Dziewczyny z rocznika '86 starające się o pierwsze dziecko :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Vanilaa - czasem tak już jest. Mój najdłuższy cykl to 40 dni, ale to było kilka lat temu. Teraz, odkąd się obserwuję to 31 dni. Tak po prostu czasem jest. Raz dłużej, raz krócej. Zazwyczaj mam owulkę w 18 dc, a niedawno przesunęła mi się już na 16 dc. Tak więc trzeba być czujnym
Gwiazeczko - oczywiście, działaj już teraz! Nie można tak w 100% wierzyć testom owulacyjnym. Najważniejsze serduszkować w okresie płodnym -
Dzień dobry dziewczynki
Ja też daję sobie czas do po wakacjach i zobaczymy nawet gdybym chciała to nie mogę myśleć inaczej niż pozytywnie bo mój szanowny Mąż jest wiecznym optymistą i nie lubi wprowadzania jakiegoś czarnowidztwa więc spinam "tyłek" i jestem taka jak On. Tak na prawdę chyba za to mu najbardziej dziękuję,że też mnie nauczył takiego patrzenia na świat przez pryzmat różowych okularów bo nie ma innej opcji niż ta,że coś się nie uda itp. Nie powiem,że czasami się nie wkurzam o to ale kobiety chyba już tak mają,że jest analiza sytuacji rozmyślania itp. a Oni patrzą na wszystko zupełnie inaczej.
Tylko pytanie za 100 punktów jak się nie nakręcać w dni płodne kiedy każde serduszkowanie na wagę złota a później czy to już się udało i wypatrywać objawów? pomimo mega optymistycznego nastawienia nawet ja optymistka przy tym wysiadam i czasami mam ochotę ryczeć bo się chce stara a nie wychodzi.Ida, Gwiazdeczka27 lubią tę wiadomość
-
No to mamy tak samo Czekamy do po wakacjach Ja myślę, że do tej pory spokojnie nie doczekamy
Wiesz, ja też jestem optymistką, ale po prostu się zastanawiam dlaczego. Dlaczego nie teraz? Poza tym wiele znajomych ma już dzieci, albo jest w ciąży. Ja też już bym chciała!Ewik wrote:Dzień dobry dziewczynki
Ja też daję sobie czas do po wakacjach i zobaczymy nawet gdybym chciała to nie mogę myśleć inaczej niż pozytywnie bo mój szanowny Mąż jest wiecznym optymistą i nie lubi wprowadzania jakiegoś czarnowidztwa więc spinam "tyłek" i jestem taka jak On. Tak na prawdę chyba za to mu najbardziej dziękuję,że też mnie nauczył takiego patrzenia na świat przez pryzmat różowych okularów bo nie ma innej opcji niż ta,że coś się nie uda itp. Nie powiem,że czasami się nie wkurzam o to ale kobiety chyba już tak mają,że jest analiza sytuacji rozmyślania itp. a Oni patrzą na wszystko zupełnie inaczej.
Tylko pytanie za 100 punktów jak się nie nakręcać w dni płodne kiedy każde serduszkowanie na wagę złota a później czy to już się udało i wypatrywać objawów? pomimo mega optymistycznego nastawienia nawet ja optymistka przy tym wysiadam i czasami mam ochotę ryczeć bo się chce stara a nie wychodzi.Ewik lubi tę wiadomość
-
Dokładnie mam tak samo też już bym bardzo chciała Myślę,że Nam się uda w tym okresie bo sama zauważyłam u siebie spadek formy jak przychodzi małpiszon nie jakiś drastyczny ale jednak...
Czekam już na okres urlopowy żeby zająć myśli czymś innym...nawet już tak myślałam czy aby nie wykroić jakiś kilku dni i polecieć do Brata zawsze tam uciekam jak mam jakieś zniechęcenieWiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2014, 10:47
-
Ja mam urlop cały lipiec, więc jeszcze 3 pełne miesiące pracy. Niestety, mój mąż pracuje w branży turystycznej i w wakacje (lipiec-sierpień) nie może mieć urlopu. Ale w lipcu wyjeżdżamy na weekend na wesele znajomych
No ale oczywiście planujemy jakieś wakacje, najpewniej we wrześniu. Gdzie? Nie wiemy. Chcemy w ciepłe kraje, ale nie tak gdzie mega gorąco. W podróży poślubej byliśmy na Maderze i to klimat dla nas Wyspa wiecznej wiosnyEwik lubi tę wiadomość
-
My też planujemy ciepłe kraje byliśmy w Turcji piękny kraj ale upał nie do wytrzymania nawet we wrześniu i październiku. No ale tak czy siak bym z chęcią tam wróciła bo mi się bardzo podobało. Ah...Madera pięknie tam.
Nie pozostaje Nam nic innego jak wytrwać do wakacji My wybieramy się w kwietniu popluskać w termach to też zawsze jakaś odskocznia weekendowa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2014, 11:14
Ida lubi tę wiadomość
-
My w tym roku musimy skupić się na dokończeniu mieszkania, bo mamy to, na co wystarczyło, a na resztę zbieramy. Dlatego z wakacji nici, ale nie czuję jakiegoś wielkiego niedosytu, bo we wrześniu spędziliśmy 2 cudowne tygodnie w Chorwacji. Na pewno wyskoczymy gdzieś blisko na parę dni, może właśnie we wrześniu.
-
My w tym roku musimy skupić się na dokończeniu mieszkania, bo mamy to, na co wystarczyło, a na resztę zbieramy. Dlatego z wakacji nici, ale nie czuję jakiegoś wielkiego niedosytu, bo we wrześniu spędziliśmy 2 cudowne tygodnie w Chorwacji. Na pewno wyskoczymy gdzieś blisko na parę dni, może właśnie we wrześniu.
Ewik lubi tę wiadomość
-
Aniu nie wazne sa wakacje wazne jest zeby zyc razem zgodnie i szczesliwie a za to mieszkanko bedziecie miec wyposazone. My jakis luksusow tez nie mamy w mieszkaniu bo jak to u mlodego malzenstwa zawsze jakas luka do zapchania sie znajdzie. A to samochod a to cos innego i tak mamy za co dziekowac bo mamy swoje mieszkanie dosc duze i od slubu jestesmy razem bez rodzicow i tesciow.
-
Ida pewnie będę musiała z nim porozmawiać, ale dam mu jakiś tydzień. Niech chłopak sobie pomyśli. Naciskać nie będę, bo to nie fair. Ale nie powiem troszkę mi smutno, mnie wiecznej optymistce
Ewik lubi tę wiadomość
[link=https://www.suwaczki.com/][/link] -
Jasne, też tak uważam, Ewik. A co do mieszkania, to nie mówię o luksusach, tylko o dość podstawowych rzeczach.
My niestety nie mieliśmy szczęścia, bo mieszkaliśmy prawie razem z teściami przez ponad 3 lata po ślubie. Nie przesadzę, jeśli powiem, że była to droga przez mękę... Moi teściowie to ludzie starsi (jedno tuż przed 70-tką, drugie tuż po) i bardzo zacofani, do tego jeszcze się taka nie narodziła, która by była godna ich synka, a mojego męża, więc lekko nie miałam. Zamieszkaliśmy (osobno, ale na wspólnym podwórku) w takim maleńkim mieszkanku przerobionym z pomieszczeń gospodarczych, w które wtopiliśmy wszystkie oszczędności, bo trzeba było zrobić elektrykę, ogrzewanie, dobudować kotłownię, o urządzaniu nie wspomnę. Byliśmy rozliczani ze wszystkiego co do grosza nawet wtedy, gdy ja nie pracowałam, a mój mąż zarabiał niecały 1000 zł. Dodam, że oni oboje są na emeryturach, a dodatkowo teść prowadzi całkiem dobrze prosperującą działalność. Co więcej okazało się, że ten budynek jest kompletnie nieprzystosowany do mieszkania, bo miał bardzo cienkie ściany i podłogi, więc zimą nie dało się tego dobrze ogrzać, a poza tym całe mieszkanie było aż czarne od grzyba... Niestety długo nie było możliwości, żeby coś w naszym życiu zmienić. Teściowie jeszcze dokładali swoje ciągle dopytując, dlaczego nie mamy jeszcze dziecka (a wtedy ledwie wystarczało pieniędzy na nas dwoje, więc z bardzo prostej [przyczyny nie staraliśmy się o dziecko). Źle wieszałam pranie, w złych momentach wietrzyłam mieszkanie, zbyt mało się uśmiechałam mówiąc im "dzień dobry". Dopiero niedawno mój mąż najpierw znalazł dobrą pracę, a potem dostał umowę na czas nieokreślony i było nas stać, żeby stamtąd uciec. Najpierw trochę wynajmowaliśmy, a w styczniu kupiliśmy już swoje mieszkanko i wreszcie odzyskałam spokój. Z perspektywy czasu sama nie mogę się nadziwić jak ja to wszystko wytrzymałam. Całe szczęście, że mąż poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że z nimi nigdy nie będziemy szczęśliwi. Oczywiście mają do niego pretensje, bo "są starzy i należy im się opieka", ale nie ma opcji, żebym tam wróciła.
Ale się rozpisałam! Ale wiecie co? Ulżyło miMiśkaa lubi tę wiadomość
-
Po to jesteśmy Aniu żeby się wygadać kiedy nam to potrzebne
My nie musieliśmy wynajmować bo rodzice Męża wybudowali dom i nam zostawili mieszkanie. Wymaga dużo roboty bo jakby nie było mieszkali tu kupe czasu i nic nie robili ale na razie doszliśmy do wniosku,że nic nie będziemy robić bo chcielibyśmy mieć własne na siebie być może się przeprowadzimy do innego miasta żeby Mąż miał bliżej do pracy także jest jak jest ale nie narzekam.
Chociaż czasami chciałabym właśnie niezależna nawet w tym żeby mieć swoje mieszkanie niby się nie wtrącają ale jednak nie jest to nasze i w razie czego ze wszystkiego się trzeba tłumaczyć, dlatego też sama namawiam Męża że pomysł z przeprowadzką nie jest głupi bo jak by zatęsknili to by im na dobre wyszło i nam oczywiście.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2014, 14:28
_Ania_ lubi tę wiadomość
-
Ewik, moim tęsknota nie wychodzi specjalnie na dobre, ale oni (zwłaszcza teściowa) są bardzo zgorzkniali i pełni pretensji do świata. Uważają, że każdy ma lepiej od nich, a oni do niczego w życiu nie doszli, podjęli same złe decyzje, a teraz jeszcze na starość im przyszło żyć samotnie. Mają trzech synów - jeden mieszka w tym samym mieście i jest u nich codziennie, a my i ich drugi syn mamy też w zasadzie rzut beretem, bo niecałe 20 km, ale i tak im źle.
Ewik lubi tę wiadomość
-
Aniu Taki typ człowieka nic nie poradzisz, najlepiej się użalać nad losem i zadręczać innych. O ile znam swoją teściową to jej by to pomogło bo ma takie przejawy nadopiekuńczości,że głowa mała dobra kobieta i nie mogę mieć pretensji no ale czasami to mnie doprowadza do szału z takim ględzeniem krzywda mu się nie dzieje ugotowane, wysprzątane ma, dogadujemy się...to nawet to jej nie dogodzi bo za mało przychodzicie (najlepiej codziennie) nie opowiadamy o swoich sprawach itp. Ja nie jestem nauczona non stop u kogoś przesiadywać bo mamy i tak mało czasu dla siebie więc chcemy albo posiedzieć sami w domku albo wyjść do znajomych no ale nie dogodzi i kropka. Tak samo nie mam zwyczaju opowiadać o swoim stanie zdrowia i zdawania relacji z wizyty u ginekologa czy innego lekarza bo nawet moi rodzice tego ode mnie nie wymagają i szanują naszą prywatność a tam najlepiej przy wszystkich i każdy musi wiedzieć.
-
Hej Ja już w domku po pracy, mężuś gotuje
Widzę, że o teściach i rodzicach mowa i o mieszkaniu. W takich momentach doceniam jeszcze bardziej to, co mam.
Nigdy nie mieszkaliśmy z rodzicami ani z teściami, nie było takiej potrzeby. Ba, ponad 4 lata przed ślubem mieszkaliśmy razem, sami. Spotkało nas to szczęście, że Dziadek męża oddał nam swoje mieszkanie, które kiedyś kupił by ulokować kasę. Oddał w użytkowanie na czas nieokreślony Nigdy nam to nie zostało wypomniane. Nie musimy płacić czynszu, jedynie swoje rachunki. Mieszkanie niemałe, 65 m2, 3 pokoje. Do tego w centrum miasta, wszędzie mamy blisko (choć ja dojeżdżam do pracy 28 km w jedną stronę). Jednak tak to tylko optymistycznie wygląda, my mamy inny pogląd. Mieszkanie może i duże, ale ciemne. Na parterze, co ma swoje minusy. Położone w okolicy, gdzie chodzi wiele dzieci i młodzieży, bo blisko uczelni i szkoły. Wiele byśmy w nim zmienili, ale nie robimy tu nic, bo nie chcemy tu mieszkać w przyszłości. Naszym marzeniem jest dom, więc nie opłaca się nam teraz ładować kasy w miejsce, które kiedyś będzie zamieszkiwał ktoś inny. A wiadomo, na dom trzeba mega nakładów finansowych, więc tak sobie trwamy. Nie jest źle, wyposażenie i wystrój nie odstrasza, ale wiadomo - jak każdy, chcielibyśmy mieć lepiej. Ale do tego musimy poczekać, bo sam projekt domu kosztuje niemało.
Co do teściów - nie mam na kogo narzekać. Męża rodzice rozwiedli się jak był mały, więc ma tylko matkę. Dobra, spokojna kobieta, nie wtrącająca się w ogóle. Ma męża, ale to fajny facet. Tak więc naprawdę nie mam na co narzekać. Moi rodzice wspaniali, zawsze pomogą, czy wesprą, duchowo i finansowo. Tak więc czytając niektóre historie o teściach czy rodzicach mogę powiedzieć, że mam rajulaa8 lubi tę wiadomość