Mamy leżące
-
WIADOMOŚĆ
-
Wowka wrote:Ja też miałam bolesne badanie. Mialam wrażenie że lekarka do łokcia wkłada rękę... w ciazy wszystko jest wrażliwsze, ja mialam wrazenie czasem że nawet napuchnięte. prawda, jest to stymulujące dla szyjki, ale od jednego takiego przypadku raczej nic się nie stanie
A Twój lekarz we wtorek będzie mierzył szyjke USG?
Vanilka, jeszcze trochę nas tu do rozpakowania zostało, a i mam nadzieję, że dziewczyny będą do nas zaglądać i pisać o swoich początkach macierzyństwa będziemy się od nich uczyć tego, co nas czeka za 2-3 miesiące -
Hej dziewczyny, wpadłam tylko na chwilkę zdać relacje. Oczywiście jestem zakochana w Borysku, mogłabym się cały czas na niego gapić i z nim rozmawiać. Początki mieliśmy trudne, bo późno mi się laktacja rozkręciła. W szpitalu za bardzo nie chcieli dokarmiać i mały trochę głodował a potem jak się rozkręciła to miał już za bardzo obkurczony żołądek i słabo ssał co doprowadziło do spadku wagi.Na szczęście mam wspaniałą położną i dzięki niej wyszliśmy na prostą. Na razie (tfu tfu ..odpukać) uważam, że mam bardzo grzeczne dziecko. W nocy są dwie pobudki na karmienie, więc mogę się wyspać, w dzień chodzimy na spacerki to wtedy też śpi ładnie w wózku. Potrafi położony do łóżeczka sam się wyciszyć i zasnąć.A tak w ogóle to usg dziwnie wagę pokazują. Tydzień przed porodem przewidywana waga była 3200 i myślałam, że urodzę klocuszka, a tu mam takiego krasnala z wagą 2950:) . Musiałam dokupić ciuszki na 54 bo nic nie miałam:)
Będę do Was w wolnej chwili zaglądać i trzymam kciuki za Wasze maleństwa:)vanilia120, Ove, Wowka lubią tę wiadomość
-
Aga, cudownie czytać takie wiadomości
Zaglądaj do nas, zaglądaj!
Super, że Borysek jest grzeczny - oby tak dalej!
Wydaje mi się, że moja położna też jest fajną babeczką, ale to wszystko okaże się jak Synek będzie już po drugiej stronie brzucha. Mam z nią zajęcia na SR i wydaje się naprawdę w porządku - pomocna, uczynna i cierpliwa - zarówno do mam "żółtodziobów" jak i do przyszłych tatusiów -
Agania, no to trzymam kciuki daj znać co powiedział.
Zaangażowany ten twoj gin, że o 22 jeszcze przyjmuje chcoiaz ja najpozniej u swojej byłam też na 21:30
Vanilia, są wyniki twojego posiewu i jakaś decyzja, co dalej?Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2018, 15:10
-
Hej dziewczyny.
Powiem Wam, ze te wszystkie niedogodnosci ciazowe, to lezenie itp mina jak sie zobaczy swoje malenstwo. To jest milosc nieporownywalna do niczego innego. W zyciu nie moglabym sobie tego wyobrazic Przy okazji oczywiscie okrutnie sie martwie o niego i stres pewnie bedzie towarzyszyl przez lata, ale warto teraz cierpiec dla tej milosciWowka lubi tę wiadomość
-
Czuje sie naprawde dobrze. Blizne po cc jeszcze czuje, ale glownie jak uraze majtkami czy spodniami. Fizycznie robie juz totalnie wszystko. Jaka to ulga, ze moge sie normalnie schylic i np zalozyc buty - w ciazy musialam przynosic sobie krzeselko na przedpokoj, lub maz mi zakladal jak byl ;p Odchody poporodowe jeszcze są, ale zupelnie nie przeszkadzaja, sa takie jak koncowka okresu. Gdyby nie higiena to wystarczyloby zmienic podpaske rano i wieczorem. Mam lekkiego baby bluesa, objawia sie on rozdraznieniem, szybką nerwowoscia, zamartwianiem sie, placzliwoscia. Raz placze ze szczecia i milosci do malucha, a za chwile ze stresu ze cos mu sie moze stac, ze cos bedzie z mojej winy, ze zaniedbam itp.
Henio grzeczny porownujac go do dzieci znajomych np. Jest teraz troche marudny bo ma gazy. Jak bardzo placze to jedyne co moze go uspokoic to moje ramiona. To jest niesamowite jak dzieci reaguja na mame, takie to naturalne i piekne, wystarczy ze uslyszy moj glos i reaguje, a jak sie przytuli to juz w ogole Nie lubi zmiany pieluchy, przebierania i kąpania. Uczymy sie siebie i jest coraz lepiej.
-
Jestem po wizycie. Łożysko centralnie przodujące wrośnięte w bliznę po cesarce bez szans na przemieszczenie sie, do szpitala w 30 tygodniu, rozwiazanie ciąży maksymalnie w 36 tygodniu pod warunkiem, ze nie bedzie sie nic działo. Macica do usunięcia. Jest tez prawdopodobne, ze łożysko wrasta w pęcherz moczowy, wiec przy usunięciu macicy trzeba bedzie zawołać urologów zeby zszyli dziurę w pęcherzu. Będziemy decydować jeszcze co z tym cc, No moze byc szybciej. Nie wiadomo jak bedzie sie to łożysko zachowywać w późniejszej ciąży.
-
Ojej, Agania, nie brzmi to dobrze. Masz wybrany jakiś specjalistyczny szpital, gdzie mają doświadczenie w takich przypadkach? Będę trzymać kciuki za Ciebie, żeby udało się dotrwać do tego 36tyg. Masakra, leżeć tyle w szpitalu a lekarz mówił coś dlaczego tak się to łożysko wczepiło? Czy to po prostu nieszczęśliwy przypadek?
-
Wowka wrote:Byłam dziś na wizycie. Młody waży 2650g, pessar zdejmujemy 24.04, ale już teraz nie muszę leżeć mam żyć normalnie, na tyle ile mam sił, czyli też nie oszaleje i mam nadzieję że urodze pomiędzy 24.04 a 7.05, bo jak nie to szpital mnie zaprasza na hotel
Dziewczyny, od początku grudnia czekałam na ta chwilę, kiedy usłyszałam że nie muszę leżeć
Ale z sentymentu będę tu zaglądać, bo te tematy są mi bliskie- w końcu prawie pół roku byłam leżąca mama teraz kciuki za WasWowka lubi tę wiadomość
-
Wowka wrote:Ojej, Agania, nie brzmi to dobrze. Masz wybrany jakiś specjalistyczny szpital, gdzie mają doświadczenie w takich przypadkach? Będę trzymać kciuki za Ciebie, żeby udało się dotrwać do tego 36tyg. Masakra, leżeć tyle w szpitalu a lekarz mówił coś dlaczego tak się to łożysko wczepiło? Czy to po prostu nieszczęśliwy przypadek?
-
Hej,
ja niestety też nie mam dobrych wieści. Dalej jestem mama leżącą, tylko rozpakowaną;( przy porodzie przytrafiło mi się chyba wszystko co najgorsze (choć sam poród był lajcik). Ból jest nie do zniesienia, nie mogę się zpionizować, non stop jadę na ketonalu. Miało się wszystko co złe skończyć po porodzie a jest jeszcze gorzej. Ryczę do tego non stop bo nic nie mogę przy dziecku zrobić, nawet przewinąć czy podnieść, żeby jej się odbiło. O spacerach dalej mogę tylko pomarzyć, o werandowaniu też, bo kto mi wózek na balkon wystawi?....mam iść z Małą do pediatry i nie wiem jak to zrobię, bo na leżąco się nie da. Nie mogę wywietrzyć mieszkania przed spaniem, bo nie dojdę do okna, zrobienie sobie kanapki wiąże się z krzykiem z bólu, tak samo jak toaleta czy prysznic do którego się zmuszam ze względów higienicznych choć z myciem to ma niewiele wspólnego, szybkie polewanie samą wodą i tyle , na więcej mnie nie stać. Nawet nie rozpakowałam jeszcze torby ze szpitala. Nie jest mi chyba dane cieszyć się z macierzyństwa. Jest mi cholernie trudno fizycznie i psychicznie. Sorry za smęty, ale teraz wiem, że marudzenie na leżenie w ciąży było mega na wyrost w porównaniu z tym co dzieje się teraz.
Dobrze, że Patunia jest złotym dzieckiem i jest mega grzeczna.
Trzymajcie się dziewczyny i choć zabrzmi to okrutnie, nie załamujcie się, bo zawsze może być gorzej jak widać.
-
Agania ja właśnie lezałam na Brochowie i bardziej sobie ten szpital chwalą od Borowskiej. Jest bardziej kameralnie a na Borowskiej ponoć zawsze straszne tłumy i ciężko tam uświadczyć wolne miejsce.
Ja już w domu. Szyjka wyszła im tutaj 2.7 cm czyli tyle ile było jak mi mierzyli przyjmując mnie tutaj, więc stwierdzili że to nie jest źle i wpisali mnie do domu. Posiew też wyszedł ok.
Teskniaca współczuję. Ty kochana rodziłas naturalnie? Najważniejsze że masz dzidziulka przy sobie :* kolejny przejsciiwy stan ktory Cię umocni i przejdzie niedługo. Bądź dzielna