My ... tuż przed i tuż po 30'tce ...
-
WIADOMOŚĆ
-
Ania_84 wrote:A mi Norwegia
A co w Norwegii chcialabys zobaczyc?
Ja tu mieskzam juz ponad 6 lat piekny kraj...szczegolnie wiosna (gdy nie pada, co sie rzadko zdarza ). Sama jeszcze wiele nie widzalam. Mieszkamy teraz na malej wuyspie na jedyn z fiordow. przez rok mieszkamlismy w bergen, potem 2 lata w Stavanger. Ciezko nam bylo z 2 maluchow, wiec przenieslismy sie na wyspe, na kotrej mieszka rodz. mego meza (wyspa lezy pomiedzy Bergen a Stavanger. oczywisacie sie przeliczylismy i pomocy zadnej nie ma szkoda mi tych moich dzieciakow, bo wpatrzeni w dizadkow jak w obrazem, a ci wpatrzeni w dzieci meza siostry
od wrzesnia maz, najprawdopodobniej, zacznei prac ew Stavanger....a ja tu sama z maluchami plus praca....coraz wiecej watpliwosci mam co do 3 dziecka....jak sie w czerwcu nei uda, to chyba odpuscimy na jakis czas.Ania_84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJakby ktoś przybył do Manili to służę pomocą i oczywiście nalegam na spotkanko.
A my z mężem się poznaliśmy standardowo: Studia w Anglii. Mąż w tym czasie robił doktorat. I zakochaliśmy się w sobie od razu. Ale ja wtedy nic o Indiach nie wiedziałam, a później inni mnie zaczęli straszyć jacy tam są faceci. Nic bardziej mylnego. Mąż to złoty człowiek. Lepiej trafić nie mogłam.
Także mieszkaliśmy w UK, potem parę miesięcy w Indiach, miedzhe innymi w Bangalore, Bombaju i rodzinnym Chennai (dawniej Madras) męża.
Singapurska firma męża zaproponowała mu pod koniec 2012 roku wyjazd na Filipiny, gdyż właśnie tu ich firma chciała bardziej wejść na rynek. No i ja, jako małżonka miałam zapewniony darmowy lot. Jesteśmy tu od 15 lutego 2013 roku.
Okazało się, że jednak nie bardzo jest tu potencjał na Filipinach i być może wyślą go w czerwcu do Kuala Lumpur, ale nie wiadomo jeszcze.
Ja akurat jestem smakoszem. Uwielbiam jeść, gotować (wazę 56 kg, więc ok ). Najbardziej lubię kuchnię indyjską, arabską, tajska i koreańską. Malezyjska też jest niezła.
Jeśli chodzi o polskie potrawy, to rosołek czasem ugotuję, ale nie mamy tutaj korzenia pietruszki. Jest pasternak. A tak poza tym seler, por, wszystko jest. Wieprzowinę kupuje od rzeźnika, bo w sklepach jest ze starej świni i schabowe wychodzą jak gumiaki.
Generalnie lubimy z mężem jeść na ostro. Mąż nauczył mnie gotować ich potrawy, bo wczesniej tego nie znałam. I tak mi się spodobało, że na chwilę obecną ugotowanie indyjskiego dania jest dla mnie łatwiejsze i szybsze niż np.mielone albo gołąbki.
Ale Wigilię zawsze mamy na polsko, czyli z typowymi polskimi potrawami. Mężowi bardzo smakują krokiety z kapustą i grzybami.
Filipińskie jedzenie jest chyba najmniej popularne w całej Azji.
A jeśli chodzi o język hiszpański to też troszkę mit. Tzn.Filipińczycy uważają się po części za ludność hiszpańsko meksykańską, ale tak naprawdę to bardzo zamerykanizowani ludzie a po hiszpańsku mówią pewnie gdzieś na prowincji i to wśród starszych ludzi. Młodzi tylko inglisz
Ale nazwiska są tu typowo hiszpańskie np.DeLaCruz, SanAntonio itd...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 maja 2014, 14:25
Malenq, Nenaaa lubią tę wiadomość
-
beszka wrote:A co w Norwegii chcialabys zobaczyc?
Ja tu mieskzam juz ponad 6 lat piekny kraj...szczegolnie wiosna (gdy nie pada, co sie rzadko zdarza ). Sama jeszcze wiele nie widzalam. Mieszkamy teraz na malej wuyspie na jedyn z fiordow. przez rok mieszkamlismy w bergen, potem 2 lata w Stavanger. Ciezko nam bylo z 2 maluchow, wiec przenieslismy sie na wyspe, na kotrej mieszka rodz. mego meza (wyspa lezy pomiedzy Bergen a Stavanger. oczywisacie sie przeliczylismy i pomocy zadnej nie ma szkoda mi tych moich dzieciakow, bo wpatrzeni w dizadkow jak w obrazem, a ci wpatrzeni w dzieci meza siostry
od wrzesnia maz, najprawdopodobniej, zacznei prac ew Stavanger....a ja tu sama z maluchami plus praca....coraz wiecej watpliwosci mam co do 3 dziecka....jak sie w czerwcu nei uda, to chyba odpuscimy na jakis czas.
a dwa jestem zakochana w tym kraju przez to ze czytalam sage o ludziach lodu i ogolnie ciekiawia mnie kraje skandynawskieNenaaa lubi tę wiadomość
-
Nasturcja, wszędzie są dobrzy i źli mężowie, tak uważam, niezależnie od kultury i kraju, aczkolwiek różnice w wychowaniu i religii powodują, że czasem niestety związki międzynarodowe są niewypałem, także super, że trafiłaś na porządnego małża
Kuala Lumpur zazdrościłabym Wam okrutnie, ehh
a gotujący mąż to skarb!Nenaaa lubi tę wiadomość
-
Nasturcja wrote:Jakby ktoś przybył do Manili to służę pomocą i oczywiście nalegam na spotkanko.
A my z mężem się poznaliśmy standardowo: Studia w Anglii. Mąż w tym czasie robił doktorat. I zakochaliśmy się w sobie od razu. Ale ja wtedy nic o Indiach nie wiedziałam, a później inni mnie zaczęli straszyć jacy tam są faceci. Nic bardziej mylnego. Mąż to złoty człowiek. Lepiej trafić nie mogłam.
Także mieszkaliśmy w UK, potem parę miesięcy w Indiach, miedzhe innymi w Bangalore, Bombaju i rodzinnym Chennai (dawniej Madras) męża.
Singapurska firma męża zaproponowała mu pod koniec 2012 roku wyjazd na Filipiny, gdyż właśnie tu ich firma chciała bardziej wejść na rynek. No i ja, jako małżonka miałam zapewniony darmowy lot. Jesteśmy tu od 15 lutego 2013 roku.
Okazało się, że jednak nie bardzo jest tu potencjał na Filipinach i być może wyślą go w czerwcu do Kuala Lumpur, ale nie wiadomo jeszcze.
Ja akurat jestem smakoszem. Uwielbiam jeść, gotować (wazę 56 kg, więc ok ). Najbardziej lubię kuchnię indyjską, arabską, tajska i koreańską. Malezyjska też jest niezła.
Jeśli chodzi o polskie potrawy, to rosołek czasem ugotuję, ale nie mamy tutaj korzenia pietruszki. Jest pasternak. A tak poza tym seler, por, wszystko jest. Wieprzowinę kupuje od rzeźnika, bo w sklepach jest ze starej świni i schabowe wychodzą jak gumiaki.
Generalnie lubimy z mężem jeść na ostro. Mąż nauczył mnie gotować ich potrawy, bo wczesniej tego nie znałam. I tak mi się spodobało, że na chwilę obecną ugotowanie indyjskiego dania jest dla mnie łatwiejsze i szybsze niż np.mielone albo gołąbki.
Ale Wigilię zawsze mamy na polsko, czyli z typowymi polskimi potrawami. Mężowi bardzo smakują krokiety z kapustą i grzybami.
Filipińskie jedzenie jest chyba najmniej popularne w całej Azji.
A jeśli chodzi o język hiszpański to też troszkę mit. Tzn.Filipińczycy uważają się po części za ludność Hiszpan skok meksykańska, ale tak naprawdę to bardzo zamerykanizowani ludzie a po hiszpańsku mówią pewnie gdzieś na prowincji i to wśród starszych ludzi. Młodzi tylko inglisz
Ale nazwiska są tu typowo hiszpańskie np.DeLaCruz, SanAntonio itd...
No to napewno sie zamelduje jak bede sie na Filipiny wybierac. Jak do Indii to tez . Mielismy w tym roku leciec do Indii ale wyszla jednak Afryka .
Rok temu kupilam sobie super ksiazke (tzn, wg mnie bo czy to naprawde orginalne przepisy to ciezko mi stwierdzic) o kuchni Indyjskiej. Bardzo bardzo czesto z niej korzystam. Jest tam multum przepisow, wszystkie ze zdjeciami, mysle ze ponad 500 roznych dan. Nie mam nawet ambicji wszystkiego przetestowac hehe. Do skladnikow dostep mam bo mieszkam w Niemczech. Najczesciej to co upichce wychodzi naprawde pycha! To nie milosc wlasna , poprostu robie jak w przepisie. Fajne sa te dania bo czesto szybkie i tez duzo wegetarianskich. Daje troche mniej chili niz w przepisie (w sumie trzykrotniej mniej:P) bo lubie ostro ale bez przesady. Czasem mam jakis problem wiec chcialam sie tego Indusa z pracy zapytac jak cos zrobic, ale niestety mama w domu gotowala i on nie ma pojecia . Teraz ma zone to sie cieszy bo mu gotowac bedzie;).
Do tajskiej kuchni tez mam ksiazke, ale malutka. Dania jednak sa bardzo dobre z niej. Moze nie dokladnie takie jak jadlam w Tajlandii ale bardzo zblizone, mysle ze za tajskie moglyby uchodzic;).
A wracajac jeszcze do samych Indii. Ja czuje sie niejako w obowiazku tam pojechac. Boje sie i w sumie troche nie mam ochoty bo przeraza mnie chaos, halas, tlum i brud ale poprostu mysle ze jest to taki must see. Ale musze do tego kraju dorosnac. Nakupilam ksiazek, przeczytam, ztroche zrozumiem to pojade:) -
nick nieaktualnyAnia_84 wrote:własnie fiordy.. zorze..
a dwa jestem zakochana w tym kraju przez to ze czytalam sage o ludziach lodu i ogolnie ciekiawia mnie kraje skandynawskie
-
nick nieaktualny
-
Ania_84 wrote:własnie fiordy.. zorze..
a dwa jestem zakochana w tym kraju przez to ze czytalam sage o ludziach lodu i ogolnie ciekiawia mnie kraje skandynawskie
Saga jest suuuper... Też uwielbiam legendę o Tengelu Czytałam już 3 razy i co jakiś czas wracam do niejAnia_84 lubi tę wiadomość
-
Katja wrote:Dziewczynki co ja tu widzę... światowo się nam tu zrobiło Indie, Filipiny, Skandynawia więc pozwolę się wtrącić i ja to zawsze miałam marzenie żeby do Australii pojechać hmm
Katia, w Australii są jadowite... yyy.... wszystko tam jest jadowite -
nie wytrzymalam wypilam mala kawke
o Tak Tengel.. a dodatkowo te opowiesci przepelnione erotyzmem I ksiazka ktora tak bardzo pobudzila moja wyobraznie jakbylma w I LO
teraz bym ja tez pochonelaAnuśka, Tamka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyOj Indie są piękne, ale i brudne, i hałaśliwe, i kolorowe.
Ja nke rozumiem takich facetów mamisynków, którym mamusia caly czas gotuje a potem żona. Po co mi taki chłop?
I to się zdarza w każdej nacji. Ilu znam polskich facetów co to nawet pralki nie umieją włączyć a i wodę na herbatę potrafią przypalić.
Mój małż jest jedynakiem, więc też był oczkiem w głowie, ale życia się nauczył jako student w Anglii. I wtedy odciął się od cyca. Ale gotować go mama nauczyła już wcześniej. No bo komu innemu miała pokazać przepisy jak nie jedynemu dziecku?
A ja z kolei nic nie umiałam gotować w domu rodzinnym. Też jedynaczka jestem
Nauczyłam się dopiero mieszkając na stancji. Moja nauka rozpoczęła się od: Jak ugotować ziemniaki na obiad...?
A teraz wręcz się pasjonuję gotowaniwm. Tylko wypieki mi nie wychodzą. I ja i małż jesteśmy kompletne beztalencia jeśli chodzi o ciasta.Ania_84, Anuśka lubią tę wiadomość