Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewuszki no własnie ten progesteron mnie zastanawia..tyle ze ja biore lutke dopchwowa 150 mg dziennie i jakis duzy urosł.w poprzedniej ciazy brałam 200g dziennie ale doustnie i byl 47
myslalam ze jest za duza dawka i zadzwonilam do mojego gin ale on stwierdzil zeby nic nie zmieniac
a co do blizniakow ,juz slyszałam od kolezanek ze mozliwe heh2017r-IVF-wrzesień-nieudane
2018r-naturalny Cud♥
-
annak wrote:A propos tej dyskusji, która nam się tutaj dzisiaj wywiązała (o tym, czy lepiej wiedzieć coś wcześnieji jak to jest z (nie)świadomością, że coś jest nie tak), to ja w odniesieniu do siebie nie mam absolutnie żadnej wątpliwości.
Ja jestem tym typem, co zawsze chce wiedzieć wszystko, jak najszybciej, jak najdokładniej i jak najwięcej.
Nie znoszę poczucia niewiedzy i braku kontroli. Dlatego mój "wyczyn" z Francji polegający na przetrwaniu 3 tygodni bez USG był naprawdę czymś dużym, biorąc pod uwagę jak pracuje i czego potrzebuje moja głowa.
Z tego względu - i tu napiszę coś, co może zabrzmieć nieelegancko (z góry za to przepraszam!) - poronienia zatrzymane, których 2 razy doświadczyłam, to najgorsze "rozwiązania" jakie mogły się przydarzyć mojej psychice. Bo one pokazały mi, że można żyć X czasu w nieświadomości. A to jest coś, co ja z największym trudem akceptuję. Gdybym miała wybór (i tu raz jeszcze przepraszam) wybrałabym jakąkolwiek inną formę straty ciąży. Taką, która daje jakieś ostrzeżenie, jakikolwiek znak, która sygnalizuje, że nadzieję trzeba podzielić przez 2. Ale przydzielono mi strzał bez orientu. I to jest coś okropnego. Nie muszę Wam pisać, czemu.
I, kochane, chcę tu podkreślić, że nie mam na myśli, że są poronienia lepsze i gorsze. Mam nadzieję, że rozumiecie. Akurat dla mojej psychiki świadomość, że chodziłam ileś czasu z martwą ciążą, jest okropna. Nie do zniesienia. Na tamten czas i na przyszłość. Dałabym wszystko, żeby skrócić wówczas czas euforii i nadziei i wiedzieć szybciej. Szybciej spaść na ziemię, skoro ten spadek w ogóle był mi pisany.
Jakbym o sobie czytała. Głowa szła do przodu a macica stała w miejscu. Trudno jest Noe mieć marzeń, fantazji, wyłączyć uczucia. Uważam, że to w całej tej tragedii to mnie najmocniej zniszczyło
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
promyczek 39 wrote:Asia a mialas ostatnio 12 tak ,posłuchaj mojej kolezance stanela w miejscu a pozniej sie bujneła ,powtórz bete zza 48 godz
no cóż... wierze w cuda to może i u mnie zdarzy się jeszcze jeden. Dziękuje.
Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Asia87 wrote:Dzięki Promyczku, siedze i rycze a jestem jeszcze w pracy
no cóż... wierze w cuda to może i u mnie zdarzy się jeszcze jeden. Dziękuje.
Asiu,
Kochana... Ja zawsze mam opór przed tym, aby w takich sytuacjach podtrzymywać usilnie nadzieję (nie każdy tego chce), ale w tym konkretnym przypadku myślę, że powinnaś jeszcze powtórzyć betę.
Ja nie wiem, jak to jest, ale może ona przyrasta jakoś inaczej zanim osiągnie ten święty poziom 25.
To po pierwsze.
Po drugie (a propos cudów) pamiętam z forum (inny wątek) niejaką Alicję, której beta na początku nawet spadała (!) a na końcu urodziła Sarę.
Na pewno warto sprawdzić.
Ściskam Cię mocno -
Zgadzam się, że poronienie zatrzymane jest kretyńskie.
Wszystko ok, myślisz, że jesteś największą szczęściarą na świecie, bo żadne plamienia, bóle, krwawienia Cię nie dotyczą - a tu niespodzianka z gatunku tych mało przyjemnych. Przegrałaś swoją szansę. Znów jesteś na starcie i to z dodatkowym bagażem przykrych doświadczeń.
Asiu bardzo mi przykro, oby ta beta jednak odbiła za 2 dni. Sprawdź to koniecznie proszę.
I taka głupia refleksja, że wszystkie Asie (też jestem Aśka), które znam, mają problemy z macierzyństwem. Nie to, żebym jakoś krakała, ale jedna moja koleżanka starała się dłuuugo i jest już po 45tym roku życia i nie udało się jej, druga ma milion chorób związanych z tarczycą chudnie i tyje na przemian, mówi, że też od paru lat nie może zajść w ciążę, trzecia też już jest starsza i ciągle zmienia facetów i nie może trafić na właściwego a zegar biologiczny tyka, no i ja - to wiadomo. Czy Joannom nie dane jest być matkami?! No sorry ja się na takie coś nie zgadzam. Jest tu jakaś Joanna mama? Jak tak to niech mnie pokrzepi...Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 września 2016, 16:35
-
skrzat1988 wrote:Czy Joannom nie dane jest być matkami?! No sorry ja się na takie coś nie zgadzam. Jest tu jakaś Joanna mama? Jak tak to niech mnie pokrzepi...
No, nasza Asia (Asia87) ma już przecież synka...
Jako osoba, mająca sporo wspólnego ze statystyką muszę obalić tę hipotezę, co powinnaś Skrzaciku odebrać jako pozytywną i optymistyczną wiadomość!Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 września 2016, 16:56
skrzat1988 lubi tę wiadomość
-
Bylam na wizycie...nie sprawdzal mi nic papierkami testowymi ani nie bral wymazu sprawdzil tylko...i mowi ze infekcja grzybiczna mam przepisane globulki Pimafucin na 6 dni. I szybko doslownie 30s zrobil usg przez brzuch. Mowil ze ok.
Boje sie ciut brac tego czegos... -
skrzat1988 wrote:Czy Joannom nie dane jest być matkami?! No sorry ja się na takie coś nie zgadzam. Jest tu jakaś Joanna mama? Jak tak to niech mnie pokrzepi...
Joannom jest dane jak najbardziej - moja ciocia Joanna:
zwlekała z macierzyństwem (celowo po części) do 42 roku życia
zaszła w ciążę ekspresowo
brała antykoncepcję przez X lat i lekarz powiedział, że już jej jajniki nie pracują
zaraz będzie rodzić
Ja oczywiście jestem wściekle zazdrosna ponieważ wszystkie moje wspaniałe osiągnięcia w pracy nad sobą wzięły w łeb i wychodzi ze mnie potwór
Evita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Magdzia88 wrote:Bylam na wizycie...nie sprawdzal mi nic papierkami testowymi ani nie bral wymazu sprawdzil tylko...i mowi ze infekcja grzybiczna mam przepisane globulki Pimafucin na 6 dni. I szybko doslownie 30s zrobil usg przez brzuch. Mowil ze ok.
Boje sie ciut brac tego czegos...
bo na"oko" wie że to grzybiczne?
może najpierw czymś bez recepty delikatniejszym spróbować co? jakiś gine intima? iliadan? vagical? i jak nie pomoże to dopiero wtedy ten PimafucinFabianCyprian
Tymuś