Powakacyjne niespodzianki, czyli wrześniowe testowanie 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyZakreconaŻona wrote:Ja po badaniu prolaktyny i progesteronu poddalam się i nic nie badam. Ginka po kilkunastu miesiącach kazała mi odstawić wszystko i zobaczyć jak ogarnizm się zachowuje bo tak na prawdę każdy organizm funkcjonuje po swojemu niekoniecznie mieszczac się w laboratoryjnych labach. Niepłodność jako choroba cywilizacyjna doskonale rozwinęła rynek farmaceutyczny a lekarze przepisuja wszystko jak cukierki.
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
wiecie co, pójdę o krok dalej. Będąc w ciąży, pisałam na grupie ciężarnych lutówek. ok 30 dziewczyn. wiecie, że połowa z nich była hospitalizowana? bo skracająca się szyjka, bo miękka szyjka, bo rozwarcie, bo skurcze... mam wrażenie że to jakaś ściema! U mnie nawet ginekolog nie bada ciężarnej przez 9 miesięcy a odsetek donoszonych ciąż i porodów żywych jest najwyższy w Europie...
-
nick nieaktualnyPianistka wrote:wiecie co, pójdę o krok dalej. Będąc w ciąży, pisałam na grupie ciężarnych lutówek. ok 30 dziewczyn. wiecie, że połowa z nich była hospitalizowana? bo skracająca się szyjka, bo miękka szyjka, bo rozwarcie, bo skurcze... mam wrażenie że to jakaś ściema! U mnie nawet ginekolog nie bada ciężarnej przez 9 miesięcy a odsetek donoszonych ciąż i porodów żywych jest najwyższy w Europie...
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnySusannaDean wrote:No oczywiście, masz rację. Ale też zależy co i w jakiś ilościach brałaś.
Ja w tym cyklu tylko euthyrox, polocard i pregna z jodem, kwasem foliowym, witaminą D i żelazem. To się mojemu organizmowi przyda. I krem progestella po owulacji.
Jakie miałaś poziomy, ze tak zarzuciłaś wszystko ?Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyZakręconaŻona, nie ma w tym twojej winy lecz jedynie natura wyselekcjonowała, lepsze samoistne poronienie niż potem chore dziecko donoszone "na chama" jak niektórzy próbują... trudny temat ale tak to jest. Czasem warto się wspomóc, witaminy, zdrowy tryb życia, ruch - jak najbardziej. Ale faszerowanie kobiet lekami, cuda na kiju to już czasem przesada....
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMeczenie żebyś wiedziała ja teraz trzeci cykl z duphastonem a mam wodniaka jajowodu najprawdopodobniej. Nic ten dupek mi nie da. Wiem to chodź bardzo bym chciała uniknąć operacji i straty jajowodu i oczywiście w końcu zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMarcjanna wrote:Meczenie żebyś wiedziała ja teraz trzeci cykl z duphastonem a mam wodniaka jajowodu najprawdopodobniej. Nic ten dupek mi nie da. Wiem to chodź bardzo bym chciała uniknąć operacji i straty jajowodu i oczywiście w końcu zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
SusannaDean wrote:ZakręconaŻona, nie ma w tym twojej winy lecz jedynie natura wyselekcjonowała, lepsze samoistne poronienie niż potem chore dziecko donoszone "na chama" jak niektórzy próbują... trudny temat ale tak to jest. Czasem warto się wspomóc, witaminy, zdrowy tryb życia, ruch - jak najbardziej. Ale faszerowanie kobiet lekami, cuda na kiju to już czasem przesada....
a tu ja się nie zgodzę...
krwawiąc w piątej ciąży lekarz na pogotowiu stwierdził, ze nawet nie zrobi USG żeby sprawdzić czy dziecko żyje a tym bardziej nie da mi nic na podtrzymanie bo skoro organizm sam chce się pozbyć ciąży to zarodek jest wadliwy...
ok... ale tyle razy?! musiałabym mieć mega pecha...
wiele kobiet tak jak ja ma problem z własnym organizmem, zarodki są ok!
Zakręcona żona, ja w ciążę z Emką zaszłam w najmniej oczekiwanym momencie. po pierwsze stwierdziłam, że mam to w dupie. po drugie na powitanie cyklu urżnęłam się winem ^^ potem rzuciłam się w wir pracy. pracowałam po 16 h na dobę, potem siłownia... odżywianie makabryczne. tyle krzywd ile wyrządziłam organizmowi w tamtym czasie... do dziś się dziwie, dlaczego dopuścił do ciąży?! Oczywiście miałam wyrzuty sumienia i gdy tylko dowiedziałam się o ciąży zmieniłam tryb. ale po co w takim razie tyle miesięcy zdrowego odżywiania, racjonalnego wysiłku...?Megii1986, AJA_S lubią tę wiadomość
-
Czytam Was i tak dochodzę do wniosku, że ja teraz mam łatwiej. Totalny luzik... jak nie zajdę w ciążę nawet i za rok to okeeeej! Ale... wiem, że mogę zajść. wiem, że mogę donosić. wiem, że mogę urodzić. Więc cały ten stres jaki był przy pierwszych staraniach mi odpada... Wierzę, że i Wy w końcu zostaniecie mamami :*
Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPianistka wrote:a tu ja się nie zgodzę...
krwawiąc w piątej ciąży lekarz na pogotowiu stwierdził, ze nawet nie zrobi USG żeby sprawdzić czy dziecko żyje a tym bardziej nie da mi nic na podtrzymanie bo skoro organizm sam chce się pozbyć ciąży to zarodek jest wadliwy...
ok... ale tyle razy?! musiałabym mieć mega pecha...
wiele kobiet tak jak ja ma problem z własnym organizmem, zarodki są ok!
Zakręcona żona, ja w ciążę z Emką zaszłam w najmniej oczekiwanym momencie. po pierwsze stwierdziłam, że mam to w dupie. po drugie na powitanie cyklu urżnęłam się winem ^^ potem rzuciłam się w wir pracy. pracowałam po 16 h na dobę, potem siłownia... odżywianie makabryczne. tyle krzywd ile wyrządziłam organizmowi w tamtym czasie... do dziś się dziwie, dlaczego dopuścił do ciąży?! Oczywiście miałam wyrzuty sumienia i gdy tylko dowiedziałam się o ciąży zmieniłam tryb. ale po co w takim razie tyle miesięcy zdrowego odżywiania, racjonalnego wysiłku...?
Aha, fajny lekarz....Megii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCzasem stres tak może zablokować, właśnie jak się będziesz monitorować I pilnować to lipka, a jak odpuscisz i masz to serdecznie w dupie to zaskoczy. Nie zawsze tak musi być ale często się z tym spotkałam.
cookiemonsterka, Megii1986 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnysandri_1 wrote:Pianistka, masz łatwiej bo masz dzidziusia. Nawet jakbyś nie mogła miec więcej to latwiej by ci bylo sie z tym pogodzić niz nam - ktore nie mamy dzidziusia. Jak by sie tak okazalo to bym się zalamala.
Spokojnie, i my doczekamyMegii1986 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny