Rozmawiamy o wszystkim - wspólnie dążymy do spełnienia marzeń.
-
WIADOMOŚĆ
-
I jadę do domu zrobili mi ktg, zbadali ginekologicznie, usg przez brzuch i dopochwowe i na poród sie nie zanosi... Jest jiz jakies rozwarcie wewnętrzne ale do porodu jeszcze troche bo szyjka trzyma... Ogólnie personel bardzo miły lekarz zapytał czy wole leżeć w domy czy w szpitalu... To mówię ze w domu... A co do nereczek poszerzenia sa ale on stwierdził że nie jest to powód żeby wywoływać poród już teraz i za dwa dni mam przyjechać na KTG. Maly waży 3600 ! I ma się bardzo dobrze... Ogólnie ten lekarz wzbudził moje zaufanie i tak po ludzku mi wszystko wytlumaczyl... I fakt jak mam bez sensu lezec w szpitalu to lepiej juz w domu posiedzieć... Czyli dalej czekam!
-
Karoolcia małemu jest dobrze u mamy, nie spieszy mu się. Z tą wagą nie raz się mylą. Mi na sorze lekarka powiedziała 3100, a młody miał 3450. Koleżanka teraz rodziła to wg gina 2 tyg przed porodem mały miał 3500, a potem jak urodziła 3100... także brałabym to z dystansem.
K22 może faktycznie zrobić sobie zabieg, żeby później nie mieć problemów. Mi lekarka powiedziała, że poród był zbyt szybki, żeby mi się coś tam pogorszyło.
Milka i jak u Was idzie coś do przodu z remontem? Pewnie jesteś padnięta. -
Karolcia - ale Ty już jesteś po terminie i tak Cię puścili?? Jak dla mnie to każdy poród powinien być max do 40 tygodnia. Mój miał 3890 g i dałam radę, bez nacięcia, bez pęknięcia, a po porodzie szłam niczym wyścigówka
U mnie dziewczyny armagedon, padam na twarz, wszystko mnie boli ręce, nogi, nawet na klawiaturze pisząc palce mi więdną. A jeszcze dużo przede mną, bo jak to wszystko ogarnąć, bałagan na tej budowie straszny, kuchni nie mam, ale jutro to już chyba wykąpać się będę mogła. Pomału wszystko ogarniam, długo mi to zejdzie, ale dam radę. Dziś ostatnia noc w mieszkaniu, a od jutra nowy etap w naszym życiuStaramy się od sierpnia 2013 roku.
Stwierdzone:
PCOS, insulinooporność, cykle bezowulacyjne, problemy z nasieniem (problem rozwiązany).
20.10.2018 kauteryzacja jajników.
wrzesień 2020 - ivf
08.09.2020 - stymulacja 225 j.
21.09.2020 - punkcja 16 komórek jajowych (10 zamrożonych, 6 zapłodnione)
- 4 rozwinęły się prawidłowo (3 zdrowe)
18.11.2020 - transfer 5.1.1
20.01.2020 - transfer 2.1.1 -
Milka88 wrote:Karolcia - ale Ty już jesteś po terminie i tak Cię puścili?? Jak dla mnie to każdy poród powinien być max do 40 tygodnia. Mój miał 3890 g i dałam radę, bez nacięcia, bez pęknięcia, a po porodzie szłam niczym wyścigówka
U mnie dziewczyny armagedon, padam na twarz, wszystko mnie boli ręce, nogi, nawet na klawiaturze pisząc palce mi więdną. A jeszcze dużo przede mną, bo jak to wszystko ogarnąć, bałagan na tej budowie straszny, kuchni nie mam, ale jutro to już chyba wykąpać się będę mogła. Pomału wszystko ogarniam, długo mi to zejdzie, ale dam radę. Dziś ostatnia noc w mieszkaniu, a od jutra nowy etap w naszym życiu
No to teraz powiem Wam jakie jaja... pojechałam wczoraj na ktg i lekarka do mnie z położną czemu nie zgodziłam się zostać w szpitalu w terminie porodu... Ja zdziwiona mówię, ze lekarz który mnie badał kazał mi jechać do domu jak nic się nie dzieje, bo nie ma sensu zostawać w szpitalu... One zdziwione jak cholera mówią, że w ich szpitalu najpóźniej należy wstawić się 1 dzien po terminie i już się zostaje do porodu bo trzeba monitorować stan dziecka i matki... To ja mówię nie ma problemu zostanę jak trzeba, bo dobro dziecka dla mnie najważniejsze... Kazali mi przyjechać dziś na 9 juz ze wszystkim... Więc szykuję się i jadę... Najgorsze jest to, ze wszystko jest pozamykane w środku, porodu nie widać i pewnie w weekend nic nie zrobią i będę tak leżeć... ehhh masakra... -
Kurcze Karolcia osiwieje przez Ciebie
W szpitalu widać mają jasne procedury co do ciężarnych. No nie ma dwóch zdań
Shantelle - jakoś leci. Młody jakby trochę spokojniejszy, co nie zmienia faktu, że ciągle jestem zmęczona. Maluch dużo się uśmiecha, gada po swojemu. Niestety nie chce zostać sam ani na chwilkę więc trudno o porządki w domu czy trochę czasu dla siebie Jutro niedziela ale niestety będę musiała pobiegać z mopem i ściereczką. -
Hej dziewczyny
Milka znam ten ból, jak się wprowadzałam też nie miałam kuchni. Dodatkowo urlop mi się skończył i padałam na twarz. Mąż miał wyjechać do pracy, a ja usiadłam ze zmęczenia pod ścianą i ryczałam. Byłam tam wykończona, że ciągle leciała mi krew z nosa... jednak potem bycie na swoim wynagrodziło mi wszystko, także było warto. Uwielbiam swoje mieszkanie. Może to nie dom, ale jednak własny kąt, cisza, spokój, super sąsiedzi. Cieszę się tym, co mam.
Karoolcia serio nasz tu trzymasz w niepewności. Pisz co u Ciebie, a może zaraz będą informacje, że tulisz syneczka. *:
K22 oj znam to mój syn też uśmiechnięty, zadowolony, ale jak jest w centrum uwagi. Tak to lubi jak się ciągle ktoś nim zajmuje. Jednak wyrabia sobie trochę rytm. Przesypia całe nocki od 20-21 do 6.30, więc narzekać nie mogę. Sprzątam w locie, jem sporadycznie. Dobrze, że córka je w przedszkolu to gotować nie muszę. Czasem mam wszystkiego dość, no ale tylko na chwilę, bo jak on spojrzy mi w oczy wymiękam. Witaminy jakieś bierzesz dla mam karmiących? Mi jeszcze został Falvit mama prawie cały...
Shantelle super, że są już ząbki u Maksia, może będzie spokojniej. A jak z jedzeniem, jada normalnie obiadki, deserki, kaszki? Czy taki niejadek z niego? U mnie ok, mały znowu śpi całe noce, więc nie narzekam. Marudzenie w dzień łatwiej znieść jak człowiek jest wyspany.
-
Mia - no ja z nockami też narzekać nie mogę. Młody teraz zasypia między 21.30 a 22.00. Pobudka między 2.30 a 4.00 i ranek między 6.30 a 7.30. Gdyby nie to, że kładę się spać ok.23.30 to byłaby rewelacja. Niestety muszę gotować, bo chłopakom nie smakuje jeść poza domem. Tzn. syn mało co je więc trzeba mu robić w domu a mąż się brzydzi i boi, żeby mu gdzies2 cebuli nie dali. Żeby syn dziś zjadł obiad musiałam robić kluski śląskie z sosem i pieczeń. A i ja postanowiłam, że czas dla mnie na jedzenie musi być, więc młody musi czekać. Dziś do południa młody trochę marudził bo ja robiłam obiad a tata to jednak nie mama (ja pociskam mu głupie teksty i robię do tego miny a on się śmieje jak wariat aż dostaje czkawki. Mąż nie potrafi zrobić z siebie takiego pajaca ). Potem mąż postanowił, że on już lepiej posprząta a ja siedziałam z młodym. Od 14.00 mieliśmy gości a Misiek do teraz nawet nie zapłakał. Czasami pobuczał. Wsadziłam go do fotelika samochodowego i wpiełam do wózka. Jak zaczął marudzić, to poruszałam wózkiem i się uspokajał albo wogóle zasypiał. Wyjmowałam go tylko na karmienie i przebieranie tyłka. Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy na tarasie za domem
Karolcia - co tak cicho siedzisz?
Milka - byle w domu ciepło i jest gdzie się umyć a że kuchni nie ma, to przynajmniej jest okazja, żeby do restauracji pójść
Dobrze będzie. -
Karolcia - mnie się zdaje czy urodziłaś i nie masz głowy, żeby tu zajrzeć?
Bitter - co nowego? Opowiadaj. Już nie mogę się doczekać informacji czy powitamy Księcia czy Księżniczkę Może w końcu ktoś się wyłamie z męskiego grona
Milka - jak w domku? Teraz to dopiero odżyjesz -
K22 mój mąż niestety za granicą pracuje. Dla siebie samej nie chce mi się gotować. Zjem cokolwiek. Waga mi poleciała w dół, że ciuchy wiszą na mnie. Nie karmię małego, więc za bardzo się nie przejmuję tym. On czasem też mi się budzi nad ranem 4-5, bo głodny i wtedy idzie spać. Żarłok z niego straszny. Właśnie Karoolcia chyba już po wszystkim.
-
Dziewczyny 07.09. usłyszałam najgorsze słowa jakie matka może usłyszeć: Serduszko przestało bić... 08.09. przyjęli mnie do szpitala. Dostałam 4 tabletki poronne. O 19.00 wszystko się zaczęło. Kropek opuścił mnie na drugi dzień przy łyżeczkowaniu. Czuje się parszywie
Nied.tarczycy, Hashi, niskie AMH (0,28), wysokie FSH, MTHFR a1298c hetero i PAI hetero, endo IV st.:
1).24.04.19r. I Laparo --> 09.05. --> Visanne START/półroczna kuracja)
2). 03.10.19r. II Laparo
15.05.2013r. córka Maja ❤️ (ciąża naturalna)
Moje ANIOŁKI:
1. Po dwóch latach starań- ICSI - Michalinka 8/9tc (10tc - 09.09.17r.)
2. Po trzech latach starań naturalny cud - Marcelinka 7/8tc (11tc - 25.08.18r.)
02.11. 18r.- transfer śnieżynki (3-dniowy zarodek)
29.09.20r. - rozpoczęcie procedury z KD (Eurofertil/Ostrawa)
13.10.20r. - mamy dawczynie/początek stymulacji
28.10.20r. - mamy trzy blastki ❄❄❄
18.11.20r. (11:30) - transfer jednego ⛄ / dwie śnieżynki na zimowisku
22.11.20r. - dwie kreseczki na teście (4dpt) 🥰/Beta: 6dpt - 27,2/8dpt -101/14dpt - 2091/15dpt - jest pęcherzyk ciążowy (również krwiak)/27dpt - 0,62cm maluszka z bijącym 💗 (133u/min) -
Witam zadko tu zagladam mozna powiedziec ze jestem nowa.. potrzebuje pomocy dziewczyny ..
Chodzi o to ze miesiaczke mam bardzo nie regularna i nie wiem nigdy kiedy ona bedzie.. dostalam po stosunku ciemny brazowy sluz nie wiem co on moze oznaczac ? Dopiero 1 dzien go mam.. -
Bitter - ❤ Wiem, że nie ma słów, którymi można Ci ulżyć. Z tym trzeba nauczyć się żyć, bo to co przeszłyśmy zawsze już z nami pozostanie i wraca tak jak teraz. Poryczałam się nad Twoją wiadomością i czuję się jakby to było wczoraj. Mnie na całe nieszczęście nie rozumiał nawet mój mąż Mimo wszystko mam akt urodzenia i kilka zdjęć USG mojej córci i zawsze będę miała troje dzieci i Tobie teraz życzę siły, żebyś się nie poddawała i też mogła kiedyś tak powiedzieć. Albo jeszcze więcej :*
-
Bitter Kochana, tak bardzo mi przykro, aż łzy mi się cisną do oczu. Naprawdę bardzo się cieszyłam jak napisałaś, że się udało, bo wiem jak długo walczyliście. Wiem, że to słabe pocieszenie, ale z tego co czytałam, to poronienia są zaskakująco częstym zjawiskiem, nawet nie pomyślałabym, że aż tak częstym. Jestem pewna, że teraz może być już tylko dobrze. Daj sobie chwilę na odpoczynek, na zebranie sił i walczcie dalej. Pomimo tak smutnego końca, udało Wam się przy pierwszym transferze, to dobry znak i trzeba mocno wierzyć, że kolejna próba będzie tą ostatnią (musi tak być, nie ma innej możliwości). Jesteśmy z Tobą, jak będziesz potrzebowała pogadać, to pisz!Insulinooporność
Niedoczynność tarczycy, hashimoto
03.02.2018 - trzecia inseminacja
-
Milka, laparoskopię mam umówioną na 7 listopada (może się to przesunąć o kilka dni, zależy czy nic mi się w cyklu nie poprzestawia, a jest to prawdopodobne, bo zabieg był umawiany z półrocznym wyprzedzeniem i już wtedy miałam sobie policzyć jak wypadnie mi miesiączka w listopadzie, a wiadomo, że naszych organizmów nie da się zaprogramować, aby było idealnie co do dnia).
Też się boję, ale czytałam bardzo dużo dobrego o laparoskopii w te klinice, do której chodzę. Podobno super lekarze, opieka, personel. Najczęściej wychodzi się do domu jeszcze tego samego dnia. Też nigdy nie miałam narkozy, więc nie wiem jak to będzie, ale wierzę, że lekarze i anestezjolog dobrze o mnie zadbają.
Teraz jestem po pierwszej dawce szczepienia przeciwko żółtaczce typu B. Niby nie ma nakazu, ale dla własnego bezpieczeństwa wolę się zaszczepić.
Zostaje mi ostatnia szansa w październiku, bo to ostatni miesiąc przed laparoskopią. Wcześniej muszę jednak uspokoić moje TSH, które znowu zaczęło szaleć. W sierpniu wynik był piękny 0,95, a dokładnie miesiąc później 4,99 (bardzo duży i szybki skok). Jutro mam wizytę u endokrynologa.Insulinooporność
Niedoczynność tarczycy, hashimoto
03.02.2018 - trzecia inseminacja