Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Poród martwego dziecka
Odpowiedz

Poród martwego dziecka

Oceń ten wątek:
  • ALKA7 Przyjaciółka
    Postów: 87 35

    Wysłany: 25 lipca 2017, 10:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Liliowa dziękuję Ci że napisałaś i podzieliłaś się z nami swoją historią. Tak bardzo się cieszę że udało się wam i macie cudowne dzieci tu na Ziemi. Kolejna historia dzielnej Aniolkowej Mamy.
    Jak najwięcej takich szczęśliwych zakończeń życzę nam wszystkim.

    Mamo Blanusi nie pooddawaj się. Ściskam Cię mocno.

    Listopad 2010 - wspaniały synek
    Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
    Czerwiec 2018 - córeczka Julia
  • 19Biedroneczka91 Autorytet
    Postów: 1981 1889

    Wysłany: 25 lipca 2017, 11:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    MamoBlanusi przytulam:* tylko proszę nie poddawaj się! Zostań z nami, przeżyjesz szpital i wróć do staran jak tylko bedziesz mogła. Warto:*
    Liliowa dzięki za Twoja historie, ja zobaczyłam 2 kreski, cztery miesiace po martwym porodzie, teraz juz tule mojego Maluszka i dziekuje Bogu, ze tym razem wszystko skonczylo sie dobrze. Nas tez nasz koszmar zblizyl do siebie z mężem. Byliśmy dla siebie niesamowitym wsparciem. A teraz moj Misiek jest fantastycznym tatą. Pomaga mi przy wszystkim jezeli tylko jest w domu. Wiec wiem ze najwazniejsze to sie nie poddawac, zyc dalej i walczyc o swoje szczescie

    ALKA7, Agnieszka90 lubią tę wiadomość


    w4sq9jcgmw79sv3t.png
    yf3b3vt.png
    __________________
    Marysia(*) 21.05.2016r. 41tc.
    Kocham Cię Aniołku
    https://biedroneczkolecdonieba.blogspot.com
  • aZg Ekspertka
    Postów: 196 85

    Wysłany: 25 lipca 2017, 14:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tulę wszystkie nowe Aniołkowe Mamy.

    Liliowa właśnie dzięki takim historiom, jak Twoja czy biedroneczki łatwiej jest mi radzić sobie w tej tragedii. Dziękuję:*

    Mamo Blanusi myślami cały czas z Tobą.

    ALKA7, 19Biedroneczka91 lubią tę wiadomość

    Córeczka - 2015
    Synek - [*] 37tc - 2017
    Synek - 2018
  • CzekamNaSzczęście Debiutantka
    Postów: 9 0

    Wysłany: 25 lipca 2017, 16:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamo Blanusi przykro mi bardzo :(

    U nas z mężem jest ciężko, ale też wszystko się w tym samym czasie zbieglo- śmierć Frania, problemy mieszkaniowe, problem z moja praca. I stad może te kłótnie. Liczę, że to chwilowe problemy i będzie lepiej. Pocieszeniem w tej mojej tragedi jest to, że już mam corke i to Ona mnie napędza do życia. Chce bardzo kolejnej ciąży, ale jednocześnie się boje. Tylko czy to będzie już, czy za rok, czy za dwa to cały czas strach przez 9 miesięcy będzie. Mam nadzieję na szczęśliwe zakończenie jak u biedroneczki i liliowej. Ściskam Was dziewczyny każda z osobna, lepiej mi że tu dolaczylam i mam się gdzie wygadać

  • Mama Blanusi Przyjaciółka
    Postów: 117 46

    Wysłany: 25 lipca 2017, 17:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dzieki Dziewczyny na wsparcie.

    A co do Męża to u mnie wyglada to tak, ze mam bardzo wsparcie z jego strony. Przezywa to tak samo jak ja, bardzo nas to przyblizylo do siebie.

    Mama Blanusi

    Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
    Nikodem 15.01.2019 ❤
  • 100krotka Autorytet
    Postów: 458 276

    Wysłany: 25 lipca 2017, 18:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Dziewczyny za ciepłe przyjęcie.Bywam na forum o poronieniach od czasu kiedy i nam się przytrafiło to nieszczęście. Chciałam poczytać o Waszych historiach i czuć, że nie jestem sama.
    Ja straciłam swoje Dzieciątko w 12 tygodniu. Na kontrolnej wizycie dowiedziałam się, że serduszko nie bije.Jak na ironię losu, zaprosiłam wtedy mamę do gabinetu żeby zobaczyła swojego wnuka na ekranie...Nie spodziewałam się, że tego dnia, 13.06. mój świat rozpadnie się na kawałki,bo nic na to nie wskazywało.Nasz Aniołek odszedł po cichu 3 dni wcześniej, w czasie kiedy my tak świetnie bawiliśmy się na weselu znajomych...
    Dzień później stawiliśmy się w szpitalu, wszystko to pamiętam jak przez mgłę.Leżałam tam 3 dni,bo mój organizm nie chciał reagować na tabletki wywołujące skurcze. Po 3 dniach, wieczorem nagle wszystko się zaczęło..Poroniłam nasze Dzieciątko w szpitalnym prysznicu,rycząc jak bóbr.Cały czas był przy mnie mój mąż.
    Od tego zdarzenia minął ponad miesiąc, wróciłam już do pracy,która pomogła mi zająć głowę innymi sprawami.Jestem już po pierwszej miesiączce,czekam na owulację w kolejnym cyklu. Wszystko toczy się dalej,jakby to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Tylko wieczorami,kiedy mogę odetchnąć po ciężkim dniu, wszystkie wspomnienia wracają i często zdarza mi się uronić niejedną łzę z tęsknoty za moim Aniołkiem.

    dqpri09khpifqr72.png

    Nasze Dzieciątko 11t6d [*]
  • Lilliowa Nowa
    Postów: 2 3

    Wysłany: 26 lipca 2017, 08:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny najwazniejsze jest zeby znalezc ginekologa ktoremu zaufacie tak w 100%. Ja znalazlam wspaniala lekarke ktora polozyla mnie do szpitala juz w 34 tc i tam czekalam na zakonczenie. Pomoglo mi to ze tydzien ciazy w ktorym zmarla moja corka spedzilam w szpitalu. Czulam sie lepiej psychicznie bedac pod czujnym szpitalnym okiem. 3 razy dziennie ktg, 2 razy w tygodniu usg. Na poczatku ciazy wizyty co 2-3 tyg.
    Walczcie bo ta walka na prawde sie oplaca. Pustka w sercu bedzie zawsze, nikt nie zastapi nam naszych zmarlych dzieci ale ten maly czlowiek ktory pojawia sie w naszym zyciu sprawia ze zycie staje sie znow piekne i ma sens. Milosc matki jest nieograniczona, kocha dziecko ktore odeszlo oraz dzieci ktore zyja razem z nia

    ALKA7 lubi tę wiadomość

  • 100krotka Autorytet
    Postów: 458 276

    Wysłany: 26 lipca 2017, 17:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej Dziewczyny,mam do Was pytanie. Dzisiaj mija 10 dzień od pierwszej @ po zabiegu. Plamienia po łyżeczkowaniu ustały jeszcze przed miesiączką. Myślałam, że wszystko wróciło do normy aż tu dzisiaj znów pojawiła się krew, na początku na wkładce,a teraz tylko na papierze.Podbrzusze pobolewa jak przy okresie...Czy któraś z Was miała podobnie (ponowne plamienie po powrocie do normy)?
    Kontaktowałam się z moim ginekologiem,ale On twierdzi że takie coś się może zdarzyć i że za bardzo się przejmuję...
    Co o tym myślicie?

    dqpri09khpifqr72.png

    Nasze Dzieciątko 11t6d [*]
  • Mama Blanusi Przyjaciółka
    Postów: 117 46

    Wysłany: 26 lipca 2017, 17:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    100krotka w niestety nie odpowiem Ci na Twoje pytanie ,ale czy mozesz mi powiedzieć jak wygladal ten zabieg? Ja wybieram sie w poniedzialek do szpitala na to samo i czego moge sie spodziewac?

    Mama Blanusi

    Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
    Nikodem 15.01.2019 ❤
  • 100krotka Autorytet
    Postów: 458 276

    Wysłany: 26 lipca 2017, 19:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mama Blanusi wrote:
    100krotka w niestety nie odpowiem Ci na Twoje pytanie ,ale czy mozesz mi powiedzieć jak wygladal ten zabieg? Ja wybieram sie w poniedzialek do szpitala na to samo i czego moge sie spodziewac?

    Ja śledzę Twoje wpisy i bardzo przeżyłam Twoją historię...To takie niesprawiedliwe...
    Mogę Ci opowiedzieć jak to wszystko wyglądało w moim przypadku. Ja dostałam skierowanie do szpitala już na kolejny dzień po wizycie u ginekologa. Rano pojechaliśmy, to był mój pierwszy pobyt w szpitalu, ale było mi wszystko jedno.Bałam się tylko, jak zostanę potraktowana przez personel. Na szczęście panie położne okazały się być fajne i nie zrobiły problemu kiedy prosiłam o salę jednoosobową (na początku chciały mnie położyć w 5osobowej sali,gdzie leżały kobiety w ciąży).
    Po przyjęciu na oddział miałam jeszcze badanie usg, żeby potwierdzić,że serduszko nie bije. Do tego momentu mieliśmy jeszcze nadzieję i modliliśmy się o cud. Dodam tylko, że pokój badań był na sali poporodowej i w czasie kiedy my czekaliśmy, czekając na wyrok, obok nas krążyły wesołe młode mamy i położne z łóżeczkami na kółkach z noworodkami. Boże,jak wtedy było mi ciężko,łzy same płynęły po policzkach w takich okolicznościach.
    Po aplikację tabletek chodziłam do sali zabiegowej,tam dopochwowo aplikowano mi po 2 tabletki 2 razy dziennie (w odstępie 6 godzinnym). Po aplikacji nie mogłam jeść(w razie gdyby krwawienie się zaczęło i konieczny był zabieg-trzeba być wtedy na czczo,min.6 godzin po jedzeniu). Po włożeniu tabletek na salę zawozili mnie na łóżku i musiałam leżeć przez godziny, żeby tabletki nie wypłynęły. Po tym czasie miałam spacerować,bo podobno wtedy macica szybciej zaczyna działać.
    I w ten sposób upłynęły mi 3 dni,bez żadnych efektów.Miałam tylko sporadyczne skurcze podbrzusza jak przy okresie,żadnego krwawienia. Pani ginekolog trzeciego dnia orzekła, że jeśli nic się nie ruszy to następnego dnia rano będą musieli zrobić zabieg,mechanicznie rozszerzając szyjkę(tego staraliśmy się od początku uniknąć,bo jest ryzyko że w jakimś stopniu się ją uszkodzi i przy kolejnej ciąży może być problem z jej skracaniem itd).
    Na szczęście tego samego dnia wieczorem nagle poczułam potężne krwawienie,pobiegłam pod prysznic i praktycznie z niego nie wychodziłam, bo cały czas krew leciała mi strumieniem. Szczegółów Ci oszczędzę,napiszę tylko że chwilę później poroniłam. Bardzo bałam się widoku mojego Dzieciątka,widziałam je, serce pękało mi na pół kiedy położna wkładała moje dziecko do pojemnika z jakimś płynem,jak jakiś materiał do badań,mój cały świat...
    Początkowo mieliśmy poczekać z zabiegiem kilka godzin,bo pozwolono mi zjeść banana chwilę przed tym krwawieniem(położna stwierdziła,że na pewno krwawienie się nie zacznie mimo że kilka godzin wcześniej zaczęły mi wypływać resztki tabletek razem z brązowymi upławami),jednak po jakiejś godzinie już jechałam na salę operacyjną, gdyż groziło mi wykrwawienie.
    Na sali pamiętam tylko sporo głów nade mną w kolorowych czepkach, same kobiety,wszystkie bardzo miłe, zadawano mi setki pytań o moją przeszłość chorobową, ciążę,choroby w rodzinie itp.Byłam bardzo oszołomiona, podano mi maskę przez którą musiałam oddychać. Stwierdzono,że muszą mi podać sondę do żołądka,przez to że niedawno zjadłam. To był chyba najgorszy moment,bo reszty nie pamiętam.Usłyszałam tylko od pani anestezjolog że wstrzykuje mi lek i zacznie mi się kręcić w głowie.Po kilku sekundach obudziłam się kiedy wywożono mnie na salę pooperacyjną. Jak się później okazało,wszystko przebiegło w kilka minut i pani dr musiała tylko doczyścić,bo w większości oczyściłam się sama.
    Chwilę później zawieziono mnie do mojego pokoju,gdzie cały czas czekał mój biedny,zestresowany mąż.Czułam się dobrze,jednak kiedy próbowałam wstać po godzinie do WC zrobiło mi się słabo.
    Następnego dnia rano byłam jeszcze słaba,ale sama dałam radę się wykąpać,uszykować i czekałam na wypis. Doktor na obchodzie podotykał mi brzuch,sprawdził krwawienie(wciąż było,ale już bardzo niewielkie)i poinformował, że muszą mi pobrać krew do badań,bo być może będę musiała mieć przytaczaną.Przed zabiegiem straciłam jej bardzo dużo.
    Na szczęście wyniki były już dobre i mogłam wyjść do domu.
    Cały ten pobyt będę miała w pamięci do końca życia.Fizycznie nie czułam się źle, nie musiałam mieć podanych żadnych leków przeciwbólowych,mimo że proponowano mi często.Moje obfite krwawienie spowodowane było pewnie tym,że był to już 12 tydzień, Aniołek miał 5,5cm. W Twoim przypadku na pewno będzie lżej.Jeśli Twój organizm zareaguje już na pierwszą dawkę tabletek,to wyjdziesz do domu dużo szybciej niż ja.
    Trzymam kciuki, żeby udało Ci się trafić na równie sympatyczny personel,żebyś mogła czuć się swobodnie poproś o salę jednoosobową(każdy kto ma w sobie trochę empatii powinien to zrozumieć),niech będzie przy Tobie najbliższa Ci osoba(mój mąż siedział ze mną od rana do 21:00,sama bym zwariowała).
    Będę się za Ciebie modliła(przede wszystkim o cud-dopóki Twoje dziecko jest w Tobie to jest nadzieja). Koniecznie zdawaj relację, jeśli będziesz miała na to ochotę.
    P.s. Nad moją salą znajdowała się sala porodowa,w nocy budziły mnie krzyki rodzących kobiet.Tych krzyków nie zapomnę nigdy...Płakałam na myśl, że w czasie kiedy ja czekam na koniec,tam na górze zaraz ktoś zacznie życie...

    dqpri09khpifqr72.png

    Nasze Dzieciątko 11t6d [*]
  • Mama Blanusi Przyjaciółka
    Postów: 117 46

    Wysłany: 26 lipca 2017, 20:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziekuje,mam nadzieje ze szybko wyjde ze szpitala. Personel szpitalny mysle ze bedzie mnie pamietal bo 3 miesiace temu rodzilam tam Blanusie. Wiem ze bede dobrze potraktowana bo wtedy tez staneli na wysokosci zadania.

    Musisz teraz pomalutku zyc do przodu a za niedlugo tez usmiechnie sie do Ciebie slonce - 100krotko.

    100krotka lubi tę wiadomość

    Mama Blanusi

    Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
    Nikodem 15.01.2019 ❤
  • 100krotka Autorytet
    Postów: 458 276

    Wysłany: 26 lipca 2017, 21:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mam nadzieję,że chociaż w ten sposób mogłam pomóc.
    Dziękuję za ciepłe słowo, oby do nas wszystkich uśmiechnęło się w końcu szczęście...

    dqpri09khpifqr72.png

    Nasze Dzieciątko 11t6d [*]
  • beata91 Koleżanka
    Postów: 103 14

    Wysłany: 27 lipca 2017, 14:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Nigdy się nie zapomni tego momentu,se straciło się swoje wymarzone dzieciątko. Ale to prawda kolejna ciąża po stracie pomogła mi się podnieść. Teraz patrze jak moja Julka śpi. Korzystam z każdej chwili. Śpi z nami noszę ja całuje. Tak bardzo przelałam moja ogromną miłość na nią.

    Igorek [*] - 10 marzec 2016
    20 czerwiec dwie kreski, termin 23 luty 2017
    Wielka nadzieja
  • kate55 Autorytet
    Postów: 1378 1128

    Wysłany: 28 lipca 2017, 10:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamo Blanusi, jestem z Tobą <3 Daj znać, jak się czujesz po powrocie ze szpitala .. Ściskam!


    Stokrotka, przykro mi z powodu Twojej straty :(


    Byłam ostatnio u ginekolog i pozwoliła nam już zaczynać starania. Wcześniej lekarze mówili, że mamy czekać rok. Marzyłam o sytuacji, że ktoś mi skróci ten czas o parę miesięcy... A teraz jakoś nawet się nie cieszę :( Jakoś sobie nie wyobrażam tego.. Bardzo chcę dziecka, ale tak bardzo boję się poronienia, powtórki z ciąży pozamacicznej albo co gorsza utraty dziecka w starszej ciąży :(
    Na razie chyba zdamy się na los, nie będziemy przykładać specjalnej wagi do tego, pilnować dni płodnych itp. Nie potrzeba mi dodatkowych stresów.

    W przyszłym tygodniu w naszą 3 rocznicę ślubu przypada 7 miesięcznica śmierci synka :( Rok temu tego dnia wychodziłam ze szpitala w 5 czy 6 tygodniu ciąży i byłam najszczęśliwsza na świecie. Myślałam wtedy, że następna rocznica będzie już w trójkę.. A tu znowu jesteśmy sami :(

    Wybaczcie dołujący ton wypowiedzi, ale jestem ostatnio jakaś przygnieciona tym wszystkim :(

    Po 3 latach starań, w końcu z nami <3 Pola, 30.03.2018r.

    moje dwa aniołki...
    Aniołek, lipiec 2015, cp
    Leonek, styczeń 2017, 28tc
  • Alina33 Debiutantka
    Postów: 7 14

    Wysłany: 28 lipca 2017, 11:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamo Blanusi, bardzo mi przykro z powodu ostatnich wydarzeń.Piszę, bo też stracilam aniolka 2 lata temu między 8 a 10 tc. W moim przypadku wizyta w szpitalu nie wyglądała tak traumatycznie jak opisywala koleżanka. Zostalam przyjęta na ginekologie, a nie na oddzial położniczy, wiec nie mialam stycznosci z kobietami w wysokiej ciąży. W moim przypadku zdecydowano się na samo łyżeczkowanie pod narkozą, bez zadnych leków. Zabieg mialam w dniu przyjęcia i trwał ok 15 min.Bardzo bałam sie narkozy, ale w sumie dobrze,że w ten sposob sie to odbylo, bo nie widzialam zadnej krwii i chwile pòźniej obudzilam sie w lóżku na sali. Na nastepny dzien wypisali mnie do domu. Fizycznie czulam sie dobrze,
    nic mnie nie bolało w trakcie ani po zabiegu. Mialam wręcz do do siebie żal, że nie okupilam tej straty bólem fizycznym. Krwawienie takie jak podczas miesiaczki utrzymywalo sie przez tydzień, a potem plamienie przez kilka dni. Mam nadzieję, że choc trochę Cie uspokoilam. Jest to trudne doświadczenie, ale tak traymatyczne jak strata dziecka pod koniec ciąży. Wiem, bo spotkaly mnie obie rzeczy. Myślami jestem z Tobą.

    Alina
  • Effy Autorytet
    Postów: 1968 1814

    Wysłany: 28 lipca 2017, 11:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć dziewczyny, bardzo bardzo Wam współczuje jest nie do opisania ból i to co Was spotkało. Ja weszłam na te zakładkę poronienia z dwóch powodów. Po pierwsze chce pokazać, że można zajść w ciąże po poronieniach innym dziewczynom, tez usilnie kiedys szukałam przykładów kobiet, które szybko zaszły w ciąże po zabiegu i są juz w wysokiej ciąży albo maja juz dzieciaczki przy sobie a po drugie bo wiem ze zawsze tak jak u Was do porodu jeszcze wszystko moze sie wydarzyć. Przeczytałam wszystkie te historie z nadzieja, ze moze da sie jakos przed taka tragedia ustrzec zapobiec... wiem że zazwyczaj sie nie da, gdyby sie dało Was na tym forum by nie było ...
    100krotka bez urazy ale poronienie naprawde trudno przyrównać do urodzenia martwego dziecka, wiem że nie można ważyć bólu, każdy wszystko przeżywa inaczej i jest to wolne forum, każdy moze tutaj sie wypowiedzieć ale trochę chyba nie na miejscu jest porównywanie swojego nieszczęścia do tragedii, która spotkała resztę dziewczyn. Przepraszam, jesli sie wtrącam ale taka uwaga mi sie nasunęła.
    Chciałam tylko jeszcze napisać do Mamy Blanusi, że miałam wywoływane poronienie w 10 tyg (tez biło wcześniej serduszko, ciąża rozwijała sie prawidłowo). Kolo popołudnia podali mi tabletki wczesnoporonne, nie mogłam ani jeść ani pić od tego momentu.. Bardzo długo nic sie nie działo mysle ze z 6 godzin aż zaczęło sie krwawienie, ból jak na miesiączkę wydalanie z organizmu krzepów, kosmowki itd dreszcze. Nie było źle. Ok 21 zabrali mnie a łyżeczkowanie w znieczuleniu ogólnym, trwało to wszystko chwile. Generalnie wszyscy byli bardzo mili, ale nie przeszkadzało mi to, ze jak leżałam na sali zabiegowej to pani doktor z pielęgniarkami rozmawiała gdzie jedzie z dziećmi na wakacje i z anestezjologiem, albo jak słyszałam rodzące kobiety. Wyszłam ze szpitala dwa dni pozniej dlatego, ze czekałam na zastrzyk z immunoglobina, tak bym wyszła na drugi dzien. Sam pobyt w szpitalu absolutnie nie wspominam jako traumy, nie było to tez cos fizycznie dającego mi ból. Poronienia do 3 miesiąca zdarzają sie tak często, że w jakis sposób byłam na to przygotowana, trzeba być bo jest to biologicznie zjawisko na bardzo duża skale, po to żeby ludzie rodzili sie zdrowi natura po prostu eliminuje chore zarodki. Czego nie moge powiedzieć o śmierci dziecka na tym etapie ciąży w którym jestem, kiedy dziecko jest zupełnie zdrowe, jest niezależnym bytem, może żyć poza organizmem matki i na przykład wini niewydolność łożyska ....
    Po zabiegu Krwawiłam chyba jeszcze z 2 tygodnie, po 60 dniach przyszedł okres a za 3 miesiące znów byłam w ciąży.
    No to tyle ....trzymaj się w poniedziałek :*

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lipca 2017, 11:35

    ckai3e3kx36ebscz.png
  • ALKA7 Przyjaciółka
    Postów: 87 35

    Wysłany: 28 lipca 2017, 12:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kate55 cieszę się że możecie się już starać. To wspaniała wiadomość. Nam lekarz jednak zalecił odczekać pełen rok, wiec starania od października możemy rozpocząć.
    Rozumiem Twoje obawy ale trzeba próbować. Nie myśl, po prostu zaufaj losowi.Nic wiecej nam nie pozostało.

    Listopad 2010 - wspaniały synek
    Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
    Czerwiec 2018 - córeczka Julia
  • Mama Blanusi Przyjaciółka
    Postów: 117 46

    Wysłany: 28 lipca 2017, 16:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dzieki dziewczyny. Lekarz wprawdzie mowil mi jak to bedzie wygladalo ale wolalam uslyszec z punktu widzenia Kobiety.
    Boje sie, nie samego poronienia ale ogolnie ze musze tam jechac przezyc psychicznie to wszystko, ale musze byc silna...

    Mama Blanusi

    Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
    Nikodem 15.01.2019 ❤
  • CzekamNaSzczęście Debiutantka
    Postów: 9 0

    Wysłany: 29 lipca 2017, 00:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mama Blanusi pamiętaj że przysługuje Ci pomoc psychologa w szpitalu. Jeśli będziesz potrzebować to skorzystaj. I poproś o sale jednoosobowa, obowiązkowo mąż niech Cię wspiera. To są bardzo trudne chwile, wspominam je jak przez mgle. Są dni, że do mnie nie dociera co się wydarzyło.
    Effy według mnie strata na każdym etapie tak samo boli, dla mnie dziecko to dziecko a nie zarodek, płód... Dziecko w 6 tygodniu ciąży to już miniaturka człowieka z bijącym sercem.
    Trzymam mocno kciuki za Nas wszystkie żebyśmy chodzily z wielkimi brzuszkami

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 lipca 2017, 00:23

  • 100krotka Autorytet
    Postów: 458 276

    Wysłany: 29 lipca 2017, 11:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Effy - czy ja w jakimkolwiek stopniu porównuję się do innych dziewczyn? Z tego co mi wiadomo, jest to forum dla kobiet, które wiąże wspólna tragedia, wszystkie straciłyśmy dziecko.
    Piszesz,że nie na miejscu jest porównanie poronienia do rodzenia martwego dziecka. Istnieje specjalny związek biologiczny i emocjonalny,który sprawia że matka i dziecko są jednym i tworzy się między nimi relacja już od pierwszych dni. Dlatego właśnie wielkość bólu nie zależy od stopnia zaawansowania ciąży. To,jak kobieta przeżywa stratę, zależy raczej od tego jak bardzo emocjonalnie angażuje się w ciążę. Nasze dziecko było wyczekane, wymodlone.
    Można powiedzieć,że moja ciąża trwała tylko 12 tygodni,ale nikt nie ma prawa umniejszać z tego powodu tego,co się stało, bo dla mnie było to 12 to najważniejszych tygodni mojego życia.
    P.s. Z tego co mi wiadomo to forum to zostało stworzone do tego, by się wspierać i jednoczyć,a nie dzielić tworzyć podziały ze względu na długość trwania ciąży.Pozdrawiam.

    dqpri09khpifqr72.png

    Nasze Dzieciątko 11t6d [*]
‹‹ 72 73 74 75 76 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Mierzenie temperatury podczas starań o dziecko - kiedy owulacja i dni płodne?

Temperatura ciała jest reakcją naszego organizmu na to co się w nim dzieje. Prawie wszyscy wiedzą, że temperatura ciała informuje nas, o tym, że nasz organizm walczy z infekcją. Niewiele osób zaś wie, że temperatura ciała może również dawać zaskakująco dokładne informacje na temat płodności kobiety! Wystarczą zaledwie 3 minuty dziennie, a nie wydając ani grosza dowiesz się więcej niż możesz przypuszczać. Sprawdź, po co mierzyć temperaturę podczas starania o ciążę. Dowiedz się, jak prawidłowo mierzyć temperaturę i w jaki sposób OvuFriend Ci w tym pomoże! 

CZYTAJ WIĘCEJ

"Nie mogę zajść w ciążę" - moja historia starania o dziecko

"Prawdziwe historie kobiet starających się o dziecko". Opowieść o kobiecie, która nie traci nadziei... "Nie mogę zajść w ciążę, ale nie tracimy nadziei..." - nieplodna_optymistka opowiada o swoich staraniach, drodze do macierzyństwa, leczeniu niepłodności i niegasnącej wierze w to, że się uda! 

CZYTAJ WIĘCEJ

14 najczęstszych pytań o Zespół Policystycznych Jajników (PCOS)

Na PCOS, czyli Zespół Policystycznych Jajników może cierpieć nawet 10-15% kobiet w wieku rozrodczym. Czy PCOS jest groźną chorobą? Jakie są najczęstsze przyczny PCOS? Czy Zespół Policystycznych Jajników jest uleczalny? Poznaj odpowiedzi na 14 najczęstszych pytań o PCOS.  

CZYTAJ WIĘCEJ