Starania po poronieniu 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Kropka_93 wrote:Hej. Ja po poronieniu pustego jaja mowilam sobie ze dobrze ze tak się stało ze tam nic nie było, że nie wybaczyłabym sobie jakby dzieciatko było bardzo chore i ze dobrze ze natura tak postąpiła. Czytalam tez ze zdarza sie czesto puste jajo przy pierwszej ciazy. Później zaszłam w kolejna ciaze (in vitro) ale niestety dziecko zmarło w 6 miesiacu ciazy i teraz się też zastanawiam dlaczego my mamy takiego pecha i ze to chyba zart.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co czułaś. Dla mnie 7 tydzien jest juz tragedia. Bardzo chcialam tego dziecka ... Problemem jest slabe nasienie i moje amh lekarze twierdza ze jest niskie. W listopadzie lekarze nam zbyt dużych szans nie dawali na naturalną ciążę, a tu nagle dzien po świętach dwie kreski skakałam ze szczęścia a 3 tygodnie pozniej taka diagnoza... Szpital i indukcja poronienia, cale szczescie oczyscialam sie sama. -
Cześć dziewczyny,
Od jakiegos czasu was podczytuje ale wcześniej nie miałam odwagi się odezwać. Po wiadomości od @Plamka92 postanowiłam dołączyć do Was. Moja historia jest bardzo podobna do jej.
Byłam w 17+2 tygodnia, kiedy pojechaliśmy na prywatną wizytę, żeby poznać płeć dziecka. Z tej wizyty wyszliśmy z informacją o małowodziu – AFI wynosiło 5,04 – oraz podejrzeniem braku pęcherza moczowego u maluszka. Podczas dodatkowej wizyty u specjalisty okazało się, że maluszkowi brakuje obu nerek, a lekarze poinformowali nas, że pojawią się również problemy z płucami i zniekształcenie kończyn, oraz że dziecko nie przeżyje po porodzie. Podjęliśmy wtedy bardzo trudną decyzję o terminacji ciąży. Urodziłam naszego synka w 18+3 tygodniu ciąży. Spędziliśmy z nim kilka cudownych godzin, najtrudniejszym momentem było opuszczenie szpitala bez niego.
Dziś minęły już ponad trzy tygodnie od porodu, czekam na pierwszą miesiączkę. Szpital pobrał próbkę pępowiny i wysłał ją na badania genetyczne. Wyniki mają być za około 6 tygodni, więc wciąż czekamy.👧 34 🧔36
05/24 cb
02/25 18+3 🩵💔 -
Karola1995 wrote:Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co czułaś. Dla mnie 7 tydzien jest juz tragedia. Bardzo chcialam tego dziecka ... Problemem jest slabe nasienie i moje amh lekarze twierdza ze jest niskie. W listopadzie lekarze nam zbyt dużych szans nie dawali na naturalną ciążę, a tu nagle dzien po świętach dwie kreski skakałam ze szczęścia a 3 tygodnie pozniej taka diagnoza... Szpital i indukcja poronienia, cale szczescie oczyscialam sie sama.
Jeszcze nadejdzie ten piękny dzień i znów ujrzysz te dwie kreseczki na teście ❤️ wierzę w to mocno! Sobie tez daje nadzieje, już pokupowalam suplementy i mówię że się nie poddam. Mój mąż tez ma slabe nasienie, 0%morfologi. Już przestaliśmy to badac kilka lat temu.🙋♀️ 32
🙋♂️ 34
Starania od 2017
4 x IUI - nieudane
23.06.2023 - transfer 2dniowego zarodka 👎
04.10.2023 transfer blastki 4.2.2.👍
09.11.2023 puste jajo 20 mm, w 7t - odstawiam leki, poronienie.
Lipiec 2024 - zaczynamy przygotowanie II ivf ☺️
03.08.2024 punkcja 🥚 mamy 3 (4.1.1, 4.1.1, 4.1.2)❄️
04.10.2024 - transfer blastki 4.1.1.
17.02 22t2d - II prenatalne 450g dziewczynki 🩷
05.03.2025 - 24t4d - 👼🤍 żegnaj moja mała kruszynko 😢💔 -
LadyBug wrote:Cześć dziewczyny,
Od jakiegos czasu was podczytuje ale wcześniej nie miałam odwagi się odezwać. Po wiadomości od @Plamka92 postanowiłam dołączyć do Was. Moja historia jest bardzo podobna do jej.
Byłam w 17+2 tygodnia, kiedy pojechaliśmy na prywatną wizytę, żeby poznać płeć dziecka. Z tej wizyty wyszliśmy z informacją o małowodziu – AFI wynosiło 5,04 – oraz podejrzeniem braku pęcherza moczowego u maluszka. Podczas dodatkowej wizyty u specjalisty okazało się, że maluszkowi brakuje obu nerek, a lekarze poinformowali nas, że pojawią się również problemy z płucami i zniekształcenie kończyn, oraz że dziecko nie przeżyje po porodzie. Podjęliśmy wtedy bardzo trudną decyzję o terminacji ciąży. Urodziłam naszego synka w 18+3 tygodniu ciąży. Spędziliśmy z nim kilka cudownych godzin, najtrudniejszym momentem było opuszczenie szpitala bez niego.
Dziś minęły już ponad trzy tygodnie od porodu, czekam na pierwszą miesiączkę. Szpital pobrał próbkę pępowiny i wysłał ją na badania genetyczne. Wyniki mają być za około 6 tygodni, więc wciąż czekamy.🙋♀️ 32
🙋♂️ 34
Starania od 2017
4 x IUI - nieudane
23.06.2023 - transfer 2dniowego zarodka 👎
04.10.2023 transfer blastki 4.2.2.👍
09.11.2023 puste jajo 20 mm, w 7t - odstawiam leki, poronienie.
Lipiec 2024 - zaczynamy przygotowanie II ivf ☺️
03.08.2024 punkcja 🥚 mamy 3 (4.1.1, 4.1.1, 4.1.2)❄️
04.10.2024 - transfer blastki 4.1.1.
17.02 22t2d - II prenatalne 450g dziewczynki 🩷
05.03.2025 - 24t4d - 👼🤍 żegnaj moja mała kruszynko 😢💔 -
Kropka_93 wrote:Tak to plus ze oczyscilas się sama I uniknelas łyżeczkowania. Dla każdej z nas to tragedia i wewnętrzny bol i pelno emocji, nikt tego nie zrozumie do poki sam tego nie przejdzie. Mimo że z czasem bedzie Ci lepiej to zapamiętasz to do końca życia ale łatwiej będzie Ci o tym rozmawiać niż teraz.
Jeszcze nadejdzie ten piękny dzień i znów ujrzysz te dwie kreseczki na teście ❤️ wierzę w to mocno! Sobie tez daje nadzieje, już pokupowalam suplementy i mówię że się nie poddam. Mój mąż tez ma slabe nasienie, 0%morfologi. Już przestaliśmy to badac kilka lat temu.
Masz rację ze rozmowa o tym trudnym czasie pomaga . Trzymam kciuki aby nam tu wszystkim jak najszybciej się udalo miec chociaż jedno zdrowe dziecko ❤️Kropka_93 lubi tę wiadomość
-
@Kokosik mam podobnie, też czułam ulgę i szczęście jak zobaczyłam serduszko, które niestey w przeciągu kilku dni przestało bić i też czuję żal, jak widzę innych z dziećmi, chociaż właśnie jak myślę o patologii, to boli mnie mocniej właśnie przez myśl „nic nie robi w kierunku ochrony dziecka, a zdrowe dziecko ma”. Mąż mnie nawet jak ostatnio zabrał do restauracji i koło naszych stolików biegały dzieci, mi się już chce płakać, a on do mnie „poczekaj, też takie mieć kiedyś będziemy”.
Super, że już po tym 4 cyklu czujesz się dużo pewniej. To dobrze rokuje. Zdrowie fizyczne, zdrowiem fizycznym, ale jak głowa szwankuje (a nie oszukujmy się, każda z nas jest obciążona psychicznie stratą i na swój sposób to przeżywa), to nici z wzorowych parametrów krwi czy innych parametrów zdrowotnych… nawet podam przykład mojej znajomej, której przypadkiem wykryto guza mózgu (robiła badanie MRI na kręgosłup szyjny i chcąc nie chcąc takie badanie obejmuje szczęśliwie w jej przypadku też część mózgu). Chodziła z tym guzem jeszcze 3 tygodnie (a nie wiadomo kiedy on jej się pojawił, objawów nie miała żadnych), dobrze się czuła, odebrała wynik, przeszła już operacje w trybie pilnym, ale przez ten stres bardzo się jej zdrowie posypało. Sama jest młoda, bo ma ok. 45 lat, ma w domu dwójkę nastolatek i zżera ją stres…
@Karola1995 chyba tylko czas, ewentualnie może psycholog pomoże (w fundacji Ernesta jest darmowy dostęp). Czas pozwoli przyzwyczaić się do bólu. Może wakacje, zmiana otoczenia? Ja czasami myślę, że już jest świetnie, a kolejnego dnia ryczę, taka istna sinusoida. Ale mam nadzieję, że sobie poradzę, wakacje pozwolą odciąć się od rzeczywistości i miejsca się zrelaksować i po prostu pójść dalej. Akurat, o ile będę miała regularne miesiączki (pierwsza po łyżeczkowaniu była równe 4 tygodnie po, więc jest nadzieja), to okres mi wypada po powrocie, a potem według lekarki już możemy się starać. Mam nadzieję, że będę psychicznie na to gotowa.
@mariegold_ ja jestem w trakcie pierwszej miesiączki. Jest zupełnie inna. Ja problemów z bólem raczej nie mam, najczęściej 2 dnia boli mnie w lędźwiach i mam obfity okres 2-3 dnia (wymiana co max. 2-3 h), a tu w zasadzie w pierwszych 3 dniach mogłabym być na jednej podpasce dziennie, a i tak tylko do max. Połowy byłaby brudna. Już 4 dnia była bardziej obfita, ale też bez szaleństw.
@LadyBug bardzo współczuję. Jesteś kolejnym przykładem niestety, że przetrwanie 1 trymestru wcale nie oznacza ciąży zakończonej sukcesem. A ja myślałam, że ten 2 trymestr jest najprzyjemniejszy i najbezpieczniejszy… trzymam kciuki, abyście sobie poradzili ze stratą, jeszcze nadejdą piękne chwile.
Starania od 06.2023
10.2024 monitoring USG + badania hormonów
3 dc:
Kwas foliowy 10.3 ng/ml
FSH 5.42 mIY/ml
LH 3.95 mIU/ml
Estradiol 30.5 pg/ml
witamina D3 31.5 ng/ml
21 dc:
TSH 1.019, FT3 2.52, FT4 0.92, progesteron 14.8, AMG 16.72 pmol/l
27 dc: glukoza na czczo: 97, glukoza po OGGT 95, kortyzol 20,6, insulina na czczo: 7,9
05.12.2024 sonoHSG jajowody drożne
24.12.2024 r. II kreski
15.01.2025 r. 6t6d. ciąża pojedyncza, CRL 9,9 mm, FHR 151/min
15.02.2025 Poronienie chybione w 7tc. Brak czynności serca😭 -
@LadyBug bardzo smutna historia 😢 przytulam i wierzę, że na pewno kolejna ciąża będzie tą szczęśliwą. Przestaję rozumieć dlaczego wszyscy mówią, że po 1 trymestrze można odetchnąć jak to zupełna nieprawda skoro tyle tragedii zdarza się później..
Rozumiem Was z patrzeniem na inne rodziny z dziećmi, wiem że niektórzy wcale nie chcieli ich mieć, a doczekali się zdrowych i szczęśliwych maluchów beż żadnych komplikacji.. Czekam na okres za tydzień i ruszamy że staraniami, boję się, że będę myslec tylko o kolejnej ciazy, wszystko analizować i szukać objawów.. ale jak tego nie robić jak zdrowy dzidziuś to moje jedyne marzenie..
@Paulina66 trzymam kciuki za wizytę!👱♀️35 👱♂️37
04.2025 powrót do starań 🐣
01.2025 13tc 💙👼 💔 -
Dziękuję że wszystkie słowa wsparcia. Sama myślałam, że drugi trymestr jest już bezpieczny i najgorsze minęło. Dlatego nie spodziewaliśmy się takiej wiadomość. Teraz czuję się dużo lepiej, wróciłam do pracy, miałam możliwość pracować z domu, więc z tego skorzystałam i w tym tygodniu wróciłam do biura. Strasznie bałam się tego powrotu, najbardziej tego co ludzie będą mówić. Ale moja szefowa to załatwiła wcześniej, wytłumaczyła im żeby nie zadawali pytań, i że sama zdecyduje co i komu powiem. Mialam również ogromne wsparcie ze strony mojego męża, na początku nie chciałam wychodzić z domu i to on wyciągał mnie na spacery.
Sama jestem dobrej myśli i wierzę, że każdej z nas uda sie kolejny raz być w ciąży i tym razem urodzić zdrowego bobasa. ❤️Agat99, Kropka_93, Malowybitna, collet lubią tę wiadomość
👧 34 🧔36
05/24 cb
02/25 18+3 🩵💔 -
Trzymajcie te dobre myśli jak najmocniej. Pozwólcie sobie na emocje i łzy ale pozytywne nastawienie na następną ciążę jest bardzo ważne ♥️
Wiem, że u wielu z Was to jeszcze świeży temat ale na pewno każdej z nas w końcu się uda 🍀Kropka_93 lubi tę wiadomość
31 👩🦳 34 🧔♂️
05.2024 rozpoczęcie starań
11.2024 straciliśmy aniołka 7 tc 💔💔💔
01.2025 walczymy od nowa 🍀
☀️ Jeszcze zaświeci słoneczko ☀️ -
Cześć! Dawno się nie odzywałam, ale jestem po USG i znowu czuję się jakby życie samo podcinało mi skrzydła 😅
2 cykle po poronieniu, w sumie dość długie bo 36 i 44 dni.. a na usg torbiel 7 cm 😅
To znaczy torbiele to mam od dawna, bo mam PCOS. Ale czegoś takiego jeszcze nie było
Któraś miała podobny problem? -
Ja szczerze powiem ze za wszelką cenę chcialam znać przyczynę lekarz jednak bardzo szybko mnie sprowadzil na ziemię ze zadne badania nie sa potrzbne na ta chwile , dla niego sukces ze wgl sie udalo uzyskac ciaze po odstawieniu wszystkich lekow. Niby gadal cos ze najlepiej poczekac 3 miesiace ze staraniami a z drugiej strony w szpitalu lekarze kazali tylko do pierwszej miesiaczki czekac i sie starac. Najgorsze jest w tym wszystkim to ze ja nie wiem co dalej na co sie nastawic czy wgl uda mi się jeszcze kiedykolwiek zobaczyc dwie kreski na tescie.
Poki co czekam na okres z nadzieja ze moze jednak sie nie pojawi 🙂 -
Olga000 wrote:Cześć! Dawno się nie odzywałam, ale jestem po USG i znowu czuję się jakby życie samo podcinało mi skrzydła 😅
2 cykle po poronieniu, w sumie dość długie bo 36 i 44 dni.. a na usg torbiel 7 cm 😅
To znaczy torbiele to mam od dawna, bo mam PCOS. Ale czegoś takiego jeszcze nie było
Któraś miała podobny problem?
Wow 7cm to już spora. I co Ci zalecili?
U mnie 3cm torbiel na jednym jajniku, po niepękniętym pecherzyku z poprzedniego cyklu, po miesiączce też nie zniknęła. Czekam na razie czy będzie owulacja w tym cyklu i potem mam brać Duphaston.31 lat
Hashimoto, niedoczynność tarczycy
MTHFR hetero, PAI-1 hetero
Zespół antyfosfolipidowy?
Starania od 05/2024
28.11.2024 ⏸️
10.01.2024 💔 poronienie zatrzymane -
Ragazza wrote:Wow 7cm to już spora. I co Ci zalecili?
U mnie 3cm torbiel na jednym jajniku, po niepękniętym pecherzyku z poprzedniego cyklu, po miesiączce też nie zniknęła. Czekam na razie czy będzie owulacja w tym cyklu i potem mam brać Duphaston.
No właśnie wiem..
Początkowo miał być to duphaston, ale powiedziałam, że chce przełożyć starania na jesień, więc wrzuciliśmy antykoncepcje hormonalna żeby te jajniki wyciszyć. Dosłownie tak na 2/3 miesiące. -
Mnie też zaproponowali anty na 2 miesiące, ale ja chciałabym już wrócić do starań, więc się na razie nie zdecydowałam31 lat
Hashimoto, niedoczynność tarczycy
MTHFR hetero, PAI-1 hetero
Zespół antyfosfolipidowy?
Starania od 05/2024
28.11.2024 ⏸️
10.01.2024 💔 poronienie zatrzymane -
Ragazza wrote:Mnie też zaproponowali anty na 2 miesiące, ale ja chciałabym już wrócić do starań, więc się na razie nie zdecydowałam
Ja mam ślub za kilka miesięcy 🙈 więc może tak miało być.. bo byłby problem z suknią, gdyby udało się zajść 😅
Ale chyba za te kilka miesięcy to już pomyślę o stymulacji, bo coś ten mój organizm i jajniki nie współpracują ze mną -
@LadyBug bardzo Ci Kochana współczuję i łącze się w bólu z Tobą ❤️🩹 rozumiem przez co przeszłaś i przez co przechodzisz teraz. Nie próbuje nawet zrozumieć dlaczego tak się stało, dlaczego Bóg nas tak doświadcza ale wierzę że za jakiś czas wszystko się ułoży i doczekamy się zdrowych dzieci, a Aniołki na zawsze będą w naszej pamięci i w naszych sercach. Wierzę że kiedyś się z nimi spotkamy po śmierci i poznamy się na wzajem.
Proszę daj znać co z tych badań pępowiny Wam wyszło, u mnie chcieli zrobić sekcje ciałka małego ale się nie zgodziliśmy, wzięli do badania histopatologicznego łozysko i pępowinę.
Zastanawialiście się z mężem może nad jakimiś badaniami genetycznymi? Mnie to cały czas chodzi po głowie ale nie wiem czy to ma sens, mój mąż jest jak narazie przeciwny, uważa że to nam namiesza w głowach, a ja z kolei chciałabym wykluczyć że nie przekazaliśmy jakiegoś wadliwy gen małemu.
Dziś byliśmy u mojego Antosia na grobie, umiem już z nim rozmawiać nie płacząc, więc to jest dla mnie duży krok.
Ostatnie dwa dni a zwłaszcza poranki były ciężkie, budziłam się z takim poczuciem bezsensu życiowego, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, popłakałam trochę.. ciężko jest, jak człowiek myśli że już jakoś się zbiera do kupy to na kolejny dzień znowu rozsypka.. -
Jestem po wizycie u nowej pani ginekolog i pierwszy raz od bardzo dawna wyszłam z gabinetu naprawdę zadowolona. Pokazałam moje wyniki krwi z lutego i jak zobaczyła poziom ferrytyny to od razu wypisała receptę na Sorbifer, bo koniecznie trzeba ją podnieść. Glukoza też do obserwacji i jeśli będzie nadal taka wysoka to poleciła zbadać krzywą, akurat za 2 tygodnie w szpitalu będą mi badać poziom naczczo to zobaczę czy zmiana diety coś pomogła. Te same wyniki dałam na kontroli po poronieniu mojemu prowadzącemu i nawet na nie nie spojrzał... Jeśli chodzi o moje wyniki trombofilii (czynnik V R2 hetero) to nie ma wskazań do wdrożenia jakichkolwiek leków. W prawym jajniku nie ma żadnej torbieli tylko ciałko żółte świadczące o przebytej owulacji. W lewym jajniku potworniak - i pani doktor potwierdziła to co inni lekarze mówili mi wcześniej - że na razie go nie ruszać dopóki nie rośnie. Co do histeroskopii to nie muszę brać przed nią antykoncepcji, powiedziała że nawet jeśli zabieg wypadnie w 16-18 dniu cyklu to nie ma problemu i grubsze endometrium nie będzie przeszkodą przy usunięciu zmiany, problem byłby tylko gdyby histero wypadła wtedy kiedy miesiączka. No i potwierdziła, że od razu w kolejnym cyklu można wrócić do starań 🥹 Dodatkowo pobrała wymaz do posiewu z pochwy i w razie gdyby wyszła jakaś infekcja to jeszcze przed histero wdrożymy leczenie.
Agat99 lubi tę wiadomość
30 👰🏼♀️ 32 🤵🏻
11.2024 ⏸️
01.2025 💔🪽 9tc (poronienie zatrzymane 6+1)
🧬 V R2 hetero
🔬❌ homocysteina 8.4 umol/l, ferrytyna 25 ng/ml, wit D 44.3 ng/ml
🔜🏥 15.04 histeroskopia -
Plamka92 wrote:Cześć Dziewczyny,
Czytam forum od wczoraj i chce się podzielić moja smutną historią.
Zaczęliśmy starania z mężem w październiku 2022, już wtedy borykałam się z niedoczynnością tarczycy, ale parametry były uregulowane to byłam pewna że w ciągu 3 miesięcy ciąża się pojawi. Oczywiście nie było tak kolorowo jak myślałam i po 8 miesiącach bezskutecznych starań poszłam do ginekologa z myślą że napewno coś u mnie nie gra. Po badaniach ginekolog nic nie znalazła, zaleciła badanie nasienia u męża. Badanie wykonaliśmy w lipcu 2023, niestety parametry męża były tragiczne, ilość plemników ledwo ponad 3 mln, słaba ruchliwości, nie było z czego wykonać morfologii. Mąż wybrał się do andrologia, który nie znalazł żadnej przyczyny, zalecił nucleox pro ( cena zwaliła mnie z nóg, miesięczna kuracja prawie 150 zł). No ale kupiliśmy ten nucleox, mąż od razu pomyślał o zmianie bielizny na luźniejsza, ja z kolei włączyłam mu do diety sok pomidorowy i olej z czarnuszki. Kolejne badania wykonaliśmy w grudniu 2023. O dziwo ilość plemników zwiększyła się do 69mln co było szokiem dla nas, ruchliwość się poprawiła ale nadal poniżej normy, morfologia 6%. W styczniu 2024 wybraliśmy się do klini leczenia niepłodności, wykonałam multum badań hormonalnych, wszystko w normie. Moje badanie ginekologiczne na wizycie również ok, ma pani owulację, endometrium odpowiedniej grubości, możemy Państwu zalecić inseminację a jak to nie pomoże to badanie drożności jajowodów i invitro. Stwierdziliśmy że wykonam badanie drożności i poczekamy jeszcze pół roku z decyzją o inseminacji. W marcu 2024 miałam wykonane HSG rentgenem w szpitalu, wg lekarza wykonującego badanie mój prawy jajowód był słabo drożny. Postanowiłam to skonsultować z moją ginekolog, ona z kolei powiedziała że jajowód ok, tylko budowa macicy mogła spowodować to że kontrast się ciężko rozszedł, stwierdziła że wyniki męża są już naprawdę dobre i mamy się starać, jak za pół roku nic się nie zadzieje to proponowała sprawdzić ten prawy jajowód laparoskopowe. Tak nam mijały miesiące i postanowiliśmy jeszcze w październiku wykonać kolejne badanie nasienia u męża i sprawdzić fragmentację DNA plemnika. Wyniki nasienia znowu się polepszyły, ruchliwość w normie, a fragmentacja DNA 7%. Nie wiem czy wtedy moja głowa się odblokowa czy co się stało, ale w między czasie kupiłam dokładny termometr owulacyjny i od miesiączki 17 października zaczęłam mierzyć codziennie temperaturę, owulacja z pomiarów przypadła nam na 30 października, działaliśmy jak to każdego miesiąca, ja po owulacji dalej mierzyłam temperaturę, po ponad tygodniu nadal utrzymywała się podwyższona, ale nie nakręcalam się bo wyczytałam w internecie że do miesiączki będzie podwyższona i albo chwilę przed albo w dniu miesiączki spadnie. Jakie było moje zdziwienie jak temperatura nie spadała a miesiączka nie pojawiła się ani 28 ani 29 dnia cyklu, a cykle mam bardzo regularne. Po pracy 29 DC zrobiłam test, pokazała się blada druga kreska. Jednoczesnie poczułam strach, radość, zaskoczenia, aż ciężko to opisać. Podnosiłam test za 2 dni z rana, już były piękne ciemne dwie kreski. Powoli przyzwyczajam się do myśli że się wkoncu udało, że jestem w tej upragnionej ciąży, że Bóg wkoncu nam pobłogosławił i teraz wszystko będzie ok, bo przecież tyle się staraliśmy. I na początku naprawdę było, po 2 tygodniach poszłam do lekarza potwierdzić że ciąża jest dobrze zlokalizowana ( mieliśmy obawy o ciążę pozamaciczna ze względu na ten podejrzany prawy jajowód) ale na szczęście wszystko było ok. Tak mijał nam dobrze 1 trymestr, oprócz dolegliwości typowo ciążowych nic złego się nie działo. W połowie stycznia pojechaliśmy na badania prenatalne, tam również wszystko w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo, łożysko ok, szyjka ok.
Pamiętam jaka ulgę czułam wracając wtedy z Gdańska do domu.
Następny miesiąc już na zwolnieniu ciążowym zleciał bezproblemowo. Czekałam na wizytę kontrolną w lutym, aby zobaczyć na USG nasz skarb i dowiedzieć się czy to on czy ona, chociaż w głębi duszy wiedziałam że to chłopiec.
18.02 nasz świat się zawalił, udałam się na badanie kontrolę w tyg 17+5, badanie szyjki w porządku, przeszliśmy na USG i wtedy pani ginekolog zadała pytanie czy czuła Pani odejście wód płodowych. Zdębiałam, bo nic takiego nie zauważyłam.. Pani ginekolog mówi dalej, niestety nie jest dobrze, mamy bezwodzie, muszę Panią pilnie skierować do szpitala. Wyszłam z gabinetu zapłakana, zadzwoniłam po męża, za 2 godziny byliśmy w szpitalu klinicznym w Gdańsku. Tam potwierdziło diagnozę bezwodzia i przyjęli mnie na oddział, następnego dnia miałam mieć USG potwierdzające czy problem leży w dziecku - brak albo niewydolność nerek czy wody faktycznie wyciekły np przez infekcje. Rokowania nie były dobre. Przeryczalam cały dzień, cały wieczór, ale jakoś dotrwałam do kolejnego dnia. Na USG stwierdzili że nerki są, co mnie troszkę odstresowalo, wykonali test pobierając próbkę z pochwy, zrobili posiew i potwierdzili że wody się sączą, musiało dojść do uszkodzenia worka płodowego, na szczęście nie było infekcji. Wdrożyli antybiotykoterapię i czekali do następnego tygodnia żeby zaproponować jakieś opcje leczenia. Wstąpiła we mnie nadzieja że jednak mimo tego zagrożenia uda się uratować dziecko. Tak czekałam do poniedziałku na scenariusz który dla mnie przygotowali. W poniedziałek 24 lutego Pani doktor przedstawiła mi możliwość wzięcia udziału w badaniach klinicznych polegających na ciągłej amnioinfuzji, miałam mieć podłączony cewnik do macicy i przez cały czas dolewamy sztuczny płyn owodniowy. Wiązałoby się to z pozostaniem w szpitalu do 34 tygodnia ciąży i rozwiązaniem ciąży po 34 tygodniu. Ryzyka były ogromne, mogłam w każdej chwili porobić, dziecko mogło się urodzić ze schorzeniami płuc ale i tak chciałam walczyć, tym bardziej że mały człowiek mimo złych warunków w mojej macicy dzielnie walczył i się nie poddawał. Zgodziłam się na zabieg i 3 marca został podłączony cewnik- ból.do zniesienia. Jedyne o czym myślałam to tylko aby mój organizm nie zaczął ronić, abyśmy wytrzymali przynajmniej do tego 30 tygodnia.
Po założeniu cewnika lekarze dolali wód żeby polepszyć widok na USG. Wtedy zaczął się dramat, żaden z obecnych przy zabiegu lekarzy nie mógł znaleźć nerek u dziecka, wykonali test z podaniem do cewnika furosemid, który miał sprawdzić czy dziecko połyka wody i siusia, niestety po godzinie i ponownym USG brak zmian. USG wykonane przez kolejnego lekarza, który potwierdził tylko najgorsze - nie ma nerek, nie ma tętnic nerkowych. Dziecko ma wadę letalna, nie ma szans na przeżycie. Czułam się tak jakby to był jakiś koszmarny sen z którego się wybudze. Byłam w piątym miesiącu ciąży, po 2 tygodniach w szpitalu z nadzieją że to tylko wina braku wód płodowych i że uda się donosić ta ciążę, przecież tak długo na nią czekałam.
Lekarze stwierdzili że dla mojej pewnosci poczekamy jeszcze dobę, dolejemy wód i wtedy ocenimy ponownie.
Zostałam wezwana na USG z rana 4 marca, niestety brak zmian, potwierdzili to co było już przesadzone.
Razem z mężem podjęliśmy najtrudniejsza decyzję w naszym życiu- zakończenie ciazy. Nasze dziecko nie miało możliwości przeżycia bez nerek, bez wód płodowych narażone było na deformacje i infekcje, moje życie też było zagrożone w każdej chwili mogła rozwinąć się infekcja a później sepsa. W ten sam dzień dostałam po południu pierwszą dawkę tabletek poronnych, ryczalam okropnie jak lekarz podawał mi lek, wiedziałam co się stanie i nie byłam w stanie tego ogarnąć psychicznie.
Wieczorem ok 21 zaczęły się pierwsze skurcze, poronie od, poród zakończył się po 19h, myślalam że umrę z bólu, moje ciało nie chciało oddać tej ciąży, szyjka cały czas mocno trzymała mimo leków, mimo zastrzyków itp. dopiero po 15 lekarze podali mi morfinę i wtedy nastąpiło poronienie, mój mały chłopiec urodził się martwy 5 marca o 15.55, ważył 330 gram. Dostaliśmy możliwość pożegnania się z nim, cały czas mam.przed oczami jego śliczny nosek i oczka 💔💔. Po porodzie miałam jeszcze łyżeczkowanie macicy, wyszłam do domu w czwartek 6 marca. Pozegnalismy naszego Antosia w środę 12 marca na cmentarzu w miejscowości do której będziemy się przeprowadzać pod koniec roku bo budujemy tam dom. Mieliśmy przeprowadzać się w trójkę, teraz nasz syn jest na cmentarzu a my nadal sami. Za chwilę minie 2 tygodnie, fizycznie czuje się ok, mam jeszcze lekkie krwawienie ale psychicznie jest ciężko. Są momenty kiedy się uśmiecham ale cały czas mam w głowie to że nie mam już mojego skarbu w brzuchu, że jest tam pustka, tak jak w moim sercu. Mój mąż był ze mną w szpitalu przez cały proces poronienia, bardzo mocno to przeżył bo już myślał że i mnie tam straci.
Nie chcemy się poddawać i zaczniemy starania jak tylko lekarz da zielone światło. Narazie mam kontrolę u ginekologa ustawiona na 7 kwietnia, nie wiem czy pierwszy okres się już pojawi czy jeszcze nie.
Mam pytanie do Was dziewczyny, czy miałyście może doczynienia z taką wada u dziecka albo slyszalyscie o niej i czy wiecie jakie badania możemy teraz zrobić żeby sprawdzić czy to wina genów czy po prostu przypadek, pech, zły los ?
Wybaczcie że taki długi post ale pisząc to wszystko jakoś mi tak lżej ❤️
Współczuję Ci tego co przeszliście. Na pocieszenie powiem, że moja siostra miała praktycznie identyczną historię. W tym przypadku była to dziewczynka. Zrobili wszystkie badania genetyczne a wada okazała się losowa. Teraz ma dwójkę zdrowych dzieci także mam nadzieję, że tak będzie również w waszym przypadku ❤️Plamka92 lubi tę wiadomość
-
AlfaK wrote:Współczuję Ci tego co przeszliście. Na pocieszenie powiem, że moja siostra miała praktycznie identyczną historię. W tym przypadku była to dziewczynka. Zrobili wszystkie badania genetyczne a wada okazała się losowa. Teraz ma dwójkę zdrowych dzieci także mam nadzieję, że tak będzie również w waszym przypadku ❤️
Dziękuję za te słowa ❤️ wierzę że nam również uda się mieć zdrowe dzieci, a historia Twojej siostry dodaje nadziei ❤️ -
NiebieskaZebra wrote:Też bym chciała właśnie tak wrócić na chwilę.. jednak we mnie jest mocny strach. Zdaje sobie sprawę, że ten strach zostanie ze mną już na zawsze ale jednak może jest na to jakiś złoty środek. Psychologa z NFZ mam dopiero na maj.
Kończy mi się ten pierwszy okres po zabiegu, w przyszłym tygodniu mam kontrolę i zobaczymy co dalej.
Ale wierzę, że każdej z Nas się uda mieć szczęśliwe zakończenie. 🩷 Daj znać jak po pierwszym dniu w pracy.
Pierwszy dzień jiebukrywam, dość ciężki, ale dałam radę, teraz myślę, że pójdzie z górki. Ale jednak psychika ma wielkie znaczenie w tym wszystkim injezeli czujesz, że nie dajesz rady to jak najbardziej korzystaj z każdej pomocy i jie wstydź się tego, bo każda z nas przechodzi to inaczej. Ja niestety po pierwsze miesiaczce tydzien po znów zaczęłam krwawić, ale byłam u gin i powiedział, że tak może jeszcze być, musi się wszystko unormować.