Pomagamy,wspieramy i czekamy na dzidziusia
-
WIADOMOŚĆ
-
NO JUZ PO BÓLU.
Poszło gładko nawet- byłam z męzem
nie mogą wysyłać na e-maila wyników, musimy czekać do jutra, ale powiedział, że zadzwoni do nas z skrótem wyników czy są lepsze. ok 23 ma dać znać. Jestem spokojna o dziwoprzedszkolanka:) lubi tę wiadomość
-
a ja mam strach bo chyba mam kleszcza pod kolanem, jest mała czarna, swedząca kropka...ide z samego rana do przychodni zeby to ktoś zobaczył....Kużwa jeszcze teraz kleszcza mi trzeba- fuck
-
Wybaczcie ale tak się zagadałam z dziewczyną - fotografką, że nie wiem kiedy ten czas minął. Wymacałam jej brzuszek ciążowy i czekam az mnie zarazi
Aga! Gratuluję! Mimo, że przegrałam bardzo się cieszęTo teraz na zakupy i w róż uderzaj
A zdjecia PIĘKNE! BOSKIE! Aż się rozczuliłam i zaczęłam wspominaćJutro cos wrzucę bo nie chce mi się teraz dużego komputera odpalać żeby z płyty zrzucić
przedszkolanka:), mizzelka lubią tę wiadomość
-
Rudasek, to gdzie to chodziłas??
nie ukrecisz go? mocno wbity? bo jak posiedzi do rana to sie obje...
moze skocz na pogotowie? powiedz ze w ciazy jestes...inaczej bys nie przyjezdzała...
Monia, zapodaj wynik jak bedziesz znała;) musi byc dobrze, nie stresuj sie
Livka:) to jutro na fotki czekamy, juz myslalaysmy ze zaginełas w tej Gdyni;p
zdjecia napewno cudowne;D oo...chetnie cos obejrze jutro;) -
Nie wytrzymałam i obejrzałam dzisiaj... Mimo, że padnięta byłam to nagle wspomnienia wróciły i jakoś się tak rozczuliłam
To moje ulubione... A jest zrobione w chwili gdy zeszłam po schodach i R. mnie pierwszy raz zobaczył w sukni:
Jutro postaram się wrzucić coś więcej
Sesji jeszcze nie robiliśmy, może w październiku a jak nie wyjdzie to za rok w czerwcu z okazji 1 rocznicy ślubuWiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2014, 00:11
przedszkolanka:), sury_cat, mizzelka lubią tę wiadomość
-
Witam.
Nestety nie przynosze dobrych wieści. Jestem załamana i nie przespałam nocy, wyglądam jak zombii, całą przepłakałam. Wyniki nestety wcale sie nie polepszyły a nawet pogorszyły z 8,50 jest 7,50 w ml. Podobno z takimi wynikami jak nasze nie biorą na inseminacje, bo zwyczajne sie nie udają. Upłynnienie nadal bardzo szybkie. Leczy sie juz mąż 8 miesięcy. Mamy jeszcze przyjść na 15 w poniedziałek i być po wstrzemięźliwości 24 godzinnej. Zrobić jeszcze raz badanie i poczekać pół godziny to zerknie tylko na te ilość .. jak nadal będzie mało to mamy iśc do poleconego endo. Chodzi do niego moja mama to profesor najlepszy tylko czeka sie minimum 3 miesiące na wizyte. On prześle męża do szpitala raczej na badania gruntowne. Bo ten co to badał twierdzi, że wg niego to problem z hormonami, jeśli urolog nie stwierdził żylaków. Jest źle- bardzo źle... z moją psychiką chyba najbardzej, jestem załamana, nie widzę sensu życia i zwątpiłam w Boga... dlaczego mi to robi- chodze do kościoła, błagam, modle sie, zawierzamy swoje intencje przed relikwiami papieża, jeździmy po bazylikach sie modlić, dajemy na msze w naszej intencji . Nie rozumiem. Ne wiem czy będe na forum czy nie- boli mnie każdy widok ciężarnej ! wiem ,że nie będziemy mieli dzieci i muszę se z tym pogodzić , a napewno nie naturalne tak jak sobie wymarzyłam i nie w tym ani w następnym rokunie wiem chyba trzebabędzie zbierac na in vitro, nie wiem gdzie nawet sie ruszyć w tym temacie...
nie ma to wszystko sensu(((((
wczoraj wraz z tym telefonem zmarła moja radość życie i resztki optymizmu które miałam , moja osobowośc... mąż twierdzi, że jest cio*ą a nie mężczyzną... że jakby wiedział to zrobiłby badanie nasienia przed ślubem... kocham go ale chce z nim miec dziecko czy to takie dziwne ??? nie dość że musimy sie użerać z teściem przepitym to myślałam , że wreszcie założymy swoją rodzinę... ale widocznie nie mi to jest dane.
Powodzenia Wam moje drogie -
Monia, Kochanie. czy mąż nie był ostatnio zmęczony? zdenerwowany? przeziębiony?
Mój endo, który leczy również mojego M. mówi, że nie wolno robić badań wieczorem, bo wtedy są niemiarodajne. Mówi, że tak jak u nas czasem hormony szaleją, tak samo jest z produkcją nasienia. Bywają dni,że produkuje się mniej, bywają, że więcej. Ważne, żeby przed badaniem być wypoczętym i wyspanym. I odstresowanym.
Rozumiem, że boli Cie widok ciężarnych, rozumiem, ze zwątpiłaś w Boga. Ale on ma swój plan wobec Was. Może Waszym przeznaczeniem jest stworzenie domu jakiejś sierotce? Może Bóg stawia przed Tobą zadanie i sprawdza, czy poniesiesz swój krzyż?
Chciałam Ci tylko przypomnieć, jako osoba wierząca osobie wierzącej, ze in vitro jest metodą poczęcia przez Kościół niedopuszczalną.
I pamiętaj, będę mieć Ciebie w swoich modlitwach. Wczoraj czytałam,że dużo daje modlitwa do św. Idziego z Prowansji.
Jestem z Tobą!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2014, 08:45
-
Monia... nie załamuj się proszę. Przebadajcie męża dokładnie, jeśli to problem z hormonami to tez do wyregulowania przecież...
Na temat Boga i wiary się nie wypowiem bo już dawno sobie odpuściłam ten temat a nie chcę urazić Dziewczyn, które są wierzące...
Zgodzę się ze Złotą co do badania tak późno wieczorem - jak mój R. chodził to zawsze umawiali tylko na rano a nawet kiedyś w poradzie pod wykresem było, że kochać się rano bo wtedy plemniki są bardziej "wypoczęte"
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2014, 08:57
-
Dorocia, pieknie sie zapowiadaja te Wasze zdjecia
śliczna Ty
Monisia, biedactwo Ty....ehh..szokło mnie to jak przeczytałam... ale przychylam sie do zdania Złotej....musicie wykorzystac wszelkie szanse, wiem, ze ciezko...
pobadac, posprawdzac...moze szkopuł tkwi w czymś innym? Widzisz, lekarz nie przekreslił wszystkiego...chce męża zbadać do końca od A do Z...
mimo, ze ja jestem wierzaca osobą, to gdybyśmy niemogli naturalnie ostatecznie skorzystałabym z tego in vitro... wcześniej mozna spróbowac jakies inseminacje itd. Tylko oboje musicie sie hormonalnie "wyrównać"
Biedny mąż, poniekąd rozumiem o co chodzi... choć mój mąż miał inny problem... ja myślałam, że nie bedziemy miec dzieci z powodu jego stulejki,choc nie takiej 100%, ale o zabiegu nie chciał słyszeć....udało się nam mimo to.
Dla afceta to wielka ujma, jesli coś dzieje się z jego "męskością"
I jeszcze jedno, mam kolezanke w pracy, która nie mogła mieć dzieci, bo miała niedrożne jajowody i to tak bardzo, ze nie dało sie zrobić z nimi nic...
Co dzień, wiedząc, że nie moze mieć dzieci musiała spotykać i pracować z ciężarnymi i noworodkami... po 5 latach oczekiwania i zwiazku małżeńskiego zgłosili się do Ośrodka Adopcyjnego jako potencjalni rodzice... Ona jeszcze dodatkowo ma odme płucną, a on problemy z sercem, miał operacje tetniaka w aorcie i wszczepiany rozrusznik serca. Mają po 30 lat dopiero !!
Długo czekali na swoje dziecko....
W szpitalu co roku było zostawianych około pięcioro lub wiecej dzieci, lecz na poczatku zadne nie było przeznaczone dla nich... Moja kolezanka miała już dość, myślała ze sie nie doczeka na to dziecko...musiała patrzec i czeesto przekazywac do rodzin zastepczych te dzieci. Az tu telefon z osrodka w marcu, ze dostanie dziewczynke !no i jest teraz na urlopie macierzyńskim... Mała Natalka ma pół roczku, ciesza sie niezmiernie;)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 września 2014, 09:07
-
Groszku, wspaniała historia z tą adopcją
Szanuję decyzję o podejściu do In Vitro, choć sama bym się nie zdecydowała. Ale każdy jest strażnikiem własnego sumienia.
Bardzo bym się bała, bo dzieci z In Vitro częściej mogą urodzić się z wadami. Mogę, nie muszą, tak jak może być chore naturalnie poczęte dziecko. Ale jakoś do mnie nie przemawia. Co nie znaczy, ze potępiam, bo nie potępiam. Uznałam tylko za słuszne, żeby wspomnieć jaka jest postawa Kościoła, co dla osoby wierzącej w teorii jest jakąś 'busolą sumienia'. Ale to tylko busolalivia30 lubi tę wiadomość