Marcowe testowanie
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMeginka wrote:Właśnie znalazłam mój kalendarz z 2013 roku trzymam go bo wtedy byłam w ciąży i zapisywałam ważne rzeczy. No i pierwszy pozytywny test mi wyszedł w 33 dc. I to z bardzo bladą kreską. Więc może faktycznie jestem takim przypadkiem gdzie późno wychodzi? Dziś jestem 31 dc. Nie to że się nakręcam, wcale nie, po prostu jeszcze mały kawałeczek nadziei się tli dopóki nie ma @. Poza tym mam cały czas wrażenie że za chwilę ją dostanę. Brzuch mnie boli już ponad tydzień i to mnie zastanawia. Za parę dni się wybiorę do gina jak sytuacja się nie wyjaśni.
A no i test we wtorek powtórzęsloneczkowa mama lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNo a my cały czas , bo nigdy nie ma pewności co do owulacji, zawsze robiliśmy przerwę po domniemanej owu kilka dni i się nigdy nie udawało... sama nie wiem jak to jest, czy ten ból co mam jest pewny czy np tylko zwiastuje. W cyklach monitorowanych zawsze bolało i potem owulacja była potwierdzana przez lekarza, także może to prawda.... Dziś by wychodził 4 dpo w takim razie
sloneczkowa mama lubi tę wiadomość
-
SusannaDean wrote:Kurde to w pierwszej ciąży faktycznie późno ci wyszedł A miałaś teraz potwierdzaną monitoringiem owulację, że wiesz, że jesteś 17 dpo ?
-
nick nieaktualnyMeginka wrote:Nie. W tym cyklu nie miałam monitoringu ale wcześniej jak robiłam to gin potwierdzał że była wtedy co myślałam. Jeśli to nie ciąża to teraz wybiorę się na monitoring. Teraz pozostaje mi czekać do wtorku. A może ten miovarian mi wydłużył cykl. czytałam trochę i czasem właśnie wydłuża
-
nick nieaktualnyMeginka wrote:Nie. W tym cyklu nie miałam monitoringu ale wcześniej jak robiłam to gin potwierdzał że była wtedy co myślałam. Jeśli to nie ciąża to teraz wybiorę się na monitoring. Teraz pozostaje mi czekać do wtorku. A może ten miovarian mi wydłużył cykl. czytałam trochę i czasem właśnie wydłuża
-
Hej dziewczyny, podczytuje was od kilku dni i postanowiłam dołączyć do grona staraczek
Moja historia jest nieco inna od waszych.. Mam 25 lat, w wieku 22 lat w wyniku cytologii przeczytałam "hpv" i komórki nowotworowe 1 stopnia... szok i niedowierzanie... Przy jednym partnerze?! Hpv znalam tylko ze spotow reklamowych, nawet nie wiedzialam co to... Potem juz poszlo szybko, 3 miesiace i komorki 3 stopnia, rak w stopniu zerowym. Lekarze w szoku, że wszystko tak szybko, że ja taka młoda, prędka decyzja o "wycięciu" kawalka z szyjki macicy (ok 1,5x2 cm).
Załamanie, rzuciłam studia, przeleżałam w łóżku becząc pół roku. Wtedy poznałam mojego obecnego partnera i chyba tylko dzięki "zakochaniu" jakoś się dźwignęłam. Nie załamałam sie może z samego faktu choroby bo byłam bojowo nastawiona, ale myśl,że moge mieć problemy z zajściem w ciąże wywołała u mnie tą półroczną histerie. Ja instynkt macierzyński czuje od kiedy w zasadzie zaczęłam dorastać a tu taka historia... W końcu wylądowałam u psychiatry z depresją.
Teraz po 3 latach jest już ok, wyniki dobre, organizm sam zwalczył wirusa po około pół roku od zabiegu, a szyjka ponoć wygląda jakby nic sie nie stało a my- nieśmiało marząc od dziecku od dawna, przestaliśmy w tym roku się zabezpieczać. I wylądowałam tu z wami
Podczytuje was i tyle płynie z was nadziei, że jestem pewna że los się w końcu do was uśmiechne i wszystkie zostaniecie mamami
Dzisiaj 9 dpo, jutro pewnie nie wytrzymam i zatestuje...
"Dziecko to marzenie wszystkich możliwości." -
nick nieaktualnysandra003 wrote:Hej dziewczyny, podczytuje was od kilku dni i postanowiłam dołączyć do grona staraczek
Moja historia jest nieco inna od waszych.. Mam 25 lat, w wieku 22 lat w wyniku cytologii przeczytałam "hpv" i komórki nowotworowe 1 stopnia... szok i niedowierzanie... Przy jednym partnerze?! Hpv znalam tylko ze spotow reklamowych, nawet nie wiedzialam co to... Potem juz poszlo szybko, 3 miesiace i komorki 3 stopnia, rak w stopniu zerowym. Lekarze w szoku, że wszystko tak szybko, że ja taka młoda, prędka decyzja o "wycięciu" kawalka z szyjki macicy (ok 1,5x2 cm).
Załamanie, rzuciłam studia, przeleżałam w łóżku becząc pół roku. Wtedy poznałam mojego obecnego partnera i chyba tylko dzięki "zakochaniu" jakoś się dźwignęłam. Nie załamałam sie może z samego faktu choroby bo byłam bojowo nastawiona, ale myśl,że moge mieć problemy z zajściem w ciąże wywołała u mnie tą półroczną histerie. Ja instynkt macierzyński czuje od kiedy w zasadzie zaczęłam dorastać a tu taka historia... W końcu wylądowałam u psychiatry z depresją.
Teraz po 3 latach jest już ok, wyniki dobre, organizm sam zwalczył wirusa po około pół roku od zabiegu, a szyjka ponoć wygląda jakby nic sie nie stało a my- nieśmiało marząc od dziecku od dawna, przestaliśmy w tym roku się zabezpieczać. I wylądowałam tu z wami
Podczytuje was i tyle płynie z was nadziei, że jestem pewna że los się w końcu do was uśmiechne i wszystkie zostaniecie mamami
Dzisiaj 9 dpo, jutro pewnie nie wytrzymam i zatestuje...
Bardzo przykra jest twoja historia Współczuję tego, co musiałaś przejść by wywalczyć sobie życie i zdrowie
Ale wielka pochwała również za to, że kontrolowałaś się i stąd szybkie postawienie diagnozy.
Który teraz cykl się staracie?
-
SusannaDean wrote:Bardzo przykra jest twoja historia Współczuję tego, co musiałaś przejść by wywalczyć sobie życie i zdrowie
Ale wielka pochwała również za to, że kontrolowałaś się i stąd szybkie postawienie diagnozy.
Który teraz cykl się staracie?
Dziękuję ja wtedy zrobiłam cytologie od tak, pomyślałam że dawno robiłam, no i wyszło...
3cs, także jestem świeżak. Narazie na luzie, nie mierzyłam temp a wykres dopiero w tym cyklu. I przez niego chyba jeszcze bardziej się nakręcam :p narazie mam jakieś tam nietypowe objawy w stylu nagle mnie zakuje w podbrzuszu, bole w boku brzucha, albo nagle zaczely mnie swedziec sutki i czuje jakby mrowienie.... Zobaczymy ale staram sie nie nakręcać"Dziecko to marzenie wszystkich możliwości." -
nick nieaktualny
-
Sandra jesteś bardzo dzielna. Dobrze że masz to już za sobą i że walczyłaś. Na pewno niedługo wam się uda.
Ale może nie testuj za szybko mnie w tym cyklu nie wiem co napadło i testuję już od 10dpo i wiem że to bez sensu ale ciężko się powstrzymać. Z resztą jak nie wytrzymasz to i tak zatestujesz hihihi -
nick nieaktualnyCześć dziewczyny. Niestety dziś zaczęłam plamić więc do dwóch dni rozkręci mi się okres. Test negatywny. Ja już chyba odpuszczam całkiem. W końcu w sierpniu 38 lat a do tego choruje na cukrzycę. Tu nie spotkałam nigdzie w żadnym wątku kobiety z cukrzycą starającej się i do tego starej jak ja. Mam totalnego doła trzymam za was kciuki. Mi nie chce się żyć.
-
nick nieaktualnyKornelka nie poddawaj sie. Ja majac cukrzycke tez wiele przeszlam. O pierwsze dziecko starania 5 lat. O drugi 3 lata z kilkoma poronieniami a o trzecie dziecko udalo sie od razu. Nie skreslaj siebie bo masz cukrzyce a tymbardziej przez wiek. Kiedys musi sie udac. A takie zalamania ma lub miala wiekszosc z nas. Glowa do gory i walcz o swoje szczescie. Powodzenia.
sloneczkowa mama lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
sandra003 wrote:Hej dziewczyny, podczytuje was od kilku dni i postanowiłam dołączyć do grona staraczek
Moja historia jest nieco inna od waszych.. Mam 25 lat, w wieku 22 lat w wyniku cytologii przeczytałam "hpv" i komórki nowotworowe 1 stopnia... szok i niedowierzanie... Przy jednym partnerze?! Hpv znalam tylko ze spotow reklamowych, nawet nie wiedzialam co to... Potem juz poszlo szybko, 3 miesiace i komorki 3 stopnia, rak w stopniu zerowym. Lekarze w szoku, że wszystko tak szybko, że ja taka młoda, prędka decyzja o "wycięciu" kawalka z szyjki macicy (ok 1,5x2 cm).
Załamanie, rzuciłam studia, przeleżałam w łóżku becząc pół roku. Wtedy poznałam mojego obecnego partnera i chyba tylko dzięki "zakochaniu" jakoś się dźwignęłam. Nie załamałam sie może z samego faktu choroby bo byłam bojowo nastawiona, ale myśl,że moge mieć problemy z zajściem w ciąże wywołała u mnie tą półroczną histerie. Ja instynkt macierzyński czuje od kiedy w zasadzie zaczęłam dorastać a tu taka historia... W końcu wylądowałam u psychiatry z depresją.
Teraz po 3 latach jest już ok, wyniki dobre, organizm sam zwalczył wirusa po około pół roku od zabiegu, a szyjka ponoć wygląda jakby nic sie nie stało a my- nieśmiało marząc od dziecku od dawna, przestaliśmy w tym roku się zabezpieczać. I wylądowałam tu z wami
Podczytuje was i tyle płynie z was nadziei, że jestem pewna że los się w końcu do was uśmiechne i wszystkie zostaniecie mamami
Trzymam kciuki!!!
Dzisiaj 9 dpo, jutro pewnie nie wytrzymam i zatestuje... -
nick nieaktualnyPodwojnaMama wrote:A z plamieniem to tez nie jest pewne czy to faktycznie @ ja w tej ciazy tez myslalam ze to okres co opisalam w watku plamienie implantacyjne, wiec do konca trzeba miec nadzieje
No chyba ze było to coś zwiazanego z badaniem ginekologicznym. U lekarza byłam 5 dpo a brazowe cos był 6dpo. okaze się.
Chłop znow zaczyna ze swoim "a może pojedziesz jutro i zrobisz badanie z krwi"? nie wstrzymam zarazWiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2017, 16:23
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny