Początkujące:)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyByłaś Sana kiedyś w Cieszynie? Teraz Cieszyn wygląda jak jedno wielkie wykopalisko, wymieniali rury kanalizacyjne, rozkopane wszystko, gdzie skończyli, to byle jak załatane, same objazdy, to zmora dla kierowców , jak również dla kobiet z wózkami
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyEP!C wrote:Dzisiaj caly dzien wymiotuje! Doslownie caly a do ginekologa chodze do Swakoń prywatnie
O matko ale masz mdłości ciążowe , ale chciałabym je mieć . Nie słyszałam o tej pani ginekolog, chodzę do GibiecWiadomość wyedytowana przez autora: 7 listopada 2014, 16:58
-
nick nieaktualnyZuzzi, koleżanka to Aneta K........czyk, studiowała dziennie Ale nigdy nie byłyśmy dobrymi znajomymi, raczej na "cześć" i tyle
Podobno najtańszym kursem jest terapia uzależnień - a zarabia się całkiem ładnie Przynajmniej tu w Lublinie tak się mówi
A nie myślałaś o tym, żeby zostać na uczelni? Ciepła posadka, etacik? Nie tak trudno zrobić sensowny doktorat, a jeśli wyrobisz sobie kontakty i opinię, to może etat się znajdzie Ja z kolei kompletnie się nie widzę w psychoterapii, marzy mi się kierunek p. eksperymentalnej, neuropsychologii itp. sprawy. A i tak pewnie skończę jako korpo-HR-owiec albo wystartuję z własnym biznesem.
-
nick nieaktualnyZuzzi, ja też znam kilka osób, które w tej branży pracują od kilku lat i są najmniej wypalonymi psychologami, jakich znam Serio! Może to kwestia "prawdziwego powołania"? Nie wiem Ale terapeuci uzależnień, których znam, tryskają optymizmem i energią, uwielbiają swoją pracę, ciągle się doszkalają i mają rezultaty I zarobki certyfikowanego terapeuty też ładniutkie Ale siebie samej też w tym nie widzę, mechanizmy nałogu są dla mnie czarną magią Teorię znam, ale nie rozumiem, nie ogarniam, mimo, że sama palę faje.
Ja neuropsychologią trochę się interesuję ze względu na połączenie kierunków zainteresowań - 2 lata studiowałam medycynę, więc z neuroanatomii coś tam wiem. Mam też podejście, za które wszyscy psychologowie chcą mnie zjeść żywcem - tzn. uważam, że psychika jest funkcją mózgu. Nie ma neuronów - nie ma psychiki. Za takie poglądy mało mnie już nie ukrzyżowano - że dehumanizuję, że traktuję przedmiotowo człowieka, że gubię "głębię"...
A z tym HR-em... Niezbyt lubię specyfikę korpo, ale gdyby atmosfera była dobra, to myślę, że bym się odnalazła
-
nick nieaktualnyZmiany, o których mówisz są dla mnie absolutnie niepodważalne Mózg jest plastyczny i efektywna terapia jest w stanie osłabić istniejące szlaki neuronalne i przyczynić się do powstania nowych, lepszych dla funkcjonowania psychicznego człowieka. Tyle, że to wymaga podjęcia wysiłku, wyjścia poza dotychczasowe schematy myślowe - ale to w terapii jest z góry wiadome
Tak, stadko było właśnie z tych kochających psychoanalizę W ogóle u nas dość duży nacisk kładzie się na to, jak niektóre nurty są zgodne z personalizmem chrześcijańskim (specyfika KULu), a inne odczłowieczają - i tu jako przykład bardzo często padał klasyczny behawioryzm. Nie rozumiem czemu - fakt, był trochę prymitywny, ale jak na czasy takiego Watsona czy Skinnera i raczkującą wtedy psychologię - efekty były całkiem dobre, przynajmniej był to początek jakiegokolwiek naukowego podejścia O etyce nie mówię, bo to już inna kwestia, ale mimo wszystko bardziej cenię behawioryzm, niż psychoanalizę
Co do mechanizmów uzależnień... Widzisz, ja nie rozumiem tego co to właściwie znaczy "musieć". Przecież nikt mi do gęby papierosa nie pcha, tak samo jak alkoholikowi wódki czy piwka. Rozumiem, że może mu się bardzo chcieć, rozumiem, że mogą wystąpić symptomy somatyczne, ale decyzja należy zawsze do człowieka. Jeśli nie zechcę zapalić, to nie zapalę kolejnej fajki, choćby mi się ręce trzęsły i blade poty na mnie wstąpiły. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego alkoholizm czy narkomania mają być zrównane z chorobą czy raczej zaburzeniem, dlaczego nie powie się wprost, że klient jest dupa wołowa i po prostu nie chce odstawić. Ja wiem, że "to nie takie proste" i tak dalej - ale dla mnie to naprawdę jest proste. Trudne do zniesienia psychicznie może być rozstanie z używką, trudne mogą być fizyczne skutki tego rozstania, ale decyzja jest zawsze prosta, zerojedynkowa: Tak lub nie.
Wracając jeszcze na chwilę do plastyczności mózgu i zdolności do przekształcania połączeń neuronalnych... Byłam kiedyś, jeszcze na ŚUMie, na znakomitym wykładzie dr nauk medycznych, psychiatry, specjalizującej się w tematyce depresji. Przedstawiła nam ona badania (skany z rezonansu) pokazujące fizyczne zmiany w mózgu powstające wskutek depresji - martwe miejsca, "dziury" bez połączeń neuronalnych. Mówiła, że ona, oczywiście oprócz zapisania farmakoterapii i polecenia terapii psychologicznej, zwraca uwagę na to, czym "karmią się" jej pacjenci - jakie oglądają filmy, jakie czytają książki, jakiej słuchają muzyki. Jej doświadczenie wskazywało na to, że pacjent, który "karmił się" pozytywnymi treściami, optymistycznymi komediami z happy endem, podnoszącymi na duchu książkami, itp., szybciej dochodzi do zdrowia, a pacjentowi, który pogrąża się w smutku przez dramaty, dołującą muzykę itp., trudniej jest pokonać depresję - to działało właśnie na zasadzie modelowania szlaków neuronalnych, wzmacniania tych odpowiedzialnych za pozytywne odczucia i wydzielanie endorfin, serotoniny, dopaminy (w przypadku pozytywnego przesłania) lub zwrotnego ich wychwytu, a co za tym idzie - spadku stężenia (w przypadku treści dołujących).Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 listopada 2014, 20:20