NOWENNA STRACZEK
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
arturowa wrote:Ja już się od dawna nie modlę. Były nowenny, msze, różańce i pyłki z cudownej groty. Wiem że modlitwa do Boga to nie automat z colą że modlę się i dziecko wyskakuje. Ale nie mam już siły na takie zabawy. Podziwiam was że jeszcze wam się chce... My trochę zaczeliśmy działać z naprotechnologią. W ok 3 tygodnie poszło na leki, badania i wizyty ok 2500 zł. 2k zapłaciłam sama, mąż ma to nadal w d... i czeka aż ja wszystko załatwię, najlepiej jakbym leki za niego brała. Miał zrzucić kilkanaście kg, zadbać o zdrowie. A je ciągle jakieś zasrane cebularze na mieście, w domu po trzy obiady. Ostatni po 23. Nic nie dociera, ani prośba ani groźba. Ja pierdole. W dodatku się zakochałam i to nie w moim mężu To mnie wykańcza psychicznie. Także na dokładkę mam walkę duchową i naprawdę mam nadzieję że mi ta fascynacja przejdzie bo jak znam siebie i jego to źle się to wszystko skończy
I co na to powiecie? Jakaś super nowenna do świętej dziewicy patronki mężatek?
Czuję że jestem wewnętrznie martwa. Nie ma już we mnie niczego dobrego.
Arturowa, mogę powiedzieć Ci tylko tyle,że ja doświadczyłam bardzo bolesnego 'doświadczenia' i można powiedzieć,że 'mam niezbite dowody,że NP nie działa'.... ale wiesz co, w sumie dzięski Aishha (DZIĘKUJĘ!!!) wygooglowałam sobie akcję o.Szustaka (znam o. Szustaka, czasem jakieś jego filmiki oglądam... a wcześniej odmówiłam 2 NP bez większego obczajania w necie) i trafiłam na trzy filmiki, z których szczególnie Ci polecam 2 (trzeci był o akcji od dziś), które dały mi wewnętrzne pocieszenie/kopa:
1. 'Nowenna Pompejańska- instrukcja obsługi'
2. 'Kiedy miłość to naprawdę miłość' (ten wyświetlił mi się w proponowanych i chyba nawet sam odpalił ).
Z tych filimków na YT doszły mnie 'wiadomości' :
- NP to Twój czas poświęcony dla Pana Boga (a to daje siłę, to akurat potwierdzam)
- Pan Bóg jest przy Tobie 'zawsze, mimo wszystko' , bo Cię kocha... tu akurat mówiąc w skrócie 'nie ogarniam' ,dlaczego jeśli o coś się żarliwie modlimy to czasem idzie wszystko w zupełnie innym kierunku... (jak kiedyś znajdę odp. to dam znać (ale nie wiem czy wystarczy mi życia ), o którym trudno powiedzieć, że 'widocznie to było dla Ciebie dobre' albo 'widocznie Bóg tak chciał'.
Dodatkowo przypomniała mi się ta rozmowa z przypadkowym księdzem (o której chyba tu wspominałam)... no i poczułam jakąś wewnętrzną 'siłę'. Ja nie podchodzę do tej NP z myślą 'odmówię to zajdę w ciążę', bo może nigdy w ciąży nie będę ( i w sumie nie chcę 'zwalać winy na Boga' i mówić 'Bóg tak chciał' itp.). Ale oglądając filmiki o.Szustaka stwierdzam,że facet ( ) ma zwyczajnie rację- w NP chodzi przede wszystkim o przebywanie z Bogiem. Bo poświęcasz tę godzinę dziennie na modlitwę (tak,tak mnie czasem trudno odmówić porządnie pacierz; ale do NP podchodzę trochę ambicjonalnie 'co ja nie dam rady?!' ). I chociażby odmówię tę NP żeby znów poczuć to 'wsparcie'.
Sory... trochę się rozpisałam...!Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 listopada 2017, 07:34
Schmetterling, Aishha lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNo właśnie , Dziewczyny, mi też do głowy ostatnio przyszła taka myśl, że nie ma sensu się o coś modlić, bo to się albo ziści, albo nie.A modlić się, żeby osiągnąć stoicki spokój i żeby godzić się z tym co jest...? I tak będzie jak chce, a niekoniecznie jak ja chcę. Ot, i mam stoicki spokój. Wiem, że mi tego nie wyjaśnicie, nikt nikomu tego nie wyjaśni.
-
Misia, modli się człowiek po to, żeby być bliżej Boga a NP jest normalnym rozwazaniem tajemnic, przy okazji możesz ustalić konkretną intencję. Nie traktujmy modlitwy i Boga jak interes, ja tobie a ty mi-to nie magia!
Ja odmawiam zawsze 3 części ale zmieniam sobie np. raz bolesną, raz światła.MisiaABC lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Bo Bóg chce żebyśmy się do Niego zwracali z wszelkimi troskami.
Z "Dzienniczka" św. Faustyny:
Dziś powiedział mi Pan: Córko moja, mówią mi, że masz dużo prostoty, a więc czemu mi nie mówisz o wszystkim, co cię dotyczy — nawet szczegóły najdrobniejsze. Mów o wszystkim mi, wiedz, że tym sprawisz mi radość wielką. — Odpowiedziałam: Przecież Ty wiesz o wszystkim, Panie. — I odpowiedział mi Jezus: Tak, ja wiem, ale ty nie tłumacz się tym, że ja wiem, ale z prostotą dziecka mów mi o wszystkim, bo mam skłonione ucho i serce ku tobie, a mowa twoja jest mi miła.MisiaABC, Karoluś81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Trudno jest kogoś 'przekonywać'. Po sobie wiem,że wiara to wzloty i upadki. Intencja to nie tylko prośba ale również 'zamiar/cel'. Modląc się nie musisz prosić, możesz przecież dziękować... albo możesz też 'wyrzucić' z siebie. Może to i dziecinne...ale czasem pomaga. Trzeba być otwartym, bo Pan Bóg mówi do nas w różny sposób. Może akurat w tym momencie NP nie jest dla kogoś dobrym 'pomysłem'. Czasem słowo bliskiej osoby albo przypadkowo spotkanego człowieka coś w nas zmienia. Życzę Wam (nam) sił
MisiaABC, Schmetterling, Aishha, Karoluś81 lubią tę wiadomość
-
Nie mogę znaleźć tej wypowiedzi arturowej, którą zacytowała melba. Być może została usunięta, ale pozwolę sobie odnieść się do tego postu.
Arturowa, w tym poście sama odpowiedziałaś sobie, dlaczego nadal nie spełniło się Twoje marzenie. W Twoim małżeństwie już od dawna "coś nie grało" i z tego co niejednokrotnie pisałaś o tym w pamiętniku - irytowała cię postawa męża. No właśnie, może najpierw należało zacząć od modlitwy lub nowenny w jego intencji. Aby zmienił swoje podejście i żeby było między wami dobrze. Bo gdy nie jest dobrze, to tam nawet dziecko nie uleczy tej relacji. Wtedy też szatan ma idealny grunt do niszczenia więzi, co też sama doświadczyłaś stając przed pokusą romansu. Módl się za swoje małżeństwo, a gdy to zostanie naprawione, to wtedy przyjdzie czas na kolejną łaskę. A o tę łaskę już powinniście razem się modlić. To jest wspólny dar.
I nie mów, że to jest niemożliwe. Każdego można zmienić, a dobrym przykładem jest mąż św. Rity. Trzeba tylko wytrwałości. Nawet jeżeli dziś wydaje Ci się, że to nie ma sensu, a wygodniejszym rozwiązaniem byłoby związanie się z kimś innym, to spróbuj spojrzeć na to głębiej. Romanse z reguły są krótkotrwałe, nie ma w nich błogosławieństwa Boga. A gdy się kończą, pozostawiają ślad - uraz, o którym nie zawsze tak łatwo zapomnieć i którego czasem tak trudno wybaczyć. Z jakiegoś powodu Bóg połączył Ciebie z mężem i jeżeli coś między wami się wali, to wystarczy poprosić Jezusa o pomoc w naprawieniu tego.strawberry, Schmetterling, Aishha lubią tę wiadomość
-
Przyjmiecie do swojego grona zagubioną duszę? Czytam Was od jakiegoś czasu i staram się wierzyć w Boga. W wierze wychowali mnie rodzice, ale im jestem starsza tym bardziej mi z Nim nie po drodze. Choć często zwracam się do Niego z jakąś prośbą równie często w Niego wątpię, zwłaszcza gdy nie czuję, aby mi pomagał. Obchodzę katolickie święta, ale czuję, że to jest takie "mechaniczne". Chciałabym to zmienić, chciałabym czegoś więcej, jakiejś więzi. Oczywiście mam swoje mniejsze i większe problemy, a gdy już nie mam pomysłu na rozwiązanie proszę o to Boga - zazwyczaj tak wygląda mój kontakt z Nim. Gdy pomaga to super, szybko zapominam nawet nie dziękując, a gdy nie pomaga przeklinam Go. Byłam dziś w Kościele, obiecałam sobie, że będę chodzić co niedzielę. Chciałabym też zacząć się modlić nie tylko samym pacierzem. Próbowałam NP, ale wytrzymałam 5 dni..wiem słabo. Myślę, że dopóki nie pogodzę się z Nim i nie uwierzę, że istnieje naprawdę nawet w codziennym życiu to nie mam szans prosić Go o dziecko. Mąż ma żylaki, ale po co Bóg miałby tu sprawić jakiś cud skoro jestem taka wątpiąca? Pomyślałam sobie, że gdyby znalazł się ktoś kto w bezinteresowny sposób mógłby się pomodlić i za mnie to może wtedy Bóg dałby mi więcej wiary i siły?
-
Hej loterio! Myślę,że każdy wątpi. To bardzo ludzkie. Nie jestem żadnym mędrcem żeby udzielać wielkich porad. Mniej więcej czuję o czym mówisz. Jedyne co Ci polecam to żebyś znalazła jakiś 'sposób' aby Pan Bóg mógł zadziałać. Może jest jakaś Msza z uwielbieniem w Twojej okolicy? Tam jak się otworzysz to potrafi walnąć (Duch Święty) z całej siły. Ale właśnie czasem takie uderzenie jest nam potrzebne żeby jakoś się ogarnąć. A z NP to trzeba wiele samozaparcia i nie można się poddawać! a no i nie podchodź do tego 'nie wierzę to nie zasługuję na dziecko'. Pan Bóg nas kocha.
edka85, Aishha lubią tę wiadomość
-
Witaj. Z Twojego opisu wynika, że jeszcze długa droga przed Tobą, aby nawiązać głębszą relację z Bogiem i zrozumieć, po co stawia przeszkody w Twoim życiu. Tego nie da się niestety szybko nauczyć, nie wystarczy też garść modlitw i usilne wmawianie sobie, że "od teraz będzie inaczej". Tu potrzebna jest jeszcze łaska tej wiary i od tego powinnaś zacząć. Poprosić o przymnożenie wiary, a tego Bóg Ci nie odmówi.
Zauważ, że zrobiłaś ogromny krok podejmując decyzję o zmianie swojej postawy. Ty nie chcesz już mechanicznie manifestować wiary, zamierzasz być bliżej Boga - i to jest bardzo dużo. I czasami nawet to wystarcza, aby otrzymać morze innych łask (włącznie z macierzyństwem). Zobacz, że Bóg zsyła dar życia nawet tym, którzy w Niego nie wierzą, więc czemu miałby odmówić tej łaski komuś, kto już zrobił pierwszy krok i wyciągnął do Niego rękę na pojednanie?
Oczywiście, bywa też tak, że boleśnie doświadcza gorliwych katolików brakiem potomstwa, ale i to ma swój cel. W takich sytuacjach przypominam sobie św. Annę i św. Joachima, którzy starali się o Maryję 21 lat. I jak widać - było warto czekać.Aishha lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczyny poległam. Po wczorajszej kłótni z mężem, w której wyraźnie ja przegięłam, nie odmówiłam Nowenny. Nie wiem czy zrobić sobie jakąś przerwę czy odmawiać dalej. Nie chcę się jakoś zmuszać, a tak to w ostatnich dniach wygląda.. proszę o krótka modlitwę w mojej intencji.
-
Ja też wczoraj poklocilam się z mężem. Ostatnio coraz częściej mam sie to zdarza. Sytuacja wygląda tak że poklocil się z moja mama a ze u niej mieszkaliśmy...to się wyprowadził. Dopiero za 2 tyg będziemy szukać jakiegoś kąta dla siebie..ale grunt że doszliśmy oboje do porozumienia. Nie ważne gdzie nie ważne jak ważne że razem. W dodatku właśnie się dowiedziałam że zostałam ciocia i to podwojna. Ale dół masakra..
Schmetterling lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyloteria wrote:Ja też wczoraj poklocilam się z mężem. Ostatnio coraz częściej mam sie to zdarza. Sytuacja wygląda tak że poklocil się z moja mama a ze u niej mieszkaliśmy...to się wyprowadził. Dopiero za 2 tyg będziemy szukać jakiegoś kąta dla siebie..ale grunt że doszliśmy oboje do porozumienia. Nie ważne gdzie nie ważne jak ważne że razem. W dodatku właśnie się dowiedziałam że zostałam ciocia i to podwojna. Ale dół masakra..
U nas niestety też to się zdarza częściej niż zwykle. Ale to chyba normalne przy takich perypetiach przy staraniach. Co do dołka w zwiąku z dziećmi w rodzinie, to mi to już przeszło, tak chyba działa czas.. -
Schmetterling wrote:U nas niestety też to się zdarza częściej niż zwykle. Ale to chyba normalne przy takich perypetiach przy staraniach. Co do dołka w zwiąku z dziećmi w rodzinie, to mi to już przeszło, tak chyba działa czas..
Heh... mi też już przeszło. Nowe ciąże i dzieci mnie "nie bolą" bo zwyczajnie mam to gdzieś. Wymagało to wiele cierpienia ale warto było popracować nad sobą. Z mężem się pogodziłam, tyle dobrego.Schmetterling lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
https://stacja7.pl/modlitwa/3-modlitwy-o-prawdziwe-szczescie/ ja wczoraj tak się modlilam. Mój powiedział że to jest piękne. Ja cudze ciążę przeżywam zwłaszcza wtedy kiedy dobrze wiem że np matka pije czy pali i nic sobie z tego nie robi a rodzi kolejne zdrowe dzieci i bez problemu zachodzi z byle kim pozniej te dzieci mają niepełna rodzinę ona znów kogoś poznaje i znów bez problemu zachodzi i tak w kółko. Czy to sprawiedliwe?