Są jakieś staraczki z rocznika '89? :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Miszka wiec sama wiesz jak jest... człowiek jest uzależniony niekiedy od sytuacji i musi sobie jakoś radzić.
Teraz skupiamy się na zdrowym trybie życia i staraniach o małego ludzika:)
wiec zero stresu ...
A ty długo się starasz czy już masz maleństwo? -
Ja właśnie przez prace czekam ze staraniami do lipca, czekam na umowę na czas nieokreślony. Na ta chwilę mierzę temp, obserwuje organizm i kibicuję innym staraczkom.
Witaj Martka.
Ja niestety nie pomogę w temacie pco, ale z pewnością znajdzie sie jakaś dobra duszyczka która Ci odpowie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 marca 2015, 14:17
-
Ja właśnie ze wzgledu na prace powinnam zajść jak najszybciej ponieważ firma nie prosperuje tak dobrze jak kiedys..wiec troche mnie to martiw.. i obawiam się żeby albo nie było zwolnien lub zamknięcia... a jak to sie stanie to zanim znajde inna prace i potem umowe na czas nieokreslony dostane do potrwa..
-
Martka89 wrote:Hej dziewczyny, jestem tutaj nowa, lecz bez wsparcia jest mi strasznie ciężko. 8 mcy trmu odstawilam tabletki antykoncepcyjne (bralam jecz powodu uporczywego tradziku, nieregularne cykle ok 43dni). Po pol roku nieudanych staran i powrotu moich cykli i skory docstanu fatalnego, udalam sie do lekarza zajmujacego sie leczeniem nieplodnosci, masa wynikow i diagnoza: PCOS. Duphaston na wywołanie miesiaczki i zaczela sie stymulacja: clo pol tabl 2-5dc, w 14dniu dr stwierdzil slaby przyrost pecherzyka (13mm) i zalecil fostimon 2 dawki (zastrzyk) w 14 i 15dc. Okazalo sie ze jajnik kompletnie nie ruszyl cykl stracony, zaczynam duphaston i liczymy na kolejny cykl. Moje jajniki wygladaja jak ser szwajcarski mam pytanie, czy sa tutaj ddziewczyny ktore zmagaja sie z pco? Powiedzcie ile czasu i cykli trzeba zeby te jajeczka w koncu ruszyły? Pozdrawiam
Martka
Hej, ja mam pco. Moje jajniki ruszyły po laparoskopie i clo. a w sumie całe staranie zajęło mi ponad rok. Teraz staram się o drugie od początku roku, ale z mężem nie zabezpieczamy się od 2 lat więc pewnie trochę nam znowu zejdzie. Ale głową do góry, pco to nie wyrok znam babki którym się udało jak mi, z forum. Ale nie jest łatwo. Jak coś chcesz jeszcze wiedzieć to pytaj
PCOs, Niedoczynność tarczycy, Insulinooporność, hiperinsulinemie.
Córka 2013- kauteryzacja jajników...
Syn 2018- inseminacja...
2020 - 3 ciąża wpadka 😂
-
marysia7812 wrote:Ja też mam pco z brakiem owulacji. Ponad rok brałam clo,z monitoringiem cyklu, później było sprawdzanie droznosci jajowodo. ostatecznie miałam laparoskopie żeby zmniejszyć liczebność pęcherpęcherzykow. Dopiero po laparoskopie zaczął rosnąć dominujący pecherzyk. W trzecim cyklu po laparo z clo zaszłam w ciążę. wiec głową do góry
To tak w skrócie. Pisałam parę postów przed tobą
PCOs, Niedoczynność tarczycy, Insulinooporność, hiperinsulinemie.
Córka 2013- kauteryzacja jajników...
Syn 2018- inseminacja...
2020 - 3 ciąża wpadka 😂
-
Co do opryszczki... Hmm ja się niestety z nią zmagam dość często. Tak już mam. Ale nigdy w życiu nie smaruję spirytusem. Raz tak zrobiłam to opryszczka z małej zrobiła się wielgachna i do tego druga na drugiej wardze. Wyglądałam okropnie. Jak po nieudanym botoksie. Także ja bym spirytusu nie polecała. No ale oczywiście może po prostu mi on nie podchodzić, a innym tak Kwestia organizmu tak przypuszczam
-
Jeszcze nie smarowalam tym spirytusem, troszke boje sie. W sumie masc cynkowa i tak mi nie pomaga. Jutro ide na krew to moze zapytam pielegniarke i moze cos doradzi.
Dmuchawcu zeby nie okazalo sie ze jak bedziesz w ciazy to firma oglosi upadlosc bo wtedy chyba umowa sie rozwiazuje. Jeden z niewielu przypadkow kiedy mozna "zwolnic" ciezarna. Ale moze wtedy zus wyplaca kase jakas.
-
Witajcie.
Miszka, to co mi napisałaś w pamiętniku jest przepiękne. Niestety mimo, że aniołek prosił, żebym nie płakała to po przeczytaniu tego się rozpłakałam. Bardzo mnie to wzruszyło.
Witam nowe koleżanki. Życzę owocnych starań.
Dorcia, ja kiedyś miewałam opryszczkę bardzo często, na szczęście od jakiegoś czasu nawiedza mnie już tylko ze dwa razy w roku. Z tego co wiem to groźne dla malucha jest pierwsze zachorowanie. Jeśli miałaś już wcześniej to nic nie powinno mu grozić. Ja radzę sobie z nią przekłuwając delikatnie pęcherze i dezynfekując. Używam cienkiej igły od strzykawki. I nakłuwam tylko leciutko samą tą wierzchnią skórkę na bąblu. Tylko tyle, żeby płyn wypłynął ze środka. Dzięki temu przestaje swędzieć i boleć. Taki sposób najszybciej przynosi ulgę.
Powiem Wam, że zastanawiałam się dzisiaj czy w ogóle chcę poruszać z panią psycholog kwestię utraty ciąży. Chyba zbudowałam jakiś mur wokół siebie. Wiem, że jak poruszę z nią ten temat to będę płakać i boję się, że już nigdy nie przestanę. A na razie ogrodziłam się we własnym małym świecie i schowałam wszystkie złe myśli bardzo głęboko. Nawet z mamą nie rozmawiam o tym jak się czuję, bo wiem, że jak zacznę to nie powstrzymam łez. Jedynie do męża czasem coś wspomnę i się przytulę. Jeśli nawet zdarzają mi się chwile słabości i łez to szybko staram się to stłumić. Za to chodzę jakaś nieobecna. -
pleasure ej! nie chcę słyszeć, że jesteś zepsutym sprzętem! Może zrób sobie przerwę, wpadnij w wir ślubnych przygotowań, a po ślubie zaczniecie działać ze zdwojoną siła
marysiu Ciebie tyczą się te same słowa, przeciez jesteś 100% kobietą!
jola no to rozumiem Twoje stanowisko. Może faktycznie odpoczęcie od tematu dobrze Ci zrobi. Co do umowy po stażu, koleżanka miała 10miesięczny w urzędzie skarbowym, ale nie dostała potem umowy, podobno takie instytucje nie mają takiego obowiązku
marronek a jak idzie pisanie sprawozdnaia? Przynajmniej nie musisz siedzieć ze smoczcą
kwiaruszku na opryszczkę do głowy przychodzi mi complete ale nie wiem, czy można w ciąży
dmuchawcu witaj i powodzenia! Fajny ten Twoj mąż skoro tak się zna na babskich forach na stres może codziennie melisa?
martka witaj
miszka podziwiam Cię za cierpliwość. Wiesz już na pewno, że w lipcu dostaniesz umowę na czas nieokreślony?
pola pisałaś że masz dobry kontak z mamą więc może rozmowa z nią będzie dobrym pomysłem? Ja też strasznie się bałam rozmawiać z kimkolwiek, ale warto się przełamać. Zobaczysz otworzysz się przed mamą i Ci ulży. Nie buduj wokół siebie muru! z psychologiem też byłoby dobrze poruszyć ten temat, w końcu ma Ci pomóc, ale w pierwszej kolejności uderz do mamy
blumen dopiero 10dpo zaczekaj jeszcze kilka dni. Cykl wygląda obiecującoWiadomość wyedytowana przez autora: 10 marca 2015, 19:05
13.02.2015 - Aniołek (7tc)
21.01.2016 - P.
24.04.2017 - M.
-
Pola, nie chciałam żebyś płakała, ale po przeczytaniu tego wiersza od razu pomyślałam o Tobie. Myślę, że każdej dziewczyny, która ma swojego aniołka te słowa będą bardzo ważne. I proszę, nie zamykaj się! Ja też należę do osób, które dużo duszą w sobie i wiem, że to nie jest dobre. Emocje kumulują się i ciężko sobie poradzić z ich nadmiarem. Myślę, że zacznij od psychologa. Wypłaczesz się i staniesz na nogi. Wtedy z pewnością łatwiej będzie Ci porozmawiać z mamą.
Monia, jeżeli chodzi o umowę to pewności nie mam i chyba do końca mieć nie będę. Pracuję tam trzeci rok, przełożona jest ze mnie zadowolona. Niedawno dostałam od niej podwyżkę i nawet wspominała o awansie w tym roku. Przy planowaniu urlopu za 2015 rok kazała mi rozpisać na cały rok, a nie tylko do czerwca. Teraz mam drugą umowę na czas określony, która kończy się 30 czerwca więc po tym czasie będą musieli mi dać umowę na stałe albo się pożegnamy. Żadne redukcje etatów się nie szykują więc liczę na umowę. Jeżeli jej nie dostanę? hmm wtedy będę się martwić. Na dzień dzisiejszy biorę tylko taki scenariusz pod uwagę.
Należę do osób bardzo cierpliwych, ale takie czekanie też odbija się na mojej psychice. Pocieszam się, że już nie wiele zostało.
Blumen, Monika ma rację, jeszcze za wcześnie na test.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 marca 2015, 20:48
-
Miszka, ja właśnie nie należę do osób duszących w sobie emocje, ale ta sytuacja jest wyjątkowa. Po prostu czuję, że jeśli nie zduszę tego w sobie to będę długo płakać i boję się, że nie będę umiała przestać. A nie chcę popaść w rozpacz. Boje się, że przesłoni mi ona oczy i nie będę miała sił na kolejne starania. Ale jeśli się przełamię i zdecyduję się poruszyć ten temat to na pewno najpierw z psychologiem.
Dziewczyny (te, które czują się niepełnowartościowe) nie myślcie tak... To nie Wasza wina! Problemy ze zdrowiem nie zależą od nas, nie mamy na nie wpływu. Chociaż w pewnym stopniu Was rozumiem, bo sama momentami myślę, że może to wina mojego ciała, że straciłam ciążę. Może coś ze mną nie tak. To wszystko jest takie trudne -
Pola tez uwazam, ze najlepiej jakbys z siebie wyrzucila to co Ci w srodku siedzi, wszystjie zle emocje. Oczywiscie zrobisz tak jak uwazasz i sama wiesz co dla Ciebie jest teraz najlepsze ale mysle ze warto sprobowac pogadac z psychologiem.
Co do stazu to jakos pod koniec sierpnia slyszalam o tym ze teraz bezie obowiazek zatrudniania po stazu. U mnie w urzedzie chcieli wziac kilku stazystow ale chyba wzieli tylko trzy osoby ze wzgledow oczywistych - braku kasy. Nawet nie wiem czy to nie praktykantki. Mysle ze jesli w tym roku byla podpisana umowa o staz to jest ona objeta obowiazkowym zatrudnieniem.
Miszka trzymam kciuki zebys dostala ta umowe na czas nieokreslony
Monia, complete chyba nie mozna w ciazy. Chyba troszke mniejsza sie robi i ten pecherz sie zmniejsza ale dluga droga jeszcze do wyleczenia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 marca 2015, 21:51
-
Kwiatuszku z tego co się dowiadywałam to w momencie zamknięcia to przechodzę pod opiekę Zusu, narazie o tym nie mysle bo bym zwariowała..
Miszka ja właśnie podchodzę podobnie jak ty nie biorę najgorszych scenariuszy pod uwagę aczkolwiek jestem tego świadoma liczę na dobry rozwój sytuacji.
Przestałam się martwić tym co by było gdyby bo przez takie czekanie to dobija człowieka i tym bardziej się stresuje....a przez to to nigdy nie zajde..
robilam badania u ginekologa jestem zdrowa.. prolaktyna, ctomegalia, różyczki i toksoplazmozy. tsh robiłam wcześniej .
Powiedzial ze jak zajde mam sie pojawić.
Jak do czerwca sie nic nie uda to bede myslec dalej wtedy sie u niego pojawie.
Tak sobie przyjelam.
Monika... mąż się bardzo przejmuje jak się denerwuje, ktoregos dnia wpadł jakos na te strone i wyslal mi powiedzial abym sie tam zapisala:)
milo mi sie zrobilo że tak ingeruje:) ,jakos tak inaczej patrze na to teraz, zreszta on zawsze był blisko mnie.
Także jestem i będę
Ciesze sie ze tu dołączyłam:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 marca 2015, 10:50
-
Pola 89 wrote:Miszka, ja właśnie nie należę do osób duszących w sobie emocje, ale ta sytuacja jest wyjątkowa. Po prostu czuję, że jeśli nie zduszę tego w sobie to będę długo płakać i boję się, że nie będę umiała przestać. A nie chcę popaść w rozpacz. Boje się, że przesłoni mi ona oczy i nie będę miała sił na kolejne starania. Ale jeśli się przełamię i zdecyduję się poruszyć ten temat to na pewno najpierw z psychologiem.
Dziewczyny (te, które czują się niepełnowartościowe) nie myślcie tak... To nie Wasza wina! Problemy ze zdrowiem nie zależą od nas, nie mamy na nie wpływu. Chociaż w pewnym stopniu Was rozumiem, bo sama momentami myślę, że może to wina mojego ciała, że straciłam ciążę. Może coś ze mną nie tak. To wszystko jest takie trudne
Polcia przechodzilam stan nieobecnosci o ktorym mowisz.. jednak nie o ciąże chodziło tylko nagromadziły mi sie inne problemy...
Z wlasnego doswiadczenia wiem że nie powinnas dusic emocji w sobie bo to tylko pogarasz twoj stan i bedzie jeszcze gorzej..
Nie mozesz dusic tego w sobie...
Oczywiscie nie namawiam ale rozwaz to ...
wyplaczesz sie lepej ci sie zrobi..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 marca 2015, 11:39
-
Witajcie.
Chciałabym poznać Wasze opinie. Zastanawiam się nad zrobieniem podyplomówki - administracja i zarządzanie lub kursu kwalifikacji zawodowych - technik administracji. I nie wiem co lepiej wybrać. Co będzie wyżej cenione przez pracodawców. Kurs wydaje mi się bardziej praktyczny, za to podyplomówka bardziej teoretyczna, ale nie wiem jak to widzi potencjalny pracodawca. Po kursie z tego co zrozumiałam będę miała tytuł technika (plus licencjat z ochr. środ. i inż. z architektury krajobrazu), a jaki ma się tytuł po studiach podyplomowych? Jeśli do tej pory mam lic. i (lada moment będę miała) inż? -
Hmm nie wiem co Ci doradzić. Moim zdaniem podyplomowka nie jest zbyt ceniona przez pracodawców. Bynajmniej u mnie tak jest. Zaś jeżeli chodzi kurs kwalifikacji zawodowych to nie bardzo orientuję się jak to wygląda. Ja chyba wybrała bym kurs. A może jest do wyboru jakiś kurs kadrowy albo księgowy, byłby bardziej przydatny niż administracja,której jest już nadmiar na rynku.
-
Jeśli chodzi o księgowość to raczej niekoniecznie, kadrowy jest do przemyślenia. Chciałabym dostać pracę w jakimś biurze... Nie koniecznie w administracji publicznej, może być w jakiejś większej firmie. Taka praca najbardziej by mi odpowiadała. Ale odnoszę wrażenie, że w każdej firmie jest przynajmniej jedna osoba, która zna kogoś, kto chciałby tam pracować i zawsze wciśnie się jakiś znajomek wrrr...