X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Starania po poronieniu 2025
Odpowiedz

Starania po poronieniu 2025

Oceń ten wątek:
  • maadlen Debiutantka
    Postów: 9 5

    Wysłany: 16 marca, 13:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Widać, że jednak się to trochę rozjechało bo jednak, to drugie krwawienie to coś pewnie z hormonami. W tym cyklu już tak szczerze nie liczę na owu. Zobaczymy co czas przyniesie. To co się stało nauczyło mnie też trochę, że jednak nie da się wszystkiego zaplanować i nasz organizm jest nieprzewidywalny. Boję się wracać do pracy jak wiele z was, czy udźwignę te wszystkie pytania, ale mam nadzieje ze jednak wyjdzie mi to na lepiej. Agat99 a czy zaczęliście się już rozniez starać czy odpuszczacie i jednak dajecie sobie przerwę?

  • Agat99 Ekspertka
    Postów: 162 191

    Wysłany: 16 marca, 16:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @maadlen W tym miesiącu jeszcze się nie staramy, jutro mam dopiero pierwszą kontrolę u lekarza I bardzo liczę na zielone światło i starania w kolejnym cyklu. Ale dokładnie tak jak mówisz też już wiem, że nie wszystko da się w pełni zaplanować..
    Powrót do pracy u mnie był po 2 tyg i bardzo się bałam, ale mi akurat bardzo pomogło. Pierwsze dni nie były łatwe psychicznie ale jednak zajęłam głowę pracą.

    maadlen lubi tę wiadomość

    👱‍♀️35 👱‍♂️37
    04.2025 powrót do starań 🐣

    01.2025 13tc 💙👼 💔
  • NiebieskaZebra Debiutantka
    Postów: 8 3

    Wysłany: 16 marca, 17:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    maadlen wrote:
    Widać, że jednak się to trochę rozjechało bo jednak, to drugie krwawienie to coś pewnie z hormonami. W tym cyklu już tak szczerze nie liczę na owu. Zobaczymy co czas przyniesie. To co się stało nauczyło mnie też trochę, że jednak nie da się wszystkiego zaplanować i nasz organizm jest nieprzewidywalny. Boję się wracać do pracy jak wiele z was, czy udźwignę te wszystkie pytania, ale mam nadzieje ze jednak wyjdzie mi to na lepiej. Agat99 a czy zaczęliście się już rozniez starać czy odpuszczacie i jednak dajecie sobie przerwę?
    Hej ! ściskam Cię mocno, po tym co Cie spotkało. Ja wróciłam do pracy po 3 tygodniach od zabiegu, bo już nie potrafiłam usiedzieć w domu z myślami. Pierwszy dzień był dla mnie naprawdę trudny, usłyszałam różne słowa jedne bardziej pocieszające i pełne współczucia, a inne trudne do przełknięcia. Jednak przetrwałam to, Ty też dasz radę. Silne z Nas kobiety! Trzymam kciuki.

    maadlen lubi tę wiadomość

    👼🏼💔31.01.2025 - I badania prenatalne 12+4 (ciąża zatrzymana 10+4, brak objawów, zabieg łyżeczkowania)
  • maadlen Debiutantka
    Postów: 9 5

    Wysłany: 16 marca, 22:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Agat99 wrote:
    @maadlen W tym miesiącu jeszcze się nie staramy, jutro mam dopiero pierwszą kontrolę u lekarza I bardzo liczę na zielone światło i starania w kolejnym cyklu. Ale dokładnie tak jak mówisz też już wiem, że nie wszystko da się w pełni zaplanować..
    Powrót do pracy u mnie był po 2 tyg i bardzo się bałam, ale mi akurat bardzo pomogło. Pierwsze dni nie były łatwe psychicznie ale jednak zajęłam głowę pracą.
    Oby na tej wizycie były same pozytywne wiadomości i abyście dostali zielone światło aby znów móc starać się o maleństwo, tego Ci życzę!🤗

    Agat99 lubi tę wiadomość

  • maadlen Debiutantka
    Postów: 9 5

    Wysłany: 16 marca, 22:04

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    NiebieskaZebra wrote:
    Hej ! ściskam Cię mocno, po tym co Cie spotkało. Ja wróciłam do pracy po 3 tygodniach od zabiegu, bo już nie potrafiłam usiedzieć w domu z myślami. Pierwszy dzień był dla mnie naprawdę trudny, usłyszałam różne słowa jedne bardziej pocieszające i pełne współczucia, a inne trudne do przełknięcia. Jednak przetrwałam to, Ty też dasz radę. Silne z Nas kobiety! Trzymam kciuki.
    Właśnie tego sie obawiam, tych słów które usłyszę od nich wszystkich. Nigdy nie myślałam że będę się tak bała wrócić do pracy, choć przed ciaza dużo pracowałam i lubiałam chodzić do pracy. Jednak ciągle mam cicha nadzieje, ze wracam do pracy na chwilę, że jednak uda nam się i tym razem bedzie historia z happy endem.

    NiebieskaZebra lubi tę wiadomość

  • Donna89 Ekspertka
    Postów: 241 514

    Wysłany: 16 marca, 22:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    maadlen wrote:
    Właśnie tego sie obawiam, tych słów które usłyszę od nich wszystkich. Nigdy nie myślałam że będę się tak bała wrócić do pracy, choć przed ciaza dużo pracowałam i lubiałam chodzić do pracy. Jednak ciągle mam cicha nadzieje, ze wracam do pracy na chwilę, że jednak uda nam się i tym razem bedzie historia z happy endem.

    Tego Ci życzę kochana! Wierzę że każda z Nas spotka swój happy end, prędzej czy później 🥹

    NiebieskaZebra lubi tę wiadomość

    Starania na luzie od 2023/2024
    Starania na poważnie od 04.2024

    Grudzień 9tc 💔👼
  • NiebieskaZebra Debiutantka
    Postów: 8 3

    Wysłany: 17 marca, 06:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    maadlen wrote:
    Właśnie tego sie obawiam, tych słów które usłyszę od nich wszystkich. Nigdy nie myślałam że będę się tak bała wrócić do pracy, choć przed ciaza dużo pracowałam i lubiałam chodzić do pracy. Jednak ciągle mam cicha nadzieje, ze wracam do pracy na chwilę, że jednak uda nam się i tym razem bedzie historia z happy endem.

    Też bym chciała właśnie tak wrócić na chwilę.. jednak we mnie jest mocny strach. Zdaje sobie sprawę, że ten strach zostanie ze mną już na zawsze ale jednak może jest na to jakiś złoty środek. Psychologa z NFZ mam dopiero na maj.
    Kończy mi się ten pierwszy okres po zabiegu, w przyszłym tygodniu mam kontrolę i zobaczymy co dalej.

    Ale wierzę, że każdej z Nas się uda mieć szczęśliwe zakończenie. 🩷 Daj znać jak po pierwszym dniu w pracy.

    maadlen lubi tę wiadomość

    👼🏼💔31.01.2025 - I badania prenatalne 12+4 (ciąża zatrzymana 10+4, brak objawów, zabieg łyżeczkowania)
  • Kroliczek2411 Ekspertka
    Postów: 220 184

    Wysłany: 17 marca, 14:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny przesyłam Wam słoneczko z upalnej Hurghady 🌞🌞🌞.
    Dziewczyny taki wyjazd to cudo , serio moja głowa odpoczywa i ciało też , aczkolwiek nie obędzie się bez „Ale” Ogólnie po tym okresie cały czas plamię delikatnie takie nitki krwi delikatne.. i tego w ogóle nie ogarniam totalnie , co mój organizm w ogóle odwala bo jednocześnie zalewa mnie płodny śluz 😬… także staram się jakoś o tym nie myśleć i dobrze bawić ale gdzieś tam myśle się czy wszystko ze mną ok.
    Pozdrawiam Was dziewczyny , życzę Wam dużo ZDROWIA na ciele i umyśle jak mogę to tak napisać 🙂, dużo sił i niech każda w końcu dostanie same dobre wiadomości .
    Trzymam za nas kciuki niezmiennie 🤞🏻🤞🏻🤞🏻🤞🏻

    Malowybitna, Agat99, collet, Paulina66, mariegold_, maadlen lubią tę wiadomość

    👩🏼30l 🧔🏻‍♂️41l
    Ona :
    TSH: 1,85 mlU/l
    FT4 : 15,75 pmol/l
    FT3 : 4,28 pmol/l
    Glukoza na czczo 102
    ( 🥗dieta z niskim IG )
    🔹 badanie nasienia :
    -Morfologia 4%
    -ruchliwość - (typ a 34,62%), (typ b 10,58%), (typ c 11,54), ( typ d 43,27) ,
    (A+B ) - 45,19% (A+B+C) - 56,73%
    ❌ obniżona Liczba Plemników 10,14 mln
    Starania o rodzeństwo od 01/2023
    10/24 cb❤️‍🩹
    12/24 8tc 💔 (poronienie zatrzymane - zabieg) .
    03/2025 starania wznowione 🤞🏻
  • Donna89 Ekspertka
    Postów: 241 514

    Wysłany: 17 marca, 16:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kroliczek2411 wrote:
    Hej dziewczyny przesyłam Wam słoneczko z upalnej Hurghady 🌞🌞🌞.
    Dziewczyny taki wyjazd to cudo , serio moja głowa odpoczywa i ciało też , aczkolwiek nie obędzie się bez „Ale” Ogólnie po tym okresie cały czas plamię delikatnie takie nitki krwi delikatne.. i tego w ogóle nie ogarniam totalnie , co mój organizm w ogóle odwala bo jednocześnie zalewa mnie płodny śluz 😬… także staram się jakoś o tym nie myśleć i dobrze bawić ale gdzieś tam myśle się czy wszystko ze mną ok.
    Pozdrawiam Was dziewczyny , życzę Wam dużo ZDROWIA na ciele i umyśle jak mogę to tak napisać 🙂, dużo sił i niech każda w końcu dostanie same dobre wiadomości .
    Trzymam za nas kciuki niezmiennie 🤞🏻🤞🏻🤞🏻🤞🏻

    O ranyyy ale Ci zazdroszczę tego słoneczka…. Też bym się z chęcią powylegiwała 😍 baw się dobrze kochana, nie przejmuj się cyklem, musi minąć czasu aby się ustabilizował

    Starania na luzie od 2023/2024
    Starania na poważnie od 04.2024

    Grudzień 9tc 💔👼
  • collet Przyjaciółka
    Postów: 67 26

    Wysłany: 17 marca, 18:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @maadlen, @Aga99 ja ciągle jestem na skróconym macierzyńskim, ale pomału też wracam już do pracy. Moja praca trochę wiąże się z doktoratem, bo robię w tym samym miejscu. Najpierw trochę zdalnie coś próbowałam robić, w piątek już byłam 8h. trochę już z musu stacjonarnie, bo miałam studentów w ramach praktyk, ale mimo tego, że prowadzenie zajęć jest najgorszą częścią mojego doktoratu, poszło mi całkiem nieźle i w sumie dobrze, że w marcu już mam dydaktykę, więc spokojnie będę wracać na dawne tory, na razie doktorat, później wrócą obowiązki z regularnej pracy. Też koledzy u mnie w pracy są nienaciskający, serdeczni, traktowali mnie normalnie, nie w jakiś litościwy sposób (czego się bałam), więc mega dobrze wspominam mój pierwszy dzień. Jutro idę znowu, rano mam wizytę kontrolną, a przychodnia dosłownie 3 minuty pieszo od mojej pracy.

    Mój pierwszy okres też inny niż zazwyczaj. To, że brzuch mnie nie boli to ok, bo rzadko miałam bolące miesiączki, a jak coś mnie bolało, to głównie w lędźwiach 2 dni, a tu żadnego bólu. Krwawienia jako takiego nie ma, bardziej plamienie, a w miesiączkach przed ciążą miałam dwa dni takie dosyć intensywne, wymagające zmiany podpaski co 2 max 3 h. Ale pewnie musi tak być, byle okazało się jutro na wizycie, że obyło się bez żadnych komplikacji i będę się regenerować. Daje sobie czas na do powrotu z wakacji po majówce. Ułożyć sobie trzeba wszystko w głowie i nabrać sił

    @Kroliczek2411 baw się dobrze i wypoczywaj Kochana! <3

    Agat99 lubi tę wiadomość

    Starania od 06.2023
    10.2024 monitoring USG + badania hormonów
    3 dc:
    Kwas foliowy 10.3 ng/ml
    FSH 5.42 mIY/ml
    LH 3.95 mIU/ml
    Estradiol 30.5 pg/ml
    witamina D3 31.5 ng/ml
    21 dc:
    TSH 1.019, FT3 2.52, FT4 0.92, progesteron 14.8, AMG 16.72 pmol/l
    27 dc: glukoza na czczo: 97, glukoza po OGGT 95, kortyzol 20,6, insulina na czczo: 7,9
    05.12.2024 sonoHSG jajowody drożne
    24.12.2024 r. II kreski <3
    15.01.2025 r. 6t6d. ciąża pojedyncza, CRL 9,9 mm, FHR 151/min
    15.02.2025 Poronienie chybione w 7tc. Brak czynności serca😭
  • Plamka92 Debiutantka
    Postów: 11 4

    Wysłany: 17 marca, 18:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć Dziewczyny,

    Czytam forum od wczoraj i chce się podzielić moja smutną historią.
    Zaczęliśmy starania z mężem w październiku 2022, już wtedy borykałam się z niedoczynnością tarczycy, ale parametry były uregulowane to byłam pewna że w ciągu 3 miesięcy ciąża się pojawi. Oczywiście nie było tak kolorowo jak myślałam i po 8 miesiącach bezskutecznych starań poszłam do ginekologa z myślą że napewno coś u mnie nie gra. Po badaniach ginekolog nic nie znalazła, zaleciła badanie nasienia u męża. Badanie wykonaliśmy w lipcu 2023, niestety parametry męża były tragiczne, ilość plemników ledwo ponad 3 mln, słaba ruchliwości, nie było z czego wykonać morfologii. Mąż wybrał się do andrologia, który nie znalazł żadnej przyczyny, zalecił nucleox pro ( cena zwaliła mnie z nóg, miesięczna kuracja prawie 150 zł). No ale kupiliśmy ten nucleox, mąż od razu pomyślał o zmianie bielizny na luźniejsza, ja z kolei włączyłam mu do diety sok pomidorowy i olej z czarnuszki. Kolejne badania wykonaliśmy w grudniu 2023. O dziwo ilość plemników zwiększyła się do 69mln co było szokiem dla nas, ruchliwość się poprawiła ale nadal poniżej normy, morfologia 6%. W styczniu 2024 wybraliśmy się do klini leczenia niepłodności, wykonałam multum badań hormonalnych, wszystko w normie. Moje badanie ginekologiczne na wizycie również ok, ma pani owulację, endometrium odpowiedniej grubości, możemy Państwu zalecić inseminację a jak to nie pomoże to badanie drożności jajowodów i invitro. Stwierdziliśmy że wykonam badanie drożności i poczekamy jeszcze pół roku z decyzją o inseminacji. W marcu 2024 miałam wykonane HSG rentgenem w szpitalu, wg lekarza wykonującego badanie mój prawy jajowód był słabo drożny. Postanowiłam to skonsultować z moją ginekolog, ona z kolei powiedziała że jajowód ok, tylko budowa macicy mogła spowodować to że kontrast się ciężko rozszedł, stwierdziła że wyniki męża są już naprawdę dobre i mamy się starać, jak za pół roku nic się nie zadzieje to proponowała sprawdzić ten prawy jajowód laparoskopowe. Tak nam mijały miesiące i postanowiliśmy jeszcze w październiku wykonać kolejne badanie nasienia u męża i sprawdzić fragmentację DNA plemnika. Wyniki nasienia znowu się polepszyły, ruchliwość w normie, a fragmentacja DNA 7%. Nie wiem czy wtedy moja głowa się odblokowa czy co się stało, ale w między czasie kupiłam dokładny termometr owulacyjny i od miesiączki 17 października zaczęłam mierzyć codziennie temperaturę, owulacja z pomiarów przypadła nam na 30 października, działaliśmy jak to każdego miesiąca, ja po owulacji dalej mierzyłam temperaturę, po ponad tygodniu nadal utrzymywała się podwyższona, ale nie nakręcalam się bo wyczytałam w internecie że do miesiączki będzie podwyższona i albo chwilę przed albo w dniu miesiączki spadnie. Jakie było moje zdziwienie jak temperatura nie spadała a miesiączka nie pojawiła się ani 28 ani 29 dnia cyklu, a cykle mam bardzo regularne. Po pracy 29 DC zrobiłam test, pokazała się blada druga kreska. Jednoczesnie poczułam strach, radość, zaskoczenia, aż ciężko to opisać. Podnosiłam test za 2 dni z rana, już były piękne ciemne dwie kreski. Powoli przyzwyczajam się do myśli że się wkoncu udało, że jestem w tej upragnionej ciąży, że Bóg wkoncu nam pobłogosławił i teraz wszystko będzie ok, bo przecież tyle się staraliśmy. I na początku naprawdę było, po 2 tygodniach poszłam do lekarza potwierdzić że ciąża jest dobrze zlokalizowana ( mieliśmy obawy o ciążę pozamaciczna ze względu na ten podejrzany prawy jajowód) ale na szczęście wszystko było ok. Tak mijał nam dobrze 1 trymestr, oprócz dolegliwości typowo ciążowych nic złego się nie działo. W połowie stycznia pojechaliśmy na badania prenatalne, tam również wszystko w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo, łożysko ok, szyjka ok.
    Pamiętam jaka ulgę czułam wracając wtedy z Gdańska do domu.
    Następny miesiąc już na zwolnieniu ciążowym zleciał bezproblemowo. Czekałam na wizytę kontrolną w lutym, aby zobaczyć na USG nasz skarb i dowiedzieć się czy to on czy ona, chociaż w głębi duszy wiedziałam że to chłopiec.
    18.02 nasz świat się zawalił, udałam się na badanie kontrolę w tyg 17+5, badanie szyjki w porządku, przeszliśmy na USG i wtedy pani ginekolog zadała pytanie czy czuła Pani odejście wód płodowych. Zdębiałam, bo nic takiego nie zauważyłam.. Pani ginekolog mówi dalej, niestety nie jest dobrze, mamy bezwodzie, muszę Panią pilnie skierować do szpitala. Wyszłam z gabinetu zapłakana, zadzwoniłam po męża, za 2 godziny byliśmy w szpitalu klinicznym w Gdańsku. Tam potwierdziło diagnozę bezwodzia i przyjęli mnie na oddział, następnego dnia miałam mieć USG potwierdzające czy problem leży w dziecku - brak albo niewydolność nerek czy wody faktycznie wyciekły np przez infekcje. Rokowania nie były dobre. Przeryczalam cały dzień, cały wieczór, ale jakoś dotrwałam do kolejnego dnia. Na USG stwierdzili że nerki są, co mnie troszkę odstresowalo, wykonali test pobierając próbkę z pochwy, zrobili posiew i potwierdzili że wody się sączą, musiało dojść do uszkodzenia worka płodowego, na szczęście nie było infekcji. Wdrożyli antybiotykoterapię i czekali do następnego tygodnia żeby zaproponować jakieś opcje leczenia. Wstąpiła we mnie nadzieja że jednak mimo tego zagrożenia uda się uratować dziecko. Tak czekałam do poniedziałku na scenariusz który dla mnie przygotowali. W poniedziałek 24 lutego Pani doktor przedstawiła mi możliwość wzięcia udziału w badaniach klinicznych polegających na ciągłej amnioinfuzji, miałam mieć podłączony cewnik do macicy i przez cały czas dolewamy sztuczny płyn owodniowy. Wiązałoby się to z pozostaniem w szpitalu do 34 tygodnia ciąży i rozwiązaniem ciąży po 34 tygodniu. Ryzyka były ogromne, mogłam w każdej chwili porobić, dziecko mogło się urodzić ze schorzeniami płuc ale i tak chciałam walczyć, tym bardziej że mały człowiek mimo złych warunków w mojej macicy dzielnie walczył i się nie poddawał. Zgodziłam się na zabieg i 3 marca został podłączony cewnik- ból.do zniesienia. Jedyne o czym myślałam to tylko aby mój organizm nie zaczął ronić, abyśmy wytrzymali przynajmniej do tego 30 tygodnia.
    Po założeniu cewnika lekarze dolali wód żeby polepszyć widok na USG. Wtedy zaczął się dramat, żaden z obecnych przy zabiegu lekarzy nie mógł znaleźć nerek u dziecka, wykonali test z podaniem do cewnika furosemid, który miał sprawdzić czy dziecko połyka wody i siusia, niestety po godzinie i ponownym USG brak zmian. USG wykonane przez kolejnego lekarza, który potwierdził tylko najgorsze - nie ma nerek, nie ma tętnic nerkowych. Dziecko ma wadę letalna, nie ma szans na przeżycie. Czułam się tak jakby to był jakiś koszmarny sen z którego się wybudze. Byłam w piątym miesiącu ciąży, po 2 tygodniach w szpitalu z nadzieją że to tylko wina braku wód płodowych i że uda się donosić ta ciążę, przecież tak długo na nią czekałam.
    Lekarze stwierdzili że dla mojej pewnosci poczekamy jeszcze dobę, dolejemy wód i wtedy ocenimy ponownie.
    Zostałam wezwana na USG z rana 4 marca, niestety brak zmian, potwierdzili to co było już przesadzone.
    Razem z mężem podjęliśmy najtrudniejsza decyzję w naszym życiu- zakończenie ciazy. Nasze dziecko nie miało możliwości przeżycia bez nerek, bez wód płodowych narażone było na deformacje i infekcje, moje życie też było zagrożone w każdej chwili mogła rozwinąć się infekcja a później sepsa. W ten sam dzień dostałam po południu pierwszą dawkę tabletek poronnych, ryczalam okropnie jak lekarz podawał mi lek, wiedziałam co się stanie i nie byłam w stanie tego ogarnąć psychicznie.
    Wieczorem ok 21 zaczęły się pierwsze skurcze, poronie od, poród zakończył się po 19h, myślalam że umrę z bólu, moje ciało nie chciało oddać tej ciąży, szyjka cały czas mocno trzymała mimo leków, mimo zastrzyków itp. dopiero po 15 lekarze podali mi morfinę i wtedy nastąpiło poronienie, mój mały chłopiec urodził się martwy 5 marca o 15.55, ważył 330 gram. Dostaliśmy możliwość pożegnania się z nim, cały czas mam.przed oczami jego śliczny nosek i oczka 💔💔. Po porodzie miałam jeszcze łyżeczkowanie macicy, wyszłam do domu w czwartek 6 marca. Pozegnalismy naszego Antosia w środę 12 marca na cmentarzu w miejscowości do której będziemy się przeprowadzać pod koniec roku bo budujemy tam dom. Mieliśmy przeprowadzać się w trójkę, teraz nasz syn jest na cmentarzu a my nadal sami. Za chwilę minie 2 tygodnie, fizycznie czuje się ok, mam jeszcze lekkie krwawienie ale psychicznie jest ciężko. Są momenty kiedy się uśmiecham ale cały czas mam w głowie to że nie mam już mojego skarbu w brzuchu, że jest tam pustka, tak jak w moim sercu. Mój mąż był ze mną w szpitalu przez cały proces poronienia, bardzo mocno to przeżył bo już myślał że i mnie tam straci.
    Nie chcemy się poddawać i zaczniemy starania jak tylko lekarz da zielone światło. Narazie mam kontrolę u ginekologa ustawiona na 7 kwietnia, nie wiem czy pierwszy okres się już pojawi czy jeszcze nie.

    Mam pytanie do Was dziewczyny, czy miałyście może doczynienia z taką wada u dziecka albo slyszalyscie o niej i czy wiecie jakie badania możemy teraz zrobić żeby sprawdzić czy to wina genów czy po prostu przypadek, pech, zły los ?

    Wybaczcie że taki długi post ale pisząc to wszystko jakoś mi tak lżej ❤️

  • Agat99 Ekspertka
    Postów: 162 191

    Wysłany: 17 marca, 19:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Kroliczek2411 bardzo liczę na to słoneczko od Ciebie, bo widziałam dziś padający snieg 😜

    @Plamka92 bardzo mi przykro 😢 większość wad letalnych to jednak przypadek ale sądziłam, że można wykryć je na wcześniejszym etapie.. 😞

    Ja po kontroli u lekarza, powiedział, że w macicy nic nie ma i nie widzi żadnych przeciwskazań do zachodzenia w ciążę i nie ma sensu czekać kolejnych cykli. Co prawda już owulacja była w zeszłym tygodniu ale po miesiączce na pewno zaczniemy starania. Nie ukrywam, że bardzo mi ulżyło, cały dzień się stresowałam

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca, 19:36

    collet, maadlen, Kroliczek2411 lubią tę wiadomość

    👱‍♀️35 👱‍♂️37
    04.2025 powrót do starań 🐣

    01.2025 13tc 💙👼 💔
  • Donna89 Ekspertka
    Postów: 241 514

    Wysłany: 17 marca, 19:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Plamka92 bardzo mi przykro, bardzo ciężka Wasza historia:( byłaś i jesteś bardzo dzielna, że to zniosłaś… Jak się czujesz fizycznie? Bo psychicznie to sobie wyobrażam… płacz ile masz ochotę, nie tłum w sobie emocji, z czasem będzie trochę lepiej ❤️‍🩹

    @Agat99 to świetne wieści! Oby starania zaowocowały 🔥

    Agat99 lubi tę wiadomość

    Starania na luzie od 2023/2024
    Starania na poważnie od 04.2024

    Grudzień 9tc 💔👼
  • Plamka92 Debiutantka
    Postów: 11 4

    Wysłany: 17 marca, 20:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Agat99 z tego co wyczytałam w internecie to wady układu moczowego są dość powszechnymi wadami letalnymi i częściej dotyczą chłopców, rozpoznać je można zazwyczaj dopiero na badaniach połówkowych albo jak w moim przypadku gdy dziecko ma przejąć produkcję wód płodowych a tak się nie dzieje. Ogólnie czekam z niecierpliwością na wizytę u mojej ginekolog żeby z nią porozmawiać dowiedzieć się może czegoś więcej bo w szpitalu byłam z lekka zbywana jak pytałam o przyczynę itp.

    @Donna89, w czwartek dobę po porodzie i łyżeczkowaniu czułam się dobrze, nic się nie działo, w nocy piersi zaczęły być strasznie nabrzmiałe, twarde i bolące, podejrzewam że pojawił się pokarm, a w sobotę rano niewiem jak to dobrze nazwać, czy to był instynkt macierzyński bo moje ciało tak pragnęło tego dziecka, obudziłam się rano i tak jak wcześniej bałam się że nie poradzę sobie z opieką nad maluchem tak wtedy czułam że to wszystko jest proste i z automatu bym wiedziała co robić. Więc straszne to było. Dostałam receptę na tabletki na wstrzymanie laktacji to po 2 dniach piersi zaczęły mięknąć i malec. Dziś są już takie jak przed ciążą. Jeśli chodzi o krwawienie to chyba łyżeczkowanie było dobrze zrobione bo mało krwawilam, 2 dni na pośladkach teraz już tylko na wkładkach. Od 3 dni mam taki brązowy śluz już tylko w dzień, w nocy trochę więcej ale też takie ciemno brązowe , niemal czarne. Nie wiem kiedy się skończy i kiedy spodziewać się miesiączki.

    Jak już ciaza była dość zaawansowana bo to był koniec 20 tygodnia to się zastanawiam kiedy będziemy mogli się starać i jak pozbyć się myśli z głowy aby historia się nie powtórzyła. Ja skończę w tym roku 33 lata, mąż 36, lekarze w szpitalu twierdzili oczywiście że mogę mieć spokojnie jeszcze 3 zdrowych dzieci ale patrząc na historię ze staraniami nie jestem tego taka pewna, że tak szybko się uda, no i pozostaje wielkie pytanie w głowie czy kolejna ciąża będzie zdrowa...?

  • Agat99 Ekspertka
    Postów: 162 191

    Wysłany: 17 marca, 20:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Plamka92 wrote:
    @Agat99 z tego co wyczytałam w internecie to wady układu moczowego są dość powszechnymi wadami letalnymi i częściej dotyczą chłopców, rozpoznać je można zazwyczaj dopiero na badaniach połówkowych albo jak w moim przypadku gdy dziecko ma przejąć produkcję wód płodowych a tak się nie dzieje. Ogólnie czekam z niecierpliwością na wizytę u mojej ginekolog żeby z nią porozmawiać dowiedzieć się może czegoś więcej bo w szpitalu byłam z lekka zbywana jak pytałam o przyczynę itp.

    @Donna89, w czwartek dobę po porodzie i łyżeczkowaniu czułam się dobrze, nic się nie działo, w nocy piersi zaczęły być strasznie nabrzmiałe, twarde i bolące, podejrzewam że pojawił się pokarm, a w sobotę rano niewiem jak to dobrze nazwać, czy to był instynkt macierzyński bo moje ciało tak pragnęło tego dziecka, obudziłam się rano i tak jak wcześniej bałam się że nie poradzę sobie z opieką nad maluchem tak wtedy czułam że to wszystko jest proste i z automatu bym wiedziała co robić. Więc straszne to było. Dostałam receptę na tabletki na wstrzymanie laktacji to po 2 dniach piersi zaczęły mięknąć i malec. Dziś są już takie jak przed ciążą. Jeśli chodzi o krwawienie to chyba łyżeczkowanie było dobrze zrobione bo mało krwawilam, 2 dni na pośladkach teraz już tylko na wkładkach. Od 3 dni mam taki brązowy śluz już tylko w dzień, w nocy trochę więcej ale też takie ciemno brązowe , niemal czarne. Nie wiem kiedy się skończy i kiedy spodziewać się miesiączki.

    Jak już ciaza była dość zaawansowana bo to był koniec 20 tygodnia to się zastanawiam kiedy będziemy mogli się starać i jak pozbyć się myśli z głowy aby historia się nie powtórzyła. Ja skończę w tym roku 33 lata, mąż 36, lekarze w szpitalu twierdzili oczywiście że mogę mieć spokojnie jeszcze 3 zdrowych dzieci ale patrząc na historię ze staraniami nie jestem tego taka pewna, że tak szybko się uda, no i pozostaje wielkie pytanie w głowie czy kolejna ciąża będzie zdrowa...?

    Eh nie zdawałam sobie z tego sprawy, że drugi trymestr wcale nie jest taki bezpieczny 😢 Naprawdę bardzo smutna historia, a w szpitalu pewnie nie chcieli nic mówić bo nie znają przyczyny. . Wizyta u zaufanego lekarza to najlepsze wyjście, na pewno też powie kiedy możecie próbować ponownie i jakie badania można wykonać

    Plamka92 lubi tę wiadomość

    👱‍♀️35 👱‍♂️37
    04.2025 powrót do starań 🐣

    01.2025 13tc 💙👼 💔
  • ALA Koleżanka
    Postów: 108 6

    Wysłany: 17 marca, 21:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Plamka92 jak mogę Cię jakoś pocieszyć to to, że Twój synek był tak bardzo chory to po prostu przypadek. Niestety nie dało się tego uniknąć. Mój synek Aniołek Gabriel też był bardzo chory i mimo ,że z taką wadą dzieci się rodzą to jednak jego Bog zabrał do siebie. Tak miało być. Roznawialam z lekarzem i nie mamy na to wpływu to po prostu ,,błąd " natury. Przytylam Cię mocno. Też jestem po wielu przejściach, ale cały czas wierzę, że sie uda.

    2016: poronienie 8 tydz.💔
    2017: cc synek ❤️👣
    2020: poronienie 11 tydz., 💔łyżeczkowanie
    2024: ciąża pozamaciczna, usunięty prawy jajowod 💔
    2025: poronienie 6 tydz. 💔
  • Malowybitna Ekspertka
    Postów: 199 270

    Wysłany: 17 marca, 21:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Plamka92 wrote:
    Cześć Dziewczyny,

    Czytam forum od wczoraj i chce się podzielić moja smutną historią.
    Zaczęliśmy starania z mężem w październiku 2022, już wtedy borykałam się z niedoczynnością tarczycy, ale parametry były uregulowane to byłam pewna że w ciągu 3 miesięcy ciąża się pojawi. Oczywiście nie było tak kolorowo jak myślałam i po 8 miesiącach bezskutecznych starań poszłam do ginekologa z myślą że napewno coś u mnie nie gra. Po badaniach ginekolog nic nie znalazła, zaleciła badanie nasienia u męża. Badanie wykonaliśmy w lipcu 2023, niestety parametry męża były tragiczne, ilość plemników ledwo ponad 3 mln, słaba ruchliwości, nie było z czego wykonać morfologii. Mąż wybrał się do andrologia, który nie znalazł żadnej przyczyny, zalecił nucleox pro ( cena zwaliła mnie z nóg, miesięczna kuracja prawie 150 zł). No ale kupiliśmy ten nucleox, mąż od razu pomyślał o zmianie bielizny na luźniejsza, ja z kolei włączyłam mu do diety sok pomidorowy i olej z czarnuszki. Kolejne badania wykonaliśmy w grudniu 2023. O dziwo ilość plemników zwiększyła się do 69mln co było szokiem dla nas, ruchliwość się poprawiła ale nadal poniżej normy, morfologia 6%. W styczniu 2024 wybraliśmy się do klini leczenia niepłodności, wykonałam multum badań hormonalnych, wszystko w normie. Moje badanie ginekologiczne na wizycie również ok, ma pani owulację, endometrium odpowiedniej grubości, możemy Państwu zalecić inseminację a jak to nie pomoże to badanie drożności jajowodów i invitro. Stwierdziliśmy że wykonam badanie drożności i poczekamy jeszcze pół roku z decyzją o inseminacji. W marcu 2024 miałam wykonane HSG rentgenem w szpitalu, wg lekarza wykonującego badanie mój prawy jajowód był słabo drożny. Postanowiłam to skonsultować z moją ginekolog, ona z kolei powiedziała że jajowód ok, tylko budowa macicy mogła spowodować to że kontrast się ciężko rozszedł, stwierdziła że wyniki męża są już naprawdę dobre i mamy się starać, jak za pół roku nic się nie zadzieje to proponowała sprawdzić ten prawy jajowód laparoskopowe. Tak nam mijały miesiące i postanowiliśmy jeszcze w październiku wykonać kolejne badanie nasienia u męża i sprawdzić fragmentację DNA plemnika. Wyniki nasienia znowu się polepszyły, ruchliwość w normie, a fragmentacja DNA 7%. Nie wiem czy wtedy moja głowa się odblokowa czy co się stało, ale w między czasie kupiłam dokładny termometr owulacyjny i od miesiączki 17 października zaczęłam mierzyć codziennie temperaturę, owulacja z pomiarów przypadła nam na 30 października, działaliśmy jak to każdego miesiąca, ja po owulacji dalej mierzyłam temperaturę, po ponad tygodniu nadal utrzymywała się podwyższona, ale nie nakręcalam się bo wyczytałam w internecie że do miesiączki będzie podwyższona i albo chwilę przed albo w dniu miesiączki spadnie. Jakie było moje zdziwienie jak temperatura nie spadała a miesiączka nie pojawiła się ani 28 ani 29 dnia cyklu, a cykle mam bardzo regularne. Po pracy 29 DC zrobiłam test, pokazała się blada druga kreska. Jednoczesnie poczułam strach, radość, zaskoczenia, aż ciężko to opisać. Podnosiłam test za 2 dni z rana, już były piękne ciemne dwie kreski. Powoli przyzwyczajam się do myśli że się wkoncu udało, że jestem w tej upragnionej ciąży, że Bóg wkoncu nam pobłogosławił i teraz wszystko będzie ok, bo przecież tyle się staraliśmy. I na początku naprawdę było, po 2 tygodniach poszłam do lekarza potwierdzić że ciąża jest dobrze zlokalizowana ( mieliśmy obawy o ciążę pozamaciczna ze względu na ten podejrzany prawy jajowód) ale na szczęście wszystko było ok. Tak mijał nam dobrze 1 trymestr, oprócz dolegliwości typowo ciążowych nic złego się nie działo. W połowie stycznia pojechaliśmy na badania prenatalne, tam również wszystko w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo, łożysko ok, szyjka ok.
    Pamiętam jaka ulgę czułam wracając wtedy z Gdańska do domu.
    Następny miesiąc już na zwolnieniu ciążowym zleciał bezproblemowo. Czekałam na wizytę kontrolną w lutym, aby zobaczyć na USG nasz skarb i dowiedzieć się czy to on czy ona, chociaż w głębi duszy wiedziałam że to chłopiec.
    18.02 nasz świat się zawalił, udałam się na badanie kontrolę w tyg 17+5, badanie szyjki w porządku, przeszliśmy na USG i wtedy pani ginekolog zadała pytanie czy czuła Pani odejście wód płodowych. Zdębiałam, bo nic takiego nie zauważyłam.. Pani ginekolog mówi dalej, niestety nie jest dobrze, mamy bezwodzie, muszę Panią pilnie skierować do szpitala. Wyszłam z gabinetu zapłakana, zadzwoniłam po męża, za 2 godziny byliśmy w szpitalu klinicznym w Gdańsku. Tam potwierdziło diagnozę bezwodzia i przyjęli mnie na oddział, następnego dnia miałam mieć USG potwierdzające czy problem leży w dziecku - brak albo niewydolność nerek czy wody faktycznie wyciekły np przez infekcje. Rokowania nie były dobre. Przeryczalam cały dzień, cały wieczór, ale jakoś dotrwałam do kolejnego dnia. Na USG stwierdzili że nerki są, co mnie troszkę odstresowalo, wykonali test pobierając próbkę z pochwy, zrobili posiew i potwierdzili że wody się sączą, musiało dojść do uszkodzenia worka płodowego, na szczęście nie było infekcji. Wdrożyli antybiotykoterapię i czekali do następnego tygodnia żeby zaproponować jakieś opcje leczenia. Wstąpiła we mnie nadzieja że jednak mimo tego zagrożenia uda się uratować dziecko. Tak czekałam do poniedziałku na scenariusz który dla mnie przygotowali. W poniedziałek 24 lutego Pani doktor przedstawiła mi możliwość wzięcia udziału w badaniach klinicznych polegających na ciągłej amnioinfuzji, miałam mieć podłączony cewnik do macicy i przez cały czas dolewamy sztuczny płyn owodniowy. Wiązałoby się to z pozostaniem w szpitalu do 34 tygodnia ciąży i rozwiązaniem ciąży po 34 tygodniu. Ryzyka były ogromne, mogłam w każdej chwili porobić, dziecko mogło się urodzić ze schorzeniami płuc ale i tak chciałam walczyć, tym bardziej że mały człowiek mimo złych warunków w mojej macicy dzielnie walczył i się nie poddawał. Zgodziłam się na zabieg i 3 marca został podłączony cewnik- ból.do zniesienia. Jedyne o czym myślałam to tylko aby mój organizm nie zaczął ronić, abyśmy wytrzymali przynajmniej do tego 30 tygodnia.
    Po założeniu cewnika lekarze dolali wód żeby polepszyć widok na USG. Wtedy zaczął się dramat, żaden z obecnych przy zabiegu lekarzy nie mógł znaleźć nerek u dziecka, wykonali test z podaniem do cewnika furosemid, który miał sprawdzić czy dziecko połyka wody i siusia, niestety po godzinie i ponownym USG brak zmian. USG wykonane przez kolejnego lekarza, który potwierdził tylko najgorsze - nie ma nerek, nie ma tętnic nerkowych. Dziecko ma wadę letalna, nie ma szans na przeżycie. Czułam się tak jakby to był jakiś koszmarny sen z którego się wybudze. Byłam w piątym miesiącu ciąży, po 2 tygodniach w szpitalu z nadzieją że to tylko wina braku wód płodowych i że uda się donosić ta ciążę, przecież tak długo na nią czekałam.
    Lekarze stwierdzili że dla mojej pewnosci poczekamy jeszcze dobę, dolejemy wód i wtedy ocenimy ponownie.
    Zostałam wezwana na USG z rana 4 marca, niestety brak zmian, potwierdzili to co było już przesadzone.
    Razem z mężem podjęliśmy najtrudniejsza decyzję w naszym życiu- zakończenie ciazy. Nasze dziecko nie miało możliwości przeżycia bez nerek, bez wód płodowych narażone było na deformacje i infekcje, moje życie też było zagrożone w każdej chwili mogła rozwinąć się infekcja a później sepsa. W ten sam dzień dostałam po południu pierwszą dawkę tabletek poronnych, ryczalam okropnie jak lekarz podawał mi lek, wiedziałam co się stanie i nie byłam w stanie tego ogarnąć psychicznie.
    Wieczorem ok 21 zaczęły się pierwsze skurcze, poronie od, poród zakończył się po 19h, myślalam że umrę z bólu, moje ciało nie chciało oddać tej ciąży, szyjka cały czas mocno trzymała mimo leków, mimo zastrzyków itp. dopiero po 15 lekarze podali mi morfinę i wtedy nastąpiło poronienie, mój mały chłopiec urodził się martwy 5 marca o 15.55, ważył 330 gram. Dostaliśmy możliwość pożegnania się z nim, cały czas mam.przed oczami jego śliczny nosek i oczka 💔💔. Po porodzie miałam jeszcze łyżeczkowanie macicy, wyszłam do domu w czwartek 6 marca. Pozegnalismy naszego Antosia w środę 12 marca na cmentarzu w miejscowości do której będziemy się przeprowadzać pod koniec roku bo budujemy tam dom. Mieliśmy przeprowadzać się w trójkę, teraz nasz syn jest na cmentarzu a my nadal sami. Za chwilę minie 2 tygodnie, fizycznie czuje się ok, mam jeszcze lekkie krwawienie ale psychicznie jest ciężko. Są momenty kiedy się uśmiecham ale cały czas mam w głowie to że nie mam już mojego skarbu w brzuchu, że jest tam pustka, tak jak w moim sercu. Mój mąż był ze mną w szpitalu przez cały proces poronienia, bardzo mocno to przeżył bo już myślał że i mnie tam straci.
    Nie chcemy się poddawać i zaczniemy starania jak tylko lekarz da zielone światło. Narazie mam kontrolę u ginekologa ustawiona na 7 kwietnia, nie wiem czy pierwszy okres się już pojawi czy jeszcze nie.

    Mam pytanie do Was dziewczyny, czy miałyście może doczynienia z taką wada u dziecka albo slyszalyscie o niej i czy wiecie jakie badania możemy teraz zrobić żeby sprawdzić czy to wina genów czy po prostu przypadek, pech, zły los ?

    Wybaczcie że taki długi post ale pisząc to wszystko jakoś mi tak lżej ❤️

    Bardzo współczuję tej sytuacji. Wyobrażam sobie jakie to musiało być okropne przeżycie. Dobrze że mąż był cały czas przy Tobie i miałaś jego wsparcie. Trzymajcie się oboje, jeszcze dla nas wszystkich tutaj wyjdzie słońce 🫂

    starania od 2022
    🙍‍♀️'92
    AMH - 7,48
    PCOS w obrazie usg - brak objawów, cykle regularne, potwierdzone owulacje
    ❌MTHTR A1298 homo
    ❌PAI hetero
    ✅homocysteina - 7
    ✅ASA
    ✅KIR 4/5 brak 2DS5
    ✅HLA-C oboje C1
    ? ANA miano 1:80 typ jąderkowy i plamisty
    🙍‍♂️'90
    Koncentracja 2,1 mln/ml
    Morfologia 4%
    ❌FSH - 15,64
    ✅kariotyp, CFTR, usg jąder

    2022 - histeroskopia (polipy)
    2024 - polipektomia

    I IVF (menopur 150, orgalutran)
    11.2024 - punkcja: 19 pobranych, 12 dojrzałych, 8 zapłodnionych, ❄️❄️❄️❄️
    12.12.24 FET I EG (estrofem, cyclogest, duphaston, claxane)
    5 dpt ⏸️, 6 dpt beta 55, 8 dpt beta 162, 11 dpt beta 537, 15 dpt beta 3378, 21 dpt USG GS 1,65 cm CRL 0,2 cm, 7w6d CRL 1,47 cm i ❤️, 9w6d poronienie zatrzymane (8+2) indukcja farmakologiczna 💔.
  • collet Przyjaciółka
    Postów: 67 26

    Wysłany: 17 marca, 21:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Plamka92 mega Wam współczuję. :( W szczególności, że to była już połowa ciąży i nikt raczej już by się problemów nie spodziewał po I trymestrze...

    Na razie skup się na sobie, płacz ile będziesz czuła. Piękne dni jeszcze nadejdą, tego życzę!

    Starania od 06.2023
    10.2024 monitoring USG + badania hormonów
    3 dc:
    Kwas foliowy 10.3 ng/ml
    FSH 5.42 mIY/ml
    LH 3.95 mIU/ml
    Estradiol 30.5 pg/ml
    witamina D3 31.5 ng/ml
    21 dc:
    TSH 1.019, FT3 2.52, FT4 0.92, progesteron 14.8, AMG 16.72 pmol/l
    27 dc: glukoza na czczo: 97, glukoza po OGGT 95, kortyzol 20,6, insulina na czczo: 7,9
    05.12.2024 sonoHSG jajowody drożne
    24.12.2024 r. II kreski <3
    15.01.2025 r. 6t6d. ciąża pojedyncza, CRL 9,9 mm, FHR 151/min
    15.02.2025 Poronienie chybione w 7tc. Brak czynności serca😭
  • Plamka92 Debiutantka
    Postów: 11 4

    Wysłany: 18 marca, 08:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję za te wszystkie miłe słowa ❤️ wierzę że każda z nas będzie się już nie długo cieszyć ze zdrowej, nudnej ciąży i później zdrowego bobasa ❤️

    Dam znać po wizycie u lekarza jak wygląda sytuacja u nas ☺️

    Kropka_93, collet lubią tę wiadomość

  • Micimici Koleżanka
    Postów: 50 39

    Wysłany: 18 marca, 10:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Plamka92 Twoja historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie 💔 łączę z Tobą siły w czekaniu na @ i trzymam kciuki, żeby los się do nas wszystkich uśmiechnął i wyleczył nasze rany ❤️☀️

    Plamka92 lubi tę wiadomość

    ♀️'88
    ♂️'85

    *endometrioza, hashimoto, AMH 1,7
    lewy jajnik częściowo usunięty - czynny,
    💊Euthyrox N50
    *teratozoospermia, morfologia 1%
    💊Fertilman

    starania od 2015
    usunięcie torbieli endometrialnej jajnika lewego, diagnoza chorej tarczycy, histereskopia
    *2016 naturals

    *2023 starania o rodzeństwo
    *08.2024 start procedury IVF, długi protokół
    *10.2024 punkcja z jednego jajnika 11 🥚🥚🥚🥚🥚🥚🥚🥚🥚🥚🥚
    7 zarodków ❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
    *10.2024 usunięcie polipa macicy
    *16.12.2024 criotransfer blastki 5.1.2 udany na cyklu sztucznym
    💊Diphereline przed transferem, Cyclogest, Estrofem, Euthyrox N75
    * 20.02 prenatalne - ciąża obumarła 💔, wywołanie poronienia z łyżeczkowaniem
    👼 Aniołek 12tc.
    Mamy jeszcze ❄️❄️❄️❄️❄️❄️
‹‹ 52 53 54 55 56 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Raport "Jak rodzą Polki?" - doświadczenia kobiet na temat opieki okołoporodowej w Polsce

Fundacja “Rodzić po ludzku” w czerwcu opublikowała najnowszy raport na temat opieki okołoporodowej w Polsce. Jak rodzą Polki? Jak wygląda opieka okołoporodowa w naszym kraju? Przeczytaj zaskakujące wnioski!   

CZYTAJ WIĘCEJ

Brak okresu a negatywny test ciążowy, czyli o przyczynach spóźniającej się miesiączki

Każda kobieta doświadczyła lub doświadczy spóźniającej się miesiączki, nie będąc w ciąży. Z jakich przyczyn miesiączka może się spóźniać? Co robić, kiedy krwawienie miesiączkowe nie wystąpiło, a testy ciążowe wychodzą negatywnie? Po ilu dniach warto zgłosić się do lekarza? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Cykl miesiączkowy a wygląd kobiety - wpływ na skórę i włosy

Cykl miesiączkowy i przemiany hormonalne, które w nim zachodzą mają wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Cykl miesiączkowy a wygląd - jak hormony mogą wpływać na Twoją skórę i włosy? W których fazach cyklu Twoja cera może być w lepszej kondycji, a kiedy mogą pojawiać się problemy? Hormony a trądzik - kiedy problemy z wypryskami mogą się nasilać? 

CZYTAJ WIĘCEJ