Pomagamy,wspieramy i czekamy na dzidziusia
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyGroszek wrote:A jakies jeszcze rady??
Kubraczek jej zakladac? Bo ponoc niedobrze jak sie bedzie po szwach lizała, zeby sobie rany nie otworzyła przez przypadek
Moja miała, tak na wszelki wypadek. Wyglądała w nim bardzo pociesznie, chodziła jak krokodylek, próbowała z siebie "zlizać" (bardziej była zainteresowana przodem kubraczka, niż szwami na brzuchu).
Mieliśmy z nim w sumie tylko jeden problem, z kotki było wtedy małe chucherko (miała prawie rok, a ważyła 3 kg) i ten najmniejszy rozmiar był na nią zbyt duży i przy jednej łapce ją obtarł. Trochę się to paprało i po konsultacjach zdjęliśmy go wcześniej (miała nosić chyba 7 dni, zdjęliśmy po 5). Szwy dostaliśmy rozpuszczalne, ale w ogóle jakoś tak ładnie była zszyta, że na wierzchu nie było prawie nic widać. -
Groszek wrote:dzieki kot bury, wlasnie zaraz bede dzwonila do weta i sie umawiała
moja kocia to moja miłośćoczywiscie na ktoryms tam planie
skończyła koncem wrzesnia 7 miesiecy, ale widze ze hormonki już jej "walą do główki"
myslalam o dodatkowych zastrzykach p/bólowych.
A jakies jeszcze rady??
Kubraczek jej zakladac? Bo ponoc niedobrze jak sie bedzie po szwach lizała, zeby sobie rany nie otworzyła przez przypadek
Moja kotka została wysterylizowana i przez dobę leżała w swoim koszyku. Potem go osikała (trzeba było kupić nowy, bo już nie chciała do niego wchodzić) i się przeniosła do kartonu. Dwie doby po operacji już chodziła, jadła i normalnie się załatwiała, a 3 doby po operacji skakała po meblach.
Nie nosiła żadnych kaftanów ani nic. dobry Wet nie robi dużej rany. Tylko śmiesznie wyglądała, bo wygolony brzuszek miała cały do operacji.
-
nie wiadomo Groszku za rękę nie złapałaś, ale szkoda że o firmie sie dowiedzieli itp.
Ja bym odczekała... ak znajdzie prace i odpoczniecie od emocji i dopiero sie zastanowicie czy warto to robic, jak tak to czemu nieskoro to szambo i obóz pracy?
ja dziś pospałam troszkę.. bo teraz nie mogę za duzo zjesc... jak się przejem to zaraz jest odruch bleee... azjadłam tylko małą kromkę więcej ;/
jak nie zjem też nie dobrze ;/ i tak w kółko...
ja okien nie myje... brudne są jak nie wiem co... ale słabo mi się robi przy ich myciu i się poddałam ;/ jeszcze te głupie smugi.. mam dosyć... może kiedy mama mi pomoże je ogarnąć.. ale co z tego ze umyje jak zaraz znow syf bo kurzy się niesamowicie... susza jak choleraale za to piątek miałam intensywny a dziś troche luzu
-
mizzelka wrote:nie wiadomo Groszku za rękę nie złapałaś, ale szkoda że o firmie sie dowiedzieli itp.
Ja bym odczekała... ak znajdzie prace i odpoczniecie od emocji i dopiero sie zastanowicie czy warto to robic, jak tak to czemu nieskoro to szambo i obóz pracy?
ja dziś pospałam troszkę.. bo teraz nie mogę za duzo zjesc... jak się przejem to zaraz jest odruch bleee... azjadłam tylko małą kromkę więcej ;/
jak nie zjem też nie dobrze ;/ i tak w kółko...
ja okien nie myje... brudne są jak nie wiem co... ale słabo mi się robi przy ich myciu i się poddałam ;/ jeszcze te głupie smugi.. mam dosyć... może kiedy mama mi pomoże je ogarnąć.. ale co z tego ze umyje jak zaraz znow syf bo kurzy się niesamowicie... susza jak choleraale za to piątek miałam intensywny a dziś troche luzu
Najlepsza na smugi jest ściereczka z mikrofibry. Myjesz płynem i ręcznikiem papierowym a potem polerujesz szmatka. Znikają jak zaczarowane. -
Złota wrote:Najlepsza na smugi jest ściereczka z mikrofibry. Myjesz płynem i ręcznikiem papierowym a potem polerujesz szmatka. Znikają jak zaczarowane.
ale w sumie ją od razu użyłam, bez ręcznika papierowego.. i moze w tym byl moj błąd? muszę spróbować.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 października 2014, 14:05
-
nick nieaktualny
-
Groszku będzie dobrze, sterylka dobra rzecz, serio. Moja sunia też miała i tylko dzięki temu przeżyła 13 lat.
Jeśli faktycznie zrobił to kolega Twojego męża, i to jeszcze z zazdrości o firmę, to mnie po prostu brak słówno ale takie to czasy, trudno teraz o prawdziwą przyjaźń, wszędzie dookoła zazdrość, zawiść... dlatego trzeba szanować tych prawdziwych przyjaciół, którzy są zawsze, bez względu na wszystko, którzy są szczerzy.
Ale znaleźć takich to jak igłę w stogu siana
Julia07.2015
-
mizzelka wrote:próbowałam... specjalną kupiłam do szyb...
ale w sumie ją od razu użyłam, bez ręcznika papierowego.. i moze w tym byl moj błąd? muszę spróbować.
Mmam zwyklutką z Rossmana za 3 zł. Spryskuje szyby płynem do szyb, wycieram do sucha ręcznikiem papierowym, ale nie poleruje tylko wycieram, zbieram brud, a potem suche smugi poleruje szmatka. Szybko i bezboleśnie. Polecam sposób. -
nick nieaktualnymizzelka wrote:pół na pół?
nie na miskę wody dajesz kilka kropel (maks. łyżkę stołową) octu, mieszasz i tym polerujesz (już po myciu okien) podobno dobrze gazetą to robić ale u mnie gazeta się nie sprawdziła. Kupuję też płyny do okien z dużą ilością octu, dobrze myją
-
nick nieaktualnySana wrote:Groszku będzie dobrze, sterylka dobra rzecz, serio. Moja sunia też miała i tylko dzięki temu przeżyła 13 lat.
Jeśli faktycznie zrobił to kolega Twojego męża, i to jeszcze z zazdrości o firmę, to mnie po prostu brak słówno ale takie to czasy, trudno teraz o prawdziwą przyjaźń, wszędzie dookoła zazdrość, zawiść... dlatego trzeba szanować tych prawdziwych przyjaciół, którzy są zawsze, bez względu na wszystko, którzy są szczerzy.
Ale znaleźć takich to jak igłę w stogu siana
czemu dzięki temu? kotka mojej cioci nie była wysterylizowana i żyła 19 lat ;P -
Złota wrote:Mmam zwyklutką z Rossmana za 3 zł. Spryskuje szyby płynem do szyb, wycieram do sucha ręcznikiem papierowym, ale nie poleruje tylko wycieram, zbieram brud, a potem suche smugi poleruje szmatka. Szybko i bezboleśnie. Polecam sposób.
dzięki kochana, mam nadzieje że i na moje okna pomoże
-
sury_cat wrote:nie na miskę wody dajesz kilka kropel (maks. łyżkę stołową) octu, mieszasz i tym polerujesz (już po myciu okien) podobno dobrze gazetą to robić ale u mnie gazeta się nie sprawdziła. Kupuję też płyny do okien z dużą ilością octu, dobrze myją
dobre patenty mają
-
Może nie do końca dobrze to napisałam - jasne, że bez sterylki zwierzak też może długo żyć. Ale moja sunia miała problemy z drogami rodnymi, gdyby nie sterylka, to na pewno nie przeżyłaby 13 lat. Wtedy byłam smarkulą, nie znałam się na tym wszystkim, ale gdybym teraz miała psa/kota, sterylizowałabym/kastrowała od razu. To jednak zmniejsza ryzyko zachorowań, no i pozwala na uniknięcie "wpadki". Tu z kotami jest prościej, bo większość nie wychodzi z domu, ale psy... masakra, ciągle jakąś kundelkę widzę zaciążoną, a potem ludzie topią szczeniaki albo porzucają
Julia07.2015
-
nick nieaktualnySana wrote:Może nie do końca dobrze to napisałam - jasne, że bez sterylki zwierzak też może długo żyć. Ale moja sunia miała problemy z drogami rodnymi, gdyby nie sterylka, to na pewno nie przeżyłaby 13 lat. Wtedy byłam smarkulą, nie znałam się na tym wszystkim, ale gdybym teraz miała psa/kota, sterylizowałabym/kastrowała od razu. To jednak zmniejsza ryzyko zachorowań, no i pozwala na uniknięcie "wpadki". Tu z kotami jest prościej, bo większość nie wychodzi z domu, ale psy... masakra, ciągle jakąś kundelkę widzę zaciążoną, a potem ludzie topią szczeniaki albo porzucają
a no choroba zmienia postać rzeczy, wcześniej o tym nie wspomniałaś -
nick nieaktualnySana wrote:Może nie do końca dobrze to napisałam - jasne, że bez sterylki zwierzak też może długo żyć. Ale moja sunia miała problemy z drogami rodnymi, gdyby nie sterylka, to na pewno nie przeżyłaby 13 lat. Wtedy byłam smarkulą, nie znałam się na tym wszystkim, ale gdybym teraz miała psa/kota, sterylizowałabym/kastrowała od razu. To jednak zmniejsza ryzyko zachorowań, no i pozwala na uniknięcie "wpadki". Tu z kotami jest prościej, bo większość nie wychodzi z domu, ale psy... masakra, ciągle jakąś kundelkę widzę zaciążoną, a potem ludzie topią szczeniaki albo porzucają
a swoją drogą to kundelki nie zaliczałyby "wpadki" gdyby chodziły na smyczy ;P mówię tu oczywiście o miastowych, bo na wsi to inna sprawa ale i tam na wielu gospodarstwach ludzie nie zawracają sobie głowy weterynarzem -
no na wsi to każdy bierze psa, nikt suczki...
więc problem się sam rozwiązuje a jak ktoś ma to już trudno jego sprawa..
ale u nas jakbyś chciala wykastrować to ciezko sie dostac do weterynarza.. albo czasu nie ma albo gdzies jest indziej.. same gospodarki to lata od jednej do drugiej bo zawsze sie cos dzieje..
to też nie tak hop siup.. -
Wróciła z monitu. Nie wiem kiedy pękło bo z wrażenia nie spytałam.
Wiem , że pękły oba pęcherzykijestem w szoku i cała się trzęsę. Owu zaznaczam z soboty na niedziele... obstawiam na ślepo bo nic mnie nie bolało
nic nie czułam
nie wiem co powiedzieć. Ale nie nastawiam się już na nic .
sury_cat, przedszkolanka:), mizzelka lubią tę wiadomość