X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Zaczynamy znowu starania
Odpowiedz

Zaczynamy znowu starania

Oceń ten wątek:
  • Jagna 75 Autorytet
    Postów: 9640 6270

    Wysłany: 16 października 2016, 16:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ikarku kilka dni temu mialam taki straszny dzien,od poronienia nie czulam sie az tak bardzo na dnie.Tlumaczylam mezowi ze szanse mamy,ze ta ilosc nic nie znaczy,ze jesli sie nie uda bedzie trzeba jeszcze cos sprawdzic zeby wiedziec ktorą drogą isc.Poprostu czulam sie rozsypana a mimo tego pocieszalam meza i sama die dziwilam ze potrafilam tak podzielnie czuc,czulam porazke a jednoczesnie nadzieje które walczyly w moich myslach.
    Kazda z nas znajduje sie w takim punkcie który na chwile kaze sie zatrzymac i popatrzec na to wszystko trzezwo,stwierdzamy ze to przeciez zadnego sensu nie ma.Trzeba wtedy zastanowic sie nad czyms nowym,nad jakàs zmianą,nad czyms co doda sil i nowe swieze spostrzezenia.Zawsze w tym zlym jest czàstka czegos dobrego,to złe musi dawac nam kopa by bardziej sie starac,bo czasem wydaje nam sie ze walczymy jednak wszystko stoi w miejscu.Jutro bedzie lepiej,musi byc <3

    Antoś IVF,Julisia naturalmhsvanlit2rdpeg7.png
    km5svcqgqcxnw3nt.png
  • Jagna 75 Autorytet
    Postów: 9640 6270

    Wysłany: 16 października 2016, 16:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Z tym bzykaniem to tak rózowo nie jest kiedy ma sie problem z zajsciem w ciàze,wiekszosc zblizen to tskie z rozsądku ha ha.Mysmy wczoraj pobzykali ale padlo wczoraj pytanie z jakiego powodu to bylo i niestety musiala odpoeiedziec na to szczerze i rozebrac na czynniki pierwsze.Po pierwsze mialam ochote,po drugie to nasz ostatni czas przed punkcjà bo wsztrzemiezliwosc 3-5dni a po trzecie musze brac pod uwage to ze jakies jajo moze pęknàc zanim dojdzie do punkcji wiec z tej strony tez sie trzeba zabezpieczyc..tak wiec troche taka skladanka :-)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 16:12

    Antoś IVF,Julisia naturalmhsvanlit2rdpeg7.png
    km5svcqgqcxnw3nt.png
  • annak Autorytet
    Postów: 4114 6144

    Wysłany: 16 października 2016, 16:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ikarku,

    Czasem jest taki moment, że trzeba sobie popłakać, pokrzyczeć i mieć wszystkiego dość. Jeśli on nadszedł u Ciebie właśnie teraz, to nie wahaj się dawać upust tym odczuciom tu, u nas. Tutaj znajdą zrozumienie wszystkie Twoje emocje.
    Rozumiem, jak jest Ci ciężko. Tobie i wszystkim dziewczynom, które walczą. I nie napiszę tutaj nic mądrego. Bo żadnych mądrych słów w takiej sytuacji nie ma.
    Napiszę tylko, że wiem. Rozumiem. Słucham. Jestem (jak każda z nas) uszami na Wasze smutki i radości.

    Powiem tylko dwie rzeczy:
    A propos Twoich marzeń o robieniu czegoś dla dzieci i z myślą o dzieciach. Wcale niekoniecznie jest tak, że trzeba już być mamą, żeby zrobić coś takiego. Ja akurat zajmuję się między innymi badaniami (społecznymi, marketingowymi), a więc zawodowo muszę dowiadywać się co ludzie lubią, czego chcą i potrzebują. Czasem, żeby zrobić najlepszy biznes (albo coś dla świata) wcale nie trzeba być częścią tej grupy, którą chcemy zrozumieć albo uszczęśliwić. Wystarczy tylko dobrze poznać jej potrzeby. Ja mam firmę doradczą, która zajmuje się pewną określoną grupą docelową i ja nie jestem częścią tej grupy. Ale w niczym to nie przeszkadza. Po prostu mam sposoby dowiedzenia się, co jest im potrzebne.

    Wiesz, to jest trochę tak, że jak pracujesz w firmie tytoniowej, to wcale nie musisz palić. Albo możesz projektować ubrania dla kobiet, będąc mężczyzną. Naprawdę.
    Czasem nawet jest łatwiej, jeśli ma się pewien dystans.

    A więc nie porzucaj marzeń! Bo to, że jeszcze nie jesteś mamą dziecka na ziemi, nie oznacza, że nie możesz zrobić czegoś dla innych mam albo dzieci.

    I druga rzecz - tak mnie zastanowiły te liczne pęcherzyki bez jednego dominującego. A może to jakaś oznaka zespołu policystycznych jajników? To tylko taka nieśmiała podpowiedź pod kątem przyszłej diagnostyki.

    15 listopada wydaje się być bardzo daleko, ale to już tylko miesiąc. Czas szybko leci.
    A potem wreszcie przyjdzie nowy początek.

    Ściskam Cię mocno w tych trudnych chwilach, które Cię dopadły. Pamiętaj, że jesteśmy tutaj dla siebie również (a może zwłaszcza) w takich sytuacjach.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 16:25

    <3 16.03 2017 - przyszłaś do mnie...
    iROnp2.png
    <3 21.08.2015 [*] 9tc
    <3 11.06.2015 [*] 5tc
    <3 29.12.2014 [*] 10tc

  • annak Autorytet
    Postów: 4114 6144

    Wysłany: 16 października 2016, 16:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bzykanie na zawołanie to takie przekleństwo nas staraczek... Szczerze nienawidzę.
    Chociaż teraz, jak mam za sobą 3 miesiące bez seksu (tego typu), to przyznam, że nawet na zawołanie bym już wzięła... Tęskno.

    <3 16.03 2017 - przyszłaś do mnie...
    iROnp2.png
    <3 21.08.2015 [*] 9tc
    <3 11.06.2015 [*] 5tc
    <3 29.12.2014 [*] 10tc

  • Niebieskaa Autorytet
    Postów: 2816 3916

    Wysłany: 16 października 2016, 16:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ikarzyca, rób kochana to do czego masz serce i czujesz, ze to Twoja pasja. Zgadzam sie z annak i chciałam użyć przykładu ze swojej profesji, ale mogłoby to troche zabrzmieć "nie na miejscu", wiec posłużę sie innym przykładem. Pracowałam przez rok jako typowa pani przedszkolanka i uwierz mi, ze wczesniej nie miałam doświadczeń w opiece nad maluchami. Wręcz zastanawiałam sie z przerażeniem jak ja dam radę "to cos małego" obsłużyć. Pracowałam w grupie 3-6, ale zdarzało sie tez 0-3. Pierwsza założona pieluszka to była pieluszka założona chłopcu w przedszkolu, tył na przód i po krótkim czasie mu spadła (cos musiałam zle zakleić, co za wstyd:)), pamietam jak starsza stażem a młodsza wiekiem koleżanka z innego niż Norwegia kraju śmiała sie mi w twarz... pierwsze miesiące to był stres i testowanie mnie przez dzieci, ale dzisiaj uważam, ze byłam jedna z najlepszych opiekunek. Dzieci nie dało sie "przekupić" głośnym śmiechem, wymyślaniem zabawy jak przychodzili rodzice i robieniem idealnego wrażenia przy szefostwie i rodzicach. One biegły do mnie jak tęskniły za mama, jak żegnały tatę, jak były ostatnim odbieranym dzieckiem, jak odkryły cos niesamowitego w trawie, albo jak zrobiły kupę:) albo miałam stać pod drzwiami toalety i czekac na nie a potem pochwalić, ze sie udało:) trzeba było z nimi po prostu być... nigdy nie zapomnę jednej dziewczynki.. wspaniała wiez, dostałam tak wzruszajacy list od jej rodziców, ze mam do tej pory ciary jak o nim pomyśle... oczywiscie przez niektóre "koleżanki" z pracy byłam postrzegana jako nieradząca sobie, z brakiem doświadczenia, pytająca i wątpiąca... ale kto by sie tym przejmował teraz, najpiękniejsze sa wspomnienia z dziećmi. Ikarku, nie wahaj sie pracować z dziecmi, one zawsze potrzebują takich osób jak Ty, ktore chcą im towarzyszyć:)

    2fwaugpjrxudygqa.png
    Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
  • skrzat1988 Autorytet
    Postów: 598 617

    Wysłany: 16 października 2016, 16:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    annak wrote:
    Skrzaciku,
    Przyznam, że ja się trochę pogubiłam w sytuacji...
    Pamiętam, że byłaś u lekarza w lipcu/sierpniu i plan był taki, że jeśli przez dwa miesiące nie uda się naturalnie zajść w ciążę przy nowej suplementacji, to wracasz do niego i działacie już konkretnie, według ustalonego, bardziej technologicznego planu.
    Z tego, co ostatnio piszesz, nie do końca jestem pewna, czy dobrze odczytuję Twoje podejście do całej sprawy...

    Bo brzmisz trochę tak, jakby nastąpił koniec czegoś, a przecież perspektywa rozpoczęcia leczenia z doktorem to tak naprawdę początek (!) i szansa, że właśnie coś ruszy.
    Pisałaś o utracie nadziei po przyjściu @ (dziewczyny zareagowały namawianiem Cię na bardziej konkretne działania), a jednocześnie o tym, że na rok zarzucacie starania. W tym samym czasie, wiemy, że konkretny plan był i miał ruszyć od października.
    Czy to oznacza, że nie decydujesz się na razie rozpoczynać leczenia, które miało ruszyć teraz?

    Pytam, bo wydaje mi się, że tu jest jakiś inny problem, który blokuje to wszystko.
    Przepraszam, bo nie chcę Cię absolutnie urazić (wiesz, jak bardzo jesteś mi bliska!). Ale mam wrażenie, że masz (zresztą chyba kiedyś pisałaś o tym) jakiś opór przed tym, że rozpocząć starania z pomocą medyczną. Że bardzo i za wszelką cenę zależy Ci, żeby udało Ci się zajść w ciążę naturalnie. Ale niestety życie pokazuje, że większości z nas się to nie udaje. I potrzebna jest pomoc dobrego lekarza i warto z niej skorzystać.

    Rozumiem, że mogą być jakieś czynniki obiektywne, które powodują, że nie można podjąć zaawansowanego leczenia: finanse, czas, jakieś kwestie rodzinne. Ale jeśli to nie jest żaden z tych powodów, to myślę, że trzeba podjąć to leczenie i konkretnie działać. Bo widać, że obecna sytuacja Cię wykańcza.
    No, chyba że zdecydowaliście się odpuścić faktycznie na rok. Ale jeśli tak, to wtedy trzeba faktycznie odpuścić, łącznie z martwieniem się. Wiem, że to ekstremalnie trudne, ale inaczej nie zadziała...

    * * *
    Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tym, co napisałam.
    Ale wyczuwam, że coś jest nie tak. Że niby są opcje, ale nie chcesz (nie możesz?) po nie sięgnąć. Tylko, że my tego nie wiemy. Próbujemy doradzić, ale może nie trafiamy z radami w punkt, bo nie rozumiemy, gdzie tak naprawdę tkwi problem.

    * * *
    W moim przypadku zawsze jest tak, że panika i rozpacz łapie mnie, gdy boję się, że nie mam już wyjścia i żadnej opcji.
    Dopóki widzę jakąś potencjalną drogę, nie tracę nadziei. Pamiętam, jak bałam się, że znów nie dotrzymam ciąży i kolejny lekarz nie podoła w tej kwestii. Ale w zanadrzu miałam lekarza medycyny chińskiej. Dopóki miałam świadomość, że jeszcze jest takiś plan B (C, D, E...) to czułam spokój.
    Ty, kochana, masz jeszcze przed sobą wiele tych planów. Na razie wykorzystałaś tylko jedną ścieżkę - naturalne próby zajścia w ciążę. No, może półtorej ścieżki - naturalne próby z dodatkową suplementacją.
    Ale wciąż jest jeszcze MNÓSTWO innych opcji. Wszystkie jesteśmy tutaj najlepszym przykładem, bo prawie każda z nas z którejś z tych ścieżek korzystała.

    Będzie dobrze. Uda Wam się! Ja to wiem!
    Tylko trzeba się przełamać i może sięgnąć po coś, co wydaje się teraz mało wygodne, mało fajne, mało komfortowe. Skrzaciku, uda Wam się!

    Annak wiem, że kręcę, wiem, że mogę być chaotyczna w swoich postach, za co Was bardzo przepraszam. Bo faktycznie pewnie idzie z moimi humorkami zwariować (sama wariuję...).
    Ale niestety....masz Aniu 10000% racji. Ja po prostu mam opory, żeby z tej pomocy medycznej skorzystać. Po prostu bardzo wierzę, że fakt, że do tej pory nie udało mi się zajść w ciążę to jest czysty przypadek. Na przykład przesunięta owulacja, słabsze nasienie ze względu na chorobę męża i wiesz...wymyślam sobie takich powodów milion pięćset i staram się je eliminować. Mam świetne wytłumaczenie - przecież już raz udało mi się zajść naturalnie. I jestem głęboko przekonana o swoim świetnym zdrowiu, z którym nigdy nie miałam problemów, podobnie jak mój mąż. Wiecie - okresy jak w zegarku, bolesna owulacja (więc wiadomo kiedy pęcherzyk pęka), pozytywne testy owu, USG wskazujące, że wszyscy jest w najlepszym porządku jak na dany dzień cyklu, dobre wyniki badań. Bo tak naprawdę suplementację, którą dostałam teraz (w stopce możecie sobie podczytać jakimi lekami się trułam przez ostatnie miesiące) dostałam wydaje mi się...trochę naciąganie. Umówmy się - wszystkie wyniki były w normie, jedno jedyne przeciwciało antykardiolipinowe (to mniej ważne, już nie pamiętam czy IgG czy IgM) było wynik wątpliwy, nie to, że dodatni - wątpliwy. Reszta była ok, a lekarz już mnie ochrzcił nadkrzepliwością krwi i clexanem w przyszłej ciąży. Uwierzyłam, że to może być problem, choć z tyłu głowy cały czas siedziały mi wątpliwości. Hej przecież to wszystko jest w normie, po co bierzesz ten worek leków? I brałam te leki bez przekonania...I teraz nie wiem czy to leki nie pomogły czy moje przekonanie tak wpłynęło na mój organizm, że mnie zablokowało. Bo jeśli to drugie to cokolwiek teraz bym nie zrobiła, inseminacja, in vitro - to nie potrafię uwierzyć, że się uda. Ta wiara po tych kilku latach zamieniła się w dym i gdzieś uleciała...Jeśli myślenie i nastawienie ma tak duże znaczenie na powodzenie leczenia niepłodności to w tym sensie chodziło mi, że powinniśmy zrobić sobie przerwę w staraniach, bo teraz jest to pozbawione sensu.
    Finanse też oczywiście są jakimś ograniczeniem, jasne, że damy radę się wyżyłować...ale powiem Wam szczerze, że widzę, że ta kasa płynie jak rzeka i nic z tego nie ma. Jak sobie pomyślę, ile tysięcy już wydałam na dziecko, którego nie mam, to boli mnie głowa...Naprawdę wolę jechać sobie na zajebistego sylwestra niż puścić kolejną kasę i nic z tego nie mieć. Bo ja nawet z tych badań nie mam jakiejś specjalnej wiedzy o sobie - generalnie, że wszystko jest w porządku i NADAL nie wiadomo, czemu się nie udaje.
    Poza tym to tak naturalne, że kobiety potrafią zajść w ciążę, że ja też chcę być taka naturalna i "normalna". Rozumiecie? Mam taką blokadę w głowie.
    Podsumowując nie mam zaufania do lekarzy, nie mam wiary w powodzenie tego przedsięwzięcia...

    Przepraszam, że tak tylko o sobie...musiałam się wyżalić:(

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 16:50

    1 rok starań -> 04.2015 - 11 tc [*]
    2 lata starań od poronienia... i CUD :)

    m3sxrjjgan8b5awa.png
  • annak Autorytet
    Postów: 4114 6144

    Wysłany: 16 października 2016, 17:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Skrzaciku,

    Każda z nas oczywiście wie (czuje), co jest dla niej najlepsze i ja nie chciałabym tutaj do niczego namawiać, ani przekonywać, ale jednak jak popatrzy się na nasze historie, to okazuje się, że prawie każda z nas - nieważne czy ma problem z zajściem w ciążę, czy z jej utrzymaniem - jednak decyduje się na jakieś wsparcie medyczne.

    Myślę, że rezygnacja z pomocy lekarzy bardzo utrudni Ci cały ten proces zachodzenia w ciążę. Chodzi mi o to, że jeśli minęło 19 miesięcy bez sukcesu, to jednak jest spore prawdopodobieństwo, że istnieje jakiś powód, który tę ciążę blokuje.

    To przekonanie, że skoro raz udało się naturalnie, to na pewno znów się uda... tak, to ważny argument. Ale zauważ, jak dużo jest u nas na forum dziewczyn, które mają już jedno zdrowe dziecko i dopiero potem napotkały problemy z zajściem w kolejną ciążę. A więc to niestety niczego nie gwarantuje.

    Mnie się wydaje (i to ma być pozytywna myśl), że jednak wciąż wielu kroków jeszcze nie wykonałaś. Wciąż jest mnóstwo rzeczy, których możesz się dowiedzieć, które możesz zbadać. Być może odpowiedź na pytanie czeka już bardzo blisko. Ale trudno będzie ją znaleźć bez pomocy dobrego lekarza. Oczywiście, można myśleć, że te wszystkie worki leków to tylko naciąganie przez lekarzy, ale po pierwsze - tego nigdy nie wiadomo, po drugie - wiele z nas dzięki takiemu workowi jest dzisiaj tam, gdzie jest, po trzecie - jeśli nic nie działa bez tego worka, to może jednak lepiej spróbować z nim...?

    To tylko sugestie, bardzo luźne.
    I naprawdę ja nie myślę, że Ty kręcisz (jak napisałaś). Ja bardziej myślę, że Ty w tej bezradności, która spadła na Ciebie, sama obijasz się o jedną ścianę, to o drugą. Masz prawo się załamać i masz prawo mieć dość. Tylko obawiam się, że jeśli zdasz się teraz tylko na łut szczęścia, to po prostu efekt może jeszcze długo nie nadejść.

    I pomyśl, kochana, jeszcze o jednej rzeczy. Może jest tylko jakiś jeden element, który blokuje Cię przed zajściem w ciążę, ale za to potem będzie Ci łatwiej, jak już w tej ciąży będziesz. Bo są wśród nas takie dziewczyny, które łatwo zachodzą, ale mają kłopot z utrzymaniem. A może Ty jesteś tym przypadkiem, który potrzebuje jedynie medycznego bodźca, aby zajść. A potem będzie już łatwiej. Wszystko jest możliwe!

    My tu jesteśmy z Tobą na wszelkie możliwe okoliczności! Więc możesz się miotać, popadać w chaos, walczyć ze sobą. Ja to naprawdę rozumiem. Moje dzisiejsze słowa są jedynie po to, żeby Ci pomóc i jakoś wesprzeć. A może... dać Ci zachętę i motywację do kroku, którego na razie się boisz.

    jatoszka lubi tę wiadomość

    <3 16.03 2017 - przyszłaś do mnie...
    iROnp2.png
    <3 21.08.2015 [*] 9tc
    <3 11.06.2015 [*] 5tc
    <3 29.12.2014 [*] 10tc

  • Jagna 75 Autorytet
    Postów: 9640 6270

    Wysłany: 16 października 2016, 17:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Skrzacie przerabialam to w zeszlym roku,w marcu odrzucilam pomoc lekarzy bo mialam dosc ich blądzenia i faszerowania mnie czym popadnie,czulam sie jak królik w klatce na którym robi sie eksperymenty.Potrzebowalam kilku miesiecy przerwy by normalnie zyc i spróbowac znòw naturalnie.Ale przyszedl czas w pazdzierniku ze poczulam iz dalej tak nie moze byc,posiedzialam na necie i poszukalam lekarza ktory zmienił zupelnie tor leczenia.Ta pani doktor poprostu zasiala ziarno nadzieji które kielkuje do tej pory,mimo iz u niej nie zostalam bo odradzila mi poprostu siebie to jestem jej wdzieczna ze popchnèla mnie tam gdzie byc powinnam dawno.
    Zycze ci bys odnalazla droge z której bedziesz czerpac sile i widziec sens pomocy ktorà bedà niesli lekarze,mysle ze wiele rzeczy ma na to wplyw.Obecnie w twoim zyciu panuje chaos,musisz poukladac sobie wszystko,a jak poczujesz ze grunt jest juz stabilny z pewnoscià bedziesz postrzegac wszystko w innych barwach

    Antoś IVF,Julisia naturalmhsvanlit2rdpeg7.png
    km5svcqgqcxnw3nt.png
  • Monika1357 Autorytet
    Postów: 1134 962

    Wysłany: 16 października 2016, 18:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Co do imion to ja do swojego syna w brzuchu mowilam Wacek. Tez ciezko bylo sie przestawic na Danielka.

    M@linka lubi tę wiadomość

    Każda twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą.
    Danielek 03.05.2015r.
    Sebastianek 27.08.2017r.
  • Monika1357 Autorytet
    Postów: 1134 962

    Wysłany: 16 października 2016, 18:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Madera2000 wrote:
    Ja z moim mam podobnie, mamy 3 letnia coreczke i wszystko ja przy niej musze robic. Jestem jej mama wiec niektore rzeczy robie ja i to jest naturalne ale byloby milo jakby od czasu do czasu tez cos zrobil i mnie odciazyl. Po prostu czasem tez jestem fizycznie zmeczona. Strasznie mnie wkurza bo czasem w jednym czasie robie kolacje malej, ide z nia siku, robie zmywarke a on bezczelnie lezy na kanapie gra w te beznadziejne gry na komorce i jeszcze krzyczy zebym mu zrobila herbate. A jesli go konkretnie poprosze zeby cos zrobil przy malej to czasem zrobi ale z taka mina ze sie wszystkiego odechciewa i na wielkim fochu. Jak wychodzimybto tez sam sie ubierze i czeka i jeszcze komentuje ze my sie grzebiemy a nie pokoze ubrac malej a wiadomo jak sie ubiera dziecko ucieka tego nie chce itd. Faceci sa beznadziejni. Az mi przykro jak czytam czasem wasze komentarze jakis macie cudownych mezow i jak was wspieraja...
    No i ja chyba dopiero teraz sie sama przed soba przyznalam ze tak jest.
    Wiec koniec z usprawiedliwianiem. Nie jestem robotem! Nikt mi czesci nie wymieni.

    Każda twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą.
    Danielek 03.05.2015r.
    Sebastianek 27.08.2017r.
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 16 października 2016, 18:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Skrzacie, mogę podpisać się pod tym, co Annak napisała. Życzę Ci dobrych decyzji i abyś nie czekała długo na swoje dziecko :)

    O imionach myślałam w styczniu/lutym tego roku, jakby był chłopczyk to na 90% miał wybrane imię. Żeńskiego imienia nie umiem wybrać, bo wydaje mi się, że nie ma piękniejszego imienia od imienia mojej córki i teraz wszystkie inne bledną przy tym. Tak, wiem, że na pewno nie jestem obiektywna. Ale kto matce zabroni. :D Teraz boję się nawet myśleć o imionach.

    Kiedyś czytałam, że jak się wybiera imię to widać, kogo z naszego otoczenia lubimy, a kogo nie, wtedy nie chcemy dawać dziecku imienia tej osoby. No to w takim razie ja nie lubię nikogo, bo zawsze szukałam imion pod kątem, aby nie powtarzały się wśród znajomych, rodziny, a także dzieci, które znam z pracy. A, że znam ich setki, a przez lata pracy pewnie ponad 1000 przeszło przez moje ręce, to wybór jest trudny. No, ale żeby nie było, nie jestem świrnięta i nie wybieram imion z kosmosu. Zawsze bliżej mi tych tradycyjnych niż zagranicznych.

  • Monika1357 Autorytet
    Postów: 1134 962

    Wysłany: 16 października 2016, 18:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja jak mialam w brzuszku juz aniolka a jeszcze o tym nie wiedzialam to snil mi sie dwa razy jego chrzest. Nigdy nie znalam plci ani nie widzialam twarzy, zawsze mialam je na rekach tylem do siebie.

    Każda twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą.
    Danielek 03.05.2015r.
    Sebastianek 27.08.2017r.
  • KammaMarra Autorytet
    Postów: 1644 565

    Wysłany: 16 października 2016, 18:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    vertigo wrote:
    no ale jaką wymierną informację ma to przynieść, że jutro pójdziesz?
    Inaczej to jest u mnie, gdzie ja muszę chłopa urabiać na starania a inaczej u Ciebie, jak współpracuje - po prostu starajcie się obstawić chociaż co 2 dzień i trafisz w którymś momencie. Ja, gdybym otrzymała od życia informację, że jestem po owulacji, mogłaby zakończyć te żenujące podchody... ;)

    Strasznie się nakręcasz, zobaczysz że z takim podejściem zejdzie Wam znacznie dłużej. Wymiernie może nie, bo od naszego nakręcania aż tak bardzo nie zależy jak szybko uzyskamy ciążę, ale czas będzie Ci się wlókł niemiłosiernie. Raz - stracisz życie bez sensu, dwa - będziesz coraz bardziej wkurwiona i na koniec już naprawdę nie będzie Ci się nic chciało, trzy - istnieje niestety ryzyko, że ciąża może się nie utrzymać i będziesz musiała zacząć od nowa. Starczy Ci na to sił, jak jesteś wypalona już w pierwszym cyklu przy naprawdę WSPÓŁPRACUJĄCYM chłopie? Jakby mój ze mną współpracował, to by mnie tu w ogóle nie było.

    Tak tylko różnica jest taka ze ty już dzieci masz a ja nie. I dlatego mam prawo to przeżywać inaczej i się martwicm... i będę się nakręcić bo to normalne ze chce mieć dziecko. ..
    I normalne ze się denerwuje jak nie wychodzi. Fakt myślę już coraz bardziej czy nie dac sobie spokoju bo może dziecko nie jest mi pisane. Zawsze od życia odstawiłam po dupie ale strata dziecka to już przeważali wszystko. Jestem w rozpsypce . Pierwszy raz robię wykres temperatur pierwszy monitoring stąd moje pytania . Ale nie pytam po to by otrzymywać słowa krytyki . Myślisz że nie wiem że nie działa T na moją nie korzyść ze się martwię itd. A to że pytam i pisze to owszem szukam odpowiedzi od osób bardziej doświadczonych.
    Ps. To nie jest pierwszy cykl a trzeci w sumie czwarty w którym się staramy.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 18:37

    05.12.2017 Kubuś

    Aktualnie 6/7 tyg?

    Chwilo trwaj....
  • Ikarzyca Autorytet
    Postów: 1612 1417

    Wysłany: 16 października 2016, 18:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dzięki dziewczyny, za to że jesteście tutaj i można na Was liczyć. Skrzacie też tak myślałam że muszę zajść naturalnie, ale chęć bycia mama jest silniejsza więc zrobilabym prawie wszystko medycznie dla dziecka, byle nie czekać tak długo.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 18:30

    o148df9havalwhwu.png

    Aniołeczek (*) 9tc
  • KammaMarra Autorytet
    Postów: 1644 565

    Wysłany: 16 października 2016, 18:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ikarzyca wrote:
    Dzięki dziewczyny, za to że jesteście tutaj i można na Was liczyć. Skrzacie też tak myślałam że muszę naturalnie ale chęć bycia mama jest silniejsza więc zrobilabym prawie wszystko medycznie dla dziecka, byle nie czekać tak długo.



    Mam to samo Ikarrku ...
    Ale powoli daje sobie spokój. Nie wiem może tak mą byc.

    05.12.2017 Kubuś

    Aktualnie 6/7 tyg?

    Chwilo trwaj....
  • Monika1357 Autorytet
    Postów: 1134 962

    Wysłany: 16 października 2016, 18:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Teraz tak z innej beczki. Slyszalyscie o nowenne pompejanskiej? Znam dwa przypadki co dziewczyny odmawialy ta modlitwe i obie zaszly w ciaze. Jedna dwa lata staran i odmowila modlitwe zaszla w ciaze, ciaza bez problemow. Druga 4 lata staran dwa poronienia po modlitwie od razu ciaza i oczywiscie bez problemow. Wiem ze nie wszystkie jestescie wierzace ale moze warto sprobowac? Czytalam tez swiadectwa osob i po tej modlitwie duzo jest takich przypadkow.

    Każda twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą.
    Danielek 03.05.2015r.
    Sebastianek 27.08.2017r.
  • vertigo Autorytet
    Postów: 1071 627

    Wysłany: 16 października 2016, 19:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    KammaMarra wrote:
    Tak tylko różnica jest taka ze ty już dzieci masz a ja nie. I dlatego mam prawo to przeżywać inaczej i się martwicm... i będę się nakręcić bo to normalne ze chce mieć dziecko. ..
    I normalne ze się denerwuje jak nie wychodzi. Fakt myślę już coraz bardziej czy nie dac sobie spokoju bo może dziecko nie jest mi pisane. Zawsze od życia odstawiłam po dupie ale strata dziecka to już przeważali wszystko. Jestem w rozpsypce . Pierwszy raz robię wykres temperatur pierwszy monitoring stąd moje pytania . Ale nie pytam po to by otrzymywać słowa krytyki . Myślisz że nie wiem że nie działa T na moją nie korzyść ze się martwię itd. A to że pytam i pisze to owszem szukam odpowiedzi od osób bardziej doświadczonych.
    Ps. To nie jest pierwszy cykl a trzeci w sumie czwarty w którym się staramy.

    Nawet jeśli, to jest DOPIERO 4 cykl, przy czym poprzedni miałaś bezowulacyjny. Czyli właściwie nie wyszło Ci w dwóch cyklach, bo w tym to jeszcze nie wiesz czy nie wyszło. A Ty chcesz się już poddać... To jest... nie wiem... niedojrzałe po prostu. Ty wiesz ile wyzwań stawia przed kobietą świat gdy zostanie matką? Jeśli kładzie Ciebie fakt, że dwa cykle nie zaszłaś w ciążę, to może rzeczywiście odłóż w czasie decyzję o ciąży i poczekaj na większą emocjonalną stabilizację. Bo jak się urodzi dziecko, to całe życie staje się walką o wszystko. I ta walka kończy się dopiero jak Twoje życie się skończy. Poddanie się na starcie dobrze nie wróży.

    Ja Cię nie krytykuję. Staram się Ciebie zrozumieć, chociaż to trudne. Staram się może pokazać Ci inny punkt widzenia. Pytam co da Ci informacja o owulacji akurat jutro. Nie lepiej wydać tę kasę na dobrą kolację z mężem? Albo na wyjście do kina? W końcu to z mężem zachodzisz w ciążę a nie z ginekologiem. Po co martwisz się czymś na co nie masz wpływu? Czy jak jutro Ci ginekolog powie, że jeszcze nie było tej owulacji, to coś to zmieni? A jeśli Ci powie, że jej nie będzie w tym cyklu to będzie lepiej? Masz na to wpływ? Twój mąż i tak zrobi wszystko tak jak chcesz - dałabym dużo za taki komfort i pewnie nie jedna z nas dałaby dużo.

    Można się nakręcać, każda się tutaj nakręca, samo wejście na to forum to już jest nakręcanie się. Tylko, że przez nakręcanie się paradoksalnie szanse na ciążę mogą spaść.

    Nie pisz, że Ci nie wychodzi, bo są tu dziewczyny, które są w 15 czy 20 cyklu starań i jak tak będziesz dalej myśleć, to staniesz się jedną z nich, bo to jest równia pochyła - od takiego podejścia do kryzysu w małżeństwie jest bardzo niedaleko, ponieważ mężczyzna to tylko mężczyzna, nie będzie się milion razy powtarzał i stale nie będzie odpowiadał na Twoje schizy. Poza tym wysoki poziom stresu = wysoki kortyzol i wysoka prolaktyna i niski testosteron i za chwilę oboje obniżycie swoją płodność.

    Ja wiem, że człowiek czasem nie zgadza się z tym, że ktoś mu chce pomóc w jakiś sposób i możesz nawet uznawać to co napisałam za krytykę, ale ja jednak jest to próba otrząśnięcia Ciebie, podobnie jak zrobiła Jagna, która napisała Ci dokładnie to samo.

    Tak - mam dwoje dzieci, mam dzięki temu większy luz. Ale nie wiesz ile kosztowało mnie to, żebym miała tę dwójkę dzieci. Nie porównuj się, bo mogłabyś się zdziwić jakbym Ci napisała jak wyglądała moja walka o to, żeby w ogóle pojawiła się szansa na to, żeby mieć dziecko. Twoja relacja z mężem w porównaniu do mojej to jest wyżyna komfortu. A zaraz to stracisz przez swoje zachowanie. I na końcu okaże się, że cel nie był tego wart, że można było to osiągnąć spokojniej. Że to, że są Święta i rodzina najbliższa się rozmnaża to będzie Twój najmniejszy problem za chwilę.

    EDIT: dodam jeszcze, że kilka lat temu byłam dokładnie w Twoim położeniu - po pierwszym poronieniu w trakcie starań o drugą ciążę, więc chcesz czy nie chcesz - musisz mi uwierzyć, bo mam po prostu te same doświadczenia. Z tą różnicą, że ja w pierwszą ciążę wpadłam, a mój mąż kolejnej nie chciał. A ja już wtedy chciałam bardzo. I cierpiałam bardzo, a szanse były w ciemnej dupie i gówno widziały. Nadal chcesz się porównywać?

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 19:54

    Alisa, Asia87, Gaduaaa, roma lubią tę wiadomość

    Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań...
  • Marribell Autorytet
    Postów: 569 819

    Wysłany: 16 października 2016, 19:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny. Poroniłam 2 mc temu i nie wiem co myśleć o pewnej kwestii. Był to 12 tydz ale bejbi zmarło w 9 t..miałam plamienia i brałam dupka więc organizm późno się zorientował. Zaczęły mi się brązowe plamienia i z nimi pojechałam na pogotowie, padła tragiczna diagnoza, polecili przyjechać następnego dnia na zabieg bo ciąża za duża. Rano następnego dnia miałam bóle porodowe i 'urodziłam' podczas badania przed zabiegiem. Straszne uczucie widząc tą cudną malutką istotę na dłoni.. Mimo to zabieg się odbył. Jak myślicie, czy przez taki zbieg zdarzeń można uznać, że zabieg dokonał mniej zniszczeń w macicy i samej szyjce? Niektórzy straszą przed bliznami itp. Krwawienie trwało zaledwie 2 tyg...

    DAWID 03.09.2015 Nasz Cud
    ZUZIA 12 tydz [*] 13.08.2016 Nasz Aniołek
    BĄBELEK termin 11.10.2017 :-) rośniemy
    Pessar w 27 tc- wytrzymaj
  • vertigo Autorytet
    Postów: 1071 627

    Wysłany: 16 października 2016, 19:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Skrzacie, mam to samo, za wszelką cenę chcę się czuć zdrowa... Będzie dobrze, musi być. Chociaż tyle czasu wydaje się podejrzane. A ile Ty masz wiosenek w ogóle? Rozumiem Twoją niechęć. Ja sama niestety błądzę często po omacku, gubiąc niepotrzebnie czas :(
    sama też nie zrobiłam wielu badań, może powinnam zbadać kariotyp, ale wtedy być może musiałaby otwarcie przyznać, że kolejna ciąża to za duże ryzyko, a ja nie chcę tego przyznać - liczę na wylosowanie białej kulki w tym losowaniu tym razem...

    Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań...
  • vertigo Autorytet
    Postów: 1071 627

    Wysłany: 16 października 2016, 19:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Marribell wrote:
    Hej dziewczyny. Poroniłam 2 mc temu i nie wiem co myśleć o pewnej kwestii. Był to 12 tydz ale bejbi zmarło w 9 t..miałam plamienia i brałam dupka więc organizm późno się zorientował. Zaczęły mi się brązowe plamienia i z nimi pojechałam na pogotowie, padła tragiczna diagnoza, polecili przyjechać następnego dnia na zabieg bo ciąża za duża. Rano następnego dnia miałam bóle porodowe i 'urodziłam' podczas badania przed zabiegiem. Straszne uczucie widząc tą cudną malutką istotę na dłoni.. Mimo to zabieg się odbył. Jak myślicie, czy przez taki zbieg zdarzeń można uznać, że zabieg dokonał mniej zniszczeń w macicy i samej szyjce? Niektórzy straszą przed bliznami itp. Krwawienie trwało zaledwie 2 tyg...

    tutaj jest mnóstwo dziewczyn, które miały zabiegi i potem zachodziły w ciążę - każda się zawsze o to trochę boi, ale badania generalnie pokazują, że powikłania w postacie zespołu ashermanna są wyjątkowo rzadkim zjawiskiem

    jeśli to Cię uspokoi, to ja miałam zabieg po pierwszym poronieniu i potem zaszłam w ciążę i po porodzie miałam znowu zabieg, po którym zaszłam w ciążę 2x, po ostatnim poronieniu też miałam zabieg i mam nadzieję, że nic mi nie namieszał, ale gdzieś tam jakiś lęk się pojawia, choć zaraz odrzucam tę myśl

    to jest głównie powikłanie, którym kościół straszy feministki aborcjonistki, ale jakoś przeszło do świadomości ogólnej ;)

    Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań...
‹‹ 1163 1164 1165 1166 1167 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

12 najnowszych rekomendacji dla kobiet cierpiących na endometriozę - łagodzenie bólu i wspieranie płodności poprzez dietę

Endometrioza jest jedną z tych chorób, do której należy podchodzić holistycznie. Jednym ze sposobów, który może pomóc w walce z chorobą i przede wszystkim z łagodzeniem objawów choroby jest odpowiednia dieta. Poznaj 12 najważniejszych zasad zdrowego odżywiania dla kobiet, które cierpią na endometriozę.

CZYTAJ WIĘCEJ

Insulinooporność - zasady żywieniowe, dieta i objawy.

Czym jest insulinooporność? Insulinooporność a dieta - na czym polega zależność? Jak odżywiać się przy insulinooporności? Które produkty spożywcze warto włączyć do diety, a z których warto zrezygnować? Artykuł napisany przez Zosię i Anię z Akademii Płodności. 

CZYTAJ WIĘCEJ

4 Problemy z zajściem w ciążę, które możesz wykryć z pomocą aplikacji OvuFriend!

Kalendarz owulacji kojarzy Ci się tylko z wyznaczaniem dni płodnych i terminu owulacji? Jego możliwości są dużo większe! Aplikacja może być pomocna w wykrywaniu problemów związanych z płodnością na bardzo wczesnym etapie. O jakich problemach mowa? Co możesz wykryć z pomocą kalendarza? Kliknij i przeczytaj!   

CZYTAJ WIĘCEJ