Modlitwa
-
WIADOMOŚĆ
-
Kiedyś przeczytałam bardzo mądre słowa:
"Gdyby wiara była czymś łatwym po pagórkach nie byłoby śladu"Summerka, Malenq, tomania2806 lubią tę wiadomość
-
Witajcie na tym wątku.
Dzięki Wam za wszystkie dobre, mądre słowa.
Chciałam napisać Wam o moim uzdrowieniu. Już chyba na którymś wątku wspomniałam, ale ponad rok temu urodziłam przedwcześnie (25tc) synka. Zmarł po 24 dniach. Od tego czasu nie dało się wyleczyć zakażenia, które było przyczyną porodu. Byłam na koniec listopada na rekolekcjach, które kończyły się modlitwą o uzdrowienie. W czasie tych rekolekcji poprosiłam też o modlitwę wstawienniczą nade mną.
Pan Jezus nie tylko fizycznie mnie uzdrowił (nie ma tych bakterii, po prostu nie ma). Ale uzdrowił moje złamane serce, naszą relację z mężem, naszą sferę seksualną, moją modlitwę. Nie umiem tego nawet opisać. Dostałam wtedy słowo, że Bóg przemienia pustynię w żyzną ziemię. Właśnie tak się czuję. Byłam pustynią. Niby żyłam, ale jak zombi. A teraz powoli rozkwitam.
Pragnę kolejnego dziecka. Może aż za bardzo. Ale Pan Bóg zna mnie i wiem, że mogę Mu zaufać we wszystkim. Nawet dostałam później od Niego odpowiedź na moje pytania: dlaczego... trudną odpowiedź, ale dotykającą serca.
A za nasze Maluchy w niebie nie musimy się modlić. Raczej o ich wstawiennictwo prosić, bo one już siedzą u Boga na kolanach. I nasz Franio na przykład jest specem od porodów. Dowiedziałam się o tym ostatnio od zaprzyjaźnionej douliSummerka, vanessa, kita, Fuma Foch, lauda., Malenq, KMK, Karolucha, tomania2806, Ewosińska lubią tę wiadomość
"Zamienię pustynię na pojezierze,
a wyschniętą ziemię na wodotryski." Iz 41,18
-
Dziewczyny znalazłam cis takiego (już o tum pisałam na wątku o nowennue). To mi pomaga i wyraża wszystko co myśle, jak sie czasami czuje i rzeczywiście tak postępuje (desperacja) - to niesamowite słowa Jezusa do ojca Danilo:
„Z jakiegoż to powodu wzburzony ulegasz zamętowi? Oddaj Mi swoje sprawy, a wszystko się ułoży i uspokoi. Zaprawdę powiadam wam, każdy akt prawdziwego oddania i zawierzenia mi przyniesie owoc i rozwiąże napięte sytuacje. Całkowicie zdać się na Mnie oznacza nie zadręczać się i nie wzburzać, nie popadać w desperację, nie napinać się nerwowo, prosząc Mnie, bym idąc waszym zamysłem, przemienił wzburzenie w modlitwę. Całkowicie zdać się na Mnie znaczy zamknąć ze spokojem oczy duszy, odwrócić niespokojną myśl i zamęt i zdać się tylko na Mnie, modląc się słowami: »Ty się tym zajmij«”.
„(...) Zamknij oczy i pozwól Mi działać, zamknij oczy i pomyśl o teraźniejszości, odwróć wzrok od przyszłości jak od pokusy; odpocznij we Mnie, ufając w Moją dobroć, a zapewniam cię na Moją miłość, że kiedy zwrócisz się do mnie słowami: »Ty się tym zajmij«, oddam się tej sprawie całkowicie, pocieszę cię, wyzwolę i poprowadzę. I kiedy będę musiał poprowadzić cię inną drogą niż tą, którą zaplanowałeś, będę ci przewodnikiem, wezmę na ramiona, przeprowadzę cię, niosąc jak matka niemowlę na rękach, na drugi brzeg. To twój racjonalizm, tok rozumowania, zamartwianie się i chęć, by za wszelką cenę zająć się tym, co cię trapi, wprowadza zamęt i jest powodem trudnego do zniesienia bólu. Ileż to mogę zdziałać, czy mając na względzie potrzeby duchowe, czy też materialne, kiedy dusza zwróci się do mnie słowami: »Ty się tym zajmij«, kiedy zamknie oczy i się uspokoi.
Otrzymujecie niewiele łask, kiedy się zamartwiacie. Wiele zaś łask spada na was, jeśli tylko modlitwa wasza staje się pełnym zawierzeniem i oddaniem się Mi. W bólu i cierpieniu prosisz, bym działał, ale tak jak ty tego chcesz... Nie zwracasz się do Mnie, a chcesz jedynie, bym się dopasował do twoich potrzeb i zamysłów. Nie jesteś chory, skoro prosząc lekarza o pomoc, sugerujesz mu leczenie.
Módlcie się tak, jak was nauczyłem: »święć się imię Twoje«, czyli bądź pochwalony, uwielbiony w mojej potrzebie. »Przyjdź królestwo Twoje«, czyli niech wszystko, co się dzieje, przyczynia się do stwarzania Twojego królestwa w nas i na świecie. »Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi«, czyli to Ty wejdź i działaj w tej mojej potrzebie, (…) Jeśli powiesz mi naprawdę: »bądź wola Twoja«, czyli jakbyś mówił: »Ty się tym zajmij«, wkroczę z całą moją mocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje. (…)
Powiadam ci, że się tym zajmę i podejmę działania jak lekarz. Uczynię nawet cud, jeśli będzie to potrzebne. Masz wrażenie, że sytuacja się pogarsza? Nie burz się; zamknij oczy i mów: »Ty się zajmij«. Powtarzam ci, że się tym zajmę, że nie ma potężniejszego lekarstwa niż moje działanie z miłości”.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 stycznia 2015, 21:36
kita, zoe31, Gianna, kinga78, vanessa, Fuma Foch, Malenq, Karolucha lubią tę wiadomość
-
Summerka piękny tekst dzieki że go tutaj wrzuciłaś zaraz go skopiuje a nawet wydrukuje i w trudnych chwilach będę wracać do niego
Summerka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny"Ty się zajmij" mam dziś w głowie przez cały dzień i dużo mi lżej.. zapomniałam Wam napisać, że często w modlitwach zwracam się też do Ojca Pio. Mam jego obrazek i też Wam polecam.. On sprawia że czuję wokół siebie więcej dobra.. i nawet mój mąż ,który jest słabo wierzący po obejrzeniu mojego filmu o Ojcu Pio stwierdził, że po tym filmie chciało mu się pomodlić i iść do kościoła. Polecam więc ten film o Ojcu Pio szczególnie w momentach zwątpienia.
Summerka, vanessa, kinga78 lubią tę wiadomość
-
Ja też to mam wydrukowane cudowne słowa. Dziekuje Summerka za nie :*
Summerka lubi tę wiadomość
"I jaśniejsze niż południe wzejdzie ci życie,
a choćby ciemność zapadła, będzie ona jak poranek.
Możesz ufać, bo jeszcze jest nadzieja..."
Księga Hioba -
Cieszę sie dziewczyny;) apropos właśnie takich modlitw, kupiłam sobie taka książkę "oto uzdrowie ciebie" i tam ksiądz fajnie pisze o tym, jak Bóg nie opuszcza człowieka i wysłuchuje modlitw "Pan jest z tobą dzielny wojowniku"
vanessa lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny zgadzam się z wszystkim co napisałyście.
Ja się już wiele razy przekonałam,ze właśnie jak pogodzę się tym,że to nie ja decyduję tylko Pan Bóg i jestem w stanie powiedzieć "bądź wola twoja" albo właśnie "Ty się tym zajmij" to albo wszystko zaczyna się układać albo już zstępuje na mnie spokój.
Najlepszy przykład to mój Fum-po prostu był mi przeznaczony.Najpierw to był dla mnie kolega mojego brata (on już podobno zakochał się od pierwszego wejrzenia i czekał cierpliwie aż się raczę zdecydować.Studiowaliśmy w tym samym mieście- a konkretnie w Poznaniu ,to nasze wojewódzkie.Mieszkaliśmy w czasie studiów na tym samym osiedlu,często wracaliśmy do domu tymi samymi pociągami,nie umawiając się. I w końcu mi się oczy otworzyły:)
A jeszcze ,jak niedawno pisałam na innym watku ,czasem Pan Bóg daje nam jakiś znak:(wklejam)
"Bylismy wtedy z moim Fumem w takim sanktuarium niedaleko nas i modlilismy sie o dzieci.Potem zostalismy na mszy ,na ktorej ksiadz przeczytal Ewangelie o zwiastowaniu ,padly tam slowaa:" ...rowniez Twoja krewna Elzbieta poczela w swej starosci syna i jest w szostym miesiacu,ta,ktora uchodzila za bezplodna.Dla Boga bowiem nie na nic niemozliwego."W tym samym momencie zauwazylam,ze przy oltarzu ss dwa obrazy.nawiedzenia sw.Elzbiety i zwiastowania,wiec uznalam to za odpowiedz z gory.Tym bardziej,ze sprawdzilam,ze na ten dzien wypada inna Ewangelia.Wiem,ze czasem ksiadz moze wybrac wedlug swojego uznania,wiec tym bardziej wierze,ze to bylo dla nas.
I tego mi bylo trzeba,odzyskalam sily do walki i wierze,ze nam sie uda."
I to jest nadzieja dla nas wszystkich-"dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego".
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2015, 18:35
potforzasta, kita, vanessa, kwiatuszek789 lubią tę wiadomość
Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. (Jan Paweł II)
-
nick nieaktualnyTak Pan Bóg działa cały czas wokół nas... trzeba tylko przyjmować Jego znaki.. i iść droga którą dla nas wyznaczył. Czasem jest ciężko, ale zawsze na końcu czeka wspaniała nagroda, czasem jest to coś innego niż chcieliśmy, ale jest wspaniała.. nieraz tak miałam, że otrzymałam coś innego o co prosiłam, ale było to dla mnie sto razy lepsze.. choć nie zawsze do razu rozumiałam dlaczego.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2015, 18:45
vanessa, kinga78, Fuma Foch lubią tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny, poczytuję Was od jakiegoś czasu i jeśli mowa o działaniu Pana Boga w naszym życiu to ja jestem tego przykładem I postanowiłam opisać swoje swiadectwo
Od maja 2013 stramy się z mężem o drugie dzieciątko (córcia skończy w tym roku 8 lat). Biegałam po lekarzach, kombinowałam, szukałam przyczyn... Aż tu nagle w lipcu 2014 usłuszałam u endokrynologa słowo "guz". Uspokajał, ze prawdopodobie, to nic groznego, bo TSH w normie choć troche podwyższone. Niestety wyniki punkcji wykazały, że trzeba operować.
13.11.14 przeszłam operację wycięcia prawego płata tarczycy wraz z guzem. Wymęczył mnie ten szpital... 10 grudnia konsultacja pooperacyjna i odbiór wyniku histoatologicznego i diagnoza: rak brodawkowaty... Az mi się zakręciło w głowie jak to przeczytałam... Pózniej 2 długie godziny oczekiwania na wizyte u lekarza. Endo powiedział, że co prawda jest to guz złośliwy, ale daje bardzo dobre rokowania, raczej się nie rozprzeszenia (jedynie na węzły chłonne). Następny przystanek to leczenie w Gliwicach. Jestem po pierwszej wizycie a przede mną w pn kolejna, na której dowiem się co dalej, jednak prawdopodobnie czeka mnie kolejna operacja i leczenie radiojodem, co wiąze się z rozłąką z dzieckiem nawet do 3 tyg...
I szczerze powiem wam tak - moja operacja była w dniu objawień MB Fatimskiej, to, ze miałam operację w tym dniu to był cud (dzień wcześniej nie zdązyłam porobić wszytskich badań potrzebnych do operacji, leżały ze mną osoby, które miały komplet badań, jednak lekarze robili wszytsko, zebym jednak ja miała jako pierwsza tę operację. I tak też się stało, a pani leżąca ze mną w pokoju z kompletem badań juz z dnia wcześniejszego nie załapała sie na operację, bo nagłe przypadki przywiezli do szpitala).
Kolejny cud to odnalezienie całkiem przypadkiem tego guza, bo przecież wyniki były w normie
Po odebraniu wyniki histopatologicznego, doświadczyłam kolejnej cudownej pomocy osób obcych dla mnie. A mianowicie dostałam skierowanie do Gliwic - najlepszego ośrodka w Polsce w tej dziedzinie. Sama na własną rękę nie umiałam sie tam dodzwonić. Wystarczyło poruszyć kontakty rodzinne, pozniej rodzina inną rodzinę, rolejna rodzina sąsiadów i takim łańcuszkiem 5 pośredników (większość z nich, to obce mi osoby, których nigdy na oczy nie widziałam) udało mi sie po 2 dniach cudem dostać na wizytę w Gliwicach. Jestem niezmiernie wdzięczna tym pośrednikom za okazaną mi pomoc
Zawsze byłam osobą wierzącą, jednak w ostatnich latach rochę moje relacje z Bogiem sie pogorszyły, ciągle chodziłam do kościoła, modliłam się, ale brakowało mi tego czegoś. Tego czegoś, które przyniosła mi moja choroba, pozwoliła mi zbliżyć się do Boga. Uwierzyć, ze to On może mi pomóc, ze Jemu mam zaufać a On mnie poprowadzi.
Mieszkam w małej miejscowości, gdzie znajduje się Sankuarium MB Nieustającej Pomocy. Wiele daje mi modlitwa przed naszym cudownym obrazem, przed którym dzieją się cuda (nawet w mojej rodzinie były 2 cudowne uzdrowienia). Ta operacja 13tego i cały splot kolejnych wydarzeń pozwoliły mi namacalnie czuć obecność w moim życiu MB, która pomaga nam wypraszać łaski u Boga, prowadzi drogami Swojego Syna i pomaga nam nieustannie.
Kiedy dowiedziałam się, że mam raka byłam załamana, ale po kilku godzinach wzięłam się w garść i stwierdziłam, ze przecież wszytsko ma swój sens i jakiś cel. Skoro mam teraz przejść tak ciężką drogę to jest to albo dla mnie jakas nauka (może poszanowania cudowego i cennego życia lub może nauka pokory) lub po prostu to moje cierpienie jest komuś potrzebne... Dlatego nie poddaję się, będę walczyć... Niech tylko Pan Bog da nam siłę i cierpliwość, żeby znieść rozłąkę podczas mojego dalszego leczenia.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2015, 23:09
kita, Yousee lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
kita wrote:Wspieram Cię w tym wszystkim kochana, jestem przekonana, że będziesz zdrowa i odzyskasz niebawem siły.
kita, Fuma Foch lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyewwiel wrote:Dziękuję jeśli to możliwe, to proszę też o wsparcie modlitewne, żebym przerwała ten ciężki czas choroby i doczekala się pięknych 9-ciu miesięcy ciąży i zdrowego maleństwa:-)
Możliwe:) właśnie wróciłam z kościoła, już się za Ciebie tam pomodliłam.ewwiel lubi tę wiadomość
-
ewwiel wrote:Dziękuję jeśli to możliwe, to proszę też o wsparcie modlitewne, żebym przerwała ten ciężki czas choroby i doczekala się pięknych 9-ciu miesięcy ciąży i zdrowego maleństwa:-)
Wracaj szybko do zdrowia. Nie wiem czy Cie to pocieszy ale ja też mam wycięta tarczycę. Co prawda nie był to rak ale wiem co człowiek przeżywa czekajac na wynik his-pat... Mnie wycięli całą tarczycę i musze do końca życia być na lekach ale wiem że jeżeli wytną tylko jeden płat nie zawsze leki bierze sie całe zycie. Bardzo często jeden płat w zupełności sobie radzi z wytwarzaniem odpowiednich hormonów. Zmierzam do tego (bo troche odbiegłam) że unormowana tarczyca nie jest przeszkodą w zajściu w ciążę (pewnie to wiesz). Co prawda ja w niej nigdy nie byłam ale przyczyną nie jest tarczyca tylko zupełnie co innego. -
ewwiel wrote:Cześć dziewczyny, poczytuję Was od jakiegoś czasu i jeśli mowa o działaniu Pana Boga w naszym życiu to ja jestem tego przykładem I postanowiłam opisać swoje swiadectwo
Od maja 2013 stramy się z mężem o drugie dzieciątko (córcia skończy w tym roku 8 lat). Biegałam po lekarzach, kombinowałam, szukałam przyczyn... Aż tu nagle w lipcu 2014 usłuszałam u endokrynologa słowo "guz". Uspokajał, ze prawdopodobie, to nic groznego, bo TSH w normie choć troche podwyższone. Niestety wyniki punkcji wykazały, że trzeba operować.
13.11.14 przeszłam operację wycięcia prawego płata tarczycy wraz z guzem. Wymęczył mnie ten szpital... 10 grudnia konsultacja pooperacyjna i odbiór wyniku histoatologicznego i diagnoza: rak brodawkowaty... Az mi się zakręciło w głowie jak to przeczytałam... Pózniej 2 długie godziny oczekiwania na wizyte u lekarza. Endo powiedział, że co prawda jest to guz złośliwy, ale daje bardzo dobre rokowania, raczej się nie rozprzeszenia (jedynie na węzły chłonne). Następny przystanek to leczenie w Gliwicach. Jestem po pierwszej wizycie a przede mną w pn kolejna, na której dowiem się co dalej, jednak prawdopodobnie czeka mnie kolejna operacja i leczenie radiojodem, co wiąze się z rozłąką z dzieckiem nawet do 3 tyg...
I szczerze powiem wam tak - moja operacja była w dniu objawień MB Fatimskiej, to, ze miałam operację w tym dniu to był cud (dzień wcześniej nie zdązyłam porobić wszytskich badań potrzebnych do operacji, leżały ze mną osoby, które miały komplet badań, jednak lekarze robili wszytsko, zebym jednak ja miała jako pierwsza tę operację. I tak też się stało, a pani leżąca ze mną w pokoju z kompletem badań juz z dnia wcześniejszego nie załapała sie na operację, bo nagłe przypadki przywiezli do szpitala).
Kolejny cud to odnalezienie całkiem przypadkiem tego guza, bo przecież wyniki były w normie
Po odebraniu wyniki histopatologicznego, doświadczyłam kolejnej cudownej pomocy osób obcych dla mnie. A mianowicie dostałam skierowanie do Gliwic - najlepszego ośrodka w Polsce w tej dziedzinie. Sama na własną rękę nie umiałam sie tam dodzwonić. Wystarczyło poruszyć kontakty rodzinne, pozniej rodzina inną rodzinę, rolejna rodzina sąsiadów i takim łańcuszkiem 5 pośredników (większość z nich, to obce mi osoby, których nigdy na oczy nie widziałam) udało mi sie po 2 dniach cudem dostać na wizytę w Gliwicach. Jestem niezmiernie wdzięczna tym pośrednikom za okazaną mi pomoc
Zawsze byłam osobą wierzącą, jednak w ostatnich latach rochę moje relacje z Bogiem sie pogorszyły, ciągle chodziłam do kościoła, modliłam się, ale brakowało mi tego czegoś. Tego czegoś, które przyniosła mi moja choroba, pozwoliła mi zbliżyć się do Boga. Uwierzyć, ze to On może mi pomóc, ze Jemu mam zaufać a On mnie poprowadzi.
Mieszkam w małej miejscowości, gdzie znajduje się Sankuarium MB Nieustającej Pomocy. Wiele daje mi modlitwa przed naszym cudownym obrazem, przed którym dzieją się cuda (nawet w mojej rodzinie były 2 cudowne uzdrowienia). Ta operacja 13tego i cały splot kolejnych wydarzeń pozwoliły mi namacalnie czuć obecność w moim życiu MB, która pomaga nam wypraszać łaski u Boga, prowadzi drogami Swojego Syna i pomaga nam nieustannie.
Kiedy dowiedziałam się, że mam raka byłam załamana, ale po kilku godzinach wzięłam się w garść i stwierdziłam, ze przecież wszytsko ma swój sens i jakiś cel. Skoro mam teraz przejść tak ciężką drogę to jest to albo dla mnie jakas nauka (może poszanowania cudowego i cennego życia lub może nauka pokory) lub po prostu to moje cierpienie jest komuś potrzebne... Dlatego nie poddaję się, będę walczyć... Niech tylko Pan Bog da nam siłę i cierpliwość, żeby znieść rozłąkę podczas mojego dalszego leczenia.
Piękne świadectwo, będę sie modlić i trzymam kciuki!
ewwiel lubi tę wiadomość
-
vanessa wrote:Kochana pamietaj że masz ogromne wsparcie modlitewne dziewczyn z wątku nowenny staraczek Jest nas tam chmara modląca sie m.in. za Ciebie
Wracaj szybko do zdrowia. Nie wiem czy Cie to pocieszy ale ja też mam wycięta tarczycę. Co prawda nie był to rak ale wiem co człowiek przeżywa czekajac na wynik his-pat... Mnie wycięli całą tarczycę i musze do końca życia być na lekach ale wiem że jeżeli wytną tylko jeden płat nie zawsze leki bierze sie całe zycie. Bardzo często jeden płat w zupełności sobie radzi z wytwarzaniem odpowiednich hormonów. Zmierzam do tego (bo troche odbiegłam) że unormowana tarczyca nie jest przeszkodą w zajściu w ciążę (pewnie to wiesz). Co prawda ja w niej nigdy nie byłam ale przyczyną nie jest tarczyca tylko zupełnie co innego.vanessa lubi tę wiadomość