Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Asiu gratulacje..to jest świetna wiadomość...teraz dbaj o siebie leń się ile się da i zaglądaj do nas żeby poopowiadać o wymiotach i tych innych przyjemnościach : P a powiedz jeszcze ponieważ już nie pamiętam..który to był cykl?Styczeń 2014 [*] 9t
Marzec 2015 ♡ moja mała wielka miłość
Grudzień 2016 [*] 11t
Marzec 2018 ❤️
-
no i nic nie da się zrobić. Nie da rady mnie wcisnąć. Mam czekać do następnego cyklu. Tłumaczyłam chyba ze 3 razy, że moje cykle trwają niekiedy po 50 dni i nie jestem w stanie oszacować kiedy okres się pojawi więc nie dam rady się umówić wcześniej niż w 1 dzień cyklu. To jakby nie rozumieli o czym mówię tylko dalej, że mam umawiać się wcześniej w następnym cyklu. To powiedziałam dobra i się rozłączyłam, bo jeszcze bym coś nie miłego powiedziała... Także ja mam dość...
-
Rubi wrote:bo w pierwszych dniach miałam luz...naprawdę...mówię dobra odpuszczam nie czytam itd. ale dziś już mi się uruchamia ta część w głowie, która powoduje spinkę ; / dostałam na urodziny zaproszenie do SPA od mężulka więc chyba w następnym tygodniu się skuszę przed @...ehh najlepiej by było po owulce zapaść w długi 2 tygodniowy sen : P
O jak ja cię rozumiem! Ja wogóle miałam wywalone w tym cyklu na wszystko ale jak na mnie mam bardzo wysoką temperaturę w drugiej fazie i ogólnie czuję się dziwnie i zaczynam mieć jakieś przebłyski nadzieistaram się bardzo odrzucić od siebie te myśli ale chyba jak się człowiek o coś stara to nie może sobie na zawołanie od tak tego odpuścić. A już na pewno jak się jest kobietą
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 12:19
Rubi lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAsiu jeszcze raz gratuluje i zazdroszczę Ci
Mam nadzieję, że moje i tutaj dziewczyn marzenie również się spełni
I podobnie jak wy mam tak, że jednego dnia wierzę w to mocno, że na pewno kiedyś będzie mi dane zajść w ciąże, a mam dni, że w to wątpie. Myślę, że każda z nas tak ma, ale musimy być silne i walczyć o swojego maluszka -
nick nieaktualnytytuszek wrote:Cześć dziewczynki
czy mogę się przyłączyć? Też jestem rocznik '89. Stramy się z mężem już 6 cykl...
ale to dopiero pierwszy na OF, więc niepewnie stawiam tu pierwsze kroki...
Witaj w naszych skromnych progach
Pisz do nas często, wszystkie tu się wspieramy i ratujemy w trudniejszych chwilach
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnykwiatuszek789 wrote:ejjj Kochana głowa do góry! :*
Dziękuję Dorotka :* Wiesz źle to pewnie brzmi i wygląda, ale jakoś dobija mnie ta myśl, że niedługo u mojego K w rodzinie urodzi się nowy członek rodzinyCieszę się ich szczęściem, ale gdzieś tam w sercu mam jakieś ale. Tym bardziej, że wiem, że dla bratowej męża, dziecko to nie jest priorytet i jakoś w zasadzie nie chciała mieć dzieci, a tu nagle wpadli. Jak się dowiedziała to przeryczała parę dni, a dopiero później zaczęła się jakoś tam cieszyć. I tak jak pisałam wcześniej obawiam sie tego wszystkiego
Tym bardziej, że widzę jak mój mąż cieszy się, że jego brat zostanie ojcem...chciałabym żeby on też kiedyś się tak cieszył, ale dlatego, że to on zostanie tatą...ehhh, ale się rozwinęłam.
-
Ana89 wrote:Oki to czekamy
Ja dziś też jakąś lekką doline złapałam
To podobnie jak ja... Ale z każdym miesiącem mam ochotę pi***** tym wszystkim. Ciągle wszystko się komplikuje. Myślałam, że zrobię to HSG i przynajmniej będę wiedziała na czym stoję, a tu jak zwykle dupa... No ale nic. Zaczynam żyć myślą o wakacjach. O tym, że odpocznę chodź na chwilę od tego wszystkiego. Jutro pojadę do rzeszowa do mamy to skoczę na zakupy może mi się humor poprawi chodź trochę.
O ironio rok temu 6 czerwca dostałam okres i wtedy zaszłam w ciążę... Równy rok już się staramy i nic nie wychodzi...Jeszcze z takimi przejściami... Ile bym dała żeby przestać liczyć dni cyklu i nie myśleć w kółko co by tu zrobić, żeby zajść w ciążę, ale czasem się tak nie da... Normalnie nie da się za chiny przestać myśleć... No, ale przestaje truć. -
Januszkowa wrote:(...)
Dołączając do forum, wydawało mi się, że u mnie szybko się uda, bo jestem zdrowa. Czytając o Waszych dolegliwościach, PCS, Hashimoto i różnych innych byłam przerażona. Teraz wydaje mi się, że jestem w najgorszej sytuacji.
Dziewczyny głowa do góry, predzej czy później wszystkie bedziemy mamusiami! I mam nadzieje ze predzej niz późniejRubi, Januszkowa, basiulkaa_89 lubią tę wiadomość
-
Ana89 wrote:Dziękuję Dorotka :* Wiesz źle to pewnie brzmi i wygląda, ale jakoś dobija mnie ta myśl, że niedługo u mojego K w rodzinie urodzi się nowy członek rodziny
Cieszę się ich szczęściem, ale gdzieś tam w sercu mam jakieś ale. Tym bardziej, że wiem, że dla bratowej męża, dziecko to nie jest priorytet i jakoś w zasadzie nie chciała mieć dzieci, a tu nagle wpadli. Jak się dowiedziała to przeryczała parę dni, a dopiero później zaczęła się jakoś tam cieszyć. I tak jak pisałam wcześniej obawiam sie tego wszystkiego
Tym bardziej, że widzę jak mój mąż cieszy się, że jego brat zostanie ojcem...chciałabym żeby on też kiedyś się tak cieszył, ale dlatego, że to on zostanie tatą...ehhh, ale się rozwinęłam.
a wiem co czujesz bo ja w maju bedac na watku majówek z każda kolejną ciążą czułam wieksze przygnębienie. Cieszyłam sie z kazdego nowego brzuszka ale mialam jakąś nieopisaną złość i pretensje do świata że koło mnie nie można wstawić pieknego ciązowego
Zdecydowałam troche odpuscic i inaczej podchodzic do tego - nie siedze na czerwcowkach, tzn zagladam i czasami pogratuluje tym juz zasafolkowanym ale nie czytam namietnie wszystkiego bo bym juz świrowała. Miło jak czasami ktos zajrzy pod wykres i napisze ze ładnie czy ze powodzenia, ale to mnie nie nakreca. Z męzem mamy luźne podejscie mimo ze bardzo chcemy juz jak najszybciej dziecko. Na pewno nie chce serduszkowac dzien w dzien po 2 razy jak to czasami widze na wykresach. Taki mechanizm nic dobrego nie przyniesie. Jakiś przycisk sobie włączyłam, że jak nie teraz to moze za miesiac. Jak nie uda sie to zobacze co moja gin wymysli, pojedziemy na badania armii i bedziemny sie leczyc. Bedzie wszystko dobrze, musi być
Jola ściskam mocno i przesyłam troszke spokoju i cierpliwosci :* mam nadzieje, ze w kolejnym cyklu zrobisz sobie badanie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 13:17
Ana89 lubi tę wiadomość
-
Widzę, że tu dzisiaj minorowy nastrój się dziewczynom włączył... No niestety, życie ani nie jest proste ani sprawiedliwe. Trzeba sobie jakoś z tym poradzić, wyprężyć pierś i przeć do przodu po zwycięstwo! Głowy do góry laski!
A co do dzieci w rodzinie to moja kuzynka niedawno urodziła syna i powiem wam, że do dzisiaj nie zadzwoniłam żeby jej pogratulować. Nie jestem w stanie. Zablokowałam na fejsie całą jej rodzinę, żeby nie oglądać każdego po kolei z niemowlęciem na rękach. To straszne. I jest mi w sumie nawet wstyd, że nie potrafię się cieszyć wraz z nią. Ale nie potrafię tego w sobie przełamać. -
nick nieaktualnyDzięki Laski za słowa otuchy
Na prawdę dobrze się u was wygadać. Mężowi wszystkiego nie powiem, a z wami to nie ma problemu
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, staram się Dorota nie myśleć, nie nakręcać, ale czasami to jest silniejsze.
Kamila przyjdzie czas, że i pogratulujesz i skomentujesz i polubisz na fbNa wszystko potrzeba czasu. Mam nadzieję, że uda mi się przełamać i cieszyć razem z nimi
jolaaa89 lubi tę wiadomość
-
I właśnie daltego w tym momencie trzymam dystans. Nie jesteśmy ze sobą blisko. W zasadzie widujemy się tylko na wielkich spędach rodzinnych. Będąc dziećmi byłyśmy nierozłączne ale coś się między nami w pewnym momencie popsuło i mimo, że już ze sobą nie walczymy to nie udało nam się wrócić do tej relacji.
Najgorzej, że co chwilę dostaję meile od naszej wspólnej babci z jego zdjęciami i mnie cały czas pyta dlaczego nie zadzwoniłam jej pogratulować (główne zajęcie mojej babci - wtrącanie się w życie innych ludzi). Co mam jej powiedzieć? Że nie dam rady bo mi łzy nie pozwolą powiedzieć słowa? Że jak mi przesyła te zdjęcia to moje serce się rozpada na pół? Nie chwalę się nikomu specjalnie, że staramy się i nam nie wychodzi. Coś tam wie rodzina ale nawet moja pełna taktu mama potrafi na mnie napaść dlaczego ona jeszcze nie ma wnuków. Jedynie teściowa się w tym świetnie odnajduje i jeszcze nigdy mnie nie wypytywała. Co prawda rozmawialiśmy ostatnio, że szkoda że w naszej rodzinie nie ma małych dzieci bo to wiadomo, zupełnie inaczej wyglądają rodzinne spotkania wśród wesołej gromadki ale nie kierowała tego tylko do nas ale do ogólnej masy ludzi w wieku produkcyjnym nieposiadających dzieci -
nick nieaktualnyKamila rozumiem Cię. Co prawda nasza rodzinka nic nie mówi, pewnie myślą, że mamy jeszcze czas, że za krótko po ślubie, więc nie dopytują. I za to jestem im bardzo wdzięczna. Natomiast mam przyjaciółkę, która się mnie dopytuje i nęka mnie tymi pytaniami, co jakiś czas. Nie chcę jej mówić, że się staramy i w ogóle, bo nie, bo uważam, że nie jest jeszcze na to pora. Więc na razie odpowiadam jej, że jak będzie dzidzia tak będzie, nie ma spiny, ale przyrzekłam sobie, że jeśli znowu mnie zapyta to jej powiem do słuchu
Wiem, że z babciami to ciężko bywa, ale może powiedz jej, żeby nie wysyłała Ci tych meili bo sobie nie życzysz, że nie interesuje Cię co u nich słychać, a o dziecko się niech nie martwi, będzie w swoim czasie, nawet może jak się wszyscy przestaną głupio pytać i wtrącać
Czasami obcy ludzie mają więcej zrozumienia i taktu niż najbliżsi.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2014, 14:00
-
Hey dziewczyny, ale mnie dziś lewy jajcor boli, że nie mogłam się podnieść z łóżka... Co tu znów się przyplącze to ja już nie wiem.
U mnie wkoło też się ciągle dzieci rodzą, ale ja tak kocham te małe, słodkie buźki że nie mogę się powstrzymać i muszę odwiedzić, pobawić. Dla mnie widok tej malutkiej istoty dodaje bardziej siły, że jest o co walczyć. Rozczarowanie i załamka przychodzi dopiero wtedy, gdy @ się pojawia.
W ogóle kobitki to przecież jesteśmy jeszcze młode, więc przyjdzie i czas na dzieci. A pamiętajcie że po burzy zawsze wschodzi słońce, więc i dla nas to słoneczko zaświeci.
Idę dalej leżeć bo mi chyba zaraz ten jajnik wybuchnie -
Kwiatuszku- Dorotko- Faktycznie pisząc ten post byłam pewna, że jestem w fatalnej sytuacji. Siedziałam w internecie godzinami i czytałam o in vitro, później o adopcji, już nawet zaczęłam mojego J podpytywać co o tym sądzi ( wcześniej o tym nie rozmawialiśmy). Miałam chwile załamania, ale nigdy nie traciłam wiary w to, że będę mieć kiedyś dziecko. Poruszyłabym chyba niebo i ziemie, żeby tak się stało. Próbowałabym różnymi sposobami. W macierzyństwie widzę cały sens życia.
Co do naszych starań to decyzja o dziecku pojawiła się gdzieś w lipcu 2013 roku (mniej więcej) Moja siostra była wtedy w ciąży (28 lat, córeczka 9 miesięcy), patrzyłam na nią i zazdrościłam błogosławionego stanu. Wiedziałam, że zostanę chrzestną, bardzo tego chciałam. Mała urodziła się we wrześniu, chrzest był w listopadzie. Jestem przesądna, uważam, że kobieta w ciąży nie powinna być chrzestną (to przynosi nieszczęście nienarodzonemu dziecku). Bardzo mocno się tego trzymałam. Starania zaczęliśmy dokładnie wieczorem po chrzcie. Akurat wypadały mi wtedy dni płodne o czym już wiedziałam, bo przygotowywałam się to tego. Z każdym kolejnym cyklem miałam chwile załamania, ale myślałam, że to jeszcze nie jest bardzo długi czas i nie ma się czym martwić. Kryzys przyszedł po badaniach hormonalnych, gdzie 17-hydroprogesteron wyszedł mi 3,07, gdzie norma w tej fazie wynosiła dla mnie 1,3 max. Lekarz skierował mnie na badanie (profil steroidowy) do Warszawy (jedyne miejsce w PL) Podejrzenie _ wrodzony przyrost nadnerczy. Wredna choroba- z którą bardzo ciężko zajść w ciaże. Badanie wysłałam 13 maja, na wynik czeka się 2 miesiące - także jeszcze go nie mam. 3 czerwca zobaczyłam (Wy również) cień cienia na teście, 4 czerwca o wiele bardziej wyraźną kreskę - chyba można powiedzieć z czystym sumieniem, że dwie krechy były. Uważam to za cud w sytuacji, której jestem. Medycyna idzie do przodu, są różne metody, sposoby, ale i cudy... które się zdarzają.
Pomagała mi zawsze modlitwa.
Ana89, kwiatuszek789, jaskolka89, kiniucha89 lubią tę wiadomość