Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyCo do zdrowego egoizmu i prawa do zazdrości, to zazdroszczę Ainade tej dzisiejszej bety. Ja juz prawie 6 miesięcy od poronienia i co? Nawet prawdopodobnie nie mam owulacji
Biorę od miesiaca metę i nic nie czuję. 22 dc, a śladów owu ani ani. Paskudnie się z tym czuję.
-
nick nieaktualny
-
Elaria wrote:Myślę, ze to zajebiście dobry wynik!
Elaria jak widać to forum dobrze działaTobie też wyjdzie :*:* mooocno w to wierzę :*:*
Elaria lubi tę wiadomość
23.03.2010 Synuś Mój Skarb
31.03.2016 (*)aniołek(*) {12tc}
-
Ainade od wyniku liczy sie bardziej przyrost bety wiec jesli Cie to uspokoi to sprawdz czy ladnie przyrasta. Ja mialam 17 dfl 638 i co? To nie ma zadnego znaczenia
U mnie @ zawitala na dobre
Elaria ja tez zaczelam wlasnie brac mete. Zobaczymy czy to podziala na moje oporne jajnikilat 30, PCOS, niedoczynność tarczycy, adenomioza...
Mama Aniolka 8-9 tc i cudownego Synka 16 tc (*)(*) -
Jesteście wspaniałe!
Dziękuję Wam za te wszystkie słowa otuchy.
Cookie napisałaś dokładnie to co dzieje się w mojej głowie. Widzę swoje koleżanki w ciąży, które zaszły w nią z większymi bądź mniejszymi (zawsze mniejszymi niż ja...) problemami, które nie mają takich doświadczeń z poronieniami (i chwała Bogu, oby nikt nie musiał tego więcej przeżywać) i po prostu czuję złość, niesprawiedliwość, smutek i zazdrość. A potem sobie myślę jaką to ja jestem niezłą zołzą, że tak ludziom zazdroszczę i patrzę na nich spode łba. Ale chyba musimy sobie pozwolić na te uczucia, bo one są normalnie. Chyba większość z nas miała/ma takie emocje w sobie, prawda?
AgataR chyba masz rację, że muszę zatroszczyć się o swoją codzienność. Tylko ja nie potrafię tak wyłączyć się od tego, co mówi/robi i sądzi o mnie otoczenie. To jest okropne! Ale wszystkie uwagi, sytuacje, chłonę jak gąbka, porównuję się i w kółko czuję się gorsza...
Annak kochana:* Ty jak zawsze stajesz na wysokości zadania i robisz analizę sytuacji;) Chyba jednak nie zdecyduję się na szczerość i coś powkręcam jeszcze z brakiem czasu. Jeszcze nie czuję się gotowa, żeby dalszym znajomym uzewnętrzniać się ze swoich uczuć...
Zawsze sobie myślę, że ja bym się tak i tak nie zachowała, że jak ja byłabym w ciąży, to raczej nie narzucałabym się jej i czekała na jej ewentualny krok. Z drugiej strony może to by było niedojrzałe i dziecinne zachowanie, a ona dobrze zrobiła, że się odezwała. W każdym razie miałam nadzieję, że po tym jak sama długo się starała i zna moją historię to nie wyparuje, że co u nas, bo u niej bardzo dobrze jest w ciąży i będzie miała dom. Ale może ja za dużo wymagam? Może jestem przewrażliwiona? I znów szukam winy w sobie, widzicie?
Annak a jak u Ciebie? jak maluch? i wakacje;) ?
Niebieska u Ciebie ok?
Ainade gratulacje!! i też trochę zazdroszczę jak Elaria! jeśli już mamy być takie szczere
Elaria nie martw się, chyba ja i tak jestem tutaj najdłuższa stażem, jeśli chodzi o starania po poronieniuktoś mnie przebije? Właśnie mi idzie 14 miesiąc...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 sierpnia 2016, 16:22
-
nick nieaktualny
-
Agata, Skrzat,
Dziękuję, że pytacie.
Ja dziś celowo nie pisałam wcześniej nic o sobie, ponieważ bardzo trudno było mi napisać Wam (i zobaczyć na ekranie te słowa), że powoli żegnam się psychicznie z moim dzieckiem, które - najwyraźniej - znowu nie chce albo nie może ze mną zostać.
Sytuacja u mnie jest fatalna.
Wczorajszy dzień niepotrzebnie zrobił mi nadzieję. Miałam najmniejsze plamienie od tygodnia. Ale dziś - zupełnie odwrotnie. Dziś jest właściwie pierwszy dzień, kiedy krwawię praktycznie cały czas. Jest to całkowicie jak najnormalniejsza @. Tyle, że bez bólu. I po prostu czuję, że to koniec. Bo straciłam całkowicie tę początkową metafizyczną łączność z... tym kimś, kto wpadł do mnie na tę chwilę.
Po prostu to jeszcze nie tym razem.
Wczoraj na dodatek zrobiłam sobie najgorszy w historii zastrzyk z Clexane. Zrobił mi się w ciągu 5 minut krwiak wielkości ok. 13cm na 5 cm. Ciemnofioletowy. Brzuch mi spuchł. Chyba miałam jakiś wylew podskórny. Musiałam się lodem okładać, bo zrobiła się w parę minut wielka opuchlizna. Bardzo boli. Nie mogę nosić spodni. Zniosłabym to wszystko, gdybym wiedziała, że mam po co. Czuję, że nie mam... ale nie mogę sama przestać brać tych zastrzyków, bo jeśli jednak intuicja mnie zawodzi, to mogę popełnić największy błąd.
Tak więc nic nie zmieniam. Żyję jak w ciąży, czując, że już w niej nie jestem.
I popłakuję sobie po kątach.
Jakkolwiek to zabrzmi - poza tym, wakacje byłyby wspaniałe. Po prostu wakacje marzeń. Ale kiedy jedne marzenia odchodzą, to trudno cieszyć się tym, że spełniają się inne... Zresztą same wiecie, moje kochane.
Dziękuję losowi, że jesteście
Tutaj mogę napisać wszystko, co czuję.Szczęśliwa Mamusia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
skrzat1988 wrote:Jesteście wspaniałe!
Dziękuję Wam za te wszystkie słowa otuchy.
Cookie napisałaś dokładnie to co dzieje się w mojej głowie. Widzę swoje koleżanki w ciąży, które zaszły w nią z większymi bądź mniejszymi (zawsze mniejszymi niż ja...) problemami, które nie mają takich doświadczeń z poronieniami (i chwała Bogu, oby nikt nie musiał tego więcej przeżywać) i po prostu czuję złość, niesprawiedliwość, smutek i zazdrość. A potem sobie myślę jaką to ja jestem niezłą zołzą, że tak ludziom zazdroszczę i patrzę na nich spode łba. Ale chyba musimy sobie pozwolić na te uczucia, bo one są normalnie. Chyba większość z nas miała/ma takie emocje w sobie, prawda?
Skrzaciku - dzisiaj własnie przeczytałam jakiś fragment artykułu - że kobieta po poronieniu cierpi na odmianę zespołu stresu pourazowego - charakterystyczna dla któregoś etapu jest właśnie zazdrość, czy myślenie - "im się udało a mnie nie" - i momentalna złość na siebie, że jest się złym człowiekiem, bo ma się takie myśli.
Mam dokładnie tak samo jak Ty, najpierw zaledwie przemknie mi taka zazdrosna myśl przez głowę, a potem zaraz oceniam(!) sama siebie bardzo źle, że jestem okropna i nic dobrego mi się już nie przydarzy.
No bo w końcu mamy tylko kawalerkę na kredyt i i tak muszę pracować, żeby jakoś ciągnąć składki na ZUS na macierzyński (który nie wiadomo kiedy się wydarzy). A żeby tego było mało jeszcze poroniłam, bo nie mogło być tak jak u A B i C - ślub, mieszkanie i dzidziuś. Niby tak mi się wszystko w życiu udaje, a tu bach! (i tu następuje lawina użalania się nad sobą i wpędzania w czarnowidztwo)
Ale dosyć, nad tym trzeba pracować, bo niepotrzebnie działamy sobie na szkodę. Ostatnio nawet jak pomyślę zazdrośnie o spotkanej kobiecie z brzuszkiem staram sobie pozwolić na tą myśl i zamiast jej żałować od razu zmieniam kierunek myślenia - chociażby na to jak pięknie mam dzisiaj pomalowane paznokcieWierzcie lub nie, ale powoli coraz częściej mi się to udaje i pomaga!
Dziewczyny nie oceniajcie siebie negatywnie! Wierzcie, że tak jak nasze ciężaróweczki forumowe zobaczymy znów dwie krechy i że tym razem będą szczęśliwe.
A jak macie z tym problem to zarażajcie się optymizmem m.in. od Jagny
Ainade - piękna beta
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 sierpnia 2016, 16:55
skrzat1988, Nadzieja1988! lubią tę wiadomość
-
Elaria wrote:Co do zdrowego egoizmu i prawa do zazdrości, to zazdroszczę Ainade tej dzisiejszej bety. Ja juz prawie 6 miesięcy od poronienia i co? Nawet prawdopodobnie nie mam owulacji
Biorę od miesiaca metę i nic nie czuję. 22 dc, a śladów owu ani ani. Paskudnie się z tym czuję.
aniołek 01.02.2016r -
Annak normalnie mam mokre oczy, Jezu...jakie to wszystko jest beznadziejne. To się nie może tak skończyć, nie znów to samo! Ja się nie zgadzam! Trzepię właśnie internet, żeby szukać historii dziewczyn, które z krwawieniami donosiły szczęśliwie ciąże, takich przypadków jest całkiem sporo. Nic nie zmieniaj, kuj się dalej, choć domyślam się jakie to musi być bolesne. Zamykaj oczy, nie myśl, byle do wizyty. Jesteście jeszcze na wakacjach czy już wracacie? Kiedy masz możliwość pójść do jakiegoś lekarza? Mocno Cię ściskam i przytulam, jak tylko będziesz potrzebowała ramienia do popłakania to wiesz gdzie mnie znaleźć:*
-
nick nieaktualnyAnnak, i znowu te sprzeczne uczucia. Myślałby ktoś, ze skoro zazdroszczę, ze któraś z nas zaszła w ciązę, to analogicznie powinnam cieszyć się, ze coś się nie udaje. A jest odwrotnie! Czuję złość na los i zal, ze masz taką sytuację. Ja nie przestaję wierzyć, ze się twoja ciąza utrzyma. Kazda ciąza na tym wątku to dla mnie i ukłucie zazdrości i nadzieja, ze i ja mam szanse.
Skrzat, mądre przysłowie mówi, ze nie ma domu bez złomu. Tak więc nie wiesz, czy prócz ciązy i budowy domu u kolezanki faktycznie panuje idylla. Zwykle tak nie jest. -
Ainade,
Wiedziałam, że przyniesiesz dziś dobre wieści!
Bardzo się cieszę i gratuluję!
Trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się szczęśliwie!
Muszę Wam powiedzieć (kiedyś już to tutaj pisałam), że jedyne, co mnie omija w całym tym procesie walki o ciążę, to właśnie zazdrość wobec innych kobiet. Nigdy jej nie miałam. Nie wiem czemu albo - dzięki czemu. Omija mnie to, choć sama się dziwię, bo naturalne wydaje mi się właśnie, aby zazdrościć. Ale ja cieszę się, że przynajmniej innym się udaje, skoro mi nie może. Dzięki temu przynajmniej ten świat nie zginie... Choć mi trudno w to uwierzyć, jednak ktoś jest w stanie rodzić dzieci. -
nick nieaktualnyannak wrote:Agata, Skrzat,
Dziękuję, że pytacie.
Ja dziś celowo nie pisałam wcześniej nic o sobie, ponieważ bardzo trudno było mi napisać Wam (i zobaczyć na ekranie te słowa), że powoli żegnam się psychicznie z moim dzieckiem, które - najwyraźniej - znowu nie chce albo nie może ze mną zostać.
Sytuacja u mnie jest fatalna.
Wczorajszy dzień niepotrzebnie zrobił mi nadzieję. Miałam najmniejsze plamienie od tygodnia. Ale dziś - zupełnie odwrotnie. Dziś jest właściwie pierwszy dzień, kiedy krwawię praktycznie cały czas. Jest to całkowicie jak najnormalniejsza @. Tyle, że bez bólu. I po prostu czuję, że to koniec. Bo straciłam całkowicie tę początkową metafizyczną łączność z... tym kimś, kto wpadł do mnie na tę chwilę.
Po prostu to jeszcze nie tym razem.
Wczoraj na dodatek zrobiłam sobie najgorszy w historii zastrzyk z Clexane. Zrobił mi się w ciągu 5 minut krwiak wielkości ok. 13cm na 5 cm. Ciemnofioletowy. Brzuch mi spuchł. Chyba miałam jakiś wylew podskórny. Musiałam się lodem okładać, bo zrobiła się w parę minut wielka opuchlizna. Bardzo boli. Nie mogę nosić spodni. Zniosłabym to wszystko, gdybym wiedziała, że mam po co. Czuję, że nie mam... ale nie mogę sama przestać brać tych zastrzyków, bo jeśli jednak intuicja mnie zawodzi, to mogę popełnić największy błąd.
Tak więc nic nie zmieniam. Żyję jak w ciąży, czując, że już w niej nie jestem.
I popłakuję sobie po kątach.
Jakkolwiek to zabrzmi - poza tym, wakacje byłyby wspaniałe. Po prostu wakacje marzeń. Ale kiedy jedne marzenia odchodzą, to trudno cieszyć się tym, że spełniają się inne... Zresztą same wiecie, moje kochane.
Dziękuję losowi, że jesteście
Tutaj mogę napisać wszystko, co czuję.
Tulę mocno :-* -
Dziękuję, kochane
Skrzaciku,
Wracamy dopiero 27.08. A USG będzie 30.08.
Jeszcze dwa tygodnie.
Też czytam te szczęśliwe historie. Jest w nich iskierka nadziei...
Dziękuję -
annak wrote:Ainade,
Wiedziałam, że przyniesiesz dziś dobre wieści!
Bardzo się cieszę i gratuluję!
Trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się szczęśliwie!
Muszę Wam powiedzieć (kiedyś już to tutaj pisałam), że jedyne, co mnie omija w całym tym procesie walki o ciążę, to właśnie zazdrość wobec innych kobiet. Nigdy jej nie miałam. Nie wiem czemu albo - dzięki czemu. Omija mnie to, choć sama się dziwię, bo naturalne wydaje mi się właśnie, aby zazdrościć. Ale ja cieszę się, że przynajmniej innym się udaje, skoro mi nie może. Dzięki temu przynajmniej ten świat nie zginie... Choć mi trudno w to uwierzyć, jednak ktoś jest w stanie rodzić dzieci.
To chyba oznacza tyle, że masz bardzo dobrze poukładane w głowie
Chętnie bym od Ciebie wzięła te zmartwienia, żebyś chociaż wypoczęła na urlopie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 sierpnia 2016, 17:13
-
annak wrote:Ainade,
Wiedziałam, że przyniesiesz dziś dobre wieści!
Bardzo się cieszę i gratuluję!
Trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się szczęśliwie!
Muszę Wam powiedzieć (kiedyś już to tutaj pisałam), że jedyne, co mnie omija w całym tym procesie walki o ciążę, to właśnie zazdrość wobec innych kobiet. Nigdy jej nie miałam. Nie wiem czemu albo - dzięki czemu. Omija mnie to, choć sama się dziwię, bo naturalne wydaje mi się właśnie, aby zazdrościć. Ale ja cieszę się, że przynajmniej innym się udaje, skoro mi nie może. Dzięki temu przynajmniej ten świat nie zginie... Choć mi trudno w to uwierzyć, jednak ktoś jest w stanie rodzić dzieci.
bierzesz jakies leki oprocz clexane?
aniołek 01.02.2016r -
Skrzat ja tez musze walczyc o swoja codziennosc i to nie jest latwe. Ale wlazic komus za przeproszeniem w tylek albo byc dla kogos byle byc juz dawno przestalo miec dla mnie znaczenie. Zycie i nasze tragedie bardzo weryfikuja osoby na ktorych mozna polegac. I jakie to przykre, kiedy bardziej mozna liczyc na obce osoby niz na wlasna rodzine. Po skrocie powiem Ci, ze ograniczylam kontakty do minimum lub calkiem je zerwalam z kilkoma osobami. Byc moze na dluzsza mete nie ma to sensu a byc moze postepuje dobrze. Tego nie wiem i nawet nie chce wiedziec. Z moja kuzynka nie chce miec nic wspolnego. Kiedy dowiedzielismy sie, ze nasz Synek nie przezyje ona miala wlasnie do nas przyleciec na urlop. Wyjasnilam cala sytuacje i poprosilam aby odwolala lot bo nie jestesmy jej w stanie ugoscic. Zaproponowalam zwrot kosztow za bilety no bo wypadalo. Nie chciala. A po dwoch miesiacach napisala ze splukala sie na imprezach i potrzebuje na dalsze wiec teraz chce zebym jej te pieniadze oddala. Poczulam sie jakby ktos mi noz w plecy wbil.. Moja tesciowa tez sie nie popisala, nigdy nie zapomne jej tekstow typu "Ty chyba nie zamierzasz urodzic" albo jak powiedziala do mojego Meza "no to opowiadaj, jak bedzie wygladal zabieg"... Nawet nie wie, ze miala wnuka i zreszta pewnie malo ja to interesuje. Ze szwagierka tez ucielam kontakt. Nie potrafie z nia rozmawiac a ona nie potrafi rozmawiac ze mna. Pierwsza ciaze stracilam kiedy ona tez byla w ciazy. Ona ma Synka. W druga ciaze o ironio zaszlam kiedy ona tez byla w ciazy. Moj Synek odszedl a ona za 3 tygodnie rodzi. Nie zazdroszcze, naprawde. Ale nasze zycie jest w tym momencie na roznych etapach wiec ciezko sie dogadac. A ja nie bede brac wszystkiego na klate tylko po to aby kogos zadowolic. Skrzat trzeba byc twardym jak chleb z biedronki jak to moj Maz mawia
❤
skrzat1988 lubi tę wiadomość
lat 30, PCOS, niedoczynność tarczycy, adenomioza...
Mama Aniolka 8-9 tc i cudownego Synka 16 tc (*)(*)