Niby wszystko ok ale zajść w ciążę nie można.. Zapraszam do rozmowy.
-
WIADOMOŚĆ
-
littleladybird
dzięki za radę jeśli uda mi się z nią na osobności porozmawiać to powiem jej, że to są ciosy poniżej pasa z tym, że ja jestem i rodzicem i nauczycielem w jednym - pracowałam w tej szkole 3 lata z przerwami wakacyjnymi (dają umowy na 10 m-cy na najniższą pensję krajową) i teraz staram się o kolejny rok w tej szkole... ehh... nie mam innej szansy, już 8 lat pracuje w zawodzie i nigdzie nie udało mi się załapać na stałe męczące to bardzo wiec jedyne co mi pozostało to walczyć i prosić prezesa i dyrektorkę o tą pracę ( to szkoła społeczna, prezes z dyrektorką decyduje kto pracuje) chętnie bym się odezwała w pewnych momentach, ale się boję o posadę. co roku prawie wszystkich zwalniają i płaszczymy się 2 miesiące i przyjmują lub nie ja miałam już nie pracować, bo dyrekt przyprowadziła swoją przyjaciółkę, ale ktoś odszedł z dnia na dzień i się udało na 10 miesięcy.
straszne czasy są dla ludzi po szkole, a pracy nie ma
Będe walczyć jednak, wiem wiele rzeczy, znam przewinienia dyrektorki, może mi się jakoś uda.
-
nick nieaktualny
-
JaJaga
pochwal się co robiłaś na włosach
ja maluje sama i to balejaż blond, różnie wychodzi i tylko na wierzchu robie od spodu nie, żeby włosy trochę oszczędzić mam do ramion a chce zapuścić do łopatek
jakoś mi to nie idzie, za mało cierpliwości mam.
masz rację bardzo cieżko zrezygnować z marzeń...
moje gadanie słabo do niego docierają moje argumenty
a do lekarza nie pójdzie, nawet siłą go nie można zaciągnąć - faceci!
wymyśliłąm, że jak dostanę wypłatę (jak pójde do pracy to dopiero w październiku) to zrobimy ponownie badanie nasienia - i ciekawe co wyjdzie???
jeśli źle to może to go nakłoni, do zmiany trybu życia!
czasem mam dość!
ale nie potrafię zrezygnować...
-
nick nieaktualnyTruskaweczka83 wrote:cześć dziewczyny
Byłam oddać krew wczoraj, leciutko słabo mi się zrobiło.
Od tej pory będe to robić
Może moja krew komuś pomoże
Cieszę się, że to zrobiłam
Potem byłąm u mojej gin na monitoringu cyklu poprzez USG. w prawym jajniku jest pechęrzyk 13,7mm, mam powtórzyć w czw USG i zobaczymy.
Sama nie wiem co zrobić ze staraniami dalej...
Lekarka twierdzi, że jeśli mąż nie zmieni nawyków (papierosy 2 paczki dziennie, duuużo piwa, siedząca praca + gry komp z laptopem na kolanach) nie powinnam się starać! Ona twierdzi (pomimo dobrych badań nasienie z przed 3 lat) że parametry nasienia są za słabe i jeśli nie zmieni nawyków, jak nie chcę przeżywać wiecej poronień, powinnam przestać się starać...
Mama też twierdzi, że to poronienie to znak, żeby już nie kusić losu, żeby się nie starać
Ponoć z każdej lekcji trzeba wynieść wnioski, mama uważa że ta lekacja, to przestać się już starać...
NIe wiem czy to potrafię
A na koniec poszłam na zebranie w szkole córki z rodzicami i dyrektorka aby mnie poniżyć mi jedynej nie podała ręki na powitanie i pożegnanie i powiedziała o mnie nieprzychylne rzeczy przy rodzicach - nie prawdę, ale najgorsze, że nie pozwoliła mi się obronić... strasznie się czułam - to przykre.
Hmmm... Co do starania to nie popieram ginekolog. Bo Ty masz już dziecko a jakbyś nie miała? To masz nie mieć dzieci z tego powodu? -
nick nieaktualny
-
Maleficent-witaj. Nareszcie ktoś kto mnie rozumie... Jak to zrobiłaś że udało Ci się zajść w ciąże w TEJ pracy? Jakie problemy hormonalne? U mnie tarczyca. Odpowiadając na pytanie-ostatnio mówiłam mężowi żeby mi szukał dobrej pracy, bo nie wyrobie do emerytury i się zwolnię. Ale to raczej takie chwile słabości. Potem odpocznę, nabiorę siły i wracam jak strzała A pracuję 3,5 roku. Czyli o 3,5 za dużo PS uwielbiam Twoje strony. Chyba tam jest roboty, a roboty. Patrolówka? Ruch?
Prima, my tez zawsze w wesołym szalejemy.
Little, ja też myślę nad zmianą gina. Mam nadzieję że ten Ci pomoże.
Ja wczoraj byłam na pobraniu krwi. Mówię zrobię sobie znowu wyniczki. No i tsh, ft3 ft4, lh, fsh, prolaktyna. Miało być za darmo, okazało się chyba 140 zł... Pomotali mi wczoraj wszystko strasznie. Tak to już bym dzis wszystko miała, ale chyba bedzie jutro.Maleficent lubi tę wiadomość
-
Ja farbuje jeszcze sama, bo dopiero 2 raz w życiu ale jak tylko wyczaje co i jak to może też się odważę sama chociaż nie palę, nie piję, to na fryzjera raz na jakiś czas mogę wydać
Wcześniej miałam swoje bardzo ciemne naturalne, ale problemy zmartwienia no i niestety siwki się wysypały, rozjaśniłam na lekki brązik.
Starania pod okiem lekarza od lipca 2012 -
Może różnica mało widoczna, ale z tak ciemnych włosów nie chciałam od razu bardzo jasnego, a to była dla mnie i tak odważna zmiana....całe życie prawie czarne włosy a tu nagle taki jasny hehe ale teraz bardzo mi jest wygodnie
Wszyscy działają, badania itp.... ja jakoś się zniechęciłam... mieliśmy w tym cyklu ( właściwie wypadłby ok czwartku piątku) próbować II inseminację, ale nie zorganizowałam tego, trzeba umówić wizyte u gin, wykupić CLO, potem pregnyl, mąż musiałby wziąć urlop na ten jeden dzień... ten cykl będzie luźny, pomyślimy o IUI kolejnym razem. O ile w ogóle- narazie nie rozmawiamy o tym, czuje jak mój M jest też zniechęcony już... Niby faceci są odporni, ale czasami to ja mam wrażenie, że potrafię tą sytuacje jakoś sobie wyjaśnic, pojąć...mój mąż jest umysłem ścisłym i nie rozumie dlaczego mając wszystkie wyniki prawidłowe,nadal nie wychodzi...Starania pod okiem lekarza od lipca 2012 -
JaJaga bardzo ładny kolor. I z tak ciemnych faktycznie ciężko od razu do jasnych przejść, można prędzej włosy spalić ja uwielbiam brąz jedyne co mi się w życiu udało to kolor włosów jeszcze nigdy farby nie robiłam i nie będę robić dopóki mi siwki nie wyjdą
JaJaga lubi tę wiadomość
-
Ja miałam podwyższoną PRL po obciążeniu i wyższą glukozę, ale dostałam tabsy i po 5 tyg wyniki były już zadowalające...ale lekarz mówi, zeby jeszcze jakiś czas je brać, zeby nie było drastycznego wzrostu... Pozostałe wyniki moje i męża wzorowe owulacja naturalna jest potwierdzona kilkukrotnym monitoringiem, czasami dostawałam CLO i pregnyl na zwiększenie szans. Jak pisałam wcześniej inseminacja nieudana... a teraz włączyliśmy bieg na luz, bo wylądowałabym pewnie u psychologa po tej nieudanej IUI.
Starania pod okiem lekarza od lipca 2012 -
Maleficent, dobrze sobie czasem ulżyć, ja też lubię się tutaj wygadać w realnym świecie mało kto mnie rozumie ;/ a tutaj każda z Was chętna do pomocy i wsparcia
My staramy się już rok, mam stwierdzony brak owulacji i PCOS. Zbijam trochę podwyższone TSH, zmieniłam dietę na niskowęglowodanową (mam wskaźnik Homa-ir blisko insulinoopornosci, w rodzinie mamy chorych na cukrzycę) i biorę niepokalanka nie wiem, co z tego pomogło, ale w ostatnim cyklu miałam owulkę w tym cyklu walczę o następną i czekam na wizytę u nowego gina - mam 31.08. dopiero. W pracy mam też sporo stresów, chociaż w wakacje na szczęście jest tego mniej jednak mój stres w pracy to pewnie nic w porównaniu z Twoim i Sarenki.
Sarenko, liczę, że nowy gin pomoże nam obu oby tylko trafić na konkretnego lekarza z prawdziwego powołania -
Maleficent, nie gniewaj się, ale nie chce by ktoś skojarzył kim jestem i skąd. Miasto małe, ale przelotowe, sajgon totalny. To samo-skargi, znieważenia, stres, brak snu, potem niewysypianie, nieregularne jedzenie i w pracy dużo palę. Też biore niepokalanka i leki i nic. Obwiniam pracę. Miałam końskie zdrowie, regularne cykle przez tyle lat co 28d... Kobiety w policji zachodzą w ciążę, to fakt ale straciłam nadzieję już. Może nie pisane nam dziecko. Do tego w tym cykle mnóstwo skrzepów, strasznie obfity, ja zmęczona eee tam. Mimo to humor dopisuje, ale martwią mnie te hormony. A co do działu-u nas trzeba sobie zasłużyć. Ale że ja pyskata i nie zdyscyplinowana (paradoks) więc notorycznie podpadnięta
-
A, bo miałam wam napisać. 2dc napisałam smsa do gina, bo jest na urlopie. Pisze mu jak sprawa wygląda, a on mi zdjęcia przysłał z nad jeziora, napisał że wszystko ok i żebym wpadła do niego.... ręce mi opadły. Pisałam wam że on od nas kasy nie bierze (znajomy) pytam go kiedyś jak się rozliczymy, a on umówi się pani ze mna na cole i już.
-
Witam, mogę dołączyć? Ja za chwilę zacznę 20 cykl starań po ciązy biochemicznej w marcu 2014. Może opiszę troche moja historię: w lutym 2011 poroniłam w 8 tc, potym przez 0,5 roku się nie staraliśmy, po rozpoczęciu starań w 8 cyklu zaszłam w ciążę i urodziłam synka. Były problemy, luteina od początku, później fenoterol, ale synek urodził się zdrowy i w 38 tc. Później rozpczęliśmy starania i w I cyklu bez karmienia piersią zaszłam w ciążę, niestety w grudniu 2013 poroniłam. Później po 3 miesiącach, po zmianie lekarza (stwierdziła, że przyczyna był za niski progesteron, poprzedni lekarz mnie źle prowadził) zaszłam w ciążę, no i to była właśnie ta biochemiczna. Od tamtej pory nic...
Wszystko przebadane, zrobiona drożność, histeroskopia diagnostyczna, żeby sprawfdzić czy nie ma zrostów, stosuję luteine w drugiej fazie, owulacje potwierdzone za każdym razem na monitoringu, skoki temperatury itd. wszystko jest, a ciąży nadal nie ma... Mąż przebadany w zeszłym roku we wrześniu - wszystko ok. No i juz nie wiem co myslec - próbuje się nie nakręcać, kilka cykli z clo, żeby podkręcić owulację, ale niestety nie przyniosło to rezultatu. Jedyne co to wyszła mi prolaktyna po obciążeniu podwyższona, ale moja lekarka twierdzi, że tego się już teraz nie leczy, skoro mam owulację, to znaczy, że prolaktyna nie przeszkadza. Kilka takich opini znalazłam, ale juz samam nie wiem co o tym myslec... JaJaga a Ty miałaś podwyższoną po obciążeniu, a bez w normie? A chamowała Ci owulację? Czy lekarz Ci przepisał, bo może lepiej coś stosować? JUż nie wiem co robić, próbowaliśmy odpuścić i bez spiny próbować, jedno co się udalo, to juz nie męcze tak męża w dni płodne, bo cykl w ta czy w ta przy takiej ilości to juz nic ni eznaczy, ale dalej mi w tyle głowy siedzi chęć posiadania dzidziusia i nie wiem co mogę jeszcze zrobić...
Rozpisałam się, może Wy coś podpowiecie, coraz więcej osób mi mówi, że to moja głowa. zastanwiam się tez nad np. alkoholem - mąż lubi sobie piwko wypić od czasu do czasu, może to jest za dużo? Bo wiadomo - badania robił, przy abstynencji - czy to może mieć jakieś znaczenie? Ale z drugiej strony wiem, ze on już jest zmęczony tymi staraniami, chyba się cieszy, że mamy juz dziecko i skoro się nie udaje, to nie powód do załamania, a ja po prostu strasznie czuje, że chce mieć jeszcze jedno dziecko... Jakbym mu powiedziaął, żeby nic nie pił, to by juz chyba tego napięcia nie wytrzymał
Pozdraiwam Was wszystkie -
Witaj ewelinka
Jedno piwko czy dwa raczej nie mają znaczenia. Jeśli wszystko w porządku to może faktycznie to stres związany ze staraniami, ale kto to wie? Dobrze, że jesteście zdrowi. Możesz się wspomagać suplementami i mąż teżPrimaSort lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnylittleladybird wrote:Maleficent, dobrze sobie czasem ulżyć, ja też lubię się tutaj wygadać w realnym świecie mało kto mnie rozumie ;/ a tutaj każda z Was chętna do pomocy i wsparcia
My staramy się już rok, mam stwierdzony brak owulacji i PCOS. Zbijam trochę podwyższone TSH, zmieniłam dietę na niskowęglowodanową (mam wskaźnik Homa-ir blisko insulinoopornosci, w rodzinie mamy chorych na cukrzycę) i biorę niepokalanka nie wiem, co z tego pomogło, ale w ostatnim cyklu miałam owulkę w tym cyklu walczę o następną i czekam na wizytę u nowego gina - mam 31.08. dopiero. W pracy mam też sporo stresów, chociaż w wakacje na szczęście jest tego mniej jednak mój stres w pracy to pewnie nic w porównaniu z Twoim i Sarenki.
Sarenko, liczę, że nowy gin pomoże nam obu oby tylko trafić na konkretnego lekarza z prawdziwego powołania
Jeny jeśli chodzi o insulinoodporność nie mam kompletnie wiedzy na ten temat, endo kazał mi zrobić insulinę, wyszła niecałe 8 przy wartości do 25, na tej podstawie stwierdził, że jest ok, ale czytam tutaj, że bada się też podwyższoną, Little życzę Ci takiego gina, sądzę, że swojego bym nie zamieniła, a jak przychodzą do niego laski z brzuszkami, gładzi je (po brzuszku ;P) rozmawia z brzuchem de facto z dzieciaczkami w nim się znajdującymi, fajnie to wygląda, myślę, że to lekarz z powołania, niech ten Twój będzie spełnieniem Twoich oczekiwań!
littleladybird lubi tę wiadomość
-
Ja nie mam insulinooporności. Insulina też wyszła mi ok 8, po obciążeniu skoczyła do 25, czyli hiperisnulinemia też nie wchodzi w grę. Na tej diecie czuję się o niebo lepiej, dlatego już przy niej zostanę
Mam nadzieję, że moja nowa ginka taka właśnie jest Notabene wygląda na bardzo młodą ale ma ponoć bardzo duże doświadczenie i mnóstwo pacjentek, które mówią o niej tylko w pozytywach Jestem dobrej myśliMaleficent lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySarenka2015 wrote:Maleficent, nie gniewaj się, ale nie chce by ktoś skojarzył kim jestem i skąd. Miasto małe, ale przelotowe, sajgon totalny. To samo-skargi, znieważenia, stres, brak snu, potem niewysypianie, nieregularne jedzenie i w pracy dużo palę. Też biore niepokalanka i leki i nic. Obwiniam pracę. Miałam końskie zdrowie, regularne cykle przez tyle lat co 28d... Kobiety w policji zachodzą w ciążę, to fakt ale straciłam nadzieję już. Może nie pisane nam dziecko. Do tego w tym cykle mnóstwo skrzepów, strasznie obfity, ja zmęczona eee tam. Mimo to humor dopisuje, ale martwią mnie te hormony. A co do działu-u nas trzeba sobie zasłużyć. Ale że ja pyskata i nie zdyscyplinowana (paradoks) więc notorycznie podpadnięta
Okej jasne rozumiem ja też dużo palę niestety, głównie w robocie, rzuciłam z dniem pozytywnego testu, nie wyobrażam sobie palić w ciąży i jak na nałogusa od dobrych kilku lat przyszło mi to z łatwością, teraz znowu wróciłam niestety Powiem Ci moja koleżanka z roboty nie może zajść od prawie 4 lat, obwinia pracę, ze zdrowiem u niej okej, coś w tym musi być. Też jestem pyskata i czasami stawiam się okoniem na pewne rzeczy, czasami mam wrażenie jak na pracę w tej formacji, gdzie jest hierarchia, nie potrafię się podporządkować poleceniom, które uważam za bzdury(kolejny paradoks ?) jednak byłam już w innym dziale, papiery. Praca od pon do pt - 8 godzin,czasami wyjazd na ulicę, bo w patrolu to mam same 12- nastki. Byłam w nim 3 miesiące, jaka ja byłam zadowolona, odżyłam, praca dawała mi satysfakcję, brak nocek, trzeźwi petenci traktujący z szacunkiem (niewiem czy ty to też odczułaś, ale f-szy z patrolu ludzie wogóle nie szanują, natomiast do biurowych juz inaczej). Niestety wykopali mnie z powrotem, bo w ogniwie wieczny brak ludzi, a sezon szedł pełną parą, podłamałam się, ale cóż żyję się dalej. Teraz będąc na zwolnieniu jestem spokojna, wypoczywam, czytam ksiązki, spaceruje ogólnie taki cudowny spokój psychiczny i na dniach będzie owula, więc staramy się znowu:D choć przyznam, że podłamała mnie ta biochemiczna, każda z was przecież wie, jakie to szczęście dla kobiety starającej się dwie kreski na teście.. -
Maleficent wrote:choć przyznam, że podłamała mnie ta biochemiczna, każda z was przecież wie, jakie to szczęście dla kobiety starającej się dwie kreski na teście..
Wcale mnie to nie dziwi. Z dwojga złego wolę nie zajść w ciążę, jeśli miałabym poronić ;/