Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Diddlina cieszę sie że poszłaś w stronę diagnostyki, ja też porobiłam część badań i dalej robię, ale wiem już że mam trombofilię i bez zastrzyków z heparyny się nie obędzie. U ciebie przy tej diagnozie chyba też?
Ja niestety mam również problem z zajściem więc nastawiam się na dłuższą walkę, ale nie chcę się poddawać, chcę aby mój zmarły synek miał rodzeństwo i zrobię wszystko by tak się stało!!!! czego i Tobie i nam wszystkim tutaj z całego serca życzę!!!!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Mamo Blanusi z tym się nie da pogodzić chyba nigdy! u mnie minęło 5 miesięcy odkąd dowiedziałam się że mój Szymek nie żyje i prawie codziennie jestem na jego grobie rozmawiam z nim, myślę jakby wyglądało nasze życie gdyby był z nami, nie pogodzę się z tym nigdy!!! ale musiałam nauczyć się z tym żyć, bo nie miałam innego wyboru i musiałam powrócić do codziennego życia, które przecież miało wyglądać inaczej. Inna droga to niestety pogrążenie się w całkowitej rozpaczy, w tej czarnej otchłani, tego bezkresu bólu, żalu i poczucia pustki... Twoja rana jest bardzo świeża, jeżeli tego potrzebujesz okrzepnij daj sobie czas.. ale jeżeli poczytasz to forum to wiele kobiet które tu trafiły, pomimo następnej ciąży pełnej strachów doczekały żywego i zdrowego dzieciątka, jak choćby Biedroneczka91, która nie dawno urodziła synka i jak napisała jest bardzo szczęśliwa02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Mamo Blanusi tak bardzo mi przykro. Tulę Cię bardzo mocno. Ja straciłam synka nieco ponad 2 miesiące temu. Żyję dalej, ale ta pustka i ból ciągle mnie wypełniają. Trzeba przejść żałobę, płakać, jeśli czujemy taką potrzebę. Mi momentami wydaje się, że już jest ok a potem przychodzi jeden moment, jakieś wspomnienie, miejsce i totalna rozsypka. Ale tak to właśnie wygląda i nie można z tym walczyć.
Napisz coś więcej o sobie. Czy Blanusia to było Twoje pierwsze dziecko?
Bardzo dobrze, że do nas napisałaś. Mi to forum, dziewczyny, ich historie bardzo pomogły i nadal pomagają. Myślę, że tylko druga Mama, która przeżyła to co my jest w stanie nas zrozumieć. I te wspaniale zakończone ciąże po stracie dają nadzieję. Ogromną nadzieję na to, że do nas też jeszcze przyjdzie szczęście.
Tulę Cię Kochana bardzo bardzo mocno :*
Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Mamo Blanusi doskonale Cię rozumiem. Moja córeczka zmarła 4 dni przed terminem porodu. U nas jako prawdopodobną przyczynę podano dwukrotne okręcenie pępowiną wokół szyi i ramion (tzw.szelki), co doprowadziło do niedotlenienia. U nas minęło ponad 8 miesięcy a ból i żal pozostał. Często zdarza mi się płakać kiedy sobie pomyślę ze nigdy nie będę z moją Zosią robiła tylu pięknych rzeczy co z moim synkiem... Przystąpienie do tego forum to bardzo dobra decyzja. Jest tu tyle wspaniałych kobiet, które przeszły różne historie w swoim życiu a dzieląc się nimi wiemy, że nie jesteśmy z tym same, że wspieramy się nawzajem, dajemy sobie nadzieję. Teraz najważniejsze to "jakos" na swój sposób poukładać na nowo nasze życie i mimo wszystko iść dalej. Wiem ze to bardzo trudne, ale te wszystkie wspaniałe, szczęśliwe zakonczenia dają nadzieję. Musimy wierzyć że to co najgorsze już za nami.Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
Jeszcze raz dziekuje za serdecznosc z Waszej strony. Tak to byla moja pierwsza ciaza. Ciaza idealna wrecz ksiazkowa. Jak widac na to nie ma reguły. Mam ogromne wsparcie ze strony bliskich, jednak oni jedynie moga troszke sie domyslac jak sie czuje. W tej calej sytuacji to chociaz szpital stanal na wysokosci zadania. Opieka profesjonalna lekarze pielegniarki caly personel... A to jest bardzo wazne.Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
To prawda,że opieka personelu medycznego i jego podejście mają bardzo duży wpływ na nasze ewentualne kolejne starania. Mną też bardzo dobrze się zajęli za co jestem im wdzieczna. Mamo Blanusi to dobrze ze masz wsparcie rodziny, łatwiej Ci będzie ten ciężki czas przejść. Bliskość pomaga.Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
Oj tak, my czuliśmy się w szpitalu tak, jakbyśmy byli członkami rodziny lekarzy, położnych czy pielęgniarek. Starali się ze wszystkich sił nas wspierać i robić wszystko, żeby pomimo tragedii, jak najłagodniej wszystko przejść. Nigdy im tego nie zapomnę.
Niestety bardzo dużo jest tych książkowych ciąż, które tak się kończą. Ja z moją też nie miałam praktycznie żadnych problemów a tu na koniec tak się stało.
Mamo Blanusi - a czy lekarze mówili Wam, żeby teraz wykonywać jakieś badania w celu znalezienia przyczyny?
Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Mamo Blanusi, bardzo mi przykro z powodu tego, co Was spotkało U nas minęło 5 miesięcy i powoli czuję, że jestem co raz bardziej gotowa na ponowne starania. Myślę, że jak do nich przystąpimy (jakoś pod koniec roku), to może będzie jeszcze ciut lepiej. Na razie skup się na sobie i partnerze, pewnie za jakiś czas poczujesz się gotowa na myśli o ciąży.
Mi bardzo pomogła terapia u psychologa, może się nad tym zastanów
I naprawdę czas leczy rany. Z miesiąca na miesiąc jest co raz więcej światła u nas w życiu. Początkowo codziennie płakałam, ciągle myślałam o synku, o tym, co straciłam. Teraz po prostu tęsknię za nim, ale skupiam się na tym, jak go kocham i nie rozpamiętuję każdej sekundy tamtego okropnego dnia, kiedy doszło do przedwczesnego porodu. Nasz synek był z nami 4 dni, miałam okazję parę godzin z nim pobyć, przytulić. Byłam przy nim, jak odchodził. To był największy dar w tym wszystkim...Po 3 latach starań, w końcu z nami Pola, 30.03.2018r.
moje dwa aniołki...
Aniołek, lipiec 2015, cp
Leonek, styczeń 2017, 28tc
-
Mamo Blanusi, serdecznie Ci współczuję:* to straszne, że tak wiele kobiet przeżywa tą tragedię jaką jest śmierć dziecka. Moja Córeczka zmarła rok temu, w moim brzuszku, 3 dni po terminie porodu... Przyczyny nie pozbalismy... A teraz 2 tygodnie temu przyszedl na świat, moj Synek, tęczowe dziecko:*:* ciąża była niezwykle trudna... Mialam detektor tętna i tylko dzieki niemu nie zwariowalam:*Ale w chwili gdy usłyszałam placz Synka, gdy przystawili mi go do piersi, poczulam jakby ogromny łańcuch spadl z mojego serca. Więc powiem tak: warto!!!! Mimo strachu, mimo obaw szczęście jest znacznie większe. I dodatkowo jestem pewna, że Twoja Córeczka będzie opiekować się swoim ziemskim rodzenstwem, nawet kiedy będzie jeszcze w Twoim brzuchu. Pozdrawiam serdecznie. Przytulam Cię mocno i wysyłam światełko dla Twojego Aniołka (*):*
__________________
Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
Kocham Cię Aniołku
https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com -
Witaj Mamo Blanusi przykro że i Ciebie to spotkało ale zarazem cieszymy sie ze mozemy Cie poznać tuuulleee mocno :* tez doswiadczylam ciazy książkowej bez szczesliwego zakonczenia i bez zadnych wyjasnien jedynje "tak sie zdarza co prawda rzadko ale jednak" to prawda jak pisze Azg to forum jest ukojeniem duszy i wszystkie ktore tu jestesmy ) l
Didilina ciesze sie brdzo ze wiadomo o co chodzi ! To teraz ciesz sie Mezem
Daydone walczymy walczymy i czekamy ba dobre wiesci
My się ostatnio tak wnerwilismy ze znowu mi sie chciało plakac! Nie rozumiem tego do tej pory w grudniu 2016 poszlismy zamowic pomnik dla Małej wybralismy kamien dalismy zdjecie dokladnie jaki chcemy zaliczka wplacona termin ustalony na koniec stycznia poczatek lutego pozniej nas zbywal ze ma duzo roboty ale pomnik bedzie stal bo wiadomo dla kogo ma byc i rozumiecie ze koles w polowie maja oddal nam zaliczke i powiedzial ze nie zrobi nam pomnika, no ku*wa (przepraszam za wyrazenie) zamiast nam odrazu powiedziec ze nie zrobi bo za trudne czy cos to okej poszukali bysmy dalej i juz dawno by stal a tak znowu wszystko od nowa musialam sie wygadac,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Najgorsze jest wlasnie to ze sekcja ani wynik poplodu nie pokazal przyczyny. Bedziemy robic badania genetyczne ale to dopiero moge za miesiac. Wiele osob mi bliskich powiedziala ze Moj Anioleczek nie pozwoli skrzywdzic swojego przyszlego rodzenstwa...
Biedroneczko gratuluje ciesze sie ze wszystko dobrze sie skonczylo. Mam nadzieje ze kazda uslyszy w koncu placz swojego dziecka....Tego nam zycze.Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Agnieszka, nie dziwię Ci się Też bym była zła, tyle czasu Was zwodził My pochowaliśmy synka w grobie babci męża, więc nie musieliśmy robić pomnika, ale za to musimy zrobić taką płytę z napisem i jakoś wciąż nie możemy się do tego zabrać... Jakoś nie chcę o tym myśleć A krzyżyk już powoli się niszczy, wypadałoby zacząć działać.Po 3 latach starań, w końcu z nami Pola, 30.03.2018r.
moje dwa aniołki...
Aniołek, lipiec 2015, cp
Leonek, styczeń 2017, 28tc
-
Witam ja również straciłam swojego synka w 37 tyg. Moja ciąża przebiegała idealnie. On był moim pierwszym dzieckiem. Dzień przed tragedią z mężem byliśmy odebrac łóżeczko. Kiedy na nastepny dzień mąż chciał je składać to stwierdziłam że maleństwo sie nie rusza. W szpitalu okazalo sie ze jest martwe wtedy świat sie calkowicie zawalił. Po porodzie okazało sie że był węzeł na pępowinie która miała 90cm. Bardzo wam współczuję bo kobiete która straciła swoją pocieche może zrozumiec druga kobieta po takiej stracieMarcin 15.05.2017 [*] 37tc
Michał 31.07.2018 -
Basiu, to prawda tylko druga mama ktora stracila dziecko wie co czujesz. Chociaz wiesz Basiu co bylo przyczyna, ja i wiele innych Mam bedzie z wielka niewiadoma do konca zycia co sie tak naprawde stalo,dlaczego. Zycze duzo sil one teraz sa bardzo potrzebne. PozdrawiamMama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Fakt może wiem co było przyczyną, ale z tym mam bardzo duże wyrzuty, że to wszystko z mojej winy. Zamiast siedzieć spokojnie to człowiek chodził gdzie go poniosło. A najgorsze jest to że miałam kilka bardzo złych nocy i maleństwo to wyczuło, przez myśl mi nie przeszło że moge go stracić.Marcin 15.05.2017 [*] 37tc
Michał 31.07.2018 -
Nie mozesz myslec ze to z Twojej winy. Rowniez mialam aktywna ciążę , spacery wyjazdy nawet cwiczylam. Jezeli ciaza przebiega prawidlowo... Kazda z nas na pewno miala cos stresujace w ciazy itp. To nie jest powodem ze nasze dzieci nie zyja. Zrobilysmy wszystko zeby bylo dobrze, tylko ktos zadecydowal ze beda patrzeć na nas z gory. Nie pogodzimy sie z tym nigdy ale musi z tym zyc.Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Jak ja to znam. Na początku miałam pretensje do siebie o wszystko. Każdy spacer w ciąży, sprzątanie w domu, jedzenie słodyczy, stres, zbyt dużo pracy itp itd. Myślałam, że wszystko robiłam źle. Ale z córeczką było tak samo i urodziła się zdrowa. Myślę, że takie obwinianie się jest na początku normalne. W końcu sama zrozumiałam, że nic nie mogłam zrobić. Głupi przypadek. Trafiło na mnie. A schowanie się przed światem, życiem, zakopanie się w rozpaczy i tak nie przywróci mojego synka do życia. I jak już doszłam do tego wniosku to poczułam się lepiej. Ciągle jest mi bardzo przykro, płaczę, ale to już zupełnie nie to samo co na samym początku. Właśnie chyba to nauczenie się życia z tą tragedią.
Agnieszka, masakra z tym pomnikiem my też czekamy, ma być stawiany pod koniec miesiąca. A Wasz pomniczek jest jakiś trudny w wykonaniu, że ten facet się wycofał? Najgorzej, że tak długo zwlekał, a mogliście już zacząć szukać innego wykonawcy.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Tak właśnie Basiu. Dla mnie na początku wykonywanie najprostszych czynności było tak trudne, jak zdobycie Mount Everestu. Nie potrafiłam wstawić prania czy naczyń do zmywarki. Straszne to było. Myślałam, że już nigdy nie wrócę do jako takiej równowagi. Cała się trzęsłam na myśl, że mam coś zrobić, kogoś spotkać. Nie daj Boże pójść do sklepu. Wydawało mi się, że na czole mam napisane, że straciłam synka i wszyscy na mnie patrzą. I ta myśl, że czemu wszyscy dalej żyją, chodzą do pracy, kiedy dla mnie życie się dosłownie zatrzymało.
I to życie toczyło się dalej. Teraz widzę, że to bardzo dobrze, bo jeszcze 1,5-2 miesiące temu uważałam, że to niesprawiedliwe.
Czas zdecydowanie pomaga. Nie wiem, co będzie potem, czy nie wróci dół, bo niby niedużo czasu minęło, ale i tak widzę i czuję, że zupełnie inaczej teraz na to patrzę niż było to jeszcze niedawno. Tak jak napisała Kate. Staram się skupiać na miłości do synka a nie na myśleniu "co by było gdyby". Jeszcze miesiąc temu, gdy słyszałam jego imię dostawałam dreszczy, a teraz uśmiecham się. I myślę o nim, jak pięknie wyglądał, ile dał nam radości przez ten krótki czas.
Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018