X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Problemy i komplikacje Hipotrofia- za małe dziecko
Odpowiedz

Hipotrofia- za małe dziecko

Oceń ten wątek:
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 9 lutego 2017, 20:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Angie, cudowne wiadomości! Zuzia pięknie przybiera! Najważniejsze, że rośnie i wszystko jest w porządku.
    Nie myśl na razie o cesarce, na pewno dla Ciebie będzie to cięższe, bo dłużej dochodzi się do siebie, ale ważne, by Malutka szczęśliwie i zdrowo przyszła na ten świat. Mam nadzieję, że możesz liczyć na pomoc po porodzie ze strony Pana Taty i rodziny. Jest jeszcze szansa, że Zuziaczek się odwróci :-) Przecież dzieją się różne cuda :-)

    Ja też po wizycie i szczerze mam mieszane uczucia. Dzisiaj lekarze określili wagę synka na 1600 g, czyli o 100 g mniej niż to co podał mi mój lekarz w sobotę. Nie wiem czy czasem teraz lekarze w szpitalu nie zaniżają specjalnie wagi, by nie było, że się mylili jak z córką. Do tego mój synek kopał jak najęty, aż kilka razy wytrącił lekarce USG z ręki. Nie była w stanie go prawidłowo zmierzyć. Powiedziała, że nie mam się przejmować wagą i wielkością dziecka, bo na 100% jest większy niż córka. Szyjka w porządku, ilość wód i łożysko też, synek z powrotem usadowił się głową w dół. Standardowo co chwila napinała mi się macica podczas badania, lekarka stwierdziła, że muszę dotrwać do porodu i tyle. Kolejna kontrola u internisty za 2 tyg, a USG za 4 tyg.
    Spędziłam w szpitalu 3 godziny, mam dość. Muszę dziś odpocząć.

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 9 lutego 2017, 21:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka ❤❤❤ idz i odpoczywaj !!! Najwazniejsze ze synek zdrowy jest a sama wiesz ze kazdy lekarz moze inaczej pomierzyc i juz waga wychodzi inna no i jest ten procent pomylk. Wazne tez ze rosnie i jak to lekarka mowi iz jest wiekszy niz corka. No i niezly minionek znow sie szykuje hihihi a mam pytanie bo nie pamietam czy pisalas o tym: czy Ty bierzesz luteine? Ja bralam prawie do konca ciazy bo tez macica bardzo mi sie napinala. Spokojnej nocy☺

    ayka lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 9 lutego 2017, 22:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Inessa! Najbardziej denerwuję się, że równe 4 tyg. temu według pomiarów 2 techników i lekarza ze szpitala synek miał ważyć 1305 g, dziś według pani technik 1600 g i nie widzi, że wzrost 300 g w ciągu miesiąca to raczej coś za mało i coś byłoby nie tak, a zapewnia mnie, że wszystko dobrze. Nie bardzo ufam dzisiejszym pomiarom, bo robiła je młoda pani technik, nawet nie lekarz i poświęciła mi "aż" 10 minut na badanie. Lekarza przy badaniu nie było. Panią technik bardziej interesowała buzia dziecka i jak śmiesznie trzymał paluszki w symbolu "V" niż pomiary dziecka. Do tego synek był bardzo ruchliwy, a w sobotę spał i mój lekarz mógł go zbadać na spokojnie. Bardziej wiarygodne są wyniki mojego lekarza, zresztą to jemu ufam w tym względzie, z córką jako jedyny określił jej prawidłową wielkość. Najgorsze, że za każdym razem jak idę do szpitala to trafiam na kogoś innego. Nawet jeśli synek jest równie malutki czy tylko nieco większy od córki to doświadczenie w obsłudze takiego Minionka już mam :-)

    Luteinę brałam w ciąży z córką, z synkiem nie, ale dziś postanowiłam się z nią przeprosić i zacząć brać. Już wzięłam pierwszą dawkę. Wiem, że pomaga ona na twardnienie/stawianie się macicy. Mi od dwóch dni nie przechodzą skurcze. Czasem przez 2-3 godziny mam jeden po drugim. Biorę Nospę Forte i magnez i nie pomaga, więc postanowiłam wrócić do Luteiny. Dobrej nocy!

  • Angie 232 Autorytet
    Postów: 279 282

    Wysłany: 9 lutego 2017, 23:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka, na spokojnie! Jak sama pisalas, synek mocno sie krecil a to ma duzy wplyw na pomiary.
    Druga sprawa to ze wiedzac jak bylo z Nastka teraz moga sie troche bac i zanizaja.. najwazniejsze ze maluszek jest zdrowy! Pamietasz jak pisalam ze mloda pani robila mi.pomiary i orzekla ze nie ma przeplywow w tetnicy mozgowej?? Dobrze ze byl wtedy blisko prof i on mnie od niej od razu zabral z lozka...
    Nie denerwuj sie kochana, nawet jesli synek jest mniejszy to na pewno nie tak, jak ocenia to ta pani.
    Ja dzis tez twarda jak skala, zmeczona bardzo dlatego teraz pisze.
    Jestesmy z Toba :-)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2017, 09:42

    ayka lubi tę wiadomość

    Szczęśliwa mama Zuzi <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 00:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Angie! Kochane jesteście Dziewczyny! Dzisiejsza wizyta była po nic. Przy badaniu nie było nawet lekarza. Pani technik na moje pytanie o wielkość dziecka z głupią miną spytała dlaczego mnie to interesuje, skoro wszystko jest dobrze. No chyba po to zostałam skierowana na oddział patologii ciąży, ze względu na wielkość dziecka? Ona w ogóle nie widziała w tym problemu i zupełnie nie przywiązywała wagi do pomiarów. Na konsultację w sprawie twardnienia brzucha przyszła lekarka - Hinduska, która ze znikomą znajomością języka angielskiego mi powiedziała, że mam się zgłosić na dyżur to mnie zbadają. No to po co ją wzywali i po co moja standardowa wizyta? Do tego położna spytała mnie czy odczuwam pieczenie przy oddawaniu moczu itp., skoro nie to moczu do analizy nie ma potrzeby oddawać i nie ma co go badać. Wysłała mnie na pobranie krwi, bo jej zdaniem źle wyglądam i jestem blada. Patrzę na skierowanie, samo żelazo, nawet nie morfologia, bo po co? Przez całą tą ciążę ani razu nie zrobiono mi tutaj morfologii ani nie pobrano moczu do analizy. Czuję się jakbym wylądowała w kraju III-ego świata!

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 09:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka jak czytam Twoj opis wizyty to rzeczywiscie jakby sie czytalo opis z jakiegos zacofanego kraju :( ja np w ciazy mialam zle wyniki moxzu a 0 objawow wiec chociaz raz te badania jak i morfologia powinny byx kurcze zrobione. No ale coz roznie szpitale podchodza. Wazne ze synek szaleje i rosnie ☺☺☺☺

    ayka lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 09:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A przypomnialo mi sie ze wszedzie mozna trafic na lekarzy czy pielegniarki niedouczone. Jak trafilam do pierwszego szpitala bo wzrost synka sie zatrzymal to byla tam ginekolog i to kobieta co podczas badania nie potrafila malego dobrze wymierzyc to jezzcze wmawiala mi ze moj wiek i choroby napewno zaszkodzily dziecku i napewno jest chore i niepelnosprawne :( mimo super wynikow prenatalnych - bo widziala je. Plakalam pol dnia przez nia dopiero mialam 2 badanie pod wieczor i ordynator super pan uspokoil ze z synkiem jest wszystko dobrze no jedynie trzeba szybko Go urodzic bo nie rosnie i praktycznie juz wod wtedy nie bylo.

  • Angie 232 Autorytet
    Postów: 279 282

    Wysłany: 10 lutego 2017, 09:57

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka, powiem Ci, że mam kontakt z różnymi dziewczynami z zagranicy i opieka w Pl a tam nie pozostawia złudzeń- tu robią duuuużo badań a tam praktycznie raz na długi czas jest jakieś badanie. Dziewczyny nie są zadowolone.
    Piszesz o Hindusce, która Cię przyjmowała.. zmroziło mnie to..
    jedna z moich koleżanek miała w 27 tyg bóle, wypadł jej czop (wtedy o tym nie wiedziała) i akurat na nią trafiła. Kazała jej jakieś tabsy wziąć i odesłała do domu! nawet nie zbadała.. dziewczyna wróciła i od razu jechała od nowa bo zaczęła się akcja porodowa a ona tego nie rozpoznała. Gdyby ją zbadała to by zobaczyła że szyjki brak, rozwarcie a tu olewka.
    Ja jak zaplamiłam raz jeden jedyny to mnie 4 dni trzymali i od razu na usg, badanie na fotelu, obserwacja, krew, mocz.. więc jest przepaść.
    Ja też mam ciągle twardnienia. Biorę teraz luteinę w 2x1 tab i skróciłam magnez do 2 tab ale przez te napięcia muszę wrócić do 3 tab. i jeszcze witaminy prenatalne.
    Obserwuj się, jak tylko coś Cię zaniepokoi i rozkurczowe nie pomogą to jedź i niech Ci robią badania bez gadania!

    ayka lubi tę wiadomość

    Szczęśliwa mama Zuzi <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 13:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cały czas to powtarzam koleżankom i znajomym, że "cudze chwalicie, swojego nie znacie" :-) My naprawdę w Polsce nie mamy co narzekać na opiekę lekarską! Tutaj to jest dramat. Ja już się gdzieś przyzwyczaiłam do marnej opieki w ciąży, ale za każdym razem takie sytuacje jak wczoraj, mnie zadziwiają.
    Ja mam dzieci tylko dzięki opiece Boskiej i mojemu lekarzowi z Polski. Od pierwszego poronienia latałam co 1,5 miesiąca do lekarza ze szpitala na Szaserów, aż do późnych tygodni ciąży z córką. I nie rozchodzi się tutaj tylko o brak podstawowych badań, lekceważenie objawów itd. Ja prawie tutaj straciłam życie podczas pierwszego poronienia. Choruję na endometriozę, moja szyjka praktycznie zarosła, lekarze tutaj jakoś tego nie widzieli. Gdy doszło do poronienia to nie mogłam poronić. Szyjka nie mogła się otworzyć. Odsyłano mnie do domu jedynie z Paracetamolem. Próbowałam poronić w potężnym bólu, nieco krwawiąc przez tydzień. Doszło do rozkładu, groziła mi sepsa. W ciężkim stanie leciałam do Polski - udało mi się kupić jeden jedyny bilet w danym dniu, chyba na mnie czekał. Od razu trafiłam do szpitala i na zabieg. Lekarze na Szaserów myśleli, że przyleciałam z Ukrainy... Długo byłam na antybiotykach, cud, że nie doszło do komplikacji, zrostów, że żyję i że w ogóle mam dzieci.
    Córkę też mało nie urodziłam na ulicy pod szpitalem, bo gdy przyjechałam rodząc z 1 cm rozwarcia to odesłano mnie do domu, zalecając bym się zrelaksowała, wzięła ciepłą kąpiel, obejrzała ulubiony serial, zamówiła pizzę. Ledwo dojechałam do domu i wracałam do szpitala, nie byłam już w stanie iść. Córkę urodziłam w niecałe 2 godziny, w dyżurce, bez lekarza, z zasmarkaną i kaszlącą położną. Ponieważ poród był bardzo szybki to głęboko pękłam. Lekarza do szycia przysłano do mnie po 3 godzinach. Szyto mnie na żywca, bo nie mieli leku znieczulającego bez lignokainy, na którą zgłaszałam uczulenie. Ponieważ szyto mnie na szybko, poszedł szew i wdało się zakażenie. Nawet gdy to zgłosiłam i pokazałam położnej środowiskowej, to stwierdziła, że nic się nie dzieje. 5 dni po porodzie jechałam prywatnie do polskiego lekarza. Oczywiście antybiotyki itd. Teraz aż boję się co mnie czeka tutaj...
    Naprawdę Kochane, Polska służba zdrowia to luksus!

  • Angie 232 Autorytet
    Postów: 279 282

    Wysłany: 10 lutego 2017, 13:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    O matko!!!!
    Ayka, to dlaczego po takich przejściach nie przyleciałaś na te ostatnie tygodnie do Polski i byś tu urodziła?
    Ja bym chyba teraz ześwirowała gdybym miała takie okropne doświadczenia.. :(

    ayka lubi tę wiadomość

    Szczęśliwa mama Zuzi <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 15:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka jakas masakra :( potwierdzasz kolejny raz ze w Polsce sluzba zdrowia jest na b.wysokim poziomie. Mam kilka znajomych za granic i prawie wszystkie przylatuja do Polski leczyc sie czy prowadzic ciaze. Ja tak sobie mysle ze jakbym nie mieszkala w Polsce to Gabrysia bym nid miala bo to i tu u nas Cud jest ale z pomoca medycyny. Ayka wspieram bardzo mocno niech teraz bedzie wszystko dobrze❤

    ayka, Angie 232 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 15:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Sunshine co u Ciebie u Was slychac? ❤

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2017, 16:22

    ayka, Angie 232 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 15:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No ja tak samo mówię, polska służba zdrowia jest na bardzo wysokim poziomie, wiem, bo doświadczyłam innej, niby "zachodniej". Dlatego latam do Polski do lekarzy lub chodzę tu prywatnie też do polskich. Dodatkowo mam prywatne ubezpieczenie, bo bez tego ani rusz.
    Moja rodzina potwornie się o mnie martwi, o mnie i dzieci. A dlaczego po takich doświadczeniach nie rodzę w Polsce? Tylko dlatego, że chcę rodzić z mężem, chcę by był przy mnie, przy nas, a on nie dostanie tyle urlopu, by siedzieć w Polsce i czekać na poród, a potem by jeszcze chwilę z nami być po porodzie. Porodu nie przewidzę ani nie zaplanuję, a mąż też chce być przy nas. Potem po porodzie to też byłoby mi ciężko lecieć z maluszkami. Już nie wspominając o formalnościach, paszportach itd. Taki wyjazd byłby na parę miesięcy, a nie chcę zostawiać męża. Ale tak, boję się kolejnych tutejszych doświadczeń. I powiem tylko tyle, ja nie chodzę do małych podmiejskich szpitali. Córkę rodziłam w Rotundzie w Dublinie, jednym z najstarszych położniczych szpitali w Europie, znanym, cenionym, z bogatą historią i niby doświadczeniem. Pierwszą ciążę prowadziłam w szpitalu Coombe, dużym i najnowocześniejszym, coś na kształt naszego Instytutu Matki i Dziecka. Teraz mam rodzić w małym szpitalu, który zdobywa nagrody jako najbezpieczniejszy dla matki i dziecka. Po wczorajszej wizycie już widzę, że będzie podobnie jak w poprzednich... Koszmar. Zatem wczorajsze pomiary mojego synka to pikuś w stosunku do tego, co jeszcze przede mną ;-)

    Sunshine, no właśnie, wszystko dobrze?

    Angie 232 lubi tę wiadomość

  • Angie 232 Autorytet
    Postów: 279 282

    Wysłany: 10 lutego 2017, 17:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Że też takie rzeczy dzieją się w XXI w....
    Ayka, rozumiem..
    Nie pozostaje nam nic, jak mocno trzymać za Was kciuki, żeby tym razem nie było tak jak ostatnio, tylko lepiej (cokolwiek ma to znaczyć).
    A jak się dzisiaj czujesz? lepiej trochę? zmęczenie po wczorajszym dniu mija?

    Inessa, jak Gabryś znosi leki?
    Sunshine, czekamy na jakieś info w wolnej chwili!

    ayka, inessa lubią tę wiadomość

    Szczęśliwa mama Zuzi <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 18:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Angie dziekuje za pamiec <3
    leki widac,ze działaja. Niestety tak jak było juz wczesniej, zelazo srednio na Niego działa bo ma luzne kupki i pobolewa Go brzuszek:(
    do tego Gabi ma ostatnio etap taki,ze raz jeczy i płacze i chce na rece a za chwile sie smieje i bawi. Jest to meczace ale doczytałam,ze taki etap ponoc musi byc a ja głupia jak zwykle dopatruje sie jakis nieprawidłowosci wrwr
    no i znów wróciły nam problemy z tesciowa ( mieszkamy razem i ogolnie nie jest zle ale no własnie ale...)
    Ale co tam wszystko sie przetrwa hyhy

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2017, 18:26

  • Angie 232 Autorytet
    Postów: 279 282

    Wysłany: 10 lutego 2017, 19:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cieszę się, że leki działają. Co do żelaza to nie mam wiedzy medycznej, lekarze nie doszukali się przyczyny małej przyswajalności?
    Widzę że Gabryś mały cwaniak się robi :)
    musisz teraz uważać, bo on będzie Cię nieźle testował i jak zobaczy że reagujesz na jego wszystkie "płaczki" to potem nie da Ci odpocząć. Dzieci uwielbiają być na rękach i zrobią wszystko by je nosić, potem się tak buntują, że hoho..
    Ja bym się nie zdecydowała mieszkać z teściami, nawet ze swoimi rodzicami. Zawsze jest dobrze "do czasu", potem zaczynają się dziać jakieś niuanse i kroczek po kroczku ma się po prostu dość. Niestety żyjemy w czasach, gdzie trudno jest się całkowicie usamodzielnić, koszty mieszkań/domów są kosmiczne. My wynajmujemy mieszkanie i zawsze na kupie, byle było taniej. Dopiero od lutego wyprowadził się na moje żądanie współlokator bo nie miałabym gdzie zrobić pokoju dla Zuzi. Zostałam ja, mój P i jego brat bliźniak w mieszkaniu 3 pokojowym. Samym trudno byłoby nam utrzymać to mieszkanie..

    Szczęśliwa mama Zuzi <3
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 19:45

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Angie no i staramy sie z mezem byc konsekwentni i do tego brac Go na rece aby przytulic czy pobawic sie z nim czy jak widzimy,ze płacze z konkretnego powodu a tak to bawi sie sam czy z nami ale nie na rekach no bunt o to,ze nie bierzemy Go na rece niezły jest. Na szczescie w miare juz sie nauczyłam kiedy płacze z okreslonego powodu :D
    A mam schizy przez te moja prace z dziecmi :P

    A co do wspolnego mieszkania no to własnie jest ten problem z kosztami :(
    Moj maz nie chce wynajmowac kocham Go bardzo ale uparty jest jak wół :P

    A co do zelaza nie nikt nam tego nie badał ale zgłaszałam to. Jak nie minie to bede musiała jeszcze raz udac sie do lekarza. Ja mam ten problem,ze nie przyswajam zelaza mam nadzieje,ze to akurat nie jest dziedziczne. Bo niedługo bedziemy wprowadzac gluten i tego sie boje bo celiakia moze byc dziedziczna.

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 22:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Angie 232 wrote:
    Że też takie rzeczy dzieją się w XXI w....
    Ayka, rozumiem..
    Nie pozostaje nam nic, jak mocno trzymać za Was kciuki, żeby tym razem nie było tak jak ostatnio, tylko lepiej (cokolwiek ma to znaczyć).
    A jak się dzisiaj czujesz? lepiej trochę? zmęczenie po wczorajszym dniu mija?
    Wielkie dziękuję za kciuki! Musi być dobrze!
    Ja dziś już odpoczęłam, cały dzień czułam się całkiem dobrze. Mieliśmy piękną pogodę i sporo czasu spędziłam z córką na spacerze. Wybiegałam Ancymona to i mniej rozrabiała w domu :-) I o dziwo nawet mi się dobrze spacerowało, nie musiałam ciągnąć nogi za sobą, wyć z bólu na krzyż, czy też wspomagać się krawężnikiem ;-) Gorzej na wieczór... Dopadła mnie rwa i nie chce puścić... Coś za coś :-)
    Z tym mieszkaniem razem to ja też wiecznie z kimś pomieszkiwałam, bo ciężko finansowo. Tutaj nie mamy swojego miejsca, zawsze coś wynajmujemy, a koszty są tragiczne. Ze względu też na koszty i żeby już z nikim nie mieszkać przenieśliśmy się pół roku temu na drugą stronę wyspy, do małego miasteczka. Przez ponad 8 lat mieszkaliśmy w Dublinie, teraz jak to mówi moja siostra "na końcu świata". Mieszkanie z kimś zawsze jest ciężkie i nie ważne czy to rodzina czy nie, czy się człowiek z kimś lubi bardziej czy mniej. Przychodzi taki moment, że młoda rodzina musi być osobno i tyle. Gdybym mieszkała z rodzicami czy teściami to wiem, że byłoby źle. I nie ważne jak bardzo ich kocham i jak cudownymi są ludźmi. Są cudowni, bo są daleko ;-)

    inessa, Angie 232 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 22:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Inessa, super, że leki działają, ale może warto wymusić na lekarzach sprawdzenie przyswajalności, zwłaszcza, że sama masz z tym problem, a pewne sprawy są niestety dziedziczne. Jakie mleko teraz dostaje Gabryś?
    Z tym nienoszeniem, nietuleniem itd. to ciężko :-) Ja po moich doświadczeniach nie jestem w stanie odmówić mojej córce. Wiem kiedy wymusza, wiem kiedy marudzi bez powodu itd. ale chcę dać jej najwięcej ciepła, miłości, wsparcia i uwagi ile jest jej to potrzebne. Ja stosuję taktykę "brania i odkładania", nie noszę. Biorę na ręce, przytulam parę minut, daję buzi i odkładam. I tak do skutku. Daję jej poczucie, że jestem i reaguję na jej potrzebę, ale nie noszę, nie lulam. Mam szczęście, bo córka już rzadko kiedy wymusza noszenie. Zresztą już bym nie dała rady. Mimo wszystko swoje już waży, a i mój odmienny stan nie ułatwia mi zadania :-) Niby łatwo się mówi być konsekwentnym, nie brać itd, trudniej to zrobić, jak się kocha całym sercem i patrzy na zbolałe jak u kota ze Shreka oczka :-)

    inessa, Angie 232 lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 10 lutego 2017, 22:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ayka no my robimy czesto podobnie do Ciebie, zwłaszcza ja z tym noszeniem,przytulaniem a jak juz zrobi "te oczka" :P to mnie rozczula. Lecz wiem,ze nie zawsze moge ustapic bo On coraz wiecej wazy a mi coraz trudniej dluzej Go nosic - jestem po operacji kregosłupa i wiem,ze jezeli chce wogole Go jeszcze nosic to musze tez uwazac na siebie. Moj maz jest bardziej konsekwentny ale Gabi Go uwielbia i tez róznie z ta konsekwencja bywa :P
    Co do mleka to mamy teraz zalecone Bebilon HA a jak ono nie pomoze to bedzimy musieli przejsc na Nutramigen.
    A zelazo no zobaczymy jeszcze akurat kilka dni i mamy wizyte u pediatry bo Gabrys ma szczepienie wiec podpytam!!

    ayka lubi tę wiadomość

‹‹ 8 9 10 11 12 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Metody leczenia endometriozy - techniki leczenia, skuteczność, koszty

Endometrioza jest w dalszym ciągu bardzo tajemniczą chorobą. Nic dziwnego, że zarówno diagnostyka, jak i leczenie nie należą do łatwych. Jakie metody stosuje się w zależności od postaci endometriozy? Na czym polegają? Czy są one skuteczne? Jakie czynniki zwiększają szanse na powodzenie leczenia operacyjnego? Czy leczenie endometriozy jest drogie? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Koronawirus a problemy z płodnością - o emocjach w obliczu pandemii

Pandemia koronawirusa szczególnie mocno uderza w pary starające się o dziecko lub zmagające się z niepłodnością. Jak radzić sobie z emocjami w tym trudnym czasie? Na czym skupić swoją energię i uwagę? Jak obecny czas może przysłużyć się płodności? Czy z obecnej sytuacji można wyciągnąć dobrą lekcję? O tym wszystkim opowiada doświadczona psycholog, każdego dnia wspierająca pary w drodze do rodzicielstwa - Justyna Kuczmierowska. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Leczenie IVF i preimplantacyjne badania genetyczne - nowa nadzieja dla niepłodnych par

Preimplantacyjne badania genetyczne (PGT) mogą być bardzo pomocne dla par, które od dłuższego czasu starają się o dziecko, mają za sobą nieudane transfery, czy przykre doświadczenia związane z utratą ciąży. Jakie korzyści dają badania PGT? Jak wykonanie badań PGT może zwiększać szanse na powodzenie in vitro? 

CZYTAJ WIĘCEJ