W oczekiwaniu na poronienie
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej piszę tę wiadomość, bo to forum i wasze wpisy dały mi ukojenie w czasie mojej drogi.
27 grudnia zrobiłam test, następnie betę, miałam objawy ciąży, 7 stycznia wizyta u lekarza, pecherzyk 4,6 mm, niby wszystko ok za 2 tygodbie wizyta, zrobiłam znowu betę z odstepem 48 h i już wiedziałam że coś może być nie tak bo beta była 2626, a następnie 2829, więc niziutki przyrost, poszłam do innej lekarki 10 stycznia, pecherzyk urósł do 10 mm. No ale zaczęłam tracić wszelkie objawy ciąży, więc zaczęłam godzić się ze stratą, a że to był 1 cykl starań po odstawieniu po wielu latach krążków, no i że zaraz kończę 36 lat, to wiem jakie są statystyki i czułam że organizm wie co robi, że zarodek by nie przetrwał. 21 stycznia pecherzyk z niby zarodkiem ale wiedziałam że raczej to jest do weryfikacji, wszystko za wolno się działo ale stwierdziłam że dalej czekam. 25 stycznia dostałam krwawienia i chciałam wam opisać moje poronienie w domu, poronienie samoistne, naturalne, bo o jego przebiegu w domu za dużo nie mogłam doczytać.
Więc zaczęło się popołudniu krwawienie, jak na miesiączkę, częściowo bordowa krew z lekkimi skrzepami i ciągliwa, częściowo jakby wysuszona, dobrze się czułam, niedziela też ok nawet zrobiłam sobie trening w domu, w poniedziałek miałam wizyte - potwierdzone że to nie był zarodek tylko zdeformowane ciałko żółtkowe, no i że zaczął się proces poronienia i że mam dopóki nie mam gorączki i brzydkiego zapachu wydzieliny czekać i za 2 tygodnie przyjść na kontrolę. Ja chciałam poronienia w domu, czułam że ta opcja jest dla mnie najlepsza. Następnie od wtorku do dzisiaj miałam ciągle jakby stałe skurcze ake to bylo raczej jsk ból brzucha taki staĺy, wzięłam parę razy apap, ale w miarę funkcjonowałam, jeździłam na spotkania z pracy normalnie itd, wczoraj mnie tak trochę zmęczenie wzięło, no i ciągle miałam takie twarde podbrzusze, od poniedziałku już leciała że mnie taka żywa krew, nie wiedziałam czy to ok, ale nie miałam gorączki więc czekałam. Dziś mnie troche bardziej bolał brzuch, no i po jakiejś 1-2 h poczułam tylko ze mi mokro i okazało się że to już, był duży fragment tkanki i skrzepy- razem wielkości dużej śliwki. Nic nie zabolało. Od razu po tym poczułam się lepiej brzuch przestał boleć, jeszcze się oczyszczam, ale czuje się bardzo dobrze. To moja pierwsza próba i pierwsze poronienie, piszę by dać znać że mimo że się bałam i nie wiedziałam jak to będzie to zaufałam sobie i organizmowi i mogę powiedzieć że to było max jak okres, nie miałam takich pojedynczych mocnych skurczy tylko taki stały trochę typy bol brzuch i twardość. Na razie wszystko jest ok. Za kilka dni pójdę na wizytę by sprawdzić wszystko się oczyściło.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia, 23:40
-
KAaareii wrote:Hej piszę tę wiadomość, bo to forum i wasze wpisy dały mi ukojenie w czasie mojej drogi.
27 grudnia zrobiłam test, następnie betę, miałam objawy ciąży, 7 stycznia wizyta u lekarza, pecherzyk 4,6 mm, niby wszystko ok za 2 tygodbie wizyta, zrobiłam znowu betę z odstepem 48 h i już wiedziałam że coś może być nie tak bo beta była 2626, a następnie 2829, więc niziutki przyrost, poszłam do innej lekarki 10 stycznia, pecherzyk urósł do 10 mm. No ale zaczęłam tracić wszelkie objawy ciąży, więc zaczęłam godzić się ze stratą, a że to był 1 cykl starań po odstawieniu po wielu latach krążków, no i że zaraz kończę 36 lat, to wiem jakie są statystyki i czułam że organizm wie co robi, że zarodek by nie przetrwał. 21 stycznia pecherzyk z niby zarodkiem ale wiedziałam że raczej to jest do weryfikacji, wszystko za wolno się działo ale stwierdziłam że dalej czekam. 25 stycznia dostałam krwawienia i chciałam wam opisać moje poronienie w domu, poronienie samoistne, naturalne, bo o jego przebiegu w domu za dużo nie mogłam doczytać.
Więc zaczęło się popołudniu krwawienie, jak na miesiączkę, częściowo bordowa krew z lekkimi skrzepami i ciągliwa, częściowo jakby wysuszona, dobrze się czułam, niedziela też ok nawet zrobiłam sobie trening w domu, w poniedziałek miałam wizyte - potwierdzone że to nie był zarodek tylko zdeformowane ciałko żółtkowe, no i że zaczął się proces poronienia i że mam dopóki nie mam gorączki i brzydkiego zapachu wydzieliny czekać i za 2 tygodnie przyjść na kontrolę. Ja chciałam poronienia w domu, czułam że ta opcja jest dla mnie najlepsza. Następnie od wtorku do dzisiaj miałam ciągle jakby stałe skurcze ake to bylo raczej jsk ból brzucha taki staĺy, wzięłam parę razy apap, ale w miarę funkcjonowałam, jeździłam na spotkania z pracy normalnie itd, wczoraj mnie tak trochę zmęczenie wzięło, no i ciągle miałam takie twarde podbrzusze, od poniedziałku już leciała że mnie taka żywa krew, nie wiedziałam czy to ok, ale nie miałam gorączki więc czekałam. Dziś mnie troche bardziej bolał brzuch, no i po jakiejś 1-2 h poczułam tylko ze mi mokro i okazało się że to już, był duży fragment tkanki i skrzepy- razem wielkości dużej śliwki. Nic nie zabolało. Od razu po tym poczułam się lepiej brzuch przestał boleć, jeszcze się oczyszczam, ale czuje się bardzo dobrze. To moja pierwsza próba i pierwsze poronienie, piszę by dać znać że mimo że się bałam i nie wiedziałam jak to będzie to zaufałam sobie i organizmowi i mogę powiedzieć że to było max jak okres, nie miałam takich pojedynczych mocnych skurczy tylko taki stały trochę typy bol brzuch i twardość. Na razie wszystko jest ok. Za kilka dni pójdę na wizytę by sprawdzić wszystko się oczyściło.
Dziękuję za Twoją wiadomość, bo masz rację - mało można o tym przeczytać.
Ja na ten moment dzisiaj dostałam krwawienia, aczkolwiek jest ono nawet mniejsze niż przy moim standardowym okresie (przynajmniej teraz), natomiast wychodzi ze mnie sporo śluzu zmieszanego ze skrzepami. Sporo skurczy brzucha, ale na to pomogła nospa. W zasadzie wzięłam póki co 1xparacetamol i 1xnospe, cały dzień przeleżałam w łóżku i teraz dostałam jakiegoś zastrzyku energii.
Mam nadzieję, że tak pozostanie.
Czy będziesz u siebie robić jakieś badania czy po prostu ponowicie starania? -
Cześć dziewczyny,
Też jestem z wątku sierpniowego i niestety przyszło mi do Was dołączyć. Byłam dzisiaj na kontrolnym usg (9+6) i niestety okazało sie, że zarodek się zatrzymał w 8+2 i serducho nie bije. Odrazu dostałam skierowanie do szpitala i o 20 mam juz trzecią dawkę leków. Bardzo liczę że uda się bez łyżeczkowania i będziemy mogli szybko wrócić na właściwą ścieżkęstarania od 2022
🙍♀️'92
AMH - 7,48
PCOS w obrazie usg - brak objawów, cykle regularne, potwierdzone owulacje
MTHTR A1298 homo
PAI hetero
homocysteina - 7
🙍♂️'90
Koncentracja 2,1 mln/ml
Morfologia 4%
FSH - 15,64
kariotyp, CFTR, usg - ok
2022 - histeroskopia (polipy)
2024 - polipektomia
I IVF (menopur 150, orgalutran)
11.2024 - punkcja: 19 pobranych, 12 dojrzałych, 8 zapłodnionych, ❄️❄️❄️❄️
12.12.24 FET I EG(estrofem, cyclogest, duphaston, claxane)
5 dpt ⏸️
6 dpt beta 55, prog 16,4
8 dpt beta 162
11 dpt beta 537, prog 13,7
15 dpt beta 3378, prog 17,4
21 dpt USG GS 1,65 cm CRL 0,2 cm
7w5d CRL 1,47 cm ❤️pięknie bije -