O wszystkim i o niczym :D
-
WIADOMOŚĆ
-
A nic nie szkodzi, wcześniej pisałam więc pewnie pominęłaś przez przypaddek
Ale generalnie ok, troszke bólu, pani doktor stara sie aby uniknac kanałowego, dzis zaczeła robic 2 zeby za 3 tyg mam z nimi isc do niej bo jakies lekarstwo mam w nich albo cos a w piatek ide leczyc kolejneWiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2014, 21:58
-
pewnie, ze tak
Tak obie teraz siedze, patrze na mojego połrocznego kociaka i myśle, ze jak silna musi być miłość do dziecka jak my mamy bzika na punkcie tego kota. Znalazłam go jak miał jakies 3 tygodnie, nie słyszal nic, prawdopodobnie nic nie widział jeszcze, nie umiał jeść ani normalnie sie załatwić. Grzaliśmy mu mleko, karmiliśmy butelką i po jedzeniu masowaliśmy brzuszek aby wszystko przetrawił bo jelitka jeszcze nie pracowały. Normalnie jak koci rodzice. Teraz jak już wyrósł, jest tak kochany, tak wdzięczny, ze nie da sie tego opisać. Prawie codziennie gadamy jak go kochamy, ale przeciez to w końcu tylko kot. Więc skoro na kota tak sie "chucha i dmucha" to jak to bedzie jak dzidzia pprzyjdzie? Nie wyobrazam sobie
Wiem, pewnie teraz pomyślicie, ze jakas nienormalna jestem ale niestety jestem za bardzo uczuciowa i nawet zwierzeta maja na mnie taki wpływWiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2014, 22:13
aszka lubi tę wiadomość
-
Kwiatuszek jesli Ty jesteś nienormalna z powodu swojej nadopiekuńczości nad kotkiem, to co powiesz o mnie i A. - my mamy swoję ulubione Muppety (kilka pluszaków) które śpią z nami i w nocy jedno drugiemu podkrada któregoś Wszyscy mają swoje imiona, gadamy do nich jak do dzieci, każdy ma swój charakter, Bobo jeździ z nami na wczasy, a największy z nich - Michu - ma nawet kilka kompletów ubranek na zmianę Istne wariacto
No i kto tu jest nienormalny?
Zatem Wasze zachowania są jak najbardziej na miejscu Kochanakwiatuszek789, aszka lubią tę wiadomość
-
Obie jesteście normalne. Tak samo jak ja u mnie rybki w akwarium mają imiona A jest ich około 30! Ale szczerze powiem, że małe rybki danio są po prostu "Danonkami" bo nie sposób ich rozróżnić
Z innej beczki, myślę, że już dzisiaj to sobie w łeb strzelę. Kolejna znajoma umieściła zdjęcia noworodka na fb. Nosz k*** dałyby sobie spokój a tak to tylko drażnią moje słabe nerwy... To już trzecia od początku marca! Jakiś wysyp!aszka lubi tę wiadomość
-
Ufff czyli znowu się okazało, że wszystkie jesteśmy normalne ze starszym kotem jezdziliśmy po warszawie zeby ktos mu łapkę złożył jak sie połamał. I kasy nie było szkoda a na moje leki przeliczam. ehh
U mnie na szczescie jakos nie ma duzo ciążówek ani porodów ale fakt, przykre to strasznie jak sie patrzy jak u innych chwila moment i dziecko jest. A tu sie człowiek stara, stresuje i nic ehh
Uciekam dziewczyny, wrócił moj C wiec chwile pogadamy i odlatuje spać bo ledwo patrze na klawiature
Kolorowych snów Laskiaszka lubi tę wiadomość
-
Majowka pomyśl o tym w ten sposób - może jak się posypało to i na Ciebie w końcu trafi
Ja się wczoraj dowiedziałam, że żona mojego kuzyna jest w ciąży. To akurat dobra nowina, gorzej, że leży w szpitalu, bo dwie poprzednie ciąże straciła, w 5 i 6 m-cu Mam nadzieję, że tym razem im się w końcu uda i doczekają się maleństwa
A ja już chyba pisałam, że mnie ostatnio ciężarne prześladują. Wszędzie je widzę na ulicy i w marketach, chyba zaczne unikac miejsc publicznych Sąsiadka w ciąży, dwie dziewczyny w pracy też i do tego na fb też ciągle któraś dorzuca jakieś nowe zdjęcia pociech. Eh taki los staraczek... jakoś musimy to przetrwać. -
Dzien dobry
Ehh i znowu w pracy za szybko mija czas w domu a wolno w pracy...
Qrczak wrote:Eh taki los staraczek... jakoś musimy to przetrwać.
Przez te nasze obecne męki i smutki podwójna radość bedzie jak to wszystko pozytywnie sie zakończy Tak jak napisala Majowka - nam tez sie uda
-
Czesc Dziewczyny!
Wczoraj nie udało mi sie wejść na forum i od razu widzę, że wiele ciekawych tematów mnie ominęło Ale dziś nadrabiam zaległości
Kwiatuszek- widzisz, u dentysty nie było tak źle Same niepotrzebnie nakręcamy się zanim tam pójdziemy, a później okazuje się że strach miał tylko wielkie oczy Cieszę się że tam poszłaś!!! Jestem z Ciebie dumna
Co do "ciężarówek"... kiedyś mi to zupełnie nie przeszkadzało, ale w tym roku zauważyłam że jak tylko widzę ciężarną babeczkę to zaczynam jej zazdrościć i zastanawiam sie czemu nie ja chodzę z takim brzuszkiem. Wszystko się zmienia z biegiem czasu. Chyba po prostu dorosłam do macierzyństwa i zaczynam pragnąc tego bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Najgorsze jest to ze nie potrafie przyznać sie najbliższym że się staramy, ciągle to ukrywam z obawy o to że będą sie dopytywać, krytykować... i jestem z tym wszystkim sama... a raczej z Wami Dlatego tak bardzo doceniam że jest to forum
Kobieta jest szczęśliwa gdy ma dwa imiona "Kochanie" i "Mama"... ja od lutego 2015 jestem pełna szczęścia
-
Ja też sie ciesze, ze jest forum bo nawet z mezem nie o wszystkim sie pogada, bo jak juz kiedys chyba pisalam - facet nie wszystko zrozumie. My bardzo to przeżywamy tak uczuciowo, bo to my bedziemy nosić maleństwo pod sercem i to od nas bardziej zależy przebieg ciąży. Oczywiście podejście partnera do całej sytuacji jest niezmiernie ważne ale to jednak od nas dużo więcej zależy. Ja jestem ciekawa jek moj C. bedzie sie zachowywał bo zawsze mi powtarza ze nawet w nocy bedzie pedzil do sklepu jak mi sie czegos zachce, bo nie moze mi niczego brakowac :)milutko Powiem Wam, ze chciałabym już mieć jedną dzidzie aby wiedziec, ze chociaż jedno jest, ze nie bedzie tak, ze nie będe miała w ogóle dziecka.
Anna to było przełamanie lodów teraz samozaparcie aby leczyć dalejaszka lubi tę wiadomość
-
Hejka
Też się cieszę, że to forum istnieje, bo mam się komu wygadać. Jak tu wchodzę, to jest mi raźniej z Wami Nawet dzisiejsza @ mnie nie załamała, mimo, że poprzednio miałam sporego doła, że się nie udało. U mnie co prawda niektóre koleżanki wiedzą, że myślę o dziecku, ale tylko 3 wiedzą, trochę więcej, że ostro działam, żeby szybciej się udało. Ale i tak nie mówię im wszystkiego, żeby nie wzięły mnie za panikarę i hipochondryczkę. Im się wydaje, że to takie proste zajść w ciążę - wszystkie 3 mają dzieci z wpadki. -
Może to głupie ale jeszcze jakiś czas temu chciałam wpaść. Chciałam dziecko ale bałam się tej decyzji ze później pomyślę że mogłam poczekać. Teraz nie wyobrażam sobie nie przygotowywać sie do tego. Przez te wszystkie leki jakoś psychicznie sie przestawiłam, że nie ważne jak jest, ważne aby dziecko było. Reszta jakos sama sie ułoży. A podobno nigdy nie ma najlpeszego momentu na macierzyństwo bo zawsze cos - praca, kariera, pieniądze itd. Najlepszym momentem jest ten kiedy już się czuję potrzebę i instynkt macierzyński jest już bardzo silny
-
nick nieaktualnyMnie fotki nie przeszkadzaja, moze dlatego ze mam stycznosc w pracy z dziecmi i jakos nie mam instyktu macierzynskiego ani nie roztliwiam sie nad bobasami, ale wlasnie w tym roku cos we mnie drgnelo Na razie podchodze do tego na luzie, dalej w zaleznosci od ilosci cykli. Znam kolezanki, ktore bezproblemowo zaslzy w ciaze, umieszczaja te fotki wszedzie, 100 na dzien typu a to dzis moje bobo zjadlo itd, i troche mnie to smieszy, ale pozytywnie
Też mam kota i tez bardzo go kocham Spi z nami, i jest taki kociasto miziasty słodziak.Qrczak lubi tę wiadomość
-
Tak sobie czasem myślę, że te dziewczyny, które zaliczają wpadki, mają lepiej. O nic się nie martwią, nie są niczego świadome, nie odliczają dni od miesiączki do owulacji a potem od owu do testowania, nie zastanawiają się, czy były wystarczająco często i w dobrym czasie. Nie przejmują się każdą dolegliwością i stosowanymi lekami, czy aby nie zaszkodzą w ewentualnej ciąży. Po prostu mają luz. My za to mamy wiedzę, której one z pewnością nie posiadają. Jak rozmawiałam z moimi koleżankami, to nie miały pojęcia jak wygląda cały proces poczęcia. Kiedy i ile trwają dni płodne, jak długo żyje komórka jajowa i ile są w stanie przeżyć plemniki. Jedna z nich nadal jest przekonana, że zaszła w ciążę w przeddzień miesiączki
A ja nic nie poradzę na to, że jestem niecierpliwa i jak się czegoś podejmuję, to chciałabym już natychmiast! Długo odkładałam decyzję o ciąży, bo chciałam, żeby to były świadome i wspólne starania. Niestety zaczynam 3cs i muszę brać pod uwagę, że to może nie być ostatni. Ale o dziwo jestem spokojna. Dziś z rana znów dwie ciężarne w sklepie widziałam i jakieś takie ukłucie w sercu poczułam, dlaczego to jeszcze nie ja. Ale wierze, że w końcu przyjdzie czas i na mnie. Może muszę uporządkować swoje życie do końca....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 marca 2014, 11:24
aszka lubi tę wiadomość
-
Co do wpadek... ja bardzo długi czas bałam się tego i nie chciałam zajsć w ciążę, dlatego przez 3-4 lata po slubie sie zabezpieczaliśmy i ja nie interesowałam się w ogóle moim cyklem- jaki jest, czy miesiączkuję systematycznie czy nie, czy mam owulację... najważniejsze dla mnie było tylko to żeby na tamtą chwilę nie zostać mamą bo to by zmieniło wszystkie moje życiowe plany i nie pozwoliło w terminie skończyć studiów.
Wtedy też byłam przekonana że jak tylko przestaniemy sie zabezpieczać to od razu zajdę w ciążę... i poniekąd tak też było bo w zasadzie za pierwszym czy drugim podejściem zaszłam... jakież było więc moje zdziwienie gdy ciąża sie nie utrzymała- wtedy dopiero otworzyłam oczy, że to wszystko nie jest takie proste Zajść w ciążę to tylko pół sukcesu- drugie pół to ją donosić i urodzić zdrowe dziecko.
Czasem z mężem myślimy sobie jakby to było gdybyśmy od razu po ślubie postarali sie o dziecko- dziś mielibyśmy może 5 letniego szkraba... a tak- żyjemy marzeniami, lat nie ubywa i tak naprawdę nie wiadomo co będzie dalej...
Wydaje mi sie że w mojej rodzinie nie wierzą że będziemy mieć dzieci- pomimo że nigdy do tej pory nikomu nie powiedziałam że sie staramy lub nie mozemy... ale werdykt chyba już został przez nich wydany...Ostatnio nawet teściowa zagadywała nas odnośnie adopcji- powiedziała że gdyby była kiedyś taka koniecznosć to ona by nas wspierała i nie widzi nic złego w adoptowaniu dzieci... tak jakby dawała nam jakieś "błogosławieństwo" w tej kwestii... powiem Wam że szczęka opadła mi wtedy i nie wiedziałam jak mam zareagować. Myślałam sobie w duchu: "Ale przecież my chcemy mieć swoje dzieci i liczymy że w końcu nam się to uda- dlaczego w nas nie wierzycie?!". Nie wiem co wtedy odpowiedziałam jej bo byłam w jakimś szoku. Do tej pory nie myśleliśmy o tym na serio-kiedyś dawno temu pamietam że rozmawiałam z mężem o tym że jak bedziemy mieć jedno lub dwoje swoich dzieci to kolejne może adoptujemy jeśli tylko bedzie praca i warunki do tego- ale to były tylko takie luźne pogaduszki- w mojej dalekiej rodzinie były już szczęsliwe adopcje ale nie sądziłam że kiedys ten temat dotknie mnie w taki sposób...
Rozpisałam się- sorry...
Qrczak, aszka lubią tę wiadomość
Kobieta jest szczęśliwa gdy ma dwa imiona "Kochanie" i "Mama"... ja od lutego 2015 jestem pełna szczęścia