Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
Minie Black, bardzo mi przykro
A co powiedział Ci lekarz dokładnie? Który to u Ciebie tydzień? Nie ma szans, że sama poronisz, bez tabletek? Ja bym starała się uniknąć łyżeczkowania. Jeśli masz już jakieś problemy po cc to tym bardziej.
Według mnie masz takie opcje:
1. Czekasz (oczywiście pod kontrolą lekarza) i ronisz samoistnie, chyba, że ciąża jest za wysoka. Mnie się tak udało, choć trochę się naczekałam. Ale do tego też trzeba mieć mocne nerwy, by czekać. Ja akurat jestem twarda i potrafię do pewnych spraw podejść zadaniowo.
2. Bierzesz tabletki i wywołujesz poronienie. Po miesiączce idziesz na USG i już wiesz, czy możesz działać, czy pozostały jakieś resztki. Ewentualnie łyżeczkowanie.
3. Od razu łyżeczkowanie.
Moim zdaniem opcja 3 to opcja awaryjna. I tak najlepiej USG po poronieniu zrobić po pierwszej miesiączce.
Ja bym w Twojej sytuacji za wszelką cenę starała się uniknąć zabiegu. To można zrobić zawsze. I tak będziesz robić USG po poronieniu, więc jeśli pójdziesz do dobrego lekarza, to będziesz wiedzieć na czym stoisz. A jeśli boisz się o swoją macicę, bo masz już cienką bliznę na niej, to chyba tym bardziej warto spróbować ją ochronić. Może akurat się uda i unikniesz łyżeczkowania, a jeśli nie, to stracisz co najwyżej trochę czasu, a przecież nie tak dużo znowu. A jednak jest szansa, że unikniesz powikłań, które mogą Ci utrudnić późniejsze starania.
Moja gin, dając mi skierowanie na zabieg powiedziała, że większość lekarzy zaleca wstrzymanie się ze staraniami przez 3-6 miesięcy od zabiegu, bo on właśnie osłabia macicę. Więc ja pewnie bym jeszcze długo się nawet nie starała.
Leira natomiast zaszła w drugim cyklu od zabiegu. Jak widzisz, wszystko jest możliwe i każda droga ma szanse na dobre zakończenie - o ile można tak mówić w naszej sytuacji, ale przecież wiesz, co mam na myśli.
Trzymaj się, Kochana.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 lutego 2018, 21:53
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020 -
Daniela wrote:Moja gin, dając mi skierowanie na zabieg powiedziała, że większość lekarzy zaleca wstrzymanie się ze staraniami przez 3-6 miesięcy od zabiegu, bo on właśnie osłabia macicę. Więc ja pewnie bym jeszcze długo się nawet nie starała.
Leira natomiast zaszła w drugim cyklu od zabiegu. Jak widzisz, wszystko jest możliwe i każda droga ma szanse na dobre zakończenie - o ile można tak mówić w naszej sytuacji, ale przecież wiesz, co mam na myśli.
Tak naprawdę nie chodzi o liczbę cykli/miesięcy do odczekania po łyżeczkowaniu tylko o grubość endometrium. Niektóre kobiety regenerują się bardzo szybko, inne wolniej. Niektóre zabiegi łyżeczkowania są naprawdę mało inwazyjne, inne bardziej (zależy od ciąży i lekarza wykonującego zabieg), tak więc tu nie ma reguły.
Najważniejsze to zrobić USG po zakończeniu pierwszej miesiączki po zabiegu i sprawdzenie grubości endometrium. Jeśli będzie w okolicach 9-10 mm to lekarz na pewno da zielone światło do starań
I jeśli masz cierpliwość, chcesz uniknąć zabiegu i nie masz parcia na kolejną ciążę jak najszybciej (ja niestety miałam psychozę na tym punkcie i chyba nic by mi w tamtym momencie nie pomogło ) to zgodnie z radą Danieli możesz spokojnie dać sobie czas na poronienie samoistne (pod kontrolą lekarza oczywiście), albo spróbować tych tabletek.
Natomiast łyżeczkowanie to jest tylko, hmm... wyskrobanie ściółki macicy, to tak jak skrobanie tynku ze ściany, ale bez zrobienia dziury w ścianie. W sensie, że podczas tego zabiegu nie zrobią Ci dziury w macicy - łyżeczkować będą endometrium, czyli tą wyściółkę macicy, do której przykleił się zarodek w jaju płodowym.
-
Jeśli ronisz w przyjaznym szpitalu,to myślę że lepiej poronić samoistnie. Lepiej,bo macica nie jest naruszoba,można od razu wznowić starania. Ja nie wiedziałam,że szpital,na który się zdecydowałam jest tak bardzo nie przyjazny. Na moje pytanie,a co kiedy zacznę ronić po tabletkach,lekarz odpowiedział "to Pani poroni. Nikt nie będzie niczego wydłubywał z podpaski. Moze się zdarzyć,że po prostu z Pani chlupnie w toalecie i na tym się skończy całe poronienie". Zatem ja modliłam się,żeby tabletki nie zadziałały. Żeby konieczny był zabieg a tym samym lekarz nie niał podstaw do odmowy podpisania karty martwego urodzenia. W rezultacie i tak odmówił,ale to już inna bajka.
Moja gin.powiedziała,że mam jej się pokazać po pierwszej @ po zabiegu. Jeśli będzie ok na USG,to mamy od razu wznowić starania. Jej zdaniem im szybciej,tym lepiej,bo organizm jest "zaprogramowany" na ciążęWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Pierwszy raz przechodzilam poronienie tylko farmakologicznue, (pierwsza ciaza to bylo samiostne nastepnie lyxeczkowanie, kolejne najpierw leki a jak odeszly mi wody zabieg w narkozie). I to byl dla mnie ogromny szok i cierpienie psychiczne, ronic na wlasnych oczach i mimio ze w szpitalu to w lazience bylam sama nikt tego za mnie nie zrobi... psychika siada. Mam nadzieje ze zrekompensuje mi to brak lyzeczkowania i szybszy powrot do formy. Wiem ze czas goi rany wiec bede czekac wazne ze juz po.
-
nick nieaktualnyDziękuję wam za wszystkie odpowiedzi i namiastkę waszych historii.
U mnie 9 Tc, więc wcześnie. Zaczęły się już bóle krzyżowe, więc wszystko jest na "dobrej drodze". Przez noc zdecydowałam, że chce ronić farmakologicznie, wysłać materiał do badań i starać się o kartę martwego urodzenia.
Nie wiem co z moją pracą... Wszyscy już wiedzą, że byłam w ciąży, bo kiepsko się czulam i od 2 tyg byłam na l4 ciążowym... Jak teraz wrócić, nie mam pojęcia. Czy wystarczy mi ok 2 tyg jeszcze zwolnienia, czy decydować się na macierzyński?Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 lutego 2018, 07:38
-
Jestem w podobnej sytuacji jesli chodzi o pracę i ja sie bardzo boje mimio ze wiem ze wszyscy sa mi przychylni. Ja bede korzystac z urlopu, bo skoro sie nalezy. Po ostatniej stracie tez bylam w domu dwa miesiace i to mi pomoglo. Dwa tygodnie to dla mnie za malo. Ale zalezy wszystko od czlowieka i specyfiki pracy. Dla jednej kobiety powrot szybki to kolejny cios a innej pomoze sie pozbierac. Wiec wezme l4 i bede czekac na okreslenie plci aby dopelnic reszty formalnosci.
-
Minie Black wrote:Dziękuję wam za wszystkie odpowiedzi i namiastkę waszych historii.
U mnie 9 Tc, więc wcześnie. Zaczęły się już bóle krzyżowe, więc wszystko jest na "dobrej drodze". Przez noc zdecydowałam, że chce ronić farmakologicznie, wysłać materiał do badań i starać się o kartę martwego urodzenia.
Nie wiem co z moją pracą... Wszyscy już wiedzą, że byłam w ciąży, bo kiepsko się czulam i od 2 tyg byłam na l4 ciążowym... Jak teraz wrócić, nie mam pojęcia. Czy wystarczy mi ok 2 tyg jeszcze zwolnienia, czy decydować się na macierzyński?
Po szpitalu będą 2 tygodnie zwolnienia, ale tak naprawdę, czy będziesz 2 tygodnie na zwolnieniu, czy 2 miesiące to nie ma znaczenia - i tak będziesz musiała zmierzyć się z pytaniami ludzi w pracy.
Ja osobiście polecam wrócić po 2 tygodniach do pracy bo zajmiesz myśli czymś innym niż poronienie - mi to pomogło. Za to w domu będziesz siedzieć/leżeć i myśleć/płakać. Odradzałabym tą opcję. -
Leira wrote:Po szpitalu będą 2 tygodnie zwolnienia, ale tak naprawdę, czy będziesz 2 tygodnie na zwolnieniu, czy 2 miesiące to nie ma znaczenia - i tak będziesz musiała zmierzyć się z pytaniami ludzi w pracy.
Ja osobiście polecam wrócić po 2 tygodniach do pracy bo zajmiesz myśli czymś innym niż poronienie - mi to pomogło. Za to w domu będziesz siedzieć/leżeć i myśleć/płakać. Odradzałabym tą opcję.
popieram Leirę. ja wróciłam po tyg. i tak pytali. czy byłam w SPA wprawdzie. a nie o szpital. o tym wiedziało parę osob mi życzliwych i dyskretnych w 100%.2006 Kubuś
Aniołek [*] 14.01.18 -9tc2
Ola [*] 27.06.2018 - 14 tc -
nick nieaktualnyJa wracam jutro.
I pewnie będzie jak się czuje czemu mnie nie było że myśleli że wrócę za rok itp..
Trzeba się z tym zmierzyć, zacisnąć piesci bo co ? Przecież nie będę się rozczulac przed obcymi ludzmi jak mi źle i niedobrze i że beczec mi się chce..
Mam bardzo specyficzna pracę w której ciągle coś się dzieje cały czas zamotka więc nie będę miała nawet chwili żeby myśleć.
-
Witajcie Dziewczyny,
też mam za sobą poronienie. Bardzo chciałam wrócić szybko do starań i zdecydowałam się na łyżeczkowanie. Niestety łyżeczkowanie to nie tylko wyskrobanie ściółki macicy - może powinno tak być, ale większość lekarzy nie bawi się w delikatność. I grubość endometrium to najmniejszy pikuś w późniejszych staraniach, bo jeśli wcześniej nie było problemów z grubością, to prędzej czy później gospodarka hormonalna się wyrówna. A jeśli będzie zbyt cienkie, to po prostu nie będzie ciąży. Gdyby tak na to patrzeć, to kobieta powinna po każdej miesiączce sprawdzać grubość endometrium, a żeby miało te 9-10 milimetrów, to trzeba by zawsze trafiać w okres okołoowulacyjny z USG.W ciążę, którą poroniłam, zaszłam w pierwszym cyklu starań, niestety serduszko przestało bić. Załamało mnie to i jedynej deski ratunku dopatrywałam się w kolejnej ciąży. Dlatego od razu poszłam na łyżeczkowanie. I to był mój błąd, pośpiech i brak cierpliwości okazały się fatalnymi doradcami, bo moja macica została dosłownie zaorana Przez kolejny rok nie mogłam zajść w ciążę... Dopiero po histeroskopii i usunięciu zrostów mi się to udało. Straciłam bardzo dużo czasu I jeszcze miałam problem z donoszeniem ciąży, bo szyjka się rozwierała - podczas łyżeczkowania była rozciągnięta na siłę... Moja lekarz mówi, że mogło się to do moich problemów przyczynić. Urodziłam synka w 35 tygodniu, na szczęście jest zdrowy.
Nie wiem, nie chcę Was straszyć, chcę Was ustrzec, bo łyżeczkowanie można zrobić zawsze. Ale według mnie powinna to być ostateczność - konieczność. Jakby nie patrzeć, jest to inwazyjny zabieg, ingerencja w nasze ciało, której w wielu przypadkach można by uniknąć.
Może i większość kobiet nie ma żadnych powikłań. Ja akurat miałam. Większość kobiet zachodzi w ciążę i rodzi dziecko, a jednak część z nas spotyka się na tym forum
To tyle ode mnie. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale życzę Wam wszystkim jak najlepiej, a może którejś moja historia pomoże przy podejmowaniu decyzji. -
Turkusowamysz wrote:Witajcie Dziewczyny,
też mam za sobą poronienie. Bardzo chciałam wrócić szybko do starań i zdecydowałam się na łyżeczkowanie. Niestety łyżeczkowanie to nie tylko wyskrobanie ściółki macicy - może powinno tak być, ale większość lekarzy nie bawi się w delikatność. I grubość endometrium to najmniejszy pikuś w późniejszych staraniach, bo jeśli wcześniej nie było problemów z grubością, to prędzej czy później gospodarka hormonalna się wyrówna. A jeśli będzie zbyt cienkie, to po prostu nie będzie ciąży. Gdyby tak na to patrzeć, to kobieta powinna po każdej miesiączce sprawdzać grubość endometrium, a żeby miało te 9-10 milimetrów, to trzeba by zawsze trafiać w okres okołoowulacyjny z USG.W ciążę, którą poroniłam, zaszłam w pierwszym cyklu starań, niestety serduszko przestało bić. Załamało mnie to i jedynej deski ratunku dopatrywałam się w kolejnej ciąży. Dlatego od razu poszłam na łyżeczkowanie. I to był mój błąd, pośpiech i brak cierpliwości okazały się fatalnymi doradcami, bo moja macica została dosłownie zaorana Przez kolejny rok nie mogłam zajść w ciążę... Dopiero po histeroskopii i usunięciu zrostów mi się to udało. Straciłam bardzo dużo czasu I jeszcze miałam problem z donoszeniem ciąży, bo szyjka się rozwierała - podczas łyżeczkowania była rozciągnięta na siłę... Moja lekarz mówi, że mogło się to do moich problemów przyczynić. Urodziłam synka w 35 tygodniu, na szczęście jest zdrowy.
Nie wiem, nie chcę Was straszyć, chcę Was ustrzec, bo łyżeczkowanie można zrobić zawsze. Ale według mnie powinna to być ostateczność - konieczność. Jakby nie patrzeć, jest to inwazyjny zabieg, ingerencja w nasze ciało, której w wielu przypadkach można by uniknąć.
Może i większość kobiet nie ma żadnych powikłań. Ja akurat miałam. Większość kobiet zachodzi w ciążę i rodzi dziecko, a jednak część z nas spotyka się na tym forum
To tyle ode mnie. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale życzę Wam wszystkim jak najlepiej, a może którejś moja historia pomoże przy podejmowaniu decyzji.
Dzięki, ze tyle chcialo Ci się napisać. Napisałaś dokladnie to co mówił mój gin. on mówił, że mam ogromne szczęscie, w nieszczęsciu, że poronilam sama i wszystko.
u mnie właśnie trwa @ po poronieniu, mówię Wam, krwotok dosłownie, nigdy tak nie miałam, moje @ były dośc skąpe. jeste mw szoku.
Obiecałam że zdam relacje z badań w instytucie.
donosze więc.
wynik badania mikrobiologicznego: wymaz z pochwy;
grzyby brak
bakterie tlenowe nie stwierdzono
bakterie beztlenowe nie stwierdzono
trichomonas vaginalis nie stwierdzono
neisseria gonorrhoeae nie stwierdzono
wymaz z kanału szyjki macicy
grzyby brak
bakterie tlenowe nie stwierdzono
bakterie beztlenowe nie stwierdzono
trichomonas vaginalis nie stwierdzono
neisseria gonorrhoeae nie stwierdzono
wymaz z kanału szyjki macicy cht -pcr
chlamydia trachomatis nie stwierdzono
mycoplasma hominis nie stwierdzono
ureaplasma spp nie stwierdzono
tak więc co było przyczyna poronienia? toxo na 90%....
2006 Kubuś
Aniołek [*] 14.01.18 -9tc2
Ola [*] 27.06.2018 - 14 tc -
nick nieaktualnyUmówiłam się do szpitala na poniedziałek, zaczynamy od farmakologii.
Dziewczyny, która wysyłała materiał do badań? Ja chyba zdecyduje się na na takie badanie jak niżej, napiszcie co myślicie o tym
Metoda badania: QF-PCR
Możliwość diagnostyki:
Płeć płodu
Aberracje chromosomowe u płodu
zespół Turnera 18,6%
dodatkowe chromosomy płci 0,2%
zespół Downa 2,11%
zespół Patau 1,07%
zespół Edwardsa 1,15%
triploidia 7,7%
częściowo podwójna trisomia 0,7%
trisomia 16 7,27%
trisomia 22 2,26%
trisomia 15 1,68%
ŁĄCZNIE ok. 41-42% (tj. ok. 85% aberracji chromosomowych stwierdzanych u poronionych samoistnie zarodków i płodów. Badanie nie pozwala wykryć tetraploidii (zamiast 46 chromosomów jest ich 92, tetraplodię stwierdza się w 2,6% poronień samoistnych) oraz kariotypów mozaikowych (u zarodka występują dwie linie komórkowe: jedna z prawidłowym kariotypem i druga – z aberracją chromosomową, ok. 1-2% poronień). -
Turkusowamysz wrote:Witajcie Dziewczyny,
też mam za sobą poronienie. Bardzo chciałam wrócić szybko do starań i zdecydowałam się na łyżeczkowanie. Niestety łyżeczkowanie to nie tylko wyskrobanie ściółki macicy - może powinno tak być, ale większość lekarzy nie bawi się w delikatność. I grubość endometrium to najmniejszy pikuś w późniejszych staraniach, bo jeśli wcześniej nie było problemów z grubością, to prędzej czy później gospodarka hormonalna się wyrówna. A jeśli będzie zbyt cienkie, to po prostu nie będzie ciąży. Gdyby tak na to patrzeć, to kobieta powinna po każdej miesiączce sprawdzać grubość endometrium, a żeby miało te 9-10 milimetrów, to trzeba by zawsze trafiać w okres okołoowulacyjny z USG.W ciążę, którą poroniłam, zaszłam w pierwszym cyklu starań, niestety serduszko przestało bić. Załamało mnie to i jedynej deski ratunku dopatrywałam się w kolejnej ciąży. Dlatego od razu poszłam na łyżeczkowanie. I to był mój błąd, pośpiech i brak cierpliwości okazały się fatalnymi doradcami, bo moja macica została dosłownie zaorana Przez kolejny rok nie mogłam zajść w ciążę... Dopiero po histeroskopii i usunięciu zrostów mi się to udało. Straciłam bardzo dużo czasu I jeszcze miałam problem z donoszeniem ciąży, bo szyjka się rozwierała - podczas łyżeczkowania była rozciągnięta na siłę... Moja lekarz mówi, że mogło się to do moich problemów przyczynić. Urodziłam synka w 35 tygodniu, na szczęście jest zdrowy.
Nie wiem, nie chcę Was straszyć, chcę Was ustrzec, bo łyżeczkowanie można zrobić zawsze. Ale według mnie powinna to być ostateczność - konieczność. Jakby nie patrzeć, jest to inwazyjny zabieg, ingerencja w nasze ciało, której w wielu przypadkach można by uniknąć.
Może i większość kobiet nie ma żadnych powikłań. Ja akurat miałam. Większość kobiet zachodzi w ciążę i rodzi dziecko, a jednak część z nas spotyka się na tym forum
To tyle ode mnie. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale życzę Wam wszystkim jak najlepiej, a może którejś moja historia pomoże przy podejmowaniu decyzji.
Bardzo Ci współczuję, że tak się stało
Dzięki, że opisałaś swoją historię, aż ciężko uwierzyć, że lekarze mogą zrobić taką krzywdę pacjentowi
Najlepiej byłoby, żeby poronić naturalnie, ale niestety nie jest to takie proste -
Martula78 wrote:Dzięki, ze tyle chcialo Ci się napisać. Napisałaś dokladnie to co mówił mój gin. on mówił, że mam ogromne szczęscie, w nieszczęsciu, że poronilam sama i wszystko.
u mnie właśnie trwa @ po poronieniu, mówię Wam, krwotok dosłownie, nigdy tak nie miałam, moje @ były dośc skąpe. jeste mw szoku.
Obiecałam że zdam relacje z badań w instytucie.
donosze więc.
wynik badania mikrobiologicznego: wymaz z pochwy;
grzyby brak
bakterie tlenowe nie stwierdzono
bakterie beztlenowe nie stwierdzono
trichomonas vaginalis nie stwierdzono
neisseria gonorrhoeae nie stwierdzono
wymaz z kanału szyjki macicy
grzyby brak
bakterie tlenowe nie stwierdzono
bakterie beztlenowe nie stwierdzono
trichomonas vaginalis nie stwierdzono
neisseria gonorrhoeae nie stwierdzono
wymaz z kanału szyjki macicy cht -pcr
chlamydia trachomatis nie stwierdzono
mycoplasma hominis nie stwierdzono
ureaplasma spp nie stwierdzono
tak więc co było przyczyna poronienia? toxo na 90%....
Świetne wyniki!
Najważniejsze, że nie masz żadnych bakterii w szyjce, np. takiego paciorkowca, jak u mnie
Nie wiadomo, czy to wina toxo.. czasem po prostu komórki się ze sobą źle połączą, powstanie jakiś błąd i zarodek obumiera. Czasem to po prostu statystyka.. -
Leira wrote:Świetne wyniki!
Najważniejsze, że nie masz żadnych bakterii w szyjce, np. takiego paciorkowca, jak u mnie
Nie wiadomo, czy to wina toxo.. czasem po prostu komórki się ze sobą źle połączą, powstanie jakiś błąd i zarodek obumiera. Czasem to po prostu statystyka..
Masz rację Leira.... w każdym razie chyba pójdę za ciosem i w tym cyklu spróbuję...2006 Kubuś
Aniołek [*] 14.01.18 -9tc2
Ola [*] 27.06.2018 - 14 tc -
Martula,
super, że masz dobre wyniki Możesz zacząć działać zaraz po @.
A ja chyba mam kryzys. Niby się staram, kupiłam nawet testy owulacyjne, ale jakoś wydaje mi się, że mi się już nie uda. Oby to był chwilowy spadek optymizmu... Wcześniej byłam bardzo bojowo nastawiona.
Minie Black, myślę, że dobrą decyzję podjęłaś. Trzymam kciuki, aby Ci się udało farmakologicznie. Na badaniach się nie znam, ja nie chciałam robić, więc nie zgłębiałam tematu.
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020 -
Daniela wrote:Martula,
super, że masz dobre wyniki Możesz zacząć działać zaraz po @.
A ja chyba mam kryzys. Niby się staram, kupiłam nawet testy owulacyjne, ale jakoś wydaje mi się, że mi się już nie uda. Oby to był chwilowy spadek optymizmu... Wcześniej byłam bardzo bojowo nastawiona.
Minie Black, myślę, że dobrą decyzję podjęłaś. Trzymam kciuki, aby Ci się udało farmakologicznie. Na badaniach się nie znam, ja nie chciałam robić, więc nie zgłębiałam tematu.
A nie lepiej odpuścić testy owulacyjne i przytulać męża codziennie, albo co drugi dzień? -
Ja odpuściłam i od końca @ do początku następnej @ serduszka były codziennie, co dwa dni. Tylko raz pod koniec cyklu zdarzyla się dłuższa przerwa ze względu na prace Emka. Wielkie chcenie nie pomaga mam naprawdę doła, bo myślałam że uda się równie szybko jak za pierwszym razem..
-
bondzik007 wrote:Ja odpuściłam i od końca @ do początku następnej @ serduszka były codziennie, co dwa dni. Tylko raz pod koniec cyklu zdarzyla się dłuższa przerwa ze względu na prace Emka. Wielkie chcenie nie pomaga mam naprawdę doła, bo myślałam że uda się równie szybko jak za pierwszym razem..
Ja nie próbowałam w pierwszym cyklu po zabiegu, bo dużo się jeszcze u mnie działo - byłam obolała, czekałam na kontrolę USG.. ale w drugim zaskoczyło od razu, więc może z tym pierwszym cyklem jest coś nie tak? Może miałaś przesuniętą owulację i się nie wstrzeliliście? Dlatego regularność przytulania jest taka ważna