Niewydolność cieśniowo-szyjkowa
-
WIADOMOŚĆ
-
Dzisiaj osiągnęłam chyba apogeum kłótni z mężem. Nie mogę go już słuchać, a dzisiaj nawet patrzeć. Wszystko było ok do popołudnia. Poszło o pierdołe, a później zaczął mi wypominać, że nic mu nie pomagam. Że zaszłam w ciążę, leżę sobie i pierdziele. Powiedziałam mu, że przecież mam zagrożenie przedwczesnym porodem, na to on, że chyba sobie żartuje, że po co był ten cały szew skoro ja i tak nic nie robię. Tak mnie to wszystko boli co mówi. Ani razu nie był ze mną u lekarza, nie wie co lekarz mówi, ale on wie przecież lepiej i według niego mam urojenie na temat wcześniejszego porodu, bo przecież wszystko jest ok. Rozpłakałam się i uciekłam żeby nie musieć na niego patrzeć 😔 Ja wiem, że przez mój tryb życia ma dużo na głowie, ale czy to go usprawiedliwia, żeby mówić takie rzeczy? Co ja mogę zrobić? Mam biegać za córką żeby się nie złościł? A co z drugim dzieckiem? 😔
-
Ticia, z kosmosu się urwał 😖 przecież nie leżysz sobie dla przyjemności, nie wyjechałaś na urlop do spa, żeby tylko pachnieć. Dla faceta myślenie jest proste-był problem, założyli szew, problem minął. Eh, pozostaje tylko przeczekać. Szkoda tylko Twoich nerwów.
Patrzcie, że każda z nas z innego regionu Polski 😁 to oznacza, że szyjkowy problem jest proporcjonalnie rozsiany po kraju 😁ticia9 lubi tę wiadomość
-
Ticia szkoda nerwów 😘. U mnie mąż strasznie jest tym przejęty (może dlatego, że to nasze pierwsze dziecko?). Nie moge narzekać bo we wszystkim mi pomaga. Szczęście w nieszczęściu, akurat jak zaczął się problem z szyjka, mąż dostał nakaz pracy w domu ze wzgledu na koronawirusa. Także był na każde zawołanie. Teraz gorzej bo po pracy nadzoruje remont a mi się kończy cierpliwość, bo ile to może trwać.. A w efekcie obrywa się mężowi najbardziej.
Moja mama, tesciowie chyba nie do końca rozumieją problem i potrafią nieźle dowalic (pewnie nieświadomie)Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 czerwca 2020, 18:22
ticia9 lubi tę wiadomość
-
A w dupie go mam narazie, nie odzywam się. Może się trochę ogarnie.
Tak w ogóle chyba zaczyna mi się infekcja 😑 wczoraj zauważyłam inną wydzieline i wzięłam o jeden dzień wcześniej nystatyne, a dzisiaj już mnie trochę swędzi. Masakra. Napisałam do mojej gin, ale nie odpisuje. Najwyżej pobiore teraz codziennie nystatyne. W razie jak mi nie przejdzie to moja siostra jest umówiona na poniedziałek do mojej gin to pojadę za nią i już. Jeszcze tego mi trzeba. Narazie wietrze przy wiatraku i jest ok 😁
-
Ticia, mam nadzieję, że Twój mąż się trochę ogarnie, bo po pierwsze nie leżysz dla przyjemności, a po drugie przecież macie już jedno dziecko i chyba widział jak wyglądała Twoja poprzednia ciąża i powinien zdawać sobie sprawę z zagrożenia. A każda kolejna ciąża i porod osłabiają szyjkę, więc to, że teraz masz szew przecież nie oznacza, że problem został rozwiązany. Przecież robisz to dla dobra i przede wszystkim zdrowia Waszego dziecka. Ciekawe co by mowil gdybys nagle zaczęła wszystko ogarniać i robić tyle ile on oczekuje, a następnego dnia zaczęła rodzić. Do kogo miałby wtedy pretensje... Ja wiem, że przez nasz tryb życia dużo maja teraz mężowie na głowie, ale szczerze ja mojemu codziennie mówię, że mogłabym się zamienić z nim choćby na jeden dzień. Niech się kładzie jak kłoda z tyłkiem do góry, je na leżąco, przywiąże sobie worek z wodą do brzucha i wtedy zacznie mieć pretensje..
ticia9, Nadzieja90 lubią tę wiadomość
Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
-
Ticia faceci nic nie ogarniają.. Szkoda tylko Twoich nerwów.. Niech się z Tobą zamieni to wtedy pogadacie. Przecież u Ciebie to już kwestia kilku tygodni tak naprawdę..Nie miesięcy jak u mnie np. Ale ja widzę, że wszyscy z mojej rodziny i znajomych też tak myślą. Jest szew więc problem rozwiązany. Tylko właśnie, ktoś kto tego nie przeżył nie zrozumie. A facet to już w ogóle.
ticia9 lubi tę wiadomość
-
Ticia oby zrozumiał. Bo z moim to jak grochem o ścianę. Już też się pokłóciliśmy. Wymyślił ze idzie na rower. Mówię że chyba żartuję. W domu syf, obiad niezrobiony. Mówię idź ale najpierw zrób co trzeba. Wg niego jak jest poodkurzane i zabawki pozbierane tzn ze posprzątane. A mnie krew zalewa jak widzę ilosc kurzu na komodzie. Tak samo w szafkach, nic nie poukładane, nic nie mogę wiecznie znaleźć.On tego nie widzi.. Ale przecież on robi. No robi, nie mówię że nie. Ale jedna trzecia tego co ja robiłam. A już najbardziej wkurzają mnie teksty innych. Żebym się cieszyła ze mam takiego męża co wszystko ogarnia 🙄K.u.r.w.a łaskę mi robi? Mam go po stopach całować? Wiedział że tak będzie i świadomie się na drugie dziecko zdecydowaliśmy. No ale wg innych zasługuje na medal. Ja już nie. Ja leżę z lenistwa.
-
Zrobił wszystko, obiad na dwa dni. I zadowolony poszedł na rower.Przyznal mi racje..Nie można było tak odrazu? Mała poszła na drzemkę więc sobie leżę w ciszy i spokoju. Ja mam wielka nadzieję, że po zdjęciu szwu nie urodzę odrazu i ogarnę dom po swojemu.
ticia9 lubi tę wiadomość
-
Mój mąż (na szczęście dla niego
) rozumiał od początku. Mama, jak już pisałam miałam wrażenie, że bagatelizowała. Zaczeło do niej chyba dochodzić co i jak, gdy ze szpitala nie chcieli mnie wypuścić, bo szyjka była za słaba. Powiem Wam szczerze, że bedac w szpitalu rozmawiałam tylko z mężem. Nie odbierałam telefonów od innych. Nie dość, ze sam pobyt w czasie tej pandemii to jakaś tragedia, dobijał fakt, ze swieta spedze sama, to na nieszczescie trafiłam chyba do jedynej na oddziale sali bez tv 😂. I co najważniejsze nie mogłam słuchać tekstow typu: założą Ci szew i wszystko wróci do normy. Gowno prawda (choć wtedy miałam nadzieję, ze bede mogla wstawać). Nie zapomne nigdy słów lekarki, ktora mnie wypisywała: "Jest Pani swiadoma, ze w domu bezwzględnie lezymy? Ten szew nic nie pomoże, jak zaczna sie skurcze. Nie zatrzymamy porodu. Wstawać tylko wc, prysznic, labolatorium, lekarz. Jeśli wszystko bedzie dobrze spotkamy się pewnie po 28 tc na sterydach". Zamiast cieszyć się powrotem do domu, zamartwiałam się. Przecież miało być tak kolorowo.
Bolą docinki innych, że sie wyleze za wszystkie czasy, ze oni by tak nie wytrzymali. Ale wiecie co? Nikt tego nie zrozumie dopóki nie będzie się bał o swoje dziecko. Jasne, że sa przypadki gdzie kobiecie zakładają szew i wszystko robi. Zazdroszczę. Ale każdy przypadek jest inny. Od jakiegoś czasu mam to gdzieś co inni mysla. Robie wszystko żeby zapewnic mojemu malenstwu jak najlepszy start. Miałabym leżeć całą ciaze, lezalabym.
Maz mi ostatnio powiedział, że jestem niesamowita, że tak się troszcze o nasza Niunie. Wszystkie jesteśmy niesamowite i musimy to sobie uświadomić. Nie musimy nikomu nic udowadniać 😘😘😘😘ticia9, Mamatrojeczki, Wowka lubią tę wiadomość
-
Dzień dobry Dziewczyny.
Czytam Was czaly czas, ja też poleguje dość długo w ciągu dnia. Ale też trochę się ruszam, co by mięśnie nie zapomniały jka się zachowywać. Dzisiaj idę na wizytę i już mam mega stresa, że coś może być nie tak, a to że szyjka nie trzyma że szwem, że dziecko nie tak, ze cukrzycą może wyjść, że wyniki nie takie, że czasem brzuch miejscami twardnieje, że mnie do szpitala położą.... Ach.... To jest jakiś hardcore te rozmyślania...
Dam znać po południu.
Spokojnego dnia dla WszystkichMamaTrojeczki -
Dziewczyny mam wynik czy możecie pomoc? Badanie wykonano metoda hodowlana. W warunkach tlenowych flory bakteryjnej nie wyhodowano. Obecna liczna flora bakteryjna będąca flora przejściowa kolonizujaca okolice krocza. W warunkach zwiększonej ilości dwutlenku węgla gardnerella vaginmalis nie wyhodowano. Po 5 dobach inkubacji posiew mykologiczny ujemny