X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Starania po poronieniu 2025
Odpowiedz

Starania po poronieniu 2025

Oceń ten wątek:
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 13:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Angolek97017 wrote:
    Hej
    Może kojarzycie jak wspominałam o swędzeniu całego ciała.
    A więc tak - internista widział w zmianach swierzb - kazał smarować siebie i roczne dziecko pestycydem.. udałam się do dermatologa - szybko , stary także błędna diagnoza - grzybica i dal clemastine ktorego nie można stosować w ciazy . Zdurniałam , nie przyjęłam leków- oczywiście w nocy sor bo miałam dość , sama się w sumie zdiagnozowałam - zaostrzenie alergii po duphastonie . Nie wywołał jej ale zaostrzył. Kolejny dzień- kolejny sor bo sobota, już po omdleniu. 2 dzień po odstawieniu progesteronu , kolejne badania i brak kompetencji na pierwszym sorze niestety . Badali bete bo nie wierzyli , ze jestem w ciąży 🙆‍♂️ dając im kartę ciazy. Drugi sor tu juz trafna diagnoza - azs. Jestem na cleratine, zyrtec i raz dziennie krem Edelan do ustapienia objawów i do końca ciąży hypoalergiczne wszystko. 3 dzień od odstawienia leku po konsultacji 2 ginekologów odczyn zaczął schodzić. Dziewczyny ostrzegam , intuicja mnie nie zawiodła, pomijając ze zdiagnozowałam się sama to ufajcie intuicji i jak czujecie , ze cos nie tak to jest nie tak.
    Wykluczyli zakczepice żył dolnych , zatory płucne, wady zastawki serca, cholestaze , infekcje , jedyne co crp lekko ponad 12 , dla świętego spokoju w tygodniu powtórzę ale w koncu zaczyna to schodzić..
    Będę musiała nadrobić forum 🫣
    We środę prenatalne , mam nadzieję dotrwać spokojnie. Dzidzia ma sie dobrze , ma juz 62 mm 🥰


    Kobieca intuicja jest czymś nadprzyrodzonym i naprawdę działa. Dobrze że byłaś pewna swoich przekonań i doszłaś do tego. Wyobrażam sobie jak stresujące to musi być będą w Twoim cudownym stanie i to co przeżywać musiałaś i jeszcze jak opisujesz że musiałaś lekarzy przekonywać że jesteś w ciąży …to brzmi jak jakiś absurd.
    Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze 🤲

    Angolek97017 lubi tę wiadomość

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Ninia Ekspertka
    Postów: 167 114

    Wysłany: 26 października, 14:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Laurelli wrote:
    Twoje słowa są bardzo pokrzepiające 🥹
    Mam nadzieję że tak będzie z każdym kolejnym dniem.
    My również planujemy wrócić do starań grudzień/styczeń…rozmawiamy o tym normalnie co i jak krok po kroku…
    Za dwa tyg planujemy polecieć do PL i skontroluje u gin jak wygląda u mnie wszystko i dla bezpieczeństwa i mojej spokojnej głowy wykonam poprostu badania na trombofilie.


    Dziewczyny a jak u Was wyglądają zbliżenia po takich sytuacjach później, już jak wszystko jest ok? Nie macie problemu? to się nie miesza Wam w głowie? Kolejne starania są poprostu naturalne jak przy wcześniejszych zbliżeniach ?

    U mnie to trudny temat. Od połowy sierpnia mieliśmy zakaz współżycia więc minęły już 3 msc. Co prawda jakieś przytulanki się zdarzały ale nie było normalnych stosunków. Teraz jeszcze dwa tygodnie do kontroli, która ewentualnie da nam zielone światło.
    Ja w ciąży bardzo napuchlam, przez to czułam się nieatrakcyjna. Teraz już wróciłam do starego ciała ale na razie też nie czuję się kobieco. Mąż ostatnie 4 msc widział mnie w każdej sytuacji: począwszy od zakrwawionej po kolana gdy dostałam nagle krwotoku w 8 tygodniu,po chodzenie w pieluchach dla dorosłych po zabiegu.
    Ja próbowałam go trochę zaczepiać od paru dni ale widzę, że nie jest chętny. Porozmawiałam wprost co się dzieje i przekazałam, ze to też podkopuje moją kobiecość jak on odmawia jakiś pieszczot z mojej strony. Powiedział mi że kocha mnie bardziej niż przed tą całą sytuacją, jestem mu bliższa i dla niego jestem tak samo piękna jak w dniu, w którym się poznaliśmy ale on też bardzo przeżył stratę naszej córki oraz to że bardzo się bał o mnie i potrzebuje czasu i chce byśmy poczekali jak ja będę w pełni zdrowa. Trochę mi się głupio zrobiło, że zapomniałam że to też dla niego taka sama strata jak moja. Tak więc my jeszcze dwa tygodnie czekamy a potem zobaczymy jak będzie.

    👱🏻‍♀️ 91
    👦🏻74

    30.07.2025- 13 dpo upragnione 2 mocne kreski
    17.10.2025 💔🩷👼 Rita 16tc, triploidia matczyna
  • nadzieja09 Znajoma
    Postów: 29 2

    Wysłany: 26 października, 14:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Biochemiczka wrote:
    Nie tylko :) ja dostałam equoral prograf i encorton. To są leki które biorą ludzie przed przeszczepami żeby nie odrzucić organu a w moim przypadku zarodka. Moja immunolog podważa działanie immunoglobulin i ze względu na cenę ja się z nią zgadzam 😅 w zależności od kobiety, taka immunosupresja działa min 3 miesiące ale może nawet pół roku.
    Co do badań nasienia to jeżeli jesteście przed, to mój mąż dostał jeszcze polecenie zrobienia HBA to możecie dorzucić :)
    A jeśli można się dowiedzieć. U jakiego immunologa się konsultujesz? Przyjmuje może w Warszawie lub telefonicznie?

  • nadzieja09 Znajoma
    Postów: 29 2

    Wysłany: 26 października, 14:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Laurelli wrote:
    Dziewczyny jesteście tu na bieżąco z moją historią i to co wczoraj się wydarzyło, muszę Wam opisać…
    W skrócie w pon dowiedziałam się że ciąża zatrzymała się na 7 tyg a to była wizyta w 9 tyg. w wtorek szpital dla potwierdzenia drugi raz i badanie przez dwóch lekarzy, przyjęcie tabletki na wyłączenie bety i środę przyjęłam w domu cytotec. Koło południa zaczęły się skurcze które trwały 2-4 h okropne i później co kilka min do 19. Krwawiłam, leciało dużo skrzepów, jak mogłam siedziałam na toalecie, byłam pewna że co miało pójść poszło.
    Czwartek, piątek krawienia jak intensywny okres, skurcze, sobota rano-wczoraj, już tak bez skrzepów ale świeża krew i w ciągu dnia się zmniejszała, ale mówiłam do męża że jakbym zakwasy miała w dole brzucha…
    I nie wiem czego uznałam że pójdę wziąć prysznic już wieczorny koło 21 (przeważnie brałam nocny prysznic przed samym łóżkiem koło 23.)
    I stoję pod prysznicem, myję się i poczułam jakbym miała nabrzmiałe wargi sromowe, dokładnie jedna, zaglądam a tam wystaje kawałek tkanki ze mnie…niczego nie czułam chodzą po domu…przerażona zawołałam męża, przyniósł mi lustro…myślałam że doszło do jakiegoś wysunięcia macicy..ale wiedziałam że to łączy się okropnym bólem,gorączka…byłam przerażona. Ubrałam się i stwierdziliśmy jedziemy na pogotowie…Ale zanim jeszcze pojechaliśmy usiadłam dalej na toaletę sprawdzić, i mówię do męża że to wystaje bardziej, jest całe w skrzepach wystaje i nie czułam żadnego bólu ucisku nic takiego…mąż siedział przy mnie przy otwartych drzwiach łazienki, ja płakałam na toalecie z stresu…siedziałam tak z 10 min.
    Płakałam i musiałam się uspokoić, dotykając to papierem stwierdziłam że zaczyna się to rozrywać…’nic nie ciągnęłam nie ruszałam, i jedyne co zrobiłam to przy pachwinach papierem dotknęłam jak głęboko to jeśli i czy doskwiera mi jakikolwiek ból, nie czułam dosłownie nic…jakbym miała tampon w sobie przy okresie…
    i dosłownie po tym poczułam jak się wysunęło…i dopiero wtedy poczułam tą pustkę o której mówicie …dopiero po 4 dniach…opuścił mnie nasz dzidziuś…to było to..całe w jednym kawałku wielkości śliwki połączone z kosmówka chyba…mąż powiedział żebym nie patrzyła tylko odrazu spłukała wodę bo zostanie to ze mną na zawsze…chyba że czuje się na siłach to żebym spojrzała…pracowałam dość długo przy zabiegach chirurgicznych więc musiałam spojrzec 💔żeby nie mieć poczucia winy że tego nie zrobiłam…

    Dziewczyny….dlaczego nikt nie uprzedza że to się wydarzyć może dopiero po kilku dniach?
    Byłam przerażona, myślę ze gdybym tego nie wybadała przez pachwinę już byśmy byli na pogotowiu…przepraszam jeśli któraś z Was poczuła niesmak mojego całego opisu ale potrzebowałam się wygadać Wam…
    To takie przerażająco smutne jak to piszesz. Przypomina mi się moja historia ze stycznia.. ja zaczęłam krwawić 11 stycznia i od razu pojechałam do szpitala. Tam zrobili mi beta hcg i USG i powiedzieli że raczej już nic z tego nie będzie bo nie ma pęcherzyka przy becie 1500 i wypuścili do domu. Powiedzieli tylko żebym sprawdziła betę za 2 dni czy spada, a jeśli będzie się utrzymywała to żebym przyjechała do szpitala bo to może być ciąża pozamaciczna. Zrobiłam więc betę 13 stycznia i wyszła 1550 😢 wystraszona pojechałam do szpitala, przyjęła mnie jakaś ginekolog i rzuciła tekstem „skoro Pani krwawi już 3 dzień, a beta nie spada to znaczy że to raczej ciąża pozamaciczna”. Byłam tak przerażona. Nie dość że straciłam dzieciątko to bałam się jeszcze że stracę jajowód i dalsze starania będą utrudnione. Tego dnia, gdy drugi raz pojechałam do szpitala zaczęły mi się też okropne skurcze (wcześniej była tylko krew). Przerażoną położyli mnie na oddział, mąż pojechał już do domu bo było koło 22, a ja poszłam do toalety i widzę na podpasce tak jak opisujesz - fioletową kulkę wielkości piłki do Ping Ponga kształtem przypominającą wątrobę. Tak się przeraziłam i rozpłakałam, ze z paniki wyrzuciłam to do toalety… później dopiero dowiedziałam się że powinnam to przynieść pielęgniarce bo dałoby się zrobić badanie, a tak nie wiedziałam kompletnie nic 😢 czułam wtedy ogromny żal i smutek ale jednocześnie ulgę że to nie ciąża pozamaciczna. Po tym czasie zrobiłam betę 2 dni później i już spadała… dalej nie rozumiem dlaczego nikt nie mówi że poronienie nie występuje w pierwszym dniu krwawienia tylko może kilka dni później i dlaczego ta lekarka tak pewnie rzucila do mnie tekstem że skoro krwawię już 3 dzień to to na pewno ciąża pozamaciczna 🥲 z resztą na oddziale ze mną leżała kobieta po 2 poronieniach i ta lekarka też rzuciła do niej okropnym tekstem, bo przy becie 3000 nie mogła znaleźć pęcherzyka więc powiedziała do niej że z tej ciąży to już nic nie będzie. Ona załamana wróciła do sali, a następnego dnia usg robił jej inny lekarz i się okazało że ciąża się normalnie rozwija i jest pęcherzyk. Strasznie mnie wkurza że lekarze w takich sytuacjach są tacy bezpośredni. Ja wiem że pracują z tym na codzień, ale pacjentki przeżywają w tym czasie swój prywatny koniec świata 😢

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października, 14:44

    Laurelli lubi tę wiadomość

  • Olcykowa Autorytet
    Postów: 1798 1823

    Wysłany: 26 października, 15:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Laurelli wrote:
    Dziewczyny jesteście tu na bieżąco z moją historią i to co wczoraj się wydarzyło, muszę Wam opisać…
    W skrócie w pon dowiedziałam się że ciąża zatrzymała się na 7 tyg a to była wizyta w 9 tyg. w wtorek szpital dla potwierdzenia drugi raz i badanie przez dwóch lekarzy, przyjęcie tabletki na wyłączenie bety i środę przyjęłam w domu cytotec. Koło południa zaczęły się skurcze które trwały 2-4 h okropne i później co kilka min do 19. Krwawiłam, leciało dużo skrzepów, jak mogłam siedziałam na toalecie, byłam pewna że co miało pójść poszło.
    Czwartek, piątek krawienia jak intensywny okres, skurcze, sobota rano-wczoraj, już tak bez skrzepów ale świeża krew i w ciągu dnia się zmniejszała, ale mówiłam do męża że jakbym zakwasy miała w dole brzucha…
    I nie wiem czego uznałam że pójdę wziąć prysznic już wieczorny koło 21 (przeważnie brałam nocny prysznic przed samym łóżkiem koło 23.)
    I stoję pod prysznicem, myję się i poczułam jakbym miała nabrzmiałe wargi sromowe, dokładnie jedna, zaglądam a tam wystaje kawałek tkanki ze mnie…niczego nie czułam chodzą po domu…przerażona zawołałam męża, przyniósł mi lustro…myślałam że doszło do jakiegoś wysunięcia macicy..ale wiedziałam że to łączy się okropnym bólem,gorączka…byłam przerażona. Ubrałam się i stwierdziliśmy jedziemy na pogotowie…Ale zanim jeszcze pojechaliśmy usiadłam dalej na toaletę sprawdzić, i mówię do męża że to wystaje bardziej, jest całe w skrzepach wystaje i nie czułam żadnego bólu ucisku nic takiego…mąż siedział przy mnie przy otwartych drzwiach łazienki, ja płakałam na toalecie z stresu…siedziałam tak z 10 min.
    Płakałam i musiałam się uspokoić, dotykając to papierem stwierdziłam że zaczyna się to rozrywać…’nic nie ciągnęłam nie ruszałam, i jedyne co zrobiłam to przy pachwinach papierem dotknęłam jak głęboko to jeśli i czy doskwiera mi jakikolwiek ból, nie czułam dosłownie nic…jakbym miała tampon w sobie przy okresie…
    i dosłownie po tym poczułam jak się wysunęło…i dopiero wtedy poczułam tą pustkę o której mówicie …dopiero po 4 dniach…opuścił mnie nasz dzidziuś…to było to..całe w jednym kawałku wielkości śliwki połączone z kosmówka chyba…mąż powiedział żebym nie patrzyła tylko odrazu spłukała wodę bo zostanie to ze mną na zawsze…chyba że czuje się na siłach to żebym spojrzała…pracowałam dość długo przy zabiegach chirurgicznych więc musiałam spojrzec 💔żeby nie mieć poczucia winy że tego nie zrobiłam…

    Dziewczyny….dlaczego nikt nie uprzedza że to się wydarzyć może dopiero po kilku dniach?
    Byłam przerażona, myślę ze gdybym tego nie wybadała przez pachwinę już byśmy byli na pogotowiu…przepraszam jeśli któraś z Was poczuła niesmak mojego całego opisu ale potrzebowałam się wygadać Wam…

    Jezu, bardzo współczuję, że musiałaś przez to przejść 💔🙁 czytając Twoją historię tym bardziej się cieszę, że u mnie zakończyło się zabiegiem. Pamiętam pierwsze 2 poronienia, sporo krwi i skrzepów, mimo, że były w okolicach 5tc. Więc wyobrażam sobie jak by było teraz 😵‍💫 choć to i tak niższa ciąża niż u Ciebie. Przytulam Cię bardzo mocno! ♥️♥️

    👩🏻 93 👦🏻 92 👶 22
    Mięśniak macicy, PCOS, Pai-1 hetero

    2025r. - powrót do starań o rodzeństwo 🍀
    2cs- 8tc poronienie zatrzymane 6+2 💔 09.2025r.
    Starania wstrzymane do końca roku z uwagi na zabieg ⛔️

    ✨23.08.2022r. F 🩵 🌈

    2021r. - 2x 5tc 💔
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 16:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ninia wrote:
    U mnie to trudny temat. Od połowy sierpnia mieliśmy zakaz współżycia więc minęły już 3 msc. Co prawda jakieś przytulanki się zdarzały ale nie było normalnych stosunków. Teraz jeszcze dwa tygodnie do kontroli, która ewentualnie da nam zielone światło.
    Ja w ciąży bardzo napuchlam, przez to czułam się nieatrakcyjna. Teraz już wróciłam do starego ciała ale na razie też nie czuję się kobieco. Mąż ostatnie 4 msc widział mnie w każdej sytuacji: począwszy od zakrwawionej po kolana gdy dostałam nagle krwotoku w 8 tygodniu,po chodzenie w pieluchach dla dorosłych po zabiegu.
    Ja próbowałam go trochę zaczepiać od paru dni ale widzę, że nie jest chętny. Porozmawiałam wprost co się dzieje i przekazałam, ze to też podkopuje moją kobiecość jak on odmawia jakiś pieszczot z mojej strony. Powiedział mi że kocha mnie bardziej niż przed tą całą sytuacją, jestem mu bliższa i dla niego jestem tak samo piękna jak w dniu, w którym się poznaliśmy ale on też bardzo przeżył stratę naszej córki oraz to że bardzo się bał o mnie i potrzebuje czasu i chce byśmy poczekali jak ja będę w pełni zdrowa. Trochę mi się głupio zrobiło, że zapomniałam że to też dla niego taka sama strata jak moja. Tak więc my jeszcze dwa tygodnie czekamy a potem zobaczymy jak będzie.


    Ale pięknie Ci powiedział, że po tym wszystkim kocha Cię jeszcze bardziej, wzruszam się bardzo na taką miłość.
    I to jest miłość, że widział Cię nie tylko piękną, wystrojona ale i obnażoną i kompletnie bezbronną a wciąż pragnie.
    Ja rozmawiałam z moim mężem też dzisiaj o tym jak się czuję psychicznie po tym wszystkim i czy obawia się że może to wpłynąć na niego, na naszą relację i zbliżenia, powiedział ze absolutnie nie czuje aby to miało zachwiać jego uczucia do mnie.

    Wiemy ze musi minąć poprostu czas.
    Jejku u Was strata w 16 tyg.
    Poprostu nie wiem co powiedzieć sama…jesteś bardzo silną, wiem że mi to też mówicie ale tak wysoka ciąża, nie chcę umniejszać sobie czy innym tutaj z Nas, ale to jednak jest wyższa ciąża i nie wiem jak to ująć, większe emocje z tym?

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 16:20

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    nadzieja09 wrote:
    To takie przerażająco smutne jak to piszesz. Przypomina mi się moja historia ze stycznia.. ja zaczęłam krwawić 11 stycznia i od razu pojechałam do szpitala. Tam zrobili mi beta hcg i USG i powiedzieli że raczej już nic z tego nie będzie bo nie ma pęcherzyka przy becie 1500 i wypuścili do domu. Powiedzieli tylko żebym sprawdziła betę za 2 dni czy spada, a jeśli będzie się utrzymywała to żebym przyjechała do szpitala bo to może być ciąża pozamaciczna. Zrobiłam więc betę 13 stycznia i wyszła 1550 😢 wystraszona pojechałam do szpitala, przyjęła mnie jakaś ginekolog i rzuciła tekstem „skoro Pani krwawi już 3 dzień, a beta nie spada to znaczy że to raczej ciąża pozamaciczna”. Byłam tak przerażona. Nie dość że straciłam dzieciątko to bałam się jeszcze że stracę jajowód i dalsze starania będą utrudnione. Tego dnia, gdy drugi raz pojechałam do szpitala zaczęły mi się też okropne skurcze (wcześniej była tylko krew). Przerażoną położyli mnie na oddział, mąż pojechał już do domu bo było koło 22, a ja poszłam do toalety i widzę na podpasce tak jak opisujesz - fioletową kulkę wielkości piłki do Ping Ponga kształtem przypominającą wątrobę. Tak się przeraziłam i rozpłakałam, ze z paniki wyrzuciłam to do toalety… później dopiero dowiedziałam się że powinnam to przynieść pielęgniarce bo dałoby się zrobić badanie, a tak nie wiedziałam kompletnie nic 😢 czułam wtedy ogromny żal i smutek ale jednocześnie ulgę że to nie ciąża pozamaciczna. Po tym czasie zrobiłam betę 2 dni później i już spadała… dalej nie rozumiem dlaczego nikt nie mówi że poronienie nie występuje w pierwszym dniu krwawienia tylko może kilka dni później i dlaczego ta lekarka tak pewnie rzucila do mnie tekstem że skoro krwawię już 3 dzień to to na pewno ciąża pozamaciczna 🥲 z resztą na oddziale ze mną leżała kobieta po 2 poronieniach i ta lekarka też rzuciła do niej okropnym tekstem, bo przy becie 3000 nie mogła znaleźć pęcherzyka więc powiedziała do niej że z tej ciąży to już nic nie będzie. Ona załamana wróciła do sali, a następnego dnia usg robił jej inny lekarz i się okazało że ciąża się normalnie rozwija i jest pęcherzyk. Strasznie mnie wkurza że lekarze w takich sytuacjach są tacy bezpośredni. Ja wiem że pracują z tym na codzień, ale pacjentki przeżywają w tym czasie swój prywatny koniec świata 😢

    Przepraszam polubialam przypadkiem a chciałam dać, cytuj.
    To jest niewyobrażalnie osobista strata i każda z nas przeżywa to oczywiście na swój sposób tak jak mówisz a lekarze podchodzą do nas przedmiotowo, następna, następna….
    Znieczulica panuje w niektórych placówkach…
    To musiało być okropne co przeżyłaś, to deptanie dosłownie przez tą doktorkę…ehh smutno się robi bardzo na duszy ile musimy przeżyć i z czym się mierzyć:(

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października, 16:27

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 16:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Olcykowa wrote:
    Jezu, bardzo współczuję, że musiałaś przez to przejść 💔🙁 czytając Twoją historię tym bardziej się cieszę, że u mnie zakończyło się zabiegiem. Pamiętam pierwsze 2 poronienia, sporo krwi i skrzepów, mimo, że były w okolicach 5tc. Więc wyobrażam sobie jak by było teraz 😵‍💫 choć to i tak niższa ciąża niż u Ciebie. Przytulam Cię bardzo mocno! ♥️♥️

    Dziękuję za Twoje słowa i wsparcie ❤️‍🩹

    Przykro mi i serce się kraje że również spotkał Ciebie taki smutek…
    Ja żyję nadzieją u siebie teraz że wyczyszczę się ładnie sama i będziemy mogli się starać pod koniec roku.
    Jednak zabieg to wstrzyma niestety, oby mnie to ominęło już po tym co przeszliśmy..:(

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Ninia Ekspertka
    Postów: 167 114

    Wysłany: 26 października, 16:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiesz ja trafiłam do szpitala w 8 tygodniu myśląc, że to koniec to przepłakałam dwa dni a na SOR to była wręcz histeria,potem w 10 tygodniu z kolejnym krwawieniem też płakałam. Myślę że jakbym wtedy straciła to dziecko to ból byłby tak samo okropny jak teraz. Jedyne co to mam żal do losu, że potem pozwolił mi uwierzyć, że już będzie ok, że to co złe to za mną. Od tego 8 tygodnia spędziłam 2 miesiące w nieustannym stresie. Każde uczucie, że mam mokro w majtkach powodowało, że panicznie sprawdzałam czy to znów krew, a że brałam luteinę dopochwowo to działo się kilkanaście razy dziennie. Ciąża trudna więc praktycznie co 2 dzień jakaś wizyta lekarska albo pobranie krwi, na koniec już nie wiedzieli gdzie mi wbijać wenflon bo żyły na rękach i dłoniach były tak pokłute. A potem ta cała diagnostyka po 13 tygodniu i to, że byłam ciekawostką medyczną bo takie ciąże bardzo rzadko trzymają się do 2 trymestru. Po prostu mam żal o to, że 3 msc żyłam w wielkim stresie, przeżyłam dwa razy krwotoki myśląc, że dziecko nie żyje a finalnie i tak dostałam w twarz taką informację.

    Nie ma starty większej i mniejszej. Każda z nas chciała być matką dla swojego dzieciątka ale nie została. Każda z nas ma swój ból i swoją stratę i każda jest tak samo ważna. Każda kobieta jest w takiej sytuacji bohaterką.

    👱🏻‍♀️ 91
    👦🏻74

    30.07.2025- 13 dpo upragnione 2 mocne kreski
    17.10.2025 💔🩷👼 Rita 16tc, triploidia matczyna
  • Biochemiczka Autorytet
    Postów: 328 354

    Wysłany: 26 października, 16:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    nadzieja09 wrote:
    A jeśli można się dowiedzieć. U jakiego immunologa się konsultujesz? Przyjmuje może w Warszawie lub telefonicznie?
    Dr Jarosz. Przyjmuje w trojmiescie ale ma tez w invimedzie konsultacje telefoniczne :) ja akurat jeżdżę stacjonarnie do medicoveru w Gdańsku ale wiem ze porwani też pacjentki w całej Polsce :)

    34👩🏽35👨🏼

    12/2022 42tc (cc) 🩵
    02/2025 6tc 💔
    08/2025 8tc 💔

    Ona
    ❗️cross-match 36,6%
    ⚠️trombofilia MTHFR (A1298) homo PAI-1 hetero
    ✅ HLA-C1, anxa5, kariotyp, KIR Bx (brak 2DS3), ana1+, ana3-, antytrombina III, białko c, białko s, białko s aktywność, zespół antyfosfolipidowy
    ✅ B12, D3, TSH, ft4, żelazo, ferrytyna, homocysteina, kwas foliowy
    ⏳ cd56, cd138
    💊euthyrox 50/25, modulator homocysteiny, 400ug folian, sorbifer, wit C, wit D, probiotyki, jod, desloratadyna
    On
    ✅ HLA-C1, kariotyp, anxa5
    ❔Morfologia nasienia, fDNA, HBA
  • Matylda88 Ekspertka
    Postów: 199 189

    Wysłany: 26 października, 18:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Laurelli tak mi przykro że musiałaś to przeżyć 😔 bardzo ciężko się to czyta. Opowiem Ci moją historię jak straciłam drugą ciążę - mimo że byłam w szpitalu to i tak było okropnie. Dostałam cytotec, zaczęło się krwawienie, kilka godzin później lekarz wziął mnie na badanie. Podczas badania okazało się że szyjka jest jeszcze zamknięta i lekarz „przygotował” mnie na poronienie w taki sposób: „dziecko Pani po prostu wypadnie, albo do majtek albo chlupnie do toalety”. To było dla mnie przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażające było to jak dziecko wypadło ze mnie wprost do toalety, mimo że modliłam się żeby tak się nie stało. No i „chlupło”. I widziałam w tej wodzie moje dziecko, miniaturowe, razem z łożyskiem. Przyciskiem wezwałam położną, zawołała lekarza, lekarz wziął mnie na kolejne badanie. Nie było mnie w sali trochę czasu. Jak wróciłam do sali to to dziecko dalej leżało w toalecie… całe szczęście że byłam sama na sali. Leżałam tak w łóżku z myślą że moje dziecko tam leży, dopiero po jakimś czasie, nawet nie wiem ile czasu minęło, położne przyszły i zaproponowały że może je stamtąd wyjmą i zaniosą do prosektorium. Do dzisiaj mam przed oczami ten widok, dlatego tym bardziej rozumiem i jest mi przykro że musiałaś to wszystko przejść 😭 przytulam Cię bardzo mocno 🫂

    02.2024: 8 tc 💔👼🏻
    10.2024: 13 tc 💔M.👼🏻
    10.2025: 9 tc 💔👼🏻
  • Ninia Ekspertka
    Postów: 167 114

    Wysłany: 26 października, 18:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziewczyny to tragedia co Wy piszecie. Nie wiem jak to się może dziać w XXI wieku??? Gdzie jest szacunek dla nas jako kobiet??? Gdzie szacunek dla ojców naszych utraconych dzieci? Gdzie szacunek dla tych dzieci? Czy my w momencie, gdy dowiadujemy się, że nasze dziecko jest śmiertelnie chore albo już umarło przestajemy być ludźmi i można nas narażać na takie doświadczenia jakby było nam mało???
    Bardzo Was wszystkie przytulam do serca, nie wiem jak się czułyście bo ja tego nie doświadczyłam w taki sposób ale to wszystko jest tak nieludzkie, że brak słów.

    👱🏻‍♀️ 91
    👦🏻74

    30.07.2025- 13 dpo upragnione 2 mocne kreski
    17.10.2025 💔🩷👼 Rita 16tc, triploidia matczyna
  • Cień Autorytet
    Postów: 284 233

    Wysłany: 26 października, 19:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Matylda88


    Boże, tak mi przykro,że zostałaś tak potraktowana. Mam wrażenie, że my ciągle żyjemy w średniowieczu… Aż się we mnie gotuje, jak to czytam.
    Nam w szpitalu polecono załatwiać się do takich plastikowych dzbanków — „tulipanów”. Mocz wylewało się do sedesu, ale jeśli zauważyło się jakieś tkanki, trzeba było wołać położną, żeby mogła je zabezpieczyć do badania.

    Każda z nas miała też zapas ligniny — kazali „upchać” ją w bieliznę, żeby wchłaniała krew i ewentualne tkanki. Można było używać swoich podpasek, ale lignina była o tyle lepsza, że łatwiej było z niej zabezpieczyć materiał do badania.

    Kiedy po cytotecu pojawiała się biegunka, położne radziły, by — na ile to możliwe — zabezpieczyć okolice pochwy ligniną, żeby do sedesu z fekaliami nie wpadły tkanki płodu.
    Zarówno położnym, jak i lekarzom bardzo zależało, żeby płód nie został przypadkowo spłukany do toalety.

    Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że spotkałam się ze strony lekarzy i położnych z dużą empatią i troską.
    Tym bardziej wściekam się, kiedy słyszę, że są szpitale, gdzie kobiety przechodzą przez to samo w atmosferze braku szacunku, zimna i obojętności. To niewyobrażalne, że w XXI wieku można kogoś tak potraktować.

    Żadna z nas nie powinna przechodzić przez coś takiego w samotności.
    Każda kobieta zasługuje na wsparcie, szacunek i opiekę — nie tylko medyczną, ale też ludzką. 💔

    🌸 43 l. | 🦋 Hashimoto, Endo/Adeno | 🧪 AMH 0,34 | MTHFR C677T (heterozygota) | heterozygota 4G/5G w PAI-1|🔄 8× IVF/ICSI | 2× cb | 🌱 Bl 4.1.2 – AZ, transfer 20.06.2025 → ciąża kliniczna, poronienie 8 t.c. 💔 | 🏥 Bocian W-wa (wcześniej Novum)
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 19:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @matylda88
    Przeczytałam to i aż mi łzy napłynęły do oczu…🥹
    To jest nie do wyobrażenia co opisalas…nie mam słów co odpisać, jest mi bardzo przykro z czym się musimy mierzyć i bardzo bardzo Ci współczuję że musiałaś patrzeć na to, jeszcze wśród opieki która powinna zadbać o to byś czuła się bezpiecznie…to są ludzie którzy składali przysięgi ratować życie…a poprostu deptają nasze serca, dusze…
    Ehh…..:( :( :(
    Tule Was wszystkie dziewczyny bardzo mocno.

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 19:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ninia wrote:
    Wiesz ja trafiłam do szpitala w 8 tygodniu myśląc, że to koniec to przepłakałam dwa dni a na SOR to była wręcz histeria,potem w 10 tygodniu z kolejnym krwawieniem też płakałam. Myślę że jakbym wtedy straciła to dziecko to ból byłby tak samo okropny jak teraz. Jedyne co to mam żal do losu, że potem pozwolił mi uwierzyć, że już będzie ok, że to co złe to za mną. Od tego 8 tygodnia spędziłam 2 miesiące w nieustannym stresie. Każde uczucie, że mam mokro w majtkach powodowało, że panicznie sprawdzałam czy to znów krew, a że brałam luteinę dopochwowo to działo się kilkanaście razy dziennie. Ciąża trudna więc praktycznie co 2 dzień jakaś wizyta lekarska albo pobranie krwi, na koniec już nie wiedzieli gdzie mi wbijać wenflon bo żyły na rękach i dłoniach były tak pokłute. A potem ta cała diagnostyka po 13 tygodniu i to, że byłam ciekawostką medyczną bo takie ciąże bardzo rzadko trzymają się do 2 trymestru. Po prostu mam żal o to, że 3 msc żyłam w wielkim stresie, przeżyłam dwa razy krwotoki myśląc, że dziecko nie żyje a finalnie i tak dostałam w twarz taką informację.

    Nie ma starty większej i mniejszej. Każda z nas chciała być matką dla swojego dzieciątka ale nie została. Każda z nas ma swój ból i swoją stratę i każda jest tak samo ważna. Każda kobieta jest w takiej sytuacji bohaterką.


    Straszne to co przeszłaś, i jeszcze niestety na końcu tak się wydarzyło:(
    Ale dziękuję że opisałaś całą historię.

    To prawda, każda z nas ma swój ból i jesteśmy silne, bardzo mi to przewartościowało niektóre aspekty życia już teraz…chodź wszystko tak świeże.

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Olcykowa Autorytet
    Postów: 1798 1823

    Wysłany: 26 października, 20:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Matylda88 💔💔💔 dobrze, że położne jeszcze nie wpadły na pomysł żeby nacisnąć przycisk spłuczki w toalecie 😵‍💫😵‍💫😵‍💫 brak słów na to, co się dzieje w tych szpitalach. I to jeszcze kobieta kobiecie! W głowie się nie mieści 😩

    👩🏻 93 👦🏻 92 👶 22
    Mięśniak macicy, PCOS, Pai-1 hetero

    2025r. - powrót do starań o rodzeństwo 🍀
    2cs- 8tc poronienie zatrzymane 6+2 💔 09.2025r.
    Starania wstrzymane do końca roku z uwagi na zabieg ⛔️

    ✨23.08.2022r. F 🩵 🌈

    2021r. - 2x 5tc 💔
  • Matylda88 Ekspertka
    Postów: 199 189

    Wysłany: 26 października, 23:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Najgorsze jest to że ja w ogóle nie pomyślałam że to jest niedopuszczalne, że to nie jest odpowiednie zachowanie ze strony personelu szpitalnego, ja się cieszyłam że mam sama pokój i że ja nie wpadłam na to żeby tą spłuczkę nacisnąć, bo nie mogłam wytrzymać z tą myślą że to dziecko ciągle tam leży. Próbowałam nawet zanurzyć rękę i sama je wyjąć ale przerosło mnie to. Przepraszam że tak szczegółowo Wam to opisałam, ale to ciągle we mnie siedzi. Na szczęście finalnie udało nam się pochować naszą córeczkę. Chociaż nie tak łatwo było uzyskać informację jak i skąd możemy odebrać płód.

    02.2024: 8 tc 💔👼🏻
    10.2024: 13 tc 💔M.👼🏻
    10.2025: 9 tc 💔👼🏻
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 26 października, 23:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @matylda88
    To co opisujesz się w głowie nie mieście jak zostałaś potraktowana, Ty i Twoje nienarodzone dzieciątko…
    Ale dobrze że to opisujesz żeby wiedzieć jakie są realia i do czego się dopuszczają pracownicy służby zdrowie...
    Ja nie pamiętam dokładnie co się działo jak miałam te silne skurcze bo aplikacji leku i tak samo wczoraj w tym stresie więc to co Ty musiałaś tam przeżywać…ja pewnie bym połowy nie wiedziała co wogóle mówiłam i do kogo, nie mówią o racjonalnym zachowaniu.

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
  • Ninia Ekspertka
    Postów: 167 114

    Wysłany: 27 października, 06:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jak czytam Wasze posty to mi serce pęka. Dopowiem szczegóły mojej historii, nie chciałam wcześniej tutaj tego pisać bo wasze dzieciątka odeszły same a ja przyspieszyłam ten proces i muszę z tym żyć (chociaż nie żałuję bo i tak to by się stało). Ja dostałam deklarację 2 szpitali, że przeprowadzą mi terminację bo wada zagraża mojemu życiu i listę kolejnych 3 szpitali Warszawie, które też gotowe są to zrobić więc z tym nie było żadnego problemu (pewnie dlatego, że wada jest 100% letalną i nauka nie zna dzieci i ludzi żyjących z tripliodia). Natomiast sam proces tak mnie i męża przeraził, a szczególnie to że mała będzie już ze mną połączona pępowiną i że będzie w sumie to już poród tylko nazwany poronieniem, że rozważyliśmy opcję chirurgii za granicą. Co prawda lekarze zasugerowali, że jak zrobię dużą „maniane” po podaniu tabletek to zostanę zabrana na zabieg i w PL. Ale wiecie co ja już nie miałam siły… nie chciałam być na lasce lekarza, który akurat będzie miał dyżur.
    Wybraliśmy z mężem Holandię. Lekarze z PL wiedzieli o naszym wyborze. Caly zabieg, hotel i przeloty kosztowały nas 7 tysięcy zł, nie wiem czy dużo czy mało ale już wtedy nie miało znaczenia. Personel był bardzo miły, kobiety z wadami płodu są traktowane szczególnie, dostałam nawet propozycje że zrobią mi odciski stópek dziecka. Położne i lekarka były bardzo wspierające, zapewniały mnie że to wada losowa, że to nie moja wina, że jestem taka dzielna, że za miesiąc mogę się starać o kolejne dziecko i że na pewno wszystko będzie ok. Nie byłam dla nich ciekawym przypadkiem tylko kobieta z największą tragedią w swoim życiu.Szokiem jest to, że w klinice mają 2-3 Polki tygodniowo z wadami letalnymi płodu, które boją się „rodzić” w Polsce.
    5 dni po zabiegu byłam na kontroli w Instytucie Matki i Dziecka, gdzie od pani doktor uszlyszalam ze Holandia to był dobry wybór…. Co to świadczy o naszych szpitalach…

    Wiem, że dla niektórych to, że zrobiłam chirurgię pod narkozą to może być droga na skróty, że nie przeszłam procesu urodzenia mojego dziecka świadomie ale wiecie co 3 tygodnie od diagnozy do zabiegu przeżyłam taki koszmar, któremu nikomu nie życzę. Żyłam ze świadomością, że moje dziecko jest tak bardzo chore że nawet nie ma szans by złapało pierwszy oddech, że moje hormony ciążowe są na jakimś śmiesznym poziomie a ja cały czas mam w sobie żywą ciążę, że mój przypadek to wybryk natury bo tej ciąży już od kilku tygodni nie powinno być. Budziłam się w nocy z krzykiem mając kilka sekund nadzieję, że to wszystko zły sen i biłam się po twarzy by się obudzić. Jedyne co mogłam dla siebie zrobić to ukrócić te męczarnie i zapewnić sobie by nie pamiętać procesu.
    Rita jest pochowana z innymi dziećmi nienarodzonymi na lokalnym cmentarzu pod Amsterdamem, nas oczywiście nie było na pogrzebie ale mam spokój serca, że ma swoje miejsce.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 października, 11:42

    👱🏻‍♀️ 91
    👦🏻74

    30.07.2025- 13 dpo upragnione 2 mocne kreski
    17.10.2025 💔🩷👼 Rita 16tc, triploidia matczyna
  • Laurelli Ekspertka
    Postów: 215 124

    Wysłany: 27 października, 10:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Ninia
    Czytałam to z gulą w gardle... Naprawdę nie da się sobie wyobrazić, co musiałaś wtedy przeżywać….Każdy ma swój limit bólu i ma prawo zrobić to tak, żeby po prostu dać radę. To nie była żadna droga na skróty -zabieg w narkozie – zrobiłaś to, co było w tamtym momencie najlepsze, żeby przetrwać i nie rozpaść się na kawałki. Dobrze że trafiłaś tam gdzie potraktowali Cię z empatią i szacunkiem. Tak to właśnie powinno wyglądać – z ludzkim podejściem, spokojem i wsparciem.
    A to ze Wasz Aniołek Rita 👼🏻 ma swoje miejsce, jest naprawdę piękne i daje spokój w tym całym bólu. Takie historie są potrzebne bo pokazują, jak wiele siły może mieć kobieta -nawet wtedy gdy świat jej się wali i serce pęka 🥺😔

    Przytulam Cię mocno. ❤️

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 października, 10:59

    Ninia lubi tę wiadomość

    💃🏻 34l.
    -niedoczynność tarczycy
    🧔🏻‍♂️ 38 l.


    First baby 🍬
    💔
    20.10.25
    9/7tydz.


    Życie i ciąża za granica 🌍
‹‹ 209 210 211 212 213 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

3 naturalne sposoby na mdłości w ciąży

Mdłości i nudności to jedna z najczęstszych i najbardziej typowych dolegliwości w pierwszych tygodniach ciąży. Czym są one spowodowane i jak sobie pomóc? Poznaj sprawdzone i skuteczne sposoby, jak zmniejszyć mdłości w ciąży.

CZYTAJ WIĘCEJ

Perimenopauza - czym jest, jak na nas wpływa i jak sobie możemy z nią poradzić!

Czym jest perimenopauza i czym różni się od menopauzy? Czy jeśli masz 40 lat to ten temat może dotyczyć również Ciebie? W jaki sposób perimenopauza się zaczyna? Jakie są typowe i nietypowe objawy spadku i burzy hormonów przed menopauzą? Czy można temu zapobiec, jak sobie radzić z objawami i jak dbać o zdrowie, gdy spada estrogen? Wraz z ekspertami stworzyliśmy dla Ciebie artykuł, z którego dowiesz się wszystkiego, czego potrzebujesz o swoim zdrowiu hormonalnym w okresie perimenopauzy.

CZYTAJ WIĘCEJ

Czego nie jeść  w ciąży - 7 produktów zabronionych

Ciąża to okres wzrostu apetytu i wielu zachcianek kulinarnych. Czy oznacza to zatem, że możesz pozwolić sobie na wszystko i jeść do woli? Niestety nie. Zapoznaj się czego nie jeść w ciąży, aby zachować bezpieczeństwo dla rozwijającego się płodu. 

CZYTAJ WIĘCEJ