Ośrodki adopcyjne
-
WIADOMOŚĆ
-
Wiesz Opu, wczoraj miałam to samo. Refleksja naszła mnie po świętach gdzie miałam okazję obserwować pewnego 2,5 latka, który w pewnym momencie zaczął mnie nawet wkurzać bo był niegrzeczny i nic do niego nie docierało. I tak sobie wczoraj pomyślałam jak ja dam sobie radę z takim 2-latkiem do tego po jakiejś traumie zabranym z otoczenia do którego zdążył się już przyzwyczaić i do tego przez obcych ludzi czyli nas. Taki 2- latek naprawdę dużo już rozumie. I czy ja dam sobie radę z nim szczególnie na początku, czy nie będzie mnie wkurzał tak jak to dziecko wczoraj. A jak znajdą nam dwójkę to podwójny Armagedon. Naprawdę zaczęłam sie wczoraj zastanawiać czy ja dam sobie z tym wszystkim radę. Czy może nie zmienić decyzji na jedno dziecko. Oczywiście mąż powiedział ze będzie ok i na pewno damy radę ale to ja na większość dnia zostane sama z dzieckiem lub dziećmi. Wiecie to czekanie na telefon nie jest dobre, człowiek za dużo myśli i dopadają go różne wątpliwości...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 kwietnia 2017, 19:23
-
nick nieaktualnyDzieki Hope, Amygdala...
Doszlam do wniosku, że w moim otoczeniu nie mam komu się zwierzyć, nie ma takiej osoby która mnie podniesie jak padam na kolana Zdecydowaliśmy, że nie powiemy o adopcji znajomym i w pracy, bo nie chcemy zapeszać, a dziś w pracy kolezanka zapytała "jak tam" i się rozsypałam ( zna moją drogę) no i jestem taka rozsypana...
Hope, jak dobrze że to nie pozamaciczna ! a był pęcherzyk widoczny ? -
Byl widoczny 3.8 pęcherzyk mogący odpowiadać nieprawidłowo rozwiniętemu zarodkowi, ale lekarz powiedział, ze często przy ciąży pozamacicznej robi się pseudopecherzyk w macicy, a zarodek jest w innym miejscu, ale u mnie to wykluczył na 99%.
Amygdala pamiętaj, ze zanim weźmiesz dziecko/ dzieci do domu to stworzy się jyz między Wami więź, poza tym często wkurzają nas dzieci innych, a swoje już nie, bo widzisz je nie tylko w chwili gdy rozrabia, ale tez jak się tuli, bawi, uśmiecha do Ciebie i patrzy tak, jakbyś była cdlym5 jego/ ich światemNiepłodność idiopatyczna,
2 insemki,4 in vitro-Gyn Kce,Invimed Wawa,Artvimed Krakow. Adopcja-kwalifikacja IV 2018...VI 2020 jestem Mamą.. nie z brzucha, ale z serducha -
Tez się cały czas zastanawiam czy dam rade..jestem nerwus, a jak widzę rozrabiające dzieci to już w ogóle wymiękam, ale tak jak pisze Hope (mam nadzieje ze tak będzie u mnie) ze jak poczujemy ze to jest NASZE dziecko to inaczej będziemy do tego podchodzić i będziemy je kochać nad życie a wtedy będę reagować inaczej..oby..nawet jak to będzie dwójka urwisów mąż tez powtarza ze będzie Ok i dam rade..ale ja cały czas myślę i sie boje..zresztą ja juz pisze scenariusz ze nie dostaniemy kwalifikacji na warsztaty wiec wiecie ;/
Kurcze Hope..chciałabym zeby z jednej strony to był zły sen..i wszystko sie odmieniło..ale nie wiem czy to mozliwe...
A co z Mag? dalej odpoczywa od forum?? Miała dzwonić do OA...wiecie cos? -
Obyście miały rację Dziewczyny Pewnie tak jest, że martwimy się na zapas, ale o czym tu myśleć jak tyle czekania przed nami? ☺
Zizia o kwalifikacje się nie martw, gdyby coś było nie tak to pewnie wcześniej dali by Wam to odczuć. My czekaliśmy 2 m-ce na decyzje bo komisja nie mogła się zebrać. I jak na początku byłam pewna, że będzie ok to pod koniec tych 2 m-cy zaczęłam mieć już czarne myśli. Wiec rozumiem Cię ale na pewno będzie dobrze! -
moj mąż tez do nich dzwonił za pierwszym razem 9 zadzwoniłam po 3 tygodniach) ale teraz ja dzwoniłam ale stresa miałam jak diabli..jak gadałam z Pania pedagog, która nas prowadzi i Pani mówiła ze w przyszłym tygodniu mam dzwonić...az sie znowu boje
-
Strawberry wszystkie tu Ciebie rozumiemy i przeżywamy podobne emocje. Jeśli naprawdę nie chcecie spędzić życia sami, i nie chcesz mieć wiecznie doła z powodu braku dzieci to macie alternatywę, którą jest właśnie adopcja. NA prawdę sama procedura nie jest niczym strasznym, zwykłe kilka rozmów z psychologiem I pedagogiem. I jak pewnie inne dziewczyny to potwierdzą to większość tych ludzi w OA jest przyjaźnie do nas nastawiona i nie chcą z nas zrobić wariatów. Szkolenie jest ciekawe i pozwala poznać ludzi, którzy przechodzą to samo co my. O bwzdzietności rozmawia się z nimi tak naturalnie jak tu na forum. Wszyscy rozumieją się praktycznie bez słów.
Stawberry czego tak naprawdę się boisz?
Jeśli teraz czegoś nie zrobisz to będziesz miała doła całe życie, bedziesz ryczeć a w końcowym efekcie żałować, że nie zdecydowaliscie się jednak na adopcję, ale wtedy może być już za późno. Przemysl to i nie poddawaj się tylko zrób coś aby spełnić swoje marzenie!!!zizia_a lubi tę wiadomość
-
Strawberry i jeszcze jedno, nie zadawaj sobie w kółko pytania dlaczego Was to spotkało. Nikt Ci na nie nie odpowie, nie ma żadnej sensownej odpowiedzi. A zadając w kółko to pytanie i szukając na nie odpowiedzi zadręczysz się po prostu. Jedni mają raka, inni nie mogą mieć dzieci itd. Życie po prostu...
83HOPE, zizia_a lubią tę wiadomość
-
strawberry wrote:Aj dziewczyny też mam doła ostatnio....Uświadomiłam sobie, że nie mamy żadnej alternatywy..in vitro nie wchodzi w grę, biologicznych mieć nie będziemy, na adopcję nie mamy siły...a bezdzietności sobie nie wyobrażam. Kocham życie, ale bez dzieci ono nie ma dla mnie sensu...Aktualnie mogłabym wyć całymi dniami i nocami. Dopadło mnie to po świętach, gdzie moje rodzeństwo ma już po 2-3 dzieci, było gwarno i wesoło. Całe popołudnie opiekowałam się 3miesięcznym bratankiem szczęśliwa a w domu pękłam. Dlaczego nas to spotkała??
Strawberry Amygdala ma rację. Każda z nas ma przynajmniej takie momenty jak Ty teraz.... a przypomnij mi dlaczego in vitro nie? I czemu adopcja Was przeraża? A próbowaliście inseminacji lub adopcji zarodka?Niepłodność idiopatyczna,
2 insemki,4 in vitro-Gyn Kce,Invimed Wawa,Artvimed Krakow. Adopcja-kwalifikacja IV 2018...VI 2020 jestem Mamą.. nie z brzucha, ale z serducha -
Strawberry przejdzie na pewno, ale za jakiś czas znowu powróci i tak już pewnie będzie. Wszystkie tęsknimy za tym co napisałaś i nie wiem czy to kiedyś minie. Ale trzeba żyć dalej i robić tak aby to nasze życie miało sens. Pomyśl sobie, że macie misję z mężem do spełnienia, zaopiekować się porzuconym, skrzywdzonym dzieckiem. Nie każdego na to stać. Może to właśnie my jesteśmy do tego powołani? Poza tym to nie jest tak ze dostaniecie dziecko niepełnosprawne, roślinkę. To może byc dziecko nadpobudliwe, trójkowe zamiast szóstkowe w szkole, czyli dziecko jakich pełno w tzw. normalnych rodzinach. Możecie też zażuczyc sobie dziecko zupełnie zdrowe tylko czekać na nie dłużej.
Poczytaj sobie blogi czarodziej nasz, nasze bąbelkowo, takie tam stożki i przekonaj się jak Ci ludzie są szczęśliwi. A gdybyś chciała pogadać to możemy się nawet umówić na telefon ☺strawberry lubi tę wiadomość
-
strawberry wrote:Nie byloby to zgodne z naszym swiatopogladem, z nasza wiarą...boje sie adopcji bo po pierwszej probie poleglam. Mialam dola dlugi czas. Nie wiem jakie dziecko nam sie trafi, czy sobie z nim poradze-to co juz pisalyscie. Maz mysli ze bedzie to zdrowy bobas a wiadomo ze to nie takie proste. Do adopcji sie zglosimy ale boli jak cholera ze nie bede nigdy w ciazy, ze nie przezyje nigdy tego co przezywaja kobiety, ze nie bede miala dziecka ktore bedzie mialo nasze geny. To wszystko mnie dobija ostatnio. Ale tak to juz hest, raz na wozie, raz pod wozem. Pewnie niedlugo przejdzie.
Dzieki amygalda ...
Skoro in vitro wykluczacie to czy zrobiliście wszystko inne, zeby zostać rodzicami? Mam na myśli wszystkie badania, próby naturalne na stymulacji np clistyrbergytem , a nawet inseminacje? Jaki u Was problem - tak dopytuje, bo może jeszcze nie wszystko stracone - potrzeba posiadania dziecka biologicznego jest bardzo duża , dlatego trudno się z tym pogodzić i to naturalne, ze wolelibyscie mieć dziecko biologiczne - każda z nas by chciała , dopiero potem pojawia się myśl, ze adopcja nie jest czymś gorszym i może dać dużo szczęścia i spełnić marzenia. Mój mąż jeszcze rok temu nie chciał słyszeć o adopcji, a teraz zupełnie zmienił nastawienie.
Do wszystkiego trzeba dojrzeć, potrzeba czasu - nic na siłę.
Wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy nie jesteście gotowi na adopcje - to nic złego, po prostu to nie jest ten czas. Z takim nastawieniem rzeczywiście będzie Wam trudno przejść całą procedurę, bo łatwa jest dla par pogodzonych z losem - oczywiście zdarzają się chwile zwątpienia nam wszystkim; ale mimo wszystko czujemy, ze chcemy być mamami adopcyjnymi.Niepłodność idiopatyczna,
2 insemki,4 in vitro-Gyn Kce,Invimed Wawa,Artvimed Krakow. Adopcja-kwalifikacja IV 2018...VI 2020 jestem Mamą.. nie z brzucha, ale z serducha -
nick nieaktualnystrawberry wrote:Dzieki dziewczyny za wsparcie:)
Hope moj maz nie ma plemnikow, przyczyna nieznana. Pozostałe wyniki ma super. W sierpniu mial operacje żylaków powrozka nasiennego ale po 3ch miesiacach poprawy nie bylo, wrecz pogorszenie. Za tydzien badanie kolejne bo minelo 6 miesiecy ale wiem ze wynik bedzie taki sam.
Inseminacja tez odpada bo by musiala byc nasieniem dawcy. Cykle stymylowane tez nie maja zadnego sensu. Jedyna opcja jest adopcja i pewnie za pol roku zadzwonie do wawy bo tam wymóg 5 lat stazu małżeńskiego. Bedzie w grudniu 4,5 ale mowili ze mozna sie już umawiac. Moze dojrzeje do tego, na obecna chwile to wszystko za ciężkie
Nasienie dawcy odpada ze względów światopoglądowych ? Dziecko adoptowane genetycznie nie będzie Twojego męża ani Twoje, natomiast jakby się udała inseminacja nasieniem dawcy będzie w połowie Twoje ( oczywiście mam na myśli geny tylko i wyłacznie) W razie WWWWWWW (wielkiego WWWW) choroby, wypadku, nieszczesliwych zdarzen jest szansa że będziesz mogła diecku pomóc, zostać dawa itp itd.
Kwestia do przemyślenia bo w przypadku adocji sytuacja jest jasna.