miała oddać.Julka 26.01.2018🕯️💔
Mikołaj 11.06.2019 🌈💙
Jakub 22.02.2022 🌈💙 -
Mgd ja mam podobny problem...teraz będzie syn i wyjęłam ostatnio kartony z ubrankami aby zobaczyć co będzie dobre też dla chłopca... typowo dziewczynkowych ubranek mam dużo i nie potrafię ich wystawić na sprzedaż... postanowiłam wlożyć je w worki próżniowe i schowam do kartonu,niech leżą. Mi się już nie przydadzą ale może w przyszłości urodzi się komuś bliskiemu córeczka to wtedy je przekażę... na ten moment serce mi ściska na samą myśl,że miałabym je sprzedaż komuś obcemu..24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..." -
No właśnie też od tych 4 lat nie potrafię się na nic zebrać, jak myślę o momencie przekazywania im komuś ( jedyna opcja to mój brat, albo jakiś dom dziecka- gdzieś gdzie będą na prawdę potrzebne i będzie to hm szczytny cel , bo na pewno też bym ich tak o. komuś nie sprzedała) to zaraz mi się mega przykro robi .Julka 26.01.2018🕯️💔
Mikołaj 11.06.2019 🌈💙
Jakub 22.02.2022 🌈💙