Krakowianki starające się o dziecko.
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyI nadszedł ten moment dziewczyny kiedy będę potrzebować Waszej wiedzy i doświadczenia ...
Otóż byłam dziś u lekarza (nie prowadzącego - nie było terminów ale w luxmedzie ) i dziś w 19 dc mój pęcherzyk dominujący jest zapadnięty i ma 28mm... a Endo 1,4mm ,widoczny był tez płyn w zatoce, ale pani doktor stwierdziła ze nie wie czy była owu bo pęcherzyk duży i częściowo wypełniony płynem , tak ze mogła owu być ale nie musiała .. o_O co Wy na to ? Bo byłam przekonana ze takie rzeczy widać na Usg ...i ze jak jest przed owu a nie pęknie to pojawia sie torbiel??
Dodam ze nie wiem ile miał mm pęcherzyk przed owu.. był duży i "na pęknięciu " już sama nie wiem co myślec ..Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2018, 21:54
-
Ajaj88 wrote:I nadszedł ten moment dziewczyny kiedy będę potrzebować Waszej wiedzy i doświadczenia ...
Otóż byłam dziś u lekarza (nie prowadzącego - nie było terminów ale w luxmedzie ) i dziś w 19 dc mój pęcherzyk dominujący jest zapadnięty i ma 28mm... a Endo 1,4mm ,widoczny był tez płyn w zatoce, ale pani doktor stwierdziła ze nie wie czy była owu bo pęcherzyk duży i częściowo wypełniony płynem , tak ze mogła owu być ale nie musiała .. o_O co Wy na to ? Bo byłam przekonana ze takie rzeczy widać na Usg ...i ze jak jest przed owu a nie pęknie to pojawia sie torbiel??
Dodam ze nie wiem ile miał mm pęcherzyk przed owu.. był duży i "na pęknięciu " już sama nie wiem co myślec ..
W zasadzie na dwoje babka wróżyła, mógł pęknąć i nie cały płyn wyleciał i pęcherzyk się zapada, przy czym komórka mogła przy okazji się wydostać, ale wcale nie musiała. Mógł też nie pęknąć tylko się zaczyna sam wchłaniać, dlatego się zapada. Nie zawsze się tworzy torbiel, czasem pęcherzyki sie po prostu wchłaniają. Obawiam się, że nie rozstrzygniemy tutaj co na prawdę mogło się stać.
hondek wrote:Tymjanek to super wiadomość. Nie ważne czy jeden stworek w Tobie mieszka czy dwa. Ważne, że jest. Teraz niech się zdrowo chowa i rośnie Będziesz październikową mamusią
U kogo będziesz prowadziła ciążę ?
Co do PCOS jak tylko masz czas możesz napisać. Chętnie poczytam, bo mój gin coś zaczyna kombinować i chce mnie wysłać do endo. Zastanawiam się po co, skoro z moim tsh ok i z tymi anty tp i w ogóle też.
Nie wiem właśnie i mam problem. Chciałabym lekarza prowadzącego ze szpitala, w którym będę rodzić, a jeszcze nie wiem w którym, chociaż na razie, po bardzo wstępnym rozeznaniu, najbardziej bym się skłaniała do Ujastka. Z drugiej strony bardzo lubię swojego lekarza i chętnie bym u niego została, i chyba będę pierwszy raz u niego płakać - na pożegnanie, no ale te dojazdy i kolejki już mnie wykańczały jak nie byłam w ciąży, więc średnio sobie wyobrażam to stanie w kilkugodzinnych korkach z aktualną częstotliwością biegania do toalety. Więc dobrze by było znaleźć kogoś, kto przyjmuje w takiej odległości, aby w max 30 min dało się dojechać czymkolwiek, nie musi być samochód, może być komunikacja miejska, a najlepiej na piechotę... Więc będę szukać. 19 lutego jeszcze idę do mojego, więc do docelowego ginekologa pewnie pójdę na USG genetyczne w 12 tc, więc mam jeszcze trochę czasu na poszukiwania.
Endokrynolog zajmuje się nie tylko tarczycą, ale generalnie całym układem hormonalnym. Na jakiej podstawie chciał cię gin do endo wysyłać? Co mówił?👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
nick nieaktualnyTym_janek - dzięki za odpowiedz wiedziałam ze na kogo jak na kogo na Ciebie zawsze można liczyć
Pytanie tylko - jeśli zaczął sie zapadać skąd ten płyn w zatoce ? I jeśli nie było owu to czemu te jajniki tak bolały 15,16 dc ....to może jednak ta pierwsza opcja ze pękł - a czy komórka sie wydostała sie już nie wiadomo ?
Co do szpitala słyszałam już od kilku osób świetne opinie o Siemiradzkim - sama tam byłam w odwiedzinach i panią położna miałam ochotę po prostu przytulić. Ujastek popularny i cieszy sie renomą ale coraz wiecej negatywnych opinii słyszę od znajomychWiadomość wyedytowana przez autora: 6 lutego 2018, 23:02
tym_janek lubi tę wiadomość
-
tym_janek gratuluję super bety
ruda90 niestety też nie znam tego lekarza
Ajaj88 ja jestem przypadkiem, kiedy nie robi się torbiel a pęcherzyk się zapada. Tzn. nie zawsze ale się zdarza. I tak jak mówi tym_janek, na dwoje babka wróżyła, wszystko mogła się stać. Przy czym moja ginka twierdzi, że nawet jakby się komórka uwolniła to często z takiego przerośniętego pęcherzyka jest mało wartościowa. Cokolwiek to znaczy ale jak dla mnie nie brzmi dobrze
Kłot, mój też jest w dużych rozjazdach i ciężko się złapać wtedy co trzeba
wczoraj był właśnie, więc serduszkowanie z tęsnoty tylko, bo to akurat nie te dni... ale ale why ja dziś mam zalew śluzu płodnego?? niemożliwe że to żołnierzyki, bo wczoraj wszystkie wypłynęły poza tym minęły już 24h no i rzecz jasna nie mam 10 lat żeby tego nie wiedzieć, tzn. nie odróżnić no to by były heca, bo do owu jeszcze tydzień... nigdy nie miałam tak wcześnie więc to niemożliwe z jednej strony, a z drugiej zaczynam się zastanawiać czy mój organizm nie przeszedł w tryb jak to szło... "jak mahomet nie przyjdzie do góry, to góra przyjdzie do mahometa"?tym_janek, kłot lubią tę wiadomość
-
Ajaj88, czy komórka się uwolniła to na stówę nie wiadomo, wbijała mi to ginka do głowy już parę razy. Nie ma jeszcze takiego sprzętu by móc to podglądnąć tak jak pęcherzyk
aaa i też myślę o Siemiradzkim jakby się kiedyś udało... Ujastek popularny, nawet moja kuzynka która jest teraz na "wylocie" się tam wybiera. Już sobie kopernika wybiłam z głowy, wiecie czemu a Siemiradzki mam tak blisko, że z rozpędu i z buta bym tam wpadła w 3 minuty
tym_janek, masz jakiś konkretny powód na tego lekarza ze szpitala w którym chcesz rodzić? tak pytam, bo zauważyłam, że nic to nie daje. Jego i tak nie ma przy porodzie. I żadnych przywilejów też nie zauważyłam ani pomocy (tu mówię oczywiście o znajomych) a koleżanka na koperniku została tak "zaopiekowana" że strach myśleć, a leczyła się u Milewicza... i co to dało?Ajaj88 lubi tę wiadomość
-
Allende, dobrze by było jakby ci się tak organizm przełączył
Ajaj88, ja się w Siemieradzkim obawiam się trochę tego, że oni są super za porodami naturalnymi, podobnie jak Narutowicza i czytałam opinię dziewczyn po komplikacjach właśnie dlatego, że odwlekali cc. A z historią położniczą w mojej rodzinie wolę iść do szpitala, który nie będzie czekał na cuda tylko jak będzie życie dzieciątka zagrożone to zrobią cc i tyle. U mnie w rodzinie pacząc w linii żeńskiej żadna kobieta nie urodziła do końca sama, dzieci były wypychane siłą przez położne (taraz to już zakazane, ale mój brat tak przyszedł na świat), wyciągane kleszczami, a z pokolenia mojej babci i jej sióstr jest kilka tragicznych przypadków, kiedy dziecko udusiło się w kanale rodnym. Wszystko super, poród bezproblemowo i nagle, jak maluszek jest już w pół drogi to skurcze się kończą i żadna oksytocyna ani nic nie pomaga, ta sama historia była u mojej mamy, babci i jej 3 sióstr, i babcia mówiła, że u mojej prababci i jej siostry też, i pra pra babci też. Więc no... szukam szpitala co nie boi się nagłych cesarek.Ajaj88 lubi tę wiadomość
👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
Allende wrote:tym_janek, masz jakiś konkretny powód na tego lekarza ze szpitala w którym chcesz rodzić? tak pytam, bo zauważyłam, że nic to nie daje. Jego i tak nie ma przy porodzie. I żadnych przywilejów też nie zauważyłam ani pomocy (tu mówię oczywiście o znajomych) a koleżanka na koperniku została tak "zaopiekowana" że strach myśleć, a leczyła się u Milewicza... i co to dało?
Wiesz co, lekarz jak już pracuje w jakimś szpitalu to lepiej zna jego strukturę i może pomóc (poprzez udzielenie wcześniej informacji) z załatwianiem jakiś formalności, jakby (odpukać) coś się podziało i bym musiała poleżeć na patologii to też leczenie może być bardziej efektywne, jak już lekarz cię zna od początku, a nie po prostu wpadasz do zespołu lekarzy co cię nie znają i nie wiedzą co się działo wcześniej. A poza tym mojemu mężowi zależy na tym, abym miała lekarz z tego szpitala, w którym będę chciała rodzić. Sam jest lekarzem, więc ma pewnie swoje powodyAllende lubi tę wiadomość
👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
No dobra, PCO i PCOS. Na start - to nie jest to samo. PCO to policystyczne jajniki, czyt. mamy dużo małych pęcherzyków w jajniku/ach, musi ich być min. 12 w jednym (i żaden nie może być większy niż 9mm), chociaż zazwyczaj jest ich dużo więcej. Układają się w rzędzie przy ścianie jajnika (wyglądają jak sznur korali), albo jajnik wygląda jak ser szwajcarski. Zaburzenie możne występować w jednym lub obu jajnikach i zasadniczo kobieta może nie mieć żadnych innych objawów, a wyniki w normie. PCO się diagnozuje tylko i wyłącznie na podstawie obrazu USG jajników.
PCOS to ZESPÓŁ policystycznych jajników, czyli zestaw objawów wskazujących na chorobę. 98% kobiet, które mają PCOS mają, m.in. PCO, ale uwaga!, 2% kobiet z PCOS może nie mieć PCO. No dobra, to jakie objawy mogą wystąpić w PCOS? Najczęściej z takich rzeczy co same możemy określić to trądzik, nadmierne owłosienie ciała i owłosienie typu męskiego (brzuch, wąs, na klatce piersiowej, na pośladkach lub plechach), przetłuszczające się włosy, szczególnie na czubku głowy, łysienie, niektóre Panie szybko przybierają na wadze (ale nie wszystkie, bardzo szczupłe kobiety też mogą mieć PCOS), żadko występują miesiączki, bo cykle są bezowulacyjne (cykle trwają dłużej niż 35 dni i są nieregularne, najczęściej kobiety z PCOS mają miesiączkę raz na pół roku, rok, albo wcale). W badaniach krwi zazwyczaj podniesiony jest poziom androgenów, stosunek LH do FSH jest zaburzony, AMH jest wysokie, warto zrobić krzywą insulinową i glukozową, gdyż PCOS bardzo często idziew parze z insulinoopornością. No dobrze, to jak zdjagnozować PCOS? Spektrum jest spore, a nie wszystkie objawy muszą występować. Jest coś takiego jak kryteria Rotterdamskie:
1. Rzadko występująca owulacja lub brak owulacji.
2. Objawy nadmiernej ilości androgenów (ten trądzik, owłosienie itd.) lub wysoki poziom androgenów w badaniach z krwi.
3. obraz PCO (co najmniej 12 pęcherzyków śr. 2–9 mm, objętość jajnika >10 ml) w badaniu USG.
Aby rozpoznać PCOS muszą być spełnione min. 2 z 3 kryteriów. I teraz uwaga, bo to bardzo ważne!! Diagnozę PCOS stawia się dopiero po wykluczeniu wszystkich innych chorób, które mogą dawać takie objawy. Czyli zanim lekarz ochoczo stwierdzi "ma Pani PCOS!" powinien sprawdzić czy nie macie guza nadnerczy, problemów z tarczycą, cukrzycy lub stanu przedcukrzycowego, wrodzonego przerostu nadnerczy, akromegalii i wielu innych chorób, które mogą dawać podobne objawy. I tak jak akromegalie np. ocenimy gołym okiem, tak już przerostu nadnerczy czy problemów z tarczycą nie. Tak na prawdę najlepsze co ginekolog może zrobić mając podejrzenie PCOS to wysłać do endokrynologa. Dlaczego? Bo endokrynolog ma wiedzę i umiejętności aby po kolei szybko powykluczać istnienie innych chorób. A jak się jednak okaże, że to nie PCOS tylko co innego to endokrynolog zajmie się tego leczeniem, a nie ginekolog
No dobra, ale już padnie diagnoza PCOS, to jak to wyleczyć? NIE DA SIĘ. Nie wiadomo do końca jaki jest mechanizm powstawania tej choroby i nie ma sposobu aby trwale się jej pozbyć. Można jednak leczyć objawowo. Często zmiana diety i stylu życia sprawia, że PCOS już nie stanowi problemu, ale czasem nie da się obyć bez leków.
W tym wypadku, dla tych co nie chcą mieć aktualnie dzieci, ale planują je w przyszłości, najlepszym rozwiązaniem są wtedy dwuskładnikowe tabletki antykoncepcyjne - zahamowują rozwój choroby, wprowadzają układ rozrodczy w swojego rodzaju stan uśpienia, jednocześnie chroniąc rezerwę jajnikową na przyszłość i chronią przed rozwojem raka endometrium. I są różne teorie spiskowe na temat tabletek antykoncepcyjnych, ale na prawdę, dla kobiet z PCOS nie chcących aktualnie mieć dzieci i na które dieta i zmiana stylu życia nie działają, jest to NAJLEPSZA opcja. No a jak chcą mieć dzieci to jak mają insulinooporność, to z pomocą przychodzi metformina (przy czym na efekty jej działania trzeba poczekać z 3-6 mc), no i wszystkie leki które pomogą uzyskać owulację - clo, letrozol, gonadotropiny... A jak farmakologia zawiedzie, to zostaje jeszcze działanie operacyjne. Laparoskopowy driling (czyli nakłuwanie jajnika w 2-6 miejscach) podobno przywraca owulację na mniej więcej 6 mc, po czym problem wraca. i teraz uwaga, cokolwiek nie robicie, aby PCOS "leczyć", jak przestaniecie to robić to objawy wcześniej lub później wrócą - zaniechanie diety, aktywności, brania antyków czy dowolnie innych leków - PCOS wraca.
Mam nadzieję, że Wam troszkę rozjaśniłam. W razie pytań lub wątpliwości pozostaję do dyspozycji.Allende, Izziee lubią tę wiadomość
👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
Gratuluję Tym-janku!
Ruda - ja mialam trochę do czynienia z Tomaszem Łabiakiem. Raz miałam nieprzyjemność być przez niego badana na Kopernika, jak się zglosiłam z jakimis dolegliwościami. Był na maksa niesympatyczny. Aczkolwiek - myślę, że jak to wielu lekarzy - do swoich pacjanetek jest inny, tak mi się gdzies chyba obiło o uszy;P
Z drugiej strony - ja chodze do Pro Creative i mój lekarz - właścieicel - powiedział mi potem (bo opowiedziałam mu o badaniu na Kopernika), że Łabiak kiedyś u nich pracował, ale wyleciał właśnie ze względu na kiepski kontakt z pacjentkami.
Ale - był przy moim porodzie. Nie bylo łatwo - poród naturalny po cesarce i było już prawie 1,5 h drugiej fazy. Wszedł i powiedział "teraz niech cała pani złość skupi sie na mnie" a potem: "przygotujcie mi gadzety do naciniania" taki humor z pokerowo-ponura miną mnie to pomogło (łącznie z nacieciem) i juz zaraz potem młody był na świecie;)
tym_janek, Allende lubią tę wiadomość
-
Kurcze dziewczyny...ja nie wiem co z tymi testami owulacyjnymi, ani razu nie wyszły mi 2 kreski tego samego koloru. Była wczoraj zbliżona do kreski kontrolnej a dzisiaj już w ogóle nie wyszła. Temp spadła mi do 36,3 (wczoraj ta sama- możecie zerknąc na wykres). Ovu mówi mi że miałam owulację 10 dc, 9dc byłam u gin i pęcherzyk miał 16mm a podobno dojrzały i gotowy do pękniecia jest kiedy ma min 20mm (a rośnie 2mm dziennie), gin powiedziała mi, że za parę dni będzie owulacja. Eh... już dostaję bzika od tego, mąż ma rację Jutro idę na USG, zobaczymy czy pęcherzyk w ogóle pękł
Allende lubi tę wiadomość
29l.
Wyniki męża- ok
HSG- jajowody drożne
Histeroskopia - usunięte zrosty przy szyjce macicy. Najprawdopodobniej czynnik maciczny
Po ponad 2 latach starań
16.01 BetaHCG - 195,10
20.01 Beta 896,40
24.01 Beta 2646
Czekamy na synka 💙 termin 30.09.20r. -
Kłot, daj znac po wizycie co i jak.
Dziwna, a pamientasz moze nazwisko lekarza?
Ja dziś mam takie humory, ze czuje sie troche jakbym znow byla nastolatka - wszyscy i wszystko mnie wkurzaja, denerwuje sie co chwile na cos zupelnie bez sensu i niby wiem, a i tak sie wsciekam.kłot lubi tę wiadomość
👧🏼 wrzesień 2018
🧒🏼 sierpień 2020 -
Tym_janek super pomysł! Mam nadzieję że nie będziesz musiała na nas długo czekać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 lutego 2018, 16:47
tym_janek lubi tę wiadomość
29l.
Wyniki męża- ok
HSG- jajowody drożne
Histeroskopia - usunięte zrosty przy szyjce macicy. Najprawdopodobniej czynnik maciczny
Po ponad 2 latach starań
16.01 BetaHCG - 195,10
20.01 Beta 896,40
24.01 Beta 2646
Czekamy na synka 💙 termin 30.09.20r. -
tym_janek - dzięki za wyczerpujący opis! Niby czytałam już o tym nie jeden raz, ale tak to fajnie opisałaś, że mogę stwierdzić,że PCO na pewno nie mam. Nigdy na usg nie miałam nawet tych 12 pęcherzyków. Kiedyś miałam podwyższony testosteron, ale ostatnio był w normie. Co nie zmienia faktu, że mam hormonalny burdel..
No i myślę, że wszystkie mamy nadzieje na szybkie przejście na Twoją stronętym_janek lubi tę wiadomość
Laura
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykłot wrote:Kurcze dziewczyny...ja nie wiem co z tymi testami owulacyjnymi, ani razu nie wyszły mi 2 kreski tego samego koloru. Była wczoraj zbliżona do kreski kontrolnej a dzisiaj już w ogóle nie wyszła. Temp spadła mi do 36,3 (wczoraj ta sama- możecie zerknąc na wykres). Ovu mówi mi że miałam owulację 10 dc, 9dc byłam u gin i pęcherzyk miał 16mm a podobno dojrzały i gotowy do pękniecia jest kiedy ma min 20mm (a rośnie 2mm dziennie), gin powiedziała mi, że za parę dni będzie owulacja. Eh... już dostaję bzika od tego, mąż ma rację Jutro idę na USG, zobaczymy czy pęcherzyk w ogóle pękł
Kłot trzymam kciuku oby u Ciebie było jasno i wyraźnie widać że owu była Trochę mnie pocieszyłas myślałam ze tylko mnie mąż traktuje jak wariatkę