W oczekiwaniu na starania - lato/jesień 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewczyny...
dzisiaj mija równy tydzień od zabiegu... nie byłam na coś takiego przygotowana. Przecież jestem młoda, dbam o siebie, nie palę i nie piję, sprawdzam etykiety i w ogóle... Któregoś dnia po wizycie w łazience zobaczyłam że delikatnie plamię, ale to było tak niewiele, że mimo że ze strachu się popłakałam to wcale nie chciałam iść do lekarza (wizytę i tak miałam mieć za 5 dni). Ale kiedy po pół godzinie ciągle plamiłam, to dla własnego spokoju i czystego sumienia zadzwoniłam do gina. Oczywiście od razu mnie przyjął. Bardzo długo robił mi to usg a ja widziałam moje dziecko, jego głowę, rączki, brzuszek i nóżki i taki malutki ogonek. Niestety jego malutkie serduszko nie biło już od tygodnia... Potem był szpital, arthrotec i zabieg, chociaż tak właściwie to poroniłam (urodziłam?) sama, jeszcze przed zabiegiem... W ciąży czułam się świetnie, jednak miałam jednodniową grypę (z podwyższonym crp) i bardzo dużo pracowałam...
Najgorsze, że myślałam, że jak coś jest nie tak, to jakoś to czuć, że leci krew.. cokolwiek, ale nie wiedziałam że dziecko może tak po prostu umrzeć. W mojej pełnej nieświadomości...
Dzięki partnerowi dochodzę do siebie.. Siedzieliśmy tydzień w domu i wróciłam do życia. Jednak ciągle czuję tę pustkę i wiem że tylko kolejne dziecko będzie w stanie ją wypełnić. Najchętniej już bym się o to starała, ale lekarz w szpitalu radził odczekać trzy pełne cykle. Mój narzeczony nawet nie chce słyszeć o tym, żeby przyspieszyć te starania... Też się boi...
Od poniedziałku wracam do pracy i mam nadzieję, że to mi pomoże i że czas zleci szybciej. Z drugiej strony bardzo się boję, że przy kolejnej ciąży będę świrować albo że powtórzy się ta sytuacja.. Ten lęk mnie paraliżuje...
Staram się już nie płakać ale wiem że nigdy nie zapomnę o moim malutkim 18-milimetrowym Groszku...
Musiałam się wygadać...s1985 lubi tę wiadomość
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
pucek wrote:Hej dziewczyny...
dzisiaj mija równy tydzień od zabiegu... nie byłam na coś takiego przygotowana. Przecież jestem młoda, dbam o siebie, nie palę i nie piję, sprawdzam etykiety i w ogóle... Któregoś dnia po wizycie w łazience zobaczyłam że delikatnie plamię, ale to było tak niewiele, że mimo że ze strachu się popłakałam to wcale nie chciałam iść do lekarza (wizytę i tak miałam mieć za 5 dni). Ale kiedy po pół godzinie ciągle plamiłam, to dla własnego spokoju i czystego sumienia zadzwoniłam do gina. Oczywiście od razu mnie przyjął. Bardzo długo robił mi to usg a ja widziałam moje dziecko, jego głowę, rączki, brzuszek i nóżki i taki malutki ogonek. Niestety jego malutkie serduszko nie biło już od tygodnia... Potem był szpital, arthrotec i zabieg, chociaż tak właściwie to poroniłam (urodziłam?) sama, jeszcze przed zabiegiem... W ciąży czułam się świetnie, jednak miałam jednodniową grypę (z podwyższonym crp) i bardzo dużo pracowałam...
Najgorsze, że myślałam, że jak coś jest nie tak, to jakoś to czuć, że leci krew.. cokolwiek, ale nie wiedziałam że dziecko może tak po prostu umrzeć. W mojej pełnej nieświadomości...
Dzięki partnerowi dochodzę do siebie.. Siedzieliśmy tydzień w domu i wróciłam do życia. Jednak ciągle czuję tę pustkę i wiem że tylko kolejne dziecko będzie w stanie ją wypełnić. Najchętniej już bym się o to starała, ale lekarz w szpitalu radził odczekać trzy pełne cykle. Mój narzeczony nawet nie chce słyszeć o tym, żeby przyspieszyć te starania... Też się boi...
Od poniedziałku wracam do pracy i mam nadzieję, że to mi pomoże i że czas zleci szybciej. Z drugiej strony bardzo się boję, że przy kolejnej ciąży będę świrować albo że powtórzy się ta sytuacja.. Ten lęk mnie paraliżuje...
Staram się już nie płakać ale wiem że nigdy nie zapomnę o moim malutkim 18-milimetrowym Groszku...
Musiałam się wygadać...2004 - Agnieszka
2010 - Filip moje skarby
15 Aniołków w tym 4 cb i 3 cbz
NEVER GIVE UP
Mutacje v Leiden, PAI, ANA, AMH 4,18 -
Pucek - u mnie było podobnie, chociaż chyba wcześniej. Dzisiaj mija dokładnie 6 miesięcy odkąd w szpitalu powiedziano mi że serduszko mojego malucha już nie bije Bez żadnego wyraźnego powodu. Potrzebujesz trochę czasu, żeby znów normalnie działać. Ja wróciłam od razu do pracy, ale na początku zupełnie sobie nie radziłam z obowiązkami
Tak, minęło 6 miesięcy a ja nadal czasem płaczę... Trzymaj się! -
Missbum - czuję że ten ból może załagodzić tylko kolejna ciąża, ale drugiej strony bardzo boję się tej kolejnej ciąży... Ale chcę się starać jak tylko lekarz da mi zielone światło...
A Ty będziesz się jeszcze starać?
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
Pucek - już się staramy, to drugi cykl. Powiem ci szczerze, że tak się zaczęłam denerwować kiedy robiłam test w poprzednim cyklu, że wręcz odetchnęłam z ulgą, że wyszedł negatywny. Ale już w tym miesiącu jestem spokojniejsza, już się tak nie boję i czuję się przygotowana i otwarta na następną ciążę. I mam nadzieję, że niedługo znów będę w ciąży i tym razem wszystko będzie dobrze.
-
Cześć dziewczyny,
14.06.2015r. badanie wykazało, że serduszko mojej Fasolki nie bije. Był 9 tc. To spadło na mnie jak grom. Jak to? Przecież czułam się super. Wiecznie zmęczona, ale mega szczęśliwa. Non stop czytałam wszystkie te kalendarze ciąży - co się tam dzieje z moim Maleństwem. I nagle, że serduszko nie bije? Nie chciałam w to wierzyć. Na następny dzień wizyta u mojej gin, która niestety potwierdziła. Potem przyszedł potworny ból, poronienie, szpital, łyżeczkowanie.
Dziewczyny jak Wy sobie z tym radzicie? Ze mną jest raz gorzej raz lepiej. Raz już myślę, że się powolutku z tym uporam, a następny dzień znów przynosi taką pustkę niesamowitą. I ten strach. Z Fasolką udało się w pierwszym cyklu starań i teraz się boję, że z druga ciążą już nie będzie tak łatwo. A jeżeli się uda i znów ta sama sytuacja?
Na razie kazali mi odczekać 3 miesiące, ale myślę, że jeżeli kontrola wykaże, że ze mną wszystko ok to będziemy się z mężem starać już w 2 cyklu.Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Wiaterek, daj sobie trochę czasu, wypłacz się... To pomaga.. Ja nie płakałam, ja po prostu wyłam, ale mąż pozwolił mi na to. Nie muszę chować emocji, mogę być przy nim słaba i wtedy wiem, że to nic złego. Nie da się chyba nie myśleć o tym dziecku ale postaraj się cokolwiek robić, żeby się oderwać od tego. Mi pomógł powrót do pracy
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
Wczoraj był Dzień Ojca. Znajomi zadzwonili do męża z życzeniami bo o niczym nie wiedzieli. Jak mi powiedział to wyłam jak głupia. Ale gdyby nie On to chyba bym zwariowała. Też już jestem w pracy i mimo, że pomogło to nie jest tak super. Bo chociaż nikt jeszcze nie wiedział to zaczęli podejrzewać. No i w zasadzie wychodzi na to, że muszę tłumaczyć, że nie jestem w ciąży.
Dzisiaj jest trochę lepiej. Mam nadzieję, że uda się nam zafasolkować już niedługo i Wam wszystkim też tego życzę . Na razie czekamy na wynik badania histopatologicznego, a potem do gina i zobaczymy co nam powie.Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
U mnie też nie jest super ale gdybym się temu poddała to chyba nie przestałabym płakać... Też czekam na wynik, ale tam podobno raczej nie znajduje się przyczyny... Do gina idę po pierwszym okresie, z tymi wynikami. Ale nawet jeśli on powie że wszystko okej, to mój narzeczony nie chce się starać wcześniej ni po 3 cyklach. Tak się nasłuchał tego w szpitalu, że teraz chce czekać tak długo, mimo że i tak nie ma pewności że wtedy będzie wszystko okej.
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
Przyczyny raczej nie zajdą chyba Nam wszyscy mówią, że najpewniej poważne wady genetyczne. Ale wiadomo?
Chcielibyśmy się starać po pierwszej @, ale to od gina zależy czy pozwoli, a pewnie nie bo jeszcze nadżerkę mam do wyleczenia Dla mnie najgorsze jest to czekanie kiedy będzie można.
Pucek będzie dobrze, musisz w to wierzyć choć wiem, że to nie jest łatwe. Jak przeglądałam forum to wychodzi na to, że większość dziewczyn zaraz zafasolkowała i teraz mają zdrowe dzieciaki. Będzie wszystko okpucek lubi tę wiadomość
Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Cześć dziewczyny, i mi przyszło jednak dołączyć do tego wątku. W styczniu podczas rutynowego USG w 9tc okazało się, że moje maleństwo zasnęło prawdopodobnie około tygodnia wcześniej... Szpital, łyżeczkowanie, dramat, depresja i olbrzymie parcie na kolejną ciążę. Zrobiłam tyle badań ile udało mi się wykłócić od lekarzy, odczekałam dwa cykle i w kwietniu ponownie udało mi się zajść w ciążę -niestety tym razem zakończoną poronieniem samoistnym w 5tc...
Teraz kolejna transza badań, zmieniłam też lekarza i moja nowa ginka kazała mi odczekać ze staraniami do września, pomimo, że to drugie poronienie było na tak wczesnym etapie. Powiedziała, że "poszłam za ostro" z zajściem w ciążę tak szybko po pierwszej i że musze dać organizmowi czas na dojście do siebie. Więc czekam... Ale nie jest łatwo znaleźć cierpliwość.
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
Właśnie ja tez chciałam zapytać o te badania bo jak tylko dostanę wynik histopatologi to udaję się do gina i będę prosić o badania. Chociaż już w trakcie ciąży miałam robione i niby wszystkie w normie.Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Ok, trochę tego było:
po pierwszym poronieniu zaczęłam od bakterii i wirusów:
- różyczka
- toxoplazmoza
- cytomegalia
- chlamydia
- ureaplazma
- mykoplazma
Do tego tradycyjny posiew na bakterie z pochwy i szyjki macicy
Po drugim, gdy lekarze zaczęli traktować mnie powaznie (po pierwszym poronieniu o badania musiałam się wykłócać, bo wg nich "to się zdarza"):
- przeciwciała antykardiolipidowe
- koagulant tocznia
- TSH
- FT4
- antyTPO
i te drugie przeciwciała antytarczycowe, nie pamiętam w tej chwili skrótu.
- homocysteina
- kwas foliowy
Do tego w poradni genetycznej kariotypy, mutację V-Leiden i protrombiny.
W przyszłym tygodniu mam mieć histeroskopię.
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
I ja dołączam,
pierwsze poronienie 7 tc - 10.2014
drugie nie wiem czy uznawalne samoistne na samym początku - 5 tydzień.
szukam przyczyny... i ewentualnie koryguje to co można skorygować, ciężko mi bardzo psychicznie i jeszcze to długie czekanie...
z badań które wykonałam: toxoplazmoza, przeciwciała kardiolipidowe, antykoagulant tocznia, poziomy hormonów płciowych, przeciwciała ana (mam małe miano wiec odpusciłam temat) posiewy.
Przy okazji wyszła również bardzo duża nadczynnosci tarczycy, podwyższony poziom przciwciał anty-TPO, anty-TG oraz TRAb- co daje podejrzenie choroby gravesa-basedowa lub innej choroby autoimmunologicznej. Zaczełam brac leki które niestety też odkładają decyzję o ponownych staraniach.
Poza tym wyszła mi również mutacja genu mthfr C677T oraz A1298C heterozygota, natomiast samo stężenie homocysteiny i kw. foliowego jest ok, więc nie wiem jaka decyzja padnie przy staraniach - wspomaganie wiekszymi dawkami kwasu foliowego.
Trzecia sprawa i najważniejsza, w której lekarz doszukuje się głównej przyczyny to podejrzenie dwurożnosci, przegrody, która ze względu na złe ukrwienie moze byc znacznym problemem. Jestem po histeroskopii (przy której odrazu wycięty został polip), sonohisterografii w której okreslono kształ macicy os strony jamy brzusznej oraz czekam w tej chwili na HSG - niestety ze wzgledu na tarczyce badanie jest przekładane (istnieje prawdopodobieństwo niewybudzenia sie z narkozy). Po tym badaniu ustalimy co robimy dalej - wypalenie met. versa-point, wycięcie? jeszcze tego nie wiem.
Na dokładkę mąż również nie ma najlepszych wyników, ale po wizycie androlog stwierdził, że skoro udało się zajść w ciąże bardziej doszukuje sie winy po mojej stronie.
Także chyba u mnie nie tak wszystko co możliwe
Narazie czekam, czekam i czekam. Ciężko z taka niepewnością.
-
Kurdę, wy tak piszecie o tych badaniach, tak ich dużo robicie, a ja tak bardzo się tego boję... Z wynikami histo pójdę do gina i zastosuję się do jego zaleceń, ale myślę, że nie będę tak od razu badać kariotypów i robić tych skomplikowanych badań... Może tarczycę.. Może to też zależy od wieku matki, może jak się ktoś stara np. po 30 to lepiej szybciej robić te badania niż później mieć większe problemy...
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
A tak abstrahując od tych badań to dziś pierwszy raz od tej całej smutnej historii zbliżyłam się z mężem... Niby wszystko okej, nie krwawiłam, nie bolało zbyt mocno... ale po wszystkim wyłam jak bóbr... nie wiem co się ze mną dzieje
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
Właśnie też mam z tym problem. Na razie R. Nie naciska, rozumie, że nie dam rady. W sumie to dziwne bo nigdy nie miałam z tym problemów ale chyba psychicznie się przyblokowalam. I jak tu zajść w ciążę z takim podejściem? Dziś tez płakałam czasami nie daje sobie rady ze sobą.Wojtuś ur. 12.11.2016 r. Cc
Kornelia ur. 21.07.2019 r. Sn
Moje największe szczęścia
4 Aniołki -
Ja też nie czułam takiej potrzeby.. Nie myślałam o tym... Ale mąż od samego rana dziś próbował mnie podejść i stwierdziłam że nie powinnam "karać" go za to co się stało, że może właśnie trzeba się zbliżyć żeby dojść do siebie... a płakanie to pewnie z emocji albo z bezsilności, że codzienność i takie proste sprawy ciągle się toczą jak naszego pucka już nie ma...
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy...